poniedziałek, 18 marca 2024

Krążownik obrony wybrzeża

Tym razem kolejny wariant okrętu obrony wybrzeża dla Szwecji. To realny projekt z 1939 r., będący alternatywą dla okrętów z artylerią 4x254. Tutaj mamy 8 dział 190 mm w poczwórnych wieżach, uzupełnione jaką samą ilości dział uniwersalnych 105 mm w również poczwórnych stanowiskach., okręt maiłby wypierać 8000 ton (jak gdzieś czytałem, być może było to uwarunkowane jakimś porozumieniem z W. Brytanią, co do którego brak mi jednak bliższych informacji). Ciekawie jest rozwiązane wyposażenie lotnicze – okręty posiadają dwie katapulty na pokładzie dziobowym, a samoloty są składowane na śródokręciu i przetaczane do pozycji startowej po torach. Wnosząc po kształtach kadłuba, jednostka powinna być raczej szybka, co zdawało by się implikować niezbyt imponujące opancerzenie. Natomiast udało się pod tym względem nadzwyczaj dobrze. W mojej symulacji okręt otrzymał opancerzenie o grubości pb 200, pp 90 pag 200, i maszyny o mocy 55000 KM pozwalające rozwijać 28 w. Przez obniżony kaliber artylerii, w sumie nie nazwałbym tej jednostki pancernikiem, myślę, że to raczej krążownik obrony wybrzeża? Myślę, że jest uzasadniony o tyle, że przeciw prawdziwym drugowojennym pancernikom okręty tej wielkości , jakby nie patrzeć, wiele by nie zdziałały, a taki okręt może spróbować podjąć walkę z wszystkim do klasy krążownika ciężkiego włącznie. Nad POW-em będzie miał z pewnością przewagę szybkostrzelności i gęstości ognia, a i krążownikom nie powinien ustępować pod względem siły ognia, jeśli tylko działa 190 mm okazałyby się udane (bo jest to hipotetyczny model).

 







Sodermanland, swedish coast defence cruiser laid down 1940 (Engine 1941)

Displacement:
    7 148 t light; 7 477 t standard; 7 803 t normal; 8 063 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    414,49 ft / 393,80 ft x 56,04 ft x 21,52 ft (normal load)
    126,34 m / 120,03 m x 17,08 m  x 6,56 m

Armament:
      8 - 7,48" / 190 mm guns (2x4 guns), 209,28lbs / 94,93kg shells, 1940 Model
      Breech loading guns in turrets (on barbettes)
      on centreline ends, evenly spread, 1 raised mount
      8 - 4,13" / 105 mm guns (2x4 guns), 35,32lbs / 16,02kg shells, 1935 Model
      Dual purpose guns in deck mounts with hoists
      on centreline ends, evenly spread, all raised mounts
      16 - 1,57" / 40,0 mm guns (8x2 guns), 1,95lbs / 0,88kg shells, 1934 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on side, evenly spread
    Weight of broadside 1 988 lbs / 902 kg
    Shells per gun, main battery: 150

Armour:
   - Belts:        Width (max)    Length (avg)        Height (avg)
    Main:    7,87" / 200 mm    213,75 ft / 65,15 m    6,99 ft / 2,13 m
    Ends:    Unarmoured
    Upper:    5,91" / 150 mm    134,22 ft / 40,91 m    6,99 ft / 2,13 m
      Main Belt covers 84% of normal length
      Main belt does not fully cover magazines and engineering spaces

   - Torpedo Bulkhead:
        1,57" / 40 mm    213,75 ft / 65,15 m    18,11 ft / 5,52 m

   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    7,87" / 200 mm    5,91" / 150 mm        7,87" / 200 mm
    2nd:    1,97" / 50 mm    1,97" / 50 mm        1,97" / 50 mm

   - Armour deck: 3,54" / 90 mm, Conning tower: 7,87" / 200 mm

Machinery:
    Oil fired boilers, steam turbines,
    Geared drive, 2 shafts, 55 581 shp / 41 464 Kw = 28,00 kts
    Range 3 500nm at 14,00 kts
    Bunker at max displacement = 586 tons

