poniedziałek, 24 czerwca 2024

Monitory fińskie

Zanim powstała para fińskich POW Vainamoinen i Ilmarinen, pojawiło się całkiem sporo propozycji przybrzeżnych okrętów artyleryjskich dla tej floty. Pierwszą była propozycja dowódcy floty, kmdr Von Bonsdorffa z 1921 r., przewidująca budowę 4 „monitorów przybrzeżnych” o wyporności 3500 ton, wymiarach 84x18,3 m, prędkości 12 w. i uzbrojeniu… 6x305 (!). Bliższych szczegółów jednostki niestety brak, nie zachował się też żaden jej szkic, stąd charakterystyki i wygląd jednostki są moją fantazją. Oczywiście, wyporność była absolutnie niewystarczająca dla tak ciężkiego uzbrojenia. Zatem symulacja sprowadzała się do wyzwania polegającego na umieszczeniu tego uzbrojenia w jak najmniejszej wyporności. Z pewnym trudem okręt udało się „zmieścić” na 4300 ton. Niecodzienna jest sylwetka jednostki, która cechuje się nadzwyczaj niską wolną burtą niczym amerykańskie monitory z czasów wojny secesyjnej, ale wyposażona jest w całkiem współczesne wieże działowe.
Co ciekawe, projekt został odrzucony nie ze względu na nierealność pod względem technicznym, ale przez uwarunkowania finansowe…







 

Viipuri, finnish coastal monitor laid down 1922

Displacement:
    3 974 t light; 4 240 t standard; 4 299 t normal; 4 347 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    276,08 ft / 275,59 ft x 60,04 ft x 14,76 ft (normal load)
    84,15 m / 84,00 m x 18,30 m  x 4,50 m

Armament:
      6 - 12,01" / 305 mm guns (2x3 guns), 865,70lbs / 392,67kg shells, 1908 Model
      Breech loading guns in turrets (on barbettes)
      on centreline ends, evenly spread
      4 - 4,13" / 105 mm guns in single mounts, 35,32lbs / 16,02kg shells, 1910 Model
      Quick firing guns in deck mounts
      on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
      2 - 1,57" / 40,0 mm guns in single mounts, 1,95lbs / 0,88kg shells, 1914 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
    Weight of broadside 5 339 lbs / 2 422 kg
    Shells per gun, main battery: 60

Armour:
   - Belts:        Width (max)    Length (avg)        Height (avg)
    Main:    5,91" / 150 mm    165,52 ft / 50,45 m    7,68 ft / 2,34 m
    Ends:    Unarmoured
      Main Belt covers 92% of normal length
      Main belt does not fully cover magazines and engineering spaces

   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    5,91" / 150 mm    3,94" / 100 mm        5,91" / 150 mm

   - Armour deck: 1,57" / 40 mm, Conning tower: 5,91" / 150 mm

Machinery:
    Diesel Internal combustion motors,
    Direct drive, 2 shafts, 1 669 shp / 1 245 Kw = 12,00 kts
    Range 2 000nm at 8,00 kts
    Bunker at max displacement = 108 tons

Complement:
    265 - 345

Cost:
    £1,929 million / $7,715 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 667 tons, 15,5%
    Armour: 1 056 tons, 24,6%
       - Belts: 350 tons, 8,2%
       - Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
       - Armament: 314 tons, 7,3%
       - Armour Deck: 358 tons, 8,3%
       - Conning Tower: 34 tons, 0,8%
    Machinery: 53 tons, 1,2%
    Hull, fittings & equipment: 2 197 tons, 51,1%
    Fuel, ammunition & stores: 325 tons, 7,6%
    Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      2 469 lbs / 1 120 Kg = 2,9 x 12,0 " / 305 mm shells or 0,9 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,22
    Metacentric height 3,3 ft / 1,0 m
    Roll period: 13,8 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 31 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,35
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 0,39

