Chyba żadnej poważniejszej floty w XIX w. nie ominęła moda na tzw. „żelazka” (flatiron gunboat) – czyli kanonierki stanowiące rozwiązanie bądź mniej lub bardziej wierną kopię (czasem powiększoną) kanonierki George Rendela HMS Staunch z 1867 r. W największym skrócie, okręty te cechowały się małymi wymiarami, dwuśrubowym napęem zapewniającym wysoką manewrowość i uzbrojeniem zazwyczaj w jedno monstrualne działo, ustawione na dziabie i mogące strzelać w osi symetrii jednostki, ewentualnie z małymi odchyleniami od niej. W sumie można powiedzieć że takie jednostki były pływającą lawetą dla działa. Oczywiście, w rozwijanej od pewnego czasu na blogu alternatywnej flocie Syjamu takich okrętów nie mogło zabraknąć – stąd poniższa jednostka. Od typowej „flatiron gunboat” odróżnia się nieco większymi wymiarami i wypornością, co być może przełoży się na zwiększone możliwości działania na otwartym morzu i w cięższych warunkach (choć cudów pod tym względem nie należy się oczywiście spodziewać). Okręt nadal posiada działo stosunkowo dużego kalibru, choć w tym przypadku nie jest ono aż tak szokująco wielkie w stosunku do rozmiarów jednostki, jak w przypadku niektórych podobnych jednostek.
Hun Phayon, siamese gunboat laid down 1873
Displacement:
468 t light; 495 t standard; 586 t normal; 659 t full load
Dimensions: Length overall / water x beam x draught
125,16 ft / 122,18 ft x 33,20 ft x 9,42 ft (normal load)
38,15 m / 37,24 m x 10,12 m x 2,87 m
Armament:
1 - 10,00" / 254 mm guns in single mounts, 335,00lbs / 151,95kg shells, 1868 Model
Muzzle loading gun in deck mount
on centreline forward
1 - 4,72" / 120 mm guns in single mounts, 36,91lbs / 16,74kg shells, 1870 Model
Breech loading gun in deck mount
on centreline aft
Weight of broadside 372 lbs / 169 kg
Shells per gun, main battery: 75
Machinery:
Coal fired boilers, simple reciprocating steam engines,
Direct drive, 2 shafts, 1 196 ihp / 892 Kw = 13,50 kts
Range 2 000nm at 9,00 kts
Bunker at max displacement = 163 tons (100% coal)
Complement:
59 - 77
Cost:
£0,081 million / $0,325 million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 46 tons, 7,9%
Machinery: 185 tons, 31,6%
Hull, fittings & equipment: 236 tons, 40,3%
Fuel, ammunition & stores: 118 tons, 20,2%
Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
239 lbs / 109 Kg = 0,6 x 10,0 " / 254 mm shells or 0,2 torpedoes
Stability (Unstable if below 1.00): 1,98
Metacentric height 2,8 ft / 0,9 m
Roll period: 8,3 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 43 %
- Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,13
Seaboat quality (Average = 1.00): 0,74
Hull form characteristics:
Hull has low forecastle, low quarterdeck
Block coefficient: 0,537
Length to Beam Ratio: 3,68 : 1
'Natural speed' for length: 11,05 kts
Power going to wave formation at top speed: 65 %
Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
Bow angle (Positive = bow angles forward): 0,00 degrees
Stern overhang: 2,99 ft / 0,91 m
Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
- Stem: 6,50 ft / 1,98 m
- Forecastle (28%): 4,99 ft / 1,52 m (7,97 ft / 2,43 m aft of break)
- Mid (50%): 7,48 ft / 2,28 m
- Quarterdeck (15%): 4,99 ft / 1,52 m (6,50 ft / 1,98 m before break)
- Stern: 4,99 ft / 1,52 m
- Average freeboard: 6,45 ft / 1,97 m
Ship tends to be wet forward
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 159,8%
- Above water (accommodation/working, high = better): 65,7%
Waterplane Area: 2 797 Square feet or 260 Square metres
Displacement factor (Displacement / loading): 63%
Structure weight / hull surface area: 62 lbs/sq ft or 304 Kg/sq metre
Hull strength (Relative):
- Cross-sectional: 0,86
- Longitudinal: 3,83
- Overall: 1,00
Hull space for machinery, storage, compartmentation is cramped
Room for accommodation and workspaces is cramped
Poor seaboat, wet and uncomfortable, reduced performance in heavy weather
Hun Phayon (1873)
Chao Kam Nai Wen (1873)
Khamot (1873)
Kwai Thanu (1874)
Krahang (1874)
Krasue (1875)
Kuman Thong (1875)
A który kraj jest budowniczym okrętów?
