wtorek, 11 maja 2021

Alternatywny Viribus Unitis

 Dziś alternatywne pancerniki dla floty austro-węgierskiej. Punktem wyjścia do opracowania tego projektu była teza, że flota Austro-Węgier to nie były pełnoprawne siły morskie, tylko de facto flota obrony wybrzeża, z powodów geograficznych nie mająca szans wyjścia poza wody Adriatyku. A w sumie też – z uwagi na lądowy charakter Austro-Węgier – dla tego państwa w istocie niespecjalnie przydatne (a kosztowne!). Proponuje więc rozwiązanie ograniczające wydatki, czyli okręty mniejsze, wolniejsze i z mniej liczną artylerią niż faktyczny typ Tegetthoff/Viribus Unitis, ale nadal przyzwoicie opancerzone. Oczywiście na papierze są to okręty znacząco słabsze i mniej uniwersalne od realnego Tegetthoffa i spółki, ale w kontekście braku realnych sukcesów okrętów tego typu w czasie wojny, takie mini drednoty okazały by się per saldo nie gorsze od nich, a w relacji koszt-efekt – nawet lepsze ;) Oczywiście, jest to pomysł kontrowersyjny, ale być może realny w sytuacji szukania oszczędności w budżecie, gdy na pierwszym planie są jednak potrzeby wojsk lądowych… No i jak zwykle ciekawe wyzwanie konstruktorskie – jak uzyskać maksimum walorów bojowych przy silnie limitowanych gabarytach okrętu.





 

Viribus Unitis, austro-hungarian battleship laid down 1910 (Engine 1911)

Displacement:
    14 180 t light; 14 878 t standard; 15 343 t normal; 15 716 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    484,12 ft / 483,14 ft x 81,23 ft x 24,08 ft (normal load)
    147,56 m / 147,26 m x 24,76 m  x 7,34 m

Armament:
      8 - 12,01" / 305 mm guns (4x2 guns), 865,70lbs / 392,67kg shells, 1908 Model
      Breech loading guns in turrets (on barbettes)
      on centreline ends, evenly spread, 2 raised mounts - superfiring
      14 - 5,91" / 150 mm guns in single mounts, 102,98lbs / 46,71kg shells, 1910 Model
      Quick firing guns in casemate mounts
      on side, all amidships
      14 guns in hull casemates - Limited use in heavy seas
      8 - 2,60" / 66,0 mm guns in single mounts, 8,77lbs / 3,98kg shells, 1910 Model
      Quick firing guns in casemate mounts
      on side ends, evenly spread
      8 guns in hull casemates - Limited use in heavy seas
      8 - 2,60" / 66,0 mm guns in single mounts, 8,77lbs / 3,98kg shells, 1910 Model
      Quick firing guns in deck mounts
      on side, all amidships
    Weight of broadside 8 508 lbs / 3 859 kg
    Shells per gun, main battery: 80
    4 - 21,0" / 533 mm submerged torpedo tubes

Armour:
   - Belts:        Width (max)    Length (avg)        Height (avg)
    Main:    12,6" / 320 mm    300,75 ft / 91,67 m    8,14 ft / 2,48 m
    Ends:    4,72" / 120 mm    169,13 ft / 51,55 m    8,14 ft / 2,48 m
      13,25 ft / 4,04 m Unarmoured ends
    Upper:    11,0" / 280 mm    300,75 ft / 91,67 m    6,50 ft / 1,98 m
      Main Belt covers 96% of normal length

   - Torpedo Bulkhead:
        1,57" / 40 mm    300,75 ft / 91,67 m    17,88 ft / 5,45 m

   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    11,8" / 300 mm    8,66" / 220 mm        11,0" / 280 mm
    2nd:    5,91" / 150 mm          -                  -

 - Armour deck: 1,34" / 34 mm (2,17" / 55 mm over citadel), Conning tower: 11,81" / 300 mm

