poniedziałek, 19 listopada 2018

Trałowce typu Hunt

Dziś kolejne małe, użyteczne okręciki, którymi są trałowce typu Hunt :) Do naszej floty działającej na zachodzie pozyskaliśmy 4 jednostki tego typu, należące do grupy Belvoir, w wariancie uzbrojonym w 1 działo 102 mm, 1 – 76 mm i 2 plotki 40 mm. Okręty te po wojnie mogą położyć nieocenione zasługi w rozminowywaniu Bałtyku.  Jako jednostki wojennej budowy, bojowo nie posłużą raczej długo, zatem potem będzie można pomyśleć o jakimś innym ich wykorzystaniu, np. w charakterze jednostek pomocniczych (np. tendry/okręty-bazy dla jakichś „drobnoustrojów”, okręty doświadczalne, małe transportowce itp.).



Szpak, polish minesweeper laid down 1917

Displacement:
    691 t light; 712 t standard; 750 t normal; 780 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    231,00 ft / 226,02 ft x 28,02 ft x 6,99 ft (normal load)
    70,41 m / 68,89 m x 8,54 m  x 2,13 m

Armament:
      1 - 4,02" / 102 mm guns in single mounts, 32,38lbs / 14,69kg shells, 1904 Model
      Quick firing gun in deck mount
      on centreline forward
      1 - 2,99" / 76,0 mm guns in single mounts, 13,39lbs / 6,07kg shells, 1893 Model
      Quick firing gun in deck mount
      on centreline aft
      2 - 1,57" / 40,0 mm guns in single mounts, 1,95lbs / 0,88kg shells, 1914 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
    Weight of broadside 50 lbs / 23 kg
    Shells per gun, main battery: 200

Machinery:
    Coal fired boilers, complex reciprocating steam engines,
    Direct drive, 2 shafts, 1 699 ihp / 1 267 Kw = 16,00 kts
    Range 1 500nm at 10,00 kts
    Bunker at max displacement = 68 tons (100% coal)

Complement:
    71 - 93

Cost:
    £0,082 million / $0,326 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 6 tons, 0,8%
    Machinery: 111 tons, 14,8%
    Hull, fittings & equipment: 574 tons, 76,6%
    Fuel, ammunition & stores: 59 tons, 7,9%
    Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      1 952 lbs / 886 Kg = 60,3 x 4,0 " / 102 mm shells or 1,1 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,10
    Metacentric height 0,9 ft / 0,3 m
    Roll period: 12,5 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 81 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,09
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 1,63

Hull form characteristics:
    Hull has a flush deck
    Block coefficient: 0,593
    Length to Beam Ratio: 8,07 : 1
    'Natural speed' for length: 15,03 kts
    Power going to wave formation at top speed: 47 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 0,00 degrees
    Stern overhang: 4,99 ft / 1,52 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        13,45 ft / 4,10 m
       - Forecastle (14%):    10,43 ft / 3,18 m
       - Mid (50%):        10,01 ft / 3,05 m
       - Quarterdeck (17%):    10,01 ft / 3,05 m
       - Stern:        7,97 ft / 2,43 m
       - Average freeboard:    10,15 ft / 3,09 m
    Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 55,8%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 124,9%
    Waterplane Area: 4 601 Square feet or 427 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 277%
    Structure weight / hull surface area: 80 lbs/sq ft or 392 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 2,08
        - Longitudinal: 4,12
        - Overall: 2,23
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is excellent
    Room for accommodation and workspaces is excellent
    Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
    Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather

Szpak (1917)
Sójka (1917)
Kruk (1917)
Derkacz (1917)

30 komentarzy:

  1. Okręty o prostej, ale nowoczesnej konstrukcji. Jednak na warunki bałtyckie wydają mi się cokolwiek duże. Po doraźnym wykorzystaniu ich w akcji powojennego oczyszczania naszego morza - przerzuciłbym je jednak do floty kolonialnej. Z powodzeniem można powierzyć im też szerszy zakres zadań, obejmujący także stawianie min i funkcje eskortowe. Bardzo nowocześnie jest zestawiona artyleria - w tej postaci można ją zachować bez modyfikacji aż do wczesnych lat 30-tych. Przy właściwej, starannej eksploatacji i wymianie kotłów około 1930 r. mogą posłużyć do końca zakładanej chronologii tego bloga.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wykluczam tego, że w końcu wylądują w koloniach. Tradycyjnie - pożyjemy, zobaczymy :)

