piątek, 24 października 2014

Rejs na Hajnan



Pierwszą decyzją w sprawie ruchów naszej floty po zaatakowaniu Port Artura było wyprowadzenie okrętów z Szanghaju. Korzystając z faktu iż Japończycy nie podjęli blokady naszej eskadry w tym mieście (nie byliśmy jeszcze bowiem formalnie w stanie wojny) port opuścił krążownik Cedynia, kanonierki Smok, Swaróg, Hydra i Bellerofont, kanonierka torpedowa Taku oraz niszczyciel Szkwał, a wraz z nimi rosyjska kanonierka Mandżur (1886, 1437 ton, 13,3 w., 2x203, 1x152) stacjonująca dotąd w Szanghaju. Na miejscu pozostały tylko patrolowce i jednostki rzeczne. Zespół obrał kurs na południe, kierując się do Haikou. Tymczasem 16 lutego 1904 r. w Szanghaju zjawił się japoński VI dywizjon kontradmirała Togo jr., w składzie 3 krążowników: Idzumi, Suma i Akitsushima, mający dopilnować internowania i rozbrojenia Mandżura przez władze chińskie. Na miejscu Japończycy stwierdzili brak okrętu rosyjskiego, a w międzyczasie powzięli informację o wypowiedzeniu wojny przez Królestwo Polskie. Wobec tych okoliczności japoński dowódca zarządził pościg za eskadrą uchodzącą na południe. Dysponując przewagą szybkości (prędkość maksymalna krążowników wynosiła 18-20 w.) zespół japoński doścignął uchodzące jednostki na wysokości Hong Kongu. Przewaga w sile ognia była po stronie japońskiej, która nie dysponowała co prawda działami ciężkimi, ale cała jest artyleria była nowoczesna, a składało się na nią w sumie 8 szybkostrzelnych dział 152 mm i 18 – 120 mm. W eskadrze polsko-rosyjskiej były co prawda działa 203 mm, ale były to stare modele, z artylerii szybkostrzelnej były tylko 2 działa 152 mm na Bellerofoncie i 3 działa 120 mm na Cedynii. Ponadto Japończycy dysponowali zdecydowaną przewagą pod względem prędkości. W nierównym boju jaki rozegrał się pomiędzy Hong Kongiem a Hajnanem zatonęły od ognia japońskich krążowników kanonierka Bellerofont która utraciła prędkość po kilku trafieniach pociskami kal. 152 mm w maszynownię, stara kanonierka parowo-żaglowa Smok oraz kanonierka torpedowa Taku, która wraz z niszczycielem Szkwał podjęła desperacki atak torpedowy na wrogie krążowniki, by osłonić ucieczkę reszty eskadry. Poświęcenie okrętów torpedowych uwieńczone zostało sukcesem – jedna z torped ugodziła celnie krążownik Suma ciężko go uszkadzając. Ceną było zatopienie kanonierki Taku i uszkodzenie niszczyciela, który nie mając już możliwości przedarcia się na Hajnan salwował się ucieczką do Hong Kongu, gdzie został internowany.
Dzięki spowolnieniu pościgu przez atak torpedowy i zapadającym ciemnościom reszta eskadry zdołała bezpiecznie (choć nie bez strat – mniejsze lub większe uszkodzenia odniosła większość jednostek zespołu) dotrzeć do Haikou.   
Kadm. Togo natomiast, mając ciężko uszkodzony jeden okręt i brak tym samym sił do podjęcia blokady, odpłynął w kierunku Japonii, zostawiając chwilowo Hajnan w spokoju.
W międzyczasie z Madagaskaru wyruszyły na Hajnan krążownik pancerny Bolesław Chrobry, kanonierka Perun, kanonierka torpedowa Perseusz, natomiast transportem wojska na wyspę zajęły się transportowce Hajnan i Madagaskar.
Skoncentrowana w Haikou eskadra przestawiała się więc następująco:

Pancerniki:
Kazimierz II Sprawiedliwy (1897, 8160 ton, 4x254)

Krążowniki pancerne:
Bolesław Chrobry (1871/1889, 6481 ton, 10x203)

Krążowniki:
Grunwald (1883, 2300 ton, 2x203)
Cedynia (1891, 1873 tony, 3x120)

Kanonierki:
Harpia (1878, 366 ton, 1x279)
Cerber (1879, jw.)
Mandżur (1886, 1437 ton, 2x203, 1x152)
Perun (1886, 1179 ton, 4x107)
Swaróg (1887, jw.)
Hydra (1888, 961 ton, 1x203, 1x107)
Agamemnon (1893, 1199 ton, 2x152)
Odyseusz (1894, jw.)
Sfinks (1896, 1491, 2x152, 4x120)

Kanonierki torpedowe:
Trzygłów (1883, 805 ton, 2x87, 4 wt 381)
Orion (1886, 799 ton, 2x87, 3 wt 457)
Talos (1886, jw.)
Perseusz (1887, 855 ton, 2x107, 3 wt 457)

Niszczyciele:
Piorun (1896, 323 tony, 2x75, 3 wt 457)
Bryza (1898, 415 ton, 1x75, 4 wt 457)
Tornado (1898, jw.)
Sztorm (1898, jw.)

