Na początku lat 80-tych pojawił się pomysł przebudowy pancerników typu Iowa na hybrydowe okręty artyleryjsko-lotnicze. Wiązało by się to z usunięciem z ich pokładów m.in. rufowych wież i zastąpienie ich pokładem lotniczym. Ale tym co tu nas interesuje, są nie same Iowy, ale fakt, że w ten sposób zwolniły by się 4 potrójne wieże dział kal. 406 mm, które wypadało by jakoś wykorzystać. No i pojawił się pomysł budowy stosunkowo małego okrętu artyleryjskiego, zaproponowanego przez niejakiego Gene Andersona – ponoć uznanego konstruktora okrętowego. Okręt, który postulował, miał mieć wyporność rzędu 9000 ton, wymiary 400x84x22 stopy, prędkość 25 w., napęd 4-6 silnikami wysokoprężnymi (20000-25000 KM) i kształty kadłuba wzorowane na współczesnych jednostkach handlowych (z gruszką dziobową). Okręt miał posiadać bliżej nieokreślone opancerzenie oraz ochronę części podwodnej zapewnianą przez integralne bąble (puste albo wypełnione paliwem) i potrójne dno.
Najciekawsze miało być oczywiście uzbrojenie W jego skład miała wejść potrójna wieżą dział kal. 406 mm, a oprócz tego 3-5 dział 127 mm Mk 45 (względnie bliżej niesprecyzowaną liczbę lekkich dział 8-calowych Mk 71), dwie wyrzutnie rakietowe Mk 26 (opcjonalnie być może zastąpione później przez system pionowych wyrzutni kadłubowych VLS) i dwa zestawy przeciwlotnicze Phalanx CIWS. Na wyposażeniu miały się też znajdować dwa śmigłowce przeznaczone do zwalczania okrętów podwodnych i ogólnie pojętych działań rozpoznawczych, być może z miejscem na hangarowanie w kadłubie oraz bliżej niesprecyzowany zestaw radarów.
Takie okręty miały w zamyśle podwoić ilość dostępnych okrętów wsparcia artyleryjskiego, przy kosztach jednostkowych nieprzekraczających ceny 4 fregat (zakładano jak widać – dość niskie koszty jednostkowe okrętu, a zatem jego zapewne dość uproszczoną konstrukcję). W czasie pokoju dobrze nadawały by się do „prezentowania flagi”, a na czas konfliktu – do wspierania operacji desantowych. Byłoby to więc raczej coś na kształt monitora w nowoczesnym wydaniu, niż lekkiego pancernika, ale pancernik brzmi dumnie (nie to co jakiś tam monitor) i tak w znanych mi źródłach okręt ten określano, więc niech tak zostanie – z pełną świadomością umowności tej klasyfikacji ;)
Kearsarge, United States light battleship laid down 1982 (engine 1984)
Displacement:
9 257 t light; 9 755 t standard; 10 778 t normal; 11 596 t full load
Dimensions: Length overall / water x beam x draught
401,45 ft / 374,34 ft x 83,99 ft x 22,01 ft (normal load)
122,36 m / 114,10 m x 25,60 m x 6,71 m
Armament:
3 - 15,98" / 406 mm guns (1x3 guns), 2 041,96lbs / 926,22kg shells, 1939 Model
Breech loading guns in a turret (on a barbette)
on centreline forward
2 - 5,00" / 127 mm guns in single mounts, 62,50lbs / 28,35kg shells, 1977 Model
Dual purpose guns in deck mounts with hoists
on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
1 - 5,00" / 127 mm guns in single mounts, 62,50lbs / 28,35kg shells, 1977 Model
Dual purpose gun in a deck mount with hoist
on centreline aft, 1 raised gun
2 - 0,79" / 20,0 mm 6-barrel guns in single mounts, 0,24lbs / 0,11kg shells, 1969 Model
Anti-aircraft guns in deck mounts
on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
Weight of broadside 6 314 lbs / 2 864 kg
Shells per gun, main battery: 80
2 – Mk 26 guided missile launchers
on centerline ends, evenly spread, 1 raised mount
Armour:
- Belts: Width (max) Length (avg) Height (avg)
Main: 4,49" / 114 mm 164,99 ft / 50,29 m 13,48 ft / 4,11 m
Ends: Unarmoured
Main Belt covers 68% of normal length
