środa, 6 stycznia 2021

Pancernik z wieżami czterodziałowymi

 Asumptem do opracowania poniższej jednostki stały się informacje o pracach prowadzonych  przez Rosjan na początku XX w., zmierzających do stworzenia 4-działowej wieży z 12-calówkami. Ostatecznie, wskutek spodziewanych komplikacji i możliwej awaryjności, rozwiązania tego wówczas nie zastosowano. Ale wpisuje się ono moim zdaniem w dający się już wówczas zauważyć trend w myśleniu o kształcie pancernika przyszłości, zmierzający do konstrukcji okrętu monokalibrowego. Sam  zacząłem się zastanawiać, jakby okręt noszący takie wieże mógł wyglądać. Od razu założyłem, że musiałby to być swego rodzaju proto-drednot z jednolitą artylerią (predrednot z jedną wieżą jakoś do mnie nie przemawia;)), aczkolwiek mniej rewolucyjny niż faktyczny Dreadnought.  Uznałem, że znaczne eskalowanie wyporności w tamtym okresie było by raczej mało prawdopodobne, co przy założeniu przyzwoitego opancerzenia i  zastosowania maszyn tłokowych, skutkowało osiąganiem prędkości na poziomie standardowych predrednotów, co umożliwia jednostce współdziałanie z nimi w jednym zespole.  W kwestii ochrony biernej kadłuba zrezygnowałem z wzdłużnej grodzi przeciwtorpedowej,  która już wówczas się pojawiała (Henri IV, Cesariewicz) gdyż jak wykazały testy praktyczne na specjalnym kesonie – przy ówczesnym poziomie technologicznym jej skuteczność była praktycznie zerowa i nie chroniła ona przed eksplozjami nawet małych głowic. Opancerzenie pionowe i poziome okrętu jest dość nieskomplikowane – tworzy je główny pas pancerny 254 mm, przykryty pokładem pancernym o uśrednionej grubości 47 mm. Do tego nad głównym pasem pancernym znajduje się pas górny o grubości 152 mm, który ma za zadanie wytrącić z toru lotu pocisk przeciwpancerny tak by już nie był w stanie przebić pokładu oraz aktywować zapalnik pocisku burzącego z dala od witaliów okrętu.  Wieże dział kal. 305 mm z racji swojej dużej szerokości (13 m) musiały zostać cofnięte dość znacznie ku śródokręciu, przez co jest ono dość ciasne i był kłopot z aranżacją masztów i łodzi. Ostatecznie zmieścił się jeden maszt wraz z dźwigiem, a reszta łodzi powędrowała wzorem predrednotów – na rufę.  Do obrony przed torpedowcami  pancernik dostał baterię 22 dział 75 mm, częściowo w kazamatach, a częściowo w stanowiskach pokładowych.
Co do napędu – okręt otrzymał siłownię w układzie znanym m. in. z krążowników pancernych typu Garibaldi czy kilku niezrealizowanych projektów wczesnych drednotów, czyli maszynownia pomiędzy dwoma kotłowniami.  









Swiatosław, russian battleship laid down 1902 (Engine 1903)

Displacement:
    12 793 t light; 13 483 t standard; 14 216 t normal; 14 802 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    460,40 ft / 459,38 ft x 80,12 ft x 26,15 ft (normal load)
    140,33 m / 140,02 m x 24,42 m  x 7,97 m

Armament:
      8 - 12,01" / 305 mm guns (2x4 guns), 865,70lbs / 392,67kg shells, 1891 Model
      Breech loading guns in turrets (on barbettes)
      on centreline ends, evenly spread
      12 - 2,95" / 75,0 mm guns in single mounts, 12,87lbs / 5,84kg shells, 1892 Model
      Quick firing guns in casemate mounts
      on side, all amidships
      10 - 2,95" / 75,0 mm guns in single mounts, 12,87lbs / 5,84kg shells, 1892 Model
      Quick firing guns in deck mounts
      on side, evenly spread, 8 raised mounts
    Weight of broadside 7 209 lbs / 3 270 kg
    Shells per gun, main battery: 100
    4 - 18,0" / 457 mm submerged torpedo tubes

