sobota, 26 maja 2018

Ofensywa 1916 r.

W czerwcu 1916 r. ruszyła potężna ofensywa rosyjsko-polska, od nazwisk głównych twórców jej planu nazwana potem ofensywą Brusiłowa-Żylińskiego (Brusiłowa przedstawiać nie trzeba, natomiast Jakub Żyliński w „mojej” wersji historii jest szefem sztabu generalnego armii Królestwa Polskiego od 1915 r.).
Ofensywa odbywa się na dwu kierunkach równocześnie: południowym – rosyjskim, i północnym – polskim. Jak widać, na obydwu już teraz odniosła ona znaczne powodzenie – linia frontu została przesunięta na zachód, a są nadzieje na dalsze postępy, bo pochód wojsk polsko-rosyjskich nie został jeszcze przez wroga powstrzymany. Najważniejszym dla nas sukcesem ofensywy jest zlikwidowanie „worka warszawskiego” - tj. niekorzystnie układającej się dla naszej strony linii frontu w okolicach Warszawy, stwarzającej niebezpieczeństwo oskrzydlającego ataku sił niemieckich z północy i austro-węgierskich z południa, co niechybnie oznaczało by utratę stolicy Królestwa.
Dla oceny zmian przebiegu linii frontu, proponuję porównać niżej zamieszczoną mapkę do poprzedniej, obrazującej sytuację na przełomie 1915 i 1916 r.: http://springsharp.blogspot.com/2018/02/podsumowanie-1915-r.html


45 komentarzy:

  1. Północny i środkowy odcinek frontu wygląda już przyzwoicie. Na Prusy Wschodnie proponowałbym już nie naciskać, bo może to sprowokować ofensywę niemiecką na tym prestiżowym dla Cesarstwa kierunku. Marzyłoby mi się pozyskanie dalszych zdobyczy na południu tj. w Galicji Wschodniej, ze Lwowem na czele.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze nie koniec - być może ten Lwów zdobędziemy (czy raczej Rosjanie, bo to ich odcinek frontu).

      Usuń
  2. Głównym pytaniem pozostaje stan armii rosyjskiej. W realu właśnie ofensywa Brusiłowa była czynnikiem, który na krótki czas wydawał się powstrzymywać rozpad armii rosyjskiej. W rzeczywistości jednak po ofensywie wręcz lawinowo wróciło rozprężenie. Jeśli tu będzie podobnie to niestety mówimy o ostatnich sukcesach wojsk polskich.
    PS A tego, że nie odzyskaliśmy Lwowa strasznie mi żal.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóz, na stan armii rosyjskiej specjalnie wpływu nie mamy, więc faktycznie - może to być jeden z ostatnich poważnych sukcesów w wojnie na lądzie. W osamotnieniu będzie nam szalenie trudno walczyć i w sumie to na teraz trudno powiedzieć, jakie wyjście z tej sytuacji będzie najlepsze...

