niedziela, 17 grudnia 2017

Trałowce pomocnicze



W chwili wybuchu wojny na pochylni prywatnej stoczni w Windawie znajdował się m.in. kadłub sporych rozmiarów trawlera rybackiego, przeznaczonego do połowów na Morzu Północnym. W warunkach wojennych nie został on oczywiście ukończony zgodnie z przeznaczeniem i rdzewiał sobie spokojnie przez prawie rok, aż wreszcie zwrócił uwagę floty, która dostrzegła w nim jednostkę mogącą pełnić funkcję pomocniczego trałowca i ewentualnie patrolowca. Jednostkę przejęto, pospiesznie ukończono i wyekwipowano do pełnienia nowych funkcji, w którym to celu otrzymała trały, stosunkowo silne uzbrojenie artyleryjskie (1x75, 1x37 i 1 km) oraz możliwość postawienia 18 min. Ponieważ jak się okazało, okręt dobrze się sprawdził w nowej roli, wkrótce złożono zamówienie na 7 jego bliźniaków, które zostały ukończone w latach 1915-16. 

TP-17, polish auxiliary minesweeper laid down 1914 (Engine 1915)

Displacement:
    318 t light; 327 t standard; 358 t normal; 384 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    138,71 ft / 129,72 ft x 21,56 ft x 9,25 ft (normal load)
    42,28 m / 39,54 m x 6,57 m  x 2,82 m

Armament:
      1 - 2,95" / 75,0 mm guns in single mounts, 12,87lbs / 5,84kg shells, 1891 Model
      Quick firing gun in deck mount
      on centreline aft
      1 - 1,46" / 37,0 mm guns in single mounts, 1,55lbs / 0,70kg shells, 1914 Model
      Quick firing gun in deck mount
      on centreline forward
      1 - 0,30" / 7,6 mm guns in single mounts, 0,01lbs / 0,00kg shells, 1913 Model
      Machine gun in deck mount
      on centreline amidships, 1 raised gun
    Weight of broadside 14 lbs / 7 kg
    Shells per gun, main battery: 150

Machinery:
    Coal fired boilers, simple reciprocating steam engines,
    Direct drive, 1 shaft, 565 ihp / 421 Kw = 13,00 kts
    Range 3 500nm at 8,00 kts
    Bunker at max displacement = 57 tons (100% coal)

Complement:
    40 - 53

Cost:
    £0,032 million / $0,127 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 2 tons, 0,5%
    Machinery: 88 tons, 24,6%
    Hull, fittings & equipment: 214 tons, 59,7%
    Fuel, ammunition & stores: 40 tons, 11,3%
    Miscellaneous weights: 14 tons, 3,9%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      497 lbs / 226 Kg = 38,6 x 3,0 " / 75 mm shells or 0,4 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,00
    Metacentric height 0,5 ft / 0,2 m
    Roll period: 12,8 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 80 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,08
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 2,00

Hull form characteristics:
    Hull has raised forecastle, rise aft of midbreak
    Block coefficient: 0,485
    Length to Beam Ratio: 6,02 : 1
    'Natural speed' for length: 11,39 kts
    Power going to wave formation at top speed: 54 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 40
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 0,00 degrees
    Stern overhang: 8,99 ft / 2,74 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        19,46 ft / 5,93 m
       - Forecastle (21%):    17,95 ft / 5,47 m (9,48 ft / 2,89 m aft of break)
       - Mid (53%):        8,99 ft / 2,74 m (11,98 ft / 3,65 m aft of break)
       - Quarterdeck (16%):    11,98 ft / 3,65 m
       - Stern:        12,50 ft / 3,81 m
       - Average freeboard:    12,52 ft / 3,82 m

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 88,6%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 88,7%
    Waterplane Area: 1 762 Square feet or 164 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 175%
    Structure weight / hull surface area: 44 lbs/sq ft or 216 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 1,24
        - Longitudinal: 29,00
        - Overall: 1,70
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is adequate
    Room for accommodation and workspaces is cramped
    Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
    Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather

18 mines

TP-17 (1915)
TP-18 (1915)
TP-19 (1915)
TP-20 (1916)
TP-21 (1916)
TP-22 (1916)
TP-23 (1916)
TP-24 (1916)

