W 1928 r. PMW nadarzyła się okazja zakupu w bardzo okazyjnej cenie holenderskiego pancernika obrony wybrzeża Tromp, który Holenderska MW rok wcześniej odstawiła do rezerwy i nie bardzo zanosiło się, by miała go dalej wykorzystywać operacyjnie. Okręt „na sznurku” nie stał zbyt długo, więc był wciąż w przyzwoitym stanie i można go było reaktywować bez większych nakładów. Zatem postanowiono skorzystać z okazji i nabyć jednostkę, która po kosmetycznych tylko zmianach został wcielona do składu PMW jako nowy jej flagowiec pod nazwą Admirał Dickmann. Dekadę później jasnym było, że okręt ten w dotychczasowej postaci nie przyda się specjalnie w zbliżającym się konflikcie. Spodziewając się dużej roli lotnictwa w przyszłej wojnie, postanowiono pancernik przebudować nas nowatorską jednostkę przeciwlotniczą. Realizację powierzono stoczni szwedzkiej, także w kwestii uzbrojenia, kierując się względami logistycznymi, postawiono na artylerię szwedzkiego pochodzenia. Z jednostki zdjęto całe dotychczasowe uzbrojenie artyleryjskie oraz torpedowe. W roli ciężkiej artylerii plot okręt otrzymał 12 dział Boforsa kal. 105 mm analogicznych jak na fińskich pancernikach obrony wybrzeża (8 w podwójnych stanowiskach w osi symetrii, 4 pojedyncze w sponsonach burtowych), natomiast lekką stanowiło 16 dział 40 mm, również Boforsa oraz 4 nkm-y 13,2 mm Hotchkissa. Oprócz zmian w uzbrojeniu, okręt doczekał się remontu kotłowni, która po wielu latach eksploatacji była już mocno zużyta. Przekonstruowano też nieco nadbudówki (w tym usunięto opancerzone stanowisko dowodzenia oraz podniesiono pomost nawigacyjny o jedną kondygnację) oraz usunięto część żurawików z łodziami, tak by ułatwić rozmieszczenie artylerii przeciwlotniczej na śródokręciu.
Admirał Dickmann, polish anti-air ship laid down 1903 (Engine 1904), rebuilt 1938
Displacement:
4 683 t light; 4 858 t standard; 5 213 t normal; 5 498 t full load
Dimensions: Length overall / water x beam x draught
330,64 ft / 330,18 ft x 49,84 ft x 18,67 ft (normal load)
100,78 m / 100,64 m x 15,19 m x 5,69 m
Armament:
8 - 4,13" / 105 mm guns (4x2 guns), 35,32lbs / 16,02kg shells, 1932 Model
Dual purpose guns in deck mounts
on centreline ends, evenly spread, 2 raised mounts - superfiring
4 - 4,13" / 105 mm guns in single mounts, 35,32lbs / 16,02kg shells, 1932 Model
Anti-aircraft guns in deck mounts
on side, all amidships
16 - 1,57" / 40,0 mm guns (8x2 guns), 1,95lbs / 0,88kg shells, 1936 Model
Anti-aircraft guns in deck mounts
on side, evenly spread, 4 raised mounts
4 - 0,52" / 13,2 mm guns in single mounts, 0,07lbs / 0,03kg shells, 1927 Model
Machine guns in deck mounts
on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
Weight of broadside 455 lbs / 207 kg
Shells per gun, main battery: 250
Armour:
- Belts: Width (max) Length (avg) Height (avg)
Main: 5,91" / 150 mm 235,01 ft / 71,63 m 9,48 ft / 2,89 m
Ends: 3,94" / 100 mm 95,01 ft / 28,96 m 9,48 ft / 2,89 m
Main Belt covers 109% of normal length
- Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist (max)
Main: 1,57" / 40 mm 1,18" / 30 mm -
- Armour deck: 1,97" / 50 mm, Conning tower: 0,98" / 25 mm
Machinery:
Coal fired boilers, complex reciprocating steam engines,
Direct drive, 2 shafts, 5 568 ihp / 4 154 Kw = 16,50 kts
Range 4 000nm at 10,00 kts
Bunker at max displacement = 639 tons (100% coal)
Complement:
306 - 398
Cost:
