niedziela, 11 czerwca 2023

Krążownik liniowy Buszajewa

 Dzisiaj projekt szybkiego pancernika (krążownika liniowego), jaki został zaproponowany przez niejakiego Buszajewa w trakcie projektowania niedoszłych krążowników liniowych typu Izmaił. Okręt miał być duży, wypierać miał 30000 ton, silnie uzbrojony w 15 dział kal. 356 mm, oraz być szybki, gdyż miał osiągać 30-31 w. (a spotkałem informację że nawet 34 w. I to wszystko przy przyzwoitym opancerzeniu liczącym sobie 250 mmm na burcie. Sekretem tak niezwykłych charakterystyk miał być napęd. Bliżej nieokreślonego typu, bo jedyny znany mi opis z książki Maciej Chodnickiego wskazuje że miało to być coś pośredniego między silnikiem z tłokiem obrotowym (silnik Wankla?) a turbiną. Ponieważ opis projektu został zamieszczony w rozdziale o okrętach dieslowskich, założyłem, że ten napęd miałby być jakim wariantem silnika wysokoprężnego. Zwłaszcza, że na rysunku nie widać żadnych kominów (rysunek znaleziony w internecie prezentuje wąską „fajkę”, ale w takim miejscu że koliduje ona z obrotem wieży, więc nie uznałem tego za wiarygodne: https://www.secretprojects.co.uk/threads/some-imperial-russian-warships.37014/). Ja dałem „wydech” między 3. a 4. wieżą, które to miejsce jako jedyne wydaje się sensowne, bo nie koliduje z żadną wieżą.
 Ogólnie postulowane charakterystyki okrętu wyglądały aż za dobrze, i to właśnie, w połączeniu z nietuzinkowym wyglądem,  skłoniło mnie do zrobienia symulacji. Jak się można było spodziewać, tak dobrze jak to było w planach, nie jest. Okręt, jaki udało mi się „skonstruować” ma zaplanowane uzbrojenie i opancerzenie, ale wypiera przy tym ponad 35000 ton, i rozpędza się do 30 w. Czyli jak na 1916 r. potęga, niemniej do postulowanych przez projektanta parametrów jest jednak dość daleko. Jak się okazuje – cudów nie ma, ale okręt fajny ;)   









Iwan Wielikij, battlecruiser russian laid down 1913 (Engine 1916)

Displacement:
    32 900 t light; 34 615 t standard; 35 477 t normal; 36 167 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    721,81 ft / 720,28 ft x 100,00 ft x 27,99 ft (normal load)
    220,01 m / 219,54 m x 30,48 m  x 8,53 m

Armament:
      15 - 14,02" / 356 mm guns (5x3 guns), 1 376,64lbs / 624,43kg shells, 1913 Model
      Breech loading guns in turrets (on barbettes)
      on centreline, evenly spread
      24 - 5,12" / 130 mm guns in single mounts, 67,03lbs / 30,40kg shells, 1912 Model
      Quick firing guns in casemate mounts
      on side, evenly spread
      24 guns in hull casemates - Limited use in heavy seas
      5 - 2,48" / 63,0 mm guns in single mounts, 7,63lbs / 3,46kg shells, 1914 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on centreline, evenly spread, all raised mounts
    Weight of broadside 22 296 lbs / 10 114 kg
    Shells per gun, main battery: 80

Armour:
   - Belts:        Width (max)    Length (avg)        Height (avg)
    Main:    9,84" / 250 mm    420,54 ft / 128,18 m    9,48 ft / 2,89 m
    Ends:    5,00" / 127 mm    299,70 ft / 91,35 m    16,11 ft / 4,91 m
    Upper:    7,99" / 203 mm    420,54 ft / 128,18 m    7,51 ft / 2,29 m
      Main Belt covers 90% of normal length
      Main belt does not fully cover magazines and engineering spaces

   - Torpedo Bulkhead:
        1,46" / 37 mm    420,54 ft / 128,18 m    25,82 ft / 7,87 m

   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    9,25" / 235 mm    7,99" / 203 mm        9,84" / 250 mm
    2nd:    5,00" / 127 mm          -                  -

   - Armour deck: 2,01" / 51 mm, Conning tower: 10,98" / 279 mm

Machinery:
    Diesel Internal combustion motors,
    Geared drive, 4 shafts, 145 685 shp / 108 681 Kw = 30,00 kts
    Range 4 000nm at 11,00 kts
    Bunker at max displacement = 1 552 tons