OdpowiedzUsuńZakładam, że najprawdopodobniej była by to W. Brytania - potentat ówczesnego budownictwa okrętowego w ogóle, a w szczególności kanonierek typu flatiron.
Usuńps. zwracam uwagę na długość okrętu :)
UsuńA istotnie, tak zatopiłem się w medytacjach dotyczących dostawcy, że nie zauważyłem. I wcale nie łupinka, solidny okręt.
UsuńPrzy tamtym to chyba jednak łupinka;) Ale solidna i mocarna, z 10-calowym argumentem na pokładzie :D
UsuńA jaka w zamyśle miałaby być taktyka takich jednostek? Przede wszystkim ostrzał wybrzeża, czy też zwalczanie przeciwnika pływającego w działaniu zespołowym?
UsuńGeneralnie okręty takie były przeznaczone do działań w obronie własnego wybrzeża, raczej działając w grupie a nie pojedynczo, a wrogie jednostki miały ostrzeliwać płynąc kursem na wprost nich. W szczegółach wyobrażam to sobie tak, że kanonierka, po oddaniu strzału, korzystając ze swej manewrowości, wykonuje szybki zwrot w tył i w tym czasie przeładowuje działo dziobowe. Po przeładowaniu zawraca znów ku celowi i oddaje kolejny strzał. I tak w kółko ;) Oczywiście, w momencie odwrotów, do akcji może wchodzić także działo rufowe, aczkolwiek chyba tylko dla zasady, bez większych szans na sukces (mały kaliber, strzał w czasie oddalania się od celu).
UsuńW teorii ta taktyka wygląda dość obiecująco, w praktyce mogło by nie być aż tak dobrze, zwłaszcza wobec większych okrętów wroga i przy wyższej fali. Przynajmniej niezbyt udały się próby zastosowania żelazek przez Chińczyków przeciwko Francuzom w 1884 r.
Natomiast podobno sprawdziły się tego typu jednostki w roli ofensywnej – do ostrzału wybrzeża, np. w czasie wojny grecko-tureckiej w 1897 r.
No tak, zespół raziłby relatywnie jednak gęstym ogniem. Acz takie działanie wymagałoby doskonałego wyszkolenia i dyscypliny w całej formacji, ryzyko kolizji wysokie. Ostrzał wybrzeża za to bez szczególnych pytań.
UsuńDokładnie, dobre wyszkolenie było by tu podstawą ewentualnego sukcesu. Flota chińska w XIX w. raczej z niego nie słynęła, stąd nie dziwi, że działania ich "żelazek" nie zakończyły się powodzeniem... Kto wie, może w rękach lepiej wyszkolonych marynarzy te okręty mogły by jednak dowieść swojej przydatności? I tym samym wpłynąć na ich obecną ocenę, która raczej nie jest zbyt pochlebna.
UsuńMożna się obawiać, że tajscy marynarze też poziomem wyszkolenia by nie błyszczeli, nad tym aspektem niemieccy specjaliści musieliby się sporo napracować, z efektami dopiero w pierwszej dekadzie 20 wieku. Zatem potencjał jednostek raczej by się marnował i w starciach z tymi samymi Francuzami też by nie zabłysnęły.
UsuńTo faktycznie możliwe, aczkolwiek nie przesądzam, że na pewno tak by było. W rzeczywistości nie doszło do poważniejszego konfliktu Syjamu z państwami europejskimi, i lepiej by tak pozostało także w tej alternatywnej wersji historii;) Przy czym mam tu na myśli pełnoskalowy konflikt „kinetyczny”, bo oczywiście presja polityczna była i w sumie prowadziła ona do pewnego ograniczania suwerenności Syjamu.
