Dziś kolejny wielki krążownik, czyli cruiser-killer:) Tym razem jest to radziecki projekt 66, będący odpowiedzią na wymagania z końca 1944 r. dla krążownika w nomenklaturze radzieckiej „średniego” (!). W ich myśl, miała to być jednostka wielozadaniowa, do zwalczania wrogich krążowników, baterii nadbrzeżnych, linii komunikacyjnych, a ponoć nawet… stawiania pól minowych (!). Spotyka się też czasem informacje, że miała to być po prostu odpowiedź na amerykańskie krążowniki typu Des Moines. Już one były całkiem spore, ale ten to dopiero prawdziwe monstrum w swojej klasie. Liczy sobie bowiem niemal 250 m długości i ma wyporność standard ponad 26000 ton! Dzięki takim rozmiarom, mógł zostać uzbrojony w nowe i potężne działa kalibru zwiększonego do 220 mm (prędkość wylotowa 985 m/s), solidne opancerzenie sięgające 203 mm grubości na burcie, a także siłownię rozpędzającą go do 34,5 w.
Nawiasem mówiąc, to nie było ostatnie słowo radzieckich projektantów, bowiem planowali oni także krążowniki typu Stalingrad (projekt 82) z działami 305 mm, o wyporności rzędu 36000 ton standard i prędkości 35,5 w. (i to już miały być, wedle ichniejszej terminologii, krążowniki ciężkie;)).
Rysunki niniejszego okrętu powstały z użyciem elementów rysunków autorstwa Gollevainen i Karle94 z forum shipbucket.com.
Pietropawłowsk, soviet large cruiser laid down 1948 (Engine 1950)
Displacement:
25 412 t light; 26 244 t standard; 28 746 t normal; 30 747 t full load
Dimensions: Length overall / water x beam x draught
812,94 ft / 782,91 ft x 84,25 ft x 25,98 ft (normal load)
247,78 m / 238,63 m x 25,68 m x 7,92 m
Armament:
9 - 8,66" / 220 mm guns (3x3 guns), 324,89lbs / 147,37kg shells, 1950 Model
Breech loading guns in turrets (on barbettes)
on centreline ends, majority forward, 1 raised mount - superfiring
8 - 5,12" / 130 mm guns (4x2 guns), 67,03lbs / 30,40kg shells, 1948 Model
Dual purpose guns in turrets (on barbettes)
on centreline ends, evenly spread, all raised mounts - superfiring
24 - 1,77" / 45,0 mm guns (6x4 guns), 2,78lbs / 1,26kg shells, 1942 Model
Breech loading guns in deck mounts
on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
24 - 0,98" / 25,0 mm guns (6x4 guns), 0,48lbs / 0,22kg shells, 1948 Model
Breech loading guns in deck mounts
on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
Weight of broadside 3 538 lbs / 1 605 kg
Shells per gun, main battery: 125
Armour:
- Belts: Width (max) Length (avg) Height (avg)
Main: 7,99" / 203 mm 474,93 ft / 144,76 m 15,94 ft / 4,86 m
Ends: Unarmoured
Upper: 7,01" / 178 mm 310,11 ft / 94,52 m 8,33 ft / 2,54 m
Main Belt covers 93% of normal length
- Torpedo Bulkhead:
1,97" / 50 mm 474,93 ft / 144,76 m 25,98 ft / 7,92 m
- Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist (max)
Main: 10,0" / 254 mm 7,99" / 203 mm 10,0" / 254 mm
2nd: 1,97" / 50 mm 0,98" / 25 mm 1,97" / 50 mm
3rd: 0,79" / 20 mm - -
4th: 0,79" / 20 mm - -
- Armour deck: 4,72" / 120 mm, Conning tower: 10,00" / 254 mm
Machinery:
Oil fired boilers, steam turbines,
Geared drive, 4 shafts, 206 368 shp / 153 950 Kw = 34,50 kts
Range 8 000nm at 18,00 kts
Bunker at max displacement = 4 503 tons
Complement:
1 103 - 1 434
Cost:
£14,552 million / $58,210 million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 442 tons, 1,5%
Armour: 10 023 tons, 34,9%
- Belts: 3 410 tons, 11,9%
- Torpedo bulkhead: 899 tons, 3,1%
- Armament: 1 347 tons, 4,7%
- Armour Deck: 4 166 tons, 14,5%