Armour:
   - Belts:        Width (max)    Length (avg)        Height (avg)
    Main:    10,0" / 254 mm    233,14 ft / 71,06 m    10,43 ft / 3,18 m
    Ends:    4,72" / 120 mm    181,17 ft / 55,22 m    9,58 ft / 2,92 m
      45,08 ft / 13,74 m Unarmoured ends
    Upper:    5,98" / 152 mm    147,77 ft / 45,04 m    10,01 ft / 3,05 m
      Main Belt covers 78% of normal length
      Main belt does not fully cover magazines and engineering spaces

   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    11,0" / 279 mm    7,99" / 203 mm        10,0" / 254 mm
    2nd:    2,01" / 51 mm          -                  -

   - Armour deck: 1,85" / 47 mm (2,52" / 64 mm over citadel, 1,18" / 30 mm over ends), Conning tower: 12,01" / 305 mm

Machinery:
    Coal fired boilers, complex reciprocating steam engines,
    Direct drive, 2 shafts, 14 345 ihp / 10 702 Kw = 18,50 kts
    Range 4 340nm at 10,00 kts
    Bunker at max displacement = 1 319 tons (100% coal)

Complement:
    650 - 846

Cost:
    £1,504 million / $6,018 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 901 tons, 6,3%
    Armour: 4 025 tons, 28,3%
       - Belts: 1 930 tons, 13,6%
       - Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
       - Armament: 1 090 tons, 7,7%
       - Armour Deck: 853 tons, 6,0%
       - Conning Tower: 152 tons, 1,1%
    Machinery: 2 141 tons, 15,1%
    Hull, fittings & equipment: 5 726 tons, 40,3%
    Fuel, ammunition & stores: 1 423 tons, 10,0%
    Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      13 951 lbs / 6 328 Kg = 16,1 x 12,0 " / 305 mm shells or 1,9 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,11
    Metacentric height 4,4 ft / 1,3 m
    Roll period: 16,1 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 86 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,75
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 1,71

Hull form characteristics:
    Hull has a flush deck
    Block coefficient: 0,517
    Length to Beam Ratio: 5,73 : 1
    'Natural speed' for length: 21,43 kts
    Power going to wave formation at top speed: 42 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): -16,00 degrees
    Stern overhang: 1,02 ft / 0,31 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        22,44 ft / 6,84 m
       - Forecastle (26%):    18,44 ft / 5,62 m
       - Mid (50%):        17,45 ft / 5,32 m
       - Quarterdeck (24%):    17,45 ft / 5,32 m
       - Stern:        18,44 ft / 5,62 m
       - Average freeboard:    18,37 ft / 5,60 m
    Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 100,3%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 129,1%
    Waterplane Area: 24 908 Square feet or 2 314 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 92%
    Structure weight / hull surface area: 158 lbs/sq ft or 771 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 0,90
        - Longitudinal: 2,41
        - Overall: 1,00
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is adequate
    Room for accommodation and workspaces is excellent
    Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
    Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather


40 komentarzy:

  1. 2xIII byłoby chyba łatwiej wykonalne, a 6x305 mm też dawałoby progres wobec standardu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, ale w ogóle podstawą projektu były informacje, że Rosjanie kombinowali nad wieżą poczwórną i chciałem się przekonać jakby taki okręt mógł wyglądać. Wieże potrójne też by były nowością w tym czasie, aczkolwiek nie aż taką.

      Usuń
    2. Projekt rozumiem i pochwalam, niemniej jednak czterodziałowa wieża głównego kalibru do końca epoki pancerników pozostała problemem, którego nikomu nie udało się zadowalająco rozwiązać. Trójki okazały się wykonalne bez większych problemów już w tamtej epoce technicznej, stąd właśnie uwaga o wykonalności kosztem ambicji.

      Usuń
    3. No tak, ale ja jestem ambitny :)

      Usuń
  2. Piękny okręt wyszedł. Jednak tak się zastanawiam, czy nie lepiej byłoby mu dać z 18 setek zamiast 22 siedem piątek.
    Patrząc na wyliczenia programu zastanawia mnie czy powiększenie współczynnika pełnotliwości nie pomogłoby w zwiększeniu wytrzymałości poprzecznej. Nawet za cenę spadku prędkości o 0,5-1 węzła. Musze przyznać, że wyliczona dzielność morska robi wrażenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, dokładnie tak by było. Wzrost pełnotliwości oznaczałby jednocześnie wzrost wyporności, więc okazuje się, że nawet nie trzeba było by redukować prędkości.
      Co do artylerii - też myślałem o 102-kach, ale z racji że Rosjanie takowych nie posiadali, zdecydowałem się 75-tki.

