niedziela, 8 października 2017

Bombowiec Zalewski WZ.I



W 1915 r. swoją propozycję samolotu bombowego dla lotnictwa polskiego przedstawił inż. Władysław Zalewski (w mojej wersji historii – tworzący w Królestwie Polskim). W odróżnieniu od nieco większego konkurenta tj. CWL B.9, jego samolot WZ.I był jednosilnikowy i dwumiejscowy. Osiągami jednak go nie przewyższał, a wkrótce potem wprowadzonemu CWL B.10 pod niemal każdym względem zdecydowanie ustępował, stąd nie został wyprodukowany w znaczącej ilości, bo całość produkcji zamknęła się zaledwie w 18 egzemplarzach. Zresztą już w roku następnym te z nich które przetrwały, zostały przesunięte do szkolenia. Stało się tak, gdyż nasze lotnictwo ogólnie cierpi na niedostatek maszyn dedykowanych do tej roli. Jak dotąd, z maszyn szkolnych wprowadzono jedynie 8 szt. samolotów Morane-Saulnier G i 12 szt. Caudronów G.III. To wydaje się liczbą zdecydowanie za niską w stosunku do potrzeb, zwłaszcza że stale następuje wykruszanie się sprzętu, który nie dość że jest sam w sobie mało trwały to jeszcze narażony na nieumiejętną eksploatację. Stąd w roli samolotów szkolnych znajdują zastosowanie starsze konstrukcje wykorzystywane dotąd bojowo (np. Blerioty), bądź te, które nie okazały się specjalnie udane – jak niniejsza konstrukcja. 


Dane taktyczno-techniczne:
Załoga: 2
Rozpiętość: 17,15 m
Długość: 9,59 m
Wysokość: 3,64 m
Powierzchnia nośna: 56,94 m2
Masa własna: 1200 kg
Masa startowa: 1936 kg
Napęd: 1x160 KM
Prędkość: 120 km/h
Prędkość wznoszenia: 1,0 m/s
Pułap: 4000 m
Zasięg: 400 km
Uzbrojenie: 1 km i 120 kg bomb

22 komentarze:

  1. Dobrze, że rozwijamy własne konstrukcje. Nawet, jeśli osiągnięte efekty nie do końca odpowiadają naszym oczekiwaniom. Jestem przekonany, że następna konstrukcja inż. Zalewskiego będzie w pełni udana. Mały samolot obserwacyjno-bombowy jest,dla naszego lotnictwa, bezwzględnie potrzebny.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już posiadamy tego rodzaju konstrukcję, jest to CWL R.3: http://springsharp.blogspot.com/2017/08/nowe-samoloty-obserwacyjny-i-bombowiec.html
      Ponadto, z samolotów obserwacyjnych mamy jeszcze pewne ilości Farmanów HF.20 i Morane-Saulnier L.
      Na upartego, nawet ten samolot (WZ.I) rolę samolotu obserwacyjnego też mógłby pełnić.

      Usuń
    2. Pamiętałem o wskazanych maszynach. Miałem na myśli kolejne, bardziej dojrzałe konstrukcje, które można (jak sądzę) wyprowadzić z przedstawionego właśnie samolotu. Wydaje mi się, że ta konstrukcja ma pewien potencjał rozwojowy. Kluczem wydaje się zastosowanie silnika większej mocy. Chcę jeszcze zaznaczyć, że ta maszyna prezentuje się, wg mnie, bardzo elegancko i rzekłbym nowocześnie.
      ŁK

      Usuń
    3. Oczywiście, wzrost mocy silnika byłby drogą do polepszenia osiągów. Ale nawet bez tego, a rezygnując z ładunku bomb można by te osiągi nieco poprawić. W ten sposób rolę samolotu obserwacyjnego ta konstrukcja mogła by pełnić nawet bez istotnych modyfikacji. Możemy więc chyba założyć, że w obliczu niezbyt zadowalających charakterystyk jako bombowiec, samolot ten wykorzystywano także bez bomb, jako obserwacyjny.

      Usuń
    4. Masz całkowitą rację. Bez ładunku bomb można będzie znacząco zwiększyć zasięg operacyjny, a zapewne, w pewnym stopniu, również prędkość maksymalną, prędkość wznoszenia i pułap. Im dłużej przyglądam się tej maszynie, tym bardziej mi się podoba! :)
      ŁK

      Usuń
    5. Cieszy mnie to. Mi w sumie też się podoba :) Natomiast co do samego płatowca - to największej wady upatrywałbym w zbyt dużych chyba rozmiarach, przez co lokuje się niemal w tej samej kategorii co np. CWL B.10, a nie wytrzymuje konfrontacji z nim na skutek jednosilnikowego napędu. KOncepcja więc chybiona, mimo iż płatowiec ogólnie wzorowałem na realnie istniejącym samolocie - Schmitt 7B.2. Pomyślałem wobec tego, że jakby go trochę "odchudzić" (głównie zmniejszyć rozpiętość), a przy okazji wstawić silniejszy motor, to powstałoby coś na kształt Airco DH.4 - czyli jednego z najlepszych ówcześnie lekkich bombowców. Myślę, że coś takiego było by możliwe w przyszłym (tj. 1916 ;)) roku.

