Dziś
prezentuję dość nowatorski, jak sądzę, 3-osobowy samolot
szturmowy. Przeznaczeniem jego jest funkcja „wymiatacza”
piechoty, czyli zwalczanie wrogich oddziałów ogniem karabinów
maszynowych. Został skonstruowany w konfiguracji pchacza, a
stanowiska strzelców km-ów umieszczono w gondolach przed silnikami.
Mają stąd dogodne pole ostrzału do przodu i w dół. Samolot jest
częściowo opancerzony – blachą zabezpieczającą przed ogniem
broni ręcznej obłożono spód przedniej części kadłuba, gondoli
oraz dolne płaty w rejonie silników. Układ pchacza dodatkowo
zabezpiecza śmigła przed trafieniami z ziemi.
Samolot
ma też z pewnością wady. Największą jest chyba to, że nie jest
zbyt szybki, na co wpłynął sam układ pchacza (mniejsza sprawność
śmigła pchającego), jak i niezbyt duża moc silników,
uwarunkowana z kolei rozmiarami gondoli i samego płatowca (który
nie może być zbyt duży, aby móc spełniać założoną rolę).
Konfiguracja samolotu nie jest zapewne specjalnie perspektywiczna,
ale na ten czas jest to z pewnością oryginalna i wartościowa
konstrukcja, która będzie miała szanse dowieść swej przydatności
w warunkach frontowych.
W
ciągu 1916 r. siłom lotniczym dostarczono 35 szt. tych samolotów.
Dane
taktyczno-techniczne:
Załoga:
3
Rozpiętość:
13,78 m
Długość:
7,91 m
Wysokość:
2,81 m
Powierzchnia
nośna: 34,16 m2
Masa
własna: 1250 kg
Masa
startowa: 1810 kg
Napęd:
2x120 KM
Prędkość:
124 km/h
Prędkość
wznoszenia: 1,5 m/s
Pułap:
2800 m
Zasięg:
350 km
Uzbrojenie:
2 km
Proszę instalować silniki gwiazdowe. Zyskamy na masie silników i mniejsza powierzchnia do osłonięcia pancerzem. Zwolnią się kilogramy i będzie można zabierać 40-60 kg lekkich bomb wagomiaru 5-10kg.
OdpowiedzUsuńSamolot WZ.I powinien zostać pomniejszony o około 1/3 wymiarów z zainstalowaniem silnika Salmson 160KM.
Kolega by chciał, żeby u nas wszystko było super i zawsze na najwyższym poziomie :) A tak się nie da, zwłaszcza w kwestii silników lotniczych w tamtych czasach. Wystarczy sobie przypomnieć jakie faktycznie miała w tym względzie kłopoty Rosja (czasem różne silniki na jednym egzemplarzu Ilii Muromca!). Dlatego jakkolwiek silniki gwiazdowe mają swoje niezaprzeczalne zalety, w niektórych modelach będą się zdarzały też przypadki stosowania silników rzędowych. Można to wytłumaczyć np. tym, żeśmy swego czasu nieopatrznie nakupili tych silników ponad miarę i zalegają one teraz w magazynach. Szkoda ich nie wykorzystać, więc bywają wykorzystywane w niektórych konstrukcjach.
UsuńTaka legenda jest o tyle prawdopodobna, że w czasie PWS chyba każde państwo stosowało mozaikę silników lotniczych, w tym także rzędowych.
dV
Wcale nie chcę żebyśmy mieli wszystko super. Tylko skoro mamy tę licencje na Salmsony... No dobrze, powiedzmy samolot nie spełnia w pełni oczekiwań wojska a takie silniki są bo takie miał pod ręką producent.
UsuńCo do silników. Francja startowała z rotacyjnymi- to były proste, tanie, względnie lekkie silniki przemysłowe z ograniczeniami sterowania mocą i rozwoju. Gwiazdowe, czyli odwrotność rotacyjnego, to już na wyżynach sztuki inżynierskiej, wiec pojawiły się nieco później. Silniki rzędowe były rozwijane- Lorriane i Hispano-Suiza.
Niemcy, mając przemysł samochodowy na wysokim poziomie, postawiły na silniki rzędowe. Tu zwiększenie mocy silnika jest proste, powiększenie pojemności lub dodawanie kolejnych cylindrów, również poprzez przejście do układu V. Silników rotacyjne też stosowali dla lekkich samolotów.
Wielka Brytania też mając przemysł samochodowy rozwijała silniki rzędowe, dochodząc pod koniec wojny do mocy 350-450KM, gdy niemieckie nie przekroczyły 300KM.
Wrażenie mozaiki silników może powstać gdy popatrzymy na silniki pod katem nazw producenta. To dlatego że wiele zakładów wypuszczało ten sam silnik licencyjny pod własną nazwą.
W samolocie tego typu lepiej zachować silniki rzędowe, one też mają zalety. Jak pamiętam (ale nie pamiętam źródła informacji), w tym czasie silniki gwiazdowe miały stałą prędkość obrotową (dzisiaj niektóre też mają, ale mają zmienną geometrię śmigła, ówcześnie nie), a silniki rzędowe były już wyposażone w gaźniki.
UsuńTe "stałe obroty" to silniki rotacyjne. To ich przypadłość wynikająca z pochodzenia. Były silnikami przemysłowymi. Gaźniki były, ale regulacja mocy w ten sposób była bardzo skomplikowana i zawodna. Prostsze było odłączanie zapłonu w co drugim cylindrze albo zapłon co drugi lub co trzeci obrót silnika.
UsuńZatem widzę tu pole do popisu dla silników rzędowych - możemy je stosować dla większych samolotów, np. bombowców wielosilnikowych, gdzie potrzebna będzie spora moc. A samoloty lżejsze miały by silniki gwiazdowe. Co Wy na to?
