niedziela, 11 lutego 2024

Pancerniki wieżowe Victoria i Howe

Największymi w dziejach parowo-żaglowymi okrętami liniowymi była para Victoria i Howe, które zbudowano pod koniec lat 50-tych XIX w. w Wielkiej Brytanii. Miały jednak tego pecha, że trafiły na rewolucję w budownictwie okrętowym, związaną z wprowadzeniem okrętów pancernych. W związku z czym,  Victorię zwodowaną w 1859 r. wycofano do rezerwy już w 1867 r., a Howe zwodowany w 1860 r. nigdy nie został wprowadzony do aktywnej służby na morzu. W latach 60-tych zaczęły się pojawiać także pierwsze okręty wieżowe, a jednym z nich był brytyjski Royal Sovereign, który rozpoczęto budować jeszcze jako żaglowy trójpokładowy (110 dział) okręt liniowy w 1843 r., potem miał być 131/121-działową jednostką parowo-żaglową, a skończył jako okręt wieżowy ukończony w 1864 r. Podsunął mi on pomysł na skorzystanie z doświadczeń nabytych w ramach tej przebudowy i analogiczne wykorzystanie kadłubów Howe’a i Victorii, które w drugiej połowie lat 60-tych były już absolutnie przestarzałe.
Projekt przebudowy obejmuje obcięcie kadłubów jednostek do poziomu dawnego dolnego pokładu działowego, z usunięciem całego dotychczasowego uzbrojenia, likwidację dotychczasowego omasztowania i takielunku i montaż szczątkowego ożaglowania skośnego, modernizację całkowicie przestarzałych już maszyn parowych pochodzących z lat 50-tych (z zachowaniem ich układu) montaż uzbrojenia składającego się z 6 gwintowanych dział odprzodowych kal. 229 mm w trzech podwójnych wieżach, montaż opancerzenia burtowego o grubości 152 mm na śródokręciu i 114 mm na końcach kadłuba, pokładu o grubości 25 mm oraz opancerzonego stanowiska dowodzenia o grubości ścian 152 mm, montaż składanych żelaznych nadburć o wys. 1,06 m oraz montaż nowego steru.
W kadłubie okrętu udało się pomieścić zapas węgla zapewniający zasięg 2700 Mm przy prędkości ekonomicznej, co pozwala uznać go za mogący w miarę swobodnie operować na otwartych akwenach.

 









Victoria, british turret ship laid down 1856 (Engine 1868)

Displacement:
    6 386 t light; 6 571 t standard; 6 955 t normal; 7 262 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    276,50 ft / 262,96 ft x 60,01 ft x 25,75 ft (normal load)
    84,28 m / 80,15 m x 18,29 m  x 7,85 m

Armament:
      6 - 9,02" / 229 mm guns (3x2 guns), 229,01lbs / 103,88kg shells, 1865 Model
      Muzzle loading guns in Coles/Ericsson turrets
      on centreline, evenly spread
      Aft Main mounts separated by engine room
    Weight of broadside 1 374 lbs / 623 kg
    Shells per gun, main battery: 60

Armour:
   - Belts:        Width (max)    Length (avg)        Height (avg)
    Main:    5,98" / 152 mm    175,00 ft / 53,34 m    14,99 ft / 4,57 m
    Ends:    4,49" / 114 mm      79,99 ft / 24,38 m    14,99 ft / 4,57 m
      7,97 ft / 2,43 m Unarmoured ends
      Main Belt covers 102% of normal length

   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    10,0" / 254 mm    5,98" / 152 mm              -

   - Armour deck: 0,98" / 25 mm, Conning tower: 5,98" / 152 mm

Machinery:
    Coal fired boilers, simple reciprocating steam engines,
    Direct drive, 1 shaft, 2 662 ihp / 1 986 Kw = 12,00 kts
    Range 2 700nm at 7,00 kts
    Bunker at max displacement = 692 tons (100% coal)

