Dwa ocalałe z wielkiej wojny krążowniki liniowe typu Invincible zostały szybko, bo już w 1920 r. wycofane ze służby i wkrótce złomowane. Z jednej strony były w swojej pierwotnej funkcji już raczej nieprzydatne, z drugiej – jakoś mi ich zawsze było szkoda. Stąd niniejsza konwersja na lekkie lotniskowce, którą swego czasu podsunął Kpt. G.
Z okrętów zdjęto wszystkie elementy znajdujące się ponad pokładem pogodowym, a więc nadbudówki, wieże, maszty, kominy i całe uzbrojenie. Zdjęto także dotychczasowy pokład, montując w jego miejsce nowy pokład pancerny nad śródokręciem o grubości 51 mm, co wraz z zachowanym dolnym pokładem pancernym (64 mm ponad cytadelą i 38 mm w pozostałej części) dawało sumaryczną grubość opancerzenia horyzontalnego sięgającą 115 mm. Poniżej nowego pokładu pancernego zlokalizowano zbiorniki paliwa lotniczego i magazyny amunicji i bomb. Powyżej natomiast posadowiono długą nadbudówkę mieszczącą hangar o wymiarach 100 na 17 m, magazyny części zamiennych do samolotów oraz pomieszczenia warsztatowe. Dach tej nadbudówki stanowi pokład lotniczy o długości 160 m. Komunikację między hangarem a pokładem lotniczym zapewniają dwa podnośniki lotnicze o wymiarach 12,5x10 m.
Bez zmian pozostały urządzenia napędowe, natomiast przewody kominowe zostały skierowane na prawą burtę. Okręty otrzymały konfigurację gładkopokładową, tj. bez wysepki. Lekko opancerzone stanowisko dowodzenia, zostało zlokalizowane w dziobowej części okrętu, poniżej pokładu lotniczego. Dla lepszej stabilności i ochrony przed eksplozjami podwodnymi okręty otrzymały bąble zwiększające szerokość do 28 m.
Okręty mogą zabrać grupę lotniczą, której liczebność oceniam na 25 maszyn.
Indomitable, british light aircraft carrier laid down 1906 (Engine 1907), rebuilt 1921
Displacement:
18 856 t light; 19 306 t standard; 20 480 t normal; 21 419 t full load
Dimensions: Length overall / water x beam x draught
566,99 ft / 566,01 ft x 78,51 ft (Bulges 92,49 ft) x 26,18 ft (normal load)
172,82 m / 172,52 m x 23,93 m (Bulges 28,19 m) x 7,98 m
Armament:
8 - 4,02" / 102 mm guns in single mounts, 32,38lbs / 14,69kg shells, 1894 Model
Quick firing guns in deck mounts
on side, evenly spread, 6 raised mounts
6 - 2,99" / 76,0 mm guns in single mounts, 13,39lbs / 6,07kg shells, 1913 Model
Anti-aircraft guns in deck mounts
on side ends, evenly spread, all raised mounts - superfiring
Weight of broadside 339 lbs / 154 kg
Shells per gun, main battery: 200
Armour:
- Belts: Width (max) Length (avg) Height (avg)
Main: 5,98" / 152 mm 311,68 ft / 95,00 m 11,25 ft / 3,43 m
Ends: 4,02" / 102 mm 122,34 ft / 37,29 m 11,25 ft / 3,43 m
131,99 ft / 40,23 m Unarmoured ends
Main Belt covers 85% of normal length
- Armour deck: 3,15" / 80mm (4,53" / 115 mm over amidships, 1,50" / 38 mm over ends), Conning tower: 1,50" / 38 mm
Machinery:
Coal and oil fired boilers, steam turbines,
Direct drive, 4 shafts, 59 987 shp / 44 750 Kw = 25,70 kts
Range 5 940nm at 9,70 kts
Bunker at max displacement = 2 113 tons (81% coal)
Complement:
1369
Cost:
£1,211 million / $4,843 million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 42 tons, 0,2%
Armour: 2 926 tons, 14,3%
- Belts: 1 139 tons, 5,6%
- Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
- Armament: 0 tons, 0,0%
- Armour Deck: 1 762 tons, 8,6%
- Conning Tower: 24 tons, 0,1%
Machinery: 3 679 tons, 18,0%
