sobota, 7 kwietnia 2018

Eskortowce

Jak pamiętamy, od 1915 r. sukcesywnie tworzona jest Armia Polska we Francji. Oddziały te rekrutowane były głównie z żołnierzy polskich stacjonujących w koloniach, oraz z rdzennych mieszkańców tychże kolonii. Do końca 1915 r. wystawiono dwudywizyjny korpus, do którego w 1916 r. dołączył kolejny, w analogicznym składzie. Dla przewiezienia tych oddziałów zakupiono statek pasażerski z przeznaczeniem na transportowiec wojska (post z 12.10.2017 r.), który dołączył do posiadanej już przez naszą MW floty transportowców. Jednostki te zajęły się przewozem wojsk do Europy. Dla zapewnienia im bezpieczeństwa konieczna była jednak stosowna eskorta. A akurat tak się składało, że od 1915 r. brytyjska admiralicja masowo wprowadzała do służby eskortowce (slupy) należące do grupy typów Flower. Polskie dowództwo uznało, że można zaoferować obsadzenie kilku z nich polskimi załogami przeniesionymi z niektórych przestarzałych i aktualnie niezbyt już przydatnych okrętów stacjonujących w koloniach, w zamian za formalne wcielenie tych jednostek w skład MW Królestwa Polskiego i nadanie im polskich nazw. Uznano, że będzie to jak najbardziej stosowny wkład naszego państwa w wysiłek wojenny aliantów, który być może będzie procentował w powojennych realiach. Okręty te bowiem zajęły by się konwojowaniem nie tylko własnych, ale różnych alianckich transportów. Wiem, że kilku z Was jest co do tego sceptycznych, ale myślę, że zawsze to lepiej będzie wyglądało, niżbyśmy się zupełnie wypięli, a nasi marynarze opalali się przez całą wojnę na plażach Nowej Kurlandii czy Madagaskaru. Choć sami marynarze pewnie odmiennie to postrzegają ;)
Odpowiedź brytyjskiej admiralicji na polską propozycję była przychylna i tym samym, jeszcze w 1915 r. skład naszej floty wzbogacił się o 1 eskortowiec, a w 1916 r. – o 2 kolejne. Wszystkie one należą do podtypu Azalea, w wersji uzbrojonej w dwa działa kal. 120 mm L/40 (zdjęte ze starych, XIX-wiecznych krążowników) oraz dwie 3-funtowe (kal. 47 mm L/40) p-lotki Hotchkissa. Oprócz tego jednostki posiadają na pokładzie trały, umożliwiające im w razie konieczności pełnienie funkcji trałowców.
Istnieje możliwość, że powstały w ten sposób zalążek polskiej floty na zachodzie (wraz ze znajdującym się tam już monitorem Odyn) będzie rozbudowywany, bowiem mamy jeszcze w koloniach nieco zbędnych aktualnie okrętów, z których można by przenieść załogi. Wśród nich są m.in. 2 pancerniki obrony wybrzeża (Władysław Jagiełło i Kazimierz Jagiellończyk), których załogi już liczą łącznie ok. 900 ludzi. Do tego dochodzą np. predrednot Mieszko I (ok. 500 ludzi) czy krążownik pancerny Siemowit (również ok. 500 ludzi). Jak więc widać, rezerwy kadrowe są całkiem spore, i ten pomysł być może będzie w przyszłości rozwijany.


Ametyst, polish sloop laid down 1915

Displacement:
    997 t light; 1 035 t standard; 1 200 t normal; 1 331 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    262,47 ft / 261,98 ft x 33,10 ft x 11,02 ft (normal load)
    80,00 m / 79,85 m x 10,09 m  x 3,36 m

Armament:
      2 - 4,72" / 120 mm guns in single mounts, 48,77lbs / 22,12kg shells, 1885 Model
      Quick firing guns in deck mounts with hoists
      on centreline ends, evenly spread, 1 raised mount
      2 - 1,85" / 47,0 mm guns in single mounts, 3,17lbs / 1,44kg shells, 1914 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on side, all amidships
    Weight of broadside 104 lbs / 47 kg
    Shells per gun, main battery: 250

