sobota, 3 września 2016

Nowy sterowiec



Dziś prezentuję kolejny (i zapewne ostatni – ze względu na nieubłagany rozwój lotnictwa) sterowiec naszej Marynarki Wojennej. Tym razem jest to już prawdziwy kolos o długości 178 m i oczywiście konstrukcji szkieletowej. Zasadniczo, aerostat ten stanowi wersję rozwojową poprzednich naszych maszyn tego rodzaju, ale cechuje się też kilkoma nowinkami. W związku z dotychczasowymi doświadczeniami płynącymi z bojowej eksploatacji sterowców, zwłaszcza w zakresie słabej skuteczności bombardowań, główną jego funkcją ma być rozpoznanie nad obszarem morza, stąd duży zasięg 3000 km, przekładający się na znaczną (ponad 33 h) długotrwałość lotu.
Napęd stanowi 6 silników po 200 KM, z czego 2 znajdują się jak we wcześniejszych konstrukcjach w gondolach, natomiast 4 są ulokowane w kadłubie sterowca, skąd napędzają śmigła znajdujące się na wysięgnikach.
Teoretycznie sterowiec ma możliwość zabrania ładunku 1200 kg bomb, ale wobec znaczącego wzrostu wymiarów nie jest to jakaś liczba imponująca (poprzedni typ 120-metrowy brał 400 kg bomb) i nie przewiduję by często z tego korzystano. Dla polepszenia aerodynamiki ewentualne bomby nie są jak poprzednio podczepione pod pomostem miedzy gondolami, ale znajdują się w zamkniętej komorze bombowej. 
Natomiast dla samoobrony sterowiec posiada 4 km-y: 2 w stanowiskach na górze kadłuba i 2 w balkonach gondoli.  Oczywiście, w 1914 r. zagrożenie ze strony samolotów jest jeszcze czysto iluzoryczne, ale to się dość szybko zmieni i ówcześni chyba się tego spodziewali, skoro w realnych sterowcach z tego czasu  km-y już czasem montowano (np. w niemieckich SL-2 czy L-3 z 1914 r.)
W związku z konstrukcją tak dużego sterowca konieczne okazało się zbudowanie nowego hangaru w Kuldydze. Ma od długość  200 m, szerokość 45 m. i wysokość 35 m.


Przybliżone dane sterowca:
Nazwa: Wiwern
Pierwszy lot: 1914 r.
Typ: sztywny
Długość: 178,18 m
Szerokość: 24,41 m
Pojemność: 53300 m3
Napęd: 6 silników 200 KM
Prędkość: 90 km/h
Pułap: 3000 m
Zasięg: 3000 km
Załoga: 20
Uzbrojenie: 4 km-y, 12 bomb 100 kg

31 komentarzy:

  1. Prawdziwy potwór! I te bomby 100 kg bardzo mi się podobają. Pora najwyższa, aby złożyć Prusakom nocną wizytę w Królewcu. Należy się odwet za "sfajczenie" Kalisza! :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba byłby nalot dywanowy w wersji mini. Kto wie, pomyślimy, choć osobiście nie bardzo lubuję się w takich metodach prowadzenia wojny. Ale doświadczenia dotychczasowe są takie, że w cel punktowy trudno trafić, pozostaje atakowanie, że użyję tego eufemizmu, celów powierzchniowych...
      Wraz z 2 starszymi sterowcami (Lewiatan i Behemot) możemy przenieść nad terytorium wroga 2000 kg bomb.

      Usuń
  2. ps. wizyta nie dość że nocna, w dodatku będzie niezapowiedziana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oto chodzi! Prawdę powiedziawszy, gdy zacząłeś rozwijać temat sterowców - nie byłem zachwycony. Obecnie te "latające cygara" podobają mi się coraz bardziej. Mają swoje niezaprzeczalne zalety (duży udźwig użyteczny i zasięg operacyjny). Można jeszcze "pociągnąć" ten temat do końca wojny. Marzyłby się nocny nalot na którąś z głównych baz marynarki niemieckiej. Okręty byłoby trudno zatopić, ale zniszczenia w infrastrukturze mogłyby być całkiem wymierne. A nawet jeśli by tak nie było - zawsze taki nalot stanowić będzie dotkliwy uszczerbek prestiżowy.
      ! :)
      ŁK

