wtorek, 28 września 2021

Pomocnicze okręty przeciwlotnicze

 Dziś propozycja przebudowy dwóch przedwojennych polskich drobnicowców motorowych (Lechistan i Lewant) na pomocnicze pełnomorskie okręty przeciwlotnicze. Z racji typowej dla ówczesnych frachtowców prędkości, wynoszącej 12 w., wyobrażam sobie, że okręty te mogły by płynąć w składzie eskorty konwoju, stanowiąc jego zabezpieczanie przed atakami lotniczymi. Jako główne uzbrojenie okręty otrzymały 8 dział 4-calowych (102 mm) Mk XVI L/45 w stanowiskach podwójnych z maskami, podobnymi do tych takimi jakie otrzymała m.in. nasza Błyskawica, a w Royal Navy – niezliczona wręcz liczba okrętów. Działa te zlokalizowano ponad dotychczasowymi ładowniami, w których zaaranżowano magazyny amunicyjne oraz pomieszczenia dla dodatkowego personelu. Oprócz dział 4-calowych, na uzbrojeniu jednostki znalazły się 3 poczwórne stanowiska 40 mm pom-pomów oraz 4 pojedyncze 20 mm działka Oerlikona.








Lechistan, polish  auxiliary anti-air ship laid down 1929, rebuilt 1941

Displacement:
    3 161 t light; 3 274 t standard; 3 551 t normal; 3 772 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    305,12 ft / 288,65 ft x 43,01 ft x 16,99 ft (normal load)
    93,00 m / 87,98 m x 13,11 m  x 5,18 m

Armament:
      8 - 4,02" / 102 mm guns (4x2 guns), 32,38lbs / 14,69kg shells, 1934 Model
      Dual purpose guns in deck mounts
      on centreline ends, evenly spread, 2 raised mounts - superfiring
      12 - 1,57" / 40,0 mm guns (3x4 guns), 1,95lbs / 0,88kg shells, 1923 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on centreline, evenly spread, 2 raised mounts
      4 - 0,79" / 20,0 mm guns in single mounts, 0,24lbs / 0,11kg shells, 1939 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on side ends, evenly spread
    Weight of broadside 283 lbs / 129 kg
    Shells per gun, main battery: 250

Armour:
   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    1,46" / 37 mm    0,98" / 25 mm              -
    2nd:    0,98" / 25 mm          -                  -
    3rd:    0,98" / 25 mm          -                  -

Machinery:
    Diesel Internal combustion motors,
    Direct drive, 1 shaft, 1 409 shp / 1 051 Kw = 12,00 kts
    Range 10 000nm at 10,00 kts
    Bunker at max displacement = 498 tons

Complement:
    229 - 298

Cost:
    £0,586 million / $2,343 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 35 tons, 1,0%
    Armour: 26 tons, 0,7%
       - Belts: 0 tons, 0,0%
       - Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
       - Armament: 26 tons, 0,7%
       - Armour Deck: 0 tons, 0,0%
       - Conning Tower: 0 tons, 0,0%
    Machinery: 43 tons, 1,2%
    Hull, fittings & equipment: 3 056 tons, 86,1%
    Fuel, ammunition & stores: 389 tons, 11,0%
    Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      25 812 lbs / 11 708 Kg = 797,2 x 4,0 " / 102 mm shells or 10,5 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,06
    Metacentric height 1,6 ft / 0,5 m
    Roll period: 14,4 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 100 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,17
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 2,00

Hull form characteristics:
    Hull has a flush deck
    Block coefficient: 0,589
    Length to Beam Ratio: 6,71 : 1
    'Natural speed' for length: 16,99 kts
    Power going to wave formation at top speed: 32 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 0,00 degrees
    Stern overhang: 16,47 ft / 5,02 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        25,00 ft / 7,62 m
       - Forecastle (13%):    14,99 ft / 4,57 m
       - Mid (50%):        13,98 ft / 4,26 m
       - Quarterdeck (13%):    12,96 ft / 3,95 m
       - Stern:        16,96 ft / 5,17 m
       - Average freeboard:    14,74 ft / 4,49 m