      Usuń
  3. Stan armii rosyjskiej z jednej strony a austro-węgierskiej z drugiej. Dla Habsburgów ofensywa była potężnym ciosem. Jeśli Austro-Węgry słabną, można poprowadzić ofensywę w górę Dniestru i Sanu, zamknąć okrążenie wokół Lwowa. Jeśli cesarscy trzymajom siem mocno, nic z tego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że ogólny stan armii rosyjskiej winien być znacząco lepszy, niż realny. Wpływać na to powinna obecność, u jej boku, wojska polskiego, które skutecznie powstrzymało marsz Prusaków na kierunku północnym. Rewolucja bolszewicka w Rosji jest zapewne przez Autora już przesądzona i przyniesie, w konsekwencji, wyjście Rosji z wojny. Ale wydaje mi się, że można jednocześnie założyć, że opór stawiany przez "białych" będzie znacznie silniejszy, niż to miało miejsce faktycznie. A gdybyśmy przyjęli, że wojna domowa w Rosji kończy się około 1923 r. i doprowadza do podziału tego państwa na większą część bolszewicką i mniejsze Cesarstwo Południoworosyjskie (południe i wschód Rosji właściwej wraz z Kijowszczyzną), oparte o Kozactwo Dońskie i Kubańskie, z Romanowymi na tronie. Powstanie takiego państwa moglibyśmy aktywnie wesprzeć i uzyskać przez to trwałe zabezpieczenie przed zakusami bolszewickimi poprzez wzajemne szachowanie się obydwu rosyjskich państw. Myślę, że warto rozważyć ten wariant, bo jednak odrodzona Polska musi i tak diametralnie różnić się od tej realnej (granice państwa, ustrój, zaludnienie, ogólny poziom rozwoju gospodarczego i społecznego będą nieporównywalne).
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, a to dopiero byśmy odpłynęli w nadalternatywność ;) Nie potrafię wyobrazić sobie teraz nawet konsekwencji takiego rozwoju sytuacji. To byłby zupełnie inny świat - od czego, nawiasem mówiąc, ostatnio mnie odwodziłeś ;)

      Usuń
    2. Wszystko zależy od tego jaką wagę, jako czynnikowi polityki europejskiej, przyznamy Polsce po PWS. Nie nawołuję do kreowania Polski z rozmachem JKS, ale blisko stulecie jej rozwoju na innej drodze musi dać różnice. Nie wyobrażam sobie, aby oprócz ziem wchodzących AKTUALNIE i tych REALNYCH (od 1921 r.) miało zabraknąć Opolszczyzny, Zaolzia, Warmii, CAŁEJ Wielkopolski i Żytomierszczyzny (to tylko tak "na szybko", można podyskutować!). Jeśli będzie ona (tj. Polska) nazbyt podobna do tej, istniejącej realnie, to będzie to mało prawdopodobna, a nawet z gruntu fałszywa alternatywa.
      ŁK

      Usuń
    3. PS. Zapomniałem wymienić "literalnie" CAŁEGO Pomorza Gdańskiego, ale to jest "oczywista oczywistość" ! :) Rad byłbym też poznać zapatrywania innych Kolegów.
      ŁK

      Usuń
    4. Nasze granice zależą od naszej sytuacji pod koniec wojny. Jak państwo padnie to Wersal będzie dla nas taki jak w OTL. Ale plany można mieć.
      1. Ziemie które bezwzględnie bierzemy: Wielkopolska, Pomorze z Gdańskiem, Okręg Kłajpedy.
      2. Te ziemie o które trzeba będzie walczyć: Górny Śląsk, Warmia, korytarz Kluczborski.
      3. Co do kolonii, to proponuję dokonać transakcji z Francją. Oddamy im nasze przyszłe niedoszłe zdobycze kolonialne, w zamian za cały Madagaskar, może tylko coś z Pacyficznych terytoriów Niemiec

      Na ten moment nie wiem czy coś jeszcze.
      Adm Thrawn

      Usuń
    5. Sytuacja na froncie wschodnim jest dla nas lepsza niż w realu. Rzesza jest tu uwikłana w ciężkie walki, a i nie widzę żadnych przesłanek ku temu, by na froncie zachodnim miała odnosić większe, niźli realnie, sukcesy. Nie oszukujmy się, Cesarstwo to nie "worek bez dna". Jego rezerwy ludzkie i materiałowe też się zaczynają wyczerpywać. Rachunki na totalne wykrwawienie Francji - okazały się chybione. Choć zabrzmi to patetycznie - Francja przeżywa właśnie wtedy ostatni w swych dziejach okres pełen chwały. W Niemczech odczuwalny jest już deficyt rąk do pracy w przemyśle i rolnictwie. Sytuacja aprowizacyjna ludności pogarsza się (znam to z rozmów z osobami, które urodziły się jeszcze w XIX wieku i przeżywały to na własnej skórze!). Jeśli w Rosji reakcja antybolszewicka będzie silniejsza, niż realnie, to nie dojdzie do wyjścia Rosji, de iure, z wojny i choć przestanie liczyć się jako realny czynnik, to jednak nie pozwoli Niemcom na "ewakuowanie" frontu wschodniego i ześrodkowanie wszystkich dostępnych sił przeciw aliantom zachodnim.
      ŁK