Hull, fittings & equipment: 9 708 tons, 47,4%
Fuel, ammunition & stores: 1 624 tons, 7,9%
Miscellaneous weights: 2 500 tons, 12,2%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
27 850 lbs / 12 632 Kg = 860,1 x 4,0 " / 102 mm shells or 3,4 torpedoes
Stability (Unstable if below 1.00): 1,31
Metacentric height 5,6 ft / 1,7 m
Roll period: 16,4 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 61 %
- Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,01
Seaboat quality (Average = 1.00): 1,23
Hull form characteristics:
Hull has rise forward of midbreak
Block coefficient: 0,523
Length to Beam Ratio: 6,12 : 1
'Natural speed' for length: 23,79 kts
Power going to wave formation at top speed: 53 %
Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
Bow angle (Positive = bow angles forward): -16,00 degrees
Stern overhang: 0,98 ft / 0,30 m
Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
- Stem: 27,43 ft / 8,36 m
- Forecastle (20%): 22,93 ft / 6,99 m
- Mid (58%): 19,95 ft / 6,08 m (12,96 ft / 3,95 m aft of break)
- Quarterdeck (12%): 14,47 ft / 4,41 m
- Stern: 15,45 ft / 4,71 m
- Average freeboard: 19,00 ft / 5,79 m
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 74,1%
- Above water (accommodation/working, high = better): 121,6%
Waterplane Area: 30 241 Square feet or 2 809 Square metres
Displacement factor (Displacement / loading): 156%
Structure weight / hull surface area: 208 lbs/sq ft or 1 018 Kg/sq metre
Hull strength (Relative):
- Cross-sectional: 1,88
- Longitudinal: 2,49
- Overall: 1,93
Hull space for machinery, storage, compartmentation is excellent
Room for accommodation and workspaces is excellent
Good seaboat, rides out heavy weather easily
25 planes
Indomitable (1907, rebuilt 1921)
Inflexible (1907, rebuilt 1922)
Interesująca propozycja, chociaż niska prędkość może być główną słabością okrętu.
OdpowiedzUsuńPowiem tak: nie jest za wysoka, to fakt, ale wśród lotniskowców pierwszego pokolenia nie jest też najniższa. Były wolniejsze jednostki i też sobie radziły. Ws współdziałaniu z ówczesną flotą, 20-węzłową, ten okręt powinien jeszcze nadążać. Oczywiście, w realiach DWS wyglądało by to już zupełnie inaczej, ale jeśli do niej by dotrwał, to zajęcie by się znalazło - np. jako lotniskowca eskortowego czy warsztatowego, w ostateczności - okrętu transportującego samoloty.
UsuńdV
Przysadzista sylwetka z odchylonymi kominami jest dość niesamowita, kojarzy mi się z Lovecraftem.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jako lotniskowce pierwszego pokolenia okręty sprawdzałyby się dobrze. Prędkość na poziomie 25,7 w. trudno traktować jako niską na tle „Eagle'a” i „Hermesa”. Z biegiem czasu problem zaczęłyby stwarzać ograniczone wymiary utrudniające operowanie stosownej grupie nowoczesnych samolotów, jednak okręty mogłyby dotrwać II wojny już jako szkolne czy warsztatowe. I wtedy wrócić do służby bojowej jako lotniskowce eskortowe.
Sylwetka lekkością nie grzeszy, to fakt. Wzorowałem się tu na estetyce wczesnych lotniskowców brytyjskich, głownie Argusa, i dlatego tak wyszło. Nie jest to klasyczna piękność, ale czemu się dziwić - przecież lotniskowce co do zasady wyglądają jak wyglądają :D
UsuńdV
Ładnym go nie nazwę, bo to niewłaściwe słowo, ale wrażenie robi naprawdę spore, szczególnie sylwetka numer 3. Przywodzi na myśl też Gigera.
