sobota, 27 października 2018

Rewolucja...

Na początku 1917 r. sytuacja wewnętrzna w Rosji była zła. Pod koniec lutego w Piotrogrodzie wystąpiły poważne utrudnienia w aprowizacji (spowodowane m.in. ciężką zimą i paraliżem transportu kolejowego), co wywołało pod koniec lutego pogłoski o możliwym głodzie i w dalszej kolejności – liczne wystąpienia ludności. Te zgromadzenia, początkowo o charakterze socjalno-bytowym, pod wpływem działalności agitatorów zmieniły się rychło w zamieszki polityczne, skierowane przeciwko caratowi. Do tego doszły liczne strajki w zakładach przemysłowych. Do akcji usiłowano skierować policję, ale jej działania nie były skuteczne wobec skali wystąpień. W tej sytuacji władze usiłowały je stłumić przy pomocy wojska. Doszło do krwawych starć, w których zginęło kilkadziesiąt osób. W końcu jednak żołnierze zaczęli odmawiać wykonywania rozkazów strzelania do pokojowo manifestujących cywilów, rozpoczęły się wiece w oddziałach a nawet przyłączanie się do protestujących. Postawa zbuntowanych oddziałów okazała się rozprzestrzeniać lotem błyskawicy – wkrótce posłuszeństwo zaczęły wypowiadać kolejne oddziały skoszarowane w rejonie Piotrogrodu, także te nie skierowane do tłumienia protestów. W krótkim czasie zrewoltowani żołnierze przyłączyli się do zamieszek, zaatakowano żandarmerię, siedzibę Ochrany, budynki ministerstw, zajęto Pałac Zimowy, z Twierdzy Pietropawłowskiej wypuszczono osadzonych. W arsenałach zdobyto wielką liczbę broni palnej. Z początkiem marca zaczęły się organizować nowe ośrodki władzy w stolicy, złożone z przedstawicieli wszystkich niemal opcji politycznych. Dotychczasowe władze straciły jakąkolwiek kontrolę nad wydarzeniami w stolicy. 
Mimo to, Mikołaj II przebywający poza stolicą, nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji i usiłował organizować ekspedycję karną złożoną z wiernych sobie oddziałów. Sam natomiast usiłował powrócić do Piotrogrodu, co jednak uniemożliwili rewolucjoniści, zatrzymując pociąg cara. Bunt rozlał się bowiem w międzyczasie także poza stolicę. Nie powiodła się także próba powrotu do wojsk na froncie, bowiem stale i gwałtownie zmniejszała się liczba oddziałów wiernych caratowi. Mikołaj II utracił w tym czasie wiarę w możliwość utrzymania władzy. Odwołał oddziały wysłane na Piotrogród i 2 (15) marca 1917 r. abdykował na rzecz młodszego brata, wlk. ks. Michała Aleksandrowicza. Ten jednak, w obliczu rozwoju sytuacji zrzekł się korony już w dniu następnym, przekazując całą władzę Tymczasowemu Komitetowi Dumy. W ten sposób, w ciągu kilku zaledwie dni zawaliła się monarchia Romanowów, której nikt już w Rosji nie chciał bronić. Rozpoczął się okres rozprężenia i zamętu. Powstawały alternatywne ośrodki władzy – obok powołanego przez Dumę Rządu Tymczasowego, powstała wojownicza Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, a w terenie – liczne rady robotnicze i żołnierskie oraz inne podobne ciała.
W sposób oczywisty, postępujące rozprężenie w państwie i w wojsku odbiło się na sytuacji na froncie. Obsadzające jego południowy odcinek oddziały rosyjskie od przełomu lutego i marca nie stanowiły już tak pewnej zapory przed siłami państw centralnych jak dotychczas. Tylko ich nieprzygotowaniu do podjęcia działań ofensywnych na wielką skalę zawdzięczać było można to, że front się nie załamał całkowicie. W kilku miejscach jednak oddziały rosyjskie uległy takiemu rozkładowi, że ciągłość frontu przestała tam de facto istnieć. Sytuację tę wykorzystało dowództwo niemiecko-austrowęgierskie, zajmując najsłabiej bronione, bądź w ogóle nie bronione tereny. Dowódcy rosyjscy, tam gdzie dysponowali jeszcze w miarę zdyscyplinowanymi oddziałami,  celem skrócenia frontu i uniknięcia okrążenia, zmuszeni byli do taktycznego odwrotu. W efekcie w ciągu marca 1917 r. front na odcinku na południe od Rawy przesunął się na wschód, co obrazuje poniższa mapka:

14 komentarzy:

  1. Sytuacja jest dramatycznie trudna. Nie dyskutuję już o terminie wybuchu tej rewolty, który - moim zdaniem - winien nastąpić później, gdyż ogólna sytuacja Rosji jest bezsprzecznie lepsza, niż w realu. Ale to już suwerenna decyzja Autora. Trzeba pilnie ewakuować front na odcinku południowym, skracając go do linii wyznaczonej, w przybliżeniu, przez miasta Lublin-Chełm-Łuck. Otworzyć w ten sposób drogę Państwom Centralnym na południe Rosji. Im szerzej rozleje się ich ofensywa, tym mniejszy będzie jej impet i nacisk na nasze pozycje. W razie konieczności dalej skracać trzeba będzie front na południu, tak aby wzmocnić obronę "przedmościa inflanckiego". Koniecznie należy zwrócić się też do zachodnich koalicjantów o przeprowadzenie pilnej, pełnowymiarowej ofensywy odciążającej.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W widłach Wisły i Wieprza była w OTL twierdza, nie pomnę jej nazwy, jeśli w ATL ona istnieje to może być w tamtym rejonie punktem na którym oprzemy obronę, dalej to jak kol.ŁK wspomniał to do łucka i oprzeć się na bagnach polesia. Jak sytuacja w jednostkach rosyjskich które stacjonują blisko naszych? Czy jest możliwość "zarażenia" naszej jednostki przez to czerwone coś? I czy będziemy ratować cara? W sensie udzielić mu azylu później, czy też sz.p. Autor zechce go jednak uśmiercić jak w OTL?
      Adm.Thrawn

      Usuń
    2. @ŁK - takie skrócenie jak piszesz odbędzie się pewnie "samo z siebie", bez naszego udziału, wraz z postępującym słabnięciem armii rosyjskiej. Ale będzie to bardzo groźne dla nas, bo wzrośnie niebezpieczeńśtwo wielkiego okrążenia naszych sił. Efektywne skrócenie frontu oznaczało by wycofanie się na linię Drohiczyn-Lublin-Bełz, ale oczywiście to na razie nie wchodzi w grę, bo oznaczało by oddanie stolicy.
      @Adm.Thrawn - twierdza o której piszesz to Iwanogrod. W naszym KP to oczywiście Dęblin, i faktycznie możemy oprzeć o nią swoją obronę (jak również o Modlin).

      Usuń
    3. Co do rosyjskich oddziałów, to oni mają swój odcinek frontu (południowy) i nie ma bezpośredniej styczności z naszymi wojskami (oprócz tych na styku sektora polskiego i rosyjskiego, który wypada gdzieś koło Warszawy. Mimo to, oceniam że możliwość infekcji "czerwonym czymś" istnieje, niejako samoistnie, w wyniku zaistniałych warunków, a nie koniecznie kontaktu z chorym...

      Usuń
    4. Jeszcze w kwestii cara. Generalnie, wydaje mi się, że po abdykacji nie ma to dla rozwoju wydarzeń większego znaczenia. Specjalnych możliwości ratowania Mikołaja II nie mamy, gdyż przebywa w areszcie na terenie Rosji (w Carskim Siole). Wiele tu zależy od woli Rządu Tymczasowego. W rzeczywistości nie zgadzał się on na wyjazd Mikołaja. On sam chciał emigrować do Anglii, ale temu nie był przychylny Jerzy V, obawiając się że osoba eks-cara była by mocno kłopotliwa, w sytuacji gdy wojenną koniecznością był dalszy wysiłek "nowej" Rosji po stronie sprzymierzonych.

      Usuń
    5. Kolego ŁK! Nie można otwierać wejścia na Ukrainę. Państwa Centralne zdobędą tam zasoby żywności, morale jeszcze walczących jednostek IR upadnie, a nieprzyjaciel nie ruszy na Kaukaz czy Moskwę, tylko skręci na północ i rolując nasz front wejdzie nam w głąb kraju. Wtedy nasz "głęboki odwrót strategiczny" skończy się tym że może będziemy mogli utrzymać się na linii Niemen-Wilno-Dyneburg-Ryga.

