czwartek, 12 października 2017

Transportowiec wojska i armia polska we Francji



Na początku 1915 r. dowództwo brytyjskie zwróciło się do nas o wsparcie przez polskie oddziały planowanych działań na półwyspie Gallipoli. Odpowiedź strony polskiej nie była negatywna, ale wskazywała na aktualny brak oddziałów, które można by szybko oddelegować w znaczącej ilości na ten front. W istocie, dowództwo polskie nie było przekonane do planów tej operacji i zwyczajnie grało na czas, pragnąc raczej uniknąć angażowania się w operacje, która była bardzo ryzykowna, a nie rokowała w jego ocenie poważnych szans na powodzenie. Faktem było, że we wszystkich koloniach posiadaliśmy niezbyt duże siły rzędu 10.000 żołnierzy (w tym 6.500 tubylców), a część z nich wciąż była zaangażowana w walkach w Kamerunie i okupację Archipelagu Bismarcka. Realnym więc było, że od zaraz można oddelegować co najwyżej ekwiwalent jednej brygady. Tak też się stało – ku Gallipoli pożeglowały 2 pułki z Madagaskaru (4000 żołnierzy) wsparte przez 1.000 żołnierzy z Nowej Kurlandii.
Ponadto postanowiono przeprowadzić mobilizację w koloniach. Możliwości mobilizacyjne wszystkich kolonii oceniono na nieco ponad 80.000 rekruta, w tym 12.000 w Nowej Kurlandii, 15.000 w Togo, 30.000 na Madagaskarze i 24.000 na Hajnanie. To stwarzało szanse na wystawienie armii w składzie przynajmniej 2 korpusów, liczących po 2 dywizje piechoty.  Oczywiście nie od razu, bo nowo wcielonego rekruta trzeba jeszcze przeszkolić i dowieźć na teatr działań, więc realnie polskie oddziały kolonialne mogły się pojawić w Europie nie wcześniej niż w drugiej połowie 1915 r. W tym czasie  fiasko całej operacji na półwyspie Gallipoli było już raczej przesądzone. Wobec tego, postanowiono, że sukcesywnie formowane oddziały nie będą angażowane w tę operację, ale zostaną wysłane na front  we Francji. Do końca 1915 r. udało się wysłać tam w sumie 2 dywizje, w tym jedną sformowaną na Madagaskarze i jedną mieszaną afrykańsko-chińską (po brygadzie z Nowej Kurlandii i Hajnanu). W dalszej kolejności sformowano 2 dalsze dywizje, w tym jedną z emigrantów polskich z Ameryki i Francji oraz jeńców narodowości polskiej z armii niemieckiej, oraz jedną z tubylców z Togo i Madagskaru.
Dla przewiezienia tej masy ludzi potrzeba była odpowiednia ilość transportowców wojska. W koloniach mieliśmy 3 tego typu jednostki (Mazowsze, Wołyń i zdobyczny Generał Weyssenhoff), mogące w sumie przewieźć na raz 4.700 żołnierzy, ale Wołyń ma akurat poważną awarię swej 20-letniej siłowni i jest mocno wątpliwe, czy w najbliższym czasie uda się ją usunąć (nawet z pomocą warsztatowca). To zredukowało nasze możliwości transportowe do liczby 3.500 żołnierzy. Z tego powodu postanowiono sięgnąć po rozwiązanie doraźne, czyli jednostkę cywilną. Jest nią statek pasażerski którego wybuch wojny zastał w Nowym Jorku i od tego czasu tkwił on tam bezczynnie, nie przynosząc zysku a jedynie generując straty. Został więc odkupiony po okazyjnej cenie przez polską Admiralicję i pospiesznie przystosowany do roli transportowca wojska. Ponieważ liczył się czas, zmiany nie były duże i ograniczyły się do montażu stosunkowo lekkiego uzbrojenia (2 działa amerykańskie szybkostrzelne działa kal. 102 mm L/40 oraz 3 działka kal. 37 mm McCleana) oraz zmiany aranżacji pomieszczeń na statku. W roli transportowca wojska jednostka może zabrać na raz 1300 żołnierzy wraz z wyposażeniem.   



