W 1915 r. w USA rozwijano koncepcję tzw. krążownika rozpoznawczego. Miał to być okręt o oceanicznym zasięgu, przeznaczony do wykrywania wrogich zespołów okrętów zbliżających się do brzegów USA. Powstało kilkanaście (jak nie więcej) projektów takich okrętów i pomijając warianty skrajne (krążowniki tylko z działami do 152 mm lub mastodonty większe niż pancerniki i z „pancernikowym” uzbrojeniem), zasadniczo były to okręty o wyporności z zakresu od 12600 do 25000 ton, uzbrojone w 2-4 ciężkie działa (305-406 mm) i kilka mniejszych, opancerzone średnio bądź wcale, ale zawsze szybkie (w założeniach 35 w.), o wielkim zasięgu (12000 Mm) i z wysokimi masztami mającymi nosić anteny radiowe na wysokości powyżej 60 m. Do przedstawienia wybrałem projekt 128 reprezentujący wariant wypośrodkowany, jak na tę koncepcję całkiem „zrównoważony”. Okręt ma 2 działa 356 mm, 9 dział 127 mm, i nawet jakieś tam opancerzenie. Pewnie dla większości będzie nie do strawienia, ale doceńcie, że oszczędziłem Wam wariantów najskrajniejszych, jak np. pozbawionych zupełnie opancerzenia, bądź z otwartymi barbetami. Choć nie ukrywam, wciąż mnie kuszą…
Grant, United States battlescout laid down 1915 (Engine 1916)
Displacement:
15 282 t light; 15 762 t standard; 16 889 t normal; 17 790 t full load
Dimensions: Length overall / water x beam x draught
760,37 ft / 736,32 ft x 71,00 ft x 20,01 ft (normal load)
231,76 m / 224,43 m x 21,64 m x 6,10 m
Armament:
2 - 14,02" / 356 mm guns in single mounts, 1 376,64lbs / 624,43kg shells, 1916 Model
Breech loading guns in turrets (on barbettes)
on centreline ends, evenly spread
8 - 5,00" / 127 mm guns in single mounts, 62,50lbs / 28,35kg shells, 1915 Model
Quick firing guns in deck mounts
on side, evenly spread, 2 raised mounts
1 - 5,00" / 127 mm guns in single mounts, 62,50lbs / 28,35kg shells, 1915 Model
Quick firing gun in deck mount
on centreline amidships
Weight of broadside 3 316 lbs / 1 504 kg
Shells per gun, main battery: 75
Armour:
- Belts: Width (max) Length (avg) Height (avg)
Main: 4,02" / 102 mm 285,30 ft / 86,96 m 15,94 ft / 4,86 m
Ends: Unarmoured
Main Belt covers 60% of normal length
Main belt does not fully cover magazines and engineering spaces
- Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist (max)
Main: 0,98" / 25 mm 0,98" / 25 mm 0,98" / 25 mm
- Armour deck: 0,55" / 14 mm (1,50" / 38 mm over amidships), Conning tower: 0,98" / 25 mm
Machinery:
Oil fired boilers, steam turbines,
Electric motors, 4 shafts, 147 363 shp / 109 933 Kw = 34,40 kts
Range 11 000nm at 10,00 kts
Bunker at max displacement = 2 028 tons
Complement:
739 - 962
Cost:
£2,402 million / $9,610 million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 414 tons, 2,5%
Armour: 1 302 tons, 7,7%
- Belts: 831 tons, 4,9%
- Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
- Armament: 80 tons, 0,5%
- Armour Deck: 377 tons, 2,2%
- Conning Tower: 14 tons, 0,1%
Machinery: 5 490 tons, 32,5%
Hull, fittings & equipment: 8 050 tons, 47,7%
Fuel, ammunition & stores: 1 607 tons, 9,5%
Miscellaneous weights: 25 tons, 0,1%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
17 769 lbs / 8 060 Kg = 12,9 x 14,0 " / 356 mm shells or 1,6 torpedoes
Stability (Unstable if below 1.00): 1,18
Metacentric height 4,1 ft / 1,2 m
Roll period: 14,8 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 93 %
- Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,79
Seaboat quality (Average = 1.00): 1,85
Hull form characteristics:
Hull has a flush deck
Block coefficient: 0,565
Length to Beam Ratio: 10,37 : 1
'Natural speed' for length: 27,14 kts
Power going to wave formation at top speed: 55 %
Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