      Usuń
  3. Bardzo silny, i na dodatek piękny, okręt. Faktycznie dobrze byłoby dać mu, w charakterze artylerii przeciwtorpedowej, działa 102 mm. Szkopuł w tym, że nie było takich w ówczesnym arsenale Rosji. Ciekawy mógł być jego występ w bitwie pod Cuszimą... :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby był sam, to zapewne występ byłby krótki, jak i całej floty. Ale jeśli miałby przy sobie ze dwóch braci, to już robi się inna gadka...
      Przeoczyłem ten drobny detal z setkami. Trzeba jednak przyznać, że Rosja miała na stanie armaty 120 mm, które mogły by być uzupełnione działami 75 mm w proporcji 8 do 10.

      Usuń
    2. Z pewnością okręt by się załapał na Cuszimę, Rosjanie na pewno nie omieszkali by go włączyć w skład eskadry Rożestwienskiego. Z pewnością by ją wydatnie wzmocnił, ale jakby to wpłynęło na wynik bitwy? Można założyć, że pod względem artylerii ciężkiej okręt stanowi równowartość dwóch predrednotów. Czyli wzmocnienie jest znaczne, problem w tym, że flota rosyjska i bez tego miała liczebną przewagę w pancernikach. A i tak nic im to nie pomogło. Flota była źle dowodzona, wymęczona wielomiesięcznym rejsem i walczyła na podwórku przeciwnika. Czy dodatkowy pancernik zmieniłby wynik starcia? Szczerze mówiąc nie potrafię się zdecydować, 50/50. Ale na pewno było by ciekawie. Ale może jeszcze ciekawiej było by, gdyby od razu trafił na Daleki Wschód, pod rozkazy takieo dowódcy jak Makarow? Ten by pewnie umiał wykorzystać jego walory. Zapewne wybrałby go na swój flagowiec, a wtedy by pewnie nie zginął jak w rzeczywistości - przypadkowo na pokładzie Pietropawłowska. I może to właśnie mógłby być czynnik, który istotnie wpłynąłby na wynik zmagań? Oczywiście to tylko spekulacje, ale wiele mogło by pójść inaczej, niż w rzeczywistości ;)

      Usuń
    3. 120-tki to ciekawy pomysł, np. na modernizację okrętu. Wydaje mi się, że a.d. 1903 raczej jednak wybrano by działa 75 mm - niszczyciele ówcześnie były jeszcze na tyle nieduże, że chyba raczej stawiano by na działa mniejszego kalibru. Oczywiście, kolejne lata i zwiększające się gabaryty niszczycieli z pewnością zweryfikowały by te poglądy.
      ps. 3 takie okręty to już jest game changer ;) Zwłaszcza pod dowództwem Makarowa ;) Problem w tym, że na wojnę z Japonią chyba by aż takiej liczby nie wybudowali. Choć, jakby odpuścili Borodina, to kto wie, kto wie?

      Usuń
    4. Prawdę mówiąc to myślałem o eskadrze Rożestwieńskiego pisząc o trzech takich pancernikach. Makarowowi wystarczyłyby dodatkowe dwa takie, żeby namieszać Japończykom. Prawdopodobnie stworzyłby z nich osobną eskadrę wraz z eskortą torpedowców i krążowników.

      Usuń
    5. W jednym ze scenariuszy Japończycy mogliby się cieszyć bardzo ciekawą zdobyczą, która mogłaby wpłynąć na ich własne budownictwo okrętowe.

      Usuń
    6. W jednym z wielu scenariuszy - z pewnością tak. Ale czy to najbardziej prawdopodobny scenariusz? To jest do dyskusji. Na pewno jednak, w przeciwieństwie do paru innych zdobyczy - na tym okręcie niebardzo mieli by co zmieniać. Natomiast mogli by się pokusić o budowę własnych odpowiedników. Może by ich do zdopingowało do tego, by ukończyć Aki i Satsumę jednak w wariancie jednokalibrowym (10/12x305)?