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 14,1%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 102,0%
    Waterplane Area: 8 775 Square feet or 815 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 896%
    Structure weight / hull surface area: 206 lbs/sq ft or 1 008 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 3,22
        - Longitudinal: 9,07
        - Overall: 3,57
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is excellent
    Room for accommodation and workspaces is adequate
    Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
    Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather

Lechistan (1929, rebuilt 1941)
Lewant (1930, rebuilt 1941)

54 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa propozycja. Chociaż uważam, że z wytrzymałością na uderzenia torpedami, to chyba jednak przesada. Również ustawienie pom-pomów na dziobie i rufie wydaje się - delikatnie mówiąc - kontrowersyjne. Myślę, że lepsze byłoby postawienie 4 podwójnych Boforsów na śródokręciu zamiast trzech zestawów pom-pomów.
    A swoją drogą to ciekawe, jak długo by wytrzymały w służbie konwojowej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, z tą odpornością to jest absurd i nie należy w ogóle zwracać na to uwagi. Ja przynajmniej tak czynię. Okręty nie dociążone zawsze mają niebotycznie zawyżona odporność i nie da się nic z tym zrobić, bo nie ma żądnego sposobu by rzetelnie określić taką odporność (trafienie trafieniu nie równe). A skoro nie ma sposobu by to poprawić, można to jedynie zignorować (inna sprawa, że niektóre krążowniki pomocnicze, mając ładownie wypełnione jakimiś beczkami czy innym rupiecie, potrafiły czasem wytrzymywać jakieś kosmiczne ilości trafień torpedami. Co do pelotek, to jak sądzę masz wątpliwość czy na końcach kadłuba jest miejsce dla platform pod nie. Uznałem, że przy dość „pękatych” kształtach kadłuba statku handlowego powinno dać się je tam umieścić. Daje to niezłe pola ostrzału, a jest też chyba technicznie wykonalne. Podobnie ulokowane stanowiska na dziobie miał np. szwedzki Alvsnabben, też proweniencji cywilnej.
      Czy lepsze były by Boforsy – obiektywnie pewnie tak, choć nie wiem czy akurat w ustawieniu na śródokręciu. Pewnie musiały by być na burtach, i strzelały by każde tylko na swoją burtę, a ak jak zaproponoałem wszytkie lufy mogą walić na każdą z burt. Ponadto, z Boforsami to był spory deficyt wtedy, i realnie wiele okrętów miało faktycznie wciąż miało pom-pomy. Zwłaszcza dla jednostki pomocniczej wydaje się to rozwiązaniem bardziej prawdopodobnym.

      Usuń
    2. O pelotkach napisałem z dwóch powodów.
      1. Pom-pomy ustawione na końcach kadłuba w zasadzie blokują ostrzał ze stodwójek wzdłuż płaszczyzny symetrii.
      2. Są również dość ciężkie, jak na niewielki kadłub statku. Trzeba tez wziąć pod uwagę ich wysokie usytuowanie, zwłaszcza zestawu za kominem.
      Zastanawia mnie również tylny maszt, który może warto byłoby zastąpić wytykiem antenowym (jak na Gromie) w taki sposób, żeby było możliwe przesunięcie ku rufie środkowego stanowiska pom-pomów. Zwiększyłoby to trochę kąty ostrzału tego zestawu w stronę sektorów dziobowych.
      Ale to tylko takie moje dywagacje...

      Usuń
    3. 1. Tak, ale świadomie przyjąłem, że główną rolą tych dział jest zwalczanie samolotów, a więc z definicji strzelanie na dużych kątach podniesienia, ponad stanowiskiem pom-pomów. Uznałem, że taka dyslokacja stanowisk będzie więc dopuszczalna, a nawet zasadna z punktu widzenia maksymalizacji siły ognia plot.
      2. Ciężarem się tu jakoś specjalnie nie przejmowałem, przyznaję ;) Ale ile ono mogło ważyć, jakieś 10 ton, chyba nie więcej. Więc to chyba nie jest jakaś dramatycznie wielka waga jak na okręt o wyporności rzędu 3500 ton?
      Co do tylnego masztu – racja, tak było by praktyczniej, i możemy przyjąć taką modyfikację w toku służby okrętów, pod wpływem doświadczeń bojowych. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że wzorowałem się na autentycznych brytyjskich okrętach tego typu, które mi się osobiście bardzo podobają (a jak wiesz, lubię rysować jednostki ładne, nawet jeśli to uroda specyficzna;)) a które miewały po 2 maszty (np. Springbank, Tynwald).