Bow angle (Positive = bow angles forward): 37,00 degrees
Stern overhang: 0,00 ft / 0,00 m
Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
- Stem: 31,92 ft / 9,73 m
- Forecastle (21%): 31,92 ft / 9,73 m
- Mid (50%): 31,92 ft / 9,73 m
- Quarterdeck (23%): 29,92 ft / 9,12 m
- Stern: 23,95 ft / 7,30 m
- Average freeboard: 30,50 ft / 9,30 m
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 123,6%
- Above water (accommodation/working, high = better): 299,9%
Waterplane Area: 37 000 Square feet or 3 437 Square metres
Displacement factor (Displacement / loading): 108%
Structure weight / hull surface area: 121 lbs/sq ft or 589 Kg/sq metre
Hull strength (Relative):
- Cross-sectional: 0,90
- Longitudinal: 2,47
- Overall: 1,00
Hull space for machinery, storage, compartmentation is cramped
Room for accommodation and workspaces is excellent
Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather
1 plane
Grant (1916)
Sherman (1916)
Farragut (1917)
Sheridan (1917)
Ooooo.. Widzę, że krążownik "na bogato"... Aż całe dwie 14-to calowe armaty. No szokująca potęga. I całe 4 cale na burtach. Widzę Jankesi zaszaleli :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, jak się przyglądam sylwetce, to mam wrażenie, że kadłub garbaty. Patrzę na dane i pokład dziobowy w poziomie, ale na sylwetce takie wrażenie, jakby opadał. Dziwne, co może zrobić złudzenie...
Peperon
Istotnie to złudzenie. Pokład jest płaski jak stół do rufowego masztu, za nim dopiero opada.
Usuń„ale doceńcie, że oszczędziłem Wam wariantów najskrajniejszych”
OdpowiedzUsuńDoceniamy.
Z podziękowaniem.
Chociaż tak do końca to się to nie udało.
Swoją drogą wspaniale, że prezentujesz tak nieszablonowe i prowokujące do przemyśleń na temat różnych dróg rozwoju i ewolucji (choć w tym wypadku raczej rewolucji) budownictwa okrętów projekty; nigdy się z takim nie spotkałem, a mój ograniczony umysł nie wpadł by na pomysł, że coś takiego może zaistnieć.
Imponuje opancerzenie, w szczególności wież 356 mm. Właściwie lepiej jakby go w ogóle nie było, a co by się udało, proponowałbym wykonać z drewna (z kadłubem włącznie), może zapalniki co cięższych kuferków nie zostały by aktywowane i jakaś szansa na przeżycie spotkania z wrażym okrętem większym od niszczyciela by była.
A narzekano na cienką skórkę brytyjskich kotów (KL)...
Dwa takie pod względem wyporności (a więc w przybliżeniu i kosztów, choć z założenia nieco większych) odpowiadają jednej „Pensylwanii” dokładnie z tego okresu. Postawienie pytania, co lepiej posiadać: dwa takie czy regularny OL z 12 x 356 (o opancerzeniu nie wspominając), byłoby chyba nietaktem; więc je nie postawię.
Aleksander
Niemniej jednak Pennsylvania nie wypełni funkcji przypisnych temu okrętowi. On miał zapewnić strategiczne rozpoznanie – wykrycie wrogich pancerników na dalekim dystansie od własnych wód, policzenie ich, nadanie meldunku i zwianie. Do tego były potrzebne duży zasięg, prędkość i znakomita dzielność morska, co ten okręt ma, a Pennsylvania nie (może poza niewymierną dzielnością morską).
UsuńTylko że do tego nie potrzeba okrętu o wyporności połowy największego drednota. Nie przybija się gwoździ mikroskopem. „Omahy”, mimo wad, mogły spełniać te zadania. Pamiętajmy o marynarzach, którzy łatwo mogliby podzielić los ich towarzyszy z trzech KL pod Jutlandią czy Hooda. Aczkolwiek, w momencie projektowania być może nie zdawano sobie z tego sprawy, brakowało doświadczenia, albo milcząco pomijano. Zresztą także nieosłonięte stanowiska 127, świadczą (w moim przekonaniu) o lekceważeniu życia załogi. I trzeba też pamiętać o kosztach budowy jednostki, mającej służyć jedynie do rozpoznania.