Complement:
    380 - 495

Cost:
    £0,463 million / $1,853 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 172 tons, 2,5%
    Armour: 2 145 tons, 30,8%
       - Belts: 911 tons, 13,1%
       - Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
       - Armament: 982 tons, 14,1%
       - Armour Deck: 205 tons, 3,0%
       - Conning Tower: 47 tons, 0,7%
    Machinery: 682 tons, 9,8%
    Hull, fittings & equipment: 3 260 tons, 46,9%
    Fuel, ammunition & stores: 569 tons, 8,2%
    Miscellaneous weights: 127 tons, 1,8%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      5 619 lbs / 2 549 Kg = 31,3 x 9,0 " / 229 mm shells or 1,1 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,00
    Metacentric height 2,3 ft / 0,7 m
    Roll period: 16,6 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 76 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,42
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 2,00

Hull form characteristics:
    Hull has a flush deck
    Block coefficient: 0,599
    Length to Beam Ratio: 4,38 : 1
    'Natural speed' for length: 16,22 kts
    Power going to wave formation at top speed: 41 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 38
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 3,50 degrees
    Stern overhang: 12,50 ft / 3,81 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        16,96 ft / 5,17 m
       - Forecastle (14%):    16,47 ft / 5,02 m
       - Mid (50%):        16,47 ft / 5,02 m
       - Quarterdeck (15%):    16,96 ft / 5,17 m
       - Stern:        17,45 ft / 5,32 m
       - Average freeboard:    16,69 ft / 5,09 m
    Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 52,9%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 93,8%
    Waterplane Area: 11 276 Square feet or 1 048 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 139%
    Structure weight / hull surface area: 178 lbs/sq ft or 869 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 0,85
        - Longitudinal: 4,61
        - Overall: 1,00
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is excellent
    Room for accommodation and workspaces is adequate
    Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
    Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather

Victoria (1859, rebuilt 1868)
Howe (1860, rebuilt 1868)
 

25 komentarzy:

  1. Wyszło ciekawie. Powstał typowy pancernik epoki przejściowej, który może stanowić wartościowy komponent RN co końca lat 70-tych XIX wieku. Później proponuję demontaż uzbrojenia i opancerzenia i przekształcenie okrętu w jednostkę zaopatrzeniową (węglowiec floty). Siłownia do wymiany na prostą i niezawodną maszynę parową podwójnej ekspansji i nowoczesne (ówcześnie) kotły cylindryczne. W tej postaci dalsza służba gwarantowana do końca XIX wieku! :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne skończyłyby jako JP, ale czy dotrwałyby aż do końca XIX w.? Trudno powiedzieć, wszystko zależy z jakiego drewna był wykonane, a tu nie mam dokładnych danych. Ale to budowa z czasów pokoju, więc jest szansa, że drewno było dobrze wysezonowane. Aczkolwiek, drewniany węglowiec z napędem parowym u schyłku wieku, to byłby chyba spory ewenement ;)
      dV

      Usuń
    2. Zobaczcie co wygrzebałem: https://en.wikipedia.org/wiki/SS_Appomattox
      Drewniany (!) masowiec z 1896 r., pływający po Wielkich Jeziorach, 100 m długości (!). Przyznam, jestem pod wrażeniem, bo jest dłuższy niż jakikolwiek znany mi drewniany okręt wojenny (pomijając różne pozaeuropejskie czy starożytne konstrukcje, których dane są tylko szacowane).
      dV