Torpedowce:
Sęp (1886, 215 ton, 2x47, 3 wt 457)
Orzeł (1886, jw.)
Kobuz (1887, jw.)
Sokół (1887, jw.)

Patrolowce:
Czapla (1896, 170 ton, 2x47)
Kormoran (1896, jw.)
Czajka (1897, jw.)

Transportowce:
Łuck (1900, 7150 ton, 2x102)
Madagaskar (1900, 3101 ton, 4x120)
Hajnan (1901, jw.)
  
Ponadto, w Port Arturze znajdują się zablokowane tam krążownik Stefan Czarniecki i kanonierka Menelaos. Natomiast jednostki rzeczne pozostawione w Szanghaju zostały internowane przez władze chińskie i nie wzięły już udziału w dalszej części konfliktu.
Włączenie się Królestwa Polskiego do wojny po stronie Rosji miało jeszcze ten skutek, że Japończycy zaczęli się domagać od W. Brytanii wypełnienia swoich zobowiązań zgodnie z interpretacją zapisów traktatu sojuszniczego korzystną dla siebie, tj. przystąpienia do wojny po stronie Japonii, na skutek zaangażowani się w konflikt państwa trzeciego (Królestwa Polskiego). Brytyjczycy dalecy jednak byli od podjęcia tak radykalnych kroków. Twierdzili przy tym, że do wojny przystąpią w razie gdyby po stronie Rosji opowiedziała się Francja, nie bez racji uzasadniając iż udziałowi Królestwa Polskiego w wojnie Japończycy sami są winni. Niemniej, by nieco Japończyków udobruchać i nie okazać się sojusznikiem niewiarygodnym, udzielili im daleko idącej pomocy. Między innymi zdecydowali się sprzedać im dwa pancerniki które uprzednio zakupili „interwencyjnie” od Chile, by zapobiec ich zakupowi przez Rosję. Triumph (ex-Libertad) i Swiftsure (ex-Constitucion) nie były Royal Navy do niczego potrzebne, a dla floty japońskiej mogły się okazać cennym wzmocnieniem na wypadek spodziewanej konfrontacji z połączoną flotą rosyjsko-polską. Umowę sprzedaży okrętów zawarto potajemnie w marcu 1904 r., a w  czerwcu 1904 r., tuż po ukończeniu, pod brytyjskimi nazwami i z brytyjskim załogami obydwa pancerniki wyruszyły w rejs do Japonii, którą osiągnęły w grudniu 1904 r. Tu dokonano ich oficjalnego przyjęcia w skład floty cesarskiej, w której otrzymały nazwy Awaji i Mikawa, pochodzące oczywiście od nazw prowincji Japonii.

23 komentarze:

  1. Pierwszym krokiem jest konsolidacja sił na Hajnanie i przygotowanie sił głównych do rejsu na daleki wschód. Ale kiedy nasze pancerniki i krążowniki już tam będą, co mają robić? Ruszyć z odsieczą oblężonej bazie (jeśli dotrwa do tego czasu)? Zniszczyć siły główne wrogiej floty? Czy przeprowadzić inwazję na Formozę?
    Prowadzenie wojny krążowniczej (albo podjazdowej, jak mówią w armii) na dużych przestrzeniach daaaaaaaleko od metropolii to kiepski pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie trzeba się będzie "okopać" na Hajnanie i poczekac na odsiecz z bałtyku. Natomiast nie wyklucza to, w moim odczuciu, prowadzenia wojny krążowniczej na niewielką skalę - mamy transportowce w liczbie 2 sztuk, które jak już przywiozą żołnierzy z Madagaskaru, mogą wyruszyć na linie komunikacyjne wroga. A przypomnę, że pełnienie funkcji krążownika pomocniczego było wpisane w ich założenia od samego początku.
    Co do celu rejsu sił z bałtku, to sprawa na razie jest otwarta - czy popłyniemy od razu, czy zaczekamy na ekspedycję rosyjską by działać w ramach skoncentrowanego zespołu, to się jeszcze zobaczy;)
    dV

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam

      W oparciu o artylerie zdjętą z najstarszych i uszkodzonych kanonierek,( które można od razu można przeznaczyć na pomocnicze/tymczasowe stawiacze min - warsztaty portowe powinny spokojnie dospawać jakieś prowizoryczne tory minowe) można stworzyć pozycję artyleryjsko -minową
      Tyle jeśli chodzi o pola minowe defensywne.
      A może wysyłając jakąś eskadrę korsarską;) pokusić się o postawienie cichaczem i w nocy jakiegoś pola minowego między Honsiu i Hokkaido i drugiego
      między Kiusiu i Honsiu.
      Coś takiego wybitnie by skomplikowało komunikację Cesarstwa.