UsuńTym Gigerem to mnie połechtałeś :)
UsuńdV
Ale to szczera prawda!
UsuńCzuję się zatem doceniony, bardzo mi miło :)
UsuńdV
:D
UsuńCiekawa propozycja. Fajna jest szczególnie ta cofnięta stewa dziobowa, trącąca ewidentnie "myszką"! :)
OdpowiedzUsuńŁK
dzięki! Skoro taka stewa byłą na wejściu, a ma swój bezsprzeczny urok, to jej nie zmieniałem. Dość egzotycznie wygląda ona na lotniskowcu (innego takiego przypadku chyba nie było?), ale oryginalność to w moich oczach też zaleta ;)
UsuńdV
Sylwetka mi się podoba. Oryginalna. Kratownice, „barierki” na pokładzie prezentują się wręcz urokliwie. Fantastyczne malowanie; szczególnie trzy ostatnie. W II wojnie na pewno by się przydał w takiej czy innej roli; wszystko co mogło dźwigać samoloty było na wagę złota.
OdpowiedzUsuńAleksander
Cieszy mnie, że Ci się spodobał :) Również sądzę, że okret byłby przydtany jeszcze w czasie DWS, jeśli tylko by od niej dotrwał. Nawet jeśli nie lotniskowiec uderzeniowy floty, to w którejś z wspomnianych już funkcji: lotniskowca eskortowego, warsztatowego, szkolnego, transportowca samolotów itp. W ostateczności mógłby zostać jakąś jednostką pomocniczą. Zadań z pewnością by nie zabrakło ;)
UsuńdV
Dalsze dzieje okrętu, w II połowie lat 30-tych i podczas DWS, wymagałyby jednak wymiany siłowni (turbiny bez przekładni i skrajnie zużyte kotły).
UsuńŁK
Myślę, że niekoniecznie. Jeśli okręt zostałby skierowany do drugorzędnych zadań (a tak by pewnie było, bo na funkcję lotniskowca floty w dalszej perspektywie szans nie widzę), to zapewne ograniczono by się do remontu siłowni, z ewentualną wymianą najbardziej zużytych elementów. Niestety, RN w międzywojniu musiała ostro oszczędzać i nawet stricte bojowe okręty o proweniencji pierwszowojennej nie zawsze się doczekały modernizacji siłowni, i z konieczności pozostały w linii w takiej formie, jak były. Fakt, na ogół były nowsze, ale tak samo miały na koncie parę lat wojennej eksploatacji. No i jednak musiały w tym stanie dalej służyć w pierwszej linii, o czym tu raczej nie ma mowy.
UsuńdV
Do roli w ochronie konwojów, w której okręty byłyby bezcenne, wystarczyłaby w sumie prędkość rzędu 18 węzłów, a nawet i mniej. Zakładając reaktywację bojową i szybką modernizację w latach 40-41, mogłoby to determinować postępowanie z siłownią — eksploatacja istniejącej przy obniżonych parametrach czy przeszczep czegoś z bieżącej budowy, acz wtedy raczej z niszczyciela niż krążownika.
UsuńMyślę, że do tych funkcji nawet "przeszczep" nie byłby konieczny. Nawet zdezelowana siłownia powinna dać tyle mocy, żeby wystarczyło na te 18 w., co jest wartością zupełnie wystarczającą do roli lotniskowca eskortowego. Myślę, że ograniczono by się tylko do wymiany elementów skrajnie zużytych, które by zagrażały bezpieczeństwu eksploatacji.
UsuńdV
Gdyby to wszystko działało jeszcze wystarczająco niezawodnie, to owszem, można by poniechać czasochłonnej w końcu operacji wymiany całego napędu. Jak by nie patrzeć, ładnych parę miesięcy, w trakcie których okrętu nie ma na morzu.