      Usuń
  2. Okręcik ciekawy i jak zwykle ładnie narysowany - czy jednak stworzenie jednostki o podobnych parametrach byłoby celowe? Największy problem to drewniany kadłub, który musiałby udźwignąć ciężar sześciocalowych płyt pancernych. Jak długo drewno wytrzymałoby takie naprężenia? Jeśli płyty pancerne nie są elementem struktury wytrzymałościowej kadłuba (a o tym w XIX wieku mowy nie było), to pancerz obciąża, a nie odciąża tę strukturę. Zastanawiam się nad celowością stosowania patentu w postaci składanego żelaznego nadburcia. Po co to? Nie lepiej, żeby w przypadku zalania wodą mogła ona łatwo spłynąć? Inaczej niż na Captainie, wolna burta ma przyzwoitą wysokość. Zaproponowane uzbrojenie było nowoczesne, natomiast umieszczenie go w wieżach byłoby pomysłem niepraktycznym, dopuszczalnym jedynie w charakterze eksperymentu. Ówczesne wieże były ciężkie, obracały się b. wolno, załoga pracowała w ciasnocie, a ładowanie armat było bardziej skomplikowanym procesem i trwało dłużej, niż w przypadku pozostawienia kazamat. Okręt bardzo szybko stałby się przestarzały: budowany w połowie lat 70 pancernik kazamatowy (central battery battleship) Aleksandra miał tonaż zaledwie 50% większy, deklasowałby natomiast Victorię we wszystkich istotnych parametrach: siła ognia trzykrotnie, grubością pancerza dwukrotnie, w dodatku był szybszy.
    Konkludując: czy głęboka modernizacja jednostki o drewnianym kadłubie byłaby opłacalna, uwzględniając kłopoty z konserwacja jednostki oraz jej szybkie starzenie się? Mam wątpliwości. Lepszym rozwiązaniem byłaby przeróbka liniowca na hulk mieszkalny lub magazyn.
    KK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo było pancerników z kadłubami o konstrukcji drewnianej. Ścięcie górnych pokładów powinno, według mnie, dodatkowo usztywnić konstrukcję kadłuba...
      ŁK

      Usuń
    2. Chyba nie. Gdy idzie o siły przełamujące kadłub (siła wyporu działa najsilniej na śródokręciu) to usunięte górne pokłady brały ich część na siebie. Na szczęście w projekcie przewidziano pokrycie pokładu blachą 25 mm, co powinno trochę pomóc, ale nie rozwiązywało problemu. Prawdą jest, że w okresie przejściowym pływało trochę okrętów opancerzonych z drewnianymi kadłubami, ale to był epizod. Czasem, jak we Francji, gdzie przy budowie pierwszej generacji pancerników użyto niewysezonowanego drewna, okręt już po kilku latach był nie do naprawienia - ale i przy drewnie wysezonowanym żywotność takiej konstrukcji nie była duża.
      KK

      Usuń
    3. Lata 60-te i 70-te XIX w. to był okres gwałtownego rozwoju budownictwa okrętowego, więc nie może dziwić, że okręt z drugiej połowy kolejnej dekady był nieporównywalnie lepszy. Zwłaszcza, że nie był stanowił przebudowy, tylko budowano go od podstaw jako pancernik, do tego istotnie większy (9500 ton). Składane nadburcia były patentem stosowanym ówcześnie dość powszechnie dla polepszenia dzielności morskiej. Stosowała je dość często Royal Navy, np. na wspomnianym Royal Sovereign, Prince Albert z 1864 r. czy Scorpion i Wivern z 1863 r. (ładne zdjęcie:https://en.wikipedia.org/wiki/HMS_Wivern_(1863)#/media/File:HMS_Wivern_1865_USNHC_NH_52526.jpg).
      Co do samej konstrukcji drewnianej, to chyba nie nazwałbym tego epizodem. W tym momencie nie pokuszę się o statystyki, ale mam wrażenie, że przez całe lata 60-te było to rozwiązanie powszechne, zwłaszcza że wiele pancerników powstało poprzez przebudowę dawnych jednostek nieopancerzonych, a zdarzały się takie okręty jeszcze w latach 70-tych, a Francuzom nawet w 80-tych. Bardziej szczegółowo postaram się to przedstawić za niedługo ;)
      dV

