niedziela, 13 marca 2022

Monitory typu Hindenburg

 Pomysł na dzisiejszy okręt narodził się w trakcie dyskusji nad alternatywnym Deutschlandem (post z 2 marca), w związku z czym współodpowiedzialnymi za jego powstanie są koledzy ŁK i Jasta:) Mam nadzieję, że ostateczny kształt jednostki Im się spodoba. Legenda do powstania okrętu jest nieskomplikowana, ale jak sądzę – logiczna i prawdopodobna. Otóż, szykując się do wojny, Hitler doszedł do wniosku, że jego główne cele są jednak na lądzie i z Wielką Brytanią na morzach nie zamierza walczyć, wobec czego nie będą mu potrzebne do niczego wielkie pancerniki. Kazał więc gdzieś w 1938 r. zaniechać budowy Bismarcka i Tirpitza i skłania się do przesunięcia środków finansowych na wojska lądowe, czemu oczywiście przyklasnęli generałowie z wojsk lądowych. Zrozpaczony Raeder chwycił się ostatniej deski ratunku i stwierdził: Mein Fuhrer, ale działa i wieże do okrętów są już znacznie zaawansowane i szkoda by je było zmarnować! A wojsku przyda się wsparcie artyleryjskie takich dział z morza, wybudujmy więc relatywnie nieduże okręty, mogące dzięki małemu zanurzeniu podejść blisko brzegu i udzielić własnym oddziałom wsparcia na dystansie kilkudziesięciu km od brzegu. Fuhrer, jak to zwykle bywa w takich przypadkach dał posłuch temu, kto doradzał mu jako ostatni (a tym akurat okazał się Raeder). Podjął więc nieodwołalną decyzję – budować!  Nie czekając na zmianę koniunktury Raeder zlecił ekspresowe opracowanie planów okrętów i niezwłoczne kładzenie stępek. Szybkiemu tempu prac sprzyjał fakt zgromadzenia już znacznych ilości materiałów dla budowy niedoszłych pancerników „F” i „G”. I w ten sposób w latach 1938-41 powstały 4 nieco ponad 10000-tonowe monitory, każdy z 2 wieżami dział 380 mm. Okręty w komplecie były gotowe do akcji w momencie rozpoczęcia operacji Barbarossa, w ramach której wykazały swoją przydatność, wspierając nacierający Wehrmacht w pasie nadbrzeżnym, bombardując wrogie oddziały na Dago i Ozylii, porty, baterie artylerii nadbrzeżnej, a pod koniec roku może nawet pozycje Armii Czerwonej pod Leningradem? Generalnie zajęcia dla nich nie powinno zabraknąć przez całą wojnę, i także później, w czasie odwrotu, były by przydatne. A może przyczyniły by się do zdobycia Leningradu i żadnego odwrotu by nie było? Kto wie… 











Hindenburg, german monitor laid down 1938 (Engine 1939)

Displacement:
    10 278 t light; 10 812 t standard; 10 994 t normal; 11 140 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    478,15 ft / 471,82 ft x 101,31 ft x 12,50 ft (normal load)
    145,74 m / 143,81 m x 30,88 m  x 3,81 m

Armament:
      4 - 14,96" / 380 mm guns (2x2 guns), 1 674,25lbs / 759,43kg shells, 1934 Model
      Breech loading guns in turrets (on barbettes)
      on centreline ends, evenly spread
      8 - 4,13" / 105 mm guns (4x2 guns), 35,32lbs / 16,02kg shells, 1933 Model
      Dual purpose guns in deck mounts
      on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
      8 - 1,46" / 37,0 mm guns (4x2 guns), 1,55lbs / 0,70kg shells, 1930 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
      14 - 0,79" / 20,0 mm guns in single mounts, 0,24lbs / 0,11kg shells, 1938 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on side, evenly spread, 4 raised mounts
      2 - 0,79" / 20,0 mm guns in single mounts, 0,24lbs / 0,11kg shells, 1938 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on centreline, all amidships, all raised mounts - superfiring
    Weight of broadside 6 996 lbs / 3 173 kg
    Shells per gun, main battery: 80

Armour:
   - Belts:        Width (max)    Length (avg)        Height (avg)
    Main:    5,12" / 130 mm    319,62 ft / 97,42 m    11,68 ft / 3,56 m
    Ends:    2,36" / 60 mm      85,79 ft / 26,15 m    10,01 ft / 3,05 m
      66,40 ft / 20,24 m Unarmoured ends
      Main Belt covers 104% of normal length

   - Torpedo Bulkhead:
        1,46" / 37 mm    319,62 ft / 97,42 m    10,01 ft / 3,05 m