Complement:
    414 - 539

Cost:
    £3,987 million / $15,949 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 249 tons, 3,2%
    Armour: 2 607 tons, 33,4%
       - Belts: 811 tons, 10,4%
       - Torpedo bulkhead: 226 tons, 2,9%
       - Armament: 470 tons, 6,0%
       - Armour Deck: 1 033 tons, 13,2%
       - Conning Tower: 67 tons, 0,9%
    Machinery: 1 469 tons, 18,8%
    Hull, fittings & equipment: 2 724 tons, 34,9%
    Fuel, ammunition & stores: 655 tons, 8,4%
    Miscellaneous weights: 100 tons, 1,3%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      8 642 lbs / 3 920 Kg = 41,3 x 7,5 " / 190 mm shells or 1,7 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,03
    Metacentric height 2,2 ft / 0,7 m
    Roll period: 15,8 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 31 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,58
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 0,38

Hull form characteristics:
    Hull has rise forward of midbreak
    Block coefficient: 0,575
    Length to Beam Ratio: 7,03 : 1
    'Natural speed' for length: 19,84 kts
    Power going to wave formation at top speed: 67 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 28,00 degrees
    Stern overhang: 7,97 ft / 2,43 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        23,92 ft / 7,29 m
       - Forecastle (27%):    19,42 ft / 5,92 m
       - Mid (64%):        16,93 ft / 5,16 m (10,01 ft / 3,05 m aft of break)
       - Quarterdeck (22%):    10,43 ft / 3,18 m
       - Stern:        11,45 ft / 3,49 m
       - Average freeboard:    16,34 ft / 4,98 m

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 136,2%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 116,2%
    Waterplane Area: 15 766 Square feet or 1 465 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 102%
    Structure weight / hull surface area: 109 lbs/sq ft or 534 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 0,92
        - Longitudinal: 2,06
        - Overall: 1,00
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is cramped
    Room for accommodation and workspaces is adequate
    Caution: Lacks seaworthiness - very limited seakeeping ability
 

36 komentarzy:

  1. Gdyby udało się osiągnąć takie parametry, jak w symulacji, byłoby naprawdę bardzo dobrze. Okręt mógłby ze spokojem iść do boju z jednej strony z typami „Kirow” i „Gorki”, z drugiej w razie czego próbować stawić czoła nawet kieszonkom, korzystając z ukształtowania wybrzeża. A dobra prędkość nie skazywałaby go wyłącznie na krycie się w szkierach — wartościowe w przypadku wojny z Sowietami. Uzbrojenie przeciwlotnicze mocne jak na ograniczoną wielkość i adekwatne do trudnego teatru działań oraz przeciwników, chociaż Luftwaffe pewnie dość szybko by sobie poradziła...

    Swoją drogą IV 190 mm zapewne dałoby się bez zmian pozostałej części charakterystyki zmienić na III 210 mm — bo ten kaliber też chodził Szwedom po głowach.

    W każdym z wariantów brałbym takie dla polskiej MW, byłyby to i dla niej optymalny typ okrętu artyleryjskiego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chęgtnie taki okręcik widział w naszej PMW, aczkolwiek obawiam się, że od odpłynąłby do W. Brytanii... Niestety, ale tak czy siak przy przewadze Luftwaffe i blisko jej baz, każdy większy okręt miałby ciężko, czy to w PMW, czy w MW Szwecji. Niemniej, widać, że Szwedzi kombinowali w tej materii i mieli ciekawe pomysły.
      Co do zmiany 8x190 na 6x210 - ten drugi zestaw springsharp ocenia na nieco cięższy, ale niewiele, więc nie trzeba by wielkiej gimnastyki by go unieść. Wystarczy pocienić gdzieś pancerz o parę mm, ale uszczknąć pół węzła z prędkości.
      dV

      Usuń
    2. Ogólnie rzecz biorąc, Niemcy byli bardzo niekomfortowymi przeciwnikami dla państw o potencjale znacznie większym niż Polska i Szwecja, nawet razem wzięte. Dla obu krajów znacznie wdzięczniejszymi wrogami, szczególnie na morzu, byliby Sowieci...