      Usuń
    7. Na pewno nie najbardziej, acz niewykluczony. Gdyby okręt okazał się udany, Japończycy mogliby w przypadku zdobycia stworzyć wręcz mniej lub bardziej bezpośrednią kopię. Wpływ na Aki/Satsumę też prawdopodobny.

      Usuń
  4. Piękny okręt.
    Co do Cuszimy. Jakby jego artylerzyści trzymali poziom reszty floty to (czy jeden czy trzy) skończyłby jak reszta floty. Choć może straty Japończyków były by większe...
    A Makarowa i tak by nie ochronił... Standardowa dla tych czasów, bardzo słaba, ochrona od min jak sądzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie chodzi czy ten okręt by Makarowa ochronił czy nie. Raczej miałem na myśli, że jakby płynął na innym okręcie to do tego przypadku mogło by w ogóle nie dojść, a to już samo w sobie miało by niebagatelne konsekwencje. Oczywiście, równie dobrze można założyć, że ta mina była mu przeznaczona i wpadłby na nią czy to ma Pietrowawpłowsku, czy to na Swiatosławie...

      Usuń
  5. Gdyby admirał S. Makarow nie poległ na "Pietropawłowsku", to nie doszło by zapewne do bitwy cuszimskiej. Była to bowiem postać ze wszech miar wybitna. Ostatni przedstawiciel owego gatunku dowódców, którzy przykładem własnego męstwa dają wzorzec postępowania dla podwładnych. Można by nawet pokusić się o stworzenie listy wybitnych polityków i wojskowych rosyjskich, których przedwczesna śmierć umożliwiła późniejszy o kilkanaście lat sukces bolszewików...
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż niejako paradoksalnie czerwoni go szanowali, nadając jego imię kolejnym okrętom.

      Usuń
    2. Tak, podobnie jak marszałków Suworowa i Kutuzowa oraz admirała Uszakowa. Postawa pod Cuszimą młodego miczmana Jerzego Wołkowickiego również ocaliła go przed "kulką" w Katyniu...
      ŁK

      Usuń
    3. Ciekawy materiał o Wołkowickim "popełnił" ostatnio MacGreg: https://www.youtube.com/watch?v=F0lsazyX8nA
      W ogóle bardzo polecam Wam ten kanał :)

      Usuń
    4. Jeśli chodzi o Komunistów i szacunek dla ludzi, to zalecałbym dużą dozę ostrożności. Najlepszym tego przykładem jest Siergiej Mironowicz Kirow, którego Stalin kazał zamordować w roku 1937, a później nazwał jego imieniem ciężki krążownik. Kolejnym okrętem tego imienia został krążownik atomowy z roku 1981. Co ciekawe, to oba okręty były prototypami nowych typów okrętów w sowieckiej flocie.
      Reasumując. Sowieci nie mieli oporów, by ze względów propagandowych używać do nazwania okrętów osób mało lub nawet w ogóle nie związanych z ruchem proletariackim np.: Dmitrij Pożarskij. I to w czasach kiedy ZSRR miał być największym przyjacielem PRL...

      Usuń
    5. Nigdy nie wgłębiałem się bardzo w historię admirała Makarowa, więc może czegoś nie wiem. Ale na pierwszy rzut mam wrażenie, że Makarow (oraz Yamamoto) to dyżurne przykłady zmitologizowanych dowódców. Którzy, według tych mitów, gdyby nie zginęli, to by dopiero pokazali….
      Patrząc jednak na to, co faktycznie zrobili to już obraz jest inny. Makarow przybył do Port Artur, dowodził przez 36 dni i efekt: strata pancernika i chyba kilku niszczycieli, bez strat wroga – kiepsko. Dokonania Yamamoto to z kolei źle wymyślone operacje na Morzu Koralowym i pod Midway, i oczywiście najgorsze – dał się wciągnąć w katastrofalną dla Japonii „rzeźnie” pod Guadalacanal.
      Sprawa Pearl Harbour, a raczej co można było sensowniej zrobić zamiast tego ataku, to oddzielny temat.
      H_Babbock