      Usuń
    6. Rewolucja bolszewicka odniosła sukces ledwo ledwo.
      P.S Nic nie pisałem, bo wyjechałem :)

      Usuń
    7. No właśnie! W tych realiach możemy śmiało uznać, że był to sukces jeszcze mniejszy czyli konkretnie połowiczny!
      ŁK

      Usuń
    8. PS. Dodam jeszcze, że gdyby nie błędne kalkulacje Piłsudskiego z lat 1919 - 1921 - bolszewicy zostaliby zgnieceni połączonymi siłami Białych i Wojska Polskiego. A słabiutka Rosja nie mogłaby nawet marzyć o przywróceniu na ziemiach polskich statusu z 1914 r.
      ŁK

      Usuń
    9. Piłsudski wiedział, że może zmiażdżyć bolszewików, ale nie ufał Białym. Spodziewał się (nie dowiemy się czy miał rację), że reżim biały będzie równie czerwony od krwi jak bolszewicki. To, że w pierwszych latach biała Rosja byłaby dla Polski niegroźna, nie znaczy, że nie spróbowałaby nas podbić za 20-30 lat. Dlatego nie można stwierdzić, że kalkulacje Piłsudskiego były błędne.

      Usuń
    10. Czerwona Rosja uczyniła to właśnie po 18 latach od traktatu pokojowego w Rydze. Nigdy nie uwierzę, że rząd Białej Rosji byłby zbrodniczy w podobnej skali!
      ŁK

      Usuń
    11. PS. Takie są skutki paktowania z "diabłem"! :)
      ŁK

      Usuń
    12. Zbrodnicze reżimy powstawały, powstają i powstawać będą na gruncie różnych ideologii, różnych sytuacji politycznych, ekonomicznych i społecznych. Nie ma pewności, że reżim biały byłby łagodniejszy od czerwonego; a nawet jeśli, to nie wyszłoby nam na dobre. Głównym czynnikiem osłabiającym Rosję w XX w. był sposób sprawowania rządów przez bolszewików. Jedynym scenariuszem dla nas korzystnym (nadal nie w pełni zrealizowanym) byłby rozpad Rosji i do tego dążył Piłsudski.

      Usuń
    13. Akurat przykład zbrodniczego reżimu, powstałego na podglebiu konserwatywnej monarchii chrześcijańskiej, jakoś mi nie przychodzi na myśl. Daleki jestem od apoteozy carskiej Rosji, ale w stosunku do Bolszewii nie ma tu żadnego porównania. Można poczytać w literaturze pamiętnikarskiej, jak byli traktowani "za cara" choćby więźniowie polityczni... I jeszcze maleńka dygresja: nasz wielki bohater - rotmistrz Witold Pilecki napisał w grypsie z Mokotowa, że jego pobyt w Auschwitz był niczym wobec tego, co zgotowali mu "polscy" ubecy w czasie śledztwa. Rozczłonkowanie Rosji to też żadna metoda, bo trafilibyśmy wtedy na uciążliwe sąsiedztwo sasmostijnej Ukrainy, której apetyty sięgały przecież Ziemi Przemyskiej, Polesia i Chełmszczyzny. :)
      ŁK

      Usuń
    14. Korekta" "samostijnej"! :)
      ŁK

      Usuń
    15. Apetyty Rosji pod każdymi rządami obejmują cały świat. Stąd moje przekonanie, że jedyną radą jest rozbicie Rosji na kilkadziesiąt państewek. A jeśli twierdzisz, że mogła powstać przyjazna Polsce i reszcie świata Rosja Biała, to czemu nie mogłaby powstać taka Ukraina? Czy jest jakiś czynnik, który sprawia, że musi być ouenowska?