      Usuń
    4. ps. co do żywotności drewnianego kadłuba, pozwolę sobie się nie zgodzić, o ile tylko mowa o dobrze dobranym i wysezonowanym drewnie. Takie okręty potrafiły bowiem służyć nieraz po kilkadziesiąt lat. Np Victory zakończył służbę w 1812 r. po 47 latach od wodowania, a był jeden taki (nazwy w tym momencie nie pomnę) który pływał około 100 lat (!)
      dV

      Usuń
    5. Co do nadburć nie będę się upierał - zdjęcia Wiverna mnie przekonało. Inna rzecz, ze Victoria ma zdecydowanie wyższą wolna burtę i bez nadburcia też by sobie poradziła także na dużej fali - zwłaszcza, ze ożaglowanie ma (inaczej niż Wivern) zredukowane.
      Natomiast co do drewna w roli struktury nośnej. Jasne, że drewniane okręty liniowe służyły dziesiątki lat. Ale czy dotyczy to także o.l. okresu przejściowego, gdy drewniane burty obciążono płytami pancernymi? Wątpię, ale rzecz do sprawdzenia: w sieci można trafić na roczniki flot Brasseya, spróbuje w wolnej chwili zajrzeć i sprawdzić.
      Natomiast czy w przypadku l. 80, gdy idzie o większe jednostki, to czy rzeczywiście ich kadłuby były drewniane, czy chodziło (w przypadku okrętów kierowanych do służby kolonialnej) o obkładanie części podwodnej drewnem, obitym potem blacha miedzianą, celem zabezpieczenia kadłubów przed przyleganiem wodorostów?
      KK

      Usuń
    6. Posłużę się jeszcze przykładem podobnie przebudowanego Royal Sovereign – także ex-trójpokładowego okrętu liniowego, który cechował się podobnymi (nieco mniejszymi) gabarytami. Niestety, zdjęć jest mało (bodaj jedno), zatem posłużę się grafiką: https://pl.wikipedia.org/wiki/HMS_Royal_Sovereign_%281857%29#/media/Plik:HMS_Royal_Sovereign_1864.jpg
      Uznałem, że skoro taka była praktyka dla wieżowych okrętów ówczesnej Royal Navy, to wypadało by podobne rozwiązanie zastosować także na moim okręcie.
      Co do drewnianych okrętów – dramatu chyba nie było z ich trwałością. Przykładowo pancerniki typu Provence z lat 1863-65 przetrwały w służbie do lat 80-tych, a nawet 90-tych, prędzej stając się kompletnie przestarzałymi, niż ulegając zużyciu. Podobnie 3 okręty typu Ocean z końcówki lat 60-tych, służyły do lat 1894-1896. Nawet włoski Re di Portogallo, uchodzący za wybudowany z fatalnego, niewysezonowanego drewna, służył do 1875 r.
      Warto jeszcze wspomnieć, że okręty pancerne z drewna konstruowano przez całe lata 60-te i jeszcze w zaawansowanych latach 70-tych. W Royal Navy było ich bodaj najmniej, ale np. u Francuzów – całkiem sporo. Z drewna był m.in. typ Provence (9 z 10 okrętów, bo jeden wykonano z żelaza) z lat 1863-65, 3 okręty typu La Gallissoniere z lat 1872-77, wspomniane 3 okręty typu Ocean z lat 1868-72. Chyba Colbert i Trident z lata 1876 i 1876 też były drewniane. U Włochów z drewna były jeszcze Principe Amadeo i Palestro z 1874 i 1875 r. Można więc chyba zaryzykować twierdzenia, że drewno jako materiał konstrukcyjny było szeroko wykorzystywane przez dobre 15 lat rozwoju pancerników jako klasy okrętów.
      dV