UsuńNatomiast w XX w. te okręty w takiej formie były by już zdecydowanie przestarzałe, ale zawsze można by je przebudować – np. tak jak to opisałem poniżej, w odpowiedzi ŁK. Może to być temat jednego z kolejnych postów ;)
Fakt, wojenka z Francją była konfliktem o niskiej intensywności, jednak skoro ten Syjam zbroimy, zwiększa się chyba prawdopodobieństwo stawienia oporu. Ale może faktycznie poczekać z większą imprezą, jeśli miałaby mieć miejsce, do okolic 1914.
UsuńModernizacja byłaby absolutnie na miejscu, może niemiecka.
A tak a propos: czy ktoś u nas bawił się spolonizowanym „Roonem”? Można sobie chyba bez aż tak wielkiego wysiłku wyobrazić, że ten okręt jako rozbrojony koszarowiec mógłby trafić do Polski w ramach podziału floty Cesarstwa, a następnie w II połowie lat 20. zostać we Francji reaktywowany jako jednostka bojowo-szkolna (nowe działa 203 mm + 130, 138 albo 155 mm). Akurat „Roon”, bo to zawsze krążownik, nie pancernik, jak zdezaktywowane „Wittelsbachy” (więc mniej groźny), no i w miarę nowy.
Wojenka to chyba dobre określenie na ów konflikt francusko-syjamski, bo wojną tego się chyba nazwać nie da;) Ciekawe co by było, gdyby Tajowie faktycznie dysponowali większymi siłami na morzu. Może nawet do takiego starcia by nie doszło, bo Francuzi w owym czasie nie dysponowali w regionie jakimiś większymi siłami morskimi 0 musieli by je dopiero ściągnąć, pytanie czy by się tego podjęli? Jakby mieli do czynienia z taką flotą Syjamu jaką tu za niedługo wybudujemy, to obstawiam, że mogli by odpuścić :D
UsuńCiekawostka - siłami Syjamu na morzu w tym konflikcie dowodził Duńczyk francuskiego pochodzenia, kom. de Richelieu: https://en.wikipedia.org/wiki/Andreas_du_Plessis_de_Richelieu
A co do Roona - nie spotkałem się z wizją tego okrętu w PMW. Jedyne co kojarzę, to jego przebudowa na okręt lotniczy, jeszcze pod flagą niemiecką. Taka przebudowa była faktycznie rozważana.
Usuńnatomiast co do krążowników w PMW to mi się skojarzył pomysł który był kiedyś na fow albo forum.dws - chodzi o austro-węgierski krążownik pancerny Sankt Georg, który po zakończeniu PWS został opanowany przez marynarzy narodowości polskiej i metodą faktów dokonanych przeprowadzony do kraju.
Roon z samolotami: http://www.shipbucket.com/drawings/6206/file
Usuń"Sankt Georg" to bardzo ciekawy okręt. Niezwykle silny typ małego krążownika pancernego. Błędem była jedynie mnogość zastosowanych na okręcie typów uzbrojenia lufowego (7 rodzajów!) Można byłoby jednak pomyśleć o jego racjonalnej konwersji na szybki pancernik obrony wybrzeża, w alternatywnej służbie pod polską banderą. Taki rodzaj polskiego "Sverige"...
UsuńŁK
Rzeczywiście, mnogość typów uzbrojenie była na nim nieprawdopodobna. Nawet w XIX w. trudno było by znaleźć okręt przebijający go pod tym względem. Podsunęło mi to pomysł pewnego uproszczenia konfiguracji uzbrojenia tego krążownika jeszcze na etapie projektowym, co mogło by w efekcie dać nawet wzmocnienie siły ognia. Dysponując np. 4 działami 240 mm i liczniejszą baterią 150-tek okręt bardziej odpowiadałby swoim czasom i znacznie lepiej nadawałby się potem do pełnienia roli OOW.