      Usuń
    16. O to zapytaj samych Ukraińców. Z nimi chyba nie można się dogadać. I jest to tym tragiczniejsze, że jesteśmy dziećmi tej samej Matki! Moim zdaniem było w dziejach kilka momentów, kiedy można było dogadać się z Rosją. Sęk w tym, że, gdy myśmy chcieli, to oni nie bardzo i na odwrót. I stawiając kropkę nad "i" : dla mnie najwybitniejszym politykiem polskim w XIX wieku był margrabia Aleksander Wielopolski. Gdyby nie działalność "nawiedzonych" niepodległościowców można było dzięki niemu osiągnąć powrót Królestwa Polskiego do statusu z 1830 r. Troszkę inny (alternatywny, ale bardzo dobrze osadzony w realiach scenariusz) zrealizował na tym blogu dV.
      ŁK

      Usuń
  5. Z tymi granicami to trzeba zachować ostrożność. Na razie to ja się w ogóle głowię w jaki sposób pozyskać tę część pomorza gdańskiego, która faktycznie była nasza. W rzeczywistości, trafiła ona do nas po to, byśmy mieli dostęp do morza. W alternatywnej rzeczywistości dostęp do morza mamy poprzez Kurlandię, więc ta kwestia nie ma znaczenia. Trudno w tej sytuacji oczekiwać, że zyskamy poparcie mocarstw zachodnich dla przejęcia Pomorza gdańskiego, a z Gdańskiem czy Warmią to już w ogóle (zresztą jakbyśmy mieli Gdańsk, to by Gdynia nie powstała, zresztą jej powstanie i tak jest wątpliwe w obliczu posiadania Lipawy, Windawy itd.).. Zwłaszcza nie spodziewałbym się poparcia w tych kwestiach W. Brytanii, która raczej nie chciała by nadmiernego osłabiania Niemiec, zgodnie ze swoją wielowiekową praktyką dbania o równowagę na kontynencie. Nie wiem wobec tego czy nawet dało by się tam zorganizować jakiś plebiscyt? Zresztą, Niemcy umieli wyniki plebiscytów fałszować. Pozostaje opcja siłowa – jakieś „powstanie pomorskie” czy coś takiego ;)
    Na chwilę obecną widzę Polskę po 1918 r. w granicach obejmujących z grubsza sumę ziem alternatywnego KP sprzed PWS i realnej Polski międzywojennej. Dopuszczam jednak jakieś korekty.
    dV

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska w 1918 r. rodziła się z politycznej nicości. Ta stanowi ważki element europejskiej równowagi sił już teraz i nie wyobrażam sobie, aby Niemcy wykpili się w (alter)Wersalu tak tanim kosztem. Nie namawiam Cię, abyś poszedł tropem (super)Polski JKS, ale nie można zakładać tak minimalistycznego programu. Przecież nawet maleńka Litwa potrafiła w 1923 r. zrobić "porządek" z Kłajpedą!
      ŁK

      Usuń
    2. Na szczęście jesteśmy w lepszej sytuacji niż w OTL, gdzie musieliśmy sporo czasu spędzić na kolanach we wiadomym celu. Tu jesteśmy normalnym graczem z koloniami, monarchią i dobrą gospodarką (zakładam poziom OTLowej Wielkopolski sprzed PWS), a nie ubogim krewnym Europy, państwem typowo rolniczym. Dzięki temu nie musimy stać w kolejce po cokolwiek w Paryżu czy Londynie, a gdy na nas plują to uśmiechać się że deszczyk pada.
      Jednakowoż jak w OTL, dzięki idealiście Wilsonowi zyskaliśmy cokolwiek, tak w ATL jego działania mogą być dla nas niebezpieczne.
      Ale ad rem:
      -Gdańsk i Pomorze. Tu można spróbować albo powstań, albo kreatywnych spisów ludnościowych i cudów nad urną. Czegokolwiek coby dało podkładkę dla zachodu.
      - Górny Śląsk, tutaj sprawa jak z pomorzem. Możemy zagrać kartą rewolucyjną: "aby opanować rewolucję i z naszej strony wesprzeć interwencję potrzebujemy i Śląska i Gdańska, a jak nie to sami wysyłajcie swoich chłopców na pola Rosji". Nie wiem czy na to pójdą ale może trzeba spróbować.
      Adm.Thrawn