UsuńMyślę, że była by na to szansa. W końcu raczej brak jest przekazów na temat jakichś poważniejszych awarii napędów okrętów Royal Navy w tamtej epoce. A przecież wiele z nich miało układy napędowe nie wymienione, a jednocześnie mające na koncie wojenną eksploatację. Zatem myślę, że możemy założyć, że były to urządzenia dobrze wykonane, przy prawidłowej eksploatacji i konserwacji zdolne służyć bezproblemowo przez dłuższy czas.
UsuńdV
Żeby wyciągać 18 węzłów, wystarczyłoby ok. 40% pierwotnej mocy. Czyli wspomniane obniżenie parametrów czy nawet proste wywalenie części agregatów będących w najgorszym stanie. Zatem tę opcję można traktować jako uzasadnioną, acz obarczoną warunkiem zapewnienia sprawności przy tej niższej mocy.
UsuńNo piękne to one nie są, ale potrzebne, chociażby jako eskortowce w trakcie DWS dałyby radę. Dodatkowe dwa lotniskowce działające na północnym Atlantyku już w 1940, mogłoby utrudnić u-bootom zadanie, szczególnie ubezpieczając te wolniejsze konwoje (bardziej narażone). Remont maszynowni po PWS byłby moim zdaniem raczej konieczny, z tym remontem można by pociągnąć bez wymiany/modernizacji turbin/kotłowni do 1936go?
OdpowiedzUsuńKpt.G
Myślę, że to słuszna uwaga! Nie wyobrażam sobie w po 1930 r. tego okrętu z oryginalną kotłownią, która jest skrajnie już skrajnie zużyta. Dalsza eksploatacja tego okrętu w niezmienionej postaci trąciłaby "dziadostwem", właściwym dla flot II ligi morskiej. Turbiny są również przestarzałe, bo nie mają przekładni. Ponadto ich łopatki są odkształcone, co wpływa negatywnie na pracę. Reasumując: około 1930 r. wymiana kotłów na 100% olejowe i - jako minimum - generalny remont turbin, z wymianą wszystkich zużytych i odkształconych elementów. W takie postaci (+ zamiana artylerii na DP i plot.) okręt byłby wartościowym lotniskowcem eskortowym, a nawet lekkim. Nb. mógłby stanowić punkt wyjścia do opracowania projektu alternatywnej wersji (bardziej "bojowej"), lotniskowców klasy "Colossus".
UsuńŁK
No tak, generalna modernizacja siłowni w latach 30. czy jeszcze 20. zapewniłaby pożądaną niskoproblemowość eksploatacji do tego 1945-6.
UsuńRozróżnijmy remont od wymiany. Ja sobie mogę wyobrazić okręt z oryginalną kotłownią, bo takie przypadki się zdarzały, a może i wręcz były w większości (np. R-ki). Co innego wymiana - to już robota na tyle poważna,. że musi być naprawdę tęgie uzasadnienie dla niej. W rzeczywistości najcenniejsze jednostki nieraz się czegoś takiego nie doczekały - np. Hood.
UsuńdV
Prawdę mówiąc, to ten lotniskowiec miałby zdecydowanie większe szanse na wymianę siłowni, niż Hood, który najpierw był zbyt młody na modernizację, a po 3 września zbyt potrzebny. Jeśli miałbym wskazać na okręt, który miał pecha z remontami, to właśnie byłby Hood.