      Usuń
  2. Zaraz, myśmy je dostali, kupili, czy są tylko na czas wojny wypożyczone i trzeba będzie je zwrócić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładam, że to raczej zakup, ale po bardzo preferencyjnej cenie - Brytyjczykom ogólnie brakowało okrętów i wyszkolonych załóg, więc oferta rządu polskiego zakupou jednostek i obsadzenia ich polskimi załogami była dla nich atrakcyjna (okręty dość łatwo i szybko można wybudować jak się ma rozwinięty przemysł stoczniowy, zwłaszcza jeśli chodzi o takie prowizoryczne łupinki, wyszkolone załogi to już inna para kaloszy)

      Usuń
  3. A nie podrzuciliby nam czegoś konkretniejszego? Jakiś krążownik, niszczyciele, a nie tytlko drobnica, trałowce i eskortowce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większych okrętów sami mają za mało i bezskutecznie próbowali sępić od sojuszników. Ale na tym etapie wojny mają też za mało ludzi (nawet nie chce mi się przeliczać, ile front zachodni produkuje trupów na dzień), więc jeśli zbierzemy dość marynarzy...

      Usuń
    2. Krążowników Brytyjczycy nie przekazywali ówcześnie nawet "cięższym" gatunkowo sojusznikom, jak Francja i Włochy. Jakieś "rupiecie" można było zapewne od nich pozyskać, ale mamy ich (także Francja i Włochy)aż nadto własnych. W naszym wypadku kończą się również wyszkolone rezerwy, które mogłyby obsadzić takie duże okręty.
      ŁK

      Usuń
    3. Francja i Włochy miały sporo własnych okrętów, nie słyszałem, żeby prosiły Brytanię o przekazanie czegokolwiek. Brytanii brakuje ludzi do obsadzania okrętów i to daje szansę, jeśli nam też brakuje - nic z tego. Zresztą, Stany już rozkręcają swoją machinę wojenną, wobec wyczerpania Osi oznacza to, że za kilka miesięcy będzie po wojnie.
      Należy teraz myśleć dwukierunkowo. Primo: przejęcie na koniec wojny okrętów Osi. Secundo: Floty amerykańska i brytyjska ulegną po wojnie znacznej redukcji, będzie więc szansa pozyskania od nich wartościowych okrętów za symboliczne kwoty. Jest tu duża rola naszych dyplomatów, muszą przekonać Londyn i Waszyngton, że wobec upadku Rosji i Turcji, chaosu na Bałkanach, Bliskim Wschodzie i w Chinach (USA ma jeszcze kłopoty z Meksykiem itd, sami przecież nie ugaszą tych wszystkich pożarów) Polska jest jedynym policjantem we wschodniej połowie Europy, więc warto zainwestować w jej siłę morską i lądową.

      Usuń
    4. Szczególnie Francuzi "przytuliliby" chętnie jakiś nowszy krążownik turbinowy. Ich flota była w tym zakresie beznadziejnie przestarzała, szczególnie, gdy chodzi o małe i szybkie krążowniki. To dlatego oba te kraje chętnie wcieliły do służby pozyskane z podziału floty niemieckiej i austro-węgierskiej turbinowe krążowniki lekkie.
      ŁK

      Usuń
    5. To fakt, że Brytyjczycy nie przekazywali sojusznikom większych okrętów. Ale nic nie stoi na przeszkodzie temu, żeby w alternatywnej rzeczywistości tak się stało. Trzeba tylko wymyślić odpowiednią do tego legendę. Jak wyliczyłem w poście dot. trałowców typu Ascot (04.08.2018) nasz potencjał kadrowy wynosi ok 4-5 tys. ludzi, a więc sporo. Po głowie chodzi mi pewien pomysł, bardzo ekstrawagancki, który mi się podoba, ale za który pewnie by mi się oberwało. Więc nie wiem, czy w ogóle zdradzać jakieś szczegóły ;)

      Usuń
    6. Uchyl rąbka tajemnicy. Obiecuję, że nie będę, w razie czego, zbyt mocno narzekać! :)
      ŁK

      Usuń
    7. Wal. Nie każdy pomysł należy realizować, ale każdy należy omówić.