UsuńdV
Na teraz Salmson ma silniki 150-200KM a rzędowe mają 120-180KM i jeśli chcemy mocniejszych to trzeba rozmawiać z Brytyjczykami. Ich wprowadzony w 1915 Rolls-Royce Eagle Ima 225KM a wchodzący właśnie w 1916 Eagle II ma 250KM. Na silniki Liberty L12 musimy zaczekać jeszcze niecałe 2 lata
UsuńRolls-Royce Eagle to chyba najlepszy silnik dostępny w tym czasie. Powinniśmy podjąć jego produkcję licencyjną, a po wojnie przyjdzie czas na własne silniki.
UsuńNo to pogadamy z Brytolami :) Moc ponad 200 KM wydaje się być nie do pogardzenia.
UsuńdV
Sunbeamy też niezłe są, silniki gwiazdowe Anzani 10 cylindrów.
UsuńZnalazłem jeszcze silniki FIAT A.12 250KM, a w samym końcu wojny A.14 o mocy ponad 700KM!
UsuńSilniki Fiata mają dużą moc, ale są ciężkie. Brytyjczycy pracują nad lekkim i mocnym silnikiem Siddeley Puma, ale będzie dostępny dopiero za rok.
UsuńWagowo Hispano lepsze. Puma 250KM/300kg, HS8F 300KM/250kg, przy tym Puma był niezbyt udany i na Airco DH9 natychmiast wymieniono je na Liberty.
UsuńZatem silniki rzędowe nie są takie do niczego:) Można z nich wyciągnąć naprawdę konkretną moc, tyle że będzie to trochę ważyć. A zatem może to być rozwiązanie dla ciężkich samolotów wielosilnikowych. A małe zwinne myśliwce pozostaną przy silnikach gwiazdowych;)
UsuńdV
Samolot bardzo mi się podoba. Myślę, że ten układ tj. ze śmigłami pchającymi jest na ten czas rozwiązaniem optymalnym, a prędkość maksymalna dla tego samolotu nie jest parametrem priorytetowym. Ewidentnie przydałyby się mocniejsze silniki i choć kilka lekkich bomb przeciwpiechotnych. W następnym modelu proponuję zastosować, dyskutowane niegdyś, karabiny maszynowe większego kalibru. Z uwagi na uwarunkowania logistyczne myślę, że jednak powinna to być amunicja berdanowska 10,67 mm, elaborowana prochem bezdymnym.
OdpowiedzUsuńŁK
Rosja ma Maximy na amunicję Berdana zakupione w latach 90-tych.
UsuńMyślę, że i my mamy taką amunicję i karabiny maszynowe w swoich zapasach mobilizacyjnych. Bo nie bardzo mogę sobie wyobrazić, aby w epoce czarnoprochowej wojsko polskie używało innych.
UsuńŁK
@ŁK - nie wykluczam zmodyfikowanej wersji tego samolotu, która mogła by zabierać parę bombek :)
UsuńdV
Niewielki ładunek bomb wydaje się konieczny. Podobnie broń strzelecka większej mocy byłaby pożądana, choćby do niszczenia z powietrza obsługi gniazd karabinów maszynowych i baterii artylerii polowej. Taki ogień ma - po prostu - większą siłę "przygważdżającą"! :)
UsuńŁK
Ciekawa koncepcja zmaksymalizowania pola ostrzału do przodu. Choć z punktu widzenia zadań szturmowych ważne jest również zminimalizowanie powierzchni czołowej najbardziej, narażonej na ostrzał w czasie ataku. A samolot stanowi aż „potrójny” cel (kadłub i dwie gondole). Samolot ma też niestety jeszcze jedną istotną wadę - jest pozbawiony strzelca tylniego (co chyba wówczas było już rzadkie). Temu akurat można będzie chyba zaradzić przez dodanie 4-tego członka załogi w wersji rozwojowej.
OdpowiedzUsuń„Naturalnym” konkurencyjnym projektem mógłby być samolot z 2 silnikami w kadłubie napędzającymi śmigła (umieszczone na skrzydłach) przez cięgna. Wówczas w kadłubie z przodu można by umieścić stanowisko strzelca. Czyli tylko 1 strzelec przedni, ale za to samolot stanowi mniejszy cel.
Jeszcze z ciekawości dodatkowe pytanie – gdzie tutaj silniki mają chłodnice? W sumie w silnikach rzędowych umieszczenie chłodnicy to był zawsze problem, który chyba optymalnie został rozwiązany dopiero w DWS.
H_Babbock
Chyba chłodnica jest zabudowana w gondoli silnika, a wloty powietrza są z boku. Optymalnie ten problem nie został rozwiązany do końca epoki śmigłowych samolotów bojowych, vide: późne konstrukcje niemieckich myśliwców, dla których chłodnice stanowiły swego rodzaju ogranicznik prędkości mimo ogromnej mocy silników.
UsuńTak właśnie to przewidywałem - że chłodnica jest w gondoli. Zaś co do pomysłu z silnikami w kadłubie - nawet mi sie ten pomysł podoba, myslę, że go zrealizuję:) I może nawet uda się zorganizować większa siłę ognia z przodu niż 1 km - marzy mi się jakiś wczesny "waffen kopf" :)
UsuńdV
Powoli blog zmienia się na morsko-lotniczy, więc może dodamy jeszcze do jego problematyki pojazdy pancerne? :)
UsuńŁK
Z tym może być problem o tyle, że ja się na tym kompletnie nie znam. O ile w zakresie lotnictwa jakąś podstawową wiedzę mam, o tyle w zakresie broni pancernej jest ona na absolutnie podstawowym poziomie:(
UsuńdV
To trochę szkoda, bo byłoby jeszcze ciekawiej. Ja akurat w kwestiach lotniczych jestem dość "cienki". :)
UsuńŁK
Myślę, że wspólnymi siłami poradzimy sobie i z puszkami.
UsuńA i owszem!