      Odnośnie do zmiany uzbrojenia — zawsze można dodać parę ton i koni, nie rezygnując z niczego. A pewnie gdyby sięgnąć po działa 203 mm, udałoby się spiąć już bez problemu w tej wyporności.

      Usuń
    3. Jak najbardziej, tą drogą tez można by pójść.
      dV

      Usuń
  2. Wyjątkowo ciekawa, oryginalna i nieszablonowa jednostka o szerokich możliwościach. Fakt, że ciężko ją sklasyfikować, ale skoro „Niels Iuel” przygarnął sobie (przynajmniej w większości źródeł) jakimś cudem miano pancernika... A opancerzenie więcej niż przyzwoite; każdemu wrażemu krążownikowi (łącznie z ciężkimi) radziłbym pomyśleć o wykorzystaniu przewagi prędkości. Mam tylko wątpliwość co do czterodziałowych 105 – tek. Wiadomo, że na Dunkierce poczwórne 130 – ki do strzelania przeciwlotniczego nie bardzo się nadawały. Te wędrujące po pokładzie wodnosamoloty, to udziwnienie w szwedzkim stylu (patrz „Gotland”); podejrzewam, że szybko by je zdemontowali.
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sądziłem, że poczwórne działa DP będą budzić wątpliwości, właśnie przez analogię do Dunkerque. No, ale cóż, tak to sobie Szwedzi wymyślili, więc tak to zostawiłem. Może lżejsze działa 105 mm w takiej konfiguracji lepiej by się sprawdzały? Trudno powiedzieć, bo rozwiązanie 4x105 jest hipotetyczne. Co do samolotu, to się całkowicie zgadzam – nie jest to wyposażenie koniczne w warunkach bałtyckich, więc spokojnie można by z niego zrezygnować. A za to dodać np. jesczze więcej pelotek.
      dV

      Usuń
    2. Problem z wielodziałowymi wieżami "uniwersalnymi" polegał na tym, że Dunkierki jeszcze nie weszły do służby, gdy szykowany był ten "krążownik". Dlatego Szwedzi nie wiedzieli, że takie konstrukcje są zwykłą kichą, która nie nadaje się do zwalczania samolotów ogniem innym, niż zaporowy. Chyba, że zdołali opracować mocne i szybkie napędy wieży i dział, ale osobiście wątpię w takie cuda. Mimo wszystko uważam, że lepszym rozwiązaniem byłyby stanowiska takie, jakie zamontowali na fińskich POWach.
      Peperon

      Usuń
  3. Niezwykle efektowny okręt. Prezentuje się okazalej, niż realnie zbudowany w jego miejsce krążownik lekki. Dla mnie jest to raczej specyficzny krążownik ciężki z niewielkim deficytem prędkości maksymalnej, zrekompensowanym potężnym uzbrojeniem i opancerzeniem. Ta prędkość jednak dla okrętu, operującego w szkierach jest (w moim odczuciu) całkowicie wystarczająca. Zwraca uwagę potężna artyleria DP i plot.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Wyposażenie lotnicze chyba jednak do demontażu...
      ŁK

      Usuń
    2. Dokładnie, a jego specyfika polega na przystosowaniu o potrzeb obrony wybrzeża (mniejsza prędkość, mniejszy zasięg, za to opancerzenie i uzbrojenie jak na swoją wielkość znaczne). Bardzo oryginalny koncept, który miałby szanse się sprawdzić. No ale nie dane mu było. Co do wyposażenia lotniczego - jak wspomniałem wyżej, w sumie jestem podobnego zdania, nie jest konieczne.
      dV