£0,326 million / $1,305 million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 57 tons, 1,1%
Armour: 1 164 tons, 22,3%
- Belts: 693 tons, 13,3%
- Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
- Armament: 29 tons, 0,5%
- Armour Deck: 436 tons, 8,4%
- Conning Tower: 6 tons, 0,1%
Machinery: 819 tons, 15,7%
Hull, fittings & equipment: 2 643 tons, 50,7%
Fuel, ammunition & stores: 530 tons, 10,2%
Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
9 919 lbs / 4 499 Kg = 280,8 x 4,1 " / 105 mm shells or 2,0 torpedoes
Stability (Unstable if below 1.00): 1,18
Metacentric height 2,4 ft / 0,7 m
Roll period: 13,5 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 100 %
- Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,17
Seaboat quality (Average = 1.00): 2,00
Hull form characteristics:
Hull has rise forward of midbreak
Block coefficient: 0,594
Length to Beam Ratio: 6,63 : 1
'Natural speed' for length: 18,17 kts
Power going to wave formation at top speed: 45 %
Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
Bow angle (Positive = bow angles forward): -18,00 degrees
Stern overhang: 0,46 ft / 0,14 m
Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
- Stem: 20,44 ft / 6,23 m
- Forecastle (18%): 19,95 ft / 6,08 m
- Mid (32%): 19,95 ft / 6,08 m (16,47 ft / 5,02 m aft of break)
- Quarterdeck (14%): 16,96 ft / 5,17 m
- Stern: 16,96 ft / 5,17 m
- Average freeboard: 17,81 ft / 5,43 m
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 61,1%
- Above water (accommodation/working, high = better): 129,5%
Waterplane Area: 11 968 Square feet or 1 112 Square metres
Displacement factor (Displacement / loading): 160%
Structure weight / hull surface area: 132 lbs/sq ft or 645 Kg/sq metre
Hull strength (Relative):
- Cross-sectional: 1,76
- Longitudinal: 5,23
- Overall: 1,96
Hull space for machinery, storage, compartmentation is excellent
Room for accommodation and workspaces is excellent
Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather
Kolejny plon pobocznych dyskusji :D
OdpowiedzUsuńTa postać to istna przeciwlotnicza potęga, mogą się pojawić wręcz zarzuty, że nadmiernie wyprzedzająca epokę — takie uzbrojenie OPL jak na tę wyporność byłoby bardzo mocne jeszcze w 1944-45. Gdyby okręt zaistniał, miałby zasadnicze szanse znakomicie utrudnić życie Luftwaffe, zadać jej ciężkie straty i wydłużyć życie „Gryfa” oraz „Wichra” o ładnych parę dni, umożliwiając im wykonanie zakładanych zadań. Być może wręcz Niemcy zostaliby zmuszeni do wydelegowania celem likwidacji zespołu polskiego większych jednostek, które miałyby szanse nadziać się wtedy na miny. Odnośnie do „Gryfa”, zapewne istnienie „Dickmanna” zdjęłoby z niego brzemię okrętu szkolnego i pozwoliło na optymalizację konstrukcji tak, aby zamiast być do niczego w szerokim wachlarzu zadań nadawała się do czegoś konkretnego w węższym.
Można się zastanawiać nad losami okrętu do końca kampanii — czy uległby, czy jednak został samozatopiony. Uwadze Niemców pewnie by nie uszedł, z bardzo prawdopodobnym wydobyciem i wcieleniem do służby, która mogłaby trwać do samego maja 1945.
Sylwetka a bardzo ciekawy sposób łączy epoki — archaiczny kształt kadłuba z supernowoczesnym uzbrojeniem.
Natomiast przez czas służby w formie pierwotnej „Dickmann” znakomicie nadawałby się do straszenia władz Gdańska — jego entree 15 czerwca 1932 byłoby znacznie bardziej błyskotliwe niż „Wichra” w realu. Powaga dział 238 mm swoje by zrobiła...
