niedziela, 24 lipca 2016

Działania flot na Bałtyku w październiku 1914 r.



Dziś przedstawiam działania flot na Morzu Bałtyckim w październiku 1914 r.
2 października wysłano okręt podwodny Kuna z misją postawienia zagrody minowej na torze wodnym wychodzącym z Zatoki Kilońskiej. Niestety, okręt przepadł bez wieści. Najprawdopodobniej wszedł na defensywne niemieckie pole minowe. 
6 października w bazie w Windawie doszło do wybuchu kotła na niszczycielu Bryza. Eksplozja wyrwała dużą dziurę w poszyciu kadłuba jednostki, wskutek czego osiadła ona na dnie basenu portowego. Wobec skali zniszczeń i ograniczonej wartości bojowej okrętu, został on spisany ze stanu.
W nocy 12 października Niemcy wysłali 7 flotyllę kontrtorpedowców w składzie 11  okrętów by pod osłoną nocy postawiła miny w pobliżu Połągi. Akurat w tym samym czasie polskie dowództwo postanowiło przeprowadzić wypad silami lekkimi (3 flotylla niszczycieli) w rejon Zatoki Gdańskiej. Doszło do starcia artyleryjskiego między obydwoma zespołami, które w warunkach nocnych nie dało rozstrzygnięcia. Przypadkowa torpeda ugodziła natomiast flagowiec polskiej flotylli, niszczyciel Kondor, który szybko poszedł na dno. Po stronie Niemieckiej poważnie uszkodzony został S 24, który otrzymał 2 trafienia pociskami 6-calowymi.
17 października wysłano 1 flotyllę niszczycieli by zapolowała na nieprzyjacielskie dozorowce i jeśli się uda – wciągnęła wrogie jednostki na celownik własnych okrętów podwodnych. Niszczyciele zatopiły 2 niemieckie trawlery pełniące rolę pomocniczych dozorowców. Zaalarmowane dowództwo niemieckie wysłało 2 krążowniki z 8 grupy rozpoznawczej w asyście 10 niszczycieli. Ataki polskich okrętów podwodnych na jednostki niemieckie nie powiodły się – na pozycję do strzału, z uwagi na dużą prędkość nieprzyjacielskiego zespołu (27 w.) i zygzakowanie zdołał wyjść tylko jeden z okrętów podwodnych, ale i tak żadna z jego torped nie okazała się celna. Z kolei okręt podwodny Trewal miał problem ze zbiornikami balastowymi i wynurzył się w pobliżu wrogiego zespołu, skutkiem czego został staranowany i zatopiony przez niszczyciel G 137.  
Kolejny rajd polskich niszczycieli miał miejsce w nocy 23 października i zakończył się zatopieniem pomocniczego patrolowca niemieckiego oraz frachtowca o pojemności 1500 BRT, idącego z ładunkiem rudy żelaza do Gdańska. Tym razem niemiecka flota nie zareagowała.
Miesiąc zakończył się dużym sukcesem okrętu podwodnego Lin, który 28 października na wschód od Helu zatopił stawiacz min Thor (bliźniak Albatrossa, 2208 ton, 8x88, 20 w., 200 min), który szedł z pełnym zapasem min celem postawienia ofensywnej zagrody minowej. Trafienie torpedy spowodowało potężną wtórną eksplozję ładunku min, która dosłownie rozerwała okręt. 

45 komentarzy:

  1. Bilans październikowych starć jest, dla naszej floty, zdecydowanie negatywny (gdyby nie zatopienie "Thora", byłby wręcz tragiczny!).
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Bardzo żałuję pięknego "Kondora". Po przezbrojeniu w np. eksperymentalne, zdwojone lawety armat 102 mm byłby naprawdę bardzo wartościową jednostką. Osiągnięcie przezeń trafień z armat 152 mm, w warunkach chaotycznego, nocnego boju i tak graniczy z cudem.
      ŁK

