Witam po dłuższej przerwie :) Była ona spowodowana pewnymi zajęciami pozablogowymi, a także nową moją pasją, która mnie ostatnio pochłania w znacznym stopniu. Efektem jej jest mój drugi blog, na który oczywiście wszystkich zapraszam: http://ptasznikidevillarsa.blogspot.com/
Przechodząc natomiast do meritum - uznałem że czas najwyższy na pierwszy eksperyment z lotnictwem pokładowym.
Jak wiadomo, na lata bezpośrednio przed wybuchem pierwszej wojny
światowej przypadają pierwsze próby wykorzystywania samolotów we współdziałaniu
z okrętami wojennymi. Już w 1910 r. dokonano pierwszego startu z pokładu
okrętu, a w 1912 r. wszedł do służby pierwszy okręt lotniczy z prawdziwego
zdarzenia – francuski Foudre, przebudowany z dawnego krążownika-bazy
torpedowców, „po drodze” pełniącego kilka innych funkcji. Nasza flota nie może
oczywiście pozostać ślepa na te próby stworzenia lotnictwa pokładowego. Stąd
dzisiejszy okręt. Oczywiście nie jest to nowa jednostka, a przebudowany dość stary
(z 1897 r.) krążownik pancernopokładowy Hermes. Z racji rozmiarów, prędkości i
uzbrojenia trudno go uznać u progu wojny za pierwszoliniową jednostkę bojową. Z
kolei do konwersji na eksperymentalny do zbierania doświadczeń z wykorzystania
samolotów pokładowych wydaje się pasować dość dobrze. Nie jest za duży, więc
przez przebudowę nie tracimy okrętu ze znaczącym potencjałem bojowym. Z drugiej
strony, od biedy można sobie wyobrazić jego współdziałanie z zespołem bojowym
floty i prowadzenie rozpoznania lotniczego na jego rzecz.
Przechodząc do szczegółów modernizacji: dla celów
prowadzenia operacji lotniczych przeznaczono rufową część okrętu. Zlikwidowano
znajdujące się tu dwa działa kal. 102 mm, nadbudówkę, maszt i wyrzutnie torped.
W zamian wybudowano hangar mieszczący jedną łódź latającą typu Donnet-Leveque
Type A, których jak pamiętamy nasza flota zakupiła 8 szt. w 1913 r. Samolot
startuje i ląduje z powierzchni wody, a opuszczany i podnoszony jest na za
pomocą dźwigu na bakburcie. Ze względu na szerokość okrętu minimalnie mniejszą
niż rozpiętość skrzydeł samolotu, jest on hangarowany „bokiem”, tj. skrzydłami
wzdłuż osi wzdłużnej okrętu, zaś obrót następuje po podniesieniu samolotu z
wody, przed wprowadzeniem do hangaru.
Z innych modyfikacji należy wspomnieć o zlikwidowaniu
stanowisk dział kal. 47 mm w kazamatach kadłuba, a także o przeprowadzeniu
remontu maszyn napędowych jednostki.