- Conning Tower: 202 tons, 0,7%
Machinery: 4 937 tons, 17,2%
Hull, fittings & equipment: 10 010 tons, 34,8%
Fuel, ammunition & stores: 3 333 tons, 11,6%
Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
46 998 lbs / 21 318 Kg = 144,7 x 8,7 " / 220 mm shells or 6,8 torpedoes
Stability (Unstable if below 1.00): 1,22
Metacentric height 5,5 ft / 1,7 m
Roll period: 15,0 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 49 %
- Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,24
Seaboat quality (Average = 1.00): 0,97
Hull form characteristics:
Hull has a flush deck
Block coefficient: 0,587
Length to Beam Ratio: 9,29 : 1
'Natural speed' for length: 27,98 kts
Power going to wave formation at top speed: 57 %
Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
Bow angle (Positive = bow angles forward): 26,00 degrees
Stern overhang: 14,96 ft / 4,56 m
Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
- Stem: 30,91 ft / 9,42 m
- Forecastle (23%): 23,43 ft / 7,14 m
- Mid (50%): 20,93 ft / 6,38 m
- Quarterdeck (20%): 21,46 ft / 6,54 m
- Stern: 22,93 ft / 6,99 m
- Average freeboard: 22,85 ft / 6,96 m
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 89,6%
- Above water (accommodation/working, high = better): 178,3%
Waterplane Area: 47 660 Square feet or 4 428 Square metres
Displacement factor (Displacement / loading): 123%
Structure weight / hull surface area: 143 lbs/sq ft or 698 Kg/sq metre
Hull strength (Relative):
- Cross-sectional: 1,04
- Longitudinal: 1,01
- Overall: 1,02
Hull space for machinery, storage, compartmentation is adequate
Room for accommodation and workspaces is excellent
Poor seaboat, wet and uncomfortable, reduced performance in heavy weather
Pietropawłowsk (1950)
Władiwostok (1951)
Murmansk (1952)
Leningrad (1953)
Piękne i relatywnie silne okręty. Jednak z cechami typowej sowieckiej gigantomanii. Biorąc pod uwagę technologiczną nowoczesność amerykańskich armat 203 mm, użytych na krążownikach "Des Moines" (10 strzał./min. przy masie pocisku 152 kg), wynik ewentualnego starcia nie jest przesądzony na korzyść sowiecką. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę niższą szybkostrzelność sowieckich armat (planowane nieco poniżej 6 strz./min.) i zapewne gorszą jakość systemów radiolokacyjnych.
OdpowiedzUsuńŁK
Myślę, że nie była to gigantomania sama dla siebie, tylko sposób na skompensowanie pewnych niedostatków własnej technologii. Na zasadzie – jeśli nie damy rady zrobić działa strzelającego 10x na minutę jak amerykańskie, to zróbmy działo większe i silniejsze. Ale do tego potrzeba okrętu większego, jeśli pozostałe parametry mają pozostać na wymaganym poziomie. Stąd pewnie taka wielkość. Co do starcia z Des Moines – działo amerykańskie strzelało często i ciężkim pociskiem, ale z umiarkowaną prędkością wylotową, która przecież znacznie determinuje przebijalność. Zatem myślę, że nie było by w stanie przebić 120 mm pancerza pokładowego, zaś przebijalność burt (203 mm) też chyba nie jest taka oczywista. Z drugiej strony, cięższe i szybciej lecące pociski Pietropawłowska raczej powinny sobie radzić z pancerzem Des Moines.
UsuńdV
ps. z tej tabeli: http://www.navweaps.com/index_nathan/Penetration_United_States.php wynika, że Pietropawłowsk miałby immunity zone wobec ciężkich pocisków Des Moines (152 kg) w zakresie około 15-28 tys. jardów. Całkiem sporo, zważywszy jeszcze na lekką przewagę prędkości powinien nie dać się pobić w boju artyleryjskim.