      Usuń
  2. Raz na wozie, raz pod wozem ;) Poprzednio zatopiliśmy Niemcom m.in. pancernik, teraz trochę się odegrali. Może w następnym miesiącu będzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W związku z pojawiającymi się pogłoskami o braku internetu w Krakowie podczas ŚDM informuję, że jest możliwe iż w ciągu najbliższego tygodnia nie pojawią się żadne nowe posty. Chyba, że nie będzie tak źle jak straszą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm..., JKS dziś bardzo aktywnie dyskutuje, więc internetu (chyba) nie wyłączyli w Krakowie! :) Czekamy na nową odsłonę!
      ŁK

      Usuń
    2. Internetu nie wyłączyli, to po prostu brak motywacji :(

      Usuń
    3. Spleen...
      ŁK

      Usuń
    4. To nie to. Po prostu przy tak nikłym zainteresowaniu (z całym szacunkiem dla Kolegów, którzy jednak zdecydowali się wypowiadać), nie widzę możliwości kontynuowania działalności. Trzeba mi było się trzymać pierwotnego założenia, i zakończyć wszystko na 1914 r.

      Usuń
    5. Nikłe zainteresowanie tematem wśród ogółu bywalców może rzeczywiście działać demotywująco na Autora. Zachęcam jednak gorąco do nie ulegania pesymistycznym nastrojom i kontynuowania tego arcyciekawego bloga! Pozdrawiam
      ŁK

      Usuń
    6. Powodem mogą być wyjazdy na urlopy i słaby dostęp do internetu! Proszę się nie poddawać!
      Kpt.G

      Usuń
    7. Zainteresowanie wcale nie jest nikłe. Pod każdym postem pojawia się kilkanaście-kilkadziesiąt komentarzy, a licznik wyświetleń zbliża się do 758 tysięcy i może jeszcze w tym roku przekroczyć milion.

      Usuń
    8. Podtrzymuję swoją opinię, że posty "literackie" nie cieszą się, niestety, należytym odzewem. Nad czym, osobiście, ubolewam!
      ŁK

      Usuń
    9. Zdecydowanie upraszam Kolegę o kontynuowanie opisu działań wojennych! Bez tego to w pewnym sensie cały dotychczasowy blog o Polskiej Flocie będzie jak kryminał bez ostatniego rozdziału. Ta flota powstawał przecież „po coś” i ja (i jak sądzę wszyscy Koledzy) czekamy z fascynacją co będzie na koniec wojny.
      A z obecną sytuacją są moim zdaniem dwa zagadnienia.
      1. Opisy działań „wyzwalają” reakcje jeśli zostawiają pole do dyskusji „a co by było jeśli …”, „czy można było działać inaczej…”. Czyli albo są naprawdę szczegółowe (jak były na tym blogu opisy bitew na Dalekim Wschodzie – niemal z pojedynczymi manewrami okrętów etc.), albo bardzo generalne opisujące przyjętą strategie. Mam wrażenie, że obecnie było częściowo pośrodku, a trudno komentować, że okręty w nocy na siebie wpadły i ostrzelały.
      2. Stężenie „akcji”. Cała wojna na Dalekim Wschodzie (fascynująca i trudna dla nas do przewidzenia) zawarła się chyba w 15 postach „opisowych” – w tym kilka poważnych bitew. Teraz na 3 miesiące wojny (w tym jedna bitwa bez szczegółów) zeszło chyba 16 postów.
      Więc gorąco upraszam, żeby Kolega zechciał kontynuować, w zależności od veny twórczej w trybie szczegółowym, albo „na wschodzie bez zmian”, ale koniecznie proszę doprowadzić nas do groźnego i fascynującego okresu od zimy 1916/1917 do końca wojny.
      H_Babbock

      Usuń
    10. Myślę, że warto "dociągnąć" bloga przynajmniej do traktatów pokojowych kończących PWS. Zgadzam się ze spostrzeżeniami Kolegi H_Babbock, że bardziej uszczegółowione opisy operacji morskich działają stymulująco na dyskutantów. Raz jeszcze zachęcam do kontynuacji...
      ŁK

      Usuń
    11. Dołączam się do próśb Kolegów powyżej! Komentować jakoś żywiołowo póki co trudno, na razie historia na morzu idzie kolejami dość zbieżnymi z realem, czyli po mocnym otwarciu mała wojna.