Machinery:
    Coal fired boilers, steam turbines,
    Geared drive, 2 shafts, 13 651 shp / 10 184 Kw = 18,00 kts
    Range 2 800nm at 10,00 kts
    Bunker at max displacement = 837 tons (100% coal)

Complement:
    689 - 896

Cost:
    £1,475 million / $5,900 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 1 063 tons, 6,9%
    Armour: 5 998 tons, 39,1%
       - Belts: 2 570 tons, 16,8%
       - Torpedo bulkhead: 313 tons, 2,0%
       - Armament: 2 267 tons, 14,8%
       - Armour Deck: 690 tons, 4,5%
       - Conning Tower: 157 tons, 1,0%
    Machinery: 609 tons, 4,0%
    Hull, fittings & equipment: 6 509 tons, 42,4%
    Fuel, ammunition & stores: 1 163 tons, 7,6%
    Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      22 546 lbs / 10 227 Kg = 26,0 x 12,0 " / 305 mm shells or 4,2 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,00
    Metacentric height 3,7 ft / 1,1 m
    Roll period: 17,8 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 75 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,96
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 1,64

Hull form characteristics:
    Hull has a flush deck
    Block coefficient: 0,568
    Length to Beam Ratio: 5,95 : 1
    'Natural speed' for length: 21,98 kts
    Power going to wave formation at top speed: 40 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 46
    Bow angle (Positive = bow angles forward): -8,00 degrees
    Stern overhang: 0,98 ft / 0,30 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        23,43 ft / 7,14 m
       - Forecastle (18%):    20,44 ft / 6,23 m
       - Mid (50%):        18,44 ft / 5,62 m
       - Quarterdeck (19%):    19,46 ft / 5,93 m
       - Stern:        19,95 ft / 6,08 m
       - Average freeboard:    19,74 ft / 6,02 m
    Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 89,7%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 147,9%
    Waterplane Area: 27 862 Square feet or 2 588 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 98%
    Structure weight / hull surface area: 164 lbs/sq ft or 800 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 0,92
        - Longitudinal: 2,03
        - Overall: 1,00
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is adequate
    Room for accommodation and workspaces is excellent
    Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
    Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather

Viribus Unitis (1911)
Tegetthoff (1912)
Prinz Eugen (1912)
Szent Istvan (1914)
 

35 komentarzy:

  1. Bardzo dobry koncept. Okręty znacząco tańsze, a zarazem twardy "orzeszek" do zgryzienia dla drednotów włoskich. Trochę szkoda, że odpuściłeś awangardowe wieże trójdziałowe. W układzie 3 x III (z superpozycją dziobową) różnica mas byłaby zapewne nieznaczna, a siła ognia z sektora dziobowego o 50% większa.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie że Ci przypadł do gustu. Natomiast co do wież, to jako raczej konserwatysta, jestem generalnie zwolennikiem rozwiązań klasycznych niż awangardowych. Stąd, mając do wyboru wieże podwójne i potrójne, aczkolwiek obydwa rozwiązania byłyby dopuszczalne, wybrałem jednak to pierwsze. Układ 3 x III obiektywnie byłby lepszy, ale jednak 4 x II jest subiektywnie fajniejszy;) A jak wiadomo, ja lubię okręty fajne, niekoniecznie zaś optymalne. Ale że nie jestem też taką totalną "konserwą", to coś w układzie 3x III też ma szanse się pojawić. Był taki ciekawy projekt rosyjski z okolic PWS, który mnie ostatnio zaciekawił. Może się więc za niego wezmę?