      Usuń
    4. No to mamy teraz jasność co i skąd się wzięło.
      Jeśli tylny komin ma zostać, to może warto umieścić na śródokręciu pom-pomy przy burtach. Nie dość, że będzie więcej działek, to jeszcze polepszy im się poziome kąty ostrzału :)

      Usuń
    5. Chyba maszt? Bo komin jest jeden;) Natomiast co do pom-pomów na burtach to nawet o tym myślałem, ale kłopot jest tam o tyle że są łodzie i nadbudówka do samej burty. Oczywiście wszystko można zlikwidować i przenieść gdzie indziej, ale poszedłem inną (mniej „inwazyjną”) drogą i dałem stanowisko do góry. Ostatecznie można się pozastanawiać co lepsze – jedno stanowisko wyżej w osi symetrii czy dwa niżej przy burtach. Sumaryczna siła ognia na jedną burtę pozostaje taka sama. Co do kątów ostrzału, to IMO zależy. Jeśli by wybebeszyć całe śródokręcie to pewnie tak. Jeśli by go jednak nie ruszać i stanowiska dać na wysokości tylnego masztu, to chyba raczej nie.

      Usuń
    6. Masz rację, chodziło o maszt. Natomiast pom-pomy przy burtach, to tylko zamiast stanowiska na śródokręciu. Natomiast co do łodzi, to chyba nie potrzeba tym jednostkom aż czterech łodzi, więc tylną parę można usunąć. Stanowiska burtowe miałyby tę zaletę, że nie przeszkadzałby im ani komin, ani maszt. O tym głównie myślałem proponując takie rozwiązanie...

      Usuń
    7. Szczezre mówiąc, nie jestem do końca zorientowany jak wygląda kwestia tego, ile łodzi jest montowane na okręcie i czy w ogóle są jakieś ogólne prawidła w tym zakresie. Być może wszystko zależy od konkretnej floty i epoki. Muszę się przyznać, że ja zawsze to robię „na czuja”, czyli wg własnego widzimisię;) Tu uznałem, że dość liczna artyleria plot spowoduje znaczny wzrost liczebności załogi, co uzasadni te 4 łodzie + kilka pontonów.

      Usuń
    8. @Peperon.
      Za wpis o zdjęciu łodzi ratunkowych z okrętu stał się kolega "ulubieńcem" załogi. Ja bym się trzymał od okrętu, na kolegi miejscu, z daleka żeby nie przyszło koledze sprawdzać jak się pływa nocą, bez łodzi, w morzu do którego "prawie samemu" się wpadło...:).

      Usuń
    9. @ Rafał.
      Łoj tam, łoj tam... Niszczyciele miały podczas DWS po jednej łodzi na burcie i załogi jakoś nikogo nie wywalały za burtę, a Ty chciałbyś "mnie kąpać" za pozostawienie dwóch na pokładzie. Gdyby załoga dowiedziała się, że dwie łodzie zabieram w zamian za 4 działka plot, to jeszcze by mi po kolejce postawili ;D
      @ dV.
      Pontonów, czy raczej tratew, to możesz składować na pokładzie ile wlezie w różnych rozmiarach. A to jeszcze zależy, jak liczna załoga będzie. Trzeba mieć na uwadze fakt, że łodzie są najczęściej używane na redach i podczas postoju okrętu na beczkach. W razie zatonięcia okrętu podczas walki i tak będą albo uszkodzone albo rozbite. Czyli jakby nie patrząc, to i tak nie do użycia :) A tratwy i kapoki to podstawa ratunku...