UsuńdV
Wydaje się, że zasadność budowy krążowników tej wielkości (zwłaszcza w końcu lat czterdziestych) jest jeszcze bardziej uzasadniona niż budowa typu „Alaska” :-). Uwzględniając wyporność, to chyba wszystkiego jest za mało (może z wyjątkiem prędkości). Zwróćmy uwagę, że dokładnie taką samą wyporność standard miała Dunkierka z wiadomym uzbrojeniem i siłą ognia. Ten – powiedzmy – przerost formy nad treścią był charakterystyczny dla projektów sowieckich tego okresu; projektowano pancerniki 32000 – 35000 uzbrojone aż w dwa działa 457 lub trzy 406. O ile dobrze pamiętam, inne parametry też nie były rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńUzbrojenie przeciwlotnicze wydaje się niewystarczające, Owszem, 130 są w osi okręty, jednak biorąc pod uwagę siłę amerykańskiego lotnictwa to wygląda to skromnie („Des Moines” miały 12 x 127).
Aleksander
I tak i nie ;) Alaska bowiem powstała w odpowiedzi na nieistniejące wielkie krążowniki japońskie, zatem de fcato nie miała żadnego realnego przeciwnika (chyba że zwykłe krążowniki 8-calowe). Dla Pietropawłowska natomiast przeciwnik w postaci Des Moinesa był jak najbardziej ;) Niemniej przypadek ten ilustruje dobrze tendencję którą zaobserwowali Brytyjczycy – że rozwój krążownika prowadzi go nieuchronnie do wielkości i parametrów pancernika, i dlatego de facto zarzucili rozwój krążowników z działami większymi niż 152 mm. Tu mamy właśnie taki przypadek – okręt z niemal „pancernikową” wypornością, ale jednak nie pancernik. Ja bym tego jednak nie nazwał przerostem formy nad treścią – bo do stawianych zadań okręt wydaje się mieć trafną charakterystykę. Po prostu takie były realia, że dla jej osiągnięcia potrzeba było nieproporcjonalnie wielkiej wyporności.
UsuńA co do tych pancerników z działami 406/457, to któryś kiedyś był na blogu, trzeba by poszperać;)
dV
Jak na kotłownie do mocy 200 tyś KM, to przedziały kotłowni są za małe zbyt ściśnięte, czyli znowu historia ułomności projektowej napędów u sowietów i szybkość kilkanaście węzłów, zamiast większej ;) No i ta podwodna wieża A, jak na Gneisenau, ale też nic dziwnego, ich mistrzami są przecież Niemcy, pozdrawiam karol flibustier
OdpowiedzUsuńSame kotłownie mają ze 60 m długości, to chyba nie jest aż tak mało. A z tą podwodną wieżą to nie wiem o co chodzi ;)
UsuńdV
nisko osadzona na zalewanym dziobie okrętu, wieża A dokładnie nieużyteczna przy złej pogodzie, jak na niemieckim superkrążowniku, do którego zresztą ten projekt jest bardzo podobny, pozdrawiam karol flibustier
UsuńI wygląda na to, że cały układ napędowy ma zmieścić się na siedemdziesięciu metrach plus minus parę, chciałbym popatrzeć na wnętrze tej hybrydy. Kominy pokazują, że kotłownia dziobowa ma dwa kotły więcej, niż rufowa, a maszynownia przednia jest odgrodzona od maszynowni tylnej strefą magazynów amunicji dla armat pięciocalowych ;) no cóż, wnętrze tego czegoś byłoby arcyciekawe, jeszcze raz pozdrawiam karol flibustier
Usuń@ karol flibustier. Mógłbyś się bardzo zdziwić po zobaczeniu przekroju wzdłużnego tego krążownika. Jeśli mam być szczery to wzorcem dla Sowietów nie byli Niemcy, ale Włochy. To od nich dostali plany, które służyły za wzorzec typu Kirow, czy Swierdłow. Niszczyciele również projektowali we współpracy z inżynierami Mussoliniego, a kadłub Sowieckiego Sojuza był dziwnie zbliżony do włoskiego Littorio. Nawet kluzy kotwiczne zerżnęli od Włochów.