      Usuń
    2. Zachęcam zatem! :)
      ŁK

      Usuń
    3. To był dość ciekawy projekt z 1911 r., zgłoszony przez Stocznię Bałtycką w ramach konkursu na Izmaiły. Okręt miał mieć 24140 ton, napęd dieslowski, 9x356 i 24x130 i 25 w. prędkości, przy nieznanych wartościach opancerzenia. Okręt wygląda raczej na dość trudny do „zmieszczenia” w takiej wyporności, ale kto wie, może by się udało. W przeciwieństwie do propozycji niejakiego inż. Buszajewa, który planował okręt analogicznie uzbrojony, mający pancerz 250 mm, prędkość 26,5-28 w., wypierający… 20.000 ton. No, to już raczej SF, nawet jeśli miał tam być jakiś innowacyjny rodzaj napędu o rewelacyjnym stosunku mocy do masy. Podobnie należy się odnieść do innej propozycji tego konstruktora – 15x356 na 30.000 ton…

      Usuń
    4. Zdecydowanie zbyt lekka wydaje się ta wyporność (24140 tn), jak na okręt szybki i bardzo silnie uzbrojony. No, chyba, że pancerz byłby bardzo lekki. Imponujące charakterystyki, w stylu małego superdrednota miał grecki "Salamis", ale jego nie udało się wykończyć, choć poziom zaawansowania robót stoczniowych był znaczny. Zakładając, że charakterystyki "Salamisa" w ostatecznej formie (4 x II - 356 mm) opancerzenie burty do 250 mm i prędkość 23 węzły) były jednak realne do osiągnięcia, to możliwy byłby i ten okręt ze Stoczni Bałtyckiej. Zwłaszcza, gdyby poziom opancerzenia był zbliżony do "Gangutów".
      ŁK

      Usuń
    5. Znając Twój konserwatyzm byłbym zaskoczony, gdyby "przeszedł" napęd dieslowski! :)
      ŁK

      Usuń
    6. A to Cię zaskoczę – akurat w tym przypadku diesle są jednym z elementów oryginalności tego projektu, a zatem wpływają na jego „fajność”. W związku z tym – będzie napędzany dieslami :) Natomiast co do opancerzenia, oczywiście będę próbował zmieścić jak najlepsze, ale co wyjdzie w realu, to symulacja pokaże. Ten program nieraz brutalnie weryfikuje początkowe założenie i zmusza do poważnych kompromisów.

      Usuń
  2. Pomysł dobry, ciekawy i mający logiczne uzasadnienie. Tyle tylko, że racjonalne podejście (do czegokolwiek) nie zawsze znajduje aprobatę u decydentów. Podejrzewam, że marynarka A - W byłaby oburzona taką propozycją. Pamiętajmy, że pierwotnie seria miała liczyć trzy jednostki, budowę i pokrycie kosztów czwartej w przyspieszonym tempie podjął parlament węgierski w Budapeszcie, "bo Węgrzy też chcieli mieć swój pancernik". Można przypuszczać, że Austriacom również nie obce było takie myślenie. Widać, że podejmowane decyzje były skutkiem ambicji i emocji, a nie strategicznego, "wojskowego" podejścia. Mniejsze okręty deprecjonowałyby marynarkę A-W zarówno w oczach świata, jak i własnych, a miała ona stosunkowo duże aspiracje. Zresztą budowa pierwszego z okrętów była rozpoczęta na prywatne zlecenie dowódcy floty - tak się tam niektórym spieszyło. Rezygnacja z pełnogabarytowych i silnie uzbrojonych drednotów, mających (teoretycznie) stanowić przeciwwagę jednostek włoskich na pewno nie spotkałaby się z uznaniem.
    Ewentualna konfrontacja prezentowanych tu okrętów z "pełnowymiarowymi" drednotami, prawdopodobnie skończyłaby się dla nich smutno. Fakt, że w realu historia oraz losy tych (oraz włoskich właściwie też) pancerników, potoczyły się w sposób tak nieefektywny, bierny i ukazujący daleko posuniętą bezzasadność (z punktu widzenia wojskowego) ich powstania, to już inna sprawa, nie do przewidzenia przed 1914 rokiem.
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak by MW dostała odpowiednio mniejsze fundusze, to by się mogła oburzać do woli, a i tak zbudowała by mniejsze jednostki;) Lepiej mieć 3 mniejsze okręty, niż bezproduktywnie się wykłócać o większe. Myślę, że w takim wypadku mogły by powstać dokładnie 3 jednostki, jak w realu, a czwartą dorzucili by ambicjonalnie Węgrzy, z konieczności wg tego samego projektu.
      Co do konfrontacji z drednotami włoskimi, to zależy. Nie zawsze jest tak, że okręt na papierze słabszy nie ma żadnych szans walcząc z mocniejszym, zwłaszcza gdy chodzi o starcia zespołów, a nie pojedynczych okrętów (pod Jutlandią bywało, że okręty niemieckie wytrzymywały trafienia pocisków 381 mm, z kolei na brytyjskich 305 mm robiły poważne szkody, a teoretycznie taki Konig czy Kaiser przy brytyjskich superdrednotach to była słabizna). Atut walki w rejonie własnych wybrzeży (bo to jest de facto POW-drednot) gdzie można umiejętnie wykorzystać skomplikowaną linię brzegową czy pola minowe też nie jest bez znaczenia. No i weźmy pod uwagę, że te mini-drednoty wcale nie są słabo opancerzone, a wręcz lepiej niż okręty włoskie.