UsuńTo najbardziej logiczne rozwiązanie, a w razie problemów ze zbilansowaniem mas, można dać mu liczną baterię znacznie lżejszych, kazamatowych armat 120 mm L/40 Skoda (idealną wespół z armatami 66 mm), jako bateria przeciw niszczycielom/torpedowcom.
UsuńŁK
Zakładam, że masz na myśli te działa, które były np. na krążowniku Zenta - szybkostrzelne 120 mm Skody? Niestety mało o nich wiem, jakoś nie jest mi to działo bliżej znane. Może dlatego, że CK flota przeszła potem na swoich krążownikach (i pancernikach w sumie też - vide Radetzky) na lżejsze działa 100 mm. Ciekawe dlaczego, czyżby z tym działem było coś nie tak? (ale było by to dziwne, bo Skoda to renomowany producent). Wiesz może z którego roku był to model? Pewnie gdzieś z lata 90-tych XIX w.?
UsuńOznaczenie SC.96 wskazuje, że był to model z 1896 r. Jej niemiecki odpowiednik to 120 mm SK L/40 C/97. Charakterystyki dział nie są mi znane i chyba rzeczywiście nie jest łatwo trafić na nie w sieci. Przypuszczam, że były to armaty zbliżona do słynnej i rozpowszechnionej brytyjskiej 120 mm L/40 Elswick QF Mark I (i następne). Opracowane 10 lat później miały zapewne nawet nieco lepsze charakterystyki. Z kolei działo 120 mm L/45 Canet jest już wyraźnie "cięższego" gatunku i wyróżnia się rewelacyjną szybkostrzelnością krótkotrwałą. Armata 100 mm L/50 była pokoleniowo młodsza o niemal 15 lat i bardziej uniwersalna, gdyż nadawała się również dla dużych niszczycieli z okresu poprzedzającego bezpośrednio wybuch PWS.
UsuńŁK
PS. jeżeli ten alternatywny "Sankt Georg" miałby wejść do służby również w 1905 r. to działa 100 mm musimy jednak wykluczyć. Pod względem wagowym 100 mm L/50 i 120 mm L/40 są identyczne.
UsuńŁK
„Sankt Georg” był arcyciekawą jednostką i potencjalnie wartościową jeszcze w latach 30. — niemniej jednak z floty A.-W. nie udało się realnie uzyskać zupełnie niczego, z niemieckiej jednak tak. Stąd to nieśmiałe podsunięcie tematu akurat „Roona” (acz całościowo „SG” prezentował się lepiej).
UsuńNatomiast odnośnie do Syjamu — większe siły mogłoby paradoksalnie Francuzów nie odstraszyć, tak jak i konieczność ciągnięcia dużego zespołu. To były już czasy szowinistycznych mediów masowych i ostrożne postępowanie przy jakimś zatargu w obliczu relatywnie mogącego się postawić przeciwnika mogłoby wywołać histerię prasy. A na hasła o upokorzeniu Wielkiej Francji przez jakiś mały kraik rząd mógłby nolens volens nakazać marynarce przyszykowanie stosownej ekspedycji. Zwłaszcza w kontekście traumy lat 1870–71.
UsuńOczywiście , w przypadku Sankt Georga działa 100 m są wykluczone, bowiem pochodzą dopiero z 1910 r. Można o nich ewentualnie pomyśleć przy późniejszej modernizacji. Natomiast w chwili wejścia do służby przychylałbym się do konfiguracji z grubsza: 4x240, 8x150, 9x66 i parę 47. czy to się uda, wykaże symulacja. Jeśli nie - na pokład wjadą zapewne te 120-tki ;)
UsuńAle o Roonie też pomyślę, bo być może mógłby powstać z niego ciekawy okręt. Zobaczymy, co mi się wyklaruje :)
Może dało by się przekalibrować 210-tki na jakiś większy kaliber, tak żeby mógł robić za POW-a? Bo zastępowanie wież podwójnych pojedynczymi np. z działami 10-calowymi niezbyt mi się uśmiecha - okręt z 2 działami artylerii głównej w międzywojniu to już jednak byłby spory archaizm.