Displacement:
2 030 t light; 2 100 t standard; 2 300 t normal; 2 460 t full load
Dimensions: Length overall / water x beam x draught
281,92 ft / 281,92 ft x 36,91 ft x 15,19 ft (normal load)
85,93 m / 85,93 m x 11,25 m x 4,63 m
Armament:
4 - 4,02" / 102 mm guns in single mounts, 32,38lbs / 14,69kg shells, 1895 Model
Quick firing guns in deck mounts with hoists
on side, all amidships
2 - 4,02" / 102 mm guns in single mounts, 32,38lbs / 14,69kg shells, 1895 Model
Quick firing guns in deck mounts with hoists
on side, all forward
Weight of broadside 194 lbs / 88 kg
Shells per gun, main battery: 200
Armour:
- Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist (max)
Main: 0,79" / 20 mm 0,39" / 10 mm -
2nd: 0,79" / 20 mm 0,39" / 10 mm -
- Armour deck: 1,57" / 40 mm, Conning tower: 2,95" / 75 mm
Machinery:
Coal fired boilers, complex reciprocating steam engines,
Direct drive, 2 shafts, 6 647 ihp / 4 959 Kw = 19,60 kts
Range 4 200nm at 9,00 kts
Bunker at max displacement = 361 tons (100% coal)
Complement:
165 - 215
Cost:
£0,234 million / $0,934 million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 24 tons, 1,1%
Armour: 224 tons, 9,8%
- Belts: 0 tons, 0,0%
- Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
- Armament: 9 tons, 0,4%
- Armour Deck: 204 tons, 8,9%
- Conning Tower: 11 tons, 0,5%
Machinery: 1 015 tons, 44,1%
Hull, fittings & equipment: 742 tons, 32,2%
Fuel, ammunition & stores: 270 tons, 11,7%
Miscellaneous weights: 25 tons, 1,1%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
1 253 lbs / 568 Kg = 38,7 x 4,0 " / 102 mm shells or 0,4 torpedoes
Stability (Unstable if below 1.00): 1,37
Metacentric height 2,0 ft / 0,6 m
Roll period: 11,1 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 93 %
- Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,25
Seaboat quality (Average = 1.00): 1,87
Hull form characteristics:
Hull has a flush deck
Block coefficient: 0,509
Length to Beam Ratio: 7,64 : 1
'Natural speed' for length: 16,79 kts
Power going to wave formation at top speed: 53 %
Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
Bow angle (Positive = bow angles forward): -10,00 degrees
Stern overhang: 0,00 ft / 0,00 m
Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
- Stem: 15,94 ft / 4,86 m
- Forecastle (20%): 14,47 ft / 4,41 m
- Mid (50%): 12,50 ft / 3,81 m
- Quarterdeck (15%): 13,98 ft / 4,26 m
- Stern: 14,47 ft / 4,41 m
- Average freeboard: 13,83 ft / 4,21 m
Ship tends to be wet forward
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 152,4%
- Above water (accommodation/working, high = better): 107,8%
Waterplane Area: 6 992 Square feet or 650 Square metres
Displacement factor (Displacement / loading): 88%
Structure weight / hull surface area: 59 lbs/sq ft or 286 Kg/sq metre
Hull strength (Relative):
- Cross-sectional: 0,92
- Longitudinal: 3,05
- Overall: 1,04
Hull space for machinery, storage, compartmentation is cramped
Room for accommodation and workspaces is adequate
Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather
1 seaplane
Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńElegancko. Szybko się przekonamy że jeden samolot na pokładzie to stanowczo zbyt mało do prowadzenia efektywnego rozpoznania sektorów i rozpoznanie można przeprowadzić tylko na wybranym kierunku.A sam D-L Typ A jest zbyt słaby i trzeba postarać się o mocniejsze samoloty, tak konstrukcyjnie jak i silnikowo, np. Typ B lub Typ C
O'Cooley
Dlatego to konstrukcja eksperymentalna. Może wspierać zespół starych okrętów w ramach pozycji artyleryjsko minowej. Dla zespołu nowych okrętów (nazwałem ją Eskadrą Okrętów Liniowych)w ramach Zjednoczonej Floty Bałtyckiej potrzebny byłby okręt z większym hangarem i z większa ilości s-tów. Może przebudujemy jakiś nasz szybki węglowiec?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa konwersja. Zlikwidowałbym drugą, rufową, parę armat 102 mm poprzez ich wymianę na eksperymentalne, automatyczne działka 37 mm, o zwiększonej do + 65 st. elewacji. Okręt lotniczy winien mieć możliwość zwalczania lotnictwa nieprzyjaciela. A dziobowe armaty 102 mm zamieniłbym na pojedynczą 152 mm (lub wszystkie na jednolity kaliber 120 mm). Należałoby również wymienić kotły. Na tych starych realna prędkość okrętu nie przekracza zapewne 16 - 17 węzłów, a to trochę mało dla towarzyszenia zespołowi floty.
OdpowiedzUsuńŁK
PS. Mam nadzieję, że nowa pasja nie wpłynie znacząco na częstotliwość odsłon bloga! :)
Rosja ma bardzo małą produkcję lotniczą (niewystarczającą na jej potrzeby), w czasie wojny import samolotów z innych kierunków (Brytania, Francja, USA, Włochy) będzie bardzo utrudniony. Musimy mieć własne fabryki samolotów.