UsuńA ew. rysunki nie muszą być uber-duper-dokładne.
Kpt.G
Na dzień dobry można samochody pancerne na gąsienice postawić jak to było latem opisywane. Coś podobnego do Burstyn-Motorgeschütz wyrysować(plany wywiad wykradł- to już ustalone latem), tylko bez tych wysięgników, bardziej musi FT przypominać.
UsuńEch, taki Springsharp dla "pancerniaków" to by było coś...
UsuńFWK
I samolotów i polityki... :-D bardzo by to pisanie bloga ułatwiło...
UsuńCoś czuję że springsharp "polytyszny", byłby niezwykle skomplikowanym i nieco ciężkim do ogarnięcia programem..
UsuńZ drugiej strony...powstało by pytanie jak blisko pozostałby realiów?
Niech przykłądem będzie Hearts of Iron 3, gdzie gra zaczyna się od 1936 roku i mnie np. grając III Rzeszą udało się bez większych problemów wciągnąć do "Osi" II RP i nie mieć wojny z ZSRR...
Moim zdaniem komputerowy przeciwnik nie zawsze podejmuje... "właściwe decyzje z pkt widzenia narodowego/społeczeństwa danego kraju", powiedzmy to tak.
Prościej jest na wyczucie..
Kpt.G
Polityka to do symulacji "maszynowej" temat taki sobie, ale kalkulacja czołgu o określonej masie, silniku, gąsienicach itd. już tak. Określenie przybliżonej prędkości, zdolności terenowej... Ech, może na fali WoTa... ;)
UsuńFWK
Do WoTa bym podchodził ostrożnie. Analiza niektórych pojazdów/prototypów/projektów(narysowanych na chusteczce) rzekomych (pobieżna nawet) ujawnia że taki pojazd istnieć nie mógł bo:
Usuń-kadłub by nie uniósł tego
-a nawet gdyby to fizycznie za mało miejsca (np. mechanizm magazynka rewolwerowego dla działa kal. 128mm, na 3-4 strzały)
-NIe było silnika który by to ruszył z sensowną prędkością
-itp.
Czasem w jednym czołgu występuje jedno z powyższych lub wszystko na raz..
Jedyne co, to możemy zabawić się w tworzenie pojazdów na wyczucie i przez porównanie.. owszem możemy się rąbnąć, ale wspólnymi siłami idzie osiągnąć coś sensownego.. :)
Kpt.G
Ja tylko stwierdziłem, że WoT pobudził domorosłych pancerniaków i na tej fali ktoś mógłby stworzyć taki program. Ale na razie cisza.
UsuńSam w WoTa nie gram i raczej nie zagram. Szkoda, że prawdziwe symulacje powymierały...
I w tym nadzieja :)
FWK
Mam pytanie do sz.p. Autora. Czy Królestwo Polskie ma zamiar brać udział w OTL-owym traktacie z Kiachty? Przypomnę że porozumienie to zawarto pomiędzy Rosją a Chinami w sprawie ustanowienia Autonomii Mongolskiej. Może i my cokolwiek uszczkniemy na tym?
OdpowiedzUsuńKolejne Pytania:
-W Meksyku wybucha rewolucja, czy jakoś się ustosunkujemy do tych wydarzeń i czy KP ma jakieś interesy w tym państwie?
-Niemcy wprowadzają do użytku miotacze ognia, czy zaczęli ich użycie również u nas i czy my również wprowadzimy tę broń do swojego wojska?
-Co do wojska to czy prowadzimy nabór i czy już powstała armia we Francji, ale nie ta złożona z wojska kolonialnego, tylko z ochotników z Polonii. W OTL Armia ta liczyła 5 Dywizji, nie licząc 3 pułków kawalerii i 7 eskadr oraz pułku czołgów
-15 marca podpisano ugodę konstantynopolitańską pomiędzy W.Brytanią, Francją a Rosją co do powojennej przyszłości cieśnin i samego miasta, przekazująca tereny te Rosji. Czy my się załapiemy na jakieś frukta wynikające z tego układu i czy w wypadku rewolucji w Rosji zostanie dotrzymana część dot. Królestwa Polskiego. Dodam że nie powinniśmy oczekiwać czegoś wielkiego ale może małe miasto portowe w Azji Mniejszej. Można by później sprzedać/przekazać je Turkom za jakieś inne korzyści.
adm.Thrawn
Bądźmy Realistami:
UsuńŻądajmy niemożliwego czytaj w przypadku kiedy Rosja odpadnie zażądajmy CAŁE przyznanej jej wcześniej części. :)
Ja również mam pytanie, czy nasze krążowniki pancerne z typu Garibaldi jeszcze utrzymują się w służbie? Jeśli tak to czas najwyższy wycofać ją z pierwszej linii...
Kpt.G
Aż takiej weltpolitik to nie prowadzimy, by ingerować w wydarzenia w Meksyku;) Również trudno mi sobie wyobrazić, byśmy byli stroną układów dotyczących cieśnin tureckich czy Mongolii. Jakkolwiek z Rosją jesteśmy z ścisłym sojuszu, to jednak stanowimy odrębny organizm państwowy, z osobnym władcą oraz własną polityką i interesami. Nie za bardzo widzę, by ktoś nas zapraszał do stołu rokowań w sprawach które nas w sumie nie specjalnie dotyczą. A i my chyba nie mamy powodu by w nie wchodzić (zwłaszcza mam na myśli Mongolię).
UsuńCo do armii we Francji - to składa się ona zarówno z wojsk kolonialnych, jak i napływających stopniowo ochotników. Przy czym można oczekiwać, że tych ochotników rekrutujących się z Polonii może być mniej niż w rzeczywistości, a to dlatego że zakładana emigracja z ziem polskich przed 1914 r. była znacząco mniejsza, niż to było w rzeczywistości.