      W sumie najlepszym chyba rozwiązaniem byłoby połączenie opisów kalendaryjnych z bardziej szczegółowymi opisami kilku większych wydarzeń (bo też nie ma co się czarować, że tych byłoby na kopy).

      Usuń
    12. Niestety, taki był charakter tej wojny i tego nie przeskoczę. ja też bym chciał Jutlandię co miesiąc, ale się nie da :( W porównaniu do poprzedniej wojny mamy jednak konflikt nieporównywalnie rozleglejszy i bardziej złożony. Tamten dużo łatwiej było opisać w paru postach z których w każdym była jakaś bitwa, coś się ciągle działo. Tu niestety musi być inaczej, jeśli ma być jako tako realistycznie. Tyle założenia, w praktyce nie ukrywam, że mnie samego efekt finalny raczej rozczarowuje. Na zbyt głęboką wodę się rzuciłem...
      Niemniej sugestie kolegów przyjmuję i obiecuję rozważyć.

      Usuń
    13. Marszałku! Masz duży talent i "lekkie" pióro do opisów beletrystycznych, co udowodniłeś w przedstawieniu zmagań poprzedniej wojny. Więc nie popadaj w minorowe nastroje! W opisach dużych batalii rozwiniesz skrzydła, a drobniejsze utarczki możesz przedstawić w formie krótkich "raportów" obejmujących nawet okres kilku miesięcy zmagań na danym teatrze wojny. Do tego, od czasu do czasu nowe okręty i fajne konwersje :) starszych jednostek. Dasz radę i zapewnisz sobie i nam (!) porcję dobrej, intelektualnej rozrywki. Pozdrawiam!
      ŁK

      Usuń
  4. [*] Poległym na morzu, podwodniacy walczyli dzielnie i z poświęceniem w tym miesiącu. Jak los Pozwoli ( ;) ) będzie lepiej...
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem było parę bolesnych strat, ale tak jest niestety na wojnie. Raz lepiej raz gorzej, i te zmagania tak się pewnie będą toczyć, ze zmiennym szczęściem, bo jednostronnego pogromu (w którąkolwiek stronę) na razie na horyzoncie nie widzę. Natomiast jakieś sukcesy na pewno jeszcze będą, los pozwoli ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i Moderator

      Usuń
    2. No cóż, czy każdy post musi być skomentowany?
      Nawet jeżeli nie jest skomentowany ... to jest przeczytany na pewno.
      Brak czasu i nawał obowiązków utrudnia pisanie, Ale czy coś oczywistego musi być komentowane dla samego komentarza?
      Pilnie śledzę blog, czytam i komentarze również. Poczułbym się mocno osamotniony - gdyby kontynuacji zabrakło...
      dV - dziękuję za to co do tej pory zrobiłeś i proszę o więcej.
      Myślami jestem w tym blogu - i to się nie zmieni....

      Piotr

      Usuń
  6. Jednak dla mnie jako autora komentarze czy ewentualna dyskusja jaka się wywiązuje są namacalnym dowodem, że post wywołał jakieś zainteresowanie, nie przeszedł niezauważony. Oczywiście komentarze same dla siebie, byle były, to też nie jest to o co mi chodzi. Nic na siłę - zarówno ze strony czytających bloga, jak i jego autora (którego też dotyczą ograniczenia czasowe, obowiązki itd.;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli mam jakiś wniosek, to na razie jeden. Trzeba połączyć te działania z historyczną aktywnością (jako taka była) i próbować to łączyć w większe akcje (np. bitwa koło Gotlandii i zatopienie KM Albatross w lipcu 1915 roku, co było wcześniej nie pamiętam w tym momencie). To samo dotyczy kolonii. Jednym zdaniem, wziąłbym (co i tak pewnie robisz:)) książki Historia I Wojny Światowej na morzu (J. Gozdawa-Gołębiowski, T. Wywerka Prekurat) i Historię I Wojny Światowej na Bałtyku (Edmund Kosiarz) i obserwował rejonizację i chronologię działań wpasowując tam dodatkowy element w postaci naszej floty. Nie o same opisy oczywiście tu chodzi, ale o chronologię, i co można tam dodać/ująć :)