UsuńAleksander
Ale w 1915 r. nie było Omahy :) A nawet gdyby była,. to nie mogła by zapewnić tego co ten okręt - czyli wczesnego poinformowania własnego dowództwa o ruchach wrogich sił głównych z dala od własnych baz. Nie ten zasięg, brak gwarancji uchylenia się od walki z wrogimi KL. Krążownik rozpoznania strategicznego miał unikać starcia, a jedynie wcześnie wykryć wrogą flotę i nadać o tym meldunek. Do tego nawet nie trzeba się było przebijać przez siły eskorty tejże floty, zatem do walki artyleryjskiej najprawdopodobniej w ogóle by nie doszło. Zresztą (co widać w projektach) do uzbrojenia nie przywiązywano większej wagi, choć w szczegółach ulegało to zmianom. Był moment, że w kwestii uzbrojenia okrętu za minimum uważano możliwość odpędzenia wrogiego niszczyciela. Były to więc oczekiwania zdecydowanie niewygórowane. Pojedynków artyleryjskich z większymi okrętami zasadniczo nie przewidywano.
UsuńA koszty - cóż, byli bogaci... Zresztą te projekty ewoluowały, przedstawiony nie jest wcale największy. Poszukiwania optymalnego kształtu krążownika rozpoznawczego doprowadziły twórców do okrętów niosących 8x406, długości ponad 300 m i wypierających 52000-56000 ton... To czymże przy tym jest ten 16000-tonowy mikrus?
dV
Okręt, jak dla mnie, totalnie ekstremalny. Jakaś wariacja "fisherowska", ale z zastosowaniem "reductio ad absurdum". Okręt jest optycznie ładny, natomiast nieakceptowalny jest dla mnie zestaw artylerii głównej, złożony z 2 armat ("Furious" w pierwotnej konfiguracji), z działami II kalibru ustawionymi na pokładzie, bez jakiejkolwiek osłony. Zrównoważony krążownik lekki (np. amerykańska "Omaha") rozniósłby go szybkim ogniem artylerii 6". Wynika z tego, że "odloty" Jankesów zaczęły się jeszcze przed wprowadzeniem prohibicji! :) Wizualizacja tradycyjnie bardzo efektowna. Dołączam się niemniej do podziękowań za kolejną prezentację zupełnie nieznanych, przynajmniej dla mnie, meandrów sztuki budownictwa okrętowego sprzed 100+ lat!
OdpowiedzUsuńŁK
PS. Okręt stanowi idealny materiał do konwersji na lotniskowiec uderzeniowy.
UsuńŁK
Wydaje się, ze uwaga kol. ŁK odnośnie przeróbki na lotniskowiec trafia w sedno. Morska ekstrawagancja zyskałaby szansę na niejaką użyteczność. Chociaż pewnie trzeba by było poszerzyć kadłub bąblami, by pokład lotniczy nie był zbyt wąski...
UsuńKK
Z konwersji na lotniskowiec wyszedłby okręt ciaśniejszy niż „Ranger” (pewnie na 50–60 samolotów), ale za to znacznie szybszy.
UsuńTylko że ten okręt nie ma się wdawać w burdy z wrogimi krążownikami. Owszem, w trakcie wykonywania rozpoznania może się zdarzyć konieczność przedarcia się przez napotkane siły osłony, ale ewentualna wymiana ognia z nimi nie miałaby na celu pokonanie ich w boju artyleryjskim, tylko utrzymanie na dystans, ewentualnie przepędzenie, by nie mogły przeszkodzić w zidentyfikowaniu i policzeniu głównych sił wroga. Więc nawet jeśli do boju z jakimiś krążownikami dojdzie, to tylko na krótko i raczej nie będą one miały szansy „roznieść” tego okrętu swym ogniem – korzystając z przewagi prędkości i dzielności morskiej oderwie się od nich, a przy okazji, przy odrobinie szczęścia, może je poszczerbić własnym ogniem (jeśli nie – też żadna tragedia, bo to nie jego rola).