Main belt does not fully cover magazines and engineering spaces
- Torpedo Bulkhead:
1,85" / 47 mm 164,99 ft / 50,29 m 16,50 ft / 5,03 m
- Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist (max)
Main: 19,5" / 495 mm 10,2" / 260 mm 4,02" / 102 mm
2nd: 2,01" / 51 mm 2,01" / 51 mm -
3rd: 2,01" / 51 mm 2,01" / 51 mm -
- Armour deck: 0,98" / 25 mm (2,40" / 61 mm over amidships), Conning tower: 2,01" / 51 mm
Machinery:
Diesel Internal combustion motors,
Direct drive, 2 shafts, 46 539 shp / 34 718 Kw = 25,00 kts
Range 8 500nm at 15,00 kts
Bunker at max displacement = 1 841 tons
Complement:
528 - 687
Cost:
£8,935 million / $35,739 million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 789 tons, 7,3%
Armour: 1 739 tons, 16,1%
- Belts: 518 tons, 4,8%
- Torpedo bulkhead: 186 tons, 1,7%
- Armament: 616 tons, 5,7%
- Armour Deck: 398 tons, 3,7%
- Conning Tower: 21 tons, 0,2%
Machinery: 1 113 tons, 10,3%
Hull, fittings & equipment: 4 991 tons, 46,3%
Fuel, ammunition & stores: 1 521 tons, 14,1%
Miscellaneous weights: 625 tons, 5,8%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
11 015 lbs / 4 996 Kg = 5,4 x 16,0 " / 406 mm shells or 2,3 torpedoes
Stability (Unstable if below 1.00): 1,02
Metacentric height 4,0 ft / 1,2 m
Roll period: 17,7 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 50 %
- Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,47
Seaboat quality (Average = 1.00): 0,70
Hull form characteristics:
Hull has a flush deck
Block coefficient: 0,545
Length to Beam Ratio: 4,46 : 1
'Natural speed' for length: 19,35 kts
Power going to wave formation at top speed: 67 %
Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 71
Bow angle (Positive = bow angles forward): 37,50 degrees
Stern overhang: 2,99 ft / 0,91 m
Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
- Stem: 31,43 ft / 9,58 m
- Forecastle (35%): 16,47 ft / 5,02 m
- Mid (50%): 15,45 ft / 4,71 m
- Quarterdeck (21%): 15,45 ft / 4,71 m
- Stern: 15,45 ft / 4,71 m
- Average freeboard: 17,97 ft / 5,48 m
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 123,3%
- Above water (accommodation/working, high = better): 123,1%
Waterplane Area: 21 840 Square feet or 2 029 Square metres
Displacement factor (Displacement / loading): 99%
Structure weight / hull surface area: 168 lbs/sq ft or 822 Kg/sq metre
Hull strength (Relative):
- Cross-sectional: 0,87
- Longitudinal: 3,57
- Overall: 1,00
Hull space for machinery, storage, compartmentation is cramped
Room for accommodation and workspaces is excellent
Poor seaboat, wet and uncomfortable, reduced performance in heavy weather
1 Anti-submarine warfare helicopter
Kearsarge (1984)
Roanoke (1984)
Monadnock (1985)
Merrimack (1985)
No, teraz to kolega naprawdę pojechał po bandzie.
OdpowiedzUsuńSuper.
Jak rozumiem to wyraz uznania, choć "pojechać po bandzie" miewa czasem trochę inne konotacje ;)
UsuńJa być prosty chłopak...
UsuńChoć w tym wypadku...
Facet który lubuje się w latach 1880+ nagle tworzy okręt z okresu 1980+.
"Jazda po bandzie" to to nagłe "raptem" 100 lat progresywnosci człowieka który (sądząc z wpisów) wszystko po 1905r uważa za mniej istotne dla rozwoju budownictwa okrętowego.
Tak, to wyraz Uznania i wielkiego Szacunku.
Stworzenie okrętu który (jak mi się wydawało) nie mieści się w ramach czasowych które kolegę interesują oznacza że Nic kolegę nie ogranicza. Zresztą pomysły na okręty zdawały się na to wskazywać. Ten futyrystyczny japoński konstruktor okrętów mógłby się od kolegi uczyć...
Tyle pochwał, coby kolega w piórka nie obrósł...