      Usuń
    6. Stanowczo bronię formatu obydwu postaci. Nec Hercules contra plures! A o dokonaniach adm. Makarowa w obronie Port Artura proponuję doczytać. Zdynamizował obronę twierdzy tak, że przysporzyło to wkrótce pokaźnych strat flocie japońskiej. To, czego dokonał od 08.03. do 13.04.1904 r. w Port Arturze jest bezprecedensowym osiągnięciem. Trudno winić go za to, że poległ śmiercią walecznych, dając osobisty przykład męstwa swym podwładnym. Przynajmniej ja zawsze będę cenił taką postawę. I żeby uprzedzić potencjalne pytanie, z góry odpowiadam, że nie jestem rusofobem. Zwłaszcza z perspektywy tego, czym był system sowiecki, rządy caratu wydają się niemal oazą ładu, porządku i umiarkowania.
      ŁK

      Usuń
    7. @Peperon: oczywiście, propaganda miała decydujące znaczenie. Po prostu za Stalina nastąpiło w tej mierze odejście od rewolucyjnego zerwania i zaczęto odwoływać się do hermeneutyki ciągłości państwa rosyjskiego. Podobnie w PRLu, według którego oficjalnej wykładni można było odnieść wrażenie, że pierwszymi I sekretarzami PZPR byli Mieszko I i Bolesław Chrobry. Niemniej jednak temat wojny 1904/05 był osadzony na mocnym podłożu psychologicznym, o czym świadczy historia Wołkowickiego.

      Usuń
    8. Ad. ŁK. Zazwyczaj odpowiedź typu, żebym przeczytał (bez podania źródła) oraz teza, że bohater coś „zdynamizował” (czyli co – zużył czas, paliwo i sprzęt, ale bez efektu?) trudno uznać za argument.
      Oczywiście Kolegę absolutnie nie podejrzewam o brak wiedzy, czy argumentów, ale byłbym wdzięczny za pokazanie konkretnych dokonań Makarowa.

      Dla mnie obciąża go:
      1) Niefrasobliwość w trałowaniu podejścia do bazy, której skutkiem była utrata pancernika.
      2) Brak użycia krążowników, w tym Nowika, do działań przeciwko żegludze Japońskiej w dalszej odległości, niż kilka mil od własnego portu.
      3) Chyba (bo tu nie jestem pewien) brak akcji zaminowania podejść do portu. Zrobiono to dopiero później, z fantastycznym rezultatem (zatopienie 2 pancerników japońskich).
      Do tego dochodzi nieprzyjemna megalomania: jedną z pierwszych jego decyzji było żądanie od admiralicji, żeby kupiła 500 egzemplarzy jego książki i wysłała do Port Artur.
      Na plus dla niego wychodzi tylko usprawnienie koordynacji ostrzału baterii nadbrzeżnych.
      Osobista odwaga. Sam fakt śmierci na zatopionym okręcie, nie świadczy wcale o nadzwyczajnej odwadze.
      Reasumując, wydaje mi się, że Makarow był innowacyjnym konstruktorem, nowoczesnym, otwartym na nowe pomysły oficerem i energicznym dowódcą. Ale jako dowódca floty „na morzu” był niedoświadczony i niczym się nie wykazał.
      H_Babbock

      Usuń
    9. 1) O Makarowie najlepiej poczytać w rosyjskojęzycznym internecie. Polecam źródłowy artykuł https://ru.wikisource.org/wiki/%D0%92%D0%AD/%D0%92%D0%A2/%D0%9C%D0%B0%D0%BA%D0%B0%D1%80%D0%BE%D0%B2,_%D0%A1%D1%82%D0%B5%D0%BF%D0%B0%D0%BD_%D0%9E%D1%81%D0%B8%D0%BF%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87
      2) A która to flota A.D. 1904 posiadała w swym składzie trałowce? Pierwsze pojawiają się dokładnie jako pokłosie tamtej wojny, około 1910 r. Małe krążowniki, jak "Nowik", "Swietłana", "Bojarin" i "Żemczug" nie nadają się do operacji krążowniczych przeciwko żegludze japońskiej z uwagi na stosunkowo niewielki zasięg operacyjny.
      3) Akcję minowania podjęto właśnie na rozkaz Makarowa. Jej następstwem były bardzo ciężkie straty floty japońskiej w pobliżu tej bazy, zaistniałe w następnych miesiącach. To nie tylko owe 2 pancerniki.
      4) Głównodowodzący, który nie waha się osobiście uczestniczyć w akcji bojowej to człowiek bezsprzecznie odważny. Wcale tego robić nie musiał, ale rozumiał, jakie znaczenie ma przykład osobistego zaangażowania.
      ŁK