Żmudź, polish troopship laid down 1905 (Engine 1906), mobilized 1915

Displacement:
    9 687 t light; 9 919 t standard; 11 198 t normal; 12 221 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    495,09 ft / 471,78 ft x 57,64 ft x 24,34 ft (normal load)
    150,90 m / 143,80 m x 17,57 m  x 7,42 m

Armament:
      2 - 4,02" / 102 mm guns in single mounts, 32,38lbs / 14,69kg shells, 1905 Model
      Quick firing guns in deck mounts with hoists
      on centreline ends, evenly spread, all raised mounts
      2 - 1,46" / 37,0 mm guns in single mounts, 1,55lbs / 0,70kg shells, 1905 Model
      Quick firing guns in deck mounts
      on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
      1 - 1,46" / 37,0 mm guns in single mounts, 1,55lbs / 0,70kg shells, 1905 Model
      Quick firing gun in deck mount
      on centreline aft, 1 raised gun
    Weight of broadside 69 lbs / 31 kg
    Shells per gun, main battery: 200

Armour:
   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    1,46" / 37 mm    0,98" / 25 mm              -
    2nd:    0,79" / 20 mm          -                  -
    3rd:    0,79" / 20 mm          -                  -

Machinery:
    Coal fired boilers, complex reciprocating steam engines,
    Direct drive, 2 shafts, 8 107 ihp / 6 047 Kw = 16,50 kts
    Range 9 500nm at 10,00 kts
    Bunker at max displacement = 2 302 tons (100% coal)

Complement:
    272 - 354

Cost:
    £0,508 million / $2,034 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 9 tons, 0,1%
    Armour: 8 tons, 0,1%
       - Belts: 0 tons, 0,0%
       - Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
       - Armament: 8 tons, 0,1%
       - Armour Deck: 0 tons, 0,0%
       - Conning Tower: 0 tons, 0,0%
    Machinery: 1 158 tons, 10,3%
    Hull, fittings & equipment: 3 662 tons, 32,7%
    Fuel, ammunition & stores: 1 511 tons, 13,5%
    Miscellaneous weights: 4 850 tons, 43,3%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      10 496 lbs / 4 761 Kg = 324,2 x 4,0 " / 102 mm shells or 1,1 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 0,89
    Metacentric height 1,7 ft / 0,5 m
    Roll period: 18,6 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 70 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,05
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 2,00

Hull form characteristics:
    Hull has low forecastle, low quarterdeck
    Block coefficient: 0,592
    Length to Beam Ratio: 8,18 : 1
    'Natural speed' for length: 21,72 kts
    Power going to wave formation at top speed: 33 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 35
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 3,00 degrees
    Stern overhang: 21,95 ft / 6,69 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        25,92 ft / 7,90 m
       - Forecastle (22%):    20,44 ft / 6,23 m (28,41 ft / 8,66 m aft of break)
       - Mid (50%):        29,43 ft / 8,97 m
       - Quarterdeck (24%):    18,44 ft / 5,62 m (29,43 ft / 8,97 m before break)
       - Stern:        19,46 ft / 5,93 m
       - Average freeboard:    25,29 ft / 7,71 m

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 81,8%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 202,0%
    Waterplane Area: 19 742 Square feet or 1 834 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 155%
    Structure weight / hull surface area: 95 lbs/sq ft or 462 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 1,00
        - Longitudinal: 4,13
        - Overall: 1,16
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is excellent
    Room for accommodation and workspaces is excellent
    Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
    Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather

1300 soldiers
 

35 komentarzy:

  1. Piękny i szybki statek pasażerski to najlepszy kandydat na transportowiec wojska. Można zastanowić się nad pozostawieniem go na stałe w składzie floty, z zaniechaniem remontu "Wołynia". Gdy Niemcy rozpoczną nieograniczoną wojnę podwodną będzie okazja, by odsprzedać go Brytyjczykom, którzy przeprowadzą remont siłowni na własny rachunek. Bardzo ciekawie zarysowujesz scenariusz polskiej armii działającej na froncie zachodnim. To dobra idea, która wzmocni naszą pozycję wśród sojuszników i pozwoli wywalczyć korzystniejsze dla nas rozstrzygnięcia na konferencji pokojowej.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, ta jednostka jak najbardziej może pozostać w składzie floty na stałe, o ile tylko coś złego jej się nie przytrafi w czasie wojny. Na pewno jest to lepsza opcja niż dość sterany już Wołyń, który ma już 20 lat i nie wiadomo, czy opłacalne będzie dalsze utrzymywanie go w służbie. Być może, mógłby zostać zredukowany do roli jakiejś jednostki pomocniczej? Sprzedaży Brytyjczykom w sumie też nie wykluczam, wszak w warunkach gdy wyspom zaczęło grozić całkowite odcięcie od dostaw, wszystko co utrzymywało się na wodzie było na wagę złota ;)

      Usuń
    2. ps. co do armii we Francji, to jej powstanie będzie miało z pewnością bardzo pozytywny wpływ dla naszych relacji z sojusznikami, a dla nas osobiście będzie o tyle korzystniejsze od angażowania się w Dardanelach, że wzmocnienie frontu zachodniego w pośredni sposób odciąża nasze wojska w kraju, poprzez możliwe odciągnięcie pewnych sił niemieckich.

