sobota, 9 lipca 2016

Niszczyciel z demobilu



Dzisiejszy okręt to mały niszczyciel (duży torpedowiec) z amerykańskiego demobilu. Oryginalnie Stringham, bo tak się nazywała jednostka, zwodowany został w 1899 r. i ukończony w 1905 r. Był to okręt kalsycznej jak na koniec XIX w. konstrukcji, z "turtle deckiem" na dziobie i uzbrojeniem w postaci 4 6-funtówek i 2 wyrzutni torped. Nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei, rozwijając na próbach zaledwie 25,3 w. (w miejsce projektowych 30 w.). Pod koniec 1913 r. okręt został wycofany i przeznaczony do roli okrętu-celu. Do 1914 r. nie został jednak wykorzystany w tej roli i Amerykanie bez specjalnych oporów pozbyli się go na rzecz Polski szukającej każdego wzmocnienia swoich sił kolonialnych. Okręt zakupiono bez uzbrojenia, skorzystano więc z okazji i znacznie je wzmocniono względem oryginalnego. Okręt otrzymał 2 działa 75 mm oraz dwie wyrzutnie torped kal. 457 mm. Planowano dodać jeszcze 37-ki oraz wyrzutnie torped podwójne, ale niestety – to dla tego okrętu za wiele, jeśli ma być utrzymana choćby ta skromna prędkość rzędu 25 w. Oprócz tego zamontowano nowe kotwice systemu Halla, oraz wyremontowano kotły jednostki.   
Okręt w 1914 r. swoimi parametrami zdecydowanie nie robi wrażenia, ale w posiadłościach kolonialnych uważam że będzie jeszcze przydatny. Postanowiłem go skierować na Madagaskar, który z wszystkich kolonii jest chyba najbardziej narażony na wrogą akcję (blisko jest Niemiecka Afryka Wschodnia ze swoimi 2 krążownikami pancernymi), a z sił torpedowych bazują tam dotąd tylko 2 niszczyciele i 2 torpedowce.




Syriusz, polish destroyer laid down 1898 (Engine 1899), purchased 1914

Displacement:
    312 t light; 321 t standard; 353 t normal; 378 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    228,25 ft / 225,72 ft x 21,98 ft x 6,50 ft (normal load)
    69,57 m / 68,80 m x 6,70 m  x 1,98 m

Armament:
      2 - 2,95" / 75,0 mm guns in single mounts, 12,87lbs / 5,84kg shells, 1891 Model
      Quick firing guns in deck mounts
      on centreline ends, evenly spread, all raised mounts
    Weight of broadside 26 lbs / 12 kg
    Shells per gun, main battery: 150
    2 - 18,0" / 457 mm above water torpedoes

Machinery:
    Coal fired boilers, complex reciprocating steam engines,
    Direct drive, 2 shafts, 5 803 ihp / 4 329 Kw = 25,30 kts
    Range 1 600nm at 10,00 kts
    Bunker at max displacement = 56 tons (100% coal)
      Caution: Delicate, lightweight machinery

Complement:
    39 - 52

Cost:
    £0,043 million / $0,173 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 3 tons, 0,9%
    Machinery: 212 tons, 60,2%
    Hull, fittings & equipment: 95 tons, 26,9%
    Fuel, ammunition & stores: 40 tons, 11,5%
    Miscellaneous weights: 2 tons, 0,6%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      88 lbs / 40 Kg = 6,8 x 3,0 " / 75 mm shells or 0,1 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,68
    Metacentric height 1,2 ft / 0,4 m
    Roll period: 8,4 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 64 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,08
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 1,28

Hull form characteristics:
    Hull has raised forecastle, rise forward of midbreak
    Block coefficient: 0,383
    Length to Beam Ratio: 10,27 : 1
    'Natural speed' for length: 15,02 kts
    Power going to wave formation at top speed: 62 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 13,00 degrees
    Stern overhang: 0,00 ft / 0,00 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        10,96 ft / 3,34 m
       - Forecastle (19%):    12,96 ft / 3,95 m (11,98 ft / 3,65 m aft of break)
       - Mid (26%):        11,98 ft / 3,65 m (8,46 ft / 2,58 m aft of break)
       - Quarterdeck (11%):    7,97 ft / 2,43 m
       - Stern:        8,46 ft / 2,58 m
       - Average freeboard:    9,24 ft / 2,82 m
    Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 201,6%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 101,6%
    Waterplane Area: 3 029 Square feet or 281 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 19%
    Structure weight / hull surface area: 17 lbs/sq ft or 82 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 0,45
        - Longitudinal: 1,43
        - Overall: 0,50
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is extremely poor
    Room for accommodation and workspaces is adequate
    Good seaboat, rides out heavy weather easily
 