UsuńNatomiast ewentualna konwersja na lotniskowiec mogła by być istotnie ciekawa. Okręt byłby dość ciasny, ale przecież różniaste jednostki w międzywojniu przebudowywano na okręty lotnicze. Więc czemu nie ten? Zwłaszcza, że do roli tej predestynują go duża prędkość i długość. Najwyżej grupa lotnicza nie byłą by zbyt liczna.
Ten by się na kombinowanie przy TW zmieścił tylko z najwyższym trudem...
OdpowiedzUsuńOkręty wizualnie piękne, odnośnie do optymalności konfiguracji trzeba się zgodzić z Kolegami powyżej. W walce na morzu sprawdzałby się najlepiej w dobijaniu obezwładnionych pancerników i być może przechwytywaniu lotniskowców ze słabszą osłoną. Ale już pojedynkowanie się z siłami lekkimi byłoby problematyczne. Aczkolwiek jeżeli podzielimy 356^3 przez 2 i stosownie spierwiastkujemy, wyjdzie nam dokładnie 283 mm — z czterema działami niemieckiego kalibru, czy po prostu 11-calówkami, konfiguracja byłaby jednak bardziej wyważona i uniwersalna.
Wstrzelenie się w cel 4 dział to jednak inna "bajka" niż tylko 2...
UsuńŁK
No i jak by nie patrzeć, circa 12 pocisków na minutę vs 3,5.
UsuńNiemniej, gdyby powstał, to Amerykanie w TW chcieli by go pewnie zatrzymać, bo nic innego szybkiego nie mieli. Pewien odrębny post z takim przyjętym założeniem mam w przygotowaniu.
UsuńNatomiast co do dobijania pancerników to mam mieszane odczucia. Taki pancernik musiałby być już totalnie obezwładniony, praktycznie tonący i bez możliwości obracania wież. W przeciwnym razie - trochę strach podchodzić z pancerzem 102 mm.
UsuńPewnie gdyby Amerykanie i Anglicy podnieśli sobie i wszystkim limit o 5000 ton, protestów wielkich by nie było. Ewentualnie gdyby każdy sygnatariusz dostał np. 20 000 na specjalną kategorię jednostek.
UsuńMocno uszkodzony pancernik mógłby mieć poharatany system kierowania ogniem, co ułatwiałoby sprawę. No i przy swoich wymiarach krążownik mógłby zaryzykować przyjęcie pojedynczych trafień nawet z artylerii głównej bez narażania się od razu na wielką tragedię.
Wyższego limitu wyporności krążowników bym nie obstawiał, bo Anglicy zbyt mocno szukali oszczędności, a więc i zmniejszenia wielkości pojedynczych okrętów. Oni potrzebowali licznej floty krążowników, więc obstawali przy tym, by żeby były jak najmniejsze. Już limit 10000 ton i działa 203 mm (stworzony jak mi się zdaje pod wstępne projekty Pensacoli) niezbyt im odpowiadał, ale go przełknęli. Bardziej bym się spodziewał limitu na pojedyncze krążowniki rozpoznawcze, zwłaszcza dla flot które nie miały nic szybkiego w kategorii ciężkich okrętów artyleryjskich. Np. z limitem 16000 ton std, dopasowanym do wielkości Granta. Brytyjczycy posiadając 4 KL, mogli by temat w ogóle odpuścić i jak w realu - przebudować swoje WLK na lotniskowce.
UsuńEwentualnie limit dla specjalnej kategorii mógłby być zaczerpnięty z brytyjskich WKL jako precedensu. Ale faktycznie, Brytyjczycy mogliby woleć niższą wartość wziętą od Amerykanów, żeby tylko nie dopuścić do powstania w innych flotach okrętów silniejszych i potencjalnie groźniejszych.
UsuńAmerykanie chcieli okrętów generalnie jak największych. Brytyjczycy - wprost przeciwnie. Gdyby Amerykanie mieli już Granta i chcieli go zachować, to mógłby w sposób naturalny stać się wzorcem dla tej nowej podklasy krążowników. Brytyjczycy mogli by na to przystać, nie wyrażając jednocześnie własnego zainteresowania tą nową podklasą.