UsuńJednak wracając do prezentowanego Pietropawłowska. Lokalizacja kominów wskazuje na to, że dziobowa maszynownia jest pod wieżą dowodzenia (przed kotłowniami), a rufowa za kotłowniami. Wychodzi więc na to, że magazyny amunicji dział 130 mm nie rozdzielały maszynowni. Sylwetka wskazuje na dramatyczny brak miejsca na rozwiązanie, które sugerujesz.
Peperon
Wolna burta nie jest niska, przy wieży ma ponad 7 m. Jeśli to jest za mało, to taką „podwodną” wieżę dziobową ma chyba każdy ciężki okręt artyleryjski.
UsuńCo do szczegółowego układu siłowni – chyba nie ma dokładnych rysunków, jak się w każdym razie nie spotkałem. Widziałem tylko ogólne schematy, ale wiele z nich nie wynika ponad ogólne wymiary pomieszczeń kotłowni czy maszynowni.
dV
@Peperon - ZSRR miał od Włochów projekt UP.41 (https://shipbucket.com/drawings/10355) który bardzo przypominał LIttorio, zatem zapewne dużo z niego skorzystali opracowując Sowieckiego Sojuza ;)
UsuńCo do maszynowni Pietropawłowska - jest taki schemat: https://en.namu.wiki/w/%ED%94%84%EB%A1%9C%EC%A0%9D%ED%8A%B8%2066%ED%98%95%20%EC%88%9C%EC%96%91%ED%95%A8 ale za wiele on nie wyjaśnia, poza tym, że przedziały kotłowni zaczynały się chyba pod drugą wieżą dział 130 mm, a przedział maszynowni kończył się za ostatnią wieżą 130 mm.
dV
Tak też w istocie było z tymi wieżami A, chyba Iowa i Yamato były tylko wolne od tego problemu z racji wielkości, tu u nas chyba Hood i jego późniejszy następca Vanguard. Trzyśrubowy napęd i wał lewy przez całą długość okrętu? Niesamowite, francuski wynalazek, kiepski na Mogadorach, bardziej niż kiepski. Kotłownia pomocnicza w pozycji 26 to, żadna kotłownia. Kotłownie napędowe są w pomieszczeniach 28 i 30, czyli jeszcze mniej, niż oczekiwałem na kotły. I o dziwo pod rozbudowanym kominem dziobowa, ma ten sam wymiar, co rufowa, czyli komin ujął dodatkowo pomocniczą z przedziału 26. Lotniskowiec z napędem turbinowym na parę aktualnie przez nich używany pokazuje, jak sobie radzą w kotłami systemu Bensona na wysokie ciśnienie. Ale tu za schematu wynika, że kotłów było sześć lub osiem i stały sobie obok siebie w dwóch przedziałach, no powierzmy, może być jednak. Agregaty dieslowskie rozrzucone pod wieżą dziobową i na skraju płaskiego dna na rufie, to chyba wyloty spalin miałyby wprost do burt, bo od kominów są bardzo daleko. Oczywiście maszynka sterowa na pozycji 34 to bzdura, to pozycja 35 nieopisana, więc i na dieslowskich generatorach może być błąd w schemacie, bo coś mi one za bardzo pod wieżą nie pasują, a amunicja obok niby ;) pozdrawiam karol flibustier
Usuń@dV. Dzięki za przekroik. Z mojej znajomości rosyjskiego (miało się ten dostat) wynika, że pomieszczenia oznaczone numerami 26, 28 i 30 to kotłownie. Natomiast maszynownie mają numery 27, 29, 31. Interesujący jest opis pomieszczenia nr 32 na schemacie. W tłumaczeniu wychodzi że jest to pomieszczenie agregatowych urządzeń kierowania ogniem. Zastanawiająca jest wielkość tego pomieszczenia. Tym bardziej, że centrala artyleryjska oznaczona jest numerem 24 (centralnyj artillerijskij post).