48 komentarzy:

  1. Bardzo ładne okręty! Według ówczesnych realiów to trawlery z najwyższej, światowej "półki". Jednostki tego rodzaju, o tradycyjnie znakomitej dzielności morskiej, są wprost wymarzonymi pomocniczymi trałowcami i patrolowcami (w bliskiej przyszłości również z funkcją zwalczania okrętów podwodnych!). Te, które przetrwają wojnę, będą mogły (po niewielkiej modernizacji) pełnić swą funkcję do końca blogowej chronologii.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałtycki odpowiednik typu Military, ćwierć wieku młodszy.

      Usuń
  2. Tak, też myślę, że spokojnie mogą dociągnąć do 1939 r., albo i dłużej, czego ja jednak już raczej nie opiszę ;) Zgadzam sie również co do tego, że jednostki będą mogły zwalczac wrogie OP, bo tym jak już wdrożymy w naszej flocie bomby głębinowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie , to mogły by otrzymać bomby głębinowe już od razu. czy jeszcze ich nie mamy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie mamy, przynajmniej w 1915 r. Zakładam, że pierwsze działające modele nadające się do użycia będziemy mieli najwcześniej w 1916 r. Tylko teoretycznie więc, mogły by trafić od razu na wyposażenie ostatnich jednostek z serii. Ale bardziej prawdopodobne, że stanie się to nieco później, dopiero w ramach jakiejś małej modernizacji.

      Usuń
    2. Zapalnik hydrostatyczny opracowano już w 1914 roku ale bomby z ładunkiem ponad 500kg były niebezpieczne dla nosicieli. Dopiero do stycznia 1916 wprowadzono mniejsze bomby (typ D) 140kg i 50kg (dla powolnych jednostek).

      Usuń
  4. Czy nie warto by, na bazie tego właśnie kadłuba, zbudować (już po zakończeniu wojny) następne pokolenie pełnomorskich trałowców/dozorowców? Mogłyby służyć zarówno na wodach krajowych, jak i w koloniach. Można zastosować w nich napęd dieslowski i wychyloną stewę dziobową, co zapewni bardziej "bojowy" wygląd. :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Z okrętów powstałych na bazie kadłubów trawlerów rybackich zawsze podobał mi się najbardziej niemiecki typ "KUJ-41" z czasów DWS.
      ŁK

      Usuń
    2. Jak najbardziej, myślę, że byłby to dobry kierunek. Oprócz zmian o których piszesz, można by nieco obniżyć kadłub w części dziobowej (może nawet zlikwidować jego podniesienie w tej części o wysokość pokładu), co umożliwiło by montaż działa z przodu. W obecnej konfiguracji jest to dość problematyczne - bo miało by ono ograniczone pole ostrzału. Przeniesienie działa do części dziobowej miało by jeszcze tę zaletę, że ułatwiło by aranżację bomb głębinowych na rufie okrętu.

      Usuń
    3. ps. wzorem KUJ41 można by też przesunąć mostek nieco do przodu - z pewnością nadało by to jednostce bardziej rasową, wojenną sylwetkę.

      Usuń
    4. Całkowita zgoda!
      ŁK

      Usuń
    5. Jedną z zalet tej jednostki jest jej dzielność morska. Obniżenie dziobu myślę że pogorszyło by ten parametr.

      Usuń
    6. Umiarkowane obniżenie wysokości dziobu, przy jednoczesnym większym rozchyleniu wręg w tym rejonie i zastosowaniu kliprowej dziobnicy, nie powinno odbić się negatywnie na dzielności morskiej okrętu.
      ŁK

      PS. Proponuję jednak, aby jakoś sygnować swoje wypowiedzi! :)

      Usuń
    7. Myślę, że dało by się zlikwidować podwyższoną dziobówkę bez pogorszenia dzielności morskiej. Jeśli tylko zastosujemy pewien wznios pokładu w kierunku dziobu, uzupełniony pełnym nadburciem zamiast relingu (co zwiększy nieco wysokość wolnej burty), a do tego - jak pisze ŁK - zastosujemy kliprowy dziób, to powinno być pod tym względem lepiej niż dobrze ;) Prawdę mówiąc zaczyna mi się już w głowie krystalizować obraz takiej jednostki, a to dobry znak :)