UsuńGdyby Brytyjczycy chcieli zachować któryś z WKL w formie artyleryjskiej, to jego wyporność musiałaby określać paradygmat tej wyjątkowej klasy — mieli już wyjątek w postaci „Hooda” i reszta raczej krzywo patrzyłaby na kolejny. Ale że byli tymi okrętami rozczarowani i mieli pociągający prototyp konwersji, przystaliby na mniejszą, żeby ktoś sobie nie zbudował w tych 20 000 ukrytego pancernika. A sami mogliby przysługujący sobie limit wykorzystać na „eksperymentalny” krążownik ciężki ze zdecydowanie wzmocnionym opancerzeniem.
Usuń... co też rodzi pomysł na kolejny ciekawy post na blogu :)
UsuńdV
Wizualnie może miodu by nie było, bo zapewne nie odbiegałby szczególnie od serii „County”, ale charakterystyka potencjalnie interesująca.
UsuńChyba tak. Chcą pozostać w miarę wiarygodnym, trzeba by się z grubsza trzymać brytyjskiej estetyki, a ta w przypadku ówczesnych krążowników ciężkich nie byłą zbyt efektowna. Więc cała nadzieja w ciekawej charakterystyce okrętu :)
UsuńdV
Przy powieleniu uzbrojenia i prędkości „County” opancerzenie w okolicach 15 000 ton powinno wyjść bardzo solidne.
UsuńJeśli chcemy mieć krążownik rozpoznania strategicznego, to owszem kilkanaście tysięcy ton, duża prędkość i zasięg są potrzebne. Ale uzbrojenie tego okrętu jest zupełnie bez sensu.
OdpowiedzUsuń"Owszem, w trakcie wykonywania rozpoznania ... może je poszczerbić własnym ogniem (jeśli nie – też żadna tragedia, bo to nie jego rola)." Przecież te wymanewrowane krążowniki nie znikną, tylko będą go ścigać. Czyli znajdzie się między młotem (krążowniki) a kowadłem (główny zespół floty) - generał Grant nigdy nie zrobił czegoś tak głupiego. Okręt rozpoznania strategicznego powinien mieć 8-12 dział kalibru antykrążowniczego (czyli większego nić 6" i mniejszego niż 10"), odpowiedni pancerz i torpedy. Wtedy będzie mógł wysłać na dno każdego, kto spróbuje przeszkodzić mu w wykonaniu zadania.
Uzbrojenie w 12 dział 8-calowych byłoby w tej wyporności zapewne zupełnie do przełknięcia, stawiając krążowniki lekkie w trudnej sytuacji. Można sobie pewnie też wyobrazić dosłownie „wielki krążownik lekki” z 16–20 6-calówkami, zdmuchujący siły lekkie gęstością ognia. Zakładając, że toczyłby pojedynki raczej z krótkich dystansów, w razie zaskoczenia lub podobnych okoliczności, mogłoby to mieć uzasadnienie.
UsuńKrążowniki może i będą ścigać, ale czy dościgną to inna sprawa. Są mniejsze, i nawet jeśli nominalnie równie szybkie, to na atlantyckiej fali mogą się okazać realnie wolniejsze (sprawa zaistniała w realu - w ciężkich warunkach niszczyciele bywały wolniejsze od pancerników). Poza tym, nie przesadzajmy ze skutecznością dział 6-calowyh przeciw temu krążownikowi. Przykładowo, działa Omahy przebijały pancerz 102 mm z odległości poniżej 6 km, inne zapewne podobnie. Myślę, że nie tak łatwo byłoby zejść krążownikowi do takiego dystansu, gdyby Grant tego nie chciał. A nawet jeśli, sam wtedy sporo ryzykuje.