OdpowiedzUsuńJuż 25 września 1911 roku został oblatany, przez polskiego awiatora - Michała Scipio del Campo, pierwszy całkowicie polski samolot skonstruowany przez Czesława Zbierańskiego i Stanisława Cywińskiego.
OdpowiedzUsuńŁK
Nie pamiętałem o tym locie, ale podejrzewam, że silnik to jednak chyba był zagraniczny...
UsuńH_Babbock
Cenny eksperyment. Ale jeśli poważniej inwestować w przebudowę (jak postuluje Kolega ŁK) to na pewno nie ma sensu w okręt z załogą 200 ludzi i jednym samolotem. Żeby miało to sens powinno co najmniej kilka samolotów na pokładzie.
OdpowiedzUsuńH_Babbock
Mój postulat nie zaliczyłbym do kategorii poważnej przebudowy. Wymiana artylerii nie jest, oczywiście, konieczna, ale kotłów, po niemal 20-letniej eksploatacji, niestety - tak. Nowa kotłownia mogłaby ponadto umożliwić likwidację rufowego komina i rozbudowę hangaru (dla drugiego wodnosamolotu).
UsuńŁK
W tamtych latach łodzie latajace miały prędkośc przelotowa na poziomie 80-90km/h i czas lotu około 4-5h, czyli promień działania jakies 150-180km. Żeby przeszukac sektor 90 stopni, trzeba by wysyłac 3-4 samoloty, czyli po 22-30 stopni na samolot by wypadało przy rozpoznaniu na maksymalna odległość. Dodać jakąś rezerwę na pilne rozpoznanie na dodatkowym kierunku i samoloty zapasowe to taka "awiamatka" powinna zabierać 8 samolotów?
OdpowiedzUsuńO'Cooley
Odpowiadając na zarzuty – powtórzę raz jeszcze, że jest to jednostka raczej eksperymentalna, niż bojowa. Jej wartość bojowa jest ograniczona, gdyż ma raczej służyć zbieraniu doświadczeń w operowaniu samolotem na okręcie, a przy okazji, jeśli będzie taka okazja, zawsze może wesprzeć flotę rozpoznaniem z powietrza.
OdpowiedzUsuńDlatego też zakres przebudowy nie jest radykalny, a jedynie taki, by można było te doświadczenia zbierać. Okręt w perspektywie paru lat i tak pójdzie na złom (o ile go ktoś nie zatopi…)
Z tego, że samolot jaki zainstalowałem na pokładzie nie jest jakimś cudem, również zdaję sobie sprawę. Ale nic tu nie poradzimy – na chwilę obecna takie były dostępne (zakupione w ostatnich latach), w przyszłości postaramy się o nowe modele, zapewne Grigorowicza.
Z mojej strony to nie były zarzuty, tylko od razu wnioski jakie wyciągniemy z eksploatacji :-)
UsuńA czy ktoś z dowództwa myślał o wypróbowaniu wodnosamolotów pływakowych (wg pomysłu : mniejsze, to sie wiecej zmieści)i porównaniu ich z łodziami latajacymi, np. typ Borel Bo.11?
O'Cooley
Jak na razie admiralicja takich zamiarów nie miała, a to dlatego, że i tak w planach (pokojowych, wojna być może to zweryfikuje) jest większy okręt lotniczy, gdzie rozmiary pojedynczego płatowca siłą rzeczy będą mieć mniejsze znaczenie. Ale też nie wykluczam wprowadzenia wodnosamolotów pływakowych. Dotąd na to nie wpadłem, bo nie ukrywajmy - na lotnictwie specjalnie dogłębnie się nie znam ;)
OdpowiedzUsuńdV
Czy ów planowany okręt lotniczy będzie całkowicie nową konstrukcją, czy też przewidujesz jakąś konwersję z istniejącego już okrętu/statku?
UsuńŁK
Od pływakowców na okrecie prosta droga do klasycznego lotniskowca :-)
UsuńHmm... Mamy w sumie dosc lekki samolot z mocnym silnikiem, moze nie trzeba zatrzymywac okretu by zwodować samolot do startu? Panowie oficerowie, mam taka myśl- a gdyby na dziobie postawic taki drugi pokład nad armatami, pusty, nawet bez relingów, no może jakies siatki poziome dookoła pokładu, okret płynie pod wiatr 15w, wiatr drugie 15w to razem 30, samolot rozpedzi sie nawet do 15-20w to przynajmniej 45w, a wszakże przy takiej predkosci to samolot juz sam leci, czyż nie tak?