      Usuń
    8. A gdyby przedłużyć to podwyższenie dziobu tak by można zmieścić tam działo?
      Po wojnie proponuję również wykonanie "projektu komercyjnego" który w razie W, będzie bardzo łatwo przekształcić w jednostkę dozorową/trałową/co będzie akurat potrzebne.
      Kpt.G

      Usuń
    9. To by dało dość kuriozalne proporcje wysokości do długości kadłuba. Springsharp pewnie by podszedł do tego entuzjastycznie bo on ma wbudowany algorytm zgodnie z którym im wyższa wolna burta tym lepiej. Ale ja nie jestem co do tego tak bardzo przekonany. Nadmierna wysokość kadłuba daje duża powierzchnię boczną, która będzie działać jak żagiel i być może powodować mocny dryf jednostki przy bocznym wietrze. Może też być niebezpieczna w przypadku wysokich fal poruszających się prostopadle do kursu jednostki. Więc w sumie to nie jestem za bardzo przekonany do takiego pomysłu.

      Usuń
    10. Trochę w tym momencie szkoda, że zachowujemy na tym blogu chronologię. W przeciwnym razie można by taką zmodyfikowaną jednostkę (A.D. 1925?) "wystrugać" w następnym poście! :)
      ŁK

      Usuń
    11. Dla zachowania jako takiej czytelności bloga jest to jednak konieczne. Byłby potężny bałagan gdybym się chociaż z grubsza nie trzymał chronologii, i na pewno sam bym się w tym wszystkim nie połapał. Dlatego za bardzo alternatywy dla takiego podejścia nie widzę, choć rozumiem pewien niedosyt, gdy jednostka jest w zasadzie obmyślona, ale nie nadszedł jeszcze jej czas. Mogę tylko życzyć cierpliwości, i zapewnić, że jeśli do czegoś zostałem przekonany, to prędzej czy później owoc tego na blogu się pojawi. Tak jak w przypadku najbliższej jednostki - która jest owocem dyskusji kiedyś tu prowadzonej a o której wszyscy w niej biorący udział już pewnie zdążyli zapomnieć ;)

      Usuń
    12. Całkowicie podzielam powyższe stanowisko: zachowanie chronologii jest tu warunkiem niezbędnym. Chyba, że byłby to blog taki, jaki prowadziłeś pierwotnie, czyli składający się z dość swobodnych wariacji "okrętowych". Zatem pozostaje cierpliwe oczekiwanie. W tym kontekście cieszy mnie, że już około 1917 r. (wg blogowej chronologii) powinien pojawić się przebudowany na "półlotniskowiec" nasz ex-warsztatowiec, a zarazem ex-krążownik!
      ŁK

      Usuń
    13. Dziobówka jest zbyt wąska dla armaty 75 mm. Zamiast ją przedłużać, prostsze byłoby przenieść maszt przed nadbudówkę, a w to miejsce postawić działo, instalując dla obsługi platformę. Tylko jaki wpływ na stabilnośc jednostki będzie miało zamontowanie ważącego ponad 3 tony działa wysoko nad pokładem?

      Usuń
    14. Tak, dlatego zamiast przedłużać dziobówke, skłaniam się raczej ku jej obniżeniu, wraz z zastosowaniem wzniosu pokładu dziobowego.

      Usuń
  5. Wracając do Espany. Podałem to tylko jako przykład ciekawego okrętu spoza obecnego scenariusza. Nie skreślałbym pomysłu jej modernizacji (chociaż może bez wydłużania śródokręcia), w rzeczywistości w drugiej wojnie brały udział okręty z tego pokolenia a nawet starsze.
    Los Kazimierza zależy w dużej mierze od kondycji naszej floty i gospodarki w latach międzywojennych, a ta jeszcze się nie wykrystalizowała.
    Może pamiętacie, że Morze opublikowało kiedyś serię artykułów "Okręty, które nie podniosły biało-czerwonej bandery". Były tam różne propozycje budowy i kupna okrętów dużych i małych w okresie międzywojennym, na których realizację brakło czasu i/lub pieniędzy.
    Ma ktoś wszystkie artykuły z tego cyklu? Na pewno da się tam znaleźć coś ciekawego, co można włączyć do blogowej floty, np: w roku 31. Chilijczycy chcieli sprzedać świeżo zmodernizowany pancernik Almirante Latorre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamięta kolega w jakich latach to było? Mam obecnie ograniczony dostęp do swoich zbiorów, a tu trzeba ponad 30 roczników przejrzeć