      Usuń
    7. Dziękuję za obrazek z informacją o analogicznej przebudowie okrętu żaglowego, nieco mniejszego, ale uzyskane parametry były podobne jak na "Victorii". Nawet patent z opuszczanym nadburciem zastosowano! Dowodzi to, że konwersja była technicznie możliwa - chociaż doświadczenia ze służby HMS Royal Sovereign raczej nie zachęcały do podejmowania prób analogicznej przebudowy innych jednostek.
      Wedle "Wikipedii" (https://en.wikipedia.org/wiki/HMS_Royal_Sovereign_(1857)) - okręt w gruncie rzeczy nie wszedł do normalnej eksploatacji, służąc jako jednostka eksperymentalna: 2 lata (1864-66) w składzie Channel Fleet, potem wycofany ze sluzby, rok później ponownie wcielony wziął udział w rewii morskiej w 1867 r.. Następnie został przekazany do dyspozycji HMS Excellent (szkoły morskiej) jako okręt artyleryjski. W 1873 r., zastąpiony przez monitor HMS Glatton, został odstawiony do głębokiej rezerwy, gdzie trzymano go do 1885 r.
      Gdybym znalazł na ten temat coś więcej napiszę, bo temat ciekawy...
      KK

      Usuń
    8. Royal Sovereign był jednostką eksperymentalną, i choć doświadczenia płynące z jego przebudowy i eksploatacji nie były hurraoptymistyczne, to myślę, że można przyjąć, że kolejne jednostki, przebudowane z wykorzystaniem zdobytych doświadczeń, mogłyby być bardziej udane. Victoria i Howe są nieco większe, ale nie tak dociążone jak Royal Sovereign. Na tym drugim były 4 wieże – 1 podwójna ważąca 163 tony i 3 pojedyncze po 151 ton, co daje razem 616 ton. Na znacznie większej Victorii są 3 wieże podwójne – można przyjąć że ważące w sumie 489 ton. Różnica jest zauważalna. Victoria ma też nowocześniejszą artylerię, bowiem od razu otrzymała gwintowane działa odprzodowe kal. 229 mm. Royal Sovereign początkowo miał artylerię „awaryjną” - tj. gładkolufowe 150-funtówki (de facto przeskalowane działa z epoki żaglowców, będące tymczasowym remedium na kłopoty Brytyjczyków z działami gwintowanymi, a konkretnie z zamkami).
      Co ciekawe, gdy Royal Sovereign udał się z wizytą do Cherbourga, ponoć zrobił na Francuzach wielkie wrażenie, co być może było przyczynkiem do podjęcia przez nich budowy wieżowych okrętów typu Tonnerre i Tempete (rozpoczęte już w 1873 r.).
      W kwestii trwałości, Krzysztof Gerlach w MSIO 6/1999 pisze, że Royal Sovereign pełnił służbę aż do 1885 r., stopniowo w coraz podrzędniejszych funkcjach, kiedy to został złomowany (czy raczej rozebrany, jako że w dużej mierze był z drewna). Nawet jeśli od 1873 r. nie wychodził już w morze, to i tak przez kolejne 11 lat (a w sumie 20) najwyraźniej jakoś utrzymywał się na wodzie, co chyba nie jest najgorszym wynikiem (a zapewne nie dbano wtedy specjalnie o niego). To, że przez większość tego czasu zapewne nie był jednostką stricte bojową nie wiązałbym chyba z jego wybitnie nieudaną konstrukcją, a raczej z ogromnym postępem technicznym, jaki się wówczas dokonywał. I połowa lat 80-tych XIX w. to już były zupełnie inne czasy. Brytyjczycy mieli już wtedy w służbie np. Inflexible’a działami 406 mm i pancerzem grubości 610 mm (!), powrócili do ciężkich dział odtylcowych na okrętach, a na wodzie mieli (choć jeszcze nie wcielone) okręty typu Admiral, będące jednymi z protoplastów klasy predrednotów.
      dV