Barbety.
Kolega konstruował nowe?. W legendzie ani słowa.
W oryginalne 4 pokłady pod wieżą.
2,5m*4=10m
U kolegi.
Wolna burta-4,71m
Zanużenie-6,71m
Suma-11,42m
Zostaje-1,42m.
Wchodzi, lecz trochę mało wydaje mi się.
Choć mogę się mylić.
No cóż, czasem sam siebie zaskakuję ;) Faktycznie najbardziej mnie interesuje XIX w., ale jak mi wpadnie w oko jakiś „świeższy” temat, i wystarczająco zaintryguje, to potrafi mnie pochłonąć całkowicie. Tak właśnie było w tym przypadku – okręt powstał dosłownie w parę dni, bo się naczytałem na jakimś forum zagranicznym o tym koncepcie, co było dodatkowo poparte sugestywną wizualizacją. Na efekty nie trzeba było długo czekać ;)
UsuńCo do barbety – jest nowa. Z Iowy pochodzi sama wieża z działami. Mimo iż z barbety zostałyby w ramach przebudowy z pokładów starych pancerników z pewnością usunięte, to nie wyobrażam sobie, by odbyło się w sposób umożliwiający ich ponowny montaż. Nawet niezależnie od ich wysokości. Ze względów technologicznych, raczej spodziewam się wycinania ich po kawałku, niż wyjmowania takiej potężnej struktury w całości i liczenia że będzie się wciąż nadawała do ponownego użycia (wieże to co innego – nie są integralnie związane z kadłubem, więc ich zdjęcie technicznie nie wydaje się skomplikowane, co potwierdzają liczne plany a także zrealizowane operacje zdejmowania wież artyleryjskich i montowania ich gdzie indziej – np. kompletna wieża z Gneisenau do dziś stoi gdzieś w Norwegii). Stąd takie właśnie rozwiązanie – niższa i dużo cieńsza barbeta (102 mm, ale nowoczesnego pancerza), a na niej oryginalna „stara” wieża.
"Obszedł" kolega program. Mógłbym wiedzieć jak?.
OdpowiedzUsuńBardzo trywialnie ;) Program dopuszcza tylko daty z zakresu 1850-1950, więc musiałem ręcznie poprawić raport. Ponieważ okręt jest z lat 80-tych, to wszędzie do kalkulacji przyjąłem najpóźniejszy możliwy rok 1950 (za wyjątkiem dział kal. 406 mm, które faktycznie pochodzą z 1939 r.) a następnie ręcznie pozmieniałem na daty faktycznie pasujące do dat budowy okrętu i faktycznych dat opracowania poszczególnych modeli uzbrojenia. Zapewne ma to jakiś wpływ na kalkulację, ale nie da się zrobić nic lepszego, a nawet oszacować, jak to wpływa na symulację - za wyjątkiem tego, że okręt może mieć co najwyżej niedoszacowane parametry, tzn. w rzeczywistości mógłby mieć lepsze, na skutek tego, że nowsze (bardziej zaawansowane technologicznie) komponenty (np. układ napędowy o mocy potrzebnej do osiągnięcia zadanej prędkości) mogły by być lżejsze. A tym samym możliwa była by poprawa w charakterystyk okrętu w innych aspektach, np. poprawa opancerzenia. Ale stopień tej poprawy jest moim zdaniem nie do oszacowania.
UsuńA jednak!
OdpowiedzUsuńZ Mk-26 i Standardami, Mk 45 i Phalanxami byłby to całkiem samodzielny okręt. Na pewno czułby się lepiej pod kołderką zakładaną przez jednostki z Aegisem, jednak nie byłby to warunek sine qua non jego bytności na współczesnym polu walki.
Jak pisałem we wcześniejszym wątku, z nowoczesną amunicją 406 mm brałbym jako okręty antykalinigradzkie z pocałowaniem w rękę!
Przeciwko niedoszłym sowieckim krążownikom superciężkim klasy "Kaliningrad" użycie tego okrętu nie wydaje się możliwe z uwagi na zbyt dużą różnicę ich prędkości maksymalnych (około 10 węzłów). Ponadto okręt amerykański byłby bardzo wrażliwy na "gęsty" ogień z dalekiego dystansu. Sowieckie działa 220 mm L/65 miały osiągać donośność prawie 50 km i szybkostrzelność dochodzącą do 6 strz./min. Nie są to parametry "wydumane", bo prototyp armaty przeszedł próby poligonowe w listopadzie 1954 r.