Co do zaś krążownika (bo był jedne) typu Garibaldi, to juz w go nie ma - zatonął w 1915 r. Ale nawet gdyby był, to bym go tak szybko nie wycofywał. W rzeczywostości, bodaj w Argentynie okręty tego typu pływały chyba do lat 50-tych! Oczywiście jako szkolne, ale i w tej roli mółgłby służyć u nas. Jedynym powodem, dla jakiego w czasie wojny byłby skłonny go wycofać, to potrzeba przeniesienia załóg na inne okręty (podobnie, jak to Niemcy zrobili ze swoimi predrednotami).
UsuńPopieram! Były to bardzo solidne okręty i żal, że utraciliśmy naszą jednostkę. Argentyński "Pueyrredon" został wycofany z aktywnej służby dopiero w 1952 r., a w styczniu 1955 r. odholowany na złomowanie do Japonii.
UsuńŁK
https://en.wikipedia.org/wiki/Tanks_in_World_War_I
Usuńhttp://gunblog.eu/2014/07/lista-kazdej-broni-uzytej-podczas-i-wojny-swiatowej/
Mały prezent dla Autora
Adm.Thrawn
Interesujące zestawienie, dzięki;)
UsuńdV
Na nasze potrzeby da radę..
UsuńZ ciekawości się zapytam.. Czy nasza współpraca z panem J.M.Browning'iem kwitnie? Jego strzelby w Miastach i miasteczkach będą skuteczne...
miło by było jakbyśmy pomyśleli o jakiś PMach.. dla uproszczenie możemy wziąć C/96 i w nim podłubać.
Kpt.G
C/96?! A wypad z tym badziewiem! Powstała już w wyniku walk w Azji (Chiny i wojna z Japonią) polska broń podobnego układu (zwana Grzmotem), która nadaje się do konwersji na pistolet maszynowy. Dodanie kolby i dwudziesto-dwudziestopięcionabojowego magazynka wymiennego nie jest problemem. Pewien problem w pistoletach maszynowych tej klasy stanowi często szybkostrzelność teoretyczna, zwłaszcza przy silnej amunicji, w tym przypadku była mowa o nabojach 9x25. Ale w naszym wojsku są pistolety kal. 9 mm Browning long, można zrobić wersję Grzmota na ten nabój lub na nabój niemiecki 9x19. Kwestia tylko, który zostanie przez decydentów uznany za lepszy.
UsuńStrzelby Browninga to rzeczywiście dobry pomysł i myślę, że nawet bez dużych zamówień "z góry" poszczególne jednostki zaopatrują się w nie staraniem "przedsiębiorczego kwatermistrza" lub prywatnych sponsorów - pamiętajmy, że w tych latach były jeszcze echa feudalizmu i bogaty pułkownik może z własnych środków sfinansować lepsze uzbrojenie swojego oddziału.
Włosi są w tej wojnie naszymi sojusznikami. Zamiast "dłubania" przy Mauserze C/96 proponuję "doprowadzić do rozumu" Villar Perosa M15: pojedyncza lufa i drewniane łoże od lekkiego karabinka (choćby i Carcano M 1891), amunicja .45" Colt. :)
UsuńŁK
ŁK
Nim tego dziwaka doprowadzisz do rozumu, będzie już gotowa Beretta M1918.
UsuńMyślę jednak, że znacznie wcześniej. Pistolet samopowtarzalny to jednak nie najlepsza droga do otrzymania wartościowego pistoletu maszynowego. Lufa takiej broni powinna mieć długość około 250 mm, więc wyjście od tego "dziwaka" jest wg mnie całkiem zasadne, a produkt finalny będzie jednak możliwy już w początku 1917 r. Co do kalibru amunicji, to nie upieram się - można poprzestać i na 9 mm.
UsuńŁK
Beretta M1918 i OVP to peemy pochodzące właśnie od tego dziwaka, oba trafiły do jednostek w 1918 r. M1918 był chyba pierwszy, ale to mała różnica. Można zamówić we Włoszech wersję kalibru nam pasującego (mogłoby to być 9x19 Parabellum. albo .45 ACP, skoro opracowano wersję OVP na podobne, chociaż słabsze, naboje .455 Webley Auto), włoski nabój 9 mm Glisenti nie jest zły, ale u nas nie występuje.
UsuńA tak mi jeszcze przyszło do głowy, że Glisenti to dobra amunicja dla lekkiego peemu - umaszynowionej wersji pistoletu samopowtarzalnego. Energia wylotowa ok 20 % mniejsza niż Parabellum, czyli wystarcza do zabicia, a pozwoliłaby zmniejszyć szybkostrzelność teoretyczną i ma sama z siebie słabsze kopnięcie. Peem stałby się łatwiejszy do kontrolowania.
UsuńNa tyle na ile się znam na mechanizmach broni palnej bojowej by zmniejszyć szybkostrzelność możemy sięgnąć po poniższe rozwiązania:
Usuń-zastosowanie mocniejszej sprężyny głównej lub o niejednakowym skoku
-cięższego zamka
-opóźniacza (nie wiem czy nie byłoby prościej zastosować dwóch pierwszych)
Co do amunicji:
-9x19 para, jest (raczej będzie) popularna na świecie i jest dość powszechna to+,
-7,63x25 Mauser, jest mocniejsza, nieco starsza, ale od niej możemy "wyjść" np. do amunicji pośredniej (dla mnie jest właściwie taką "proto-pośrednia")
Zaletą c/96 jest to iż jest "prymitywniejszy" od wchodzących lub już istniejących PMów. Ja nie widzę przeszkody wykorzystać go jako wzór, po usunięciu wad.
Muszę powiedzieć iż jego rozkładanie (a przynajmniej wersji M712) jest nawet prostsze od dzisiejszego Glocka 17 i pozwala rozłożyć broń na 3 elementy (lufa z zamkiem, korpus i "kostka ze spustem").