Tarcie, tarcie, pływaki płaskie są, namydlic spody i pokład, jakies listwy nabić by się na boki startujac nie slizgał, no w ostatecznosci może jakies lekkie wózki pod pływaki, ale trzeba pomyśleć jak złapać po starcie. No i taka razą okret stopujemy tylko by samolot z wody podnieść. :-)Tak by to mniej więcej mogło wyglądać. Poem już tylko poklad lotniczy na rufie, samoloty już na kołach, pokład ciągły.A czy liny gumowe już były? Start wspomagany :-)
O'Cooley
Teoretycznie chyba jest to możliwe, choć akurat na tym kadłubie widzę parę problemów. Przede wszystkim trzeba by chyba zmienić położenie hangaru, bo przy takiej szerokości kadłuba raczej nie da się przemieścić samolotu z hangaru na rufie na pokład startowy na dziobie. Trzeba by zmienić jego położenie, a więc przebudować w zasadzie wszystko powyżej pokładu. A skoro tak - to chyba nie warto tego robić na takiej łupinie, tylko od razu na czymś większym?
Usuńosobną kwestią jest to, że taka jednostka na chwilę obecną (1914 r.) była by nieco zbyt wyprzedzający swoje czasy? Na razie raczej skłaniam się ku temu, by najpierw wejść w posiadanie transportowca wodnosamolotów z prawdziwego zdarzenia (odpowiadając na pytanie ŁK - najprawdopodobniej przebudowanego z jakiejś innej jednostki, być może cywilnej), by w następnym kroku postarać się o jednostkę z pokładem lotniczym.
Nie, nie. Oczywiście to był taki skrót. jasne ze kadłub za mały, za wąski za niski. To wszystko wyjdzie przy omawianiu pomysłu i konkluzja bedzie taka ze trzeba większy kadłub a najlepiej to jakby połaczyć i miec transportowiec łodzi latających no i moze ten pokład na dziobie na próbę. A że od pomysłu do przemysłu to nie tak hop siup i masz, to może i ze dwa lata potrwac i miescimy sie w historii.
UsuńO'Cooley
Jeśli miałaby to być jednostka powstała z przebudowy statku, to proponuję wybranie jakiegoś szybkiego, średniej wielkości "pasażera" (np. czegoś w rodzaju brytyjskiego "Ben-My-Chree").
UsuńŁK
Witam kolegów. Miło mi donieść, że właśnie zwodowałem swój blog. W pierwszym odcinku tknąłem początków żeglugi parowej na rzekach i morzach realizowanych przez enterpretatorów z Królestwa Polskiego. Miłej lektury. W tekście zwodowałem też dwie pierwsze jednostki w SB skali i standardzie. Oczywiście są tez dane z traserni czyli Springsharpie.
OdpowiedzUsuńGratuluję i będę odwiedzał!
UsuńŁK
PS. Szkoda, że nie ma możliwości anonimowego komentowania. Osobiście nie mam ochoty na zakładanie, do tego celu, osobnego konta.
UsuńŁK
Przecież to ta sama strona z blogami. Nie musisz zakładać osobnego konta. Ja piszę na tym moim googlaczowym tu i u siebie. No ale poszperam. Może cos mi się uda odblokować. Orkan
UsuńŁK [pisze jako anonimowy, bez konta. A u Ciebie faktycznie nie ma mozliwości pisania postów jako anonimowy. Zminić to można w: ustawienia / posty i komentarze / kto może komentować: każdy.
UsuńA zapomniałem o adresie. :) http://flotakp.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA zapomniałem Tu Orkan. W google znany jako hwz1419.
OdpowiedzUsuńGratuluję założenia własnego bloga, będę odwiedzał:)
OdpowiedzUsuńa co do przyszłego transportowca wodnosamolotów - myslałem właśnie o konwersji jakiegoś pasażera:) ewentualnie, po drodze powstałby jakas jednostka na bazie statku handlowego. Nie wykluczam, że przyszły transportowiec otrzyma jakiś pokład startowy na dziobie.