UsuńMam tu trochę inny pogląd. Faktycznie, Brytyjczycy mieli problemy, żeby zapewnic modernizacje pancernikom (nie doczekały ich R-ki i 2 QE). Jednocześnie w II połowie lat 30-tych budowali już lotniskowce nowej generacji (Ark Royal, Illustrious), więc trudno by wiązali z tymi dwoma starociami nadzieje na pełnienie funkcji pierwszoliniowych. A w tej sytuacji ograniczone zasoby kierowali by raczej na inne jednostki. Do pełnienia roli lotniskowca eskortowego czy innego podobnego wystarczyła by pewna kosmetyka, i tak z konieczności zapewne by się stało. Jak już wspominałem, byłby to pewnie remont i wymiana najbardziej zużytych elementów. Być może likwidacja części najbardziej wyeksploatowanych kotłów i pogodzenie się ze spadkiem mocy, która w takiej roli nie jest kluczowa.
UsuńNatomiast zgadzam się, Hood miał wyjątkowego pecha z remontami. O ile brak poważnej przebudowy, wyłączającej okręt ze służby na kilka lat mogę jeszcze jakoś zrozumieć, to że z kotłownią nic nie robiono, to już trochę dziwi. Zwłaszcza, że na krótkie pobyty w stoczni Hood trafiał, zazwyczaj przy okazji modyfikacji uzbrojenia. Chyba, że kotły były w tak dobrym stanie że nie wymagały żadnej interwencji? Stawiało by to w nieco innym świetle, niż to się przyjęło, kwestię ich długotrwałej eksploatacji. Mówiąc wprost - niemal 20 lat eksploatacji nie było im straszne?
dV
Pomysł ciekawy, chociaż bardziej obiecująca byłaby przeróbka "New Zealand" (dłuższy kadłub). W przypadku "Australii" oraz krążowników liniowych z armatami 343 mm uniemożliwiłaby ją chyba wielka polityka, nakazująca rozbiórkę wymienionych z nazwy jednostek.
OdpowiedzUsuńGdy idzie o techniczne szczegóły, zastanawiam się, czy Springsharp nie popełnił błędu wyliczając prędkość jednostki po przebudowie. Czy mogła ona wzrosnąć (o kilometr na godzinę) w stosunku do okrętu bazowego, skoro po przebudowie okręt wypierał kilkaset ton więcej, a w dodatku zrobił się o 4 metry szerszy? Skądinąd w kolejnej wojnie prędkość mimo wszystko nie byłby takim problemem jak demaskujący słup sadzy wydobywający się z kominów opalanego węglem okrętu...
KK
Typ New Zealand byłby lepszy, ale tylko minimalnie - różnica w długości to wszak tylko 7 m. Co do prędkości (i mocy), to jak wiadomo springsharp ma z tym pewien problem. W tym przypadku przyjąłem taki algorytm postępowania: zsymulowałem najpierw okręt z pierwotną wypornością i kadłubem bez bąbli, i ustaliłem mu prędkość max na 26,5 w. (to realna prędkość maksymalna przy użyciu węgla zraszanego ropą, 25,5 w. to byłą prędkość projektowa). Oczywiście program dopasował do tej prędkości moc "z czapy" (niezgodną z wartością rzeczywistą), ale ją zachowałem, robiąc symulację okrętu po przebudowie (ze zmienioną wypornością i dodanymi bąblami), szacując w ten sposób osiągi po przebudowie). Oczywiście w wyniku tego raport ma tę wadę, że nadal podaje nieadekwatną wartość mocy siłowni, ale to już trzeba jakoś przeboleć;)
UsuńdV
Siedem metrów to nie tak mało: i hangar mógłby być nieco większy, i lotnicy mieliby tych 7 metrów więcej do lądowania...
UsuńNo ale - tu trochę marzeń - jeszcze lepsze rezultaty dałaby przeróbka "Princess Royal". Okręt został jak wiadomo pocięty na złom w wyniku ustaleń konferencji waszyngtońskiej. W tym czasie trwały prace na kadłubie "Eagle" (ex "Almirante Cochrane") przerabianym na lotniskowiec. Przerwanie ich i złomowanie kadłuba, oraz podjęcie prac nad konwersją "Princess Royal" dałoby możliwość skonstruowania lotniskowca o wiele lepszego niż "Eagle" (a i hipotetyczna przeróbka "Invincible").
KK