      Usuń
    10. Przykład HMAS "Sydney" kontra "Kormoran" pokazuje jasno że środków ratunkowych, w tym łodzi, nigdy za wiele. Z "Sydney" nikt, z "Kormorana" prawie wszyscy. W ŁODZIACH. Z "Sydney" nie strzelali do łodzi czy co?. Wniosek. "Sydney" miał za mało łodzi ratunkowych. Stwierdzenie że,to przykład extremum walki, odeprę.
      Taki "Titanic". Wmów mi kolego że było na nom za dużo łodzi ratunkowych i trochę można by zabrać.

      Usuń
    11. Ucz się kolego pływać. A jeśli umiesz,to na długie dystanse.

      Usuń
    12. Literówki to durny edytor.
      Mimo wszystko, za brak korekty wpisu, przepraszam.

      Usuń
    13. Ilu ludzi uratowało się w łodziach z Bismarcka,czy Atlantisa ? Załodze Scharnhorsta też łodzie pomogły, jak umarłemu kadzidło. O takich pięknych nieszczęśnikach, jak Zara i Fiume to nawet nie ma co wspominać, a oba te krążowniki miały więcej łodzi niż Sydney. Czy Wilhelm Gustloff miał zabezpieczoną większą ilość miejsc w łodziach, niż Titanic ? Ale żeby nie było, że się tylko czepiam słówek, to przykład z innej beczki. Ilu pasażerów zeszło do łodzi po katastrofie Andrei Dorii, a ilu po wypadku Costa Concordii ?
      Zresztą z naszego podwórka też parę przykładów by się znalazło, ale dajmy sobie spokój. Tym bardziej, że podczas wojny były przypadki, że odnajdywano łodzie na morzu - puste lub z nieboszczykami. Wychodzi na to, że nie zawsze szalupa oznacza ratunek, a tylko przedłużoną agonię...

      Usuń
    14. Niezależnie od wszystkich przykładów które przytaczasz, mam jednak wrażenie, że łodzie traktowano także jako środek ratunkowy, a nie tylko komunikacyjny na redzie. Jeżeli mam rację, to rezygnacja z nich czy nawet ograniczanie ich liczby wydaje się mało prawdopodobne. Ale nie upieram się, bo pewności nie mam ;)

      Usuń
    15. O przydatności łodzi podczas działań wojennych najlepiej świadczą losy łodzi na naszych niszczycielach w Anglii. Wiem, że głównym powodem było pozbawienie ich nadmiarowych mas wyniesionych, ale gdyby były naprawdę potrzebne, to by ich nie zdejmowano. Nie mam zamiaru upierać się przy likwidacji łodzi, bo to nie mój projekt, ale warto zastanowić się nad priorytetami czasu wojny. Albo uzbrojenie albo sprzęt dodatkowy, którym są łodzie okrętowe.
      Myślę, że to powinno zamknąć wątek o łodziach, bo wyglądają na ważniejsze od całej reszty z uzbrojeniem na czele ;)

      Usuń
    16. @ dV
      W tym całym zamieszaniu zapomniałem pogratulować Ci wersji kamuflażu. Zwłaszcza malowania nr 4 i 5 zyskały moje uznanie :D

      Usuń
    17. dzieki :)
      A co do łodzi - myślę, że faktyczna użyteczność i przydatność do określonych zastosowań to jedno, a panujące na ten temat poglądy - to może być co innego. Nie negując więc w żaden sposób tego co napisałeś (bo w gruncie rzeczy się z tym zgadzam), mam jednak wrażenie, że w owym czasie (lata DWS) uważano łodzie jednak za środek ratunkowy. Choć nie mam za bardzo argumentów na poparcie tej tezy, tak mi się tylko zdaje :)

      Usuń
  2. Ciekawy pomysł. Przydatne były by okręty.
    Mnie akurat ustawienie pom-pomów wydaje się właściwe. Przecież, tak na dobrą sprawę, okręt ma bronić, głównie, innych a nie siebie. To ustawienie daje świetne kąty prowadzenia ognia plot. Pomijam przy tym moja opinię o przydatności tego przerośniętego Maxima w realiach WWII. Anglicy uważali je za spełniające ich oczekiwania ale, w sumie, czego oczekiwać po decydentach którzy uważali do 40-41r że dwupłatowce to dobre samoloty torpedowe i myśliwskie...
    A wyliczoną odporność na torpedy to bym sobie, raczej, w buty włożył...Cud nad cudy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odporność na 102mm zresztą też...