Hull form characteristics:
    Hull has a flush deck
    Block coefficient: 0,616
    Length to Beam Ratio: 4,59 : 1
    'Natural speed' for length: 16,60 kts
    Power going to wave formation at top speed: 37 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 0,00 degrees
    Stern overhang: 0,49 ft / 0,15 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        6,50 ft / 1,98 m
       - Forecastle (28%):    4,99 ft / 1,52 m
       - Mid (50%):        4,99 ft / 1,52 m
       - Quarterdeck (24%):    4,99 ft / 1,52 m
       - Stern:        4,99 ft / 1,52 m
       - Average freeboard:    5,15 ft / 1,57 m
    Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 116,2%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 44,0%
    Waterplane Area: 12 284 Square feet or 1 141 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 66%
    Structure weight / hull surface area: 153 lbs/sq ft or 746 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 0,97
        - Longitudinal: 1,49
        - Overall: 1,01
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is cramped
    Room for accommodation and workspaces is extremely poor
    Caution: Lacks seaworthiness - very limited seakeeping ability

Viipuri (1922)
Rauma (1922)
Vantaa (1923)
Savonlinna (1923)
 

40 komentarzy:

  1. Idea kryjąca się za takim zespołem wydaje się w miarę jasna — równoważyłby siłą ognia dokładnie dwa „Ganguty”. Finowie mogli mieć całkiem dobrą orientację w pozostałych po Wielkiej Wojnie zasobach pocarskich i przewidywać, że nawet gdyby odzyskano jeszcze jeden lub nawet dwa pancerniki teoretycznie do tego się nadające, i tak pula musiałaby zostać podzielona między co najmniej dwie floty.

    Stosunek siły ognia do wielkości wychodzi porażający, opancerzenie jest adekwatne, prędkość, zasięg, a nawet dzielność morska pasują do założeń. Nie mogę jednak nie uznać, że analogiczne parametry znacznie lepiej byłoby mieć na dość wyraźnie większym kadłubie, który zapewniałby też większą niż cokolwiek symboliczna odporność, w szczególności części podwodnej. Taka, jaką by uzyskano, nie pozostawiałaby koniecznego marginesu na czynnik zwany przez Anglosasów elegancko „shit happens”. Oszczędność słabo równoważyłaby ogromne ryzyko utraty każdego okrętu od pojedynczej nawet miny, chociaż rzecz jasna w warunkach finansowych Finów pole manewru było znikome.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, lepiej byłoby mieć większy kadłub niż mniejszy, ale właśnie małe dopuszczalne rozmiary stanowią wyzwanie. Nie jest sztuką uzyskać pożądane parametry, gdy nie mamy ograniczeń co do wielkości jednostki. Dopiero ciekawie robi się, gdy trzeba się zmagać z różnymi narzuconymi ograniczeniami (rozmiary, koszt, ograniczenia traktatowe itp.), tak jak to było w tym przypadku. Poniekąd ta próba okazała się nieudana (albo raczej ograniczenia były nierealistyczne w stosunku do oczekiwań co do jednostki), gdyż zakładanych parametrów nie udało się osiągnąć na pożądanej wyporności. Niemniej uważam że było to ciekawe doświadczenie.
      Natomiast „shit happens” może się zdarzyć się zawsze i każdemu. Wiele było przypadków, że dużo większe okręty tonęły o pojedynczej miny, torpedy, czy pocisku (choćby Audacious). Zazwyczaj oczywiście można to powiązać z jakąś wada konstrukcyjną, słabym punktem czy nieprzygotowaniem konstrukcji na dany rodzaj zagrożenia (predrednoty w Dardanelach), ale z drugiej strony – idealnych okrętów nie ma. Zresztą, ideały są nudne :)
      Oczywiście zagrożenia należy w miarę możliwości neutralizować, zatem może wypadało by się postarać o jakąś flotyllę trałowców dla zabezpieczenia działania tych monitorów? Tylko obawiam się, że nie byłby to specjalnie interesujący post, bo co nietrywialnego można wymyślić w tej klasie okrętów? ;)
      dV

      Usuń
    2. Mamy poniekąd przykład rozejścia się między osiągnięciem technicznym a parametrami taktycznymi. Okręt mający, powiedzmy, 7000 ton byłby łatwiejszy do opracowania, a zatem stanowiłby osiągnięcie wyraźnie mniejsze, jednak wspomniana większa odporność premiowałaby go taktycznie. Nasuwa mi się analogia z bronią strzelecką — pistolet czy karabin o najmniejszej możliwej dla danego naboju masie, przy której funkcjonowanie jest sprawne i niezawodne, będzie doskonalszy z inżynierskiego punktu widzenia, ale w aspekcie użytkowym może ustępować orężowi cięższemu o np. 25%, ponieważ będzie brutalny dla strzelca, szybciej się też nagrzewając.