   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    5,91" / 150 mm    3,94" / 100 mm        4,72" / 120 mm
    2nd:    0,59" / 15 mm    0,39" / 10 mm              -

   - Armour deck: 1,34" / 34 mm (1,97" / 50 mm over amidships), Conning tower: 5,91" / 150 mm

Machinery:
    Diesel Internal combustion motors,
    Direct drive, 2 shafts, 10 639 shp / 7 937 Kw = 17,00 kts
    Range 2 300nm at 10,00 kts
    Bunker at max displacement = 328 tons

Complement:
    536 - 697

Cost:
    £6,395 million / $25,579 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 874 tons, 8,0%
    Armour: 2 548 tons, 23,2%
       - Belts: 936 tons, 8,5%
       - Torpedo bulkhead: 172 tons, 1,6%
       - Armament: 476 tons, 4,3%
       - Armour Deck: 902 tons, 8,2%
       - Conning Tower: 63 tons, 0,6%
    Machinery: 288 tons, 2,6%
    Hull, fittings & equipment: 6 567 tons, 59,7%
    Fuel, ammunition & stores: 717 tons, 6,5%
    Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      24 161 lbs / 10 959 Kg = 14,4 x 15,0 " / 380 mm shells or 5,3 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,50
    Metacentric height 10,2 ft / 3,1 m
    Roll period: 13,3 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 53 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,20
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 1,07

Hull form characteristics:
    Hull has a flush deck
    Block coefficient: 0,644
    Length to Beam Ratio: 4,66 : 1
    'Natural speed' for length: 21,72 kts
    Power going to wave formation at top speed: 37 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 10,00 degrees
    Stern overhang: 2,99 ft / 0,91 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        18,96 ft / 5,78 m
       - Forecastle (27%):    15,94 ft / 4,86 m
       - Mid (50%):        14,99 ft / 4,57 m
       - Quarterdeck (20%):    14,99 ft / 4,57 m
       - Stern:        15,45 ft / 4,71 m
       - Average freeboard:    15,73 ft / 4,80 m
    Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 84,3%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 196,7%
    Waterplane Area: 36 417 Square feet or 3 383 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 109%
    Structure weight / hull surface area: 160 lbs/sq ft or 780 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 0,95
        - Longitudinal: 1,49
        - Overall: 1,00
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is adequate
    Room for accommodation and workspaces is excellent

Hindenburg (1939)
Derfflinger (1939)
Bismarck (1940)
Tirpitz (1940)

27 komentarzy:

  1. Miałem skrytykować kolejny projekt — a tu sabotaż. Rasowe niemonitorowe sylwetki (aż trudno wybrać najlepszą wizualizacją, chyba któraś z tych z czerwonymi dachami wież). Zestaw uzbrojenia zapewniający swobodę działania na Bałtyku. Prędkość i autonomiczność wystarczające do zadania, Diesle wydają się optymalnym wyborem. Duża szerokość powinna zapewniać stosowną odporność na miny. Właściwie jedyna wątpliwość dotyczy pancerza pokładowego — czy nie przydałby się mocniejszy, żeby jakieś przypadkowe trafienie przez samolot nie narobiło bigosu? Wiadomo, jak sprawowało się sowieckie lotnictwo, ale Niemcy, projektując okręty, tego nie wiedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano sabotaż :D Jednakże taki nie do końca – jakieś wady muszą być, a tą jest ten pokład pancerny. Niestety, to cena za zmieszczenie się w ograniczonej wyporności, której dla zachowania realizmu nie chciałem eskalować (i tak w zakładanych 10000 ton się nie udało zmieścić, ale możemy przyjąć, że jak to u Niemców – oficjalnie jest 10000 ton, a w rzeczywistości więcej;)) A co do lotnictwa – wydaje mi się, że ZSRR nie dysponował zaawansowanymi bombowcami nurkującymi, a na pewno nie na poziomie i w ilości takiej jak Niemcy Stukasy. Więc musiałby bombardować horyzontalnie, z raczej wysokiego pułapu. Stąd wnioskuję, że skuteczność tych ataków raczej była by mizerna, i takie założenie mi przyświecało przy ustalaniu charakterystyk okrętu. Ale oczywiście zgoda – dobrze było by mieć więcej tych mm ;)

      Usuń
    2. Doskonałość bywa onieśmielająca i poniekąd nudna...