      Dodatkowo do obrony głównej bazy floty przeznaczyć 2 eskadry torpedowe (złożone z kanonierek torpedowych, niszczycieli i torpedowców - w sumie 6-8 jednostek) które wsparte cięższymi jednostkami stworzą mobilną grupę bojową.

      Podsumowując, mamy
      - komponent lądowy ze wsparciem kawalerii
      - pozycję artyleryjsko - minową
      - grupę mobilno - torpedową (jednostki ciężkie + torpedowe)
      - grupę minową
      - eskadrę korsarską (z opcją minową).

      Zadania:
      - komponent lądowy -nie wymaga komentarza
      - pozycja artyleryjsko - minową i obrony przeciwdesantowej - j.w.
      - grupa mobilno-torpedowa - mobilne wsparcie pozycji artyleryjsko - minowej,a w sprzyjających warunkach zwalczanie potencjalnej blokady czy sił uderzeniowych i desantowych.
      - grupa minowa - postawienie pól minowych ,(starsze i rozbrojone jednostki ,później rejs na Madagaskar albo do portów neutralnych -najlepiej francuskich)
      - eskadra korsarska - działanie na liniach komunikacyjnych Japończyków w oparciu o bazy własne,porty neutralne i ewentualnie własne statki transportowe,postawienie ofensywnych pól minowych na wodach japońskich.

      Czekam na komentarze.
      Pawel76

      Usuń
  3. Można by załadować trochę min na te transportowce które zamierzamy wykorzystać jako krążowniki pomocnicze. Skoro i tak mają grasować na liniach komunikacyjnych wroga, to zawsze mogą przy okazji postawić na nich trochę min - na pewno nie ułatwi mu to żeglugi..

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam
    Czy jest możliwość koordynacji naszych działań korsarskich z Rosjanami ?
    Pawl76

    OdpowiedzUsuń
  5. Myslę, że może być o to trudno. Z eskadrą władywostocką nie mamy raczej żadnego kontaktu, a to jej okręty w początkowym okresie wojny prowadziły działania przeciw japońskiej żegludze (działania krązowników pomocniczych to dopiero maj 1905 r.). Dlatego przynajmniej na razie będziemy chyba działać na własną rękę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zasatanawiam się też czy nie wysłać na Hajnan pancernika Mieszko I z Nowej Kurlandii (Liberii). samotny rejs to jednak spore ryzyko, może lepiej poczekać na eskadrę z Bałtyku?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wysłać. Im szybciej, tym lepiej. Jeden okręt może przejść niezauważony, o rejsie eskadry z Bałtyku Japonia dowie się, zanim eskadra wyruszy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobrze skonstruowana, przez Autora, narracja alternatywna. Podobne wizje mają sens jedynie wtedy, gdy są dobrze osadzone w realiach epoki, a w tym wypadku, jako historyk, jestem pod wrażeniem!
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo mi miło czytać te słowa:)

      Usuń
    2. Witam
      Łyżka dziegciu z mojej strony.
      Próbowałem pisać to przy pierwszym poście Kolegi de Villarsa ,że priorytetem bezwzględnie najważniejszym była by próba zjednoczenia wszystkich ziem polskich czyli de facto musiało by dojśc do wojny najpierw z Podwójną Monarchią a później z Prusami, czyli cały budżet wojskowy musiał iść na armię a nie marynarkę.

      Tyle dziegciu teraz miód - fajne.
      Pawel76

      Usuń
    3. Oczywiście, konflikt z A-W i Niemcami jest w pierwszej kolejności rozpatrywany przez naszych sztabowców, i do niego w końcu dojdzie (ma to zresztą odbicie w naszej strategii morskiej, na której ja osobiście się koncentruję - że gros sił trzymamy na Bałtyku na wypadek konfliktu z Niemcami), tyle że później - w 1914 r. natomiast w obecną wojnę zostaliśmy uwikłani przez przypadek, nie planując tego (plany mają nie raz to do siebie, że biorą w łeb..;)), ale skoro już w niej uczestniczymy, to musimy sobie radzić z tym, co mamy (czyli flotą..)

