sobota, 10 lutego 2018

"Lotniskowiec" szkolny

Dziś kolejne wcielenie znanego Wam już dobrze okrętu, który pojawiał się na blogu już bodajże 3 razy. A jest nim Admirał Lesowski - zbudowany w 1884 r. jako krążownik pancernopokładowy z ożaglowaniem barkentyny, zmodernizowany w 1896 r. i ostatecznie przebudowany na stawiacz min w 1909 r. W wyniku kolejnej przebudowy ten niemłody już okręt stał się… eksperymentalno-szkolnym „lotniskowcem”.
Uzasadnieniem powstania takiej jednostki jest dynamiczny w czasie wojny rozwój lotnictwa i żywiołowe w tym czasie poszukiwanie optymalnego sposobu wpasowania go w działania marynarki wojennej. To wszystko powoduje konieczność przetestowania w praktyce poszczególnych rozwiązań, co de facto oznacza budowę odpowiedniej do tego celi jednostki.
Pomysł okrętu nie jest tak bardzo absurdalny, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Inspiracją był bowiem autentyczny projekt przebudowania w Rosji przed pierwszą wojną światową starego monitora Admirał Łazariew na okręt lotniczy. A była to jednostka, wydawało by się, do tego celu nie nadająca się w ogóle. Była bowiem stara (wodowana w 1867 r.!), niewielka (3800 ton wyporności), i o mizernych z punktu widzenia funkcji okrętu lotniczego wymiarach (78 m x 13 m). Dodatkowo – jak na monitor przystało – miała dramatycznie niską wolną burtę. A mimo tego wszystkiego planowano wyposażyć ją w ciągły pokład lotniczy, 2 windy i hangar na 10 (!) maszyn.
Ja aż tak wygórowanych oczekiwań w stosunku do naszego quasi-lotniskowca nie mam. Ma to być jednostka eksperymentalna, służąca do praktycznego przetestowania możliwości startu i lądowania samolotów kołowych z pokładu okrętu i ewentualnie szkolna – mająca pozwolić w przyszłości kształcenie pilotów morskich w operacjach lotniczych z pokładów okrętów. Stąd stałej grupy lotniczej okręt nie posiada a jedynie może przyjmować pojedyncze maszyny na czas prowadzenia operacji lotniczych. Zasadniczo nie ma też hangaru – samoloty (w ilości kilku sztuk) można doraźnie przechowywać pod pokładem lotniczym, który jest posadowiony na lekkiej , ażurowej konstrukcji nad pokładem głównym. Przemieszczanie samolotów między pokładem lotniczym a „hangarem” odbywa się za pomoc pojedynczej windy napędzanej elektrycznie. Całość wyposażenia pokładu lotniczego sprowadza się do najprostszych urządzeń wspomagających prowadzenie operacji lotniczych (liny, siatki hamujące, wózki do startu łodzi latających itp.).
Zgodnie z założeniami, zakres przebudowy był tak ograniczony, jak to tylko możliwe. Nie ingerowano niemal w ogóle w kadłub, skutkiem czego, gdyby ktoś się uparł, okręt teoretycznie nadal może stawiać miny. Jedynie ich ilość w takim wypadku będzie o tyle mniejsza, ile miejsca trzeba było wygospodarować na magazyny paliwa i części dla samolotów. Oprócz tego, z oczywistych względów trzeba było zmodyfikować kształt przewodów kominowych. Teraz kominy wyprowadzono po dwa na każdą z burt, tuż za pomostem.
Uzbrojenie artyleryjskie jednostki jest symboliczne i składa się z 4 dział kal. 75 mm umiejscowionych dość nietypowo jak na okręt lotniczy, bo w kadłubowych kazamatach po działach kal. 152 mm. W zasadzie ma ono jedynie podkreślić przynależność okrętu do marynarki wojennej, bo jego działań w obliczu jakichkolwiek sił wroga i tak nie przewiduję. Zdziwienie być może budzi zachowanie burtowych sponsonów (oprócz dwu na śródokręciu) noszących swego czasu działa kal. 152 mm. Na chwilę obecną pozostają wprawdzie puste, ale nie wykluczam, że w przyszłości mogą się na nich pojawić lekkie działka plot. 