      Usuń
  3. Powiem krótko, cudowny.
    Bardzo mi się podoba :)

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, cholera! Znów mamy zbieżne poglądy! :)
      ŁK

      Usuń
    2. Przecież pisałem :) Wcale nie jest tak źle.
      Ale spokojnie... jak się będę nie zgadzał.... to znowu wystrzelę z grubej rury mając na uwadze potężny opór i upór...:)

      Piotr

      Usuń
    3. Postaram się pamiętać! :)
      ŁK

      Usuń
  4. Witam
    Tak popatrzyłem na zasięg i wpadł mi do głowy następujący pomysł - odległość między główną bazą naszej floty (Windawa)a Kilonią to około 800 km aż się prosi aby spróbować zaatakować śluzy kanału Kilońskiego, co w przypadku trafienia spowoduje bardzo poważne utrudnienia w ruchu morskim zarówno Kaiserliche Marine jak i floty handlowej- w realu Duńczycy do spółki ze Szwedami zaminowali na początku Iwś cięśniny Bałtyckie zamykając ruch dla jednostek obcych -( co było złamaniem traktat kopenhaskiego z 1857- i spowodowało bardzo ostre reakcje dyplomatyczne państw entanty).
    Pawel76

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja się zapytam, czy mamy jakieś samoloty "bombowe" o zasięgu pozwalającym na dolecenie do Królewca i "poprawienie" zaoranego pola przez sterowce?
    Przydałby się jeszcze ze 2-3 takie, wtedy ew. nalot byłby skuteczniejszy! (3,6 do prawie 5 ton!)
    Co do Sterowców po wojnie można by je wykorzystywać w koloniach w patrolach powietrznych. Moim zdaniem w porównaniu z wieloma ówczesnymi konstrukcjami samolotów wciąż miały nad nimi przewagę czasu lotu.
    A USA w trakcie II wojny w pobliżu swego wybrzeża używała prostych i tanich sterowców w celach ZOP.
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga co do możliwości dalszego wykorzystania sterowców w naszych posiadłościach zamorskich. Francuski sterowiec patrolowy "VZ-11" (zbudowany bodaj w 1916 r.) służył w lotnictwie polskim (jako "Lech") aż do kasacji w 1928 r.
      ŁK

      Usuń
    2. PS. A Kolega to dopiero maksymalista. Naloty sterowców i na dodatek "zaoranie" bombowcami! :)
      ŁK

      Usuń
    3. To uderza w morale, że: "Oni ciągle rzucają nam bomby na łby! Kaizerko nasza zróbże coś!"
      Najpierw łamiesz morale, a potem wygrywasz w polu. ;)
      Myślę że jako "prowizorycznych" ciężkich bomb możemy użyć amunicji od ciężkich moździerzy lub wykorzystać i zmodyfikować starą amunicję burzącą co grubszego kalibru (morskiej).
      Co do ataku na Kilonię: zrzucenie kilku/nastu bomb o dużej sile kruszącej może uszkodzić śluzy (np stworzyć wąskie gardło na pewien czas). A gdyby na Bałtyku "uwięzić" kilka cięższych jednostek KM, dałoby to większą swobodę RN i Franchuzikom na zachodzie (myślę bardziej o jednostkach lekkich dla konwojów oraz ew. Ciężkich okrętach dla ostrzału frontu z morza).
      Tylko jak zwabić chociaż jeden dywizjon Drednotów na Bałtyk?
      Niemcy odczuli już siłę naszych op a nawet ciężkich okrętów i będą obawiać się kolejnych strat od torped. Z drugiej strony dzięki temu Bałtyk nie jest dla Kaizera zbyt bezpieczny! Nie może tu już swobodnie szkolić swych załóg!
      Myślę że mniej więcej równoczesny nalot na Królewiec i ostrzał (z zasięgu granicznego Okrętów) którejś z Baz morskich przeciwnika może być tym pomysłem.
      Problem w tym że (jak mnie się zdaje) jedynym "capital Shipem" mający znaczącą przewagę prędkości (a więc zdolny zwiać po zadaniu) jest Łokietek.
      Ew. jako ubezpieczenie floty nawodnej użyć op.
      (ło matko.. ale operację naszkicowałem... nie te czasy.. nie ta technika. XD)
      Kpt.G

      Usuń
    4. Popieram bombardowanie Kanału Kilońskiego. Nasze możliwości przenoszenia bomb są jeszcze niewielkie, trzeba szczęśliwego trafienia. Jednak możliwości niemieckiej obrony przeciwlotniczej też są niewielkie, można więc zrzucić bombę, lecąc powoli i nisko.
      Nawet jeśli nie uda się spowodować dużych strat, sam fakt ataku na obiekt o strategicznym znaczeniu dla Rzeszy, zmusi Niemców do utrzymywania tam silnej obrony. Kilka takich ataków na ważne obiekty w głębi terytorium wroga pozwoli nieco odciążyć front.