      Usuń
    3. Zdecydowanie, tak! Dardanele to, od początku, był dość kiepski pomysł i dobrze, że w nim nie uczestniczyliśmy. Aliancki Front Zachodni "kanalizuje" również najbardziej awangardową technikę wojskową, z którą będziemy mieli okazję niezwłocznie zapoznać się, i to w warunkach bojowych.
      ŁK

      Usuń
    4. A ponadto będzie to okazja do zorganizowania naszego lotnictwa we Francji, i tym samym - zapoznania się ze również z tym sprzętem latającym aliantów, którego nie używamy u siebie w kraju.

      Usuń
    5. Samoloty, ale również i czołgi. Wiem, że - w zakresie tych ostatnich - mamy własne, ambitne plany, ale nie zaszkodzi zapoznać się z dokonaniami prekursorów, czyli Brytyjczyków. Zwłaszcza, że mamy już rok 1915.
      ŁK

      Usuń
    6. Oczywiście, z tym że czołgami będziecie się musieli sami zająć;) Ja się ograniczę do lotnictwa, sprzęt jeżdżący zostawiając czytelnikom bloga:)

      Usuń
    7. Spokojnie, już kiedyś o tym dyskutowaliśmy! :) Wiem, że rysowanie tych stalowych "pudełek" nie leży w spektrum Twoich zainteresowań. Może wystarczy, że - od czasu do czasu - podyskutujemy sobie o nich, przy okazji omawiania wydarzeń na frontach lądowych.
      ŁK

      Usuń
    8. No właśnie na tym angielskim "Wacusiu" (Willy) lub lepiej na którymś z "Marków" (tank ciężki), można by zainstalować obrotową wieżę z działkiem np. MacLeana, w sponsonach instalując podwójne wkmy, a równocześnie mieć możliwość transportu 6-12 żołnierzy. Oczywiście całość wymaga znaczącej modyfikacji pod "nasze" specyficzne wymagania.
      Przede wszystkim zastosowanie dwóch silników po 90-120km; minimalnie większa prędkość (do 15km/h?). Może coś jeszcze?
      Kpt.G

      Usuń
    9. Mam wrażenie, że proponuje Kolega niezwykle awangardową konstrukcję - hybrydę czołgu i transportera opancerzonego. Coś, co wyprzedza epokę o więcej niż 15 lat (a może jest to szacunek jeszcze zbyt skromny!).
      ŁK

      Usuń
    10. Czy ja wiem? skoro Brytyjczycy część "żeńskich" tanków używali jako transporterów opancerzonych, po co tworzyć oddzielne konstrukcje skoro można wcisnąć w "jedno" opakowanie?
      Kpt.G

      Usuń
    11. Właściwie wtedy (PWS) ciężko było sprecyzować do czego konkretnie i jak miałby służyć czołg (jak kolwiek on miałby wyglądać) na polu bitwy.
      Było wiele koncepcji czołgów, np wiem że któraś ze stron miała koncepcję "czołgu gąsienicy". W wielkim uproszczeniu byłby to pociąg pancerny na gąsienicach, każdy "segment" miał mieć własny napęd i uzbrojenie i ważyć od kilkunastu do kilkudziesięciu ton (w ostatecznej wersji segment ważyć miał do 100ton); by było ciekawiej takie gąsienice miały liczyć po 10-16 segmentów/sekcji.
      Na tym tle moja propozycja hybrydy nie jest aż tak.. "rewolucyjna", nie musi też okazać się sukcesem, a jedynie podjęciem próby stworzenia "narzędzia" wojny "manewrowej". Szybko zresztą odkryto iż bez wsparcia czołgi, owszem są zdolne do "przegnania" przeciwnika, jednakże potrzebują wsparcia/ubezpieczenia w postaci piechoty. Czołg (nawet dziś) potrzebuje piechoty, te dwie "formacje" wzajemnie się wspierają i uzupełniają (to samo dotyczy czołg=piechota=lotnictwo). To duże uproszczenie, zresztą nawet Kawaleria/Jazda (jeszcze w średniowieczu)potrzebuje chociaż najmniejszego wsparcia piechoty. W pewnym sensie proponuję tu BWP'a(nota bene bardzo fajny i dobry pojazd) okresu PWS. ;)
      Póki nie proponuję Hinda (tzn. jego odpowiednika) wszystko jest w porządku i na miejscu... :)
      Kpt.G