      Usuń
    6. "...niektóry rewolwer nie wystrzeli choćby sie człowiek skręcił" jak mawiał Szwejk i tak samo bywa z samolotami. Niby lata, ale słabo i osiągi nie takie. Ewidentnie brakuje mu drugiego silnika i jest ciut zbyt ciężki. Powinien mieć 2 silniki po 200KM przynajmniej i może wtedy dorówna np. Letord Let.1, bo stanowczo cierpi na niedobór mocy. A samolotów szkolnych trzeba nabudować, choćby nawet to miały być Deperdussin 1910 :)

      Usuń
    7. Szkolenie lotnicze, o ile się nie mylę, powinno odbywać się dwuetapowo. Po podstawowym kursie pilotażu (nawet "Deperdussin Monocoque"!:)) powinno obejmować szkolenie na maszynach mających już cechy samolotów bojowych. I w tym etapie przedstawiony bombowiec może się dobrze sprawdzić. Niezależnie od tego dalsza ewolucja tego płatowca, zaproponowana przez dV, (w kierunku zbliżonym do znakomitego "Airco" DH.4) jest bardzo pożądanym postulatem. Może udałoby się, przy okazji, zakupić w 1918 r. licencję na silnik rzędowy Liberty VIII (o mocy 400 KM)?
      ŁK

      Usuń
    8. Masz rację co do kształtu szkolenia. Dlatego też wykorzystujemy samoloty szkolenia podstawowego (choć jak pisałem - w niewystarczającej ilości), a także samoloty ex-bojowe wycofane z pierwszej linii. Te drugie jak najbardziej spełniają wymóg posiadania cech samolotu bojowego.
      Co do szczegółowych modeli silników, to trudno mi się w tym momencie wypowiedzieć czy to będzie ten o którym pisze ŁK, czy jakaś inna konstrukcja, być może nawet rodzima? W każdym razie nowy lekki bombowiec chciałbym wprowadzić wcześniej niż w 1918 r. (najlepiej już w 1916).

      Usuń
    9. Wprowadzenie nowego modelu już w 1916 r. jest wymogiem chwili. Wybiegłem trochę w przyszłość, bo przywołany przez Ciebie "Airco" DH.4 pobudza mocno wyobraźnię i fajnie byłoby zakończyć wojnę z maszynami tej klasy!
      ŁK

      Usuń
    10. O nie, Deperdussin 1910 monoplane jest bardzo prosty w budowie i tani (w przeciwieństwie do wyczynowego Monocoque) oraz napedzany może być słabiutkimi silnikami 45-60KM dla których już nie ma miejsca w samolotach bojowych.
      Ja oczywiście jestem za tym by promować własne projekty ale jest wojna i na najlepsze samoloty warto kupić licencję i to pełną, a nie określoną ilość.
      Co do silników to dobra byłaby licencja Sunbeam lub Rolls-Royce na silniki rzędowe, bo na gwiazdy mamy od Salmsona.

      Usuń
  2. Fajny Samolocik, chociaż szkoda że kariera bojowa był bardzo krótka, po drobnej przebudowie, może być używany jako samolot szkolny (ze zdublowanymi przyrządami dla instruktora). Czekam na wersję drugą która lepiej sprawdzi się w służbie.

    Wróćmy na ląd!
    Przypomniała mi się historia Brytyjskiej armaty kalibru 76.2mm, która kiedy na polu bitwy była uznana za zbyt słabą została użyta/przystosowana do.. roli działa plot (Jednego z pierwszych). Pomyślałem więc iż jeśli mamy podobną armatę, moglibyśmy używać jej w podobnej roli a dodatkowo zamontować ją na ciężarówce, a być może i wykorzystać do wspierania (pośrednie/bezpośrednie) naszych "tanków kołowych".
    To przywodzi mi na myśl stworzenia Brygady:
    1(-2) pułk samochodów pancernych
    1 pułk wozów wsparcia (ciężarówki z 76.2mm na pace)
    1 pułk kawalerii (zwiad? zamiast jednego pułku aut pancernych))
    piechota na ciężarówkach (do batalionu może?)
    jakieś mobilne zaplecze.
    ew. całość zmniejszyć do wzmocnionego pułku.
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jest taki postulat by samochody Garford uzbroić w armaty plot. (14 sierpnia), a piechotę wozimy na Jeffery-Quad.