      No niestety, od trałowców ciężko wymagać wielkich rewelacji, chociaż można sobie wyobrażać np. prekursorskie wyposażanie w rozbudowane funkcje OPL kosztem uzbrojenia większego kalibru.

      Usuń
    3. Pomyśle jeszcze o tych trałowcach, a nuż mi coś ciekawego przyjdzie od głowy. A analogia do broni strzeleckiej - myślę, że jest całkiem trafna;)
      dV

      Usuń
    4. A może coś poniekąd przeciwnego — trałowcokanonierki z relatywnie ciężkim działem?

      Usuń
    5. Jak coś ma duże działo, to zawsze jest warte przemyślenia :)
      dV

      Usuń
    6. Byle nie więcej, niż działo 130 mm L/55. W przeciwnym razie będzie to po prostu kanonierka z (teoretyczną!) możliwością używania w charakterze trałowca! :)
      ŁK

      Usuń
    7. Wielkość działa będzie zależeć też od rozmiarów jednostki. W przypadku Finów nie należy sie spodziewać jakiegoś wielkiego okrętu (raczej mieli oni tendencję do miniaturyzacji), zatem i działo byłoby raczej umiarkowanego kalibru. Wstępnie przyznam, że kal. 130 mm wydaje się być maksimum tego, co taki okręt mógłby mieć na pokładzie ;)
      dV

      Usuń
    8. Mnie też wydaje się, że taki kaliber w przypadku armaty byłby maksimum — chyba żeby Finom nasunęło się eksperymentowanie z haubicami i ukierunkowanie na ostrzał celów lądowych.

      Usuń
    9. Trałowiec z haubicą to chyba za wiele, nawet dla mnie ;) A na poważnie - uważam to za mało prawdopodobne z uwagi na defensywny charakter zadań fińskiej MW. Raczej takie jednostki nie były by dla nich przydatne.
      dV

      Usuń
    10. Tzn. zadania mogłyby być w istocie defensywne, polegać na zwalczaniu przeciwnika, który wylądował już w Finlandii, ale istotnie — koncepcja taka byłaby już skrajnie egzotyczna.

      Usuń
  2. Kontrowersyjną sprawą jest, czy można skonstruować funkcjonalną barbetę dział 305mm, o wysokości tylko 2 poziomów (bo tylko tyle się tu zmieści).
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na amerykańskich monitorach się dało, i nic mi nie wiadomo, by były niefunkcjonalne.
      dV

      Usuń
  3. Bardzo mi się podobają te okręty. Mając na uwadze bardzo niską burtę, proponowałbym rezygnację z jej opancerzenia na rzecz zamontowania klasycznego pokładu pancernego, skośno-płaskiego. Ciekawe jaką grubość udałoby się osiągnąć na skosie? :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to :) Co do zaproponowanego wariantu wypowiem się wieczorem, jak siądę o springsharpa ;)
      dV

      Usuń
    2. Okazuje się, że rezygnując z pancerza burtowego, możemy osiągnąć grubość pokładu pancernego rzędu 80 mm. Oczywiście można sobie wyobrazić zróżnicowaną grubość. Np. pokład 50 mm i skosy 140 mm, albo pokład 70 mm i skosy 100 mm albo jeszcze inna kombinacja tych wartości.
      dV

      Usuń
    3. Wartość, która mnie całkowicie satysfakcjonuje. Obydwa warianty mają swoje zalety. Mnie bardziej odpowiada ten pierwszy. Dziękuję za trud przeprowadzenia dodatkowej symulacji.
      ŁK

      Usuń
    4. Żaden problem ;) Aczkolwiek, mam pewne wątpliwości co o skuteczności takiej ochrony. Zabezpieczenie witaliów skosami pokładu pancernego jest w tej sytuacji o tyle niekorzystne, że ich nachylenie sprzyja przebiciu przez pocisk nadlatujący stromym torem, z czym trzeba się liczyć. Pociski lecące z dużej odległości (a więc po stromej trajektorii) trafiałaby powiem w skos pod kątem zbliżonym do 90 stopni. Pionowo usytuowany pas burtowy bardziej sprzyjałby ich rykoszetowaniu (a nachylony do wewnątrz – jeszcze bardziej).
      dV