UsuńŁK
W latach osiemdziesiątych dychawiczny przemysł sowiecki nie był już w stanie zbudować okrętów z wielkimi działami.
UsuńChodzi mi o hipotetyczną sytuację, w której Amerykanie w latach 90. wycofują te świeżo zbudowane jednostki w ramach zimnowojennych cięć, a później oferują je nowym sojusznikom z NATO, w tym Polsce. Celem oddziaływania nie byłyby krążowniki, tylko Obwód Kaliningradzki.
Usuń@Jasta - zawsze możemy pomyśleć o jakiejś przebudowie pod kątem PMW około roku 2000. Byłoby ciekawie :) Choć jak znamy realia naszej floty, to okręt byśmy wzięli w niezmienionym kształcie i z zapasem 10 pocisków na działo :( No, ale wreszcie mielibyśmy pancernik!
Usuń@ŁK - owszem, ale ten typ działa nie wszedł na uzbrojenie. Realnie flota ZSRR w latach 80-tych nie miała żadnych ciężkich okrętów artyleryjskich, a jedynie ostatnie z pozostających w służbie krążowników typu Swierdłow z 6-calówkami. No i nie zapominajmy, że ten okręt chyba tylko ze względów propagandowo-marketingowych (chęć zainteresowania pomysłem decydentów) miał być klasyfikowany jako pancernik. W rzeczywistości to relatywnie tani i prosty okręt wsparcia artyleryjskiego, czyli jednostka bardziej odpowiadająca koncepcji pierwszo- i drugowojennych monitorów. Zdecydowanie nie przewidziana do wdawania się w pojedynki artyleryjskie z okrętami wroga.
UsuńSądziłem, że chodzi o krążowniki klasy "Stalingrad" tzw. Projekt 82. 3 takie okręty rozpoczęto w latach 1951 - 1952 i zamknięto realizację bezpośrednio po śmierci Stalina. :) Zastosowanie okrętu, jako monitora przeciwko miastu zmienia postać rzeczy. Choć i w tym wypadku nie wzbudza mojego entuzjazmu. To miasto było, jest i będzie potężną twierdzą, której atakowanie jest obarczone dużym ryzykiem...
UsuńŁK
Myślę, że nie tyle przeciw miastu, co przeciw celom militarnym w obwodzie, np. bazie w Bałtijsku? Sam Kaliningrad leży dość daleko od morza, właściwie na granicy zasięgu, a okrętu nie wprowadzimy przecież na Zalew Wiślany. Od północy jest ciut bliżej, ale i tak jest to dość problematyczne, bo okręt nie podejdzie do samej plaży. Zresztą po co ostrzeliwać miasto?
UsuńOczywiście, chodziłoby o rażenie celów militarnych, przeciwko którym WP kupuje i lokuje w odległości umożliwiającej oddziaływanie na OK Kraby, w sporej mierze będzie to też dotyczyło HIMARSów. Jest to lot fantazji bardzo swobodny nawet jak na realia alternatywnego bloga, ale pociski 406 mm byłoby potężnym środkiem oddziaływania na wyrzutnie Iskanerów czy S-XXX. Bardzo pożądana byłaby nowoczesna amunicja niosąca na ponad 100 km, technicznie w realiach 60 km dla kalibru 155 mm zupełnie wykonalne, przy tym o korygowanym torze lotu. Mimo to pozostawałaby względnie tania w porównaniu z uzbrojeniem lotniczym czy Tomahawkami, a okręty byłyby dobrze zabezpieczone przed rosyjskimi systemami rakietowymi.
UsuńMyślę, że przy nowej amunicji modernizacja przez zastosowanie wyrzutni Mk 41 dla ESSM i dostosowanie do strzelania SM-2 byłaby więcej niż wystarczająca, aby okręty pozostawały w bałtyckich realiach groźne jeszcze dziś i przez ładnych parę lat.