      Usuń
    3. Bardzo mi się podoba ten "kreatywny spis ludności". W razie konieczności każdy argument jest dobry by uzyskać godne zadośćuczynienie od głównego sprawcy rozbiorów! :)
      ŁK

      Usuń
    4. Można jeszcze spróbować z granicą z 1772 roku. A co do spisu ludności, to sugerowałem się plebiscytem z OTL na G.Śląsku.
      adm.Thrawn

      Usuń
    5. Całościowa granica przedrozbiorowa to trochę nazbyt wiele szczęścia, ale cieszę się, że Kolega działa z rozmachem! :) Myślę, że jedyne, co należy zabrać Rosji to Żytomierszczyzna. Austria oddaje całą Galicję i Śląsk Cieszyński (też cały!). Ale najbardziej musi zaboleć Prusaków: tu rzeczywiście wracamy w ogólnym zarysie do epoki przedrozbiorowej, a "na deser" zabieramy Górny Śląsk i Opolszczyznę. I wspieramy Francuzów w aneksji Saary (o Alzacji i Lotaryngii, jako oczywistych rewindykacjach, nie wspomnę). Najlepszym zabezpieczeniem się przed ewentualną agresją bolszewicką jest zredukowanie Niemiec do postulowanych powyżej rozmiarów. Jeśli tego dokonamy, to nie zaistnieje DWS, bo Niemcy będą zbyt słabe, a Rosja sowiecka sama nie rozpocznie zawieruchy.
      ŁK

      Usuń
    6. Prusy Wschodnie i Pomorze Gdańskie (bo Kaszubi, a jak Rzesza nie ma Prus Wsch. to i Gdańsk i okolice im zbędne) to po primo. Po secundo, to parę miesięcy temu doszliśmy do wniosku że (o ile dobrze pamiętam) skoro Rosja i my, nie dokonujemy głębokiego odwrotu strategicznego, to sytuacja polityczna jest sporo lepsza. Może JW Car abdykuje, może dojdzie do czegoś w rodzaju rewolucji lutowej (monarchia konstytucyjna zamiast republiki?), a rebelie bolszewików zostaną zlikwidowane razem z nimi? Rosja będzie po wojnie osłabiona, może jakieś walki pomiędzy władzami a monarchistami (albo republikanami) i niedobitkami bolszewików? Państwa na Kaukazie odzyskują niepodległość,Ukraina do niej dąży (zobaczymy czy się uda).

      Usuń
    7. Całościowa likwidacja Prus Wschodnich byłaby pożądana, ale niestety, jest to postulat zbyt daleko idący. Republiki kaukaskie mogą zachować niepodległość jedynie pod warunkiem bardzo ograniczonego sukcesu bolszewików. Będzie to możliwe jedynie pod warunkiem zachowania na obszarze południowej Rosji monarchii. Nasz król będzie wszak wspierał swoich krewniaków w utrzymaniu władzy, choćby na części terytorium dawnego imperium. A i utrzymanie ustroju monarchicznego przynajmniej w części Rosji powinno zabezpieczyć nas przed rewizjonizmem ze strony tego państwa i odsunąć od władzy rosyjskie, republikańskie środowiska o charakterze skrajnie prawicowym.
      ŁK