      Usuń
    2. Przychylam się do opinii, że w starciu z drednotami włoskimi te okręty nie stały na z góry straconej pozycji.
      ŁK

      Usuń
    3. Kwestia fundusz jest najczęściej decydująca, w pełni się zgadzam, ale widać, że A-W dokonały znacznego wysiłku, aby mieć tak pokaźne jednostki.
      Oczywiście, że nie stały na straconej pozycji; dlatego napisałem "prawdopodobnie". Jednak wydaje mi się, iż różnica w sile ognia była dość znacząca i należy brać ją pod uwagę.
      Sądzę jednak, że aspekty rywalizacji i chęci co najmniej dorównania potencjalnemu przeciwnikowi miały tu decydujące znaczenie; zresztą takich przykładów mamy o wiele więcej. Praktycznie rozbudowy większości flot (jeśli nie wszystkich) były nakręcane przez rzeczywistego czy potencjalnego rywala.
      Aleksander

      Usuń
    4. Zasadniczo zgoda, ale gdyby się tego ściśle trzymać, to by trzeba uznać, że wybudowano by to co wybudowano, i o czym ja bym pisał? I co rysował? ;)

      Usuń
  3. Fajny okręcik chociaż trochy "ślimok", po PWS tak czy owak łakomy kąsek dla Grecji (kupują po cenie złomu?) czy Norwegii, lub któregoś z Państw ABC albo innych trzeciorzędnych flot. kto wie może jacyś Galicjanie ;) by porwali jednostkę. XD
    Bardziej serio ciekawe by było jakby została wykonana modernizacja połączona z wymianą napędu i remontem generalnym po 20 latach "służby" jednostki, ale na więcej niż +3w bym nie liczył.
    Ostatnie 2 malowania wyglądają bardzo ciekawie, bardzo pomocne przy działaniach w pobliżu brzegów.
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzrost prędkości o 3 węzły to i tak niewiele. Uważam, że lepiej byłoby wykorzystać taką przebudowę dla wzmocnienia opancerzenia poziomego, co będzie niezbędne w związku z wzrastającym znaczeniem lotnictwa morskiego i wydłużającym się dystansem prowadzenia walki artyleryjskiej.
      ŁK

      Usuń
    2. Tak sobie oglądałem sylwetki, szukając "alternatywy". W końcu przeczytałem opis i raport Springsharpa... W podsumowaniu powiem tak:
      1. Pomysł i wykonanie - przednie. Może trochę węzłów by mu można dokręcić, żeby trzymał drednotowy standard.
      2. Ciekawe jaką cenę wyliczyłby Springsharp dla oryginalnego Viribusa, bo naprawdę podoba mi się perspektywa, która mnie napadła podczas czytania komentarzy, czyli sześć takich "alternatyw" zamiast czterech oryginałów.
      3. Myślałeś o stworzeniu spardeka i przeniesieniu pod niego kazamat z kadłuba ? Wiem, wiem... Podniesienie środka ciężkości i masy kadłuba, ale w perspektywie poprawa jakości obsługi i użycia całej artylerii średniej. Tym bardziej, że dzielność morską ma naprawdę na dobrym poziomie.
      4. Kolorystycznie najbardziej pasuje mi wersja czwarta malowania.
      To na razie tyle...

