Z początkiem listopada
postanowiono przeprowadzić zakrojoną na szeroką skalę operację minową na
południowo-wschodnim Bałtyku, mającą w zamiarze skomplikować komunikację między
portami Niemiec i Szwecji, a zwłaszcza utrudnić dostawy szwedzkiej rudy żelaza.
Akcję miały przeprowadzić wspólnie siły polskie i rosyjskie. W nocy 5 listopada
niszczyciel Nowik postawił 50 min na zachód od Piławy, stawiacz min Hades – dwie zagrody po 120 min
na zachód od Kłajpedy. Ciąg dalszy akcji nastąpił w nocy 18 listopada. Wtedy to
stawiacz min Amur postawił dwie zagrody po 120 min na wschód i na południowy
wschód od Bornholmu (na wysokości Kołobrzegu), natomiast Hades – 250 min w
połowie drogi między południowym Skrajem Olandii a Rozewiem. Dodatkowo
niszczyciele rosyjskie postawiły 105 min na północny zachód od przylądka
Brusterort. Przeprowadzone akcje minowe
przyniosły wkrótce skutek - 17 listopada na minach na zachód od Kłajpedy
zatonął krążownik pancerny Friedrich Carl. Natomiast 22 listopada na jednej z
min postawionych przez Amura ciężko uszkodzony został pancernik Elsass z 7
eskadry przebazowywanej właśnie do Gdańska wskutek doświadczeń po bitwie
stoczonej 1 listopada, kiedy to eskadra idąca z Kilonii nie miała szans wejść
do akcji na czas.
10 listopada 3 polskie sterowce,
w tym nowo oddany do służby Wiwern przeprowadziły atak na Kilonię, z zamiarem
zniszczenia śluz kanału. Z powodu nisko wiszących chmur nie udało się
zlokalizować celu i bomby zrzucono na oślep. Spowodowały one nieznaczne szkody
w porcie i mieście.
15 listopada 3 flotylla
niszczycieli z Połągi ubezpieczana przez 4 krążowniki przeprowadziła rajd
przeciwko nieprzyjacielskim liniom dozoru na południowym Bałtyku. Ofiarą
polskich niszczycieli padły 2 pomocnicze patrolowce i torpedowiec T 44. Dalsze
polowanie przerwano z powodu ryzyka natknięcia się na krążowniki pancerne
stacjonujące w Gdańsku.
25 listopada okręt podwodny U 4
storpedował i zatopił na wschód od Olandii dozorowiec pomocniczy DP-1.
26 listopada 4 okręty ze składu 6
flotylli torpedowców z Połągi przeprowadziły rajd przeciwko nieprzyjacielskiej
komunikacji morskiej w Zatoce Gdańskiej. Na zachód od Cieśniny Piławskiej
zatopiono 1 statek o pojemności 800 BRT. Większym sukcesom przeszkodziło
wyjście niemieckich okrętów z Gdańska, co zmusiło nasze torpedowce do odwrotu.
Straty poniesione przez flotę niemiecką na minach potwierdzają efektywność prowadzenia ofensywnych operacji minowych na Bałtyku. Warto chyba kontynuować, w tym zakresie, współdziałanie z flotą rosyjską. Szkoda, że warunki meteorologiczne uniemożliwiły skuteczność rajdu sterowców na Kilonię. Operację warto jednak powtórzyć, korzystając z najbliższej pełni księżyca. Wtedy najczęściej zasłona chmur jest minimalna, lub zgoła żadna, a teren akcji dodatkowo oświetlony. Korzystajmy z okazji, póki przeciwdziałanie ze strony niemieckiego lotnictwa i artylerii przeciwlotniczej jeszcze, praktycznie, nie istnieje.
OdpowiedzUsuńŁK
Powtórki nalotów nie wykluczam, najprawdopodobniej będą. Ale o sukcesy może być ciężko. Jak popatrzymy na wyniki realnych nalotów przeprowadzanych przez sterowce w czasie PWS - to w sumie w nic konkretnego nigdy nie trafiły..
OdpowiedzUsuńTo prawda. Najlepsze są duży cele powierzchniowe np. miasta! :)
UsuńŁK
W kiś obudziły się mordercze skłonności...
UsuńNaloty strategiczne w tym czasie były nieskuteczne, ich bilans był ujemny , strona prowadząca naloty ponosiła większe koszty, niż zadawała strat wrogowi. Jedynym tego efektem była rosnąca żądza odwetu.
Witam
UsuńW latach 60 - 80 XX wieku zarówno Luftwaffe jak Luftstreitkräfte der Nationalen Volksarmee traciły regularnie na przełomie września/grudnia samoloty i śmigłowce nad Bałtykiem ze względu na warunki atmosferyczne.
Sorry ale naloty na śluzy i infrastrukturę kanału Kilońskiego są stricte taktyczne .
Jako twórca pomysłu ataku na kanał Kiloński czuje się w obowiązku zasugerować atak na Rendsburg gdzie oprócz zespołu śluz (około 350 x 100 m) znajduje się most kratownicowy nad kanałem.
Pawel76
Na pewno jakieś naloty jeszcze będą, ale tak jak wspomniałem - co do efektów pozostaję raczej sceptyczny. Jak już jesteśmy przy mostach, możemy też zaatakować Levensauer Hochbrucke - czyli ten słynny i malowniczy most na tle którego sportretowano tak wiele okrętów przechodzących przez Kanał Kiloński, np.:
Usuńhttp://www.apt-holtenau.de/holtenau-info/bilder/elsas-levensau.jpg
http://static0.akpool.de/images/cards/125/1255808.jpg
http://static3.akpool.de/images/cards/143/1438142.jpg
ps. co do nalotów strategicznych - kol. Stonkowi zapewne chodziło o naloty na miasta, którym do pewnego stopnia można przypisać charakter strategiczny - jak np. nalotowi na Gdańsk, gdzie chciano zniszczyć fabrykę karabinów.
OdpowiedzUsuńTo właśnie miałem na myśli. Skuteczność znikoma, tylko nakręca wolę walki u wroga.
UsuńTrafienie konkretnego celu (most to cholernie wąski cel) jest trudne. Pozostaje tylko ponawiać naloty na obiekty o dużym znaczeniu militarnym (kanał ponownie, bazy morskie, może jakiś fort), póki Niemcy nie rozwiną obrony przeciwlotniczej. Wtedy sterowce zostaną cofnięte do patrolowania morza (tam obrona przeciwlotnicza jeszcze do końca wojny nie będzie stanowiła poważnego zagrożenia), samoloty powinny pozostać na froncie.
Celowników bombowych jeszcze nie mamy. Trzeba popracować nad teorią, prototypami i poćwiczyć. Fabryki i infrastruktura portów i baz to cele które możemy teraz trafiać, ale mosty... wyobrażam sobie że sterowiec musiałby zwalniać tak by mieć nad mostem minimalną prędkość, najlepiej pod wiatr lecieć, prawie zawisnąć nad celem i rzucać bomby salwą z powiedzmy 1000 metrów. A po pierwszym takim nalocie na każdym moście i na śluzach stanie kompania ckm do obrony.
UsuńNo i trzeba mieć ciężkie bomby.
O'Cooley
Zgadza się, most to ciężki cel. Ale kanał (czyli de facto jego śluzy) są równie ciężkie do trafienia - bo wąskie. Tak czy siak - trudno będzie :(
Usuń