Nowoczesna amunicja bardzo by się przydała. Jeśli by się udało zrealizować choćby w przybliżeniu to co planowała w tym zakresie US Navy, to by było naprawdę ciekawie. Chyba najbardziej niezwykłym projektem był pocisk podkalibrowy 279 mm, o wadze 295 kg, który miał mieć zasięg 100 Mm (185 km!) i naprowadzanie za pomocą GPS. Mógłby by to być naprawdę fascynujacy oręż. Praktycznie cały teren obwodu byłby w zasięgu ognia z morza, a znaczna jego część - osiągalna w zasadzie bez wychodzenia z portu ;)
UsuńBrzmi jak folder reklamowy oferty na „Mieczniki”.
UsuńNawet stare SM-1 trzymałyby w dość bezpiecznej odległości nosiciele uzbrojenia, SM-2 po modernizacji dałyby spore bezpieczeństwo wobec rosyjskich pocisków przeciwokrętowych. Czyli szkoda, że Amerykanie tego nie zbudowali :(
No prawie - może Amerykanie to przeczytają i jeszcze go nam zaoferują, w końcu wieże wciąż istnieją ;)
UsuńNa szczęście dorobiliśmy się fazy analityczno-koncepcyjnej, która bardzo dobrze chroni nas przed wszelkimi ofertami.
UsuńJak na "monitor" jest zdecydowanym szybkobiegaczem. :) Ciekawa, "modernistyczna" architektura. Ekstremalnie słabe jest opancerzenie pokładu. Czyżby wykluczony jest atak na okręt z powietrza lub ostrzał z dalekiego dystansu?
OdpowiedzUsuńŁK
W opancerzeniu okrętu z początku lat osiemdziesiątych nacisk byłby na ochronę przed pociskami manewrującymi.
UsuńPancerz jest zapewne warstwowy. Nie zastanawiałem się nad przystosowaniem systemu Chobham dla okrętów, ale uważam to za możliwe.
Nawet najnowszej generacji opancerzenie poziome grubości 25 mm wydaje się nazbyt skromne. Rozumiem, że przy burcie grubości 114 mm nie dało się zrobić nic więcej, by projekt "spiął się". Nie jestem znawcą pocisków manewrujących, ale czy przypadkiem nie jest tak, że lot horyzontalny wykonują one na minimalnym pułapie, a następnie, tuż przed celem wznoszą się, by uderzyć z góry? Chyba gdzieś widziałem taką animację... Mogę się jednak mylić. Może są Koledzy biegli w tych zagadnieniach...
UsuńŁK
Opancerzenie nie imponuje może grubością, zwłaszcza jak na standardy prawdziwych pancerników z czasów świetności tej klasy okrętów. Tutaj mamy okręty z pancerzem 114 mm na burcie i 61 mm pokładu na śródokręciu (25 mm to wartość uśredniona dla całego kadłuba – dziób i rufa nie mają opancerzenia). Czy to mało czy dużo? Przydało by może się więcej, ale nie weszło;) Jest to natomiast wada w moim odczuciu o tyle akceptowalna, że okręt nie jest przeznaczony do walki artyleryjskiej z wrogimi pancernikami (tych zresztą przecież nie było) ani nawet krążownikami, tylko raczej z pozycjami wroga na lądzie, bateriami brzegowymi itp. Nie trudno też sobie wyobrazić udział okrętu w konfliktach o sporej asymetryczności, wobec realnie słabego przeciwnika.