      Usuń
    3. W latach 30stych można by pomyśleć jeszcze o:
      -wydłużeniu okrętu o 4-8m i poszerzeniu o metr-półtora (no i bąbelki TDSa w to wkomponować)
      -pancerza zwykle się nie wymienia prawda? ale tu można by spróbować na nowszy (z 320 na 300mm, zyskaną masę na ochronę pokładu)
      -Technologia idzie do przodu, stare turbiny i kotły po remoncie posłać do pracy w fabrykach/elektrowniach i nowsze zainstalować przy podobnej masie i rozmiarach moc powinna wzrosnąć o.. 15-30%? ofc palimy mazutem
      -kazamaty dział 66mm likwidujemy, a pokładowe zamienić na działa/działka plot
      -Jeden komin więcej miejsca, można by go częściowo wkomponować w nadbudówki
      to chiba tyle (oprócz ofc oczywistych)
      Kpt.G

      PS. Gdzie są umieszczone wyrzutnie torped? klasycznie? po jedej na burtę i dziób-rufa? (tzw układ krzyżyka?)

      Usuń
    4. Myślę, że moderka w latach 30-stych byłaby nieopłacalna. Zbyt wielkie koszty przy małych zyskach.

      Usuń
    5. Conte di Cavour, zmodernizowany. Jeśli jakieś floty nie stać na nowy będzie modernizować trupa za półceny nowego okrętu.
      Kpt.G

      PS Eksperyment Myślowy co można by uzyskać ;)

      Usuń
    6. @Kpt.G, ŁK. Ślimak, to prawda. Ale skoro to faktycznie duży POW, to ta prędkość nie jest bardzo kluczowa. Jej zwiększenie powodowało by eskalację rozmiarów, co zniweczyło by całą koncepcję okrętu. Niestety więc, ale taki kompromis okazał się konieczny. Oczywiście, sądzę, że w ramach modernizacji było by realne dociągnięcie do standardu drednotów czyli nieco ponad 20 w., ale niewiele więcej ponad tą wartość. Ostatecznie pewnie jednak przebudowa była by i tak kolejnym kompromisem – tym razem pomiędzy zwiększaniem prędkości, a poprawą opancerzenie poziomego.

      Usuń
    7. @Peperon – z prędkością jest to niestety kompromis – jak to wyjaśniłem wyżej. Oczywiście, zawsze większa prędkość jest mile widziana, ale niestety, w tym przypadku się nie dało. Uwzględniając faktyczną rolę okrętu, świadomie ją poświęciłem.
      Co do cen w springsharpie, to ja bym się za bardzo do nich nie przywiązywał. Chyba już lepiej kalkulować w oparciu o wyporność, przynajmniej w obrębie zbliżonych jednostek. W tym przypadku 4 realne Tegetthoffy to jakieś 80 000 ton. 6 moich mini-drednotów to jednak ciut więcej, bo 92 000 ton, w 80 000 zmieścimy 5 takich jednostek. Z kolei 4 mini-drednoty i 2 Pappenheimy (https://springsharp.blogspot.com/2019/12/ck-szybki-krazownik.html?m=0 ) to 88 000 ton, więc nieco taniej, ale jednak zauważalnie więcej, niż 4 realne Tegetthoffy.
      Co do spardeka, to prawdę mówiąc, nie. Okręt przewidziałem stricte na Adriatyk i działania blisko brzegu. Więc dzielnością morską się specjalnie nie przejmowałem. A że szukałem też każdej oszczędności na wadze, by utrzymać drednotowe uzbrojenie i opancerzenie (to były priorytety), to świadomie poświęcałem wysokość kadłuba, prędkość czy zasięg.
      A w kwestii malowania – mam identyczne zdanie :)