      Usuń
    8. No dobra :) Był taki pomysł u Brytyjczyków, żeby wybudować coś w rodzaju nowoczesnego krążownika pancernego. Miała to być alternatywa dla coraz droższych krążowników liniowych, które stały się tak duże i drogie, że nieprawdopodobieństwem stało się ich używanie w pierwotnym celu, czyli zwalczanie wrogich krążowników. Okręty miały być mniejsze od KL, ok 15-17.000 ton, uzbrojone w 8x234, i mieć prędkość rzędu 28 w., do tego pancerz 152 mm, albo może i więcej. Można by założyć, że Brytyjczycy zaczęli budowę takiego okrętu ale potem im się odwidziało i nam go wcisnęli, oczywiście po preferencyjnej cenie ;)

      Usuń
    9. tu co nieco o tych projektach: https://books.google.pl/books?id=JvZcDwAAQBAJ&pg=PT328&lpg=PT328&dq=e2/e3+cruiser+design&source=bl&ots=oBnV4JKuQB&sig=YpN3ecgwaH2qVXlTlpCrhkceL0o&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwjfo_aM1ePeAhVsoYsKHSqzAp4Q6AEwD3oECAkQAQ#v=onepage&q=e2%2Fe3%20cruiser%20design&f=false

      Usuń
    10. Myślałem kiedyś o takim okręcie. Nazwałem go sobie "krążownikiem uniwersalnym". Sto lat temu krążyło po świecie wiele krążowników różnego rodzaju. Były nowoczesne krążowniki lekkie - szybkie, uzbrojone w szybkostrzelne działa kal. 10 - 15 cm i symbolicznie opancerzone, krążowniki pancernopokładowe - faktycznie już przestarzałe i zdeklasowane, krążowniki pancerne - powolne, ale ich uzbrojenie i opancerzenie stanowiło dla nowoczesnych krążowników problem. Nowoczesny krążownik pancerny mógłby skutecznie zwalczać okręty wszystkich tych klas i zachować zdolność do zadań typowo krążowniczych, dlatego nazwałem go uniwersalnym. Z tym, że raczej go widziałem w wielkości 12 000 15 000 ton.

      Usuń
    11. Już go kiedyś zrobiłeś:
      http://springsharp.blogspot.com/2012/08/krazownik-pancerny-devastation-27122011.html
      Albo można wyjść z projektu minidrednota i zwiększyć prędkość kosztem uzbrojenia i pancerza:
      http://springsharp.blogspot.com/2012/08/pancernik-dla-peru-27072012.html
      https://springsharp.blogspot.com/2012/10/mini-drednot-8x340.html

      Usuń
    12. Fascynujący pod względem technicznym pomysł! Co prawda uważam, że z racjonalnego punktu widzenia jest mało prawdopodobne, żeby Wielka Brytania zdecydowała się na taki okręt, i ponadto kontynuowała budowę pomimo trwającej wojny. Ale z drugiej strony powstało jednak coś tak irracjonalnego jak krążowniki Couarageous.
      Pomysł tak mnie zafrapował, że spróbowałem sprawdzić w programie.
      Zakładam 4 wieże, w „oszczędnym układzie” (czyli takim jak na Tiger - odległość między wieżą 3 i 4 nie marnuje się, tylko jest przedziałem turbin). „Przestrzeń między wieżami” z racji na moc siłowni, musi mieć około 80m, więc cytadela łącznie około 125m. Żeby okręt wyglądał proporcjonalnie musi mieć 200m długości (inaczej cześć dziobowa i rufowa będą przykrótkie). Przy smukłym kadłubie (22m szerokości) i zanurzeniu 7m (jak Couarageous) wyszedł z tego okręt 14,7 t st, 15,5t normal, 8x234+8x140, 29w, 6000mm zasięg, burty 152mm, pokład 69mm.
      H_Babbock

      Usuń
    13. A ja, jakiś czas temu, proponowałem szybki, monokalibrowy krążownik oparty o projekt Ruryka (1906), ale z raczej większą ilością armat 203mm niż 238-254mm.