Z pewnością okręt jest nieco „do przodu”, choć w moim odczuciu w sposób jeszcze akceptowalny. Pod koniec lat 30-tych można się już było spodziewać dużej roli lotnictwa w przyszłej wojnie. Dodatkowo, widząc zbrojenia III Rzeszy, własną słabość w tej dziedzinie jak i uwarunkowania geograficzne, taki sposób wykorzystania kadłuba wydaje się prawdopodobny. Natomiast jakby się to przełożyło na faktyczny przebieg działań, to trudno ocenić, bowiem cechują się one znaczą nieprzewidywalnością i wiele często zależy od przypadku i łutu szczęścia. Okręt na pewno utrudniłby życie Luftwaffe. Z pewnością odciągnąłby ja od Gryfa i Wichra, ale tym samym, sam stałby się głównym celem. I prawdopodobnie by się dzielnie bronił i trwało by to kilka dni, ale też nie można wykluczyć pechowego oberwania jakąś bombą i np. unieruchomienia. Na pewno jednak zaangażowałby większe siły niemieckie, także morskie.
UsuńCo do dalszych losów, to wiele zależy od kondycji, w jakiej byłby po ewentualnym wydobyciu. Tutaj już wszystko jest możliwe, od złomowania po wcielenie do służby w podobnej roli w Kriegsmarine.
dV
Silne uzbrojenie i spory kadłub powinny jednak ograniczać ryzyko jednego fatalnego strzału. Zagrożeniem jednak mogłoby być po prostu wyczerpanie się amunicji wskutek dłuższej bardzo intensywnej obrony, w takim wypadku można już niestety zrobić bardzo niewiele.
UsuńNatomiast przy odwróconym kierunku konfrontacji „Dickmann” mógłby być nie do przejścia dla przeciętnego technicznie i fatalnie wyszkolonego sowieckiego lotnictwa końca lat 30. i początku 40.
Przede wszystkim, w realiach 1939 r. miało by ono trudność żeby w ogóle dolecieć nad nasze wybrzeże – od zatoki fińskiej mieli dość daleko, a od wschodu odgradzały nas państwa bałtyckie. Zresztą, u schyłku lat 30-tych wariant wojny z Niemcami był już bardziej prawdopodobny i na niego głównie się szykowaliśmy, i przeciw nim ta konwersja jest pomyślana. Gdyby się szykować do wojny z ZSRR, to może lepiej było by okrętu w ogóle nie ruszać, i zostawić go z działami 240 mm, którymi zapewniałby zawsze jakąś ochronę, jeśli nie przed Maratem, to może choć przed Kirowem. Nie mówię przy tym, że by wygrał starcie, ale zawsze jakoś by przeciwnika mógł poszczerbić.
UsuńdV
Wydaje mi się, że jednak sowieckie lotnictwo i jego możliwości były raczej przeceniane niż niedoceniane wskutek dynamicznej propagandy, imponujących manewrów etc. Stąd niezależnie od jego faktycznej, nieznanej wszak, formy decydenci mogliby uznać zabezpieczenie też przed nim za par excellence wymagane. Zatem to by się nie kłóciło.
UsuńNatomiast właśnie do służby „Kirowów” jak mi się wydaje oznaczało kres przydatności „Dickmanna” w formie artyleryjskiej. Do tego czasu jako wsparcie własnych sił lekkich w konfrontacji z sowieckimi byłby całkiem mocnym argumentem (przy założeniu, że pancerniki będą używane nad wyraz ostrożnie), ale już pierwsza jednostka jednostka ze znacznie silniejszą sumarycznie artylerią zmieniała sytuację.
Sądzę, że właśnie wejście Kirowów do służby byłoby mocnym argumentem przeciw przebudowie Dickmanna na okręt obrony plot. Sumarycznie okręt niby słabszy artyleryjsko, ale każdy z pocisków miał masę wystarczającą do zadania bolesnego ciosu i zniechęcenia przeciwnika do konfrontacji np. podczas ostrzału bazy na Helu. Natomiast unieruchomienie (nawet jednym szczęśliwym trafieniem) takiego krążownika w pobliżu polskich wód, mogłoby go wydać na silne ataki torpedowe polskich niszczycieli.