      Usuń
  4. Określenie "krążownik obrony wybrzeża" trochę zgrzyta. Krążownik z założenia jest okrętem do działań zaczepnych tysiące kilometrów od bazy. Szwedzka flota ogólnie była nastawiona raczej na obronę własnego wybrzeża niż działania zaczepne. Więc niech to będzie po prostu krążownik, każdy kraj może przecież budować krążowniki w swoim stylu.
    Widziałbym rolę tego krążownika jako osłony własnych sił lekkich przed wrogimi niszczycielami i lekkimi krążownikami. Przeciwko ciężkim okrętom wroga można przeprowadzić atak torpedowy niszczycieli i okrętów podwodnych, o ile wrogie pancerniki wcześniej nie nadzieją się na miny. Szwecja rozwijała też mocno lotnictwo i chociaż zdolności ataków torpedowych, rakietowych i bombardowania nurkowego nie były priorytetem, to istniały.
    Szwecja ze swoją polityką nie-tak-do-końca-neutralną osiągnęła spory sukces w epoce wojen światowych i zimnej wojny, moim zdaniem radziła sobie nawet lepiej niż Szwajcaria.
    Z jednej strony Szwedzi nie pokusili się o zbyt ambitne plany. Gdyby na przykład postanowili zbudować koalicję skandynawską z Norwegią, Finlandią i Danią, być może odwiodłoby to Niemcy od ataku na Danię i Norwegię, a może nie. Z pewnością nie zapobiegłoby to sowieckiej inwazji na Finlandię, bo sowiecka wierchuszka była przekonana o niezwyciężoności swojej armii i dopiero w Finlandii przekonali się o jej słabości. Szwecja bardzo umiejętnie manewrowała w wielkiej polityce. Pamiętajmy, że wśród możliwych wrogów Szwecji była też Wielka Brytania. Trochę Szwedom pomogło też to, że znaleźli się raczej na uboczu działań wojennych niż w ich centrum jak Szwajcaria. Szwedzi byli też konsekwentni do końca i nie wypowiedzieli wojny Niemcom, gdy robiły to już kraje takie jak Turcja, Argentyna czy Ekwador.
    W 1945 roku niewielka w znaczeniu praktycznym ale genialna propagandowo i politycznie operacja "białych autobusów" (pasażerowie owych autobusów mieli zapewne inne zdanie o ich praktycznej roli, ale to było kilkanaście tysięcy uratowanych wobec milionów ofiar ludobójstwa).
    Najbliżej wojny Szwecja znalazła się, kiedy wsparła fińską obronę przed sowietami. Politbiuro było oczywiście wściekłe jak rój szerszeni, ale póki się Finlandia broniła, to zaatakować Szwecji nie mogli.
    Stonk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koalicja skandynawska nie miałaby żadnego potencjału odstraszenia Niemców — w praktyce wikłałaby Szwecję w rolę gwaranta wobec Berlina dla Norwegów i Duńczyków mających nikczemnie słabe siły zbrojne. W drugą stronę, nie mogliby oni Szwedom dać praktycznie nic — jakieś pojedyncze bataliony piechoty i po eskadrze samolotów? Wydaje się więc, że Szwedzi trafnie oszacowali swoje możliwości.

      Wojnę dla Szwecji mogły oznaczać też francusko-brytyjskie próby ratowania Finlandii, armia zasadniczo była chętna do udziału w takim przedsięwzięciu. Wtedy akurat Niemcy mogliby mieć dużą zagwozdkę — przy obecności sił RN w Szwecji atak na Norwegię byłby niepodobieństwem, atak na samą Szwecją bijącą się z Sowietami wystawiłby przy okazji na pośmiewisko całą doktrynę rasową, odezwałyby się też egzystujące i bez NSu sympatie germańskie. Pewnie nie na tyle, żeby spowodować jakiś przewrót, ale entuzjazm w wojsku wzbudzić byłoby skrajnie ciężko.

      Usuń
    2. Koncepcję koalicji skandynawskiej i bardziej zdecydowanego zaangażowania Szwecji promowało stowarzyszenie "Samfundet Nordens Frihet" - niewielu członków ale raczej ludzie wpływowi i pieniędzy na działalność mieli sporo. Jednak stowarzyszenie to powstało dopiero w 1939 roku i niedługo później wobec okupacji Danii i Norwegii mogło właściwie tylko wspierać Finlandię. Szwecja w ogóle dość późno zaczęła się szykować do wojny, jak zresztą cała Europa. Może gdyby zaczęli działania 5 lat wcześniej, ale w latach trzydziestych naprawdę niewielu ludzi potrafiło zrozumieć, dokąd sprawy zmierzają.
      Stonk