Complement:
    1 292 - 1 680

Cost:
    £4,639 million / $18,556 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 2 787 tons, 7,9%
    Armour: 10 043 tons, 28,3%
       - Belts: 3 745 tons, 10,6%
       - Torpedo bulkhead: 585 tons, 1,6%
       - Armament: 3 470 tons, 9,8%
       - Armour Deck: 1 986 tons, 5,6%
       - Conning Tower: 256 tons, 0,7%
    Machinery: 5 428 tons, 15,3%
    Hull, fittings & equipment: 14 642 tons, 41,3%
    Fuel, ammunition & stores: 2 577 tons, 7,3%
    Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      31 220 lbs / 14 161 Kg = 22,7 x 14,0 " / 356 mm shells or 3,9 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,17
    Metacentric height 6,7 ft / 2,0 m
    Roll period: 16,3 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 40 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,67
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 0,64

Hull form characteristics:
    Hull has a flush deck
    Block coefficient: 0,616
    Length to Beam Ratio: 7,20 : 1
    'Natural speed' for length: 26,84 kts
    Power going to wave formation at top speed: 56 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 4,00 degrees
    Stern overhang: 0,00 ft / 0,00 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        21,95 ft / 6,69 m
       - Forecastle (19%):    20,93 ft / 6,38 m
       - Mid (50%):        20,44 ft / 6,23 m
       - Quarterdeck (23%):    20,44 ft / 6,23 m
       - Stern:        20,44 ft / 6,23 m
       - Average freeboard:    20,69 ft / 6,31 m
    Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 134,3%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 162,2%
    Waterplane Area: 53 471 Square feet or 4 968 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 82%
    Structure weight / hull surface area: 203 lbs/sq ft or 989 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 0,99
        - Longitudinal: 1,07
        - Overall: 1,00
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is cramped
    Room for accommodation and workspaces is excellent
    Caution: Lacks seaworthiness - very limited seakeeping ability

37 komentarzy:

  1. Okręt "bardzo rosyjski" tzn. pozornie arcypotężny i awangardowy. Abstrahuję od realnych możliwości podjęcia jego budowy, bo to temat do osobnych rozważań. Negatywnie na cały pomysł wpływa przede wszystkim liniowe posadowienie wież artylerii głównej, znacząco wydłużające cytadelę i czyniące cały okręt "rozlazłym" i wątpliwym estetycznie (to oczywiście wyłącznie moja subiektywna opinia!).
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym powiedział, że ten projekt jest idealnym przykładem marnowania wyporności. Długa cytadela to jeszcze pikuś, ale sama grubość pancerza burtowego woła o pomstę do nieba. Masz rację, że jest to typowo rosyjski projekt. Niby potężny, ale bardzo, bardzo delikatny. Prawdę mówiąc to już takie Derfflingery mogłyby sobie dać z nim radę. O takich Mackensenach wspominał już nie będę. Zwłaszcza, że niemieckie okręty wykazały jakość konstrukcji podczas bitwy jutlandzkiej...
      Peperon

      Usuń
    2. Dodam jeszcze, że te armaty strzelały "w naturze" znacznie cięższymi pociskami o masie niemal 750 kg.
      ŁK

      Usuń
    3. 250 mm wola o pomstę do nieba? To co powiesz o brytyjskich KL? 250-270 mm miały zresztą wczesne niemieckie KL. Ja bym tak zdecydowanie tego okrętu nie skreślał, trudno lekceważyć siłę ognia 15 (!) dział. Poza tym, przebijalność niemieckich 12-calówek wynosiła circa 10 cali z 12,8 km. Zatem wystarczyło, by Buszajew utrzymał niemca na nieco większym dystansie (co przy przewadze prędkości jest możliwe), by niego pb był nie do przebicia. Z Mackensenami było by z pewnością gorzej, ale też nie bez szans. I tu Buszajew ma znaczącą przewagę siły ognia i prędkości, ustępując pancerzem.
      dV

      Usuń
    4. Zaraz pewnie wyciągniesz argument Fishera, że prędkość to pancerz. Zapominasz przy tym, że nie trzeba zniszczyć okrętu, by wyłączyć go z walki. Trzymając się okresu, to przykład Seydlitza jest nad wyraz wymowny.
      Peperon