      Usuń
    2. Zdaje się, że 2009-14
      http://www.magnum-x.pl/wyszukiwarka?keywords=+Okr%C4%99ty%2C+kt%C3%B3re+nie+podnios%C5%82y+bia%C5%82o-czerwonej+bandery

      Usuń
    3. Aaa... Morze Statki i Okręty, Myślałem że chodzi o "Morze", bo i tam chyba były podobne tematy.

      Usuń
    4. Skoro został już przywołany "Almirante Latorre", to warto zauważyć, że jest to okręt idealnie nadający się do konwersji w stylu "Conte di Cavour": ma stosunkowo lekkie opancerzenie, silne uzbrojenie i długi kadłub. Po usunięciu środkowej wieży można radykalnie zwiększyć moc siłowni i "podciągnąć" prędkość do około 28 węzłów. Dodajmy do tego dodatkowo nowoczesną ochronę przeciwpodwodną oraz zwiększenie grubości opancerzenia poziomego i otrzymamy coś w rodzaju HMS "Renown" po finalnej modernizacji.
      ŁK

      Usuń
    5. Racja, ale niestety wciąż pozostaje feler dość słabego opancerzenia. W ranach modernizacji, oprócz wymiany napędu oczywiście wypadało by poprawić opancerzenie pokładu, ale burty raczej musiały by pozostać z grubością 229 mm. A to dość kiepsko - nasz najnowszy pancernik ma na burcie 320 mm, więc sporo lepiej.

      Usuń
    6. Nie bez kozery przyrównałem efekt finalny do HMS "Renown". Przebudowa, sama w sobie, byłaby ciekawa, ale zgadzam się, że ten okręt nie pasuje do naszej floty.
      ŁK

      Usuń
  6. no i mi zjadło sążnisty komentarz :/ To w skrócie - wpadł mi do głowy pomysł na wykorzystanie Kazimierza po wojnie jako lotniskowiec (mimo iz sam nie jestem specjalnym zwolennikiem lotniskowców w naszej flocie). A co do Latorre'a to jestem o tyle sceptyczny, że nie bardzo pasuje do reszty floty - bo jest wolny jak zwykły drednot, a opancerzony na poziomie krążownika liniowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojedynczy lotniskowiec dla floty kolonialnej będzie jak znalazł. Doświadczenia eksploatacyjne zbierzemy przy naszym ex-warsztatowcu (tylko nie uśmiercaj go w czasie pływania w RN!!!).
      ŁK

      Usuń
    2. Ale się napaliłeś na ten lotniskowiec z warsztatowca ;) A ja jakoś do końca wciąż nie jestem przekonany do takiego monstrualnego okrętu lotniczego. Zwłaszcza w tym czasie - gdy samoloty wciąż mają mizerne możliwości i nawet zabranie dużej ich ilości na pokład nie spowoduje, że powstanie w ten sposób licząca się siła ofensywna. To nadal będzie okręt "usługowy" wobec floty liniowej, zapewniający co najwyżej rozpoznanie. A jednocześnie stracimy warsztatowiec, zapewniający wsparcie funkcjonowania naszych flot kolonialnych.