UsuńPeperon
No to mamy dwie przeciwstawne opinie :) Prawdę mówiąc bardziej się skłaniam ku zdaniu Peperona, że Dickmann mógłby boleśnie ukąsić Kirowa, ale że w tym czasie bardziej już liczono się z konfrontacją z Niemcami niż z ZSRR, to jednocześnie jestem zdania, że przebudowa na okręt przeciwlotniczy mogła by dojść do skutku. Wiem, trochę to pokrętne, ale tak mi się zdaje ;)
UsuńdV
No móc by mógł, ale takie starcie byłoby już nie liczeniem na łut szczęścia, a poleganiem na nim. Armaty głównego kalibru tylko dwie, powoli strzelające, stary system kierowania ogniem — o ile na niszczyciele i krążowniki lekkie w połączeniu z działami 149 mm i pancerzem można się było wybierać, o tyle krążownik nawet półciężki odskakiwał daleko. (Pytanie swoją drogą, co polskie czynniki decyzyjne wiedziały o „Kirowach”, bo to dość nieoczywiste).
UsuńInna sprawa, że „Dickmann” w pierwotnej formie wybiłby we flocie niszę dla okrętu z ciężką artylerią. Może zatem plan przebudowy dałby MW uzasadnienie dla żądania „naturalnego” następcy. Kiedyś w dyskusji wyszło, że jedna „Arethusa” nie byłaby jakoś kosmicznie poza zasięgiem. Nawet przy skromnych finansach można było zaoszczędzić na planowanej czwórce nowych niszczycieli, budując jednostki bliższe typom G/H/I. Zamiast „Gryfa” mógł być dostosowany szybki statek handlowy, nawet niekoniecznie najnowszy. A przecież duży krążownik Monfalcone miał z 4x203 mm wypierać 4900 ton, przy niebezsensownych innych parametrach... Nawet nieco mniej niż „Arethusa”.
Ja bym powiedział, że takie starcie było by ostateczną koniecznością, z którą wszak trzeba było się liczyć. Z pewnością my byśmy byli w defensywie, i to Kirow by przypłynął pod Hel, a nie Dickmann pod Leningrad. Pytanie tylko, czy Rosjanie ryzykowali by wysłanie Kirowa? Zawsze mogły się tu przydarzyć jakieś miny, artyleria nadbrzeżna, okręty podwodne. Sporo tych niespodzianek mogło być, i może szkoda by im było tak cennego okrętu na jakieś utarczki koło naszego wybrzeża? A jeśli tak, to nawet POW z 2 działami 240 mm mógłby się przydać w obronie. Otwartą też pozostaje kwestia naszej wiedzy o Kirowach. Ja niestety nie kojarzę nic na ten temat. Nie wiem, na ile wówczas ZSRR utajniał parametry swoich jednostek? W czasie zimnej wojny to wszystko było tajne i były tylko domysły. Czy w latach 30-tych było tak samo? Jest też kwestia Włochów – i projektu źródłowego dla Kirowa. Może ten projekt był znany, i jeśli jest prawdą, że i on miał mieć działa 180 mm, tylko w mniejszej liczbie (6), to już na tej podstawie nasi mogli wiele wywnioskować.
UsuńdV
Oczywiście „Dickmann” w pojedynku z siłami ciężkimi WMF by nie zawadził, ale głównego oręża upatrywałbym się w OP i minach, ewentualnie samolotach (CANTy z torpedami mogłyby coś zdziałać, chociaż raczej fartem z uwagi na brak doświadczenia).
UsuńPozostawienie w pierwotnej formie byłoby celowe także w przypadku zawarcia sojuszu z Niemcami — w tym wypadku funkcja przeciwlotnicza mogłaby być uznana za mało celową, natomiast jako okręt wsparcia artyleryjskiego wojsk „Dickmann” byłby całkiem cenny.
Zapewne sporo informacji na temat tych okrętów czynniki polskie mogłyby uzyskać z Włoch, kwestia tylko, czy wiedziały, że mają pytać. Indagowani Włosi niezależnie od uzgodnień z Moskwą raczej puszczaliby parę, ale z drugiej strony nie pchaliby się sami z informacjami.
Myślę, że w przypadku wojny z Niemcami spodziewano się, że Kriegsmarine i tak nas nakryje czapkami;) Już Schleswig i Schlesien by wystarczyły, a należy się spodziewać, że takich gratów Niemcy nie obawiali by się stracić, więc zapewne używali by ich tak samo, jak w rzeczywistości. Stąd pomysł na okręt przeciwlotniczy - skoro artyleryjsko z flotą niemiecką nie powalczymy, to chociaż spróbujmy poprawić osłonę plot. floty.