      Usuń
    5. Perspektywicznie (za ~15 lat) silny pokład pancerny będzie jednak dobrą osłoną zabezpieczającą przed bombardowaniem lotniczym.
      ŁK

      Usuń
    6. Tak, ale wzmocnienie pokładu osłabia odporność na trafienia pociskami artyleryjskimi, przynajmniej w tych przypadkach, gdy trafiają w skos/burtę. Jak zwykle - coś za coś.
      dV

      Usuń
  4. Bardzo fajny i ciekawy wpis, puszczam dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem sceptyczny wobec tego projektu. Budowa serii aż czterech sporych (jak na Finlandię) okrętów o nietypowej i kontrowersyjnej charakterystyce, a przy okazji z założenia o ograniczonych możliwościach, wydaje się nieracjonalna. Jeden, ewentualnie dwa – na próbę, aby zweryfikować przydatność. Próba uzyskania pewnej przeciwwagi dla dwóch sowieckich drednotów, również wydaje się bardziej niż problematyczna. Sądzę, że sama liczba dział, to zbyt mało, aby mieć szansę na uzyskanie jakiegoś sukcesu, a przynajmniej nie druzgocącej klęski z regularnymi drednotami. Prędkość wyklucza szansę na zajęcie dogodnej pozycji, nie mówiąc o ucieczce (oczywiście mam na myśli strategiczny odwrót). Nie wiem też, czy siła odrzutu relatywnie tak ciężkich dział, nie spowoduje daleko idących zakłóceń w prowadzeniu ognia przy tak małym kadłubie. Zresztą znacznie większe jednostki były podatne na odkształcenia tylko samego pokładu podczas wystrzałów. Właściwości morskie: nie najlepsze (mówiąc oględnie) przy takiej burcie. Wiadomo, że realny POW nie był w stanie przepłynąć Bałtyku o własnych siłach i Szwedzi musieli go holować na uroczystości koronacyjne w Wlk Brytanii, nie mówiąc już o wystawianiu dziobu poza jego granice. A co z pokrywą lodową, nawet cienką? Nie wydaje się, aby dał sobie radę w zimowych, długotrwałych zresztą w tamtym rejonie, warunkach.
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okręty są cztery, gdyż taka była propozycja docelowa z 1921 r., o której wyczytałem. Nie można wykluczyć, że o ile w ogóle budowę by podjęto skończyło by się na mniejszej licznie, może tylko na prototypie?
      Co do szans w starciu z drednotem – taki okręt oczywiście nie będzie z nim walczył w sposób manewrowy, na otwartych wodach, bo to byłoby dla niego samobójstwo. Cała idea okrętów obrony wybrzeża zasadza się na wykorzystaniu warunków naturalnych (płytkie wody, zatoczki, skomplikowana linia wybrzeża itp.), w których taki okręt może zostać zacumowany na dogodnej pozycji, której będzie bronił i gdzie będzie mógł zaskoczyć atakującego przeciwnika. Stanowi wtedy coś w rodzaju mobilnej baterii ciężkiej artylerii, która można ulokować na ważnym odcinku wybrzeża, które akurat wymaga obrony.
      Co do wpływu dział na sam okręt, to zniszczeń na pokładzie bym się nie obawiał, gdyż wyloty luf przy strzelaniu na burtę znajdują się poza obrysem kadłuba, zatem podmuch nie ma dużego wpływu na okręt (o ile w ogóle). Bardziej bym się obawiał ewentualnego wpływu odrzutu dział na konstrukcję okrętu. To trzeba założyć, że była by ona odpowiednio wzmocniona, by temu przeciwdziałać. W dziejach budownictwa okrętowego było całkiem sporo jednostek, w których ciężkie działa szły w parze z relatywnie niedużymi rozmiarami, choć nie wiem, czy znajdzie się aż tak skrajny przykład. Ale były monitory brytyjskie po 6000 ton z działami 305 i 356 mm, albo amerykańskie Amphitrite (3990 ton, 4x254), Monterey (4000 ton, 2x305), Arkansas (3200 ton, 2x305).
      W kwestii dzielności morskiej – coś kojarzę że było takie holowanie POW-a do W. Brytanii, ale nie pamiętam w jakich okolicznościach i z jakiego powodu. W każdym razie nie wyciągałbym z tego faktu wniosku o tak fatalnej dzielności szwedzkich POW, że nie mogły wychodzić na pełne morze. Wręcz przeciwnie, jest raczej rozpowszechniona opinia, poparta materiałem źródłowym (fotografie), że swobodnie pływały one co najmniej po Bałtyku. Podobnie niskoburtowe monitory – którym przecież zdarzało się przepływać Atlantyk, a jeden (brytyjski Cerberus) popłynął nawet do Australii (co prawda z podwyższonymi, drewnianymi nadburciami).
      Natomiast co do kwestii pokrywy lodowej, to same rozmiary okrętu chyba nie sprzeciwiają się temu, żeby sobie z nią radził. Kluczowe jest uksztaltowanie podwodnej części dziobu oraz odpowiednie wzmocnienie przeciwlodowe kadłuba. Problemem może być branie skruszonych kawałków lodu na pokład z powodu niskiej wolnej burty, i jest to niestety niedogodność, z którą trzeba się pogodzić. Ale jest to chyba możliwe, skoro jak wspomniałem, okręt nie jest przeznaczony do walk manewrowych na otwartych akwenach, i na dalsze dystanse będzie się przemieszczał tylko z rzadka.
      dV