      Usuń
    3. Wcale nie jest taki monstrualny. Porównaj wielkość z "Campanią". Okręt ten będzie przebudowany na rachunek brytyjski, w prawem do eksploatowania go w czasie trwania działań wojennych. Tak więc przebudowa nie obciąży również naszego budżetu. A po wojnie będziemy mogli korzystać z niego do około 1930 r. Już w latach 1918 - 1920 lotnictwo pokładowe osiągnęło całkiem wymierne możliwości operacyjne, które będziemy mogli spożytkować w naszej flocie kolonialnej. A do funkcji okrętu warsztatowego możemy przebudować, już po wojnie, któregoś z predrednotów (podobnie, jak zrobili to Japończycy z pancernikiem "Asashi"). Jest zatem okazja, żebyśmy, jako drugie państwo na świecie, mieli w swojej flocie okręt lotniczy z prawdziwego zdarzenia...
      ŁK

      Usuń
    4. Lotnictwo pokładowe zaczęło mieć realną wartość bojową (a nie tylko rozpoznawczą) dopiero po wprowadzeniu na pokłady lotniskowców aerofinisherów. Dopiero wówczas można było w miarę bezpiecznie operować cięższymi maszynami na pokładach. Jak mi się zdaje aerofinishery pojawiły się w praktyce dopiero w drugiej połowie lat 20.
      H_Babbock

      Usuń
    5. Nie zmienia to stanu rzeczy, że HMS "Argus" z 1918 r. był pierwszym, w pełnym tego słowa znaczeniu, lotniskowcem. A do 1927 r. lotniskowce posiadały już także Stany Zjednoczone, Japonia i Francja. I nie przypuszczam, aby grupy lotnicze na tych okrętach składały się wyłącznie z maszyn rozpoznawczych...
      ŁK

      Usuń
  7. No dobra, klamka zapadła. zacząłem pierwsze przymiarki do rysunku, zatem przebudowa będzie :) Ale od razu zastrzegam - nie będzie to nadmiernie awangardowy okręt, na ciągły pokład lotniczy się nie nastawiajcie;) Ponadto, kwestia ewentualnych dalszych losów jednostki pozostakje otwarta. Bowiem o ile współdziałanie takiego okrętu z Royal navy w czasie wojny jest jak najbardziej do wyobrażenia i zasadne., o tyle w składzie naszej powojennej floty nie bardzo widzę dlań miejsce. Na Bałtyku brak przydatności lotniskowca jest raczej oczywista, a w koloniach dalekie rozpoznanie i tak wolałbym oprzeć na wielosilnikowych, mających duży zasięg lotu łodziach latających, niż na pojedynczym okręcie lotniczym, który siłą rzeczy może być na raz tylko w jednym miejscu, wobec czego jego zdolności w tym zakresie będą w sumie skromniejsze niż łodzi latających w odpowiedniej ilości. Zwłaszcza, że mamy tych kolonii trochę i to rozrzuconych po różnych zakątkach świata, a nie wykluczone, że po wojnie nasz stan posiadania jeszcze się zwiększy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to fajnie, że Cię przekonałem. Jeśli przebudowa w 1917 r., to rozdzielony pokład lotniczy (do startów i lądowań)jest standardowym rozwiązaniem. Pisałeś powyżej, że myślisz jednak o konwersji pancernika na lotniskowiec. Dlaczego więc taki opór budzi dłuższa eksploatacja ex-warsztatowca? Jestem niemal przekonany, że już pod koniec PWS dostępne były samoloty pokładowe nie tylko w wersji rozpoznawczej, ale również myśliwskiej i bombowej. Jeśli przebudowę finansują Brytyjczycy, to zachęcam do pełnej wymiany siłowni! :) A my, dodatkowo, około 1923 r. możemy dać mu ciągły pokład lotniczy. Po takich zabiegach będzie mógł pozostać w służbie do około 1933 r., pozwalając na zebranie odpowiedniej sumy doświadczeń. W koloniach byłby to ważny dla nas, również prestiżowo, okręt. Zwłaszcza, gdy stan posiadania się zwiększy (nie wyobrażam sobie, abyśmy nie dostali kawałka niemieckiego "tortu").
      ŁK

      Usuń
    2. PS. zajrzyj do JKS. Ciekawy temat w odsłonie "marginalnej".
      ŁK

      Usuń
    3. Lotniskowiec (eh) w koloniach może się przydać w przypadku tzw. "strategii wyższej" gdyż w razie "W" może tymczasowo zwiększyć możliwość obrony/ataku/zwiadu najbardziej zagrożonego rejonu (w naszym przypadku danej kolonii). :)
      Kpt.G