37 komentarzy:

  1. Nikt nie komentuje nowego-starego niszczyciela. Niemcy też mają w koloniach siły niezbyt liczne ani nowoczesne, więc nadaje się on do obrony Madagaskaru. Do działań zaczepnych też. Ma mały zasięg, ale wróg jest blisko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać okręt nie dość efektowny ;) Ale niestety, trzeba się z tym pogodzić - jednostki wchodzące do służby po wybuchu wojny na ogół będą małe, niepozorne, często adaptowane z jednostek cywilnych, ale przecież dla floty potrzebne, by nie rzec niezbędne.

    OdpowiedzUsuń
  3. ps.akcja zaczepna faktycznie jest do zrobienia, Z Diego Suarez do Dar es Salaam jest 700 mil, więc nawet z tak mikrym zasięgiem da się dopłynąć i wrócić, choć paliwa może starczyć "na styk".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam
      Część trasy można pokonać na holu.
      Problem polega na tym że atak pojedyńczej jednostki nawet z zaskoczenia na min.2 krążowniki musi się zakończyć masakrą.
      Pawel76

      Usuń
  4. Na Madagaskarze mamy jeszcze niszczyciele Rajtar i Arkebuzer (większe, 678-tonowe), oraz torpedowce Srogi i Twardy. Te w sumie 5 okrętów mogło by się już pokusić, przy sprzyjających wiatrach (oczywiście w przenośni), o jakąś ciekawą akcję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam
    Tak przeglądałem nasze siły na Madagaskarze:

    SIŁY MORSKIE NA MADAGASKARZE

    Pancernik Zygmunt Stary,
    Krążownik pancerny Piast,
    Krążownik Generał Dwernicki,
    Niszczyciele Rajtar i Arkebuzer,
    Torpedowce Srogi i Twardy,
    a może ruszyć wszystkie nasze siły ,dokoptować to co Żabojadzi i Angole mają po okolicy (bo muszą mieć - 2 KP i 4 kl w Afryce wsch. + jakaś baza floty na poziomie przynajmniej Tsingtau to nie w kij dmuchał )i zniszczyć to co II Rzesza ma na morzu w okolicy.
    Zakładam Że Francuzi mają przynajmniej 2 KP i 2 awizo w okolicy, Angole w Kapsztadzie i Durbanie muszą mieć adekwatnie przynajmniej 2 drednoty (mogą być I generacji lub semidrednoty) i 2 KP+ 2 KL.
    Pawel76

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadza się, można by podjąć jakąś akcję razem z sojusznikami przeciw koloniom niemieckim. Realnie Brytyjczycy mieli w rejonie Przylądka Dobrej Nadziej 3 krążowniki - Hyacinth, Astraea i Pegasus, potem ściagneli nieco więcej sił (pancernik Goliath, krążowniki Fox, Chatham, Dartmouth, Weymouth, Pyramus, Pioneer, moniotory Mersey i Severn). Co do Francuzów, to nie mam danych o jakichś poważniejszych ich siłach w rejonie, prawdopodobnie scedowali odpowiedzialność za ten obszar na Royal Navy. Ponieważ w naszej historii alternatywnej Niemcy w kolonii są znacznie silniejsi niż rzeczywiście i istnieje dla równowagi stosunkowo silna eskadra polska, to siły brytyjskie mogą być nieznacznie tylko silniejsze niż w rzeczywistości (np. dodatkowy KPZ), podobnie francuskie. Drednotów bym się tu raczej nie spodziewał, jako że Hochseeflotte też nie nieco liczniejsza niż rzeczywista, więc ewentualne dodatkowe drednoty muszą być na Morzu Północnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im większa akcja, tym dłużej trwa jej przygotowanie. Secundo, jeśli Brytyjczycy wystawią duże siły, to im przypadnie cała chwała.