      Usuń
    9. Jak sądzę, sedno sprawy sprowadza się do opłacalności przebudowy drewnianych liniowców na okręty opancerzone. Jeśli dzięki przebudowie można było otrzymać szybko okręt odporny na ogień artylerii, równoważący podjęty przez Francuzów wyścig zbrojeń w tej kategorii, to tak. Ale wobec szybkiego postępu technicznego jednostki szybko się starzały.
      A im kadłub był dłuższy, tym większe były problemy wytrzymałościowe - "Victoria" byłaby dłuższa od "Royal Sovereign" aż o 11 metrów (co prawda od "Gloire" tylko o 6 metrów, a tamten jakoś jednak pływał...).
      To, że wieże pancerne ważyłyby mniej niż na "Royal Sovereign" byłoby dla kadłuba korzystne; pytanie jednak, czy gdyby okręty miały wejść do służby liniowej, a nie być jedynie demonstratorami technologii, byłoby możliwe ograniczenie ich uzbrojenia do 6 ciężkich dział, strzelających jak podejrzewam nie częściej niż raz na kwadrans?
      Podczas eksperymentów przeprowadzonych z udziałem "Royal Sovereign" wieże w zasadzie zdały egzamin, okręt okazał się jednak niezdolny do uchylenia się od "trafienia" przez minę holowaną przez szybki statek ( https://en.wikipedia.org/wiki/HMS_Royal_Sovereign_(1857)#/media/File:Harvey's_Torpedo_-_Illustrated_Times_1870.jpg ). Dysponując przed przebudową szybciej strzelającą artylerią tego rodzaju atak okręt odparłby zapewne bez większych trudności.
      Uwzględniając doświadczenia z testów "Royal Sovereign", "Victoria" oraz "Howe" musiałyby zatem oprócz uzbrojenia głównego otrzymać baterię szybciej strzelających armat mniejszego kalibru. Oznaczałoby to redukcję artylerii głównej albo dociążenie kadłuba kazamatami umieszczonymi z konieczności na dziobie oraz rufie... Inna teoretycznie możliwa interpretacja testów z 1870 r. - to prekursorskie zaakceptowanie sytuacji, która stała się normą podczas obu wojen światowych: że okręt liniowy nie jest panem mórz, ale przeciwnie jednostką szczególnej troski, nie wyruszającej w morze bez licznej asysty. Wówczas nie trzeba by było niczego w projekcie zmieniać. Nie sądzę jednak, by morscy praktyce lat 60/70 XIX w. dopuszczali taka sytuację.
      KK

      Usuń
    10. Myślę, że z tą szybkostrzelnością nie było by aż tak źle. Dokładnych parametrów szybkostrzelności dział 9-calowych niestety ne znam, ale spodziewam się, ze skoro dużo większe 100-tonowe działo kal. 450 mm ponoć udało się zmusić do strzału co 2,5 minuty, to te 9-calówki, dużo mniejsze i lżejsze, też powinny móc strzelać tak samo często, a może nawet szybciej. Niezależnie jednak od faktycznej szybkostrzelności ciężkich dział, mam wrażenie że wówczas zupełnie nie obawiano się zagrożenia ze strony takich małych jednostek atakujących minami holowanymi czy wytykowymi. Świadczy o tym spotykany czasem brak na okrętach jakichkolwiek lżejszych dział niż te, które stanowiły ich główne uzbrojenie. Np. Devastation z 1871 r. miał tylko 4x305, Dreadnought z 1875 – 4x318, włoski Duilio z 1876 r. - 4x450. Oczywiście, sporo okrętów miało parę lżejszych działek, ale czasem były to tylko działka salutacyjne (np. 20-funtówki na części pancerników brytyjskich). To się zaczęło w istotny sposób zmieniać wraz z upowszechnieniem się torpedowców wyposażonych w torpedy samobieżne, czyli około przełomu lat 70-tych i 80-tych XIX w., i wtedy zaczęły się na pokładach pojawiać często bardzo liczne baterie lekkich działek szybkostrzelnych. Sądzę, że jeśli Victorii zdażyło by się posłużyć dłużej, to też by się doczekała takiego zestawu działek. Wiele one nie ważyły, można je było postawić niemal gdziekolwiek, więc nie powinno być problemu.
      A czy taka przebudowa była opłacalna? Patrząc z perspektywy dzisiejszej, znając późniejszy postęp techniczny, faktycznie można mieć wątpliwości. Ale patrząc z punktu widzenia lat 60-tych XIX w., kto mógł się spodziewać, że postęp będzie tak ogromny? ;)
      dV

