Przedstawiam podsumowanie 1908 r. w naszej flocie.
Na złom odesłane zostały dwie jednostki: monitor rzeczny
Drohiczyn z 1882 r. uzbrojony w 2 przestarzałe działa kal. 107 mm oraz okręt podwodny
Rekin z 1897 r., teoretycznie jeszcze nie tak bardzo stary, ale jako jedna z
pionierskich jednostek tej klasy w naszej flocie znacznie już zużyty i
wyeksploatowany, a dodatkowo nieodpowiadający już wymogom współczesnego pola
walki. Nie bez znaczenia był tu też fakt, że doczekał się już sporej ilości
następców, przez co utrzymanie go w linii okazało się niecelowe.
Wybudowano nową baterię artylerii nadbrzeżnej o nazwie
„Kurlandia”. Baterię zlokalizowano na południowym brzegu Cieśniny Irbeńskiej,
naprzeciw półwyspu Sworbe. W jej skład weszły cztery działa kal. 432 mm L/20 model 1880,
zdjęte z wycofanych barek artyleryjskich, a oryginalnie pochodzące z
pancerników typu Władysław Jagiełło (1882-1883). Te monstrualne działa o masie
85 ton, strzelały ważącymi 820
kg pociskami z prędkością 535 m/s i szybkostrzelnością
0,25 strz./min., i miały donośność rzędu 10 km. W 1908 r. parametry tych dział już nie
były imponujące (zwłaszcza zasiąg), ale w połączeniu z ciężkimi działami
rosyjskimi na Półwyspie Sworbe (4x305) i polami minowymi nadal mogły one
skutecznie bronić wejścia do Zatoki Ryskiej.
Natomiast z 6 dział kal. 138 mm zdjętych z krążownika
Zbigniew Oleśnicki sformowano baterię „Koronowo”, zlokalizowaną na Isla Lava u
wybrzeży Madagaskaru, z zadaniem bronienia dostępu do zatoki i portu Narendry
(Narinda). Parametry tych dział wyglądają następująco: kaliber 138 mm, długość lufy L/45,
waga pocisku 36,5 kg,
prędkość wylotowa 725 m/s, zasięg 15
km, szybkostrzelność 4 strz./min. Pewne zdziwienie musi
budzić relatywnie duży zasięg tych dział w stosunku do dział 240 mm, stanowiących główne
uzbrojenie krążownika. Najprawdopodobniej były to działa które zastąpiły
oryginalne działa 138/30, strzelające na 7,2 km z prędkością wylot. 640 m/s.
Pod koniec roku flota poniosła największą w całej swojej
historii stratę niebojową – w bazie w Lipawie, na skutek pożaru ładunków
miotających i eksplozji dziobowych komór amunicyjnych zniszczeniu uległ
pancernik Kazimierz I Odnowiciel (zbud. 1888 r., 8763 ton, 4x343). Późniejsze
dochodzenie stwierdziło przeterminowanie znacznej części ładunków miotających
na tym i wielu innych okrętach, które z czasem stawały się niestabilne i
podatne na samozapłon. Ustalono także, iż nie wyciągnięto żadnych wniosków z
wcześniejszej o ponad rok bardzo podobnej katastrofy francuskiego pancernika
Iena, wskutek czego zdymisjonowany został Szef Artylerii Marynarki Wojennej.
Oczywiście, wobec skali zniszczeń (rozerwana część dziobowa
na długości blisko 30 m,
zniszczony przedni maszt, i stanowisko dowodzenia, kadłub zatopiony w basenie
portowym) okręt uznano za nie nadający się do remontu. Niezwłocznie podjęto
działania w celu wydobycia z wraku uzbrojenia nadającego się jeszcze do
wykorzystania. Wstępne oceny dają podstawy sądzić, że 3 działa kal. 343 mm będą mogły zasilić
artylerię nadbrzeżną. Natomiast czwarte działo uległo bezpowrotnemu
zniszczeniu.
Szkoda pancernika, ale trudno, takie rzeczy sie wtedy zdarzały w wielu innych flotach. Co do tych dzial to mam poważne wątpliwości czy armata o Prędkości wyl. 535 m/s będzie skuteczna wibec nowoczesnych pancerzy?
OdpowiedzUsuńszacuję, że to działo z dystansu ok. 5 km powinno sobie radzić z pancerzem Kruppa grubości rzędu 230 mm, a więc powinno być groźne przynajmniej dla niemieckich predrednotów. W dlaszej odl;egłości od brzegu przewiduję postawienie min, a jeszcze dalej ochronę zapewniają działą rosyjskie na Płw. Sworbe. W sumie te nasze działa mają być tylko uzupełnieniem obrony cieśniny, tak by nieprzyjaciel nie mógł się przemknąć tuż przy brzegu Kurlandii. Sądzę, że jest to jedyny sensowny sposób wykorzystania tej przestarzałej (nie ma co ukrywać) artylerii.