      Usuń
    8. @Kpt.G. Dokładnie tak te wyrzutnie torped przewidziałem – po jednej w każdą stronę;) Na ciasnych wodach wśród adriatyckich wysepek, czy gdzieś blisko brzegu, dobrze mieć możliwość wystrzelenia torpedy w każdym możliwym kierunku (o ile już uznajemy ten rodzaj uzbrojenia w ogóle za potrzebny pancernikowi). Co do pancerza, to na ogół raczej się tego nie robi, z różnych względów. W zasadzie jest to możliwe tylko wtedy gdy jest on przymocowany do zewnętrznej części kadłuba. Ale bywają rozwiązania odmienne – np. pancerz wewnętrzny lub zintegrowany z kadłubem, wtedy jest to raczej niemożliwe (a przynajmniej horrendalnie drogie i skomplikowane). Można sobie wyobrazić jeszcze wzmocnienie pancerza poprzez zamontowanie dodatkowych płyt pancernych, ale tu też sa ograniczenia – minimalna grubość płyty utwardzanej, żeby miała adekwatną odporność, to ok 3 cale, czyli 76 mm. Czyli o minimalnie taką wartość można by tą droga pogrubić pancerz, żeby miało to sens. Ale dodatkowe 3 cale pancerza to sporo waży. Natomiast o pocienianiu opancerzenia to ja chyba nie słyszałem. Myślę, ale nic takiego mi nie przychodzi do głowy. Może mam jakieś zaćmienie, a ktoś rzuci jakiś przykład takiej operacji? Inna sprawa, czy w technologii wytwarzania pancerza po PWS zaszła aż taka zmiana, że uzasadniała by zmniejszenie grubości? raczej wydaje mi się, że w związku z zaprzestaniem budowy pancerników panowała w tym zakresie raczej stagnacja. Może zmieniło się to dopiero w zaawansowanych latach 30-tych, ale nie jestem pewien, bo to już raczej nie moja epoka ;)

      Usuń
    9. @ Kpt. G.
      Porównaj sobie wielkość Cavoura i tych okrętów. Wydłużając go nawet o 8 metrów, co zyskasz ? Czuy w latach 30-tych wydłużano okręty na śródokręciu, bo wydłużenie dziobu (jak Włosi) lub rufy (jak Japończycy) raczej niewiele da. Napisałem, że modernizacja jest nieopłacalna, ale nie dopisałem, że okręty są za małe na jakieś znaczące poprawienie siły lub odporności okrętu.

      Usuń
  4. Przy węższych barbetach chyba łatwiej byłoby o stosowną ochronę przeciw eksplozjom podwodnym, a tu realowe okręty wszak słabowały.

    Całościowo pomysł wydaje mi się bardzo dobry, nieco „asymetryczny”, a przy specyficznych warunkach działania cekańskiej floty zachowawcza symetryczność nie była właściwą koncepcją. Takie okręty uzupełnione zbudowanymi za zaoszczędzone pieniądze opisanymi kiedyś szybkimi wielkimi krążownikami dawałyby większe szanse spowodowania dyskomfortu dla Włochów i ich sojuszników niż budowanie bardzo dokładnych odpowiedników skazanych na bytowanie w warunkach supremacji liczebnej przeciwnika, aczkolwiek rzecz jasna najlepsze pod tym kątem okazały się okręty podwodne jako asymetria doskonała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć. Myślę, że mogło by być porównywalnie, albo minimalnie tylko lepiej. Barbety są wprawdzie węższe, ale kadłub też jest węższy niż w realowych okrętach, więc na ochronę ptorp nie zostaje bardzo dużo miejsca..