      Usuń
    14. Zgadza się, zajmowałem się już tym projaktem. Ale rysunek gdzieś zniknął, zresztą nie był mój tylko zaczerpnięty z forum shipbucket, więć myślę, że drugie podejście do tej kwestii jest uzasadnione ;)
      Projekt zmodyfikowanego Riurika to też ciekawy pomysł. Jak konkretnie byś go widział? (ilość dział, wyporność, prędkość, pancerz)

      Usuń
  4. Zaproponowany okręt jest o "całe niebo" bardziej racjonalnym projektem, niż wcielone jednak przez Brytyjczyków do służby krążowniki "Couarageous", "Glorious" i "Furious". Zatem ich preferencyjna sprzedaż Polsce wydaje się nieprawdopodobna. I tu zgadzam się z Kolegą H_Babbock. Z drugiej strony sam koncept jest frapujący i żal go odpuścić. Jeśli zatem dbasz o zachowanie realiów, to wymagałoby to wymyślenia znacznie lepszej "legendy". Osobiście jestem zdania, że należałoby przyjąć wcielenie okrętu do floty brytyjskiej i sprzedaż Polsce dopiero po PWS, tak około 1921 r.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może okręt jest ukończony w 80%, gdy następuje powojenna demobilizacja. Royal Navy jest najpotężniejszą flotą świata, a wszystkie z pierwszej dziesiątki jej sojusznikami; więc First Lord of the Admiralty nie czuje potrzeby nowych okrętów, chce go skasować. Przemysł stoczniowy, zbrojeniowy i wszyscy podwykonawcy odczuwają nagły brak zamówień (w pierwszych latach powojennych anulowano mnóstwo zamówień) i widmo bankructwa. Wtedy strona polska przychodzi z propozycją dokończenia okrętu w stoczni macierzystej na nasz koszt. Ta część kosztów, która została do zapłacenia nie zatopi naszego budżetu, stocznia ma robotę, a Admirality pozbywa się kłopotu (jednego z wielu). Ile takich okrętów weźmiemy? Dwa najbardziej zaawansowane? Bo przypuszczam, że gdyby Brytyjczycy podjęli się budowy czegoś takiego, to przynajmniej czterech sztuk.

      Usuń
    2. No ale gdyby uznali, że pod koniec wojny ich przewaga jest na tyle znaczna nad flotą niemiecką, że tych okrętów aż tak nie potrzebują? Albo inaczej - mogą nam taki okręt wypożyczyć, a preferencyjna sprzedaż mogła by nastąpić zaraz po zakończebniu działań wojennych, czyli na przełomie 1918 i 1919 r. Sprzedaż w 1921 r. wydaje mi się o tyle mało ptrawdfopodobna, że spodizewam się iż w tym czasie Brytyjczycy raczej nie będą skłonni do nadmiernego wzmacniania nas w sytuacji poważnego osłabienia Niemiec. Dla W. Brytanii równowaga na kontynencie zawsze jest priorytetem, niestety dla nas :(

      Usuń
    3. Scenariusz zaproponowany przez Stonka podoba mi się :)

      Usuń
    4. Scenariusz jest z pewnością dobry, ale nie wyobrażam sobie, abyśmy taki okręt pozyskali jedynie za cenę dokończenia jego budowy. To trochę jednak zbyt optymistyczny bieg zdarzeń, chyba, że zaawansowanie budowy będzie na mniejszym poziomie (50%?). Ten krążownik okręt ma jeszcze i tę zaletę, że po dużej modernizacji w połowie lat 30-tych będzie nadawał się do roli CA-killera (w tej kategorii umieszczam także niemieckie "pancerniki kieszonkowe"). Wtedy jednak konieczne będzie podniesienie prędkości do poziomu minimum 32 w.
      ŁK

      Usuń
    5. Takich zakupów nie robi się na podstawie ceny katalogowej i z paragonem. Ponegocjujemy z londyńskimi sztywniakami. Im bardziej ich przycisną powojenne problemy (albo im bardziej będą się bali nadchodzących problemów - to zwykle lepiej działa), tym lepszą ofertę przedstawią.
      W scenariuszach alternatywnych jesteśmy skazani na pewne uproszczenia, nie da się co do grosza wyliczyć ceny takiego krążownika ani budżetu naszej floty, chyba że poświęcimy parę lat na badania i kupę $ na wynajęcie superkomputera.