      Usuń
    3. Klasyfikacja tego okrętu jest, jak to zwykle - rzeczą umowną. Może faktycznie trochę zgrzyta, ale chciałem zastosować określenie adekwatne do charakterystyk jednostki. Szwedzi określali ten projekt jako pansarskepp, czyli okręt pancerny, co już w ogóle nic nie mówi o charakterze jednostki, poza tym, że ma pancerz :)
      dV

      Usuń
  5. Czyli podsumowując ewentualne modyfikacje:

    - OPL średniego kalibru -> 4xII 105 mm — to by chyba wymagało ciutkę większego kadłuba;

    - wyposażenie lotnicze do usunięcia jako zbędne w warunkach bałtyckich — może ogólnie lepszym wyjściem byłoby dla Szwedów zbudowanie specjalnego tendera? Oczywiście nie o rozmiarach „Commandant Teste”, raczej na kadłubie niszczyciela, z tyłu katapulta, dwa wodnosamoloty, dodatkowa funkcja jako okręt OPL...

    - potencjalnie inna, sześciodziałowa artyleria główna, ale to jest możliwe bez zmian w pozostałej części projektu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zmiana 2xIV na 4xII 105 może nie byłą by taka trudna, o ile usunąć wyposażenie lotnicze. Wtedy robi się miejsce na śródokręciu, gdzie można by ustawić 2 stanowiska po bokach kadłuba. Pozostałe 2 były by w miejscach obecnych stanowisk poczwórnych. Patrząc na rzut okrętu z góry, powinno dać się to zrobić: https://runeberg.org/img/tektid/1941a/0408.5.png
      Co do okrętu lotniczego, to taką funkcję od 1928 r. pełnił ex-POW Dristigheten. Nie miał on katapulty, zatem samoloty musiały startować z wody. Można by więc pomyśleć o jakimś następcy wyposażonym w katapultę. Chyba jednak musiało by to być coś nieco większego niż niszczyciele, przynajmniej te szwedzkie, które rozmiarami nie grzeszyły ;)
      dV

      Usuń
    2. Gdyby się dało rozmieścić 105-ki kosztem samego wyposażenia lotniczego, dobrze. Gdyby jednak trzeba było poświęcać OPL mniejszego kalibru, już gorzej.

      Jako opcję tendera można rozważyć niedokładnego bliźniaka „Älvsnabbena” — tu już kadłub jest na pewno dostatecznie obszerny. Może prędkość dość słabawa, ale w końcu siły główne nie podejmowałyby dalekich rajdów, goniąc non stop 25 węzłów. W normalnych warunkach i 14-węzłowiec powinien dać radę jako okręt towarzyszący. Niszczyciele faktycznie mieli maławe, zatem gdyby nie rozwiązanie powyższe, może coś klasy wagowej „Gryfa”.

      Usuń
    3. Sądzę, że nie trzeba by było redukować ilości małokalibrowej opelotki. Po wstawieniu 2 x II 105 mm na śródokręciu należałoby podnieść przynajmniej część działek o poziom wyżej. Stateczność chyba by się nie zawaliła.
      Peperon

      Usuń
    4. Też mi się wydaje, że redukcja artylerii plot nie byłaby konieczna, co najwyżej zmiany w rozmieszczeniu ;)
      Natomiast co do okrętu lotniczego – czy mamy tu na myśli okręt jedynie transportowo-serwisowy (tak bym rozumiał termin tender) czy jednak okręt z funkcję bojowego użycia samolotów (wtedy byłby to raczej okręt-baza czy transportowiec wodnosamolotów)? Jeśli to pierwsze, to w sumie każdy kadłub się nada, byle miał odpowiednia kubaturę. Z kontekstu jednak wnoszę, że chodzi o to drugie. Tutaj kadłub Alvsnabbena gabarytowo chyba by pasował, natomiast prędkość byłaby tak na granicy, w moim odczuciu. Chyba że mu wsadzimy mocniejszą maszynownię, co być może dało by się zrobić. W wyjściowej postaci (14 w.) byłby to jednak regres nawet w stosunku do Dristighetena, który rozwijał, przynajmniej nominalnie, 16,5 w., a to też w latach 30-tych nie było za wiele. Niemniej, chyba warto coś w tym kierunku pokombinować, bo Alvsnabben to sympatyczny okręcik, i zrobić jego lotniczą wariację było by całkiem fajnie :)
      dV