UsuńInna kwestia to realna odporność tego pancerza. Ponieważ w tym czasie w rzeczywistości nie konstruowano okrętów pancernych, jesteśmy skazani na spekulacje. Osobiście spodziewam się opracowania nowoczesnego typu opancerzenia, którego realna odporność była by znacząco większa niż takiej samej grubości klasycznego pancerza stalowego. Odwołanie się do pancerzy czołgowych jest tu jak najbardziej na miejscu. Specjalistą od broni pancernej nie jestem, ale gdzieś czytałem, że nowoczesne pancerze wozów bojowych potrafią mieć odporność odpowiadającą 800 mm pancerza stalowego albo i więcej. Sądzę więc, że dla tego okrętu możemy założyć bezpiecznie, że zastosowane grubości (114 mm burta i 61 mm pokład) stanowią ekwiwalent co najmniej 2 razy grubszego pancerza stalowego (czyli ok 230 mm burta i 120 mm pokład). A to już całkiem dobry wynik, zwłaszcza w kontekście tego, że w owym czasie flota ZSRR nie posiadała okrętów z artylerią cięższą niż 152 mm. Co do odporności na trafienia rakietami – trudno wyrokować. S. Lipiecki dowodził, że rakiety z pancerzem sobie nie radzą – ich głowice raczej wybuchną przy zetknięciu z nim, niż dokonają penetracji, gdyż nie mają takiej energii kinetycznej jak pocisk artyleryjski i nie są same w sobie tak wytrzymałe jak on (miałą by to być przesłanka do ewentualnego powrotu pancerników jako klasy okrętów wojennych w przyszłości). Czy tak jest naprawdę, trudno ocenić, o ile mi wiadomo nie robiono testów rakieta kontra pancerz. Osobiście obawiałbym się jednak ciężkich przeciwokrętowych pocisków rakietowych, takich jak Granity wystrzeliwane przez okręty podwodne typu 949 (Oscar I/II). Ale tu chyba wyjścia nie ma – zabezpieczenie okrętu o wyporności rzędu 10.000 ton przed uderzeniem takiego monstrum raczej nie jest możliwe. Pozostaje liczyć, że okręty osłony nie dopuszczą do takiego trafienia.
Przywołałem pancerz Chobham, bo był to ówcześnie szczyt nowoczesności, jednak pancerz okrętowy byłby inny. Pancerze czołgowe projektuje się głównie pod kątem ochrony przed pociskami kumulacyjnymi, dla nich są te przeliczniki, które dzisiaj przekraczają już metr litej stali.
UsuńOkręt raczej nie oberwie pociskiem kumulacyjnym, a jeśli już, to peszek - musi przetrwać. Główne zagrożenia dla tych okrętów to pociski manewrujące (najczęściej z głowicami burzącymi o masie kilkudziesięciu lub kilkuset kilogramów, nie znam się za bardzo na ówczesnych sowieckich systemach naprowadzania czy to miało w burtę trafić, czy w pokład), ciężka artyleria polowa (np: 2S7 Pion), kierowane laserowo lub (to groźniejsze) optycznie przeciwpancerne bomby lotnicze (KAB-1500) i taktyczna broń atomowa. Pocisk manewrujący jest raczej duży i da się go zestrzelić Phalanxem. Samoloty z bombami kierowanymi należy powstrzymać przed zrzutem, a jak już zrzucą, to bomba kierowana laserowo chybi, jeśli samolot zostanie zestrzelony w początkowej fazie jej lotu (straci namiar); naprowadzana optycznie nie potrzebuje zewnętrznych wskazówek, więc trzeba ją zestrzelić Phalanxem albo ogłupić środkami optycznymi (zasłona dymna, flary itp). Artylerię polową trzeba rozwalić, bo jej ostrzał jest nie do powstrzymania, nawet jeśli Phalanx zestrzeli 2-5 pocisków z kilkudziesięciu czy kilkuset nadlatujących, to nie robi różnicy. Broń atomowa musi być unieszkodliwiona przed odpaleniem albo zostanie z Kearsarge'a pył.
Zapomniałem. W latach osiemdziesiątych rakietowe systemy przeciwlotnicze US Navy miały już zdolność zwalczania pocisków manewrujących. Więc nawet z pokaźnej salwy Granitów do Kearsarge'a może nic nie dotrzeć. Phalanx jest drugą linią obrony.
UsuńZapewne nie byłby to pancerz dokładnie taki jak czołgowy, ale jednak istotnie zmodyfikowany w stosunku do tych z czasów DWS, o znacznie większej odporności. Założyłem
Usuń(chyba dość bezpiecznie) że mógłby być 2x odporniejszy niż realnie istniejące pancerze. Niestety, trudno to jakkolwiek zweryfikować, bo realnych odpowiedników brak. Jeżeli się nie pomyliłem, to przy zastosowanych grubościach powinien skutecznie zabezpieczać przed istniejącą artylerią okrętową ZSRR (152 mm) czy lądową (203 mm Piony). A ochronę przed innymi rodzajami broni muszą wziąć na siebie Phalanxy i ewentualnie eskorta.