      Usuń
    5. „czyniące cały okręt "rozlazłym" i wątpliwym estetycznie”
      To bardzo elegancko i dyplomatycznie sformułowana opinia. Ja pozwolę sobie inaczej podejść do tematu i bezczelnie stwierdzę, że podobnej paskudy dawno nie widziałem. To nie okręt, lecz pływająca barka dla pięciu wież poustawianych jak klocki, dwóch dziwacznych, jednakowych masztów w quasi amerykańskim stylu i jednego kominka (trzeba przyznać, że dość zgrabnego) dzielącego okręt (?) na pół, żeby było trudniej zgadnąć, gdzie dziób, a gdzie rufa (to akurat może być przydatne). Niejednokrotnie spotkałem się z opinią, że architektura jednostki ma jednak pewien wpływ na jej wartość bojową, czym w tym wypadku specjalnie się nie przejmowano. Jednostka jest rzeczywiście bardzo „rosyjska”, ale (moim zdaniem rzecz jasna) cecha ta nabrała tu stanowczo przesadnych rozmiarów.
      Obejrzałem również wskazany w opisie pierwowzór; rzeczywiście tam komin jest usytuowany w niemożliwym miejscu (na innych zamieszczonych na tamtej stronie rysunkach też zauważyłem podobne błędy). I jeszcze wieże dziwnie płaskie, nienaturalnie wyglądają.
      Aleksander

      Usuń
    6. @dV. Nie burz się tak, bo w 1916 roku położono stępkę pod Hooda, który finalnie miał na burtach 305 mm.
      Co do prędkości, to na Bałtyku raczej długo z prędkościami maksymalnymi by nie popływał, bo brakłoby mu miejsca. Najlepszym tego przykładem jest przejście naszych niszczycieli w ramach operacji Peking. Przed południem 31 sierpnia wyszły z Gdyni, a dobę później były w UK. A przecież nie szły z prędkością maksymalną...
      Peperon

      Usuń
    7. Wydaje mi się że 'Hooody' te swoje 305mm miał na ciut większej powierzchni (w sensie płyta była nieco wyższa i zdecydowanie dłuższa) i różnica jakiś 10-15tys ton przeznaczone na coś innego? (pomijając że dłuższy o ~30m)
      Tak przy okazji, jaki byłby odpowiednik tych 15 dział 356mm? 10-12x406mm? (wiem zę to olbrzymie uproszczenie.. ale)
      Kpt.G

      Usuń
  2. Mnie z kolei zastanawia, jak przy tak minimalistycznych nadbudówkach okręt byłby oceniany przez dowództwo — czy zatłoczenie i niewygoda funkcjonowania nie stanowiłyby problemu ograniczającego nominalny potencjał. Napęd dieslowski o takiej mocy jako całość miałby w ówczesnych warunkach technologicznych, szczególnie w Rosji, szanse stać się jednym wielkim problemem, nawet bez eksperymentalnego charakteru.

    Ale wygląda świetnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zakresie okrętów z napędem dieslowskim Rosja dzierżyła światowy prymat, lecz siłownia o takiej mocy zapewne przekraczała jej możliwości technologiczne.
      ŁK

      Usuń
    2. To pokłosie Cuszimy, i cecha charakterystyczna chyba wszystkich ówczesnych projektów rosyjskich. Przyglądając się Gangutom, Izmaiłom czy drednotom czarnomorskim, widać, że wszystkie one niemal nie miały one nadbudówek. Podobnie było z ustawianiem wież na jednym poziomie - co ponoć ułatwiało celowanie. Obydwa te rozwiązania miały swoje wady, ale najwyraźniej się z tymi liczyli i je akceptowali. Zresztą, idealnych rozwiązań nie ma i każdy okręt to efekt jakiegoś kompromisu, i przedłożenia jednych walorów nad drugie - będę to konsekwentnie i niestrudzenie podkreślał ;)
      dV

      Usuń
    3. ps. przypomnę tylko, że pomysły na okręt bez nadbudówek (a nawet i bez masztów!) miał nie kto inny, jak sam Fisher :)
      dV

      Usuń
    4. Rosjanie progresywnie eksperymentowali z siłowniami, ale jednak przejście do seryjnej produkcji to inna sprawa, szczególnie w takich mocach...