UsuńJak wspomniałem, był jeden z wariantów projektów scouta pozbawiony w ogóle ciężkiej artylerii. Możliwe, że to było coś w stylu okrętu, o jakim wspomniał Jasta. Ale szczegóły będę mógł sprawdzić dopiero wieczorem ;)
UsuńA w kwestii sensowności zestawu uzbrojenia, to zwrócę uwagę, że zbliżone konfiguracje były w owym czasie całkiem popularne. Wspomnijmy prezentowane już na blogu projekty japoński z 3x305 cz włoski z 4x381. A coś mi się zdaje, że to może nie być koniec i coś w tym stylu jeszcze się pojawi (w sensie projektów z epoki, bo że jakaś moja propozycja będzie, to rzecz pewna ;))
UsuńWiększa szybkość rzeczywista (dyskusyjne jest czy Grant rzeczywiście byłby szybszy od krążowników wroga, ale zgadzam się na takie założenie) nie oznacza, że można zawsze uniknąć konfrontacji. Zwiadowca (na morzu, na ziemi i w powietrzu) działa zawsze w warunkach przewagi liczebnej wroga. Chcąc uciec przed jednym nieprzyjacielem, Grant może wejść na celownik innemu, choćby dwudziestowęzłowemu drednotowi.
Usuń@dV: konfiguracje uzbrojenia z jednej strony są „solą” tych projektów, dzięki nim są one ciekawe i pobudzają wyobraźnię. Ale z drugiej prowokują dyskusję przywołującą rozwiązania zrównoważone. To nie bug, to ficzer.
Usuń@Stonk - zakłądano, jak sądzę, że wroga flota liniowa będzie działać w jednym zespole, circa 20-wężłowym, więc pojedynczym drednotem się raczej nie przejmowano. Osobiście bardziej bym się obawiał wrogich KL, które mieli najpoważniejsi potencjalni rywale - W. Brytania, Niemcy i Japonia. Sądzę, że oczekiwano jednak, że i nad nimi scout będzie miał przewagę prędkości i jakby co - oddali się bez walki. Natomiast jeśli dostrzeże wrogą flotę i poinformuje o tym, to mimo odwrotu, osiągnie sukces, i spełni swoją funkcję.
UsuńDokładnie, oryginalność uzbrojenia tych okrętów jest ich "solą". Przyjrzałem się tym bardziej zrównoważonym wariantom i szczerze mówiąc - nie pociągają. warianty "6-calowe" z 1915 r. przewidywały okręty o wyporności 10500, 13750 lub 17650 ton, rozwijające 35 w. i niosące 10x152 (różnice były w opancerzeniu). Gdzieś przewijały się też okręty z zupełnie innej bajki - np. 8000-tonowy okręt z 6x152, 30 w., bez pancerza albo 4000-tonowy okręt z 2x152, 30 w. i pb 76, pp 25.
UsuńAle żeby nie było tak nudno - było coś z silną baterią 6-calówek, choć to okręt innej klasy. Chodzi mianowicie o pancernik torpedowy z 1912 r.: 36000 ton, 31 w., 8wt533, brak pb, skos 102 mm, uzbrojenie 4x356 i... 40x152 :D
UsuńJuż ten 13 750 z 10x152 mm prowokowałby pytania: „A gdyby zamontować cięższe uzbrojenie?”.
UsuńTen „pancernik” torpedowy wydaje się być godny wizualizacji. Charakterystyka zupełnie ekstremalna.
Trzeba będzie o tym pomyśleć. Okręt jest faktycznie ekstremalny, i chyba najbardziej "uwieżowiony" w dziejach - bo te 40 dział 152 mm były wszystkie w podwójnych wieżach. Wygląda to naprawdę obłędnie, trzeba będzie o nim pomyśleć :)
UsuńdV
Czternastocalówki umieścić w pojedynczych wieżach, a później "krążownik" wysłać do odległej galaktyki. :D
UsuńPeperon
Tu jednak bez rzutu z góry chyba nie cały splendor wizualny byłby widoczny, chyba nie ma szans, żeby część wież w bocznym nie zakrywała innych.
UsuńA jakby tak go napompować? 8x14" 36x6" (tuzin wież trzydziałowych) i przyzwoity pancerz? Skoro projekty scoutów osiągnęły 56 000, to uważam, że mój pomysł jest całkiem skromny.
UsuńA swoją drogą, te scouty to wyważanie otwartych drzwi. Tu mamy scouta pełną gębą: https://springsharp.blogspot.com/2022/01/1250-stopowy-amerykanski-krazownik.html
W swojej epoce byłby znacząco szybszy i silniejszy od każdego krążownika liniowego i zasięg też odpowiedni do długich misji oceanicznych.