      Usuń
  2. Pytanie gdzie chcą upchnąć zielone jeszcze dywizje. Czy trafią pod opiekę francuską czy brytyjską. Czy wyślą naszych do walk w Szampanii, pod Verdun, nad Sommę. Przecież lepiej wysłać do walk kogoś innego niż swoich chłopców. Ważne abyśmy nie dali się wyrolować. A może zamiast do Francji, wyślą ich wesprzeć włochy. Jak coś pójdzie nie tak to zawsze będzie ktoś inny do bicia.

    Adm.Thrawn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć może to zabrzmieć dość brutalnie, ale osobiście uważam, że nic nie zrobi lepiej dla naszej sprawy od "daniny krwi" złożonej na polach Szampanii i pod Verdun. Stworzy się też niepowtarzalna okazja dla pozyskania do naszej armii jeńców narodowości polskiej. Na miejscu Prusaków rekrutów polskich wysyłałbym właśnie na Front Zachodni, w nadziei uniknięcia ich bezpośredniej styczności bojowej z wojskiem polskim.
      ŁK

      Usuń
  3. Rozumiem prowizorkę, ale wydaje mi się, że uzbrojenie jest stanowczo za słabe. Tym da się odgonić pojedynczy torpedowiec czy niszczyciel, ale z dwoma czy trzema albo z krążownikiem pomocniczym byłby problem, a cel spory i niezbyt szybki. Łakomy kąsek. Dodałbym po dwie 102-ki na burtę i jeszcze kilka 37. Duży jest, udźwignie.
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że wystarczające jest to uzbrojenie. Okręt i tak będzie odbywał rejsy pod eskortą (mały krążownik i/lub 1-2 niszczyciele).
      ŁK

      Usuń
    2. Zapewne będziemy dołączać do konwojów z Indii.

      Usuń
  4. Moje pierwsze wrażenie było bardzo krytyczne na temat stworzenia dodatkowych wojsk w „prezencie” dla Francuzów i Anglików.
    Skoro mieliśmy zasoby w koloniach do stworzenia wojsk, to lepiej byłoby nowe oddziały wysłać do Archanielska (drogą morską) i dalej drogą lądową do Polski. Ewentualnie oddziały Dalekowschodnie do Władywostoku i dalej koleją do Polski. Jednak potem uświadomiłem sobie, że (prawdopodobnie?) te nowe oddziały musiały być wyposażone w broń zakupioną / otrzymaną od sojuszników, i w Polsce było by piekielnie trudno zapewnić im (nietypową) amunicję.

    Tak więc z braku możliwości pełnego wykorzystania ich w Polsce, zgadzam się, że lepiej już ich „oddać” Francuzom niż zostawić w bezczynności w koloniach.
    Oczywiście ma to sens, tylko pod warunkiem, że koszty uzbrojenia i utrzymania wojsk poniosą „obdarowani” wojskami alianci!

    Nie zgadzam się z Kolegą ŁK, że „że nic nie zrobi lepiej dla naszej sprawy od "daniny krwi" złożonej na polach Szampanii i pod Verdun”. Dla sprawy polskiej po wojnie znaczenie będzie miał wyłącznie układ sił. Liczenie na wdzięczność, czy „lubienie” nas przez jakiś naród, jest według mnie całkowicie mylne. Co więcej w przypadku władz demokratycznych (np. Francji, Anglii,….) decyzja umotywowana wyłącznie „wdzięcznością” (a nie interesem własnym) byłaby przestępstwem tych rządów.