Jeżeli ów "Grzmot" wykorzystywałby wszystkie zalety C/96 i dołożył swoje własne (np. pudełkowy magazynek na 30-40szt i bęben 40-60szt) uczyniłbym z tej broni "służbowy/przepisowy" PM formacji: tyłowych, gońców, oficerów, załóg bombowców, a w przyszłości załóg czołgów i formacji specjalnych.
Mały PM o wadze nie przekraczającej 3,5kg, z lufą długości (standard ~152mm, wersja kurtz 100-90mm) do 203-254mm+ kolba dostawna lub wysuwana a'la MP5 i możliwością montażu przedniego chwytu pistoletowego dałaby niezłą siłę ognia i celny zasięg do 10-150 może nawet 200m. Uważam że późniejsze ulepszenia technologiczne wraz z uproszczeniami (by była tańsza i szybsza w produkcji) pozwoliłby broni pozostać z nami aż do 1950go, przy czym w latach 40stych samej broni (dla wojska) nie produkujemy, a jedynie ew. części zamienne.
Kpt.G
O strzelbach "okopowych", pistoletach maszynowych, itp. pisaliśmy chyba kilka miesięcy temu. O ile pamiętam, było to przy planowaniu naszej kontry w Prusach. C96 i granaty były chyba na wyposażeniu grup szturmowych transportowanych na Jeffery-Quad.
UsuńTo by oznaczało że nasze ekipy/drużyny szturmowe mają większą siłę ognia na dystansie 50-150m niż klasyczny pluton/y.
UsuńPod koniec wojny lub krótko po niej, można pomyśleć o jakimś karabinie półautomatycznym, by zwiększyć siłę ognia pojedynczego żołnierza+rkm na ten sam nabój (przykład: M1 Garand i BAR) wraz z Grzmotem/C/96 wz. 1936 mamy coś w rodzaju "drzewka broni indywidualnej" do końca Bloga. :)
No dobra, Karabinek szturmowy możemy zrobić przerabiając Grzmota na stosowny nabój, ulepszyć z czasem i nazwać go Perun.
Ale na to przyjdzie czas.
Aż dziw że przeciwnik nie zaczął myśleć nad czymś podobnym... ;)
Kpt.G
Pisaliśmy już dwa i pół roku temu: http://springsharp.blogspot.com/2015/08/przebudowa-starych-krazownikow-na.html
UsuńZmniejszenie mocy naboju (ciśnienia gazów) zmniejszy szybkostrzelność teoretyczną broni.
Nie upieram się z wprowadzaniem naboju włoskiego, uważam tylko, że pasowałby do takiej broni. Mamy obecnie dwa naboje pistoletowe w użyciu w dużych ilościach: 9x20 i 9x25, zapewne jest też sporo pistoletów kieszonkowych kal. 7,65 Browninga, zeszłowieczne rewolwery i różnych kalibrów i systemów "zakupy interwencyjne". Po wojnie będzie dobry czas, żeby unifikować kalibry.
Trzeba brać pod uwagę różne aspekty, a ich ważność jest często rzeczą gustu.
Kapitan porównywał rozkładanie C96 i Glocka, zapewne mając z tą właśnie bronią doświadczenie. Znam pistolety Glock i uważam je za broń dla dzieci, nie trzeba mieć do ich obsługo siły ani umiejętności (znam też Siga P239, Springfielda XD i kilka innych modeli, chociaż ekspertem nie jestem). Ale wolę M1911. Strzelałem i z "oryginalnego" (produkcja współczesna na wzór tych z czasów wojen światowych) i Norinco czternastostrzałowego. Jeśli miałbym porównać, to Glock strzela gwałtownie (naddźwiękowy pocisk), taka przyjemność jak dostać plaskacza. Wystrzał z czterdziestki piątki jest jak pocałunek - mocny i delikatny. Ale trzeba wiedzieć, co się robi, M1911 może spowodować obrażenia u strzelca przynajmniej na dwa sposoby.
Z glocka strzelałem "na zaliczenie" kilka razy, rzuca tym niemiłosiernie..(chociaż wciąż znacznie, znacznie słabiej od P-64). Colta 45tkę wykonaną a'la Classic (czyli na model sprzed 45tgo), miałem "w łapie". Za to z Beretty 92. strzeliłem "aż raz" i czułem się jakbym spotkał starego kumpla (być może dlatego iż mam replikę asg Beretty 93R, która niewiele się różni wyglądem).. Podrzutu prawie niema.. a pocisk leci tam gdzie wycelowałeś.. nigdzie indziej... nie mam dużych dłoni (średnie raczej) ale 92 trzyma się bardzo wygodnie (jedyne porównanie może być z Lugerem P.09). Mausera C/96 lubię z kilku powodów:
Usuń-Jest wielgachny (kawał żelaza/stali ;) )
-jeden z pierwszych produkowanych seryjnie udanych pistoletów półautomatycznych
-dość spory (jak na te czasy) magazynek (zależnie od wersji 10-20 sztuk)
-niezwykły wygląd
-pistolet Cesarzy, Premierów, "Badassów" etc. ;)
-nie dla dzieci
-"wyprzedził stonera" XD
Dysponuję również repliką asg Mausera w wersji M712, rozkłada się jednak jedynie na 2 części (lufa, zamek i kostka z mechanizmami spustu jako jedno i korpus), poza tym wszystko jak w palnej bojowej.
Co ciekawsze C/96 był produkowany również w kalibrach:
9.19Para, .45ACP, 7.63x25 Mauser (od początku) i jeszcze kilku mniej popularnych kalibrów.