      Usuń
    8. Panowie, nie zapominajcie o doświadczeniach historycznych. Jak za bardzo przydusicie Niemcy, to Hitlera u władzy będziecie mieć nie w 1933 r., a w 1923 r. Takie "redukowanie" kraju do rangi niższej niż faktycznie wynika to z jego siły i potencjału nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. Rozbiory można uskuteczniać w stosunku do państw de facto upadłych, jak Polska w XVIII w., a nie tylko chwilowo osłabionych niekorzystnym przebiegiem wojny. A nawet w tym pierwszym przypadku, na dłuższą metę się to nie udało, Polacy zaborcom cały czas przysparzali kłopotów i ostatecznie wybili się na niepodległość.
      dV

      Usuń
    9. Pamiętaj, że Niemcy są państwem nowym (ledwie pół wieku). Są w Niemczech regiony (choćby Bawaria) o długiej tradycji niepodległościowej i niechęci do pruskich junkrów (zwłaszcza, że pruscy twardogłowi zostaną oskarżeni o spowodowanie klęski w wojnie). Możliwe jest doprowadzenie do rozpadu Rzeszy.

      Usuń
    10. Niemcy dlatego tak płakali bo przecież ich strata terytorialna była gigantyczna. Co w OTL stracili na zachodzie? Alzacja i Lotaryngia. A na wschodzie- zabór pruski i zdobycze na Rosji, w praktyce drugie Niemcy z granica od Bałtyku po Morze Czarne. A u nas takich zdobyczy nie mają to i strata będzie mniejsza. Czy 150 lat administrowania i eksploatacji kradzionej ziemi daje jakieś specjalne prawo własności? O "zasiedzeniu" można by mówić w przypadku Prus Wschodnich".
      Na mapce jest wyrysowana czarna linią granica przedrozbiorowa. Można porównać jak niewielka była by strata w przypadku odebrania Rzeszy ziem zaborów pruskich.

      Usuń
    11. Koledzy Stonk i O'Cooley: dobrze prawicie!
      ŁK

      Usuń
  6. Na północy jest nieźle. Front jest na linii Memel- Tylża- Insterburg- Giżycko- Mikołajki- Szczytno- Mława- Wyszogród.
    Na południu... dobrze by było utworzyć "worek" a następnie "kocioł Lwowski" straty austriackie byłyby ogromne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawdziwe "przyduszenie" Niemiec miało miejsce po DWS. Efekt jest wspaniały - od ponad 70 lat nie wywołali żadnej wojny. Z nimi trzeba "krótko"! :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bym coś powiedział w tej kwestii, ale bieżącej polityki nie chcę uprawiać w tym miejscu ;)
      Może tylko wspomnę, że ani nie wszystkie wojny Niemcy wywoływali, ani obecnie nie jest tak "wspaniale", bo swoje cele dominacyjne osiągają innymi środkami, a geopolityczne położenie Polski jak było, tak jest beznadziejne.
      dV

      Usuń
    2. Nie mówimy o Niemczech jako takich, tylko o Prusakach i Królestwie Prus.

      Usuń
    3. Od 1871 r. Niemcy są zjednoczone i trudno ignorować ten fakt.
      dV

      Usuń
    4. Masz rację! Zjednoczone wszak pod egidą Prus czyli "krwią i żelazem". Entuzjazm, także wśród Bawarczyków, był ogromny i niekłamany! (http://static.prsa.pl/images/76801d72-3f6b-4f0f-8b7e-806254b56ef4.jpg).
      ŁK

      Usuń
    5. Są zwycięstwa, jest entuzjazm. A gdy przychodzą klęski? Propaganda- nie mamy pretensji do Bawarów, Sasów, Westfalczyków, Hanowerczyków itd. i nic od nich nie chcemy. To ambicje Prusaków wciągnęły ich do wojny i Prusy muszą zostać ukarane.