      Usuń
  9. Wojna (przynajmniej z naszej strony) prowadzona jest na małą skalę. Możemy kupić/wyprodukować kilka tysięcy sztuk broni samopowtarzalnej (były już wtedy: karabiny, karabinki, pistolety, strzelby, nie było tylko peemów). Karabiny maszynowe i działa też w odpowiednio mniejszej ilości. Uzyskamy przewagę jakościową nad wojskami Japonii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam
      Japończyków jest circa 35-40 milionów z nowoczesną gospodarką,sprawną marynarką i armią i mają na teren walk relatywnie blisko.
      My i Rosjanie MUSIMY przepłynąć na drugi koniec świata ,a pamiętajmy że kanału panamskiego jeszcze nie ma .Dodatkowo radiotelegraf jest nader młodym wynalazkiem,niepewnym i sprawiającym wiele problemów w obsłudze technicznej o niewielkim zasięgu, do którego trudno przekonać wojskowych
      Więcej nie ma połączenia telegraficznego z dużą częścią świata.
      pawel76

      Usuń
    2. Oczywiście, łatwo nie będzie, i o spektakularne sukcesy może być trudno, ale skoro wojna wybuchła, to nie ma już wyjścia, trzeba działać..

      Usuń
  10. Tup, tup, tup po korytarzach Admiralicji. Ależ wielka ta budowla! Chyba się zgubiłem... Może ktoś mi pomoże? Chciałbym w Sekcji Zakupów Zagranicznych dowiedzieć się o możliwość kupna okrętów, nowych i używanych wszystkich klas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam
      I tu zaczynają się schody.
      Angole nam nie sprzedają są w sojuszu z Japończykami.
      U Francuzów w tym czasie posucha mentalna i dno projektowe.Podobnie u Rosjan tez nie najlepiej się dzieje.
      Niemcy są zarzuceni zamówieniami od własnej marynarki i nie maja wolnych pochylni i raczej nic nam nie sprzedadzą.
      Pozostają Jankesi u których izolacjonizm zaczyna być modny a projekty też jakoś nie powalają na kolana a o cenach wolę nie wspominać.
      Pozostają Italianii którzy po za krążownikami pancernymi typu Garibaldi też niewiele mają do zaoferowania.
      Pawel76

      Usuń
    2. I została smutna rzeczywistość w postaci własnych stoczni...

      Usuń
    3. A co możemy zbudować w miesiąc? Balię? Wojna już trwa, trzeba szukać możliwości zakupu interwencyjnego, na wczoraj.

      Usuń
    4. Witam
      A mamy coś na pochylniach czy na etapie wyposażania i odbiorów?
      Pozostają jednostki używane i znowu pozostają Włosi i Francuzi bo pozostali z powyższych powodów odpadają.
      Przy czym co do Francuzów mam pewne obawy co do standaryzacji amunicji (eh ta francuska ,,pomysłowość,, w kalibrach......czasami płakać się chce).
      Może Włochom pozostał jakiś wolny Garibaldi?
      Pawel76

      Usuń
  11. Hmmm, a tak historycznie rzecz biorąc Japonia to ....UWAGA... chyba jedyny obok Rumunii (ciekawe co?) i Węgier (no może i trochę Włochów - mimo walk z nimi stoczonych - nasz szlachcic dowodził jednym z pancerników Regia Marina w II wojnie) nasz pełna parą... PRZYJACIEL. Bardzo ściśle współpracowały nasze wywiady, dla wielu by to zapachniało może i absurdem... ale w czasie II wojny światowej nasi agenci mieli papiery od japończyków, a zarówno nasze jak i japońskie placówki dyplomatyczne służyły za schronienie agentom z obu krajów.
    Zwłaszcza podczas pracy z gromadzeniem wiadomości o ZSRR i Niemcach.
    Polacy uciekający przed śmiercią w lagrach "zaprzyjaźnionego" ZSRR znajdowali schronienie w japońskiej strefie okupacji Chin - wyżywienie również.
    Japonia odrzuciła wypowiedzenie wojny przez Polskę w 1941 roku, traktując to jako efekt brytyjskiego nacisku, a Anglię jako wroga obydwu krajów.
    Warto pamiętać o tych skromnych faktach, narzekając np. na Rumunów.
    Być może alternatywna historia to odrzuci... ale paradoksalnie - nasi niby sojusznicy (USA, Francja, ZSRR i W.Brytania) - okazali się naszymi najgorszymi wrogami....

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  12. Na pochylniach mamy krążowniki pancerne uzbrojone w 4x274 ale nie wyobrażam sobie byśmy zdążyli je wyposażyć, przeszkolić załogi i jeszcze zdążyć w okolice Hajnanu w sensownym terminie. Ale to co mamy + rosyjska flota bałtycja to już jest naprawdę spora armada.
    dV

    OdpowiedzUsuń