Admirał Lesowski, polish training aircraft carrier laid down 1882 (Engine 1896)

Displacement:
    3 574 t light; 3 660 t standard; 4 020 t normal; 4 309 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    293,27 ft / 290,78 ft x 44,82 ft x 20,11 ft (normal load)
    89,39 m / 88,63 m x 13,66 m  x 6,13 m

Armament:
      4 - 2,95" / 75,0 mm guns in single mounts, 12,87lbs / 5,84kg shells, 1891 Model
      Quick firing guns in casemate mounts
      on side, all amidships
    Weight of broadside 51 lbs / 23 kg
    Shells per gun, main battery: 200

Armour:
   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    4,72" / 120 mm          -                  -

   - Armour deck: 1,77" / 45 mm

Machinery:
    Coal fired boilers, simple reciprocating steam engines,
    Direct drive, 2 shafts, 7 598 ihp / 5 668 Kw = 18,50 kts
    Range 5 000nm at 9,00 kts
    Bunker at max displacement = 649 tons (100% coal)

Complement:
    252 - 328

Cost:
    £0,326 million / $1,303 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 6 tons, 0,2%
    Armour: 323 tons, 8,0%
       - Belts: 0 tons, 0,0%
       - Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
       - Armament: 28 tons, 0,7%
       - Armour Deck: 294 tons, 7,3%
       - Conning Tower: 0 tons, 0,0%
    Machinery: 1 394 tons, 34,7%
    Hull, fittings & equipment: 1 438 tons, 35,8%
    Fuel, ammunition & stores: 447 tons, 11,1%
    Miscellaneous weights: 413 tons, 10,3%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      2 424 lbs / 1 099 Kg = 213,9 x 3,0 " / 75 mm shells or 0,6 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,17
    Metacentric height 2,0 ft / 0,6 m
    Roll period: 13,3 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 96 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,02
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 1,89

Hull form characteristics:
    Hull has a flush deck
    Block coefficient: 0,537
    Length to Beam Ratio: 6,49 : 1
    'Natural speed' for length: 17,05 kts
    Power going to wave formation at top speed: 53 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 51
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 0,00 degrees
    Stern overhang: 2,49 ft / 0,76 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        19,46 ft / 5,93 m
       - Forecastle (22%):    15,94 ft / 4,86 m
       - Mid (50%):        14,96 ft / 4,56 m
       - Quarterdeck (18%):    15,45 ft / 4,71 m
       - Stern:        15,94 ft / 4,86 m
       - Average freeboard:    15,84 ft / 4,83 m

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 125,0%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 104,0%
    Waterplane Area: 8 984 Square feet or 835 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 112%
    Structure weight / hull surface area: 90 lbs/sq ft or 441 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 1,08
        - Longitudinal: 3,98
        - Overall: 1,23
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is cramped
    Room for accommodation and workspaces is adequate
    Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
    Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather

37 komentarzy:

  1. Skoro okręt ma charakter eksperymentalno-szkolny i ma wypróbować możliwości lotnictwa pokładowego, to powinien też wypróbować możliwości zwalczania lotnictwa. Tak! Należy zamontować na tych sponsonach działa przeciwlotnicze. Należy prowadzić testy z różnymi celownikami, różnymi rodzajami amunicji itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Działka plot pojawią się z pewnością na okręcie, ale dopiero jak je opracujemy i wprowadzimy do użytku, względnie - gdy zaadaptujemy do celów plot jakiś już używany model. Stąd na razie okręt jest bez broni plot, bo jej jeszcze nie mamy. Ale nie wydaje mi się, by na początku 1916 r. było to jakieś gigantyczne zapóźnienie. Jestem przekonany, że w ciągu tego roku odpowiednia broń plot zostanie wdrożona :)

      Usuń
    2. Od 1914 roku jest 3"/30 wz.1914/15 czyli Lender, no i możemy zaczynać prace nad AA Maklin :-)

      Usuń
    3. Są, ale jeszcze nie u nas ;) Niemniej myślę, że w ciągu 1916 r. czegoś się dorobimy.