      Usuń
    2. Ja zamiast wypychać buty olewam tą kwestię, podobnie jak parę innych komunikatów springsharpa;) Nie należy ich traktować zbyt dosłownie, bo widać wyraźnie że są formułowane na podstawie jakichś nadzwyczaj uproszczonych algorytmów. Co do pom-pomów – opisałem powyżej w odpowiedzi Peperonowi, skąd taki a nie inny wybór uzbrojenia.

      Usuń
  3. Propozycja realizuje ideę, nad którą sam dość długo myślałem, a efekt finalny jest całkowicie zbieżny z moimi oczekiwaniami w tym zakresie. Obydwa motorowce (prędkość 12 węzłów to jednak nieco ponad ówczesny standard dla małych drobnicowców pełnomorskich!) z powodzeniem mogłyby być zaklasyfikowane jako pomocnicze krążowniki przeciwlotnicze (siła ognia równa przebudowanym brytyjskim krążownikom klasy "C"). Działka 40 mm Vickersa nie tylko prawidłowo odwzorowują realia epoki (40 mm Boforsów brakowało wtedy dla 100 % jednostek bojowych "I linii"), ale stanowią normę w uzbrojeniu jednostek adaptowanych, nawet do końca DWS. Powiem więcej: gdybyś zamiast 20 mm Oerlikonów dał poczwórne 12,7 mm Vickersy, też byłoby to zgodne z rzeczywistością tej epoki. W sumie bardzo ciekawa konwersja i można by temat kontynuować w jakieś dalszej perspektywie, niekoniecznie wyłącznie w odniesieniu do PMW.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, zainspirowałeś mnie do tej konwersji w którejś z poprzednich dyskusji. Stąd sprawiedliwie oddaję Ci współautorstwo tej koncepcji :)
      Istotnie, prędkość 12 w. to nieco ponad ówczesny standard, stąd nie będę oponował przesadnie wobec sklasyfikowania tych okrętów jako pomocniczych krążowników plot. Zawsze to miłe dla naszego ego, mieć nie tyle krążownik, co od razu dwa :)
      Natomiast inne jednostki przeciwlotnicze też się szykują. Uchylę rąbka tajemnicy, że mam coś ciekawego dla floty japońskiej ;)

      Usuń
    2. Dziękuję za miłe słowa. Takie nieortodoksyjne, ale nie pozbawione realizmu, okręty są rzeczywiście bardzo ciekawe. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na maszynownię okrętu. "Petrol Internal combustion motors" oznacza raczej benzynowe silniki niskoprężne, a nie diesle. Chyba, że narzuca taką nomenklaturę sam program.
      ŁK

      PS. Zapowiedź podobnego (?) okrętu dla Japonii jest bardzo frapująca. :)

      Usuń
    3. Z tego co wiem były to motorowce z silnikami spalinowymi (w domyśle - klasyczne spalinowe, niskoprężne). Z informacją, że to były silniki diesla nigdzie się nie spotkałem. Więc określenie użyłem celowo, przy założeniu że to nie były diesle.

      Usuń
    4. ps. jednostka dla Japonii to będzie coś o podobnej funkcji, ale jednak to znacznie bardziej "rasowy" okręt ;)

      Usuń
    5. Książka J. Pertka "Druga mała flota" (Poznań, 1973) zawiera suplement autorstwa Jerzego Micińskiego z rysunkami Stefana Kolickiego i Jerzego Litwina, z sylwetkami, danymi technicznymi i "życiorysami" statków PMH z lat 1939 - 1945. Tamże, na stronie 459 są informacje o "naszych" statkach. Napęd ich stanowiły pojedyncze, 6-cylindrowe motory Eriksbergs M.V. o mocy 2000 KM. Stocznia Eriksbergs M/V A/B należała w latach 20-tych do bardzo nowoczesnych i stanowiła część koncernu, kierowanego przez wybitnego szwedzkiego specjalistę żeglugowego
      - Dana Broströma.
      ŁK

      Usuń
    6. Znalazłem artykuł o Lewancie w MSIO 1-2/2014. Jest tam wyraźnie wskazane, że miał on diesle, zatem dokonałem stosownej korekty w raporcie.