      Sowieci mieli Ar-2, później Pe-2, ale te pierwsze były nieliczne i zostały wytracone podczas Barbarossy, drugie nie osiągnęły jakichś oszałamiających sukcesów, szczególnie w działaniach morskich. Jak by nie było, jeszcze w II połowie 1944 Kriegsmarine operowała zupełnie swobodnie, nie musiała obawiać się zagrożeń z powietrza. Niemniej jednak jakieś jedno fatalne trafienie mogło trafić się i ślepej kurze. No ale ograniczeń nie przeskoczymy. Zresztą takie jedno trafienie też nie powinno być tragiczne w skutkach.

      Usuń
    3. Zgadzam się, jedną bombę spokojnie by ten okręt wytrzymał (chyba że oberwie jakoś wyjątkowo fatalnie). Myślę, że niebezpieczeństwo jest, ale nie krytyczne. Niestety, trzeba się z nim pogodzić. Okręty idealne nie istnieją;)

      Usuń
    4. Dygresja o samolotach sowieckich. Wydaje mi się, że bombowcem nurkującym był (na początku wojny) przede wszystkim Su-2.
      A w czasie wojny podstawowym samolotem używanym w lotnictwie morskim był Douglas Boston, ale nie był to bombowiec nurkujący.
      H_Babbockk

      Usuń
    5. Su-2 był lekkim bombowcem horyzontalnym, ta sama kategoria co Fairey Battle czy Karaś/Sum, która nie wsławiła się niczym szczególnym oprócz dużych strat. Oczywiście i taka maszyna mogłaby się psim swędem przedrzeć, ale, jakeśmy uradzili, szkoda nie powinna być nieuchronnie fatalna, też z uwagi na utrudnianie przez silną OPL.

      Przy okazji jeden mógłby mimo wszystko popłynąć do Norwegii, aby wspomóc operację „Silberfuchs”.

      Usuń
    6. Ciekawy pomysł ale ryzykowny. Pytanie, czy z morza było by tam co ostrzeliwać. Tam są liczne głęboko wchodzące w ląd fiordy, w które trzeba by wchodzić, by razić cele w głębi lądu. Na takich akwenach manewrowość okrętu była by znacznie utrudniona, co narażało by go na ataki np. lotnictwa. Poza tym, nie wiem, jak tam wyglądało ukształtowanie terenu, ale jeśli tak jak w Norwegii, gdzie fiordy często mają wysokie ściany, niemal góry wychodzące wprost z morza, to czy w takich warunkach w ogóle dało by się strzelać?

      Usuń
    7. Obejrzałem z grubsza na Google Maps i teren potencjalnych działań nie wygląda tragicznie: linia brzegowa jest praktycznie ciągła i już mało górzysta, zasadniczo nizinna. Zmiana w stosunku do Norwegii dość radykalna. Trzeba by to pewnie dokładniej obejrzeć, ale pierwsze wrażenie obiecujące.

      Usuń
  2. Dla mnie to prawdziwa bomba! Rzekłbym synteza niemieckiego geniuszu późnych lat 30-tych. Osobiście zredukowałbym prędkość maksymalną nawet do wartości 12 węzłów, co pomogłoby z pewnością poprawić nieco opancerzenie horyzontalne (szczególnie ten parametr!) i wertykalne. Ale całkowicie rozumiem ideę owych 17 węzłów, która gwarantuje jednak większą, a bardzo pożądaną, na Bałtyku mobilność. Co do wizualizacji, to bardzo mi się podoba, dobrze oddając charakterystyczne cechy niemieckiego budownictwa okrętowego w tej epoce. Wieże cokolwiek przytłaczają sylwetkę okrętu, ale jest to cecha właściwa wszystkim, także 1-wieżowym, monitorom. Co do napędu, to zapewne zastosowanie układu 3-wałowego wpłynęłoby dodatnio na manewrowość okrętu. Ale to już są "drobiazgi", których czepiam się jedynie dla "rozkręcenia" dyskusji! :) Reasumując: gratuluję ciekawej realizacji pomysłu, który narodził się w toku naszych dyskusji. Moim zdaniem taka wersja "panzerschiffów" (bądź zaprezentowana wcześniej jako "krążownika ciężkiego"), to zdecydowanie lepsze rozwiązanie od przyjętego w realu.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi ;) Nie ukrywam, że sporo się głowiłem nad balansem charakterystyk okrętu. Ostatecznie wybrałem wariant nieco szybszy kosztem opancerzenia (nawet miałem nadzieję na nieco więcej węzłów, ale nie wyszło). Opancerzenie osobiście uważam za w miarę dostateczne. Kwestię pancerza horyzontalnego omówiłem wyżej, natomiast co do burtowego, to założyłem, że okręt raczej nie będzie się strzelał z wrogimi okrętami powyżej krążownika, a i raczej będzie unikał miejsc bronionych przez ciężką artylerię nadbrzeżną (która z definicji jest nieliczna i na ogół skupiona wokół baz) więc to co ma musi mu wystarczyć. Na działa 152 – 203 mm powinno się to okazać wystarczającym poziomem opancerzenia. Choć oczywiście, lepiej było by mieć więcej tego pancerza, ale niestety – jak zwykle, kompromis;) Jedyny nowoczesny odpowiednik (typ Roberts) był faktycznie dużo ciężej opancerzony, ale miał o połowę mniejszą siłę ognia i był znacznie wolniejszy. Był też, jak się domyślam, konstruowany z założeniem znacznie silniejszego przeciwdziałania przeciwnika, stąd takie jego charakterystyki.
      A co do ilości śrub, to oczywiście 3 były niemiecką specyfiką, ale nie ukrywam, że nie kładłem w tym okręcie dużego nacisku na manewrowość, zakładając że nie będzie toczył bojów z innymi okrętami tylko z celami na brzegu. Stąd pozostałem przy 2.