      Usuń
    5. Faktycznie, masz rozmach Kapitanie :) Coś z tą Kilonią z peswnością pomyślimy, zwłaszcza że obrona plot na chwilę obecną (1914 r.) w zasadzie nie istnieje ;)

      Usuń
    6. Z drugiej strony unikamy dzięki temu marazmu na okrętach, a i szpileczki w balonik zwany Morale dźgamy!
      A pokazanie przeciwnikowi że potrafimy dokonać czegoś tak niezwykłego jak skoordynowana (mniej więcej) akcja w kilku różnych miejscach (w ciągu dwóch nocy: bomby w Kilonii, Huk artylerii Morskiej PMW w Gotenhafen) może na prawdę rozstroić przeciwnika. A gdyby to wszystko było jedynie przykrywką dla grubszej operacji minowania (wybierze admiralicja ofensywna czy defensywna), to Kaiser dostanie ataku apopleksji. A wróg wzburzony popełnia błędy!
      A proszę chociaż słów kilka jak tam na lądzie sięm trzymamy.. czy Marynarka nie musi wesprzeć kolegów z lądu?
      Kpt.G

      Usuń
    7. Fajnie kombinujecie, tylko na taki sterowiec, lecący na niskim pułapie, wystarczy ckm z amunicją zapalającą. Niemcy, jako prekursorzy użycia bojowego tych statków powietrznych, wiedzą doskonale, jak łatwopalny jest wodór.
      ŁK

      Usuń
    8. Taki ckm najpierw musi tam być (na początku wojny niewiele ich było), musi obsługa umieć strzelać do ruchomego celu oddalonego nie tylko w poziomie, ale i w pionie. No i może zostać uciszony przez ckm-y sterowca.

      Usuń
    9. dokładnie. Ten ckm musi być na miejscu i jeszcze mieć odpowiednią amunicję. A przecież nikt w 1914 r. nie spodziewał się ataku z powietrza!

      Usuń
  6. Drobna uwaga co do konstrukcji sterowca: gdyby "rufowa" gondola miała śmigło ciągnące - można by umieścić ckm na jej końcu, dla zapewnienia obrony strefy tył-dół.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie że sterowiec Wam się podoba :) Co do samolotów, to na razie chyba za wcześnie na takie naloty. To co wchodzi w grę to rosyjski Ilja Muromiec, na ten czas ewenement na tle konstrukcji innych państw, a i tak jego zasięg (wersja B z 1914 r.) to tylko 520 km. Na razie więc w lotach długodystansowych sterowce nie mają konkurencji.
    Co do ataku na Kilonię - pomysł ciekawy, choć śluzy to na pewno cel trudny dla sterowca, może być ciężko trafić. No i chyba trzeba by opracować bomby większego wagomiaru, bo 100-kg to raczej wielkich szkód nie narobią.
    Ale nie mówię nie, zwłaszcza że zasięg pozwala użyć także pozostałych dwóch sterowców. Coś pewnie pokombinujemy, ale sukcesu nie gwarantuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ps. z jakiegoś powodu wszystkie (chyba?) sterowce z okresu PWS miały gondole z śmigłami pchającymi. Musze doczytać, jaka była tego przyczyna, ale jeśli nie było to coś z gatunku "nie do przeskoczenia", to zgadzam się - śmigło ciągnące w tylnej gondoli pozwoliło by zlikwidować martwą strefę ostrzału sterowca, którą słusznie zauważył ŁK. Jest to detal do poprawienia w kolejnym sterowcu, o ile powstanie. A nie ukrywam, że Wasze pozytywne przyjęcie dopinguje mnie, by takowy jednak powstał. Przynajmniej do 1915 r. budowa takiego statku powietrznego jest całkowicie uzasadniona. Dopiero potem można się zacząć poważnie zastanawiać.