Co do wojny Francja-Syjam - nie sposób wykluczyć, że i tak mogło by być. Myślę, że dużo zależy od tego co Syjamowi tutaj wybudujemy. Może się okazać, że Francuzi musieli by np. targać na drugi koniec świata eskadrę predrednotów, a jak pokazał casus Rożestwieńskiego - to nie w kij dmuchał, i mogli by się przejechać. Owszem, Syjam to nie Japonia, ale też nie twierdzę, że zaraz byłaby z tego druga (czy raczej pierwsza;)) Cuszima;) Wystarczy, że taka wyprawa była by mocno ryzykowna, kosztowna i długotrwała - i może w obliczu tego wszystkiego, jak również braku wyraźnych korzyści z pokonania Syjamu - jednak by z niej zrezygnowano?
UsuńPorównanie rysunków Roona i Sankt Georga wskazuje że barbeta wieży dział 240 mm jest tylko o 0,3 m szersza niż barbeta pod wieżą dział 210 mm z Roona (o ile rysunek jest dokładny). Może więc weszły by na niego dwie takie wieże? Nie obeszło by się przy tym bez jakichś modyfikacji nadbudówek, bo wieża z Sankt Georga wystaje dalej w tył za barbetę. Ale to nie problem, bo nadbudówki tak czy siak szły by pod nóź przy większej moderce.
UsuńNo właśnie, co by Syjam miał w krytycznej połowie 1893? Niemieckiej budowy POW prezentowane tuż przed świętami byłyby wymagającymi zawodnikami, ale wtedy chyba jeszcze niedostępnymi z uwagi na położenie stępki w 1891. W najgorszym razie byłyby już fizycznie gotowe, ale z nieprzeszkolonymi załogami miałyby dużą szansę bardzo marnie polec, a takiego losu chyba tym przesympatycznym okrętom nie życzymy. Czyli raczej ich jeszcze nie ma, albo konflikt wybucha później. Reszta poza kanonierkami pozostaje niewiadomą. Na same kanonierki i jakiś drobiazg powinna wystarczyć eskadra złożona z barbetowców (typy „Bayard” i „Vauban”) i krążowników pancernopokładowych. Na POW istotnie trzeba by chyba już użyć predrednotów. Pytanie, czy alt-Syjam miałby coś większego między kanonierkami a nimi pozostaje otwarte...
UsuńW kwestii „Roona” wyobrażam sobie, że zostaje on wydębiony mocno psim swędem. Uzbrojenia tuła się gdzieś po froncie i rekonstrukcja oryginalnego pozostaje poza zakresem możliwości — raz, że Niemcy nie ułatwiają, dwa — Anglicy spuszczają go z oka właśnie jako jednostkę rozbrojoną. Zatem ładnych parę lat ma tylko jakieś symboliczne uzbrojenie, może Francuzi znajdują w zdobyczy pojedyncze działa morskie 149 mm przerobione na lądowe, ale niewiele więcej. Zatem sytuacja jest otwarta. Kaliber głównego mógłby być też mniejszy. Jedną opcją byłyby amerykańskie 8-calówki Mark 3–6, ale one mało mi się podobają z powodu szybkostrzelności znacznie mniejszej niż działa 210 mm. Drugą — 8-calówki nowoczesne, raczej francuskie Model 1924, tak czy inaczej na reaktywację bojową połączoną z modernizacją trzeba by trochę poczekać. Wynik w postaci trochę upośledzonego krążownika ciężkiego też byłby niezły :D
Odnośnie kwestii przekalibrowania niemieckich armat 209 mm L/40, to nie bardzo na co jest je przekalibrować (jeśli uwzględnić występujące kalibry dział). Następny realny to 234 mm, a więc większy o 1". To stanowczo zbyt wiele dla takiego rozwiercania luf. Chyba, że zakładamy ich jednoczesne skrócenie do poziomu (maksimum) L/35 i stosowanie umniejszonych ładunków miotających. Wtedy jednak osiągniemy coś w rodzaju armato-haubicy o dość umiarkowanej donośności i skupieniu ognia.