UsuńPeperon
@ karol flibustier. Z okrętów przez Ciebie wymienionych to tylko Yamato z Vanguardem nie miały problemów na wysokich falach. Na Yamato wynikało to z rozchylenia dziobu (odwrócony stożek o podstawie średnicy 10 m). Natomiast na Vanguardzie z konstrukcji kadłuba. Podczas manewrów NATO w latach 50-tych Vanguard miał 15 stopni przechyłu, podczas gdy na Iowie dobijali do 35 stopni. To mówi samo za siebie...
UsuńNatomiast Niemcy sami sobie stworzyli problemy z mokrym pokładem dziobowym. Widziałem film z kadrami kręconymi podczas operacji Juno. Widać na nim, jak przez kluzy kotwiczne wdzierała się woda na pokład dziobowy. Okręty szły szybko, a fale nie były zbyt wysokie.
Peperon
Peperon
Biorąc pod uwagę wpływ samego Stalina na projekty okrętów i jego upodobanie do jednostek wielkich, można go uznać za prekursora blogów o okrętowych fantazjach, tyle że dysponującego zamiast programem graficznym całym państwem.
OdpowiedzUsuńZ „odpowiedzią na »Des Moines«” sprawa jest o tyle problematyczna, że to miałoby sens tylko, gdyby Amerykanie chcieli w razie ewentualnej wojny bawić się w sport i wysyłać „Des Moinesy” do pojedynków jeden na jednego. Jednak zapewne tak by nie było i sowieckie okręty mierzyłyby się najpierw z samolotami. A tu nie pomagałaby kiepska szybkostrzelność działek 45 mm. Sama charakterystyka w połowie lat 1940. byłaby imponująca niezależnie od dyskusji o gigantomanii, jednak już na początku lat 1950. gwałtownie stawałaby się przestarzała, z czego zresztą sowieccy specjaliści doskonale zdawali sobie sprawę w przypadku „Stalingradów” mających jedyne uzasadnienie budowy i oparcie w woli Soso, po jego śmierci z ulgą posłanych do wszystkich diabłów.
Z tym, że to był jednak profesjonalnie opracowany projekt, skierowany do realizacji, a nie tylko czysta fantazja dyktatora naszkicowana na kartce (aczkolwiek sprawstwa tych okrętów Stalinowi odmówić nie można). Jakkolwiek faktycznie szansa spotkania Des Moinesa 1 na 1 nie była specjalnie wielka, to zbrojenia morskie mają to do siebie że na ogól się reaguje na to co zbudował przeciwnik. A potem na wojnie wychodzi tak, że z różnych przyczyn okręty robią coś innego niż to do czego je stworzono. Cóż, nikt nie jest prorokiem ;)
Usuńcd
W kwestii prorokowania — można tu przywołać motto znanego podcastu: „wojna to system”. Wojny wygrywa się nie tyle sprzętem o najdoskonalszych parametrach w poszczególnych kategoriach, ale takim, które mając je nawet na poziomie relatywnie przeciętnym, tworzą najsprawniej funkcjonującą całość i jest łatwy do masowej produkcji zapewniającej wysoką dostępność i uzupełniającej straty. W dziedzinie flot systemu dorobili się Brytyjczycy, a później Amerykanie. Blisko byli Niemcy sprzed I wojny. Japończycy sprzed II właściwie też go mieli, no ale nie na miarę walki z systemem amerykańskim, no i wykorzystanie jego potencjału pozostawało sporo do życzenia (potężna flota podwodna, która w zasadzie nie odegrała większej roli, bezproduktywne kiszenie pancerników). Sowieci z kolei nie zdołali się go dopracować, a przejawiali predylekcję do jednostek o dość kontrowersyjnej wartości bojowej (hybrydy półlotniskowców i okrętów rakietowych, rakietowe „Kirowy”), które miały łatać brak systemowości asymetrycznością.
UsuńWracając po tym mędrkowaniu do proponowanych okrętów — one do zejścia Stalina by postały, ale pytanie, co dalej. Pewnie uznano by je za mało potrzebne w istniejącej postaci, więc pewnie zastanawiano by się mocno nad przebudową w kierunku rakietowym, szczególnie biorąc pod uwagę entuzjazm Chruszczowa wobec tego rodzaju broni.