    OdpowiedzUsuń
  9. ps2. alternatywnie można by zastosować jak w poprzednim typie - silnik napędzający dwa śmigła ustawione po bokach gondoli. Wtedy stanowisko strzelca można by przesunąć w tył, za linię śmigieł. Choć służba w takim miejscu, gdy o metr od głowy wirują dwie gilotyny na pewno nie była by komfortowa :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam... nie tak strasznie dyskomfortowo! :) Z tym usytuowaniem śmigła w tylnej gondoli może być jednak problem, gdyż negatywny wpływ na jego pracę może wywierać śmigło przednie. Można by jeszcze (alternatywnie) zamontować, po bokach gondoli tylnej, dwa silniki ze śmigłami pchającymi. Może jednak śmigło pojedyncze ciągnące jest możliwe?
      ŁK

      Usuń
    2. Trzeba też cofnąć gondolę, żeby o śmigło ciągnące nie uderzyła któraś bomba.

      Usuń
  10. Trafić we wrota śluz to jak w Lotto szóstkę. Ale są jeszcze budynki pomp, maszynownie. Nad samym kanałem sa mosty, tez cel dobry dla salwy bomb. Do pocisków burzących 11-12" można stateczniki dorobić i mamy ciężkie bomby. Co do udźwigu 1200, to chyba na maksymalnym zasięgu jest podany? Mniejszy dystans do celu, to mniej paliwa, więcej dla bomb zostaje. Tak sobie myśle, że ładowanie samych "setek" to marnowanie udźwigu, to tylko 12 szt. powinna byś możliwośc ładowanie bomb wagomiaru 25-50 kg, a może nawet i zasobników z jeszcze mniejszymi ( nie zrzucanych, tylko otwieranych i uwalniajacych bombki). Co innego salwa tuzina bomb 100 kg, a co innego jak np 48 szt po 25kg spada na głowy
    O'Cooley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do akcji wyznaczamy 3 sterowce, (chyba że zdążymy zmontować jeszcze dwa zmodyfikowanego typu Wiwern) pozwoli to np 2 sterowce (lżejsze) po 1 większej bombie+ kilka mniejszych (poniżej 100kg), większe po 2 ciężkie wsparte "średnimi" bombami i ew najlżejszymi jeśli pozostanie jakiś luz.
      Duże bomby zadziałają "punktowo" wstrząsając instalacjami, a mniejsze pozwolą zwiększyć powierzchnię zniszczeń.. kto wie? może akurat ta najmniejsza bombka poczyni największe zniszczenia? (skład amunicji/paliwa/dywanik admirała/zaopatrywany w amunicję/paliwo okręt/statek?)
      W portach wojennych jak i w pobliżu takich instalacji jest wiele strategicznych celów, a wojną często rządzi przypadek, czasem jednak trzeba mu stworzyć rzeczoną okazyję!
      To jak będzie bombardowanie i ostrzał w dwóch miejscach w ciągu 2 nocy? Podtrzymuję również propozycję jednoczesnego minowania!
      Proszę szanowną Admiralicję o rozważenie przeprowadzenia tych operacji! Kilku dowódców op już zgłosiło chęć ubezpieczania grupy wyznaczonej do ostrzału wybrzeża!
      Kpt.G

      Usuń
  11. Admiralicja zapewnia, że pomysł operacji przeciwko Kilonii jest aktualnie analizowany i ma spore szanse na realizację. Oczywiście, admiralicja nie ręczy za jego powodzenie, niemniej przeprowadzenie nalotu można uznać za więcej niż prawdopodobne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://zeppelin.mariwoj.pl/index.htm
      O'Cooley

      Usuń
  12. Witam
    Gdyby w ataku na śluzy kanału udało by się jeszcze zatopić jakąś jednostkę w samej sluzie to już by była wisienka na torcie. Co do możliwość ówczesnej opelotki to po naszym nalocie z początku wojny Bosze na pewno wzmocnili obronę baz w Gdańsku ale Kilonia jest na dalekich tyłach więc nie ma problemu. Pawel76

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej, gdyby się udało trafić transportowiec obładowany amunicją. Ale, gdyby wojna składała się z samych najszczęśliwszych przypadków, bylibyśmy już w Berlinie.

      Usuń