Z czego jeszcze w życiu wystukałem "parę gram ołowiu"
-Mosin (ten najkrótszy i parszywej jakości, pociskali latały bokiem już po 10m, strzelało się z tego jak z garłacza..XD)
-PM Rak (fajne maleństwo, całkiem całkiem)
-Glauberyt (wer. Cywilna, masywny dość, fajny do obrony domu)
-RPK (smugaczami.. to była jazda, bardzo wygodna bestia)
-AKMS (składana kolba wjechała pod pachę..XD)
-Beryl (toć wiatrówka jest..XD)
-Mauser 98 (ło matko.. tylko zegarki w Szwajcarii tak "działajo!")
-P-83 (całkiem fajny..:) )
-P-99 (ekhem, nie widzę tej pukawki, tylko "trochę" lepsza od P-64 jeśli chodzi o wygodę)
Oprócz tego zmacałem parę innych zabawek... z ciekawszych mogę wymienić SCAR-H z Granatnikiem i eMeczkę w wersji niemieckiej (Hekler&Koch 416 albo 17 nie pamiętam który jest na 5.56).
Ahh.... Gdyby nie brak kasy zrobiłoby się kolekcjonera... albo sportowego... ;)
Kpt.G
Kapitanie, Automat Fiodorowa i strzelby Winchester'92 na nabój 40.40 (14 sierpnia 2017)
UsuńSzczerze pisząc, jestem amatorem. Mam do strzelania pewien talent, ale brak pieniędzy przeszkadza w regularnych treningach.
UsuńLepiej radzę sobie z bronią długą niż krótką. Mam złe doświadczenia z bronią niemiecką - to szajs. Może stąd wynika moja niechęć do C96, chociaż z kaizerowską i hitlerowską bronią nie miałem do czynienia, tylko ze współczesną. Nawet Sig jest przereklamowany. Kiedyś wyrażenie "niemiecka technika" oznaczało coś z górnej półki, dzisiaj to dowcip. Oni nawet rewolwer potrafią zepsuć. Nie mam pojęcia, jak można zrobić zły rewolwer, ale potrafią. Arminius .357 ma problem z płynnością działania mechanizmu, kurek gdzieś zahacza i nie chce się napiąć, co w walce może kosztować życie. Może trafiłem tylko na wadliwą sztukę, ale z kilkoma rewolwerami S&W nigdy nie miałem takiego problemu. MR308 czyli ucywilniona (samopowtarzalna) wersja HK 417 jest kanciasty i niewygodny, sprawia wrażenie ciężkiego (źle wyważony), ale jest lekki i kopie. Po skróceniu kolby byłem w stanie sensownie się złożyć do strzału z przyklęku i nawet trafiam, stojąc nie bardzo.
Pasuje mi broń polska, amerykańska i chińska. Czternastostzałowa jedenastka jest świetna, chociaż nie jestem pewien czy bym ją kupił. Cała rodzina jedenastek Norinco ma szkielety skrawane z odkówek, jak inż. Browning przykazał, a ta wersja jedyna jest odlewana, co zmniejsza trwałość. Obecnie jest moda na wypuszczanie na rynek cywilny wersji (najczęściej z jakimiś ograniczeniami) broni wojskowej jako sportowej lub myśliwskiej. Alex kal. 7,62 jest karabinem naprawdę precyzyjnym. Nawet przy moich niskich umiejętnościach, strzelając do papierowych terrorystów raz za razem prawie bez celowania z odległości kilkudziesięciu metrów osiągnąłem celność 100 %, a przy odrobinie skupienia (poprawa chwytu i kontrola oddechu) oddałem idealny strzał snajpera policyjnego, trafiając między oczy.
Sto lat temu było odwrotnie. Wojskowa broń precyzyjna była słabo rozwinięta, a broń myśliwska mocno, więc snajperzy używali sztucerów myśliwskich lub karabinu wojskowego z cywilną lunetą celowniczą, np:
http://www.forgottenweapons.com/james-d-julia-wwi-german-gewehr-98-sniper/
http://www.forgottenweapons.com/us-world-war-one-sniper-rifles/
To prawda, dziś niemiecka technika nie jest już taka jak kiedyś...a na pewno trochę się rozmydliła wśród "chińckiej" taniochy. Ten P99 z którego strzelałem był już ("podobniesz") robiony w "RadomNiu"(jak ta chińska zupka.. ;) ), noo nie zachwyciłem się.
UsuńJa też jakimś uber strzelcem nie jestem, a największy dystans na jakim strzelałem to 100m z AK i Beryla.
Ogólnie rzecz biorąc Block'iem wielu ludzi się zachwyca i jakoś.. nie bardzo mogę zrozumieć czemu...
No dobra zalety:
-łatwo się rozkłada
-Jest prosty
-Tani (jak na broń palną tej "yakości" 2000-2500 zł, jak ostatnio patrzyłem)
-Spory magazynek w "stocku" (18+1)
-Bezpieczny (podobnież ;) )
I na tym zalety się kończą..
Ani to ładne, celność raczej przeciętna, to że lekki sprawia że rzuca nim bardziej.. a niektórzy wzięli by go za zabawkę.. Nie nie jestem fanem G17.
Ze współczesnych Pistoletów interesuje mnie właściwie włoska 92 i Pepiczkowy CZ75 (jak dla mnie składak 92 i 911stki i paru innych).
Rewolwery interesują mnie średnio, większość jest dość ciężka, i 5-9 strzałów..trochę mało.. i ten sys. SA/DA. jakoś do mnie nie przemawia. Ale wiem że są proste i "niemal gniostsa nie łamiotsa". to ich podstawowa zaleta, a potem jest siła nabojów które są w stanie "przeżuć".
A właśnie, jeśli chodzi o Rewolwery, polecam zerknąć na yt pana "BrzydkiBurak" i jego poradnik rewolwerów czarno-prochowych, w Cenie nowego "Klocka" masz coś kal. 44cala i o sile zdolnej do uspokojenia niem..milca/kac..kosmitę/zombie/etc.
Mnie w "zaspokajaniu się" w strzelaniu pomaga około dziesięcioletnia wiatrówka i kilka replik ASG.. z tych ostatnich można nawet pykać do ludziów! XD Bez specjalnej szkody jeśli mają odpowiednie okularki.. :).
