wtorek, 27 marca 2018

Nowy samolot szturmowy

Dziś proponuję alternatywne podejście do kwestii samolotu szturmowego. Poprzedni płatowiec tego typu (http://springsharp.blogspot.com/2018/02/samolot-szturmowy.html) był konstrukcją dwusilnikową, o 3-osobowej załodze, uzbrojoną w 2 km-y. Samolot ten miał więc relatywnie niedużą siłę ognia, a wymagał licznej załogi. Nie był też zbyt szybki. Nowa konstrukcja reprezentuje całkowicie odmienne podejście do kwestii samolotu szturmowego. Zbudowany w 50 ezg. CWL SZ.13 to samolot jednoosobowy i jednosilnikowy, w konfiguracji pchacza, podobnej do licznych konstrukcji francuskich z tamtego czasu. Zrezygnowano w nim z osobnych stanowisk strzelców obsługujących karabiny maszynowe, gdyż uznano, iż szansa na trafienie w konkretny, w zasadzie nieruchomy cel z samolotu lecącego nisko i relatywnie szybko nad ziemią jest i tak iluzoryczna. Postawiono za to na rozwiązanie odmienne – karabiny są na sztywno zamontowane w kadłubie, a odpala je osobiście pilot. Dzięki temu znacznie wzrosła siła ognia, gdyż km-ów udało się zmieścić aż 6. Są one zamontowane w 3 parach pod kątem 45 stopni w płaszczyźnie wzdłużnej, a dodatkowo w płaszczyźnie poprzecznej – każda para jest zamontowana po nieco innym kątem, tak by uzyskać maksymalne pole rażenia. Oprócz tego, pilot posiada do dyspozycji 1 km zamontowany przed kabiną, strzelający na wprost. Dzięki niemu, przynajmniej teoretycznie ma możliwość podjęcia walki z innym samolotem. Poza tym, samolot może też zabrać kilka niedużych bomb, a przyzwoity zasięg powoduje, że można go wykorzystać także jako maszynę rozpoznawczą.



Dane taktyczno-techniczne:
Załoga: 1
Rozpiętość: 15,56 m
Długość: 9,23 m
Wysokość: 3,73 m
Powierzchnia nośna: 65,04 m2
Masa własna: 890 kg
Masa startowa: 1210 kg
Napęd: 1x180 KM
Prędkość: 150 km/h
Prędkość wznoszenia: 2,5 m/s
Pułap: 4000 m
Zasięg: 550 km
Uzbrojenie: 7 km-ów, 40 kg bomb

27 komentarzy:

  1. Dla mnie bomba.
    Pomysł prowadzi praktycznie donikąd... ale to tak własnie mogło być. A jego wersja anty-sterowcowa? Mogła by powstać?

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mogła by :) Można spróbować km-y ustawić odwrotnie - w górę zamiast w dół i strzelać do sterowca od spodu. Trochę mało było komfortowe by to było pewnie dla pilota (kule świszczące za uchem;)) ale pewnie w miarę skuteczne (pod warunkiem zastosowania odpowiedniej amunicji zapalającej, którą trzeba by do tego celu opracować).
      dV

      Usuń
  2. Pomysł ciekawy. Taka konfiguracja wydaje się idealna z punktu widzenia opancerzenia samolotu z przodu. Oczywiście słabszą stroną jest tył, ale rzadko kiedy obrona plot ma czas zmienić kierunek ognia i strzelać do odlatującej maszyny.
    Pomysł z karabinami strzelającymi pod kątem do dołu też się wydaje na pierwszy rzut oka naturalny. Zdaje się, że Francuzi improwizowali takie uzbrojenie na niektórych samolotach w maju 1940r. Praktyka jednak pokaże, że jest to chybiony pomysł. Między innymi, dlatego, że wbrew pozorom, „gęstość ognia” karabinu, strzelającego w dół z samolotu lecącego z prędkością sto kilkadziesiąt km/h, jest zaskakująco mała – kolejne pociski trafiają w ziemię co 6-8 metrów. Czyli nawet idealnie prowadząc „strugę ognia” trudno trafić w mały cel.