      Usuń
  2. Zdecydowanie fajna przebudowa! Mni kojarzy się trochę z francuskim "Foudre". Popieram jak najrychlejszy montaż lekkich działek przeciwlotniczych. Mimo szkolno-eksperymentalnego charakteru okrętu, nie wykluczałbym, z definicji, wykorzystanie go w akcji bojowej! :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesz mnie, że Ci się podoba :) Co do akcji bojowej - jak już nasi piloci opanują sztukę startowania i lądowania na pokładzie okrętu, to można by coś spróbować, ale będzie to dosyć ryzykowne, głównie ze względu na prędkość jednostki. Ze swoimi 18 w. będzie to najwolniejsza jednostka każdego zespołu bojowego i dość łatwo z tego powodu może ją spotkać smutny koniec (w zasadzie pewny w przypadku natknięcia się na przeważające siły wroga). Dlatego ewentualne użycie bojowe musi się odbywać z najwyższą ostrożnością.
      Z drugiej strony - w trakcie działań bojowych bywały używane jeszcze wolniejsze jednostki(także na Bałtyku - np. Glyndwr, Orlica), więc w sumie... może coś tam wykombinujemy :)

      Usuń
    2. Dokładnie, tak! Ta prędkość, jak na okręt lotniczy z I pokolenia, nie jest taka zła. Zwrócę jeszcze uwagę, że bardzo nowoczesna, wręcz awangardowa, jest sama koncepcja okrętu, "bezwyspowego" i z ciągłym pokładem lotniczym. Jeśli jednostka sprawdzi się w praktyce, może stanowić zachętę do konwersji w tym kierunku znacznie większej jednostki.
      ŁK

      Usuń
    3. Jest awangardowa, i to na tyle, że się obawiałem, czy nie zostania oceniona jako nazbyt wyprzedzająca swoje czasy. Ale skoro Rosjanom coś takiego mogło przyjść do głowy jeszcze przed wojną, to my możemy to zrealizować w czasie jej trwania :)
      https://forum.worldofwarships.com/topic/1489-how-is-wg-going-to-add-russian-carriers/?page=3
      (rysunek w poście nr 54).

      Usuń
    4. Pomysł był, więc mogła też być jego wcześniejsza, niż w realu, realizacja. Aż prosi się, aby ewentualna przebudowa naszego warsztatowca w stoczni (i na rachunek!) Brytyjczyków wykorzystała tak nowoczesny schemat. Wydaje się to całkiem realne, gdyż w 1917 r. będziemy już posiadać znaczącą sumę doświadczeń z eksploatacji tego okrętu i we własnym interesie podzielić się nimi z brytyjskimi partnerami! :)
      ŁK

      Usuń
    5. Mnie bardziej Hosho przypomina. Jakiś czas temu pisałem ze nasz warsztatowiec można w ten sposób przebudować.
      Eksperymenty z katamaranem z pokładem długości 30 metrów o którym pisałem w komentarzu pod poprzednim postem, pokazały że przy prędkości holowania 20w samolot (myśliwski)wystartuje po niecałych 20 metrach rozbiegu, a przy wietrze 10-20w wystarcza rozbieg 5-10 metrów.
      Co do wspomagania startu i hamowania przy lądowaniu również mam kilka pomysłów.