Armour:
   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    0,98" / 25 mm    0,59" / 15 mm              -

Machinery:
    Coal fired boilers, simple reciprocating steam engines,
    Direct drive, 1 shaft, 2 280 ihp / 1 701 Kw = 16,50 kts
    Range 5 360nm at 10,00 kts
    Bunker at max displacement = 296 tons (100% coal)

Complement:
    101 - 132

Cost:
    £0,139 million / $0,557 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 13 tons, 1,1%
    Armour: 5 tons, 0,4%
       - Belts: 0 tons, 0,0%
       - Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
       - Armament: 5 tons, 0,4%
       - Armour Deck: 0 tons, 0,0%
       - Conning Tower: 0 tons, 0,0%
    Machinery: 356 tons, 29,7%
    Hull, fittings & equipment: 622 tons, 51,9%
    Fuel, ammunition & stores: 203 tons, 16,9%
    Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      1 554 lbs / 705 Kg = 29,5 x 4,7 " / 120 mm shells or 0,6 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,19
    Metacentric height 1,3 ft / 0,4 m
    Roll period: 12,1 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 100 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,32
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 2,00

Hull form characteristics:
    Hull has rise forward of midbreak
    Block coefficient: 0,439
    Length to Beam Ratio: 7,91 : 1
    'Natural speed' for length: 16,19 kts
    Power going to wave formation at top speed: 42 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 0,00 degrees
    Stern overhang: 0,49 ft / 0,15 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        18,96 ft / 5,78 m
       - Forecastle (17%):    17,95 ft / 5,47 m
       - Mid (26%):        17,95 ft / 5,47 m (12,50 ft / 3,81 m aft of break)
       - Quarterdeck (19%):    12,50 ft / 3,81 m
       - Stern:        12,50 ft / 3,81 m
       - Average freeboard:    13,96 ft / 4,26 m

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 105,6%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 130,5%
    Waterplane Area: 5 216 Square feet or 485 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 146%
    Structure weight / hull surface area: 60 lbs/sq ft or 293 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 1,10
        - Longitudinal: 5,08
        - Overall: 1,28
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is adequate
    Room for accommodation and workspaces is excellent
    Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
    Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather

Ametyst (1915)
Obsydian (1916)
Jaspis (1916)

22 komentarze:

  1. Czyli mamy "prace interwencyjne" dla bezczynnych załóg i budujemy "braterstwo broni"z RN ( to będzie ważne po wojnie- opinia publiczna i jej wpływ na "podział łupów").

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie popieram przyjęte rozwiązanie. Zyskujemy 3 nowoczesne, choć uproszczone konstrukcyjnie, kanonierki eskortowe. A przede wszystkim mamy możliwość podjęcia efektywnego współdziałania z RN na pierwszoplanowym, zachodnioeuropejskim teatrze działań wojennych. Biorąc pod uwagę nasze rezerwy kadrowe, celowym wydaje się dalsze rozwijanie takiej współpracy.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszy mnie Wasza opinia, zgodna z moim stanowiskiem :) Zatem - można w przyszłości spodziewać się kolejnych polskich okrętów na wodach zachodniej Europy współdziałających z aliantami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy już 1916 rok, czyli zyskujemy spora wiedzę o bombach głębinowych i hydrofonach.

      Usuń
    2. Może udałoby się pozyskać od Brytyjczyków jakiś nowy okręt podwodny. Np. typu "H", który generalnie uchodził za bardzo udany.
      ŁK

      Usuń
    3. Dokładnie, dzięki temu oszczędzimy sobie czasu i trudu i jeszcze przed końcem 1916 r., jak przewiduję, będziemy mieć w całej naszej flocie b.g. Gdybyśmy sami je opracowywali, pewnie potrwało by to dłużej.
      Co do OP zaś - pomyślimy :)
      dV

      Usuń
    4. ps. co do OP - prawdopodobniejsze wydaje mi się pozyskanie okrętów typu E, których były dużo liczniejsze. Były też sporo większe niż typ H.
      dV