    Z ciekawości – gdzie jest chłodnica silnika?
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak będzie jak piszesz, ale zanim się pomysłu nie wypróbuje, to się nie dowiemy :) Zatem fakt powstania takiej konstrukcji jest dość prawdopodobny. Zwłaszcza że w rzeczywistości też tak kombinowano. Skrajnym przykładem (i inspiracją dla mnie) był samolot Junkers-Larsen JL-12: http://www.samolotypolskie.pl/samoloty/1431/126/Junkers-Larsen-JL-12 wyposażony w 30 (!) km-ów strzelających w dół. Ale w czasie gdy powstał, nie wzbudził już zainteresowania wojskowych - być może wskutek doświadczeń płynących z wojny. U nas jest inaczej - samolot powstał w czasie wojny, kiedy doświadczenia nie były jeszcze zebrane.
      dV

      Usuń
    2. ps. trudne pytania zadajesz;) chyba musimy uznać że jest schowana w gondoli (kadłubie).

      Usuń
    3. Junkers-Larsen to rzeczywiście ciekawa konstrukcja. Chciałbym jednak znać więcej szczegółów. Czym były owe karabiny "Thompson 0,45'"? Jakaś napompowana (dłuższa, cięższa lufa i duży magazynek) wersja pistoletu maszynowego? Jeśli tak, to ani ciężarem, ani siłą ognia nie dorównują prawdziwym karabinom maszynowym.
      A gęstość ognia można znacząco zwiększyć, wysyłając na jeden cel 2-4 takie samoloty.

      Usuń
    4. Trudno powiedzieć. Z jednej strony - kaliber by się zgadzał Z PM thompsona. Z drugiej - to co widzimy na zdjęciu wygląda na znacznie dłuższe niż owe pm-y.
      dV

      Usuń
    5. Była chyba taka odmiana Thompsona z lufą długości 367 mm.
      ŁK

      Usuń
  3. Bardzo ciekawa koncepcja, choć wolałbym (osobiście) bardziej tradycyjne rozwiązanie w kwestii uzbrojenia strzeleckiego. A więc dodanie drugiego członka załogi (strzelca pokładowego) i umieszczenie na przednim stanowisku strzeleckim podwójnego karabinu maszynowego (może jednak wtedy z tą amunicją berdanowską?). Myślę, że lepiej będzie, gdy pilot skupi się wyłącznie na kierowaniu maszyną i nie będzie zmuszony do podziału uwagi na dodatkowe prowadzenie ostrzału celów naziemnych. Własny strzelec będzie również dawał większą szansę na skuteczne odparcie ewentualnego ataku nieprzyjacielskiego myśliwca. Jeśli konstrukcja samolotu jest dostatecznie usztywniona, a mam taką nadzieję, ogień do celów naziemnych można by prowadzić z lotu nurkowego/półnurkowego, co powinno zapewnić jego odpowiednią gęstość i skupienie pocisków w celu oraz poprawić efektywność ataku bombowego.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasadniczo zapewne masz rację. Pozwólmy jednak temu samolotowi zaistnieć i ewentualnie dowieść tego, że nie jest trafioną koncepcją. Tylko w ten sposób wiarygodnie dojdziemy do konstrukcji dojrzałych. Było by wszak dziwne, gdybyśmy do razu budowali samoloty w optymalnych konfiguracjach :)
      Co do zaś amunicji to się nie wypowiadam, bo się na niej nie znam;) Czym się ona wyróżnia?
      dV

      Usuń
    2. Różni się większym kalibrem (10,67 mm), a więc większą siła rażenia. Oczywiście należałoby dokonać nowego elaborowania amunicji (prochem bezdymnym).
      ŁK

      Usuń
    3. Czyli jak rozumiem, oryginalnie w nabojach był proch czarny i trzeba by te naboje porozdzielać i zastąpić go bezdymnym? A nie prościej byłoby wyprodukować nową amunicję tego samego kalibru?
      dV

      Usuń
    4. Ponowne elaborowanie amunicji było chyba praktykowane, choćby w przypadku, gdy ta była nadto zleżała. Tu łuska i pocisk są w należytej "kondycji" i szkoda się ich pozbywać. Chyba, że przeznaczymy starą amunicję (wraz z karabinami) dla formacji "drugiego rzutu", oddziałów strażniczych itp.
      ŁK