      Usuń
    6. Podobieństwo do "Hosho" jest wybitne, ale to okręt, który wszedł do służby już po PWS. Chodziło mi o porównanie z jednostką pochodzącą z tej samej epoki i również konwertowaną z niewielkiego quasi-krążownika.
      ŁK

      Usuń
    7. Istotnie podobieńtwu do Hosho nie da sie zaprzeczyć (podobnie jak i do każdego innego lotniskowca pozbawionego wysepki). Ale głównie w sferze wizualnej, bo nasz okręt to jednak nie jest lotniskowiec z prawdziwego zdarzenia. Okręty zagraniczne, jakkolwiek z pewnymi zastrzeżeniami, były jednak prawdziwymi lotniskowcami. Nasza jednostka - to raczej pospiesznie przystosowany do funkcji lotniczych okręt innej klasy. Pod względem potencjału znacznie ustępuje Hosho, Langleyowi czy jakiemukolwiek innemu lotniskowcowi pierwszego pokolenia. Ale też nic w tym dziwnego - jest przebudowany wcześniej, i jest dużo mniejszy.
      Co do przebudowy zaś naszego warsztatowca - to jeśli ma być ona na koszt Brytyjczyków, to im przypadnie decydujący głos co do jej kształtu. Jeśli by miała nastąpić w latach 1916 lib 1917, to spodziewałbym się raczej czegoś na kształt Campanii. "Pełny" lotniskowiec, byłby możliwy raczej nie wcześniej niż w 1918 r., kiedy to w rzeczywistości ukończyli Argusa.

      Usuń
    8. Pozwolę sobie nie zgodzić się z ostatnim akapitem powyższej wypowiedzi. Ten okręt, mimo jego oczywistych mankamentów, stanowi jednak bezsprzecznie nową jakość i to on, a nie "Argus" będzie dzierżyć (w tym świecie!) palmę pierwszeństwa w kategorii lotniskowców. Myślę, że niewątpliwe zalety, które jednostka ta wykaże, skłonią jednak Brytyjczyków do przebudowy w analogiczny sposób. "Campania" koncepcyjnie bardzo mu ustępuje, choć jednocześnie, pod względem wymiarów kadłuba, wyznacza jednak prawidłowy trend. Wcielając w życie niegdysiejszy rosyjski koncept powiedziałeś symboliczne "A", pozwól zatem wypowiedzieć także "B", bo tworzy to wtedy logiczną sekwencję zdarzeń. Nie jestem zwolennikiem naszego technologicznego prymatu "zawsze i wszędzie" (tak trochę w stylu JKS!), ale od czasu do czasu jest to jak najbardziej uzasadnione! :)
      ŁK

      Usuń
    9. ŁK, zadziwiasz mnie swoją progresywnością w kwestii okrętów lotniczych :) Ja tu jednak będę trochę "hamulcowym", bowiem wcale nie jestem pewien, że jednostak wykaże realne walory bojowe (nie do tego była przecież skonstruowana). Owszem, może wpłynąć na powstanie przeświadczenia o tym, że ciągły pokład lotniczy jest rozwiązaniem przyszłościowym i znakomicie ułatwia organizację operacji lotniczych, ale jak każda nowinka - to musi się przebić do świadomości decydentów, a na to potrzeba nieco czasu (z wizjonerami pójdzie łatwiej i szybciej, ale na ogól nie oni decydują!). Zatem w moim odczuciu realistyczny jest taki scenariusz, że powstanie naszego quasi-lotniskowca jest zauważone na zachodzie, docierają tam informacje z doświadczeń zbieranych w toku jego eksploatacji, i stają się asumptem do skonstruowania pierwszego prawdziwego lotniskowca z ciągłym pokładem lotniczym, czyli Argusa. A w międzyczasie powstają jakże urocze konstrukcje w stylu Campanii, czy podobnego okrętu na bazie kadłuba naszego warsztatowca. Jeśli by został przebudowany w 1916 r., to jest dużo bardziej prawdopodobne, że byłby jednostką w stylu Campanii niż na wzór Admirała Lesowskiego. Nie bez znaczenia jest też fakt, że rysunek mam już w dużej mierze zaawansowany i szkoda by mi było go wyrzucić do kosza.