      Usuń
    5. ps. a jak już o Gryfie mowa, to może jego lotnicza wersja dla PMW? taki mi szalony pomysł własnie wpadł do głowy :D
      dV

      Usuń
    6. Bardzo dobry pomysł; może byłby bardziej użyteczny niż w realu. Zresztą istniała koncepcja, aby wpakować mu wodnosamolot, tylko miejsca na niego nijak nie dało się znaleźć.
      Aleksander

      Usuń
    7. Jak usuniemy tory minowe, pomieszczenia dla kursantów i część artylerii, to miejsce powinno się znaleźć ;)
      dV

      Usuń
    8. W przypadku Szwecji definitywnie chodzi o okręt-bazę. Odnośnie do „Älvsnabbena”, skoro nie trzeba pomieścić 380 min, robi się chyba miejsce na powiększenie maszyn. Uzbroić okręt należałoby w podwójne stanowiska 105 mm (3 albo 4 takowe) i działa 40 mm oraz 20 mm. Po wojnie mógłby w sposób naturalny stać się jednostką śmigłowcową.

      Do lotniczego „Gryfa” trzeba by dobrać jakiś sensowny wodnosamolot, do wożenia R-XIII szkoda okrętu... Ale oferta była w sumie dość szeroka.

      Usuń
    9. Zdecydowanie, trzeba by pomyśleć o jakimś lepszym samolocie. Jak mi się wydaje, można wybierać w ofercie brytyjskiej, francuskiej i włoskiej, bo wszyscy oni coś mieli do zaproponowania. Ale jaki konkretnie model, to muszę się zastanowić.
      dV

      Usuń
    10. Byli też Holendrzy (np. mający całkiem niezłe osiągi Fokker C.XI-W).

      Usuń
    11. Myślałem o czymś bardziej "drapieżnym";) tzn żeby przenosił torpedę, czego ten Fokker chyba nie zapewniał. To dawało by okrętowi wymierny potencjał ofensywny, a nie tylko w zakresie rozpoznania. Podoba mi się np. taki Latecoere 298, tylko że on wszedł do produkcji dopiero w 1938 r., no i jest dość spory. Ale można poszukać czegoś ciut wcześniejszego i może mniejszego.
      dV

      Usuń
    12. Albo postawić Karasia na pływakach, dać mu mocniejszy silnik jak do wersji eksportowej i powinien torpedę unieść i mieć jeszcze jakieś osiągi?
      dV

      Usuń
    13. Krótki przegląd wskazuje, że najlepsze osiągi przy jednej torpedzie i silniku oferowałby... Arado Ar 95 :D Chociaż w sumie akurat zakup dwu czy trzech takich maszyn, dla samej firmy eksportowych, nie byłby nierealny, byle dostawę zrealizować jeszcze w 1938, kiedy Rzesza wciąż liczyła na jakąś formę strategicznej współpracy ze strony Polski. Latécoère 290 wygląda znacznie mniej ciekawie.

      Karaś to zasadniczo też spore bydlę. Problem w tym przypadku mógłby polegać na niedostatku kadr, które byłyby w stanie uciągnąć w sytuacji intensywnych prac nad rozmaitymi prototypami taki w sumie marginalny, a nietrywialny projekt.