      Usuń
    5. A da się pocisk wyjąć z łuski tak by jej nie uszkodzić? Wydaje mi sie, że są one (pocisk i łuska) do siebie mocno dopasowane i próba wyjęcie musi prowadzić do odkształcenia łuski. Trzeba by ją potem znów doprowadzić na pierwotnego kształtu, być może poprzez ponowne zaciśnięcie na pocisku.
      Niestety, nie znam się na broni strzeleckiej , by stwierdzić czy to jest wykonalne i opłacalne i czy po takiej operacji nabój byłby bezpieczny w eksploatacji i składowaniu?
      dV

      Usuń
    6. Myślę, że przy użyciu właściwego osprzętu operacja demontażu pocisku, napełnienia łuski nowym, mniejszym ładunkiem prochu bezdymnego i ponownego zespolenia naboju jest stosunkowo prosta. Również nie param się strzelectwem, więc pewności nie mam. Być może inni Koledzy mają w tym względzie miarodajną wiedzę? :)
      ŁK

      Usuń
    7. Myślę, że amunicja berdanowska została już zużyta w szkoleniu strzeleckim rekrutów. Owszem, najprostszym sposobem zrobienia naboju wielkokalibrowego jest elaborowanie prochem bezdymnym naboju czarnoprochowego, tak robiono w czasie wojny, ale że to raczej nowo produkowana amunicja o starych wymiarach.
      W okresie międzywojennym przyjdzie czas na opracowanie naboju wielkokalibrowego z prawdziwego zdarzenia i broni do niego lub kupienie Brownninga M2.

      Usuń
    8. Może Kolega mieć rację, co do zużycia tej starej amunicji czarnoprochowej. Ale, z drugiej strony, znane są, z armii rosyjskiej, przypadki używania na pierwszej linii frontu starych berdanek z oryginalną amunicją. Z uwagi na większą nowoczesność wojska polskiego można jednak założyć, że stare zapasy amunicji zostały zużyte już w latach wojny z Japonią.
      ŁK

      Usuń
    9. W RP jest możliwość "elaborowania" na nowo zużytych łusek (wprowadzenie nowej spłonki i pocisku, ofc. o ile łuska jest w dobrym stanie). Ne można jej sprzedawać, (ale można dać w prezencie tzn. "pożyczyć", a że w zamian "dajo flaszke") a jedynie wykorzystać na własne potrzeby.
      W pogromcach mitów był pokazany młotek do rozdzielenia łuski i pocisku (wsadzało się do środka nabój, i uderzało się jak młotkiem o coś twardego). W filmie Życzenie śmierci (ostatnim lub przedostatnim w serii), jest pokazane jak Ch. Bronson elaboruje naboje dużego kalibru do pistoletu (blisko półcalowego), następnie wsadza nabój do...(hmm) praski(?) gdzie po zaciśnięciu nabój zostaje "scalony". Poszukam tej scenki.. :)
      Kpt.G

      Usuń
    10. Przepraszam, to była 3 część. :)
      A oto sprzęcior:
      https://youtu.be/Q-vHG4HE-ks?t=45m16s
      Scena zaczyna się od broni "łyka" tę amunicją.. :)
      Kpt.G

      Usuń
    11. http://parabellum.pl/elaboracja-amunicji
      Noo tego sprzętu troszkę jest.. :)
      Kpt.G