      Usuń
    2. Natomiast w samych okrętach faktycznie, można upatrywać pewnych cech asymetryczności, która mogła by przeciwników przyprawić i sporo bólu głowy. Na podstawie wyporności oceniam, że za cenę mniejszą niż 4 realowych drednotów pewnie dało by się wybudować 4 takie mini drednoty i 1 krążownik (a trochę dokładając - 2 krążowniki), co by mogło nieco na Adriatyku namieszać;)

      Usuń
    3. Krążowniki nawet pokłusować za Cieśniną Otranto... Byłoby to bardzo ryzykowne, ale lepsze to niż kiszenie floty w portach.

      Usuń
  5. Mały bonusik: cała flota razem (4 Viribusy i 2 Pappenheimy): https://i.ibb.co/YhPKHKd/viribus-pappenheim.png
    Przyznacie, przyjemny widoczek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mawiał pewien Pan: "Z takim zespołem można pogrzeszyć." :D
      Kpt.G

      Usuń
  6. Po linii habsburskiej byłyby to idealne okręty dla Hiszpanii, no ale trochę za późno, przy tym pozycja kapitału brytyjskiego była tam za mocna, żeby ktoś mógł na poważnie konkurować.

    OdpowiedzUsuń
  7. To z pewnością lepsza opcja dla Hiszpanii od realowych minidrednotów klasy "Espana".
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Myślałem o tym samym. Porównanie z typem „Espana” nasuwa się samo przez się. Ten projekt jest o niebo lepszy od trochę kuriozalnych okrętów hiszpańskich.
      Aleksander

      Usuń
    2. Dla kontekstu hiszpańskiego można by zalegendować wcześniejsze powstanie projektu jednostek, wszak zastosowano wieże wzięte bezpośrednio z typu „Radetzky”, nie trzeba było czekać na nowatorskie trójdziałowe.

      Usuń
    3. Z pewnością była by to atrakcyjna propozycja dla Hiszpanii. Okręt w podobnych gabarytach, ale całościowo jednak silniejszy (o ile przeboleć prędkość). No i pytanie - czy Hiszpanom takie zasięg by wystarczył, czy może życzyliby sobie jego polepszenia?
      Natomiast co do typu Espana, to ja bym go aż tak nie postponował. Ja je bardzo osobiście bardzo lubię, a że były słabsze od wielu drednotów, to przecież nic dziwnego, przecież były też sporo mniejsze. Jak na swoje rozmiary, były to całkiem silne okręty. W gabarytach predrednota oferowały uzbrojenie drednota, co jest jednak pewnym osiągnięciem.

      Usuń
    4. Na ocenę typu „España” wpływa chyba ślimaczenie się budowy serii jako całości. „Jaime I”, wchodząc do służby, był już mocno z poprzedniej epoki, chociaż tu zagrała przecież siła od Hiszpanów niezależna. Poprzednie dwa też podnosiły bandery jako już zdystansowane przez superdrednoty, niemniej jednak zamysłem Iberyjczyków nie było przecież ściganie się z czołowymi flotami, na to nie mieli zupełnie środków. Uzyskany zespół trzech jednostek zmusiłby kogoś, kto chciałby naruszyć suwerenność kraju w metropolii albo pozostałych koloniach do przedsięwzięcia całkiem potężnej wyprawy i liczenia się z dużą bitwą. Taki był chyba zamysł. A do bombardowania marokańskich powstańców jednostki były zasadniczo nie gorsze niż superdrednot, a o wiele tańsze. Że okręty musiały służyć jeszcze w II połowie lat 30. jako bardzo przestarzałe, zresztą mało szczęśliwie, to już inna sprawa, determinowana przez możliwości finansowe i chaos wewnętrzny. Zresztą nad całą flotą wisiało jakieś fatum, vide równie smętna utrata „Balearesa”.

      Usuń