    Czyli wysłanie na front zachodni naszych wojsk miałoby tylko taki sens, że pozwoliłoby za darmo przeszkolić i uzbroić oddziały, które (pomniejszone o kilka tysięcy strat na froncie), przydałyby się po wojnie.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
  5. Też myślę, że jednostka raczej będzie pływać z eskortą, stąd takie tylko uzbrojenie. Niezależnie od tego, że mocniejsze, jakkolwiek oczywiście możliwe do udźwignięcia, trudno było by rozmieścić, jeśli okręt ma zachować swoje możliwości transportowe.
    Natomiast co do frontu - tu oczywiście wiele będzie zależeć od dowództwa armii francuskiej, której nasze oddziały będą operacyjni podporządkowane. Niestety, nie można wykluczyć, że trafią tam gdzie będą najbardziej potrzebne, czyli nawet pod Verdun. Faktycznie, to jest brutalne, ale po wojnie może się okazać, że to nasze zaangażowanie będzie miało swoje odzwierciedlenie jak chodzi o naszą pozycję wśród aliantów a w efekcie np. miejsce w kolejce po podział floty kajzerowskiej czy otrzymanie wsparcia w wojnie z Ukraińcami i bolszewikami.

    OdpowiedzUsuń
  6. @H_Babbock - wiedziałem, że ktoś to podniesie. Niestety, szans na dostanie się tych oddziałów do Polski przez Rosję nie widzę. Zarówno Archangielsk, jak i Władywostok były fatalnie skomunikowane kolejowo z resztą kraju (zwłaszcza ten pierwszy). Z dalekiego wschodu szła wprawdzie kolej transsyberyjska, ale jej możliwości nie były wystarczające już tylko dla tego wolumenu pomocy jaki Rosji w realu udzielili alianci - doszło do tego, że we Władywostoku zalegało kilkaset tysięcy ton (!) materiałów wojennych, których Rosjanie nie byli w stanie przetransportować na front w Europie. Jak byśmy jeszcze dodali do tego kilkadziesiąt tysięcy naszych żołnierzy, to prędzej bym się spodziewał, że większość wyginie gdzieś na Syberii, zanim dotrze na front. W tym kontekście nawet Verdun może się okazać lepszą opcją. Poza tym spójrzmy na sprawę tak - skoro oddziałów nie da się przetransportować do kraju, to najlepiej jak się mogą mu przysłużyć, to zaangażowanie ich tam gdzie mogą odciągnąć cześć sił niemieckich z naszego frontu. I tego właśnie upatrywano, decydując się na organizację armii we Francji.

    OdpowiedzUsuń
  7. ps. oczywiście, uzbrojenie tych oddziałów będzie dostarczone przez aliantów. Myślę też, że poniosą przynajmniej znaczną część jego kosztów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Do Kolegi H_Babbock: A kto tu stawia sprawę w kategorii "lubienia" lub "wdzięczności"? Nasz udział w walkach na Zachodzie to bardzo twardy, wymierny, bo "krwisty" (przepraszam za dosadne określenie!), argument za naszą pierwszoplanową obecnością za stołem obrad konferencji pokojowej. Jako państwo mające pewne aspiracje do odgrywania w Europie istotnej roli - nie możemy dopuścić do redukowania się, w szeregach aliantów, do poziomu Grecji, Serbii czy Rumunii.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałem o „wdzięczności” bo odczytuje argumentacje Kolegi, jako: skoro w 1916 ciężko się dla was (Francuzów, Anglików) poświęcaliśmy, to po wojnie okażecie wdzięczność i nam to zrekompensujecie.
      Doświadczenie DWS i naszych „twardych i wymiernych poświęceń” w walce z Niemcami jasno dowodzi, że poświęcenia na rzecz sojusznika w trakcie wojny, nie jest żadnym argument w ustaleniach powojennych.
      H_Babbock
      PS Zresztą (jak mi się wydaje) podobny był los Czarnogóry po PWS.

      Usuń
    2. Po PWS uważano nas za "bufor" od ogarniętej chaosem Rosji która "wypadła" z rodziny (monarchicznej).
      Tak właściwie cała PWS, to była burda rodzinna rozrośnięta do nieco absurdalnych rozmiarów!
      (król Anglii, Kaiser i Car... toż to spowinowaceni byli nie wspominając o reszcie..).
      Pod DWS oddano nas Rosji na zasadzie: Macie i udławcie się...(tzn. coś jak Anschluss, troszczę, z drugiej strony Roosvelt pod koniec życia tańczył jak mu Stalin zagrał, a Churchil nie miał już tej siły przebicia, bo był przeciwny oddawaniu czegokolwiek Rosjanom) Liczono na to iż Rosjanie nie będą chcieli nic więcej i, w końcu, będzie pokój a mieli Zimną wojnę... heh
      Kpt.G
      Do ŁK: odpowiedziałem ci w temacie "hybrydy".