Koszt budowy baterii opancerzonej w UK przez Rosjan w 1862 roku 1 mln rubli. Koszt przebudowy drewnianych fregat w opancerzone 1,5 mln rubli. Koszt pierwszego roysjkiego monitora opartego na planach US Navy 575600 rubli.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zbadałem sprawę polskości łosowskiego, Wojewódzkiego i Nowosilskiego. Jest źle. Ale przecież mogli by na prośbę Króla dostać rozkaz cara na zostanie POP do czasu wykształcenia polskich kadr.
OdpowiedzUsuńOrkan
Nie sądzę, że ktoś wpadłby na pomysł popów (i bardzo źle się to kojarzy), jednak już w poprzednich wiekach nowo tworzone siły zbrojne korzystały z doradców - oficerów sojuszniczych. Drugą drogą pozyskiwania kadr jest wymieszanie arystokracji (było wtedy znaczne), jakiś oficer rosyjski zakochał się w pięknej Polce, przeprowadził tu i dostał obywatelstwo. Trzecia metoda, armia (i flota też) in statu nascendi przyciąga awanturników z połowy świata, którzy liczą na karierę szybszą niż w starych, ustabilizowanych, wręcz skostniałych wojskach Brytanii czy Francji; to często są wysokiej klasy fachowcy.
UsuńSzkoda, że ten blog również wyraźnie "siada"!
OdpowiedzUsuńŁK
A właśnie miałem coś wrzucić. Ale takie opinie tylko mnie demotywują :(
OdpowiedzUsuńNie chciałem, aby odczytano moją opinię jako złośliwość, ale dwa merytoryczne posty (od 13 stycznia do dziś) trudno uznać za sukces! :)
UsuńŁK
Nie poddawaj się :)
OdpowiedzUsuńTa opinia świadczy raczej o zniecierpliwieniu zgłodniałego czytelnika, i wyraża uznanie dla tego co już stworzyłeś.
A czas najciekawszy i najtrudniejszy nadchodzi...
Piotr
nie odczytuję jako złośliwość, tylko po prostu nie uważam że cokolwiek siada (co jest dla mnie synonimem pewnego rodzaju upadku). Ja to piszę dla własnej przyjemności i satysfakcji, a także odbiorców. Jest to sposób zagospodarowania wolnego czasu którego raz jest więcej, raz mniej. Teraz jest akurat nieco mniej. A wyznaję też zasadę, że lepiej publikować rzadziej niż byle co, aby tylko częstotliwość utrzymać. Na merytoryczną stronę bloga (bo nie ośmielę się napisać wartość) zaistniałe przestoje nie wpływają w żaden sposób. Staram się też w miarę na bieżąco odpisywać na komentarze, nie ignoruję ich.
OdpowiedzUsuńPoza tym, częstotliwość minimum kilka postów na miesiąc (średnio blisko jeden na tydzień) to jest coś, co jest raczej blogowym standardem. W poprzednich okresach po prostu chyba byłem nadaktywny.
poza tym - ten blog to nie tylko ja, ale i Wy. Skoro ciągle tu zaglądacie, mimo iż nic nowego się od pewnego czasu nie pojawia, a dyskusje wciąż kwitną (pod postem anonsującym przerwę 90 komentarzy!) to tym bardziej nie można powiedzieć, że coś siada. Wręcz jestem bardzo miło tym faktem zaskoczony. Blog żyje i ma się dobrze!
OdpowiedzUsuńNie da się jednak zanegować, że - w stosunku do standardu, do którego nas przyzwyczaiłeś - nastąpił (ostatnimi czasami) zastój. Nikt nie narzuca Ci, co oczywiste, częstotliwości pojawiania się nowych postów, która limitowana jest również innymi zajęciami i pasjami! :)
UsuńŁK
Ja zakładam również, że przygotowania do scenariusza wojennego zajmują Tobie więcej czasu i przemyśleń. Więc czekam cierpliwie.
OdpowiedzUsuńPiotr
q6y01c8s24 p7m09c6s63 w9n23k3x10 c8m00e1n80 d3g52d6k08 d8s23m8b66
OdpowiedzUsuń