UsuńdV
W przypadku wojny z Niemcami oczywiście, nie byłoby co zbierać. Ale gdyby przyszło razem z tymi Niemcami iść/płynąć na wschód, trochę co innego.
UsuńNo, ale myśmy zadeklarowali, że guzika od munduru nie oddamy, więc raczej to nie wchodziło w grę. Hitler miał swoje żądania, myśmy mieli stanowisko wykluczające ich spełnienie, więc wojna była nieunikniona.
UsuńdV
Bez intencji wywoływania szersze dyskusji na ten kontrowersyjny temat — Niemcy propozycję aliansu formułowali od 1935. Gdyby polski obóz rządzący rozumiał, że Hitler nie żartuje ani w tym aspekcie, ani intencji rozpętania planetarnej apokalipsy, mógłby w sytuacji rysującej się grozy położenia przyjąć ofertę. Niemcy zapewne rozbudowy floty polskiej ani by nie sugerowali, ani wręcz nie patrzyli na nią zbyt przychylnym okiem (ufać, ale kontrolować sojusznika), jednak mogliby nie stawiać wet, gdyby Warszawa się uparła, może i bez entuzjazmu, ale, coś dla niej zbudowali, a w szczególności nie byliby w stanie zapobiec współpracy z Włochami (jak się wydaje Francja i Albion byłyby przy formalizacji aliansu już dość ciężko niechętne).
UsuńCiekawa propozycja, choć nie do końca wyprzedzająca epokę (chyba, że punktem odniesienia będą niemieckie przebudowy starych okrętów z lat DWS). Już w 1935 r. pojawiły się pierwsze brytyjskie krążowniki przeciwlotnicze powstałe z adaptacji jednostek klasy "C". Polski okręt ma tu jedynie nowocześniejszą artylerię 40 mm.
OdpowiedzUsuńŁK
Istotnie, nie jest to pierwsza wyspecjalizowana jednostka przeciwlotnicza na świecie. A biorąc pod uwagę nasze uwarunkowania (o których wspomniałem wyżej), tym bardziej prawdopodobne jest jej powstanie;)
UsuńdV
Mnie się wydaje, czy 4 stanowiska 40 mm Boforsów ma pod łodziami ? Pytam, bo w innym miejscu ich nie widzę.
UsuńPeperon
Na szczęście nie, bo by nie miały jak strzelać do samolotów:) Stanowiska są na sponsonach przed i za łodziami, oraz o jeden poziom wyżej – przed kominem (poniżej reflektora) i między łodziami a rufowym masztem.
UsuńdV
Nie mogłeś ich umieścić tak, żeby było je widać ? Po Twoim wpisie znalazłem je, ale i tak są słabo widoczne na tle wyposażenia i pomostu wzdłuż kadłuba.
UsuńPeperon
Mam wątpliwości, czy byłoby racjonalne pakowanie środków w remont starego okrętu: zakupione przeciwlotnicze Boforsy lepiej byłoby rozsiać po Helu, wzmacniając jego obronę. Natomiast nabycie okrętu byłoby dobrym pomysłem przede wszystkim ze względu na posiadane przezeń armaty 24 cm, stare wprawdzie, ale o niezłych parametrach. Po podniesieniu kąta elewacji podczas modernizacji wież lub (gdyby była ona niemożliwa) umieszczenie armat na nowych stanowiskach na lądzie, wzmocniłyby one baterię helską. Gdyby (przy wariancie pierwszym) pozostały one na okręcie, należałoby wiosną 1939 pomysleć o zwiekszeniu szans ich przeżywalności poprzez osadzenie okrętu na płyciźnie i zabetonowanie zagrozonych miejsc. Losów kampanii by to nie zmieniło, ale utrudniło Niemcom działania.