      Usuń
    7. Japoński, ale takie okręty zdecydowanie widziałbym również u Włochów oraz Niemców (u tych ostatnich w szczególności na Morzu Śródziemnym).

      Usuń
    8. @ Jasta: W pełni popieram powyższe stanowisko! :) Morze Śródziemne, aż do końca 1943 r., stanowiło akwen bardzo intensywnych operacji lotniczych, których swoiste apogeum przypadło na walki o Dodekanez w jesieni 1943 r.
      ŁK

      Usuń
    9. A Niemcom aż do wycofania się Włoch z wojny brakowało stosownych platform okrętowych, statki z kolei dawało się jakoś wygospodarować. Jednostki tego rodzaju mogłyby w 1944 być przydatne również na Morzu Czarnym.

      Usuń
    10. Niemcy zmobilizowali na Morzu Śródziemnym znaczne ilości jednostek zdobycznych, francuskich i włoskich, w tym również takie, które miały rodowód cywilny. Takie konwersje byłyby zatem utrzymane w realiach zmagań na Morzu Śródziemnym, w II połowie DWS.
      ŁK

      Usuń
    11. Taki okręt faktycznie by im się przydał i byłby realny, choćby właśnie dlatego, że nie mieli specjalnie własnych jednostek na tamtym teatrze i opierać by się musieli na zdobycznych, często cywilnego pochodzenia. Natomiast co do Włochów, to ci mieli sporą flotę i mogli przebudowywać jednostki stricte bojowe. I faktycznie mieli takie plany. Widziałem projekty przebudowy na okręty przeciwlotnicze któregoś uchowanego starego krążownika z PWS, jak również nowszych jednostek tej klasy z okresu międzywojennego.

      Usuń
    12. Bodaj w przypadku "Bari" była planowana taka konwersja.
      ŁK

      Usuń
    13. W przypadku Niemców na MŚ można zatem wyobrażać sobie dwie opcje: konwencjonalne, nieco szybsze transportowce, czyli podobnie jak poście, albo jakieś specjalnie wyselekcjonowane wyraźnie szybsze, które mogłyby funkcjonować jako zastępcze niszczyciele czy krążowniki. W sumie przykład „Hermesa” mógł zachęcać do poszukiwania możliwości rozbudowy obecności tam Kriegsmarine również na wodzie.

      Usuń
    14. Z Niemcami jest o tyle kłopot, że trzeba by wiedzieć czym konkretnie dysponowali na Morzu Śródziemnym. Na chwilę obecną niestety słabo jestem w tym zorientowany. Co do Włochów, to plany konwersji można w sieci znaleźć, np. Alberto di Giussano: https://www.reddit.com/r/WarshipPorn/comments/it4z7n/1599x937_proposed_1938_plans_for_the_conversion/
      https://forum.worldofwarships.eu/topic/5736-the-di-giussano-aa-cruiser-project/
      Z tych starszych to chyba faktycznie był Bari, ale na chwilę obecną jakoś nie mogę znaleźć żądnych planów przebudowy. Ale na pewno coś kiedyś widziałem, muszę pogrzebać na dysku, bo jeśli widziałem, to na pewno sobie zapisałem ;)

      Usuń
    15. Obawiam się, że dojść głębiej do zasobów niemieckich będzie bardzo ciężko. Dane pewnie są w jakichś ultraspecjalistycznych opracowaniach. Ale pewnym natchnieniem może być ta jednostka — gdyby przy tej prędkości dało się zamontować ze 4 działa 105 mm, niszczyciel pomocniczy nawet nie taki kulawy...

      http://www.navypedia.org/ships/germany/ger_conc_samc2.htm

      Usuń
    16. U Szwedów spokojnie byłby to krążownik :)

      Usuń
    17. Nawiasem mówiąc, bardzo sympatyczna jednostka.

