W związku z wprowadzeniem w ostatnim czasie w naszym
lotnictwie nowych bombowców postanowiono skonstruować maszynę przeznaczoną do
ich eskortowania. W tym pionierskim okresie nie było jeszcze skrystalizowanego
poglądu na to, jakimi charakterystykami ma się cechować samolot przeznaczony do
zwalczania innych samolotów. Stąd obok jednomiejscowych i jednosilnikowych,
lekkich i zwrotnych protoplastów późniejszych myśliwców, pojawiały się
stosunkowo ciężkie „krążowniki powietrzne” w rodzaju Armstrong-Whitwortha FK.12,
Fairey F.2 czy AEG G.II – samoloty bez porównania mniej zwrotne i zwinne, ale
za to silnie uzbrojone. Tego typu konstrukcją jest poniższy samolot. Ma
rozmiary średniego bombowca i dość zbliżone do samolotów tej klasy osiągi, ale
też uzbrojenie w aż 4 km-y, z czego 2 na stanowiskach kadłubowych i 2 na
obrotnicy w stanowisku wyniesionym w okolice górnego płata. To ostatnie
inspirowane jest podobną konstrukcją na bombowcu Caproni Ca.3 i ma w zasadzie
nieograniczone pole ostrzału w płaszczyźnie poziomej. W założeniu, duża siła
ognia kilku takich „latających fortec” ma uniemożliwić zbliżenie się wrogim
myśliwcom do własnych bombowców lub samolotów rozpoznawczych.
Nie jest to wprawdzie myśliwiec sensu stricte, niemniej z
powodu funkcji jakie ma spełniać, formalnie należało by go do tej klasy
zaliczyć. W 1915 r. zakłady CWL wyprodukowały niezbyt długą, liczącą 24 szt., serię tych samolotów, pod
oznaczeniem E.10.
Dane
taktyczno-techniczne:
Załoga:
4
Rozpiętość:
16,57 m
Długość:
10,18 m
Wysokość:
3,50 m
Powierzchnia
nośna: 61,56 m2
Masa
własna: 1378 kg
Masa
startowa: 2320 kg
Napęd:
2x150 KM
Prędkość:
145 km/h
Prędkość
wznoszenia: 1,5 m/s
Pułap:
3300 m
Zasięg:
600 km
Uzbrojenie:
4 km-y
Co prawda samolot eskortowy to błędna idea ale przyda się tym bardziej że i w DWŚ takie pomysły powtarzano. Widzę że mamy wreszcie mocniejsze silniki, tylko dlaczego rzędowe skoro mamy licencje na Salmsony 150-200KM? No ale nic, z takimi silnikami po 150KM naszym CWL B.9 wyraźnie wzrosłaby prędkość i udźwig bomb a i E.10 zapewne już teraz byłby w stanie unieść 150-200kg bomb a po likwidacji górnego stanowiska pewnie drugie tyle, co dałoby nam bardzo dobry (w tamtym czasie)średni bombowiec.
OdpowiedzUsuńMoże zamówimy druga serię, tym razem jako bombowiec.
Osobliwa maszyna z początków epoki lotnictwa wojskowego. Trafna, w moim odczuciu, jest powyższa uwaga Kolegi O'Cooleya, iż jest to potencjalnie niezły punkt wyjścia do wyprowadzenia nowego typu bombowca średniego. Kiedy zaś okaże się, że funkcjonowanie oryginalnych maszyn jako ciężkich myśliwców nie spełnia pokładanych nadziei - można całą serię przebudować na samoloty szturmowe: nowe, mocniejsze silniki, likwidacja podwójnego stanowiska nad płatem i przeniesienie tych km-ów na stanowisko przednie, przedni km przeniesiony na dodatkowe, opancerzone stanowisko w przedniej, dolnej części kadłuba (umożliwiające wygodny ostrzał celów na ziemi). Na wyrzutnikach podskrzydłowych 4 bomby po 15 kg. A gdyby tak jeszcze ten "dolny" km był adoptowanym Maximem na amunicję 10,67 mm, to byłoby wprost idealnie. I jeszcze jedna uwaga: samolot ma, wg mnie, bardzo nowoczesną i piękną sylwetkę! :)
OdpowiedzUsuńŁK
Czytacie mi w myślach :) Bowiem kiedy ukończyłem ten samolot, nasunęła mi się taka właśnie myśl - że jakby usunąć górne stanowisko strzeleckie (oszczędność na wadze dobrze ponad 100 kg) oraz pogodzić się z lekką obniżka osiągów (albo dać mocniejsze silniki), to można by uzyskać lepszy w sumie bombowiec niż oryginalny CWL B.9. I tak właśnie najprawdopodobniej się stanie :)
OdpowiedzUsuńB.9 ma znacznie szczuplejszy kadłub (opór) i z mocniejszymi o prawie 100KM silnikami spokojnie osiągnie prędkość taka jak E.10, a i udźwig bomb powinien do jakichś 250kg wzrosnąć.