      Usuń
    2. Dodam, że (podobne generalnie do szwedzkich!) norweskie pancerniki obrony wybrzeża cieszyły się opinią okrętów o bardzo dobrej dzielności morskiej.
      ŁK

      Usuń
    3. Ad. dV
      „W kwestii dzielności morskiej – coś kojarzę że było takie holowanie POW-a do W. Brytanii, ale nie pamiętam w jakich okolicznościach i z jakiego powodu."
      Wielka rewia morska z udziałem przedstawicieli prawie wszystkich państw z okazji koronacji Jerzego VI w maju 1937 roku (Polskę reprezentował „Wicher”. Ciekawostka: podczas gdy wszystkie państwa wysyłały co miały największego, Japonią przysłała „Ashigarę”, która zresztą wzbudziła powszechne zainteresowanie a nawet podziw). Nie mógł sobie dać rady ze zbyt dużymi przechyłami i od połowy Bałtyku holował go „Drottning Victoria”.
      Były niestabilne, gdyż wieże miały zbyt ciężkie, a do tego zanurzenie niewielkie. Co prawda w 1936 Vainamoinen do Gdyni dopłynął.
      Aleksander

      Usuń
    4. Ad. ŁK
      Szwedzkie i norweskie jak najbardziej; tylko Finowie mieli ze swoimi kłopoty.
      Aleksander

      Usuń
    5. Jest to dość zastanawiające w odniesieniu do fińskich POW, które ani specjalnymi mikrusami nie były, ani chyba nie miały jakichś kompromitujących wad konstrukcyjnych. Może chodzi o słaba stateczność? W sumie miały spore, w stosunku do rozmiarów kadłuba wieże, takież nadbudówki i jeszcze ten maszt? Może coś było z kształtami podwodnej części kadłuba, która była dobra do kruszenia lodu, ale niekoniecznie sprzyjała dzielności morskiej? Ale to tylko spekulacje...
      dV

      Usuń
    6. Masywne wieże tych (tj. fińskich) "pancerników" z pewnością wpływały negatywnie na stateczność. Spotkałem się z opinią, że była to główna przyczyna utraty "Ilmarinena". Swoją drogą interesowałoby mnie, do jakiej grubości można by zwiększyć poziom opancerzenia burt i pokładu tych okrętów, gdyby zredukować siłownię do poziomu 2400 KM, co powinno (moim zdaniem) zapewnić prędkość około 8 węzłów, a więc na poziomie wolnobieżnych monitorów brytyjskich z lat PWS. Nb. niekiedy klasyfikuje się te okręty właśnie jako monitory dwuwieżowe (tak bodaj klasyfikowany był ocalały "Väinämöinen", wcielony jako "Wyborg" do floty sowieckiej po DWS).
      ŁK

      Usuń
    7. Wydaje mi się, że nie uda się tu wiele ugrać, bo różnica wagi siłowni 2400 a 4700 KM nie będzie wielka. W praktyce przełoży się to pewnie na raptem kilka lub kilkanaście mm grubości pancerza.
      dV