      Usuń
    5. W moim odczuciu jednak typ "E" jest znacznie mniej ciekawy od "H". Na warunki bałtyckie te okręty ("H") będą w przyszłości wprost idealne. Wystarczy tylko "popracować" nad zwiększeniem głębokości zanurzenia operacyjnego. Ich pochodną jest też używany przez Rosję typ "AG", który wydaje się najlepszym typem małego okrętu podwodnego PWS.
      ŁK

      Usuń
    6. Ale jeśli rozpatrujemy okręt dla PMW na zachodzie, to musimy wziąć pod uwagę raczej to co nam Anglicy zechcą dać (czy sprzedać), a nie to, co bym nam po wojnie pasowało. Z tego punktu widzenia typ E jest prawdopodobniejszy - jako konstrukcja starsza i dużo liczniejsza. Zresztą - wcale dla nas nie mniej użyteczna niż typ H, bo przecież nie przekracza granicy wielkości, powyżej której OP na Bałtyk jest już za duży. Pamiętajmy, że w rzeczywistości brytyjskie OP typu E działały na Bałtyku i to z sukcesami (np. zatopienie KPZ Prinz Adalbert). Natomiast takich sukcesów nie było chyba w wykonaniu OP typu AG, które kojarzę tylko z tego faktu, że wożono je w częściach koleją i montowano w miejscu przeznaczenia.
      dV

      Usuń
    7. ps. czy typ AG na pewno pochodzi od typu H? Navypedia milczy na temat takiego pokrewieństwa, określa natomiast jednostki rosyjskie jako okręty amerykańskiego typu Holland, zbudowane na zamówienie brytyjskie i zakupione potem przez Rosję.
      dV

      Usuń
    8. Okręty brytyjskie "H", podobnie jak rosyjskie "AG" wywodziły się, w prostej linii z amerykańskich jednostek "H". Brak sukcesów okrętów rosyjskich wynikał z tego, że weszły one do służby już w okresie rozkładu państwa rosyjskiego. Okręty rosyjskie/sowieckie, o dziwo, (już jako bardzo wiekowe!) odniosły jednak pewne sukcesy w czasie DWS. Zauważmy jeszcze, że ogólną cechą charakterystyczną rodziny okrętów "H" była ich wyjątkowa długowieczność, która dotyczyła niektórych jednostek sowieckich, brytyjskich, włoskich, chilijskich i pojedynczego okrętu holenderskiego.
      ŁK

      Usuń
    9. O pokrewieństwie brytyjskiego typu H z Hollandami nie wiedziałem. natomiast faktem jest, że typ AG był dość żywotny i część jednostek służyła jeszcze w czasie DWS (ostatnia - do 1950 r.!)
      dV

      Usuń
  4. Powoli, powoli zbliżamy się do czasów kamuflażu "dazzle". Można się spodziewać w przyszłości rysunków różnych "arlekinów", czy to za dużo roboty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, że kwestie kamuflażu chodzą mi po głowie od pewnego czasu. Myślałem, że być może zajmiemy się tym tematem po wojnie, w ramach wykorzystania doświadczeń wyniesionych z jej przebiegu. Aczkolwiek jakichś pojedynczych eksperymentów jeszcze przed 1918 r. nie wykluczam. Myślę, że pozwolą one wypracować optymalny wzór kamuflażu dla naszej floty, uwzględniając warunki w jakich ona działa. Co do zaś pracochłonności - w sumie zależy od rodzaju kamuflażu jaki wypracujemy i mojej wprawy, jaką ewentualnie zdobędę w jego rysowaniu :) Ale myślę, że rzecz jest do zrealizowania. Kilka okrętów w kamuflażu narysowałem (monitor dla PMW i rosyjski pancernik) i nie przypominam sobie, by sprawiły mi jakieś nadzwyczajne kłopoty.
      dV

      Usuń
  5. Oczywiście poznanie najnowszych brytyjskich technik walki z okrętami podwodnymi musi być bardzo cenne. Z drugiej strony używanie naszych marynarzy do wspierania sojuszników, kiedy kraj jest w krytyczny zwarciu z Niemcami budzi wątpliwości. Może lepiej byłoby naszych „niepotrzebnych” marynarzy przerzucić przez Archanielsk do kraju?
    Zresztą jeśli taki przerzut jednak zorganizujemy np za rok (w 1917), to może się zdarzyć, że pociągi z marynarzami bądą akurat w listopadzie przejeżdżać przez Piotrogród (albo inną bazę floty rosyjskiej). Kolejarze pewnie zatrzymają pociągi, ale nawet kilkuset zdyscyplinowanych marynarzy wystarczy do rozpędzenia czerwonych band i opanowania środka transportu - czyli jakiegoś okrętu (Riurik? Nowik?).