      Usuń
    3. Przepraszam, ale powyższa wypowiedź jest tak trochę w stylu mojego 21-letniego syna. Ja, jako człowiek leciwy (blisko 60-latek), nie do końca ją ogarniam! :) Myślę, że w zakresie broni pancernej lepiej zachować osobny "segment" gąsienicowy (całkowicie opancerzony czołg i częściowo opancerzone działo samobieżne) i osobny kołowy (całkowicie opancerzony samochód pancerny i częściowo opancerzone: transporter piechoty i działo samobieżne). W przypadku pojazdów kołowych zdecydowanie obstawałbym jednak przy formule 4 x 4, co wykluczałoby ulubionego przez Kol. O'Cooleya - "Garforda".
      ŁK

      Usuń
    4. O, przepraszam, Garford nie jest moim ulubieńcem. Jest owszem ciężko uzbrojony, no ale silnik i napęd słabsze od Daimlera. Co do opancerzonego transportera piechoty, to pisałem ( chyba w działaniach na Bałtyku w maju lub czerwcu 1915) o Jeffery-Quad uzbrojonym tylko w km-y i zabierającym około 10 żołnierzy.

      Usuń
    5. I tego się trzymajmy! :)
      ŁK

      Usuń
    6. <>
      Cóż jestem ciut starszy i bardzo przepraszam, niestety Polityka śmierdzi i w miarę możliwości trzymam się od niej z dala, a równocześnie zdarza mi się korzystać ze skrótów "myślowych" kiedy o nią chodzi.
      Co do "rodzinnej sprzeczki", warto zerknąć w drzewka genealogiczne ówczesnych władców i to wcale niezbyt daleko wstecz..(2-3 pokolenia w tył)
      Kpt.G

      Usuń
    7. Co do ostatniego zdania - pełna zgoda. Akurat z profesji jestem historykiem - genealogiem.
      ŁK

      Usuń
    8. Podziwiam!
      Trzeba sporo nasiedzieć się w archiwach..
      Kpt.G

      Usuń
    9. Kwerendy genealogiczne są bardzo żmudne, ale też dostarczają ogromnej satysfakcji intelektualnej... Zachęcam do ich podjęcia, choćby w odniesieniu do własnej rodziny. Najczęściej, bez większych problemów można je doprowadzić co najmniej do epoki Księstwa Warszawskiego! :)
      ŁK

      Usuń
    10. Nie zgadzam się z oceną wielkiej wojny jako "burda rodzinna rozrośnięta do nieco absurdalnych rozmiarów!" To był koniec pewnej epoki i początek nowej (okres porównywalny z napoleońskim). Chociaż czasy przed wielką wojną nazywane są La Belle Époque, to wielu ludzi chciało zmian. Żeby zbudować nowy świat, najpierw trzeba zburzyć stary. Na tym gruncie powstawały ruchy bolszewickie, anarchistyczne itp. Często nie byli to ludzie z nizin społecznych - robotnicy wykonujący ciężką i niebezpieczną pracę za niewielkie pieniądze, gnieżdżący się po kilka-kilkanaście osób w małym mieszkaniu bez łazienki; burzycielami starego porządku często byli jego beneficjenci, dobrze wykształcone dzieci bogatych rodzin.
      Jeszcze bardziej nie zgadzam się z określeniem " człowiek leciwy (blisko 60-latek)". Nie żyjemy już w wieku XIX, rozwój medycyny pozwolił znacznie opóźnić starzenie (co nie znaczy, że młodość się choć odrobinę wydłużyła!). Granicę leciwości należy przesunąć już za siedemdziesiątkę.

      Usuń
    11. Dziękuję Ci za optymistyczny, ostatni akapit! :) Nie da się jednak zanegować, że moje postrzeganie świata i sposób jego opisu różni się mocno od tego, który jest stosowany przez młodzież. I tyle tylko miałem na myśli! :)
      ŁK

      Usuń
  9. armoredcars-ww-one.blogspot.com/ jak już zahaczyliśmy o genealogię, to tu mamy przodków czołgów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawa i nieznana mi dotąd strona. Dziękuję za jej wskazanie!
    ŁK

    OdpowiedzUsuń