      Usuń
  7. Jako spiritus movens tego zakupu nie mogę być obiektywny w swoim komentarzu! :) Okręcik wyszedł całkiem sympatyczny. Gdyby nie wojenne warunki, można by wyposażyć go w 2 duże i nowe kotły (większej mocy i opalane mazutem), co mogło "podciągnąć" prędkość do 27 węzłów. Z tymi wyrzutniami torped to trochę się pogubiłem. Jest ich 4 czy też 2?
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyrzutnie są 2, pojedyncze. czyli z grubsza tak jak w oryginale. Chciałem dać 4, ale ze względów masowych się nie udało (na małych jednostkach symuluję wagę wyrzutni torped jako miscellaneous weights).
    Oczywiście jakby nie wojenny pośpiech, można by pogrzebać w napędzie i być może usyskać nawet więcej niż 27 w. No ale uwarunkowania są jakie są, i lepiej że okręt jest w takiej postaci, niż by go miało nie być.
    Cieszę się, że okręcik Ci się spodobał. Nie ukrywam, mnie też się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niska prędkość "Stringhama" wynikała, moim zdaniem, z marnej jakości i zbyt małej wydajności grzewczej zastosowanych kotłów, które nie pozwalały maszynom parowym osiągnąć oczekiwanych 7200 KM. Gdyby taką moc osiągnięto, to nie byłoby problemu z prędkością 27 - 28 węzłów. Szacuję, że rzeczywista moc siłowni tego niszczyciela nie przekraczała poziomu około 5400 KM.
      ŁK

      Usuń
  9. ps. poprawiłem raport. mea culpa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że ostatnio nie uczestniczę, powód na moim blogu.
      Nie przekonałeś mnie do tego zakupu!

      JKS

      Usuń
    2. To typowy zakup doraźny. Moim zdaniem rozsądny kompromis między popytem a realną podażą! :) Niszczyciel ma poziom techniczny końca XIX wieku, ale takich okrętów nie wysyłały wówczas na złom nawet największe mocarstwa morskie. Przeprowadzona modyfikacja uzbrojenia jest, jak najbardziej, zasadna. Szkoda, że okoliczności nie pozwalają na zmodernizowanie kotłowni. Ten okręt, eksploatowany bardzo "delikatnie", nie był bardziej zużyty od analogicznych jednostek wprowadzonych do służby około 1908 roku! Jego problemem była wyłącznie niewydajna kotłownia.
      ŁK

      Usuń
  10. Witam
    Niemcy w Afryce wsch. mają 2 KP+4kl - to są spore siły które mogą zagrozić brytyjskim liniom komunikacyjnym zwłaszcza strategicznym połączeniom z z Indiami.
    Z kolei na zachodzie Hunowie mogą sobie odpuścić obronę morską Kamerunu i 2 pow + 1kl+drobnica przerzucić do NIEMIECKIEJ AFRYKI POŁUDNIOWO-ZACHODNIEJ i tymi siłami mogą się pokusić o narobienie sporego bigosu, tym bardziej że należy się spodziewać sporych sił kolonialnych a proszę pamięć że Herbaciarze nie spacyfikowali do końca ruchu niepodległościowego Burów.
    Jak to wszystko zsumujemy może się okazać że Anglicy będą mieli dużo twardszy orzech do zgryzienia niz w realu.
    Pawel76

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Powstanie Christiaana Rudolfa de Wet w 1914 roku jest tego najlepszym dowodem.
      ŁK

      Usuń
    2. Tyle że już 12 listopada 1914 został pokonany przez generała Bothę w pod Mushroom Valley. Brytyjczycy nie musieli sami angażować się w zdławienie tej rebelii.

      Usuń
    3. zgadza się, Niemcy mają te KPZ, ale za to Brytyjczy mają sojuszników, w tym nas:)

      Usuń
    4. To prawda, ale nastroje insurekcyjne były, wśród Burów, jeszcze bardzo żywe. Nie wygasły do końca nawet w latach DWS, co próbowała rozegrać III Rzesza poprzez wykorzystanie Robey'a Leibbrandt'a.
      ŁK

      Usuń
    5. Co do Togolandu i Kamerunu Niemieckiego, to alianci nie przejmowali się nimi i zajeli je dopiero w 1916 roku. DSWA skapitulowała w lipcu 1915, pokonana przez wojska południowoafrykańskie. Niemieckie Schutztruppe mogły jedynie opóźniac zajęcie kolonii.
      O wiele wiekszym problemem jest Niemiecka Afryka Wschodnia, tutaj były największe siły i przy tym dobrze dowodzone.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. I bardzo dobrze! dzięki temu my się możemy na nie połasić (przy czym Togo już jest nasze, teraz możemy dorzucić do tego Kamerun).