@Jasta - znana mi jest jedna rekonstrukcja wyglądu tego okrętu, autorstwa Macieja Chodnickiego. Ma ona 3 wieże w osi symetrii, w superpozycji nad wieżami artylerii ciężkiej, a pozostałe zgrupowane nad burtami. Więc w widoku z boku widać dokładnie połowę z nich oraz te 3 w superpozycji. Problem jest tylko taki, że projekt miał mieć 40 dział w 20 wieżach, a rekonstrukcja pokazuje tylko 19 wież (38 dział) i nie bardzo widać, gdzie by można ulokować brakującą wieżę. Tzn. miejsce by było, bo okręt jest długi, ale chodzi o jakieś w miarę sensowne jej położenie, na co na razie nie mam pomysłu.
Usuń@Stonk - niewątpliwie, dało by się do zmieścić w jakiejś sensownej wyporności. Natomiast ten drugi - jak na scouta chyba jednak ciut za duży :) To był tylko koncept teoretyczny, a scouty rozważana całkiem na poważnie (no może poza tymi ponad 50000 ton, bo takiej wielkości scout to też nonsens). Niemniej , jak już jesteśmy przy tym temacie, to ów1250-stopowiec ma charakterystyki pozwalające jak najbardziej wypełniać funkcję okrętu rozpoznania strategicznego. A jakby mu tak zdjąć 1 wieżę, to można by go jeszcze przyspieszyć do 34 w.
Usuńoczywiście, scout takiej wielkości byłby nonsensem i nikt by tego nie sfinansował, nawet jankesi :)
Usuń@dV: może te brakujące działa były zamontowane nie w wieży, tylko w stanowiskach pojedynczych albo wręcz np. w dziobie?
UsuńNiestety, nie mam na ten temat żadnych informacji, ale robiąc okręt coś z pewnością się wymyśli - 2 działa zawsze się gdzieś na upchnąć, gdy okręt ma ok 300 m długości ;)
UsuńdV
Ba, można wręcz powiedzieć, że jak na taką długość z uzbrojeniem nie zaszaleli i są rezerwy.
UsuńFaktycznie potrafi kolega wyszukiwać niebanalne tematy.
OdpowiedzUsuńSama idea scoutów kompletnie do mnie zaś nie przemawia.
Ten okręt jest zaś idealny dla załogi składającej się z szaleńców i życiowych ryzykantów.
Spełnienie zadania "wykrycie wrogich pancerników...policzenie ich,..." to taka trochę rosyjska ruletka z w pełni załadowanym bębenkiem i liczeniem na niewypał...Ponieważ trzeba podejść jednak dość blisko żeby nie był to meldunek typu "dostrzegam liczne dymy na horyzoncie". Szczególnie że liczeni zapewne zrobią wszystko żeby liczącemu "ułatwić" zadanie. Strzelać będą niedobrzy a nawet jak nie oni to ich osłona.
Jedyna szansa to wysłać samolot i liczyć że wróci z meldunkiem. A w tamtych czasach latanie (nawet nad lądem) było bardzo ryzykowne i na dwoje babka wróżyła.
Ponadto w tym przypadku przewaga prędkości nic nie daje ponieważ (o ile chcemy a raczej chcemy zabrać ich z powrotem) stoimy lub na małej prędkości czekamy na powrót samolotu. Tropem zaś tegoż podążają zaś pełną parą "goście" zaciekawieni gdzie też latałka się wybiera.
My zaś musimy zastopować, podjąć samolot i się rozpędzić. Wszystko to trochę czasu trwa.
Tak więc tu stawiał bym raczej na przewagę odległości a nie prędkości.
Generalnie jednak zasiuęg widzialności jest większy niż zasięg skutecznego ognia artylerysjkiego (przynajmniej w tamtych czasach nie da się strzelać dalej niż się widzi). Ponadto, wstrzeliwanie się w cel trwa, a nikt nie każe temu okrętowi defilować przed całą battleline w zasięgu ognia, i liczyć każdy jej okręt. Wystarczy że wrogi zespół zostanie zidentyfikowany co do swojej wielkości (pojedyncza eskadra czy np. cała Grand Fleet), położenia i kursu. Więcej nie potrzeba.
Usuń