      Usuń
    8. Navypedia podaje, że siłownia miała moc 6000 KM.
      ŁK

      Usuń
    9. Tam był napęd kombinowany, być 6000 KM miał jako całość, a 4700 KM same diesle.
      dV

      Usuń
  6. Na marginesie — podobne pod względem układu jednostki mogłyby powstać, gdyby do któregoś z państw leżących w okolicy trasy tułaczki (Grecja, Jugosławia...) trafił w jakichś okolicznościach „Gienierał Aleksiejew”, a wcielenie go do floty po remoncie byłoby niemożliwe, np. wskutek degradacji mechanizmów w oczekiwaniu na wyjaśnienie statusu prawnego czy lepsze okoliczności finansowe. Względnie gdyby pancernik za zbyt wielki jak na możliwości infrastrukturalne. Albo gdyby ktoś kupił od Francuzów same wieże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba będzie w końcu pomyśleć nad jakimś projektem wykorzystującym wieże z Aleksiejewa, bo ten pomysł przewija się już długo, a zasługuje na realizację. Zresztą, jego wariantów można sobie wyobrazić kilka ;)
      dV

      Usuń
    2. Istotnie, od jakichś jednowieżowych tworów z dużym potencjałem szkaradności (a może jest dla nich jakaś szansa estetyczna?) po pełnowymiarowy pancernik z czterema wieżami...

      Usuń
    3. Albo dwa półpancerniki, każdy po 2 wieże ;)
      dV

      Usuń
    4. I coś mi mówi, że taka konfiguracja (ewentualnie jeden + dwie wieże do artylerii nadbrzeżnej) byłaby najbardziej atrakcyjna i prawdopodobna. Jeden nowej budowy pancernik z czterema wieżami, nawet gdyby go zrobić z różnymi ograniczeniami typu słabe opancerzenie i/lub niska prędkość, byłby dla każdego innego niż mocarstwa potężnym wyzwaniem kosztowym i infrastrukturalnym. Półpancernik, a szczególnie dwa, też by kosztowały, ale mniejszy problem z infrastrukturą, no i z dwiema wieżami jak mi się wydaje łatwiej zrobić oszczędnościowy, zamknięty w dość małej wyporności projekt, który nie byłby mocno zaburzony pod względem charakterystyki, np. 12x305 mm, ale pancerz np. maks. 150 mm, czyli z konieczności długi kadłub bardzo słabo chroniony, a do tego jeszcze np. 16 czy nawet 18 węzłów (i w połączeniu tak trochę okręt jednorazowego użytku).

      Usuń
    5. Taki okręt jak piszesz, nie musiałby być bardzo długi , gdyby zastosować superpozycję. Mógłby to być takie mega-POW, tylko nie wiem, jakiego nabywcę mógłby on skusić? Na półpancerniki (czy też solidne POW-y w stylu improved-Sverige) klienta chyba łatwiej było by znaleźć.
      dV

      Usuń
    6. W kwestii nabywców — stąd właśnie koncepcja, żeby w wyniku awarii czy buntu załogi „Aleksiejew” trafił do Grecji albo Jugosławii (gdzie swoją drogą znalazła się spora diaspora Białych). O ile Grecy mający tradycję nowoczesnej floty mogliby go chcieć uratować jako całość, o tyle w Jugosławii niechybnie stanąłby on na kołku i ulegał degradacji do roli dawcy już tylko artylerii. No i w sumie gdyby Francuzi chcieli zbudować coś na eksport na bazie wież, to też te dwa kraje by się dość wyraźnie narzucały...

      Usuń
    7. Można zrobić dwa różne projekty półpancernika, po jednym dla każdego klienta - Jugosławii i Grecji. Pomyślę o tym :)
      dV

      Usuń
    8. To by było wyobrażalne — jedni zamawiają tego rodzaju okręt, a wtedy przychodzą drudzy i mówią, że chcą taki sam, ale lepszy. Te projekty musiałyby być siłą rzeczy zbliżone, wręcz oparte drugi na pierwszym, ale pewnie dałoby się je jakoś zróżnicować, żeby nie stanowiły powielenia w 100%.

      Usuń