      Usuń
  4. Powalony przez katar zaniechałem komentowania przez kilka dni ale pomogły egzotyczne roślinki i już jestem :-)
    1. Przeciw sterowcom można dwa ckm skośnie w górę strzelające za pilotem ale celowanie może być "dziwne".
    2. Gęstość ognia zapewniona. Maxim strzela 10 poc./sek, razy 6 to 60 na sekundę, przy prędkości samolotu około 42m/s, czyli pocisk co 0,7m.
    3.Jednoosobowa załoga wystarczy, samoloty w układzie klasycznym tez z powodzeniem atakowały cele naziemne, a strzelec za pilotem służył jedynie do obrony przed przeciwnikiem i rzucania bomb (zanim wprowadzono wyrzutniki). No chyba że wprowadzimy strzelca za pilotem, strzelającego w tył nad płatem.
    4.Maximy na naboje Berdana są. To jedne z pierwszych zakupionych przez Rosję, a elaboracja naboju prochem bezdymnym to prosta operacja i była wielokrotnie przeprowadzana we wszystkich Maximach "czarnoprochowych kalibrów".
    5. Samolot jest dość mocny i z powodzeniem może atakować pod kątem 20st. Tym razem waga dobrze obliczona, 6 km z mocowaniami i opancerzeniem i ten siódmy (200-250kg) spokojnie dociąży samolot do 900kg.
    6. Następna wersja może mieć tylko 4km ale strzelające klasycznie do przodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad 2. Ja pisałem o gęstości ognia pojedynczego km. Kolega napisał tak jakby wszystkie sześć km strzelało dokładnie w jednej linii (i do tego sekwencyjnie po kolei) – w takim idealnym modelu rzeczywiście pociski padają co 0,7m. Jednak w opisie jest wyraźnie napisane, że km strzelają parami pod różnymi kątami. I wtedy „gęstość trafień” spada do średnio pocisk co 3,5m.
      H_Babbock

      Usuń
    2. Racja, głowa jeszcze nie pracuje jak należy. Kto to wymyślił i czy było testowane strzelaniem? Niska skuteczność i trzeba to naprawić. Na początek zamocować równolegle i zmniejszyć kąt mocowania do jakichś 25st. Można zamocować km z "lekkim luzem" w uchwytach co spowoduje że zwiększymy rozrzut pocisków i uzyskamy pokrycie nieco większej powierzchni ale z zadowalająca jak mniemam gęstością.

      Usuń
    3. Gęstość trafień to nie wszystko. Fakt, że pociski trafią w ziemię co 3,5 m, nie znaczy, że cel (germaniec rogaty) między punktami trafień jest bezpieczny. Pociski nie spadają pionowo, lecą pod pewnym kątem. W każdym ataku ten kąt będzie inny ze względu na pochylenie terenu i kąt lotu samolotu strzelającego.
      Gęstość ognia, jak pisałem, zwiększa się, wysyłając kilka maszyn do jednego ataku.
      Pomóc może też duża szybkostrzelność teoretyczna karabinów. Ważna jest siła ognia w pierwszych sekundach ataku, bo z zaskoczenia można ustrzelić kilku przeciwników. Ci, którzy przeżyją pierwsze sekundy ataku, momentalnie powłażą w jakieś dziury i szansa ich trafienia drastycznie spadnie.

      Usuń
    4. Ustawienie km-ów pod kątem wzorowałem na przytoczonym już samolocie Junkersa. Dostępne zdjęcia zdają się sugerować takie właśnie ułożenie uzbrojenia. Zapewne chodziło o uzyskanie większego pola rażenia niż tylko wąski pasek poniżej kadłuba przelatującego samolotu, kosztem oczywiście "gęstości" ognia. Oczywiście do rozważenia jest modyfikacja samolotu do konfiguracji, gdy wszystkie lufy strzelają równolegle, co było by o tyle zasadne że jest ich tu tylko 6 (a nie jak u Junkersa 30).
      dV

      Usuń
    5. Jeśli byłoby to możliwe technicznie, to super.
      W tamtych czasach standardem było uzbrojenie samolotu myśliwskiego czy szturmowego w 1-2 karabiny maszynowe strzelające do przodu.
      Wikipedia podaje dla AEG J.I: "Guns: * up to 6 × 7.92 mm (.312 in) fixed, downwards-firing LMG 08/15 machine guns (standard fit of 2)"
      Ale nie ma szczegółów, a Wikipedii do końca nie wierzę. Idealnym szturmowcem wielkiej wojny byłby samolot w rodzaju Curtissa Falcona. Ale ten i kilka podobnych modeli został skonstruowany w latach dwudziestych z uwzględnieniem doświadczeń i rozwoju techniki w czasie wojny.

      Usuń
  5. Do zwalczania sterowców proponuję uzbroić samolot w działo 37mm . Strzelające do przodu lub ukośnie do góry - tak jak w samolocie Vickers Type 161 https://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=https://en.wikipedia.org/wiki/Vickers_Type_161&prev=search

    OdpowiedzUsuń