    Rysunek - mam pewien dyskomfort „optyczny” porównując rysunek z Navypedią oraz ze zdjęciami pierwszowojennych „flowerów”. Mam wrażenie, że okręty ze zdjęć miały znacznie cieńsze kominy oraz „krótszy” mostek. Wydaje się też, że inny był kształt rufy.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już kiedyś wspominałem (chyba przy okazji rozważań o armii polskiej we Francji), z transportem kolejowym przez Rosję był ogromny problem i istniało duże ryzyko, że w ogóle nie dotrą do miejsca przeznaczenia. Choć z drugiej strony - scenariusz który nakreśliłeś jest ciekawy i daje interesujące możliwości :)
      Co do samego rysunku - to wzorem dla niego był gotowiec narysowany w formie podobnej do shipbucketa, ale w innej skali. Musiałem go po prostu przeskalować i trochę poprawić, na ile to było możliwe. Idealnie nie odpowiada pewnie pierwowzorowi, ale z drugiej strony - przeglądając różne rysunki slupów typu Flower trudno było znaleźć dwa identyczne. Różnorodność tych jednostek była ogromna, i to znajduje swoje odzwierciedlenie w dostępnych grafikach. Dlatego możemy chyba przyjąć, że do naszej floty trafiły okręty w wariancie akurat tak wyglądającym, jak na rysunkach. Oczywiście są jeszcze zdjęcia, i z nich starałem się korzystać (zwłaszcza w kwestii detali, których gotowiec był pozbawiony), ale akurat w kwestii proporcji poszczególnych elementów nie wiele mogą one pomóc.
      dV

      Usuń
    2. ps. jeszcze co do "środka transportu". Wydaje mi się, że uruchomienie przez przygodną załogę tak dużego okrętu jak krążownik pancerny nie było by możliwe. Niszczyciel, jak Nowik, albo jakaś jeszcze mniejsza jednostka (jednostki?) wydają się pod tym względem dużo bardziej realne. No ale to tylko takie moje odczucia niczym specjalnie nie poparte. Historia wojen morskich XX w. niestety chyba nie dostarcza nam przykładów takich wyczynów, które by miały miejsce w rzeczywistości? Przynajmniej ja w tym momencie nie kojarzę
      dV

      Usuń
    3. Mała dygresja. Jeśli stopień skomplikowania uruchomienia okrętu mierzyć siłownią to wynik jest zaskakujący. Riurik miał siłownie 19’700KM a Nowik 35’100 KM. Dodatkowa Riurik miał lepiej znany naszym marynarzom napęd tłokowy, a Nowik nowoczesna turbinę.
      Co nie zmienia faktu, że uruchomienie nieznanego (i prawdopodobnie zaniedbanego) okręty musiałoby być wyzwaniem.
      H_Babbock

      Usuń
    4. Chyba nie o samą moc napędu tu chodzi, ale także rodzaj paliwa. Riurik miał kotły opalane węglem, Nowik - ropą, więc do uruchomienia tego pierwszego potrzeba zapewne dużo większej ilości ludzi (palacze). Ponadto, do uruchomienia okrętu potrzeba samego paliwa i różnych materiałów eksploatacyjnych, których na jednostce unieruchomionej raczej trudno się spodziewać w wystarczającej ilości. A dla jednostki większej potrzeba ich oczywiście w większej ilości.

      Usuń
  6. Ja tak w oderwaniu od tematu. Czy Kolega Autor mógłby do mnie napisać na arti4077@gmail.com. Przygotowałem model tralowca wg koncepcji z bloga wydrukowany w 3D i chciałbym podesłać Autorowi 😊

    OdpowiedzUsuń