Połączenie dwóch epok, a przy okazji dwóch klas okrętów (pancernika i monitora). Oryginalne, ale nie wiem, czy sprawdziłoby się w praktyce. Hybrydy z reguły ładnie się prezentują, ale... Rozważania związane z obwodem kaliningradzkim przywołują na myśl historię „Furiousów”; też były budowane z myślą o działaniach na Bałtyku i wiadomo, co z tego wyszło. Sądzę również, że bardziej przydałby się mniejszym marynarkom sojuszniczym (nam w pierwszym rzędzie); w amerykańskiej by „zginął” jako jakiś tam przestarzały, artyleryjski okręt wsparcia ogniowego.
OdpowiedzUsuńAle jako pomysł – bardzo ciekawe i nieszablonowe; może dałoby się zaproponować jakiś ciąg dalszy? Z doświadczeń wietnamskich wynikało, że „dostarczenie” na ląd określonej ilości materiału wybuchowego przez działa pancernika 406 mm jest dziesięciokrotnie tańsze niż przy użyciu lotnictwa, więc racjonalne uzasadnienie jest.
Aleksander
W US Navy raczej ten okręt nie byłby wysyłany na Bałtyk – myślę, że zdecydowanie za duże byłoby ryzyko utraty na tak ograniczonym akwenie w warunkach pełnoskalowej wojny z ZSRR i w sytaucji gdy całe południowe wybrzeże należało do państw UW. Co innego jakieś interwencje w krajach trzeciego świata, co jak wiadomo, w latach 80-tych USA zdarzało się dość często. Natomiast dywagacje w kwestii Obwodu Kaliningradzkiego to już taka alternatywa „zagnieżdżona” (alternatywa w alternatywie), w zupełnie innych warunkach (lata 2000+) i można je uznać za konsekwencję ewentualnego uznania przez US Navy, że ten okręt jednak dla niej nie byłby wystarczająco przydatny.
UsuńNatomiast, jako miłośnik okrętów artyleryjskich, zgodzę się jak najbardziej co do uzasadnienia ekonomicznego takiej jednostki, czyli kosztów wysłania na ląd określonej ilości materiałów wybuchowych ;) Sądzę, że podobne założenie przyświecało twórcy koncepcji w latach 80-tych.
Siedzę, czytam i się zastanawiam...
OdpowiedzUsuńJako eks pancerniak...
Z wpisów wnoszę że kol. Stonk również ma zainteresowania "lądowe", a nawet jeśli nie, to jego wpisy są najwyżej wartości.
@dV.
"Choć jak znamy realia naszej floty, to okręt byśmy wzięli w niezmienionym kształcie i z zapasem 10 pocisków na działo :( No, ale wreszcie mielibyśmy pancernik!"
Nawet gdyby nie miał amunicji do dział głównych oraz średnich i tak byśmy wzięli. Amunicję się "zorganizuje", najwyżej amerykańce się zdziwią gdzie "zniknęła" ich amunicja. Polak potrafi.
Ponadto kolegi wpis to coś więcej.
To niespełnione marzenie PMW o pancerniku a jeśli nie to choć krążowniku. Z wpisu wychodzi to samo "pragnienie" jak się okazuje równie silne w 2020r jak i 1920r.
@ŁK
Pancerz.
Szanowny kolego.
Wszystkie teraźniejsze pociski p-okrętowe są skonstruowane do atakowania nieopancerzonych okrętów. Pomimo prędkości i masy brak im zdolności penetracji pancerza. To nie są pociski ppanc. "Granit" walący w opancerzoną burtę (lub pokład) tego okrętu wywoła imponującą kulę ognia. I tyle. W części nieopancerzonej narobi szkód ale okręt przetrwa. System AoN chroni okręty pancerne WWII nawet w XXIw.
@dV
OdpowiedzUsuńEkonomia nie ma nic wspólnego z prestiżem.
Dzień Dobry/Wieczór,
OdpowiedzUsuńHem.. kadłub mi się podoba (można by go gdzieś jeszcze wykorzystać) ale to co jest nad kadłubem.. (szczególnie wieża) wygląda.. kuriozalnie olbrzymie...
Pozdrawiam,
Kpt.G
Wieża jest olbrzymia? No to zaczekaj parę chwil ;)
UsuńWygląda ciekawie, kadłub robi robotę.
OdpowiedzUsuńDziekuję, nieskromnie powiem, że też mi się podoba;) I mówię to jako generalnie miłośnik zdecydowanie odmiennej stylistyki okrfęów (XIX w.)
Usuń