UsuńŁK
Myślę, że można by założyć, że Syjam na 1893 r. miałby już jeden z tych POW-ów w służbie. Jeśli w tym momencie doszło by do zatargu, to Francuzi musieli by zorganizować większą eskapadę, która na daleki wschód płynęła by pewnie parę miesięcy, a więc dotarła by pewnie dopiero w 1894 r. Nie jestem przekonany czy by się tego podjęli, jako że ten konflikt nie miał jakiegoś głębszego podłoża, był w sumie dość przypadkowy, nie był elementem żadnego większego planu działań Francji wobec Syjamu.
UsuńNatomiast czy syjam miałby coś pomiędzy tymi POW a kanonierkami, to na razie zdradzę, że miałby, bowiem co nieco jest już narysowane ;)
Generalnie z tym Roonem to chyba ciężka sprawa. Ja go widziałem raczej w roli POW, ale do tego przydałby sie jakiś konkretniejszy kaliber dział, a z tym krucho. Przekalibrowanie też nie wydaje się obiecującym kierunkiem. Z kolei trudno mi jest go sobie wyobrazić w roli krążownika w okresie międzywojennym z prędkością na poziomie 21 w. (realnie raczej jeszcze mniej). Ciężka sprawa :(
UsuńSyjamowi jednak nie powinniśmy tak całkiem odpuszczać tego konfliktu z Francją. Wszak to doskonałe spoiwo związku z Niemcami i uzasadnienie dużych wydatków zbrojeniowych. Wielkiej wojny z Francją być nie powinno, ale może właśnie w konflikcie 1893 wzmocnieni Syjamczycy mogliby odnieść zwycięstwo nad francuskimi siłami kolonialnymi, aby następnie, niepokonani na polu bitwy, ustąpić pod presją polityczną? Byłoby to piękne paliwo dla nastrojów rewanżystowskich w sferach wojskowych i politycznych...
UsuńMolestując jeszcze trochę „Roona”: istotnie, perspektywa większych kalibrów bez redukcji do dwu dział wygląda kiepsko. Niemniej jednak ja widziałbym go raczej jako okręt „do wszystkiego”. Okręt obrony wybrzeża — nowoczesnych dział 203 mm czy oryginalnych 210 mm, gdyby założyć, że udało się je zdobyć, nie mógłby lekceważyć żaden bałtycki przeciwnik do czasów „Scharnchorsta” i „Gneisenaua”. Okręt wsparcia oddziałów lądowych. Okręt szkolny. Okręt reprezentacyjny. I, last but not least, pożądana, a chyba wykonalna, byłaby funkcja stawiacza min. Zakładam, że miejsce byłoby m.in. po mocno ograniczonej artylerii średniej (zamiast 10x149 mm może 4x130 mm). Prędkość 21 w chyba by nie przeszkadzała, biorąc pod uwagę „Gryfa”. Przy przebudowie we Francji mogłoby nastąpić pewne upodobnienie do typu „Duquesne”.
Byle tylko ten konflikt z nie zakończył się dla Syjamu zbyt fatalnie, bo wtedy same nastroje rewanżystowskie niewiele by znaczyły, gdyby kraj popadł w całkowite uzależnienie od Francji. Najlepiej by było, gdyby się zakończył w miarę remisowym wynikiem, albo przegraną na w miarę honorowych warunkach.
UsuńCo do Roona - na Ganguty chciałbym jednak mieć coś więcej niż 8-calówki. Ja wiem, że on nie był silnie opancerzony jak na pancernik, ale nawet te 225 mm na burcie to raczej będzie za dużo dla takiego działa (oceniam, że było by w stanie przebić taki pancerz jedynie na dystansach poniżej 10 km, czyli bardzo blisko). Z kolei pokład Ganguta, jakkolwiek cienki (38 mm, ale były jeszcze jakieś dodatkowe pokłady), takie działo przebiło dopiero gdzieś z 20 km - czyli ma on ogromną immunity zone, od 10 do 20 km dystansu, na których jest całkowicie niewrażliwy na ogień dział 8 calowych. A jest to zakres najbardziej prawdopodobnych dystansów walki. Dlatego w roli POW wolę mieć coś cięższego.