      Usuń
    10. Makarow się nie wykazał, bo nie zdążył - trudno mu z tego robić zarzut. Jest spora szansa, że gdyby pożył, to jednak coś by w tej wojnie dokonał, bo jak sam zauważyłeś - był energiczny, innowacyjny, nowoczesny. Tylko nie miał szansy się wykazać.

      Usuń
    11. Ad ŁK
      Ad 1. Dziękuję, choć z tego akurat nie skorzystam. Składanie cyrylicy idzie mi tak wolno, że nie mam cierpliwości do ich artykułów. Inna sprawa, że artykuły rosyjskich autorów (często publikowane w tłumaczeniach w Okrętach Wojennych) dotychczas robiły na mnie kiepskie wrażenie.
      Ad 2. Mówiłem o trałowaniu, a nie o trałowcach. Według opisów dotyczących wojny Japońsko Rosyjskiej dokonywano trałowań – prawdopodobnie przy pomocy środków improwizowanych (holowniki?, może nawet łodzie pokładowe?), ale dokonywano.
      Krążowniki lekkie – nie chodziło mi o rajdy wokół wysp Japońskich, tylko wypady na Morze Wschodniochińskie, a nawet Japońskie. Na to ich zasięgi (2000-3000mm) wystarczy.
      Ad 3. Sprawdziłem w książce „Samotny bastion”. Inicjatywę postawienia zapory na miejscu stałych kursów japońskiej eskadry przedstawił dowódca minowca Amur w maju 1904, miesiąc po śmierci Makarowa.
      Ad 4. Praktycznie zawsze głównodowodzący flot byli na pokładach swych flagowych pancerników. Tak naprawdę dowodzenie „z lądu” pojawiło się dopiero w DWS w czasie wojny na Pacyfiku.
      Zresztą razem z Makarowem na jego okręcie był wizytujący flotę bodajże jeden z Wielkich Książąt. Odniósł obrażenie, ale nie zginął. I jakoś nie ma zachwytów nad jego odwagą.

      Ad dV. Zgoda! Nie miał czasu i się nie wykazał. Ale domniemanie, że gdyby jednak przeżył, to by pokazał, to jednak „gdybologia”.

      H_Babbock

      Usuń
    12. Zawsze można zbrzydzić każdego dowódcę, któremu przychodzi walczyć w wojnie, w której niemal wszystko sprzysięga się przeciw niemu. Cała dotychczasowa kariera Makarowa wskazywała, że jest to wybitny oficer o bardzo szerokich horyzontach umysłowych i wielostronnych zainteresowaniach. Co do rosyjskojęzycznych artykułów to mam wrażenie, że jesteś apriorycznie do nich uprzedzony, apeluję zatem o większą otwartość. A w sprawie przedmiotowych krążowników - ich użycie przeciwko żegludze japońskiej byłoby sprzeczne z wypracowaną ówcześnie rosyjską doktryną wojenną (nie rozstrzygam, czy była ona słuszna!). Członkiem załogi "Pietropawłowska", a nie jakimś "wizytującym" był wielki książę Cyryl (emigracyjny tytularny imperator od 1924 r.) Jego obecność na okręcie była zwyczajnym OBOWIĄZKIEM. Był to bardzo ciekawy człowiek o typie stoika. Gdy po katastrofie wszyscy ratujący się oficerowie zrzucali z siebie krępujące ruchy ciężkie płaszcze mundurowe - on tego nie uczynił. Gdy znalazł się w wodzie płaszcz utworzył bąbel powietrzny, który utrzymywał go na wodzie (nie próbował nawet pływać własnymi siłami!), działając jak kamizelka ratunkowa i dodatkowo chroniąc ciało przed wychłodzeniem. Jako jeden z nielicznych książę ocalał...
      ŁK