      Rosjanie w sumie nie mieli okazji sprawdzić tej swojej koncepcji dotyczącej nadbudówek w prawdziwej bitwie morskiej. No bo „Goeben” w obliczu ich drednotów robił to, co powinien — brał śruby za pas. Być może w warunkach bałtyckich czy czarnomorskich, przy krótkich i niemęczących rejsach, to by się w takiej bitwie sprawdziło. A może wyszłoby jak z T-34: papierowe charakterystyki to jedno, a fatalne warunki pracy załogi upośledzające zdolności bojowe — drugie.

      Usuń
    5. Na Iwanie Wielkim wydaje mi się (sam rzut oka na rysunek) zmusza człowieka do zastanowienia się gdzie się podzieje załoga. Coś mi się wydaje że tam przeciętny matros Iwan musiałby mieć max 1.7m wzrostu by poruszać się swobodnie po okręcie.
      Zaś co do T-34, to jest czołg półmit/półpropaganda (ale nie gównoprawda), bardzo zły nie był, ale czołgi wojennej produkcji były robione raczej w jakości.. cytując pewną osobę: "Pasowane stopami, przez ślepego, po etanolu.". Projekt wymagał solidnego dopracowania, wbrew pozorom wcale tani też nie był (szczególnie wersja z armatą 85mm; cena porównywalna z Shermanem HVVS zdaje się gdzieś czytałem/słyszałem). Poza tym sam proces powstania (projektu) T-34 to był proces mozolny (warto dodać że pewien człowiek o szerokim wąsie niespecjalnie się maszyna podobała; a inny nie trawił konkurencji) i kosztował życie (i zdrowie) jego twórcy (zachorował), to nie był Najlepszy czołg DWS, ale przez pewien czas jeden z lepszych na pewno i o pewnym potencjale który nie został do końca wyczerpany bo niemiaszki weszli do akcji.. no pośpiech w uruchomieniu produkcji też nie pomagał.. a jakość wyszkolenia załóg..
      Zresztą taki przykład masowo produkowanego czołgu u aliantów: Sherman z 1942go to trosze inna (technologicznie) jakość w porównaniu z Shermanem
      z 1945 (w zasadzie różne czołgi o podobnej bryle kadłuba), w przypadku T-34-76 a T-34-85 tych różnic wcale dużo nie było.. (oprócz tych najbardziej oczywistych)
      Kpt.G

      Usuń
    6. Akurat wtedy ludzi poniżej 1,7 m nie trzeba było szukać ze świecą, szczególnie w sytuacji panowania Rosji nad mającymi naturalną skłonność do karyplowatości nacjami azjatyckimi.

      Kwestia „złości” T-34 jest trochę złożona. Na początku był to zupełny kasztan — z niedopracowaną i skrajnie zawodną mechaniką oraz wyjątkowo ciasną wieżą. Z biegiem czasu w miarę go dopracowano, w T-34/85 wieża dawała już jakieś tam warunki funkcjonowania, a nawet dowodzenia. Jakość i trwałość była tragiczna, ale przy poziomie strat sowieckich czołgów nie stanowiło to istotnego problemu, stało się nim dopiero, kiedy czołgi z wojennej produkcji zostały i już nie można było liczyć, że przeciwnik odstrzeli je w statystycznie trzecim kontakcie bojowym.

      Sherman to w ogóle co do zasady nie był typ, a marka, łącząca pojazdy, które nie miały ze sobą poza ogólnym układem i kształtem kadłuba za wiele wspólnego — od wozu z silnikiem gwiazdowym, odlewanym kadłubem i HVSS po model z zespołem 5 silników, dłuższym niż tamten kadłubem spawanym i VVSS. Inna sprawa, że w T-34/85 zostało akurat to, co było najgorsze — kadłub ze słabym już pod koniec wojny pancerzem czołowym i wszystkimi innymi wadami wynikającymi z przyjętego układu oraz zastosowanych na przełomie lat 30./40. rozwiązań.