      Usuń
    11. Szukałem danych dot. szybkostrzelności - niestety XIX-wieczne roczniki informują o sile pojedynczego strzału, a nie gęstości ognia. Myślałem, ze się czegoś dowiem z dostępnej w sieci instrukcji obsługi armaty 12-in RML (Mark I), ale nie, opisana jest jedynie sama armata plus przewidziane procedura czynności. Reszta, czyli faktycznie uzyskiwana szybkostrzelność, zależała od sprawności obsługi, a także technicznego przygotowania stanowiska. Jeśli była możliwość szybkiego dostarczenia pocisków i materiałów miotających załodze działa - na przykład przy pomocy szyn i wózków - było można strzelać szybciej.
      Wydaje się, że w przypadku armat ładowanych od wylotu lufy baterie nadbrzeżne były tu w lepszej sytuacji niż okręty z ich ciasnotą; na okrętach natomiast szybciej można było strzelać z kazamat - gdzie po cofnięciu się armaty po strzale wystarczyło ja obrócić o 90 stopni, gdzie (po ochłodzeniu lufy i jej oczyszczeniu) czekał już przygotowany pocisk oraz ładunek prochowy. Natomiast obsługa armaty umieszczonej w wieży była trudniejsza i zapewne wszystko szlo wolniej. Na "Inflexible" procedura przewidywała opuszczenie luf do poziomu pokładu, skąd - przez wycięte otwory - armata była załadowywana ze stanowiska znajdującego się pod pokładem. Czy na "Royal Sovereign" (a więc i na Victorii") zastosowano równie wyrafinowane mechanizmy? Bo jeśli nie, to ogień z konieczności musiałby być prowadzony wolniej.
      Tłumaczyłoby to być może, dlaczego "Royal Sovereign" podczas prób "poległ" podczas ataku przy pomocy nie torpedy tyczkowej nawet, ale trudniejszej do użycia przez okręt atakujący miny holowanej. Ale to tylko spekulacje.
      Natomiast owszem, po wejściu do służby tego rodzaju jednostki, gdy zagrożenie ze strony torped urosło, można ją było doposażyć: w kartaczownice, w działa systemu Nordenfelda itp. Okręt na pewno miał potrzebną rezerwę wyporności i stateczności: usuwając żelazne nadburcia można byłoby nawet wyposażyć go w system sieci przeciwtorpedowych Bullivanta, dostępny od 1882 r. Tylko czy przetrwałby w służbie do tego czasu?
      KK

      Usuń
    12. Wydaje się, że w tamtej epoce, gdy ładowanie dział wciąż opierało się w dużej mierze o siłę mięśni ludzkich wspomaganych tylko przez proste urządzenia, na szybkostrzelność nie zwracano większej uwagi. No bo skoro zależała od takich zmiennych jak zmęczenie obsługi czy jej ogólna forma fizyczna, to i tak nie dało się jej precyzyjnie określić. W artykule o HMS Cerberus: https://en.wikipedia.org/wiki/HMVS_Cerberus znalazłem jednak, że jego działa (odprzodowe 10 calówki) mogły strzelać raz na 3 minuty. Myślę, że na Victorii, z mniejszymi nieco działami, powinno dać się osiągnąć podobny wynik.
      Co do sposobu ładowania dział na Victorii, nie spodziewam się tak wymyślnych urządzeń jak na dużo późniejszym Inflexible. Raz, że działa były dużo mniejsze i swobodnie chowały się wewnątrz wieży (jej średnica to prawie 8 m, działo miało długość ok 4 m), a dwa, to że chyba nikt takich systemów jeszcze w latach 60-tych nie wymyślił, zresztą ich montaż w kadłubie drewnianego ex-okrętu liniowego chyba byłby problematyczny. No i pociski były nieporównywalnie lżejsze niż na Inflexible.
      Ogólnie wyobrażam sobie, że ładowanie dział na Victorii odbywało by się przy pomocy systemu wielokrążków zamocowanego do stropu wieży, przy dziale schowanym całkowicie w jej wnętrzu. Gdzieś nawet widziałem przekrój wieży Colesa lub Ericssona z takim systemem, ale jakoś nie mogę go teraz odszukać.
      dV