      Usuń
    8. No to jeżeli zdobędziemy Kamerun, bedziemy chyba musieli oddać Francji jej cesję z 1911 roku (Neukamerun).

      Usuń
    9. Pewnie tak, Niewykluczone, że część zachodnią zechcą dla siebie Brytyjczycy i nam zostanie wąski pasek terytorium w króciutkim wybrzeżem, coś na kształt Togo.

      Usuń
    10. Zajmijmy się lepiej Tanganiką.

      Usuń
  11. Czy Niemcy nie mają kilka tysięcy Mm dalej, jeszcze eskadry Maximiliana Johannesa Marii Huberta Reichsgrafa von Spee? ;)
    Wspomniane wyżej krążowniki (pancerne i małe) z NAWu oraz NAPZu po ewentualnym połączeniu (ja bym tego nie wykluczył) z Eskadrą von Spee stanowią już na prawdę istotną i niebezpieczną siłę, zdolną poharatać nawet pojedyncze (kolonialne) predrednoty.
    Z drugiej strony przebicie się eskadry niemieckiej w ten rejon afryki będzie niezwykle utrudnione ze względu na patrole Angoli, żabojadów, japońców czy naszych okrętów. Inna sprawa że wtedy radarów niet... a spotkania często były przypadkowe. Von Spee musiałby zamarkować rejs do ameryki południowej (czyli udawać ze płynie tak jak w realu), a następnie praktycznie zawrócić omijając pościg i ew. blokady.
    Pytania:
    czy starczyłoby mu zapasów? (węgiel/mazut/żywność/woda)
    jakie szanse miałby podejmując tę próbę?
    jakie siły/kontrakcję by napotkał?
    jakimi siłami dysponuje? (zapewne inne niż w realu)
    Jak "wyglądają" krążowniki S&G, N,L,D,E? Nie wykluczam że nieco różnią się od tych realowych (niekoniecznie jakoś bardzo, ale czasem jakiś mały szczegół może przesądzić sprawę).
    Zmordowany ale i zadowolony Partyzant CA16
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
  12. Niemcy mają eskadrę von Spee, ale z powodów o których wspominasz, nie sądzę by się przebijał na Ocean Indyjski. Co do zapasów i zaopatrzenia to oczywiście trudno wyrokować (podobnie jak szans, sił, kontrakcji - spójne przedstawienie tego wszystkiego pozostaje poza możliwościami jednego człowieka). Teoretycznie wszystko było do zorganizowania, jak i równie dobrze mogło to zawieść.
    Co do składu eskadry - zgodnie z tym co napisałem 25.04.2016 - eskadra liczy S&G i 5 krążowników, a więc nie różni się zbytnio od realowej. Podobnie charakterystyki okrętów (post z 19.04.016) są takie jak w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak z ciekawości – ten niszczyciel jest do odebrania gdzieś w USA (San Francisco? Wschodnie wybrzeże?). Jak on dopłynie na Madagaskar? Zasięg nie za duży, ale przede wszystkim to za mała łupina do samotnych rejsów przez ocean.
    Ponadto z tych samych względów jego działania będą raczej ograniczone do wód przybrzeżnych Madagaskaru. No i po zlikwidowaniu niemieckich baz na wybrzeżu Afryki okręt stanie się kompletnie nie przydatny.
    W sumie więc, poza archaicznym urokiem, ten okręt nie przekonuje mnie jako racjonalny zakup.

    PS Dziwi mnie, że pomimo bliskości naszych baz na Bałtyku do Zatoki Gdańskiej wcale nie słychać o ciągłych utarczkach sił lekkich. Jak tylko Niemcy się zadomowili na wybrzeżu Belgijskim to niemal non-stop dochodziło to utarczek z Royal Navy (z siłami Harwich). A u nas cisza…..
    PPS Mamy sporo rozrzuconych po świecie baz – to chyba ruszyliśmy na przechwytywanie Niemieckich statków handlowych?
    PPPS W rejonie Madagaskaru obszary są ogromne, w szczególności do ilość jednostek floty. Chyba bardzo by się przydało użycie, choćby do rozpoznania, sterowców.