Kpt.G
Główną zaletą rewolweru jest jego konstrukcja z magazynkiem poza chwytem (wygodniejszy chwyt dopasowany do dłoni, nie do naboju) i dużą masą z przodu. To ułatwia radzenie sobie z silnym nabojem, niestety nie miałem okazji strzelać z pistoletów magnum (Desert Eagle czy Coonan), więc trudno porównać. C/96 przypomina pod tym względem rewolwery. Zaletą jest też ich bezobsługowość. Rewolwer może załadowany leżeć w szufladzie 10 lat bez czyszczenia czy innych czynności, a w razie potrzeby bierzesz go i naciskasz spust; pistolet zostawiony na kilka miesięcy może już nie działać (ściśnięta sprężyna magazynka itp).
UsuńGlock zdobył popularność, gdy się pojawił, bo miał lekki szkielet (już wtedy znany w broni krótkiej, ale jeszcze nie był powszechny) - duży plus np: dla policjantów, którzy na co dzień noszą broń, ale rzadko strzelają - i świetne zabezpieczenie przed przypadkowym strzałem. Na tej popularności zdobytej w latach osiemdziesiątych jedzie do dzisiaj. Nigdy się z niego dobrze nie strzelało i konstruktorzy się tym raczej nie martwią.
Może pozostali Koledzy opowiedzą coś o swoich doświadczeniach strzeleckich?
To co teraz napisałeś jest jak najbardziej prawdziwe..
UsuńDE jest o tyle nietypowy że pomimo wyglądu pistoletu w środku to karabin w półautomacie (ryglowanie lufy etc.).
Coonan'a nie znam... ale z tego co widzę to jakiś "przerażająca" przeróbka 911tki, prawie jak VIS Yeti (0.45cala).
Jeszcze do C/96, sporo pistoletów sportowych (tych profesjonalnych) jest w tym samym układzie, czyli magazynek przed spustem.. :) daje to wygodniejszy chwyt.. a na pewno łatwiejszy do zmodyfikowania pod własną dłoń.
Ja również zachęcam kolegów do pochwalenia się swoimi doświadczeniami...
Każdy "woli" co innego, jeden uzna Naganta za cudo inny za złom.. ;)
Kpt.G
Niebezpieczni z Was faceci. Trzeba zacząć uważać, co się mówi i raczej nie wchodzić z Wami w polemiki! :)
UsuńŁK
E tam, ja strzelam jak wiem że mnie chcą kropnąć...
UsuńNo wtedy można w Hana Solo się zabawić, a tak.. i do szklanki i pogadanki...;)
Kpt.G
Doświadczenie ze strzelań szkolnych, wiatrówek i AGS to się raczej nie liczy. Czytając fora strzeleckie i DWS dowiedziałem się że powyżej pewnego progu jakości liczą się już tylko indywidualne preferencje strzelca. Że czasami przy opinii o broni w grę wchodzą uprzedzenia a przy formułowaniu wymagań czasem i moda na pewne rozwiązania.
UsuńAno indywidualny gust jest ważny. Nie lubię MR308, ale muszę przyznać, że jest celny, komuś może się podobać. Przytaczałem tu już (chyba) przykład Wasdina i Kyle'a. Obaj byli snajperami Teamu Six (chociaż nie w jednym czasie). Zawsze nosili broń krótką. Jeden preferował P226 a drugi odpicowanego na indywidualne zamówienie M1911.
UsuńJak ktoś powiedział:
UsuńKażdemu wedle potrzeb, upodobań, gustów i zasług. :)
Miałem przyjemność rozmawiać z człowiekiem który był bardzo "za" TTetką, która.. no cóż.. szczytem technologicznym nie jest.. ale bardzo złym pistoletem też nie jest, trzeba tylko stosownie się z nim obchodzić.
Ja lubię tę broń która ma "duszę", a C/96 z pewnością taką ma.
co do wiatrówek i asg, oba uczą przede wszystkim jednej bardzo ważnej zasady:
Nie kieruj lufy tam gdzie nie chcesz zrobić dziur!
Repliki asg, są coraz wierniejsze (w rozkładaniu, szczególnie te Gazowe tzw. GBB) i moim zdaniem pozwalają w sposób najbezpieczniejszy przyuczyć człowieka do broni. Mam na myśłi to iż 6mm plastikowa kulka zrobi mniejszą krzywdę niż np. 9gram ołowiu rozpędzone do prędkości dźwięku lub podobnej. Można bezpiecznie pokazać gdzie są manipulatory broni, jak się złożyć do strzału, czy w ogóle jak poprawnie trzymać broń. W ten sposób można uczyć nawet 10latka, byle przypilnować by zabezpieczyć oczy.
Strzelanie z zajęć szkolnych jest inne (przede wszystkim puka się raczej z broni sportowej, która nie do końca nadaje się dla tak "zielonych" ludzi, a przynajmniej model z którego ja strzelałem.), inne będzie strzelanie prowadzone przez zwykłego instruktora na strzelnicy, a jeszcze inne przez instruktora który szkoli/jest np. GROM, czy inne.
Istnieją specjalistyczne kursy, ba istnieje firma w której zostanie ci przypisany wręcz osobisty trener(sic!), powie ci jak masz trenować, jeść, oddychać, etc. a to wszystko kiedy chcesz się nauczyć strzelania precyzyjnego na dystansie 100+m (przy czym ta dyscyplina u nas dopiero się sensownie kształtuje).
Jeszcze o strzelaniu szkolnym (mam na myśli ze szkoły tzw. PO/Przysposobienie Obronne), pozwala ono pokazać/pomóc zrozumieć młodzieży/dzieciakom czym jest broń palna, a zarazem odkryć czy to (strielanie) danej osobie się podoba.