      Usuń
    18. Fakt, tam „krążowniki” pomocnicze miewały po niecałe 70 metrów.

      Usuń
    19. i circa 1000 ton wyporności :)

      Usuń
    20. Ale uzbrojenie całkiem krzepkie.

      Usuń
  4. Zabójcy Condorów jak się patrzy, faktycznie mogłyby chodzić jako dumne krążowniki pomocnicze, nie zwykłe uzbrojone transportowce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko pięknie, ale bomby głębinowe to bym jednak dołożył. Na powierzchni żaden u boot nie ma tu cienia szansy, ale co robić, gdy się schowa pod wodę?
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Aleksander.
      Pomysł mnie nie przekonuje.
      Po pierwsze są to "pomocnicze okręty plot" i tak są skonfigurowane.
      Po drugie. Zanim toto się doczłapie tam gdzie uboot się zanurzył ten "po cichutku" da nogę.
      Po trzecie. Bez asdicku pozostaje walenie bomb tam gdzie okręt się zanurzył co mija się z celem. Tu patrz punkt drugi.

      Usuń
    2. Grawitacyjne wyrzutnie bomb głębinowych, ulokowane na rufie okrętu, posiadały liczne pomocnicze patrolowce i dozorowce, których prędkość maksymalna nie dochodziła niekiedy nawet do 10 węzłów. Oczywiście, że nie wystarczająca to wartość dla aktywnego "polowania", ale jest cym zaatakować okręt podwodny, który właśnie, tuż przed naszym "nosem", skrył się w głębinach. Z drugiej strony warto zauważyć, że broń przeciwpodwodną montowano w latach DWS także na "rasowych" krążownikach np. włoskich i sowieckich o wyporności przekraczającej czasem 8000 ts.
      ŁK

      Usuń
    3. @ ŁK. Na brytyjskich krążownikach też były bomby głębinowe. Jednak te okręty były dużo szybsze niż 12 węzłów.

      Usuń
    4. Wielkich sukcesów w zwalczaniu u-bootów bombami głębinowymi bym temu okrętowi nie wróżył, ale... rezerwy wyporności są, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by wyrzutnie bg zamontować. A nuż się przydadzą, na wojnie wszak różne dziwne przypadki się czasem zdarzają. Pancerniki do zwalczania OP też się zasadniczo nie nadają i nikt tego po nich nie oczekuje, a przecież Dreadnoughtowi zdarzyło się staranować u-boota. Tak więc nie jestem bombom głębinowym na Lewantach jakoś specjalnie przeciwny ;)

      Usuń
    5. @ Peperon: To jest jednostka pomocnicza, adaptowana ze statku handlowego, więc porównywanie jej z "prawdziwym" krążownikiem nie ma sensu. Prędkościowo należy porównywać raczej z pomocniczymi patrolowcami i dozorowcami, pozyskanymi z rybackich trawlerów, lugrów, dryfterów itp.
      ŁK

      Usuń
    6. @ ŁK. Ale to nie ja zacząłem z tymi krążownikami ;)
      A tak poważniej, to zgadza się. Tylko, że pomocnicze jednostki, które pływały w konwojach, były przystosowane na zasadzie albo albo. Albo miały zestaw przeciwpodwodny albo przeciwlotniczy. Uniwersalnych nie było, nawet wśród krążowników pomocniczych. Uważam też, że bez Asdicu wożenie bg to tylko balast. Chyba, że uznajemy zasadę "na wszelki wypadek" i dodamy jeszcze wyrzutnie torped :D

      Usuń
    7. Jak torpedy, to jeszcze miny, koniecznie :)

      Usuń
    8. I dodatkowo katapulty z wodnopłatami. Nie zapominaj o nich...
      A i jeszcze wyrzutnie torped. Są niezbędne, zwłaszcza te podwodne ;)

      Usuń
    9. No ba, oczywiście są konieczne :)

      Usuń