      Usuń
    10. Jeśli przebudowa warsztatowca ma nastąpić w 1916 r. to całkowicie zgoda! Sądziłem, że konwersja nastąpi w drugiej połowie 1917 r., co uzasadniałoby przyjęcie zaproponowanego przeze mnie rozwiązania.
      ŁK

      Usuń
    11. ŁK, apetyt Ci rośnie :) A jeszcze niedawno postulowałeś przebudowę na półlotniskowiec w typie Campanii w latach 1916-1917, a konwersję na "pełny" lotniskowiec ok. 1921-1922 r.
      dV

      Usuń
    12. Owszem, nie zaprzeczam! :) Tylko, że moja pierwotna propozycja była złożona, gdy nie miałem "zielonego pojęcia" o tym, co "knujesz" z "Admirałem Lesowskim". Całkowicie zgadzam się z opinią, że jeśli ta przebudowa zaistnieje w końcu 1916 r., to układ "półlotniskowca" (w stylu "Campanii") pozostaje całkowicie uzasadniony.
      ŁK

      Usuń
    13. No to osiągnęliśmy consensus :)
      dV

      Usuń
  3. Kolejny lotniskowiec będzie większy. W czasie wojny nastąpił znaczący wzrost rozmiarów i masy samolotów. Mamy zdewastowany pancernik Kazimierz II Sprawiedliwy, który świetnie nadaje się do przebudowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie przez to zdewastowanie, to mam poważne wątpliwości co do przyszłości jego kadłuba. On tam naprawdę dużo przyjął, uszkodzenia są naprawdę rozległe i wykorzystanie tego kadłuba było by chyba mocno problematyczne.

      Usuń
    2. Podniesienie okrętu, naprawa przestrzelin i uszkodzeń od torped to nie problem (w doku) i warto to zrobić. Problemem jest remont maszynowni i kotłowni, a najbardziej artylerii, gdzie uszkodzeniu uległy nie tylko wieże ale i same armaty i wymagają wymiany całych luf które trzeba dopiero wyprodukować. I mamy gotowa legendę dlaczego nie zostanie odbudowany jako drednot- nie ma luf, nie ma połowy uzbrojenia i po co wtedy ponosić koszta odbudowy pancernika który i tak nie będzie sprawny do bitwy na 100%?

      Usuń
    3. Ma Kolega wiele racji w powyższym wywodzie. Artylerię ciężką pancernika, po doprowadzeniu do stanu używalności, można przeznaczyć do artylerii nadbrzeżnej. Sporą jej część stanowią u nas działa zmodernizowane, ale już bardzo stare. Główny problem stanowi niewielka donośność praktyczna. A okręt, jeśli miałby stać się lotniskowcem, to i tak należałoby wymienić jego siłownię na większej mocy. Niezależnie od uszkodzeń poniesionych w boju, te urządzenia dotknął proces naturalnej destrukcji, spowodowanej intensywną ich eksploatacją. Naprawa kadłuba to również idealna okazja do demontażu części płyt pancernych.
      ŁK

      Usuń
    4. Z artylerii okrętu bezpowrotnie zostały stracone 2 działa. 2 kolejne były tylko unieruchomione w zaklinowanej wieży. Tak więc mamy dostępnych 6 dział i zrujnowany kadłub (w tym napęd). To w moim odczuciu powoduje brak możliwości przywrócenia do służby w czasie wojny. Z kolei konwersja na lotniskowiec po wojnie wydaje się o tyle wątpliwa, że nie widzę specjalnego uzasadnienia taktycznego dla tej klasy okrętów w naszej flocie. I tak się dałem już namówić na przebudowę Kopernika ;)