Pozostają wszystkie inne role dla takiej jednostki (okręt szkolny, stawiacz min itp) - i w takim kierunku można by coś pokombinować ;)
Może właśnie dyplomatyczne działania Niemiec, delikatnie wsparte sugestią, że za francuską eskadrą popłynie niemiecka, doprowadziłyby do deeskalacji konfliktu z Francją — jakaś konferencja międzynarodowa rozsądzająca spór.
UsuńPOW dla MW trzeba by chyba robić na pancerniku. Skoro z floty austriackiej nie udało się zupełnie niczego wyciągnąć, a z niemieckiej jednak coś, naturalnym kierunkiem kombinowania wydaje mi się podobny, jak w przypadku „Roona” — któryś z predrednotów rozbrojonych i przerobionych na jednostki koszarowe itp. Było ich w sumie parę: „Deutschland” (ba, w okresie decydowania się losu floty wszak i sam „Schleswig-Holstein”), prawie wszystkie typu „Braunschweig”, „Wittelsbachy”...
I jeszcze moje ulubione Kaisery :) Było tego sporo, żeby tylko coś się udało wyrwać, to by można porzeźbić. Cos czuję, że będę jeszcze o tym sporo myślał ;)
UsuńTrzeba by chyba legendować jednak pomyślnymi wynikami starań o schedę pocesarską — w sumie czy w przypadku okrętów zdeklasowanych, rozbrojonych i uznawanych za bardzo przestarzałe nie byłoby to mimo wszystko jakoś realne?
UsuńZdecydowanie tak. W uzyskaniu czegokolwiek w miarę nowoczesnego bardzo by nam przeszkadzali Brytyjczyyc, którym nie w smak było by nadmierne wzmacnianie państwa polskiego wobec Niemiec. Natomiast na jakiegoś gruchota mogli by przymknąć oko, myśląc że nadaje się już tylko na hulk. A tu niespodzianka - został odremontowany, zmodernizowany ni przywrócony do roli bojowej :)
UsuńMoże zatem coś się z tego pocznie.
UsuńBardzo fajne okręciki z pokaźnym potencjałem modernizacyjnym (np. artyleria szybkostrzelna 152 mm)na lata 90-te XIX wieku. Dobrze wpisują się ponadto jako prekursorzy syjamskich (realowych) kanonierek pancernych z lat 20/30-tych XX wieku.
OdpowiedzUsuńŁK
O czymś takim właśnie myślałem. Można by pociągnąć stałe nadburcie do samego dziobu, ujednolicić artylerię do 2x152, dodać parę lekkich działek przeciw torpedowcom i w tej formie okręty te mogły by dotrwać w służbie nawet do początków XX w., albo i dłużej. Myślę, że była by to całkiem realna opcja.
Usuńmałych brytyjskich monitorów typu
Usuń"Coś" zeżarło mi, w trakcie publikacji, 3/4 wpisu, a więc jeszcze raz! :)
UsuńOkręty te mają jeszcze jedną ciekawą cechę: wyglądają niczym protoplaści i "starsi bracia" małych brytyjskich monitorów typu M15/M29 z lat PWS.
ŁK
Faktycznie, mają w sobie coś podobnego, można by ich uznać za protoplastów. Mam gdzieś chyba jakiś artykuł o tych monitorach brytyjskich, musze do niego zerknąć, a nuż faktycznie było jakieś pokrewieństwo tych jednostek do XIX-wiecznych "żelazek" (choćby w sensie wzorowanie się ich projektantów na konstrukcji tych kanonierek?)
Usuńps. znam ten ból:( czasem blog robi różne dziwne psikusy z komentarzami, zatem polecam zapisywanie w pamięci komentarza przed jego wysłaniem (Ctrl+A, Ctrl+C) i jak coś pójdzie nie tak przy wysyłaniu - można go prosto i szybko wkleić z powrotem (Ctrl+V). Alternatywnie można pisac komentarz w Wordzie i przeklejać do bloga przed wysłaniem - wtedy też mamy jego "backup".
Usuń