      Usuń
  3. dwu wieżowe monitory to zbyt bliska klasa do POW.
    Nie bawię się w obliczenia ale jednostka wygląda na przeciążoną uzbrojeniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Springsharp, mimo wszystkich uproszczeń, jest miarodajnym narzędziem w owych obliczeniach. Wrażenie powstaje wskutek dużych rozmiarów wież artylerii głównej. Jest to jednak monitor, a nie pancernika obrony wybrzeża. Decyduje o tym właśnie lżejsze opancerzenie. Pozwolę sobie zauważyć, że ta jednostka to nic innego, jak "przerośnięty" fiński "Väinämöinen". Nb. jako sowiecki "Wyborg" był klasyfikowany właśnie jako monitor.
      ŁK

      Usuń
    2. Jak by nie patrzeć, mamy tu jak już pancernik ataku na wybrzeże.

      Usuń
    3. @apostata - trzeba jednak zauważyć, że nie ma żadnej obiektywnej i niepodważalnej granicy konstrukcyjnej, która by oddzielała monitor od pancernika obrony wybrzeża. W ogóle pojęcie monitora nie jest jakieś stałe, niepodważalne i niezmienne. W XIX w. monitory były okrętami obrony wybrzeża, często dwuwieżowymi (np. okręty amerykańskie). W XX w. klasa ta odrodziła się jako okręty ofensywne – do ostrzału wrogiego wybrzeża. Te okręty które od czasów PWS powstały, faktycznie były jednowieżowe, ale były plany budowy okrętów dwuwieżowych klasyfikowanych jako monitory (np. radzieckie – okręty nawet ponad 20000 ton, uzbrojone w 4x406). Moim zdaniem, wobec braku wyraźnych kryteriów konstrukcyjnych, należy przyjąć kryterium funkcjonalne, czyli przeznaczenia jednostki. W tym przypadku okręt jest przeznaczony do ostrzału wybrzeża (po to ma tak małe zanurzenie, by podchodzić możliwie blisko brzegu), zatem jest sklasyfikowany jako monitor. Jednocześnie przyjmuję i akceptuję fakt, że nie ma on dokładnego odpowiednika wśród faktycznie zbudowanych jednostek.

      Usuń
    4. @ŁK – a tego o Wyborgu nie wiedziałem. Myślę, że ten fakt może potwierdzać tezę o umowności klasyfikacji i jej uzależnieniu od tego, do czego jednostkę zamierza się używać.

      Usuń
  4. Na marginesie: mały „Bismarck” nie hula po oceanach — co w takim razie robi „Hood”? Ginie pod Kuantanem zamiast „Repulse'a” (a może udaje mu się ujść? i kampania w Indiach Holenderskich wygląda nieco inaczej, albo wręcz uszkodzony wpada mimo samozatopienia w Singapurze w ręce Japończyków?) czy jednak przechodzi modernizację i służy do końca wojny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego chyba nie da się określić . Wszystko zależy jakie by admiralicja miała plany względem Hooda. Duża modernizacja w czasie wojny raczej wydaje się mało prawdopodobna, bo okręt byłby potrzebny w linii. Natomiast dalsza służba – jak najbardziej. I tu już może się wszystko zdążyć. Choć nie wiem, czy by go wysyłali akurat na daleki wschód. Teoretycznie to możliwe, ale jakoś tak wydaje mi się to bardzo egzotyczne ;) Ale kto wie?