      Usuń
    5. Masz rację, że na dwa duże okręty lotnicze nie ma miejsca w naszej flocie. Nie ma też sensu przywracać okrętu do jego pierwotnego stanu, z uwagi na nieperspektywiczny układ artylerii głównej. Pytanie: co zatem zrobimy z jego bliźniakiem? Utrzymywanie w składzie floty takiego pojedynczego i nietypowego okrętu też nie wydaje się uzasadnione. Można ewentualnie pomyśleć o sprzedaży, po niewygórowanej cenie, np. do Peru, które zawsze pragnęło "dorównać" państwom ABC! :)
      ŁK

      Usuń
    6. Wszystko zależy do tego, w jakiej kondycji z wojny wyjdzie nasza flota i państwo. Być może pójdzie na złom, albo na sprzedaż (chyba że traktaty rozbrojeniowe tego zabronią!). Ale jeśli poniesiemy ciężkie straty - to być może konieczne okaże się pozostawienie go w służbie, mimo tego układu artylerii. Zwłaszcza, że najprawdopodobniej rozbrojone po wojnie Niemcy i tak nie będą w stanie przeciwstawić mu cokolwiek choćby równorzędnego jeszcze przez wiele lat.

      Usuń
  4. Fajny.. mały.. i nieśmiertelny/długowieczny okręcik.. :)
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A do tego niewykluczone, że doczeka się jeszcze jakichś kolejnych wcieleń. I może nawet dotrwa do 1939 r.?

      Usuń
    2. Niniejszym zgłaszam postulat by okręt po zakończeniu aktywnej służby liniowej, zachować jako jednostkę muzealno-wykładową przez wzgląd na:
      -Długoletnią i zaszczytną służbę w MW,
      -Cierpliwe kształcenie kilku tysięcy marynarzy, podoficerów i oficerów w tym Pilotów (od chwili obecnej),
      -Unikat architektoniczny samego okrętu,
      -Prawdopodobnie okręt nazywany jest pieszczotliwie i z szacunkiem "Dziadkiem lub Dziaduniem" we flocie,
      -Niezwykłą Historię służby i roli jakie odgrywał we Flocie Polskiej.
      Któż poprze niniejszy Postulat o Przetrwaniu Okrętu Wojennego (ORP?) Admirał Lesowski?
      Kpt.G

      Usuń
    3. Bardzo podoba mi się koncepcja zachowania okrętu w służbie czynnej aż do 1939 r. Może wzorem sowieckiego rekordzisty "Kommuna" zrobimy zeń okręt ratowniczy (a zarazem pływającą bazę okrętów podwodnych floty kolonialnej)?
      ŁK

      Usuń
    4. Obie możliwości są jak najbardziej możliwe. Ale oczywiście - za wcześnie jeszcze by przesądzać. Do 1939 r. wiele się jeszcze może zdarzyć :)

      Usuń
    5. Chodzi mi też po głowie pomysł na budowę pod koniec lat 30-tych na bazie kadłubów starych jednostek pływających baterii plot. Coś w stylu niemieckich konstrukcji z czasów DWS na bazie zdobytych norweskich POW i innych staroci.

      Usuń
    6. Jednostka bojowa mająca za sobą 50 lat służby? Trochę to dużo! Przy okazji zapytam, czy zachowany został na tym okręcie pokład pancerny? Jeśli tak, to opancerzenie typu compound straciło już swoje znaczenie i stanowi jedynie zbędny balast.
      ŁK

      Usuń
    7. Tak, pokład pancerny został zachowany. Po prostu nie wymontowywano go w toku kolejnych modernizacji.