      Usuń
    7. Z pancerzem T-34 to też tak do końca.. pierwsze wersje miały pancerz czołowy 45mm (w zasadzie prócz dna i stropów cały czołg miał wszędzie 45mm co na początku było "całkiem ok"), późniejsze wersje stopniowo miały dokładaną płytę 10-15mm, a niektóre "fabrycznie" miały 52mm czołową płytę (standardem była wieża z pancerzem grubości 45-52mm). T-34-85 miał czołowy pancerz (kadłuba) już 60mm (wieża do 90mm), co zabawniejsze niewiele mniej miała przecież Pantera (80mm kadłub i ~100-110mm). Pojęcie "dobrze opancerzony jest względne" w tym przypadku, niemcy mieli całkiem niezłe działa 75 i 88mm i jednak ciężko było się przed nimi bronić/chronić. Rosjanie mniej lub bardziej rozumieli problem T-34 co zaowocowało prototypem T-43 z lepszym pancerzem (i nieco innej konstrukcji kadłubem i układem jezdnym) i pośrednio przyczynił się do powstania T-34-85 (głównie nowa wieża), wiedza wyniesiona z "rodzinki" T-34 i T-43 zaowocowała czołgiem T-44 o jeszcze lepszym pancerzu, a ten był ogniwem pośrednim do T-55/54.
      Jedyne na co można by narzekać to to że nie poprawiono w żaden konkretniejszy (prócz wieży) sposób pracy załogi, co chyba im zostało, że załoga może mieć warunki "goodenough" a nie "excellent".
      Tak więc powtórzę się T-34-76/85 właśnie takie były "goodenough", nie najlepsze w trakcie DWS ale dawały radę.. gdyby jeszcze załogi miały radiostacje i wyszkolenie lepsze niż "z łapanki"..
      Kpt.G

      Usuń
    8. Wszystkie monografie, do których mam dostęp podają, że w T-34/85 został pancerz czołowy kadłuba 45 mm (60 stopni to było jego nachylenie od pionu). Generalnie było to dość przeciętne opancerzenie nawet przeciwko działom 50 mm PaK 38 czy różnym wynalazkom zastępczym takim jak 75 mm PaK 97/38 albo zdobyczne sowieckie armaty 76,2 mm różnych typów, począwszy od pułkowych wz. 1927, do których opracowano amunicję kumulacyjną. Tudzież masowo występującym pancerzownicom.

      Ogólnie rzecz biorąc sowieckie kierownictwo postępowało racjonalnie, trzymając się produkowania T-34 z maksymalnie ograniczonymi zmianami. Próba wdrożenia w warunkach wojennych tak T-34M, de facto zupełnie odmiennego czołgu opracowywanego jeszcze przed wojną z Niemcami, jaki i T-43, a później T-44 mogłyby łatwo skończyć się problemami porównywalnymi z tymi, jakie sprawili sobie Niemcy Pantherem. Usprawnianie i wdrażanie T-44 wcale nie było łatwe, jeszcze na granicy wojny i pokoju, ale już bez bezpośrednich konsekwencji, Sowieci sprawili sobie mocno nieudanego i problematycznego IS-3.

      Generalnie jednak w punkcie wyjścia chodziło mi nie w miarę dopracowanego T-34/85, który w świecie określanym przez czołgi klasy Panthera, Pershinga (tylko nominalnie ciężkiego) czy Centuriona potężny czy przodujący już nijak nie był, odpowiadając zasadniczo ostatnim wersjom Pz IV, a pierwotnej postaci, której nominalne charakterystyki były na tle innych pojazdów tego czasu znakomite, ale wóz jako narzędzie bojowe okazał się fatalnie niedopracowany.

      Usuń
    9. Akurat tak się składa że T-43 brał około połowę części z czołgu T-34, mając o wiele prostszą i jeszcze łatwiejszą w produkcji konstrukcję kadłuba. Prawdą jest że T-34-76/85 nie były dopracowane w takim stopniu w jakim byłby dopracowany wóz w okresie pokoju. zaś co do Panzer IV wdrożono go do produkcji mniej więcej w tym samym czasie kiedy wchodził T-34-76, oba stały się dosłownie koniamii (nie wiem czy dobrze odmieniłem XD) roboczymi swoich armii. Przyczym PzIV wcale złym czołgiem nie był, a po prostu trochę lepiej przemyślanym i dopracowanym już na początku.
      Kpt.G

      Usuń
    10. IS-3 niby nie stanowił rewolucji wobec IS-2, brał z niego masę elementów, był teoretycznie bardziej dopracowany technologicznie. Różnił się mniej niż T-43 od T-34, gdzie zupełnie zmieniono koncepcję zawieszenia. A nie pykło.