      Usuń
    13. Ciekawostka – już w 1860 r. Coles proponował przebudowę drewnianego liniowca na okręt wieżowy (choć wieże miały tu postać raczej kopuł niż późniejszych wież działowych): https://en.wikisource.org/wiki/The_Development_of_Navies_During_the_Last_Half-Century/Chapter_4
      dV

      Usuń
    14. Link pochodzi z książki komandora Eardleya-Wilmota, The Development of Navies... , London 1892 (
      https://en.wikisource.org/wiki/The_Development_of_Navies_During_the_Last_Half-Century) .
      Nie znałem tej książki, a bardzo ciekawa. Dzięki serdeczne za podesłanie informacji.
      KK

      Usuń
  3. Sylwetka druga od dołu różni się od pozostałych. :-) Zresztą, moim zdaniem, prezentuje się najzgrabniej.
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, bo na tej sylwetce zaprezentowałem opuszczone nadburcia, czyli w pozycji bojowej, w której działa mogą swobodnie strzelać. Pozostałe sylwetki są z nadburciami podniesionymi.
      dV

      Usuń
  4. Dzień dobry, mam pytanie od strony technicznej, ponieważ zaczynam dopiero przygodę ze Springsharpem chciałbym się dowiedzieć jak go używać poprawnie aby nie zepsuć tak to ujmę okrętów. Mam najnowszą wersję Springsharpa jakby co, oraz następne mam pytanie jak owy okręt narysować/naszkicować? Tak jak większość tutaj rysuje. Bardzo byłbym wdzięczny za obszerną odpowiedź.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat rzeka :) Ale w sumie, wbrew pozorom nie jest to bardzo skomplikowane. Na początek sugeruję wzorować się na istniejących jednostkach i zobaczyć jak wychodzą symulacje. Można tez skorzystać z gotowych plików, które są na stronie springsharp.com (a przynajmniej były kiedyś, bo teraz ta strona została chyba przez autorów zapomniana i chyba nie wszystko co na niej było, jest nadal). Jest też podręcznik (manual) springsharpa, który może sporo podpowiedzieć – sprawdziłem, jest wciąż na stronie.
      Co do rysunków – to zupełnie odrębna sprawa. Ja rysuję w konwencji zbliżonej do shipbucketa – tu kopalnią wzorców jest strona shipbucket.com, gdzie jest cała masa rysunków autentycznych okrętów oraz różnych fantazji okrętowych (zakładki drawings albo forum). Można zacząć od przeróbek istniejących tam rysunków, gromadząc sobie przy okazji zestaw gotowych elementów rysunków z których potem można korzystać robiąc własne rysunki. Tak chyba będzie najłatwiej, aczkolwiek muszę zaznaczyć, że to na początku może być żmudna ręczna robota (ja rysują w paincie), nie od razu przynosząca satysfakcjonujące efekty. Ale z czasem można dojść do pewnej biegłości i wtedy rysowanie zaczyna dawać fajne efekty.
      Oczywiście, to tylko tak pokrótce, jakby jeszcze coś Cię interesowało – pytaj śmiało, postaram się pomóc ;)
      dV

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za podpowiedzi i wyjaśnienia! :)

      Usuń
  5. Zwykły pokrak ten okręt brakuje tylko wioślarzy na miejscu królowej Wiktorii kazałbym "to" zatopić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Fajna" stylistyka wypowiedzi (bełkot). :)

      Usuń