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy i nowatorski eksperyment. Szczególnie duże wrażenie robi, że od razu postawiliśmy na ciągły pokład lotniczy.
    Za nowoczesnym pomysłem kryje się jedna kilka słabości. Pomieszczenia dla samolotów (bo trudno to nazwać hangarem) jest nie tylko bardzo niskie, ale na dodatek otwarte po bokach, co w razie wiatrów, czyni obsługę samolotów niezbyt wygodną. Jeszcze większą słabością jest szerokość pokładu. Jak widać jest on węższy niż kadłub (np. ograniczony przez zawieszania łodzi w części rufowej), czyli ma jakieś 13,5m max. . To mniej niż rozpiętość skrzydeł szeregu naszych samolotów.

    W wyposażeniu lotniczym wspomniano o linach – czyżby chodziło o liny hamujące, bo wydaje mi się, że ten wynalazek trafił na okręty znacznie później.
    Jeśli na pokładzie jest winda to chyba musimy już mieć samoloty ze składanymi skrzydłami, bo inne tam się nie zmieszczą.

    Artyleria w kazamatach zdarzyła się na znanych lotniskowcach (Kaga i Akagi) i co zaskakujące nawet po modernizacji nie zniknęła (a na Kaga nawet dorobiono 4 nowe kazamaty!).
    Oczywiście artyleria na naszym okręcie raczej nie będzie miała okazji postrzelać, co tłumaczy małą liczbę pocisków na działo (200 sztuk).

    PS Nie pamiętam, co się zdarzyło z bliźniakiem tego okrętu, czyli z Admirałem Wojewódzkim.

    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałem - do miana prawdziwego lotniskowca z tym okrętem nie zamierzałem pretendować. To okręt szkolno-eksperymentalny. W zasadzie nie ma on przewozić samolotów pod pokładem. Zastanawiałem się czy w ogóle nie darować sobie tego niby-hangaru, ale doszedłem do wniosku, że skoro jest ciągły pokład lotniczy i z natury - sporo miejsca pod nim, to można to wykorzystać. Możliwość schowania czasem paru szt. samolotów pod pokładem może usprawnić operacje lotnicze, a poza tym też przyczyni się to do zebrania doświadczeń - co jest jednym z głównych zadań jednostki.
      Co do szerokości pokładu - owszem jest nieduża, ale większa na tym kadłubie i tak by nie mogła być, więc musi tyle wystarczyć. Zasadniczo z pokładu mają korzystać małe samoloty jednosilnikowe - jak np. przedstawiony na rysunku Avro 504 (rozpiętość 11 m), a większe (jak Grigorowicz M-5 - rozpiętość 13,6 m) mogą zeń i tak tylko startować.
      Co do lin - istotnie, chodzi o liny hamujące. Ich pierwsze użycie datuje się na styczeń 1911 r. (lądowanie Eugene Ely'ego na krążowniku Pennsylvania), więc uznałem, że to rozwiązanie można już zastosować.
      Natomiast bliźniak - Admirał Wojewózki - nadal pozostaje w służbie w roli stawiacza min.

      Usuń
    2. Hangar- brezentowe osłony jak na transportowcach wodnosamolotów.
      Rozpiętość M-5 to 13,6m a Avro504 to 10,9. Może z łodzi latającej zrezygnować, bo Avro mamy wersje na pływakach.
      Aerofiniszery juz w 1911 na USS Pennsylvania.
      Ciągły pokład lotniczy w 1912r, W. Beardmore propozycja dla Admiralicji- późniejszy HMS Argus (nie licząc Admirała Łazariewa)

      Usuń
    3. Oczywiście, łodzie latające (podobnie jak każdy inny samolot) nie wchodzi tu w skład stałej grupy lotniczej, bowiem okręt takiej w ogóle nie posiada. Ale z punktu widzenia zbierania doświadczeń wskazane jest przetestowanie operowania z jego pokładu przez maksymalnie zróżnicowaną grupę typów samolotów, tak by te doświadczenia były jak najbogatsze. Dlatego przewiduję, że będą na pokładzie Admirała Lesowskiego testowane zarówno łodzie latające, jak i wodnosamoloty pływakowe a także ich wersje kołowe.
      dV

      Usuń