      T-34 powstawał zasadniczo w okresie pokoju, tyle że śpieszono się z wdrażaniem tej konstrukcji do linii niepomiernie, przechodząc do porządku dziennego nad stwierdzonymi problemami. Oczywiście to nie jest tak, że sowieccy inżynierowie byli jakimiś ostatnimi lebiegami, 26-tonowy czołg z silnikiem 500 KM, osiągający pod 50 km/h, to nie była kaszka z mleczkiem, podobnie jak maszyny powyżej 45 ton z silnikami po 600–700 KM, vide problemy KW, w nieco mniejszym stopniu Tigera, w większym Panthera. To były dla inżynierii niezbadane morza, które trzeba było przemierzać z dość zgrubnymi mapami.

      IV wytwarzano jednak od 1936, acz faktycznie umasowienie produkcji odbyło się później. Przy czym ja nigdzie nie twierdzę, że to był zły czołg. Obiektywnie gorszy od technicznie wybitnego III z zawieszeniem już na drążkach skrętnych, ale w odróżnieniu od niego pozwalający na postawienie tej większej wieży... Acz po tych 8 latach technicznego żywota w 1944 dotarł już do ściany — nic więcej niż 75 mm L/48 w wieży i L/70 bez wieży, ale za to przy krytycznym przeciążeniu przodu się nie mieściło.

      Usuń
  3. Hmm. Armat 356 mm nie udało się Rosjanom skonstruować, a zatem jakby powstał kadłub, to pewnie otrzymałby, jak drednoty dla floty czarnomorskiej, armaty 305 mm. I tak miałby dużą siłę ognia. Zastanawiam się jednak nad lokalizacją siłowni. Wiemy, gdzie jest komin. Wciśnięta między barbety wież siłownia nadawałaby się może do przemieszczenia kadłuba pływającej baterii po redzie, ale nie nadałaby jej prędkości 30 węzłów. Na oryginalnym rysunku, jak sprawdziłem, miejsca na siłownię jest więcej, ale też za mało. Może na upartego dałoby się siłownię podzielić na moduły, rozsiać po kadłubie, a potem łączyć wałami i przekładniami, spaliny zaś poprowadzić poprzez otwory w grodziach do wspólnego komina, lub wyprowadzać do góry przez dziury w pokładzie, ale na miejscu rosyjskiej admiralicji podziękowałbym konstruktorowi...
    KK

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak bardzo jest to "Ruski technologicznie" Okręt już zostało wspomniane więcej niż raz. ;) Więc ja wspomnę tylko że wedle mojej wiedzy (nie najtęższej zresztą w tym konkretnym temacie) o ciężkich Okrętach Rosji/ZSSR z lat 1914-45 i tak byłby PBCAOL(Pływającą Baterią Ciężkiej Artylerii Obrony Leningradu) oraz wątpliwe by kiedykolwiek ten okręt miał 100% sprawną siłownię (szczególnie po ruskich perypetiach z okrętami w okresie wczesnych lat 20stych). Dodatkowo trochę zbyt duży skok technologiczny jak dla mnie, siłownia takiej mocy to eksperyment na troszkę zbyt dużą skalę, zresztą.. daleko szukać nie trzeba.. (podobno napęd kieszonek też taki bezproblemowy nie był a to była 1/3 podanej przez programik mocy+różnica około 20 lat, no i jeszcze niemieckie siłownie turbo parowe na Admirałach) jak się one kończyły.
    Sylwetkowo okręt paskudny, jak otłuszczony karzeł z obrzynem w każdej ręce, obuty w za cienkie blaszki. (nie mam nic do Karłów, żeby nie było nieporozumień)
    Ale malowania.. ładne. :D
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój wpis podsunął mi pomysł, żeby zostawić mu połowę siłowni, tak żeby osiągał tych 20-parę węzłów. Natomiast cały zysk wyporności przerzucić na wzmocnienie opancerzenia. Wtedy taka ciężka bateria miałaby większy sens.
      Natomiast przeprojektowanie całości i zrobienie z niego wersji rozwojowej Gangutów (z 12 x 356 mm), przy pozostawieniu rozmiarów kadłuba, dałoby w latach 30-tych miejsce na wstawienie w miarę silnego (jak na sowieckie warunki) uzbrojenia plot.
      Peperon