    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po wypłynięciu poza granice amerykańskich wód terytorialnych, dalszy rejs odbędzie w asyście okrętu warsztatowego "Mikołaj Kopernik". W razie konieczności rejs może odbyć się częściowo na holu. Remont kotłów i przezbrojenie nastąpi bezpośrednio po przybyciu na miejsce, w oparciu o potencjał logistyczny tegoż warsztatowca.
      ŁK

      Usuń
  14. Wszystko zostało przemyślane :) Niszczyciel jest do odebrania w Norfolk, a więc na wschodnim wybrzeżu. Zabierze go na holu warsztatowiec Mikołaj Kopernik, który po przebudowie w Wielkiej Brytanii idzie w kierunku Madagaskaru i Hajnanu (eskadry w tych dwóch koloniach ma obsługiwać). Będzie więc miał po drodze.
    Co do utarczek z niemieckiemi siłami - pisze tylko o akcjach, w których coś się istotnego wydarzyło. Czyli minimum jakiś okręt zatonął, albo miały inny ważki skutek. O potyczkach w których tylko sobie postrzelano i zadrapano lakier nie wspominam, bo by mi życia brakło. śmiało jednak możemy założyć, że do takich potyczek dochodzi.
    Tak, będziemy się czaić na wrogie statki handlowe, ale wielkich sukcesów nie wróżę - mimo wszytsko siły nasze są dość szczupłe wobec ogromu oceanów, a musimy przecież uważać na niemieckie okręty, liczniejsze niż w rzeczywistości.
    Co do sterowca - owszem, przydałby się, ale tak się złożyło, że jedyny jaki mamy w koloniach jest akurat w Nowej Kurlandii. Być może dowództwo dojdzie do wniosku, że bardziej by się przydał na Madagaskarze, i wtedy można by zorganizować przebazowanie w oparciu o okręt-bazę Jan Śniadecki. Niemniej na jakieś wielkie sukcesy bym nie liczył - sterowiec ma zasięg 2100 km, czyli promień działania nie więcej jak 1000 km. Wobec ogromu Oceanu Indyjskiego szału nie ma (nawet do Dar-es-Salaam za daleko)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jaja! :) Prawie jednocześnie wpadłem na podobny koncept z rejsem niszczyciela.
      ŁK

      Usuń
  15. Prawdę powiedziawszy okręt może zwolnić inny o większym zasięgu, a który będzie potrzebny w innym miejscu. :)
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam jeszcze jeden dylemat: przyjęta w raporcie springsharpa moc siłowni to niecałe 5900 KM, podczas, gdy "Stringham" miał nominalnie nieco ponad 7200 KM. Z czego powstała ta (tj. 5900 KM) wartość? Czy może, jako punkt wyjścia, przyjąłeś realną prędkość okrętu (tj. 25,3 w.), a program wyliczył stosowną moc siłowni? Jeśli tak, to potwierdzałoby to moje przypuszczenia, że problemy z osiągnięciem założonej prędkości wynikały, po prostu, ze zbyt małej mocy kotłów. Dajmy mu więc, przy najbliższej okazji (np. w stoczni kanadyjskiej) 2 nowoczesne kotły mazutowe, a uzyskamy na prawdę wartościowy torpedowiec pełnomorski!
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  17. dokładnie tak! W springsharpie nie definiuje się mocy siłowni a pożądaną prędkość. Moc program dopasowuje do prędkości (trochę to nie logiczne, ale tak jest skonstruowany program. Co do dalszych losów okrętu - wszystko jest otwarte, na razie tradycyjnie niczego nie przesądzam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zastanawiam się, czy nie byłaby zasadną ponowna konwersja okrętu łącznikowego "Szkwał" na torpedowiec. Dać mu nowe kotły, zwrócić drugą armatę 75 mm i wyrzutnie torped. W warunkach rozwijającej się wojny każdy okręt stricte bojowy staje się bezcenny.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  19. raczej jestem sceptyczny. Okręt jest na Bałtyku, gdzie i tak do niczego więcej jak patrolowanie się nie nada (bo pływają tu już dużo nowocześniejsze i silniejsze niszczyciele). A te role drugoplanowe z powodzeniem może pełnić w takiej postaci, w jakiej jest obecnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym "namiotem" na rufie i okaleczonym uzbrojeniem może być, co najwyżej, dozorowcem. Trochę szkoda go do takiej roli. Jako okręt łącznikowy był eksploatowany dość delikatnie i jego zużycie jest z pewnością mniejsze niż rówieśników. Ponadto rekonwersja jest, w jego wypadku, wyjątkowo prosta, szybka i nie wymagająca większych nakładów finansowych. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że nawet wiele małych niszczycieli brytyjskich, z końca XIX wieku, powędrowało na złom dopiero po zakończeniu PWS.
      ŁK

      Usuń