Weźmy przykład mój i kolegi:
Ja od dziecka interesowałem się wojną/militariami/historią (taki klimat w rodzinie, że zachęcała ogólnie do historii, nie żałuję) z czasem coraz bardziej intrygowała mnie broń palna sama w sobie, jak działa, jak jest zbudowana. W liceum na PO w ramach dnia "dziecków", pojechali my na strzelnicę, dostałem kbks jakiś staruśki, garść 5.6mm z instrukcjami "co robić by bałaganu nie narobić". Położyłem się z innymi oddałem przydziałową ilość strzałów 12/15 w tarczy, jest ok pomyślałem... równocześńie jednak zrozumiałem czym jest broń, to "żelazo/drewno/plastik" połączone w jedno skuteczne narzędzie do rażenia celów na pewnym dystansie. W skrócie: Nie bałem się broni, to tylko "sztuczne" i precyzyjne przedłużenie moich kończyn.
Z drugiej strony jest mój kolega, przed wyjazdem kozaczył nieco, a jak przyszło co do czego to ręce trzęsły mu się jakby miał Alzheimera, do tego stopnia że żadnego pocisku nie umieścił w tarczy... Bał się broni.. i chyba już nigdy nie był na strzelnicy. I ja to w całości rozumiem...
Takie okazje pozwalają "odkryć" czy coś nam się spodoba/nie spodoba/będzie nam obojętne. Byle nie kozaczyć.. :)
Kpt.G
Liceum to była porażka. Program był przeładowany (ponad 10 lat temu, kolejne roczniki miały chyba jeszcze gorzej), a ileś lekcji zawsze wypadło bo święto, bo nauczyciela nie ma, bo coś tam. Na geografii robiliśmy po trzy tematy na każdej lekcji, a i tak z tą geografią nieźle szło. Strzelanie wyglądało podobnie. Na jednej lekcji PO nauczyciel wyjaśnił w kilku zdaniach, jak trzymać to-to (karabinek sportowy, większość uczniów nie wiedziała, z czym mają do czynienia) i mogliśmy oddać po kilka strzałów. Nie pamiętam czy wszyscy zdążyli. Było 6 torów a nas ponad 30. Na następnej lekcji (tydzień później) było zaliczenie, każdy miał 6 strzałów, ile trafień - taka ocena. Bez żadnych umiejętności niektórym się udało, innym nie. Wystrzelałem dopa.
UsuńZainteresowań strzeleckich w nas to nie rozbudziło i jeśli w klasie kyły się jakieś talenty, pozostały ukryte.
No ja w Liceum też byłem circa 10 liet temu.
UsuńZ tego co mi wiadomo w 3 lata robić musieliśmy to co wcześniej było w 4lata. Polski uczeń potrafi... ;) XD A potem som studenci jacy są..XD
Ja miałem szczęście takie że od PO miałem Pana Pułkownika w stanie spoczynku, na tyle ogarniętego że na 6-8 torach (nie pamiętam dokładnie), w ciągu całego (tzn. 10-16 pi razy drzwi) dnia były wszystkie klasy 2gie+ ew. chętni z innych klas. Co gdzie i jak było pokazywane na poprzednich zajęciach na atrapach broni, a potem powtórzone przed strzelaniem. na raz były 2-3 klasy po 24-30os. Gwarantowane było 15 strzałów (2 podejścia po 10 i 5), można było sobie wykupić więcej (za chyba 50zł dostawało się chyba ze 40-60 sztuk 5.6mm), trzeba było tylko poczekać do końca.
A tak przynajmniej mniej tego dnia było wagarujących. :)
Kpt.G
Ja co najwyżej atrapę granatu w rękach miałem na PO,kbksa w szkole nawet na oczy nie widziałem :P
UsuńFWK
@Stonk - ciesz się, że w ogóle miałeś okazję z czegokolwiek postrzelać. Moje PO w czasach liceum to byłą czysta teoria, za wyjątkiem bandażowania łepetyny :/
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa liceum miałem bardziej dawno temu :-). I po drugiej stronie ulicy klub sportowy, gdzie na zawody werbowano spośród nas "tarczowych". Po zawodach wyciągali nasze szkolne BRNO i można było wystrzelać na starej strzelnicy po 3-4 magazynki ( ale potem musieliśmy czyścić).
UsuńJeśli dobrze pamiętam to w OTL Front Wschodni stabilizuje się mniej więcej na linii Ryga-Dyneburg-Baranowicze-Pińsk-Dubno-Tarnopol-Czerniowce. Tymczasem w tej ATL Królestwo przeprowadziło właśnie całkiem udaną kontrofensywę. Wyraźnie widać że powoli stajemy się w miarę równym przeciwnikiem dla żołnierzy niemieckich, a austriackich gonimy równo. Nasza flota działa na morzach i oceanach, więc bandera nasza nie może zostać pominięta. Właśnie przybyły do Francji nasze posiłki.I w związku z tym mam pytanie do sz.p.Autora i szanownych kolegów, jaka jest sytuacja polityczna w Królestwie, oraz jaka jest teraz pozycja w całym Sojuszu?
OdpowiedzUsuńAdm.Thrawn
Obecnie raczej na równi z Rosją (wg mnie), przynajmniej na razie..
UsuńKpt.G
Obecnie nasza pozycja jest mocna. Front polsko-rosyjski miał na początku roku dla przebiegu wojny takie samo znaczenie jak front angielsko-francuski. Nieco spadło nasze znaczenie po dołączeniu do wojny Włoch. Na pewno jeszcze spadnie po dołączeniu kolejnych sojuszników, zwłaszcza USA. Zachód poczuje się bardzo pewnie. Dalej (na koniec wojny) może być różnie. Jeśli Rosja się zawali a Polska nie, to nasza pozycja bardzo wzrośnie, będziemy głównym rozgrywającym w centrum (między Łabą a Uralem).
Usuń