      Usuń
    2. Niemniej jednak chyba grubszy remont połączony z wymianą artylerii przeciwlotniczej na nowocześniejszą by go nie ominął — myślę, że nie pożałowano by 4,5-calówek. Chociaż oczywiście sytuacja na Morzu Śródziemnym po zatopieniu „Barhama” i de facto też, tyle że na płytkiej wodzie, „QE” i „Valianta”, mogłaby dla „Hooda” oznaczać konieczność orania w takim stanie, w jakim był (jeżeli oczywiście nie byłby już rozgrzebany w doku).

      Usuń
  5. Przyłączam się do pochwał; sylwetka rzeczywiście piękna, a parametry robią wrażenie. Nie mogę tylko dopatrzeć się na wizualizacjach podwójnych stopiątek. Ale może czegoś nie dostrzegam.
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki;) Co do 105-tek – najlepiej chyba je widać na sylwetce 4 od końca – ich stanowiska mają wzorem wież 380 mm pomalowane górne części na czerwono i wskutek tego dobrze się odznaczają na tle reszty sylwetki.

      Usuń
    2. Rzeczywiście są :-). Chyba ogrom wież głównych mi je jakoś przesłonił; w porównaniu wydają się miniaturowe.
      Dodam jeszcze, że bardzo mi się podoba przedstawiona na wstępie historia powstania tych jednostek. Brzmi realistycznie i przekonująco; sądzę, że mogłaby zaistnieć w realu, gdyby... no właśnie co decydowało o takim, a nie innym obrazie niemieckiej floty, który, jak się wydaje, nie był specjalnie racjonalny? W skrócie: z jednej strony gigantomania Hitlera i tradycyjne podejście do marynarki, tj. jej pełnomorskiego wymiaru uosobionego w dużych okrętach liniowych i marzenie o podjęciu rywalizacji z Wlk Bryt. Koniec Hochseeflotte niczego nie nauczył. A przecież Niemcy mieli tradycje małych quasi pancerników (POW typu "Siegfried" i "Odin"), które wprawdzie do niczego się nie przydały (z wyjątkiem "Beowulfa" - załapał się na etat lodołamacza). A z tych, wyjątkowo solidnych monitorów, byłby zapewne większy pożytek, choć nie tak spektakularny ("Hooda" by jednak nie dały rady zatopić; co prawda teorie spiskowe posądzają o to "Prinz Eugena", ale z tą szybkością i pancerzem, to na Atlantyk bym się raczej nie wybierał).
      Aleksander

      Usuń
    3. Zdecydowanie, ja również nie wybierałbym się nim na Atlantyk :) Za to na wodach przybrzeżnych, zwłaszcza na Bałtyku mógłby sobie nieźle pohasać i narobić szkód przeciwnikowi ;) Co zaś się tyczy niemieckich POW-ów, to nie tylko Beowulf znalazł w końcu niebojowe zatrudnienie. Kilka z tych jednostek skończyło bowiem swą karierę jako… statki handlowe (!)

      Usuń
    4. Odin, Aegir i Frithjof pływały u niejakiego Arnolda Bernsteina: https://en.wikipedia.org/wiki/Arnold_Bernstein
      Podobne konwersje przeszły krążowniki Gefion i Victoria Louise: https://www.graptolite.net/IIIReich/Adolf_Sommerfeld.html

      Usuń
    5. Przy okazji pozwolę sobie zauważyć, że "świnki morskie", w przeciwieństwie do "Sommerfeldów", były (jako frachtowce) bardzo udane i pływały jeszcze nawet kilkanaście lat.
      ŁK

      Usuń
    6. Zgadza się - aż do połowy lat 30-tych. I zastanawiam się, czy wycofanie ich miało związek z ich metryką? Możliwe że nie, bo armator miał kłopoty w III Rzeszy z racji żydowskiego pochodzenia (w 1937 r. go uwięziono), więc możliwe, że jednostki wycofano bardziej z przyczyn politycznych, związanych z upadkiem armatora, niż z powodów że już się nie nadawały do dalszej eksploatacji.

      Usuń
    7. Możesz mieć rację. To były jednostki niezwykle silnej budowy i zachowały ją również w nowym wcieleniu, jako drobnicowce. Miały ponoć zdolność do przewozu na pokładzie bardzo ciężkiej drobnicy np. wagonów kolejowych i parowozów (oczywiście po odpowiednim zabezpieczeniu ładunku). Z drugiej strony wiek 40 lat służby jest bardzo poważny, więc i naturalne (techniczne) powody kasacji mogły zaistnieć...
      ŁK

      Usuń
    8. Własność żydowską w praktyce w III Rzeszy radośnie przejmowano i czerpano z niej, ona sama w sobie nieczysta nie była. Gdyby statki nadawały dawały perspektywę dalszych zysków, zostałyby zaryzowane.

      Usuń