OdpowiedzUsuńKK
W przypadku montażu dział plot. na lądzie nie było by posta:( A tak są i działa na lądzie (240-tki w baterii na Helu, a do tego jeszcze 4 150-tki) i ciekawa jednostka pływająca. Natomiast trzeba zauważyć, że przebudowa okrętu ma i tak charakter budżetowy. Tam gdzie nie było to konieczne, kadłuba nie ruszano. Bez zmian pozostało opancerzenie, urządzenia napędowe, część nadbudówek, omasztowanie. Choć akurat to ostatnie być może należało by jednak zredukować? Na szczęście można tego jeszcze dokonać w ostatniej chwili, stosunkowo małym nakładem sił i środków
UsuńW gruncie rzeczy można by coś podobnego zrobić z Bałtykiem. Była już na blogu jego konwersja pod banderą Kriegsmarine, może być też pod polską.
dV
ps. przebudowę Bałtyka na okręt plot. planowano podobno już pod koniec lat 20-tych. Miał w tym celu otrzymać 8 armat Schneidera kal. 75 mm. Z pomysłu jednak zrezygnowano.
UsuńdV
Złomowanie "Bałtyku" zakończyli Niemcy w 1942 r. tj. w okresie, gdy takie pływające baterie przeciwlotnicze nie były im jeszcze potrzebne z racji panowania Luftwaffe w powietrzu. Gdyby hulk dotrwał do 1943 r., to jego konwersja w tym kierunku wydaje się bardzo prawdopodobna. Kiedyś rozważałem ją sobie, zakładając nawet przywrócenie ograniczonej mobilności. Można to było osiągnąć dość prosto np. poprzez zamontowanie dwóch maszyn parowych z turbinami na parę odlotową i 2 kotłów węglowych Marine o łącznej mocy ~ 2700 KM (typowa siłownia dużych trałowców typu "1940"). To powinno dać możliwość samodzielnego przemieszczania się z prędkością do 10 węzłów (mój niedoskonały szacunek!). Okręt ten miał ponadto dodatkową zaletę w postaci posiadania grubego pokładu pancernego (55mm w części płaskiej i 100 mm na skosie + dodatkowy pokład ochronny 20 mm), co dla takiego wykorzystywania jednostki miałoby kapitalne znaczenie (była to co prawda przestarzała stal harveyowska, ale była!).
UsuńŁK
2700 KM mogło by dać nawet więcej w. W mojej konwersji już 2200 KM dało 12 w. Co prawda to były diesle, a nie maszyny parowe: http://springsharp.blogspot.com/2019/12/pywajaca-bateria-plot.html
UsuńdV
ps. a ten pomysł Bałtyka z 8x75 chyba też sobie zrobię :)
UsuńdV
Dziękuję za przypomnienie tej konwersji "Bałtyku". Zdążyłem o niej zapomnieć! :)
UsuńŁK
Z samym okrętem wszystko pięknie i logicznie, ale... jakoś tak przykro, że największy okręt PMW nie nadaje się do walki z okrętami przeciwnika, lecz z samolotami, których - jak skądinąd wiadomo - największym wrogiem są samoloty drugiej strony. Gdybyśmy mieli więcej standardowych jednostek, nawet przestarzałych, bądź przewidywano celowość i możliwość wysyłania jakiegoś konwoju, to do ochrony zespołu nadawałby się idealnie i jego istnienie byłoby w pełni uzasadnione. A tak... trochę (jako jednostka pływająca) zawisa w próżni. Trudno sobie wyobrazić dokąd i po co ma pływać. Chyba jednak należałoby dobudować alternatywną nasza flotę, niewielka nawet, bo w realu, to moim zdaniem, tak trochę nie do końca znajduje sobie miejsce.
OdpowiedzUsuńAleksander
Zawsze taka konwersja jest do pewnego stopnia smutna, ale takie niestety były wymogi czasów, że przestarzałe okręty artyleryjskie przebudowywano na różne dziwolągi. Pół biedy, jeśli na okręt przeciwlotniczy, czyli jakby nie było - wciąż bojowy. Gorzej, jak na jednostkę pomocniczą, hulk czy jakiś... pływający dźwig (np. USS Kearsarge).
UsuńA z tej alternatywnej naszej floty, to już trochę było na blogu, np. alternatywny Gryf, a będzie jeszcze co nieco, np. mały krążownik, który mam wśród narysowanych i policzonych projektów. Ale na coś większego trudno niestety liczyć, z uwagi na realia naszego wybrzeża w międzywojniu.
dV