      Usuń
    13. Myślę, że to nie do końca gdybologia. Makarow był z pewnością postacią nieprzeciętną. Bojowo wykazał się w wojnie z Turcją 1877-78, dowodząc swojej innowacyjności i osobistej odwagi (działania kutrów minowych). A dowodząc w Port Arturze uchodził za dowódcę który potrafił tchnąć w załogi ducha bojowego i utrzymać wysokie morale - czynnik niebagatelny, którego potem wyraźnie zabrakło. Rosyjscy marynarze bijący się pod takim dowództwem być może byliby w stanie dokonać więcej niż w rzeczywistości. W ogóle, nasuwa mi się taka refleksja, że po latach łatwo jest krytykować i wytykać, że czegoś tam zaniechano, czy coś można było zrobic lepiej itd. I prawdopodobnie tak jest, zawsze można coś zrobić lepiej. Ale jak trzeba działać, to jednak wszyscy jakieś błędy popełniają. Akcentując tylko ten aspekt, musielibyśmy uznać chyba wszytskich dowódców za durni - np. Togo nie wyłączając, no bo wpakował się na miny i stracił od razu 2 pancerniki. Nie wytrałował min, czyli jego błąd...

      Usuń
  6. Wszystko pięknie, ale (wg mnie oczywiście) po raz kolejny coś tu się nie zgadza, a mianowicie „prawdomówność” programu Springsharp, o czym zresztą już kiedyś pisałem. Pochodzący z tego samego okresu i wspomniany przez Autora „Cesarewicz” miał praktycznie taką sama wyporność (mniej więcej 500 ton mniej), a artylerię główną dwukrotnie słabszą (prędkość i opancerzenie porównywalne), jak zresztą prawie każdy pancernik tego okresu. „Sprongsharp” liczy (komputerowo zresztą) wartości optymalne, a takie rozwiązania były nieosiągalne dla ówczesnych konstruktorów. Uważam więc, że w tej wyporności, w tamtym okresie nie sposób było zmieścić aż ośmiu dwunastocalowych dział, przy zachowaniu pozostałych parametrów na przyzwoitym poziomie.
    A poza tym pomysł bardzo ciekawy i okręt prezentuje się dobrze, choć brak w owym okresie wież trzydziałowych budzi pewne wątpliwości.
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cesariewicz był jednak o dobre 1300 ton lżejszy (wyporność normalna 12900 ton), a mimo to miał większy zasięg, grubszy górny pas pancerny, 6 nieźle opancerzonych wież dział 152 mm, wzdłużną gródź przeciwtorpedową. To wszystko waży i na Swiatosławie musiało paść ofiarą na ołtarzu licznej artylerii głównej - co w sumie skłania mnie ku opinii, że okręt ten jest jednak w sumie w miarę realistyczny.

      Usuń
  7. Naszło mnie takie pytanie: czy pojawiały się w okolicy drednotowego przełomu projekty pancerników z kalibrem głównym w układzie 4xII rozmieszczonym na planie prostokąta, założeniem strzelania z czterech dział w każdym kierunku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w czasie o którym piszesz nie kojarzę, ale było coś takiego wcześniej - w latach 80-tych XIX w. rosyjski projakt Rasskazowa - 8 dział ułożonych w taki właśnie sposób. Mam go nawet zaplanowanego do zaprezentowania na blogu :)

      Usuń
    2. ps. przypomniałem sobie, że był przecież wśród projaktów Invincible'a jeden taki który miał na dziobie 2 wieże ustawione obok siebie, i podobnie - 2 kolejne wieże na rufie. Czyli spełnia warunek ustawienia w prostokąt i strzelania w każdym kierunku z 4 dział.

      Usuń
    3. Te rosyjskie koncepty dotyczyły przede wszystkim floty czarnomorskiej. W wersji "uboższej" tj. z dwoma podwójnymi stanowiskami na dziobie, doczekały się nawet realizacji jako typ "Jekaterina II". Chodziło o efekt potężnego ognia z sektora dziobowego, który byłby przydatny w trakcie szturmowania tureckich umocnień w cieśninach Bosfor i Dardanele...
      ŁK

      Usuń
    4. Coś mi się kołatało, że jakiś brytyjski projekt...

      A na projekt tego rosyjskiego czekam z ciekawością.

      Usuń