      Piotr

      Usuń
  7. Korzystam oczywiście z różnych pozycji książkowych, w tym rzecz jasna z tych dwóch o których wspomniałeś (PWS na Bałtyku to w ogóle książka która swego czasu wogóle rozbudziła moje zainteresowania wojenno-morskie!). I staram się wplatać akcje naszej floty w istniejące działania, tylko że to nie zawsze się da, bo sam fakt istnienia naszej floty wywołuje odmienne zachowania przeciwnika. Przykładowo - musiałem jakoś "ukatrupić" Magdeburga, ale nie mogłem go wysłać jak w rzeczywistości do wejścia do Zat. Fińskiej, bo na tyłach miałby potężną flotę polska, zresztą wątpliwe bym tam dotarł niezauważony z uwagi na rozwinięte linie dozoru naszej floty. Więc miejsce jego zagłady musiało być gdzie indziej - w tym przypadku koło przylądka Steinort.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak trzymaj! Zagładę "Magdeburga" przedstawiłeś bardzo ciekawie. Nie mogę przy tym dotąd odżałować, że ten fajny okręt doprowadziłeś do ostatecznej destrukcji. :) A chronologii i zdarzeń realowych trzymaj się jedynie w ogólnym zarysie, gdyż, jak słusznie podniosłeś, "...sam fakt istnienia naszej floty wywołuje odmienne zachowania przeciwnika".
      ŁK

      Usuń
  8. Jeśli Autor odczuwa być może pewien przesyt bieżącym "ciągnięciem" opisu działań bojowych, to może krótki odświeżający odskok, pozwalający wrócić do wcześniejszych czasów? Np post/posty o nie zbudowanych projektach okrętów z dziejów floty Królestwa?
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pomysł. Szczerze pisząc, wolę okręty od opisów działań wojennych.

      Usuń
  9. ciekawy pomysł, jest tylko jeden problem - ja już często nie pamiętam, co tam sobie alternatywnie rozważałem ;) Ale pewnie co nieco by się dało odtworzyć. Jako przerywnik od czasu do czasu - czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozważaliśmy warianty pancernika Konstanty II, ale to byłby ten sam okręt z inaczej ustawionymi wieżami. Były różne pomysły drednotów, pamiętam też kilka dyskusji krążowmniczych.

      Usuń
  10. A może projekt "krążownika dynamitowego" dla polski?
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozumiem Cię dV! Ja wprawdzie działam o wiele krócej niż Ty, ale czasami też mam takie drastyczne spadki motywacji. Każdy entuzjazm kiedyś słabnie, a jeśli dodatkowo brakuje czasu, to trudno się zmusić do aktywności.
    Niemniej apeluję - wykrzesz z siebie jeszcze trochę tego ognia, który rozpalił Twego bloga i dociągnij go choćby do roku 1918.
    To, że ostatnio rzadko komentuję (mój własny blog pożera mi resztki wolnego czasu), nie znaczy, że Twojego bloga nie czytam. Życzę wytrwałości i niech moc będzie z Tobą!

    JKS

    OdpowiedzUsuń
  12. A może coś z innej floty, np: modernizacja pancernika Salamis w latach trzydziestych?

    OdpowiedzUsuń
  13. Zamiast tematów pobocznych zachęcam jednak, wzorem JKS, do dociągnięcia bloga choćby do końca PWS. Jeśli "beletrystyka" nadto Cię nuży, poprzestań, jak sugerowałem wcześniej, na krótkich zestawieniach sumarycznych, obejmujących nawet dłuższe odcinki czasu np. półrocza. Wtedy będziesz mógł się skoncentrować na ulubionych przez większość (i pewnie również Ciebie!) postach "okrętowych".
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak. Dobrze powiedziane. Popieram :)
      Pozwoli na zachowanie ciągłości tematu, i doprowadzi dzieło do szczęśliwego zakończenia. Skoki w bok mogą temat "rozpuścić".