Ale poszukiwanie asymetrycznych rozwiązań nie jest niczym szczególnie kontrowersyjnym, gdy nie da się doścignąć przeciwnika albo gdy wymuszają to okoliczności. Niczym innym jak poszukiwaniem asymetrycznych rozwiązań były niemieckie u-booty w obu wojnach światowych, francuskie krążowniki i torpedowce Jeune Ecole, wielkie żaglowe fregaty US Navy z przełomu XVIII i XIX w. z 24-funtówkami, itd.
UsuńCo do Pietropawłowska i spółki - za Chruszczowa zapewne nie miały by szans. Chyba żeby udało się jakoś zaaplikować im rakiety jako uzbrojenie. Nie wiem tylko czy ZSRR miał w latach 50-tych jakieś rakiety które by się nadały na uzbrojenie takiej jednostki. Byli pod tym względem raczej w tyle za USA. Chyba żeby dać jakieś wczesne rakiety balistyczne z głowicami wodorowymi? Coś takiego rozważali Amerykanie wobec Alaski i Guam, ale się wycofali. W ZSRR, zanim powstały skuteczne okręty podwodne z rakietami balistycznymi, coś takiego być może miało by sens?
dV
Oczywiście asymetryczność ma sens, pod warunkiem, że... ma sens. Tymczasem hybrydowe krążowniki nie były wartościowymi okrętami lotniczymi, a funkcja lotnicza znakomicie pogarszała przeżywalność jako rakietowych (wielkie kobyły o równie wielkich sygnaturach, zapasy paliwa robiące jesień Średniowiecza w razie trafienia). „Kirowy” z kolei nominalnie potężne, ale w momencie wejścia do służby już wątpliwie nowoczesne z uwagi na ten sam problem sygnatur, którymi świeciły jak choinki. Te same zadania ataku „Granitami” o wiele lepiej realizowałyby OP typu 949.
Usuń„Pietropawłowski” mogłyby dostać właśnie balistyki, ale też wczesne rakiety przeciwlotnicze, dla których z uwagi na gargantuiczne rozmiary samych efektorów i systemów naprowadzania taka duża platforma byłaby bardzo korzystna. Może jedne i drugie obok siebie, a może poszłoby to w dwa warianty, uderzeniowy i OPL.
Piękny okręt, duży, i kosztowny. No ale wiadomo, na biednego nie trafiło... Najśmieszniejsze, że wcale nie jest pewne, czy miałby on przewagę nad typem "Salem", którego armaty strzelały kilka razy szybciej od "zwykłych" ośmiocalówek. Poza tym sowieckie ciężkie armaty tamtej doby, poczynając od 18 centymetrowych na "Kirowach", powielały ten sam błąd koncepcyjny: w teorii wielka prędkość wylotowa pocisków zapewnić miała przewagę, skutkowała jednak szybkim zużywaniem się luf i dużym rozrzutem pocisków. A żeby nimi zaszkodzić, trzeba najpierw trafiać.
OdpowiedzUsuńPoza wszystkim innym wojna to nie turniej rycerski - zamiast wysyłać krążowniki, Arerykanie uzyliby pewnie lotnictwa...
Przeraża wzmianka o mozliwosci stawiania pól minowych. Od zatoniecia "Pietropawlowska" minęło w 1944 r. 40 lat i sowieccy projektanci zapewne uznali za przestarzały zakaz zabierania min przez ciężkie okręty, wydany przez carski Morski Komitet Techniczny. Tymczasem był on rozsądny - flota rosyjska pakowała miny wszędzie, póki nie zrozumiała, ze to kiepski pomysł. No ale jak widać wracano do niego. Uruchamiając wyobraźnię, zastanawiam się, jakie byłyby skutki nalotu na ten okręt kilkunastu starych samolotów B-24, operujących bombami samosterującymi "Bat" zrzucanymi z wysokiego pułapu. Czy pogrążałby się w wodzie z majestatyczna godnością, czy jak "Pietropawłowsk" w kawałkach, po spektakularnej eksplozji przewożonych min.
KK
Trzeba było kupić od francuskich komunistów projekt D&S . Były sensowniejsze . No oprócz 4 działowych wież 130mm
OdpowiedzUsuń