      Usuń
    14. Ten Arado ma chyba tylko jedną zaletę – jest dwupłatowy, co pozornie jest przestrzały, ale pozwala zmniejszyć rozpiętość – rzecz ważna na okręcie, jeśli nie mamy składanych skrzydeł. Teoretycznie mógłby pasować, ale ja świadomie wykluczyłem Niemcy z grona dostawców, jako potencjalnego naszego przeciwnika. Wydaje mi się, że taka transakcja byłaby jednak nieprawdopodobna. Już bardziej możliwe wydaje mi się opracowanie wersji pływakowej Karasia, choć zgodzę się, że to nie taka znów łatwizna, a rozpiętość skrzydeł samolotu jest znaczna, co utrudniało by operowanie nim (chyba że opracujemy składane skrzydła). Z pewnością jest to zadanie nietrywialne, ale mam wrażenie że do zrobienia). Jak zwykle – kwestia priorytetów. Karaś jako baza już był i można było robić jego warianty, zapewne z szansą zdążenia przed 1939 r., w przeciwieństwie do paru innych konstrukcji które rozwijano, a które nie zdążyły.
      Ale nie upieram się jakoś specjalnie, jak mi wpadnie w oko atrakcyjna zagraniczna alternatywa, to nie będę się specjalnie opierał;)
      Co do Latecoere, to miałem na myśli nie 290, tylko tego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Lat%C3%A9co%C3%A8re_298 Tak wiem, wieli, ale ma składane skrzydła.
      dV

      Usuń
    15. Z tymi Niemcami to trochę tak, że w 1938 temat wyglądał całkiem inaczej niż latem 1939. Ot, kupowaliśmy dla „Orłów” peryskopy u Zeissa (a nie wiem, czy w samej stoczni nie siedział niemiecki kapitał), napęd tzw. 14TP miał stanowić silnik Maybacha, niemieckie zespoły fabryczne uczestniczyły w próbach ciągników, które zamierzano zakupić w ramach motoryzacji artylerii WP. Jak na stosunki z Nieuchronnie Śmiertelnym Wrogiem wygląda to trochę dziwnie — a i tak zagadnienia stosunków na niwie zbrojeniowej nie wyczerpuje, bo było tego jeszcze trochę. Wzdragałabym się w sumie mocno przed tworzeniem wizji zakupów na wielką skalę, jak zamawianie Bf 109, ale taka garstka Arado mogłaby być wyobrażalna dla obu stron... A samolot jest choćby szybszy od Latécoère 298, czyli jeszcze coś po stronie zalet.

      Z zamówieniem Latécoère 298 problem mógłby być taki, że Francuzi dawali bezwzględny priorytet swoim własnym potrzebom i bardzo niechętnie dzielili się nowocześniejszym sprzętem. Polscy delegaci wzdychali całkiem słusznie do Somuy S-35, ale odpowiedź była jednoznaczna: nie i koniec, ewentualnie R-35 czy D-2. A i tak zdecydowano się kiedy już pachniało wojną. Zakładając, że okręt byłby zamiast realowego „Gryfa”, próba pozyskania tego typu mogłaby łacno spotkać się z odpowiedzią odmowną. Nawet takiej garstki.

      Usuń
    16. Czytając o dyskusji nt. wodnopłatów dla Gryfa, zastanawiam się, czy nie dałoby się wydębić od Anglików 3 szt. Swordfishy na pływakach. W sumie były też chyba najmniejsze z omawianych maszyn.
      Peperon

      Usuń
    17. A Swordfish na pływakach bierze torpedę? Próbowałem znaleźć materiał ikonograficzny i nie udało się (acz nie szukałem strasznie zaciekle).

      Usuń
    18. Swordfish miał tę niezaprzeczalną zaletę, że napędzał go Bristol Pegasus, co ułatwiało mocno serwis w Polsce. Powolny brzydal z poprzedniej epoki, ale przecież okazał się diablo skuteczny...

      Skoro Francuzi nie mieli problemu z artylerią Boforsa, raczej nie marudziliby też na brytyjski samolot.

      Usuń
    19. Zatem, skoro nie ma innych głosów - postanowione :)
      dV

      Usuń
  6. Kolekcja projektów szwedzkich krążowników łącznie z tutaj prezentowanym:
    https://warshipy.pl/post/autorska-linia-szwedzkich-krazownikow-w-wows
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za ciekawego linka, myslę, że będzie z niego płynęło parę inspiracji dla mojego bloga. Np. ten KPZ z 1923 r. wygląda ciekawie (6200 ton, 4x210, 31,5 w.). Wydaje się, że mozna by go naprawdę solidnie opancerzyć.
      dV

      Usuń