      Piotr

      Usuń
  14. JKS, dzięki za wsparcie!
    Co do ciągnięcia tematu - jeśli się zbiorę w sobie i dotrę do 1918 r., to pewnie na tym nie poprzestanę. Rozwój floty w nowych realiach, w warunkach ograniczeń traktatowych, wcielenie być może okrętów poniemieckich - to wszystko może być arcyciekawe.
    Co do "skoków w bok" - widziałbym przerywniki przypominające niezrealizowane projekty dla naszej floty z lat przeszłych. Może nawet ów krążownik dynamitowy, zobaczymy ;) parę takich postów z pewnością nie rozmyje nam tematu ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Proszę jaki ładny pancernik nam rosyjsko-ukraińska strona opracowała. I z jaką bogatą historią :)
    http://alternathistory.com/kak-kovalsya-linkor

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich verstehe nicht ten głupi język.

      Usuń
    2. Często odwiedzam tę stronę, choć nas tam za bardzo nie kochają. Ale trzeba przyznać, że merytorycznie jest znakomita i poświęcona nie tylko alternatywnym okrętom, ale i innym rodzajom uzbrojenia. Z przykrością muszę stwierdzić, że ogólnym poziomem przewyższa nasze Forum Okrętów Wojennych.
      ŁK

      Usuń
    3. Kolego Stonk, nie ma głupich języków, można tylko rozróżniać języki bogatsze semantycznie od uboższych pod tym względem. Jeżeli jakikolwiek język umożliwia wystarczającą komunikację pomiędzy go używającymi, to nie jest "głupi"
      Np. tzw. języki "mlaskowe" rodziny khoisan i niektórych bantu, w naszych uszach brzmią prymitywnie, ale jeśli dla używających są komunikatywne, to jak udowodnisz ich "niższość"?

      JKS

      Usuń
    4. To był cytat z Janosika, generał austriacki nie rozumiał wiadomości napisanej przez zbójników, bo nigdy nie nauczył się żadnego języka, oprócz swojego, chociaż Austro-Węgry były krajem naprawdę wielojęzycznym. Ze mną trochę lepiej, ale czytać potrafię po angielsku, od biedy po niemiecku, cyrylica odpada.
      A najuboższym językiem współcześnie jest "międzynarodowy" angielski, jeśli dla obu stron jest to język obcy i znają tylko kilkaset - kilka tysięcy słów, trudno się dogadać. Niech dowodem będą wypadki w lotnictwie i żegludze spowodowane nieporozumieniem.

      Usuń
  16. No i pewnie dlatego jest międzynarodowy, taki polski byłby zbyt skomplikowany by zrobić międzynarodową karierę :) Oczywiście, długoletnia dominacja anglosasów też ma tu swoje znaczenie (być może nawet główne). Swoją drogą - ciekawe czy w przyszłości rolę angielskiego przejmie chiński? Bardzo mnie to ciekawi...
    A co do pancernika - fajny i zgrabny, podoba mi się, choć osobiście bym trochę zmodyfikował sylwetkę - jakoś nie pasuje mi w tym przypadku kadłub gładkopokładowy, chyba dodałbym jakiś uskok gdzieś na śródokręciu. Ale ogólnie jest to fajny mały pancernik ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam częstsze wizyty na tej stronie. Na fajnych pomysłach im nie zbywa. Zwłaszcza blogerom Ansar02 i arturpraetor. A zdarzające się bajdurzenia neobolszewickie można zupełnie pomijać!
      ŁK

      Usuń
    2. Chiński jest trudny w mowie, a w zapisie to już zupełny odlot. Znam kilka osób, które próbowały się uczyć chińskiego, ale szybko dały sobie spokój. Może pomogłoby rozpowszechnienie zapisu alfabetem łacińskim.
      Cech samego języka są istotne dla jego popularności, znaczenie polityczne i gospodarcze państw posługujących się danym językiem jest jeszcze ważniejsze (wiek XIX był wiekiem Brytanii, a XX USA), ale najważniejsza jest demografia. Rośnie na świecie liczba użytkowników chińskiego, hindi, arabskiego, hiszpańskiego, to są języki przyszłości.

      Usuń
  17. ps. w najbliższym czasie można się spodziewać opublikowania nowego okrętu, o którym już parę słów było wspomniane tu i ówdzie na blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, bo przerwa stała się odrobinę przydługa!:)
      ŁK

      Usuń