      Usuń
    2. Nie wiem, czy warto wchodzić w temat ciężkich "Garfordów". Ich właściwości trakcyjne nie były najlepsze. Osobiście widziałbym je jako ciężkie drezyny pancerne. W takiej konfiguracji były używane również przez armię rosyjską.
      ŁK

      Usuń
    3. Jak się komuś wsadzi 7 ton pancerza to i słaby w terenie. Sam Garford ważył niecałe 4 tony, spokojnie uniósłby 3"/30 Lender albo 75mm/50 Canet (1,3-2t)

      Usuń
    4. Osobiście nie mam przekonania do "Garforda". Mimo wszystko był dość ciężki i mało dynamiczny. Chyba nie była to też najnowocześniejsza konstrukcja dostępna ówcześnie na rynkach światowych (w grę wchodzi zapewne jedynie rynek amerykański). Pewnie znalazłoby się coś bardziej odpowiedniego w charakterze platformy dla samobieżnego działa przeciwlotniczego.
      ŁK

      Usuń
    5. Ja myślę też trochę w formie uniwersalnej..
      Do strzelania plot. oraz w charakterze artylerii lekkiej (najlżejszej?) za to o większej mobilności, a więc i zdolnej nadążyć za pierwszą linią.. Zawsze to różnica pomiędzy "pociskiem" o wadze ledwo pół kg (37mm) a granatem 5-8kg (75-76.2mm).
      MacLean'a "automat" również możemy umieścić na ciężarówce jak i w składach pociągów pancernych, wyobrażacie sobie tę siłę ognia?
      Zastanawiam się jeszcze nad użyciem francuskich 37mm armatek (Puteaux), osadzonych na wzmocnionym "łożu" KM Maxim (przypominające małą armatkę tzn to konstrukcji Sokołowa) i przydzielić to do "oddziałów szturmowych piechoty" (bo strzelania z "ramienia" sobie raczej nie wyobrażam).
      Nad pancerzem takiej ciężarówki również myślałem ale to jedynie w formie osłonięcia kabiny i silnika (4-8mm max)+ lekka płyta ochronna (5-6mm?) w formie maski dla działa.
      Co do postu z 14go sierpnia to po prostu nie uczestniczyłem w tej dyskusji i kompletnie o niej zapomniałem (a czytałem ją)..XD Bardzo przepraszam.
      Kpt.G

      Usuń
    6. Kolego ŁK, Garford i Jeffery to najnowsze modele z 1913 roku.. Garford miał masę 3900 ale ładowność do 5t i szerokie zdwojone koła. Jedyne co tam można poprawić to mocniejszy silnik, zamiast 38KM potrzeba przynajmniej 55KM.

      Usuń
    7. Napęd w "Garfordzie" (4 x 2) był realizowany poprzez przekładnię łańcuchową (?!), co chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem dla pojazdu poruszającego się również po bezdrożach. Mocniejszy silnik to absolutnie niezbędny postulat. Nb. Rosjanie używali samobieżnych dział przeciwlotniczych 76,2 mm (Lendera) nie mam jednak pojęcia na jakim pojeździe było to montowane, choć zdarzyło mi się widzieć taki pojazd na fotografii.
      ŁK

      Usuń
    8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    9. Przekładnie łańcuchowe to chyba norma w tamtych czasach dla ciężkich samochodów.
      Daimler 4x4 Plattformwagen miał chyba początkowo silnik 50KM i wąziutkie opony, dopiero jako BAK m1914 (Krupp-Daimler 7,7cm FlaK) dostał mocniejszy silnik albo dopiero przy przebudowie na samochód pancerny Erhardt (i nadal na wąskich oponach a Garford miał 6").
      Russo-Bałt T 40/66 czyli AA Lender samobieżny, a zresztą montowano je na czym się dało, nawet na przyczepach samochodowych.

      Usuń
    10. Samochód pancerny "Erhardt" to nowoczesna i ogólnie bardzo dojrzała konstrukcja. Gdyby miał niższą sylwetkę, koła wyposażone w pneumatyki (ze zdwojonymi oponami na tylnej osi), to śmiało mógłby odpowiadać światowym standardom aż do 1930 r. "Garford" ma potężne uzbrojenie, ale właściwości trakcyjne są bezwzględnie kiepskie. Ale widzę, że Kolega ma do niego dużą słabość (podobnie jak ja do armatki McLean!), więc nie będę już tego tematu drążyć! :)
      ŁK

      Usuń