UsuńNatomiast co do E.10 jako B.10- stanowisko to nie tylko strzelec (75kg)i 2km (2x11,5kg), trzeba dodać obrotnicę (30kg), amunicja (przynajmniej 2x5 magazynków po około 3kg), "klatka" kabina i wzmocnienia konstrukcji. Spokojnie mamy 200kg bomb + to co już teraz byłby w stanie unieść (150-200kg)
Nie kalkulowałem w obecnej konfiguracji, by zabierał jakieś bomby, więc nie wiem czy ten rachunek to jednak nie nadmierny optymizm? Możliwe że nawet do 200 kg na strzelcu i km-ach możemy zaoszczędzić, ale kolejne kg bomb będą się raczej wiązały z pogorszeniem osiągów.
Usuńps. nawet oznaczenie typu B.10 wyczytałeś mi chyba z myśli, bowiem takie właśnie planowałem ;)
Oczywiście że zabranie bomb zmniejsza nieco osiągi. Te masy które podałem sumują się do 160kg, szukałem nawet ciężaru obrotnicy km :), zagadka pozostaje klatka, ale ponieważ ma zabezpieczać strzelca i solidnie stabilizować spore masy, lekka nie jest i chyba razem ze wzmocnieniami mieści się w tych 40 kg. Tak duży samolot mając przy tym znacznie mocniejsze silniki od B.9 powinien być w stanie zabrać tyle samo bomb, czyli myślę że na te 300-350kg udźwigu możemy liczyć, może nawet 400, skoro jednosilnikowe bombowce mogły nieść 300kg? Oczywiście udźwig bomb zależy od zasięgu, na cel odległy zabierzemy mniej bomb, tracąc udźwig na paliwo, na cel bliski możemy zabrać więcej bomb.
UsuńZ tymi 160 kg w pełni się zgadzam, pokrywa się z grubsza z moimi szacunkami. Możemy więc założyć, że ten samolot tyle bomb by wziął bez uszczerbku dla osiągów i konieczności wymiany silników na mocniejsze. Zgadza się to z danymi dla konstrukcji realnych - np. Letord Le-4, o porównywalnej wielkości i mocy silników, brał 150 kg bomb. Z kolei dla większych ładunków potrzeba było jednak więcej mocy - Caudron R.11 brał 300 kg przy mocy 2x210 KM, AEG G.IV - 350 kg przy mocy 2x260 KM. Dla większego ładunku bomb trzeba by się chyba postarać o mocniejsze silniki:)
UsuńNie uwzględnia kolega ciężaru klatki na której mocowana jest górna obrotnica dwóch km. No i też podobieństwo samolotów nie przekłada się prosto na ich możliwości (RBWZ Muromiec G1 vs H-P O/400)
UsuńOczywiście, zależności wprost między różnymi typami nie ma, ale zawsze jest to jakiś wyznacznik. Myślę, że lepiej się opierać o istniejące samoloty, niż wziąć dane tylko na wyczucie. Uwzględniając to wszystko, skłonny jestem uznać, że w obecnej konfiguracji napędu samolot jest w stanie wziąć nieco ponad 200 kg bomb bez pogorszenia osiągów :) Dla większego udźwigu konieczne były by już mocniejsze silniki, bądź trzeba by się było pogodzić z gorszymi osiągami.
Usuńnatomiast czy wersja E.10, a w konsekwencji - idea myśliwca eskortowego okaże się niewypałem, to nie przesądzam tak do końca. Wspomniane samoloty brytyjskie faktycznie nie sprawdziły się, ale np. nieco późniejszy francuski Caudron R.11 w wersji "myśliwskiej" R.11A-3 ponoć bardzo dobrze sobie radził jako eskorta bombowców Breguet XIX, tak że starty prze nie ponoszone od myśliwców niemieckich były minimalne. Swoją drogą to bardzo ciekawa sytuacja - eskortujący myśliwiec był większy od eskortowanego bombowca :)
OdpowiedzUsuńCaudron R.11 to już bardzo dojrzała konstrukcja o prędkości maksymalnej niemal na poziomie lekkich, jednosilnikowych myśliwców i potężnym uzbrojeniu. Oczywiście, że można rozwijać dalej tego typu konstrukcje, ale osobiście widziałbym rozwój tego samolotu w kierunku maszyny interwencyjnej pola walki...
UsuńŁK
Co do jego roli jako szturmowca to mam mieszane odczucia. Chyba nie było by najszczęśliwszym rozwiązaniem latać tak dużą i niebyt zwrotną i szybką maszyną nisko nad wrogimi oddziałami. Nawet jeśli go opancerzymy, wydaje mi się to dość ryzykowne. Czy nie lepiej zbudować jakieś szturmowce od podstaw, w formie mniejszych płatowców?