      PS. Lotniskowiec... blah.. nie lubię.. chyba że w okularze peryskopu.. :D

      Usuń
    4. Ja nie lubię, z kolei, okrętów podwodnych. Będziemy się licytować? Żeby skorzystać z lotniskowca musimy go najpierw mieć w składzie swojej floty.
      ŁK

      Usuń
    5. :)
      Co kto lubi, zależnie od potrzeb i zasług. ;)
      Kpt.G

      Usuń
    6. Co do konwersji pancernika na lotniskowiec, to była tylko taka luźna myśl z mojej strony, pomysł co by tu zrobić z okrętem który ciężko zmodernizować tak aby był nadal pełnowartościową jednostką bojową w swojej klasie. Wcale się przy tym nie upieram, zwłaszcza, ze ogólnie nie jestem wielkim zwolennikiem lotniskowców w naszej flocie. Generalnie dużo bardziej odpowiadają mi okręt artyleryjskie ;)
      Natomiast co do Kazimierza - to aby uniknął smutnego losu okrętu złomowanego, można by go sprzedać jakiejś innej flocie. Może Hiszpania, Turcja, Grecja (przeciwwaga dla Yavuza)? a może któryś z krajów ABC? Może by się udało wzbudzić tam kolejny wyścig zbrojeń podobny do tego przed 1914 r., to by może nasz przemysł stoczniowy coś na tym zyskał?

      Usuń
    7. Ten okręt trudno sensownie (= tanio) zmodernizować tak, by odpowiadał warunkom pola walki od około 1930 r. Sprzedaż do Grecji lub krajów ABC wydaje mi się mało realna. Chyba, że zaproponowana cena nie będzie zbytnio odbiegać od ceny złomu. Konwersja na lotniskowiec jest o tyle zasadna, że okręt ma dość długi kadłub. Jeśli ma pozostać pancernikiem, to koniecznie trzeba przynajmniej dziobowej superpozycji ze zmianą kalibru dział na 320 mm. Powstałby w ten sposób okręt będący groźnym przeciwnikiem dla niemieckich "pancerników kieszonkowych". Radykalne przedłużenia kadłuba poprzez wstawianie nowych sekcji zdarzały się już od początku XX wieku. I uciekały się do nich nie tylko floty skromniejsze (np. Portugalia z "Vasco da Gama"), ale i pierwszorzędne mocarstwa morskie (np. niemieckie "Świnki morskie"). Zabiegi takie musiały mieć więc swoje uzasadnienie, także ekonomiczne.
      ŁK

      Usuń
    8. Jeśli chodziło by tylko o okręt groźny dla kieszonek, to można by go w ogóle nie modernizować. Działa 274 mm dla tych blaszanek i tak były by zabójcze. Natomiast jeśli chodzi o radykalną przebudowę z przedłużeniem kadłuba, to jestem mocno sceptyczny. To jest koszmarnie drogie i skomplikowane i w przypadku dużych okrętów zdarzyło się tylko raz (okrety włoskie), pozostałe przypadki o POW-y (niemieckie i portugalski), a więc są to operacje nieporównanie tańsze i prostsze. Innych przypadków, o ile mnie pamięć nie myli, nie było w ogóle.
      A może zrobić jeszcze inaczej. Co sądzicie o hybrydzie w postaci pancerniko-lotniskowca? Można wywalić wieże ze śródokręcia, w ich miejsce zbudować hangar, nad którym byłby ok 100-metrowy pokład lotniczy rozciągający się od wieży dziobowej do rufowej. Nie twierdzę, że jestem zwolennikiem tego typu przebudowy, ale zawsze można podywagować ;)

      Usuń
    9. Koncepcja ciekawa, wielokrotnie rozważana, dyskutowana, a nawet zrealizowana (japońskie "Ise"). Zasadniczy problem, wg mnie, polega na ewidentnej wrażliwości na ostrzał artyleryjski okrętu, na którym zmagazynowane są hektolitry paliwa lotniczego. Tak więc okręt taki posiada silną artylerię, ale pojedynek artyleryjski, nawet ze słabszym nominalnie przeciwnikiem, jest wielce ryzykowny.
      ŁK