      Usuń
    6. Kolego O'Cooley! :) Każde historyczne wejście wroga w głąb Rosji, kończyło się jego strategiczną klęską i to niezależnie od początkowych sukcesów. Ofensywa Państw Centralnych rozwinie się na tym odcinku, na którym napotka mniejszy i bardziej chaotyczny opór. Przy okazji mam nadzieję, że czas okupacji przez nas części Galicji został wykorzystany na powołanie ochotniczego legionu polskiego, walczącego u boku naszej armii. Generalnie rozwój sytuacji jest, moim zdaniem, mało realistyczny, gdyż zaczyna powielać zdarzenia z realu. W "tej" Rosji nie było, w moim odczuciu, podstaw do "pełnowymiarowej" rewolucji na przedwiośniu 1917 r. Powtórzę to, co pisałem już wielokrotnie: w tej wojnie Niemcom powinno się powodzić gorzej niż w realu, bo Polska z Rosją (A.D.1914) to znacząco więcej niż realowa Rosja tego czasu...
      ŁK

      Usuń
    7. Problem w tym, że nawet jeśli wejście w głąb Rosji skończy się klęską Niemiec, to wcześniej dojdzie do naszej klęski. Niestety, leżymy "po drodze". Dlatego ja bym był ostrożny we wpuszczaniu Niemców południem do Ukrainy. Inna sprawa, że może dojść do tego bez względu na nasze poczynania. Na razie Rosja trochę ustąpiła, ale ogólnie, jako całość, jakoś się trzyma. Jest w naszym interesie by tak pozostało.
      Co do ewentualnego legionu - myślę, że nie ma potrzeby tworzyć takowego, skoro istnieje regularna armia Królestwa Polskiego. Można po prostu zorganizować pobór do niej (jak również oczywiście przyjmować ochotników) z terenu Galicji.

      Usuń
    8. I ja powtórzę to co pisałem wielokrotnie :) Nie ma obiektywnych, wymiernych wyznaczników, które by określały relacje potencjałów państw w historii alternatywnej do tych z historii rzeczywistej. Wszystko jest kwestią do swobodnego uznania. No i ja mam po prostu takie a nie inne wyczucie, które nie uzasadnia takiej zmiany o jakiej piszesz. Cóż, tradycyjnie w takich sytuacjach podpisujemy protokół rozbieżności? ;)

      Usuń
    9. Regularny pobór z Galicji nie wchodzi w grę. Formalnie to obywatele obcego państwa, których nie wolno przymusowo powoływać do służby w wojsku polskim. Co do oceny realiów, pozostaje nam podpisanie protokołu rozbieżności. Również pozostanę przy swojej opinii, w ukierunkowaniu impetu ataku mocarstw centralnych na południe Rosji. Tak, niejako szlakiem Karola XII w początków XVIII wieku. :)
      ŁK

      Usuń
  2. Jest jak jest. (Zrezygnowałem przed jakimś czasem z komentowania, żeby sążnistych dyskusji o przebiegu scenariusza alternatywnohistorycznego z jednej strony nie prowokować, z drugiej samemu się w nie nie wikłać, niemniej jednak pozdrawiam Kolegów i szanownego Autora).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolego Jasta! Te dyskusje, ZWŁASZCZA sążniste i MERYTORYCZNE, są więcej niż pożądane. W imieniu własnym, a zapewne i wielu bywałych tu Kolegów, proszę o stałą obecność!
      ŁK

      Usuń
    2. Ech, mało jest rzeczy lepszych niż dobra dysputa, a tu dzięki Kolegom bywały znakomite. Z tym że front robót potrafi się z ich powodu walić, a jeżeli człek pracuje nie dość że na swoim, to jeszcze na akord, czasem trzeba nadrabiać o 4 rano :D

      Ale jak widać ciągnie wilka do lasu...

      Usuń
    3. Oczywiście przyłączam się do apelu ŁK i forąco namawiam do ponownego podjęcia aktywności. Choć wiem, jak to jest jak się ma ostry deficyt czasu, bo sam ostatnio tego doświadczam, czego efektem wyraźne zwolnienie tempa na blogu :(

      Usuń