OdpowiedzUsuńDodam, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby te stare działa wyposażyć doraźnie (dodatkowo) w lekkie pociski przeciwpancerne o znacznie większej sile przebicia i donośności. A, w przyszłości (ok. 1915 r.) można pomyśleć o osadzeniu luf na nowoczesnych lawetach z urządzeniami oporopowrotnymi (=wzrost szybkostrzelności) i wyższymi kątami podniesienia (=wzrost donośności).
UsuńŁK
tak, oczywiście jest to możliwe, parę km zasięgu na pewno tą drogą dało by się uzyskać.natomiast nie jestem pewien, czy taki pocisk mógłby mieć większą siłę przebicia. Zdolność penetracji pancerza przez pocisk przeciwpancerny zależna jest od jego energii kinetycznej, a ta zależy od prędkości i masy. Jeśli zmniejszymy istotnie masę pocisku, to energia powinna spaść. Nie spodziewam się też żeby znacząco wzrosła prędkość uderzenia (nawet jeśli prędkość wylotowa była by znacznie wyższa), gdyż lekki pocisk będzie najprawdopodobniej szybciej hamował w powietrzu niż ciężki.
UsuńMiałem na myśli wyłącznie lekkie pociski przeciwpancerne typu APC.
UsuńŁK
Przestarzałe jak przestarzałe.. Blucher w Norwegii i tak fiknął kozła..:D
OdpowiedzUsuńKpt.G
tak, to świetny przykład na to, że nawet stare działa w sprzyjających okolicznościach mogą narobić kłopotu całkiem nowoczesnej jednostce.
OdpowiedzUsuńps. znikam na parę dni. Około soboty-niedzieli spodziewajcie się czegoś większego;)
OdpowiedzUsuńCzekamy więc.. i bardzo byłoby miło gdyby to był pancernik.. :)
UsuńKpt.G
PANCERNIK !???
OdpowiedzUsuńTakie duże, żelazne i pływające !???
OdpowiedzUsuńDuże,żelazne, pływające i opancerzone ;)
OdpowiedzUsuńdV
Witam
OdpowiedzUsuńStare działa odpowiednio zmodernizowane mogą być bardzo groźną bronią vide na tyle ciężkie uszkodzenie naszego krążownika Cedynia w czasie ostatniej wojny z Samurajami, że warto to wykorzystać.
Chciałem tylko stwierdzić że aby taka pozycja artyleryjsko minowa miała sens, musi to być niejako system wzajemnie się wspierających stanowisk, nie tylko artylerii ciężkiej ale również baterii średnich 120-152mm i lekkich 75mm wspartych częściowo artylerią i karabinami maszynowymi piechoty oraz samą piechotą, żeby w przypadku uciszenia baterii lądująca piechota została zniszczona lub odparta, a działa przetrwały.
Opieram się tu na doświadczeniach ostatniego konfliktu gdzie zarówno nasi jak i Japończycy dokonywali operacji desantowych celem zniszczenia baterii nadbrzeżnych (rajd na Formozę : http://springsharp.blogspot.com/2014/11/rajd-na-formoze.html i próba zablokowania Haikou : http://springsharp.blogspot.com/search?updated-max=2014-11-28T13:39:00-08:00&max-results=7&start=7&by-date=false
Od siebie bym dodał jakieś reflektory (bo na pociski oświetlające jeszcze za wcześnie).
Pawel76
Owszem, baterie różnego kalibru powinny się wzajemnie wspierać (nasza Admiralicja bierze to pod uwagę).
UsuńDobrym zabezpieczeniem przed desantem, mającym uciszyć baterię nadbrzeżną, są schrony i karabiny maszynowe (coraz powszechniejsze). Takich desantów dokonują jednostki lekko uzbrojone w liczbie kilkudziesięciu-kilkuset ludzi, często nieznające dokładnej lokalizacji konkretnych obiektów (stanowisk obserwacyjnych, koszar, składów amunicji, same działa najłatwiej namierzyć). W razie wojny możemy zaminować plaże.
Sugestię uzupełnienia baterii o działa średnich kalibrów przyjmuję jako bardzo trafną i takie działa w najbliższych latach się w niej również pojawią. To samo sie tyczy km-ów, bunkrów i min. Plaże Kurlandii na wypadek wojny mogą wyglądać niczym te w Normandii 30 lat później;)
OdpowiedzUsuń