      Usuń
    10. Taka przebudowa mogłaby się przydać jedynie jako okrętu szkolnego, jednakże dla narwanych pojawia się nowa koncepcja taktyczna.
      Z drugiej strony w tej postaci (okręt) byłby wystarczający jako jednostka eskortowa konwojów (DWS?). Nawet dysponując (powiedzmy) 20-30 (40?) maszynami (10-12 myśliwców i reszta torpedowo-bombowa)+ 4(?)x274mm żaden normalny dowódca (samotnego) krążownika lekkiego,ciężkiego czy pomocniczego się nie zbliży.. a i pancernik ze dwa razy się namyśli...
      Co do paliwa lotniczego, owszem jest ono groźne, jednak jakoś sobie z tym radzono i na pancernikach i przede wszystkim na lotniskowcach. Przy zastosowaniu rygorystycznych procedur i szkoleń i odpowiedniej"zabudowie systemu pomp, rurociągów i zbiorników" można znacząco zredukować niebezpieczeństwo.
      Wciąż jednak okręt nie będzie perfekcyjnym ani pancernikiem ani lotniskowcem, będzie jednak pod pewnym względem w miarę samodzielną jednostką (czyt. jest w stanie sam sobie zapewnić, pewne wsparcie lotnicze)
      Jednym zdaniem:
      Pomysł jest bardzo interesujący, jednak ryzykowny acz warty sprawdzenia.
      Kpt.G

      Usuń
    11. Owszem, radzono sobie z paliwem lotniczym. Na okrętach liniowych nie było go tak dużo, bo wodnosamolotów rozpoznawczych było najczęściej 2 do 3. Lotniskowce nie uczestniczyły w pojedynkach artyleryjskich, a przed wrogim atakiem lotniczym zabezpieczały je własne samoloty. Okręt taki ma sens jedynie jako eskortowiec ważnych, oceanicznych konwojów z zarysowaną wyraźnie funkcją antyrajdera. Konieczne byłoby jednak również podniesienie prędkości maksymalnej do poziomu około 28 węzłów. Grupa lotnicza nie byłaby zapewne większa niż 16 (?) maszyn - myśliwców i lekkich samolotów bombowo-torpedowych (dostosowanych również do zwalczania okrętów podwodnych). Pytanie zasadnicze do dV: jaką długość pokładu lotniczego uda się na drodze takiej konwersji osiągnąć? Zapewne będzie to wartość porównywalna jedynie z najmniejszymi lotniskowcami eskortowymi czasów DWS.
      ŁK

      Usuń
    12. Z pokładem lotniczym to szału by nie było - od wieży do wieży jakieś 100 m, a i to z zastosowaniem nawisów sięgających do ok. połowy długości wieży. Grupa lotnicza była by taka mniej więcej jak zarysowałeś, na wiele więcej nie ma co liczyć. Pozostaje kwestia przydatności. Dla naszej floty - dość umiarkowana, bo chyba takiego anty-rajdera za bardzo nie potrzebujemy. Więc koncepcja pozostanie raczej w sferze planów. Pozostanie więc sprzedaż. Choćby i po cenie złomu, zawsze lepsze to niż pocięcie na żyletki ;)

      Usuń
    13. Prawdę powiedziawszy, nie bardzo widzę odbiorcę. Na miejscu Greków wolałbym "podszykować", jako przeciwnika "Yavuza", oba ex-amerykańskie predrednoty. Kraje ABC mają lepsze "zabaweczki", a przynajmniej bardziej podatne na efektywną modernizację. Pozostaje może Peru, dla którego okręt stworzyłby iluzję przeciwwagi dla chilijskiego drednota. :) Pozostawmy je lepiej w składzie naszej floty. Ze 4 cięższe działa przeciwlotnicze dadzą się jeszcze upchnąć (+ kilkanaście automatycznych również!). Jeśli damy im osłonę lotniczą, to mogą jeszcze w koloniach posłużyć. Jeśli wymienimy kotły (by choćby zachować pierwotną prędkość) i pogrubimy pokład pancerny (do ~ 120 mm), to powinien być jeszcze z tego okrętu pożytek...
      ŁK

      Usuń