      Usuń
    6. Generalnie przyznam Ci rację, ale diabeł tkwi w szczegółach. Myślę, że łatwiej byłoby wytargować od Brytyjczyków najdziwaczniejszy z "białych słoni", czyli "Furious"! :) Koncepcja tych krążowników jest więcej niż ciekawa. Są groźne dla wszystkich ówczesnych przedstawicieli swej klasy. Będąc dowódcą takiego "cudeńka" nie wahałbym się długo z decyzją o przyjęciu konfrontacji z takimi "wykwitami" geniuszu adm. Fishera, co wspomniane wyżej wielkie lekkie krążowniki...
      ŁK

      Usuń
    7. NO ale takiego cudaka jak Furious to nawet ja chyba nie chcę w naszej flocie ;) Courageous czy Glorious już prędzej. Ale możemy założyć, tak jak to pisałem w tym starym poście: http://springsharp.blogspot.com/2012/08/krazownik-pancerny-devastation-27122011.html że okręty te były budowane zamiast WLK. Np. w wyniku tego, że po odejściu Fishera z admiralicji ktoś poszedł po rozum do głowy i zmienił plany budowanych jednostek - zamiast WLK budowano okręty projektu E2/E3. Oczywiście zmiana planów w 1915 r. powoduje, że nowe jednostki powstaną nie wcześniej niż w 1918 r. no i wtedy mamy różne opcje - np. zakupu nieukończonej jednostki zaraz po wojnie, albo tymczasowe obsadzenie naszą załogą okrętu (okrętów?) jeszcze w czasie wojny a potem wykup na własność w dobrej cenie.
      A jak już byśmy okręty mieli, to w latach 30-tych można pomyśleć o modernizacji, bo w realiach po-waszyngtońskich było by to naprawdę unikalne jednostki, warte dalszego utrzymania w słuzbie. MOgły by zwalczać wsystkie krążowniki waszyngtońskie, a i z "pancernikami kieszonkowymi" moim zdaniem dawały by radę.

      Usuń
    8. Po przemyśleniu wydaje mi się, że jeśli kompletnie nie chcemy wywrócić realnego kierunku rozwoju Royal Navy, to zdecydowanie wielki krążownik wówczas budowany musiałby mieć, co najmniej 31w prędkości. Przy zachowaniu poprzedniego pancerza podnosi to wyporność do około18,3t st / 19,3t normal.

      Geneza okrętu mogła być taka, że byli przeciwnicy, którzy argumentowali, że typ Couarageous ma za mało luf do dobrego wstrzeliwania się, a typ Hawkins jest „tylko” przerośniętym krążownikiem lekkim (i nie ma sensu, skoro nie ma niemieckich korsarzy). Kompromisowe rozwiązani, to zamiast Hawkinsów zbudować dwa krążowniki rozmiaru (i prędkości) Couarageous mające 8 luf (ale 234mm). Wówczas praktyka wykazałaby, która koncepcja jest lepsza.
      Zbudowanie łącznie 5-ciu „wielkich krążowników” miałoby konsekwencje. Mianowicie sprzedaż wydaje się absolutnie wykluczona czasie wojny, ale po wojnie, w czasie konferencji waszyngtońskiej, pozbycie się okrętów było koniecznością. Okręty mianowicie albo wszedłby w kategorię „pancerniki” co byłoby bardzo niekorzystne dla Anglii, albo wymusiłyby definicję „krążowników waszyngtońskich” jako 20tys ton i działa do np. 254mm. Ta druga możliwość, byłaby chyba jeszcze mniej korzystna dla Anglii. Z kolei przebudowa aż 5 na lotniskowce to już za wiele. Dlatego sprzedaż wówczas okrętów Polsce wydaje się racjonalna.

      Sam okręt jest ciekawy, ale trzeba sobie otwarcie powiedzieć – za cenę dwóch takich „wielkich krążowników” można zbudować jeden prawdziwy krążownik liniowy rozmiaru niemal jak Hood. Czyli uzyskać dwukrotnie większą siłę ognia (16x234mm to mniej więcej 3,7x381mm) oraz dodatkowo okręt znacznie lepiej opancerzony. Czyli jednak taki krążownik to mocno nieoptymalna konstrukcja.

      H_Babbock

      Usuń