UsuńMoże masz rację, choć ten samolot wydaje się nowoczesny w swej ogólnej koncepcji.
UsuńŁK
Zapomniałem dopisać, że niewielka prędkość maksymalna tego samolotu może nie mieć większego znaczenia w działaniach "szturmowych". Ważniejsza jest zdolność wykonywania lotu na bardzo małej wysokości, a więc zarazem duża prędkość kątowa, która praktycznie uniemożliwia efektywne zwalczanie tego samolotu ogniem z ziemi.
UsuńŁK
Zgadza się, ale myślę, że jeszcze lepiej będzie, jeśli ten nisko lecący samolot będzie szybszy bądź mniejszy - stanowiąc jeszcze trudniejszy cel dla ostrzału z ziemi. Dlatego raczej skłaniałbym się raczej ku nowej konstrukcji dedykowanej do roli szturmowca. A ten samolot raczej zaadaptuje na bombowiec, do czego wydaje się być nieomal (niechcący!) stworzony :)
UsuńA więc następna konstrukcja lotnicza to szturmowiec. :) Może nawet jednomiejscowy i jednosilnikowy? Opancerzone stanowisko pilota, 2 zsynchronizowane km-y i 4 bomby po 15 kg?
UsuńŁK
No, coś w ten deseń mi chodzi po głowie :) Choć km-y być może nie były by synchronizowane, ale ustawione ukośnie w dół, celem rażenia w locie poziomym celów na ziemi.
UsuńMyślę, że działający prawidłowo synchronizator będzie już dostępny. A wtedy atak może przebiegać w "lekkim" nurkowaniu! :)
UsuńŁK
Kolego ŁK, 40m/s nie daje jakiej wielkiej prędkości kątowej. Samolot widać ze sporej odległość, jest czas na obrócenie ckm, strzelać można 10-20 sekund. Na szczęście ciężko z sMG08 prowadzić ogień plot, podobnie LMG08/15 bardzo niestabilny był ale i tak brytyjczycy w atakach szturmowych ponosili straty bezpowrotne sięgające czasem nawet 30%.
UsuńNajlepsza by była konstrukcja całkowicie metalowa ale jeszcze chyba nie pora na takie cuda. Na teraz to konstrukcja mieszana, kadłub metal kryty sklejką, skrzydło wielodźwigarowe też z pokryciem sklejkowym ( hmm, we Francji to Voisin chyba miał dodatkowe dźwigary z rur stalowych? Ten szturmowy z armatką 37mm?) Układ półtorapłat i przejście na grube profile dwuwypukłe (taki jak Fokker E.5- http://www.museumofflight.org/aircraft/fokker-dviii-reproduction tu widać grubość i solidność płata). Silnik osłonięty pancerzem i kabina też. No w ramach eksperymentu można z dolnopłatem próbować szczęścia.
Zaszło chyba nieporozumienie! Atak horyzontalny na bardzo niskim pułapie (z dużą prędkością kątową) proponowałem jako rozwiązanie dla dość ciężkiego i powolnego samolotu. Jeśli to będzie mała, dość szybka i zwrotna, jednosilnikowa maszyna, to dla niej najlepszą formą ataku będzie lot (umiarkowanie)nurkowy.
UsuńŁK
Gdyby to miał być dolnopłat, to widzę go podobnym do Junkersa J.I. Układ dolnopłata pozwoliłby na umieszczenie pilota nad skrzydłem poprawiając widoczność z kabiny do przodu w przypadku napędu silnikiem rzędowym. A w przy napędzie silnikiem gwiazdowym (nie rotacyjnym), kabina mogłaby być na wysokości krawędzi natarcia płata (bardzo dobra widzialność celu przy nurkowaniu). Gruby profil, zwłaszcza w części przykadłubowej mógłby umożliwić montaż wewnątrz karabinów maszynowych strzelających poza kręgiem śmigła.
UsuńCiekawy kierunek i koncepcja, dodam naturalny. Rzeczywiście w świcie użytkującym samoloty typu "Ilja Muromiec" całkiem prawidłowa tendencja. Wiadomo - uliczka ślepa - ale rzeczywiście prowadząca do powstania nowych ciekawch konstrukcji.
OdpowiedzUsuńPiotr
Zgadza się. Zwłaszcza teraz, w pionierskim okresie rozwoju lotnictwa, gdy opracowanie nowej konstrukcji jest relatywnie mało kosztowne, oraz czaso- i pracochłonne, można sobie pozwolić na takie eksperymenty. Gorzej, gdybyśmy mieli tak eksperymentować gdzieś ok. 1938-39 r. (jak to w sumie było, niestety, w rzeczywistości - vide Wilk).
Usuń