      Usuń
    2. Propozycja logiczna, ale główny urok polega tutaj na (aż) pięciu wieżach trzydziałowych. W proponowanej wersji "znormalnieje" i nie będzie już tak ciekawie.
      Aleksander

      Usuń
    3. Całkiem możliwe. Jednak można wstawić wersję zbliżoną do późniejszego projektu pancerników L II. Dwie wieże przed i dwie za kompleksem nadbudówek z kominami. A wszystkie na jednym poziomie...
      Peperon

      Usuń
    4. Oczywiście pisałem o brytyjskich pancernikach typu L II.
      Peperon

      Usuń
    5. Generalnie Rosjanie trochę utknęli w całej tej koncepcji (konfiguracji) na dość długo, widać szok bitwy z 1905 musiał być na prawdę srogi, że dopiero bliższa współpraca z Włochami zaczęła zmieniać "wygląd" ciężkich okrętów. Brak balansu w tym projekcie bardzo boli no i ogólnie trochę ciasno na pokładzie jest i trochę "monotonnie". XD
      Kpt.G

      Usuń
    6. Przecież już na pierwszy rzut oka widać, że Ganguty wzorowane były na włoskim Alighierim. Oczywiście Rosjanie temu zaprzeczali, ale sylwetka jest jednoznaczna. Tym bardziej, że o ile mnie pamięć nie myli, to również brali udział w przetargu na budowę bałtyckich drednotów dla Rosji.
      Peperon

      Usuń
    7. Wydawało mi się że ściślejsza współpraca Włosko-Rosyjska była dopiero "za komuny", a nie przed PWS, wtedy jechali na projektach Angoli.. dokładnie takie jakie sobie życzyli owczywiście.
      Kpt.G

      Usuń
    8. Dokładnie nie pamiętam wszystkiego, ale w początkowej fazie rosyjskie drednoty miały być skonstruowane we współpracy z Włochami, z tym, że przynajmniej część z nich z jakichś powodów miała być zbudowana w stoczniach niemieckich, co rzecz jasna nie spodobało się Brytyjczykom, którzy mieli udzielić kredytów i wskutek tego się wycofali. Wówczas Rosjanie sami wyasygnowali finanse (37 mln rubli w złocie za każdy), z tym, że z wielkim trudem (Duma nie chciała zatwierdzić). Projekt teoretycznie też był ich, a że bardzo podobny do włoskich, to już inna sprawa.
      Źródła rosyjskie wprost podają, że jednostki te nie nadawały się do morskiej żeglugi. „Sewastopol” o mało nie zatonął w czasie sztormu podczas rejsu z Bałtyku na Morze Czarne. Podejrzewam, że „Iwan Wielikij” dziedziczył by tę cechę.
      Aleksander

      Usuń
  5. Rozmowa się skończyła?
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak z symulacji wynika, skonstruowanie okrętu o takich parametrach jak w projekcie Buszajewa (czy Buszujewa) nie było możliwe. Mimo desperackich wysiłków, okupionych stworzeniem jednostki o problematycznej zdolności do żeglugi (a co za tym idzie przydatnosci), okazała się ona i tak znacznie większa od zapowiedzianej w projekcie. W sumie dobrze się stało, że projekt poddano symulacji, a informację o nim przypomniano. Jest ona bowiem ciekawa także jako jedna z ilustracji degrengolady Rosji carskiej, rozciągającej się i na gremia decyzyjne podejmujące decyzje o alokacji środków na zbrojenia morskie. Nie dziwi, że projektu nie skierowano do realizacji - pytanie jednak, czy podobny doń, lekceważący realia techniczne, w ogóle byłby rozpatrywany w którymś z krajów, gdzie planowanie zachowuje cechy racjonalności.
    KK

    OdpowiedzUsuń
  7. Mości Gospodarz Bloga chyba urlop wziął. :)
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wygląda. Miejmy nadzieję, że szybko wróci.
      Aleksander

      Usuń
    2. Dałby umówiony znak-sygnał życia, bo ludzie się niepokoją...

      Usuń
    3. Sokojnie, nie ma powodów do obaw. Żyję i mam się dobrze.
      dV

      Usuń
    4. Czyżby tzw spleen? czy też temperatura?
      Kpt.G

      Usuń