      Usuń
    6. Rozumiem i częściowo zgadzam się z wywodem Kolegi. Z drugiej strony nie przeceniałbym tendencji separatystycznych - Niemcy w ciągu XIX wieku stopili się w jeden, "homogeniczny" naród. Zauważmy, że po PWS tylko ograniczenia narzucone przez traktaty pokojowe nie dopuściły do przyłączenia do Rzeszy (Anschluss) Austrii, a więc całkowicie suwerennego państwa (które nawet, w swojej republikańskiej formie rządów, przyjęło pierwotnie nazwę Niemiecka Republika Austrii. Przy okazji dygresja: traktowanie Austrii, jako "pierwszej ofiary" Hitlera (1938 r.), kłóci się ze zdrowym rozsądkiem! A jakże bolesne, w zetknięciu z rzeczywistością DWS, były proaustriackie sentymenty obecne w części społeczeństwa polskiego (proszę się "pochylić" nad udziałem Austriaków w "populacji" największych zbrodniarzy wojennych III Rzeszy!).
      ŁK

      Usuń
    7. Chyba rozumiem zamysły kol. O'Cooley'a, trzeba podzielić(nawet sztucznie) Niemcy, oraz ograniczyć i utrudnić im ponowne połączenie. Nie twierdzę że to będzie niemożliwe, ale im więcej kłód pod nogami będą mieli, tym więcej czasu ma KP na działanie. Wielka Brytania oczywiście nie pójdzie na tak drastyczne wzmocnienie pozycji Francji, ale może przekonamy do tego Wilsona, to on trzyma kluczyk do kredytów. Pozycja wiodąca Wlk.Brytanii w OTL była niewątpliwa. W tej ATL już nie jest tak różowo. Nawet przy założeniu że Rosja odpada z powodu rewolucji i wojny domowej, dalej istnieje KP ze swoją armią rządem, które trzymało potężne siły niemieckie na wschodzie, które szykuje się do interwencji w Rosji. W OTL była Wlk.Brytania a potem daleko dalej skłócona Europa. Tu dochodzą następni gracze. A Anglicy nie dadzą rady trzymać palców wszędzie, to po prostu fizycznie nie możliwe. Dorzucając Rewolucję i czerwone zagrożenie we własnym domu, gdzieś na ustępstwa muszą pójść.
      Co do celów polityki zagranicznej KP:
      1.Bałkany - Co wspieramy, Czechów czy Węgrów? Popieramy tworzenie Królestwa SHS, czy stawiamy na rozdrobnienie? A może wspieramy Włoskie ambicje, licząc na wzajemność?
      Popieramy Greków czy Turków?
      2.Daleki Wschód - Czy Japonia może być naszym sojusznikiem? W sensie popieramy jej ambicje, aby ona pomogła nam w trakcie interwencji? A może wspieramy stanowisko USA, coby maksymalnie osłabić konkurenta na Pacyfiku? Bierzemy jakiekolwiek kolonie Niemieckie czy na Pacyfiku osiągnęliśmy granicę możliwości?
      3. Afryka Jakie mamy plany co do Afryki?

      To chyba wszystkie pytania
      Adm.Thrawn

      Usuń
    8. Tylko odnośnie jednego wątku: popieramy Grecję, w wyniku czego Turcja zostaje pozbawiona terytoriów europejskich (i słusznie, bo jest to państwo azjatyckie!). Królestwo Hellenów przekształca się w Cesarstwo Bizantyjskie (tylko ziemie europejskie, gdyż Turcja musi pozostać ważnym komponentem układu sił w tym rejonie świata), a na kopule Hagia Sophii ponownie pojawia się krzyż i znikają otaczające go minarety! :)
      ŁK

      Usuń
    9. Dużo pytań i to skomplikowanych, trzeba to przemyśleć (i przedyskutować - np. tutaj ;)).
      Na razie powiem tylko, że w Afryce mamy z pewnością nadzieję na nowe nabytki kolonialne kosztem Niemiec. Podobnie zresztą na Dalekim Wschodzie - gdzie nasze wojska zajęły część niemieckich kolonii (wyspy Neu Pommern, Neu Mecklenburg, Neu Hannover i Savai’i. Nasze siły je już okupują, po wojnie trzeba tylko ten fakt usankcjonować. Co do reszty kwestii - jest szerokie pole do dyskusji ;)

      Usuń