Przed wybuchem I wojny światowej podstawą niemieckich sił morskich w koloniach, obok Wschodnioazjatyckiej Eskadry Krążowników, było 6 kanonierek kolonialnych typu Iltis zbudowanych na przełomie wieków. Były to dobre okręty, jednak o ograniczonym potencjale. Były bowiem stosunkowo powolne, nieopancerzone i uzbrojone zaledwie w 4 działa kal. 88 mm lub 2 kal. 105 mm. No i w takiej liczbie nie były w stanie zapewnić obecności morskiej Niemiec we wszystkich ich koloniach. Stąd wpadł mi do głowy pomysł na zbudowanie następców. Te nowe okręty są przede wszystkim znacznie większe, bowiem osiągają 1900 ton wyporności normalnej. Posiadają pancerz burtowy grubości 60 mm, i są uzbrojone w 4 działa kal. 150 mm, 6 kal. 50 mm i 10 km-ów. Napęd zapewniają turbiny, dające 9700 KM mocy i prędkość 22,5 w. Mają zasięg 7000 Mm. Zapewne spotkają się z zarzutem, ze po wybuchu wojny i tak zostaną szybko zatopione przez przeważające siły sprzymierzonych. Sądzę jednak, że z takimi charakterystykami nie musiały by tylko bezczynnie siedzieć w portach, ale mogły by np. spróbować działań korsarskich. Być może bez wielkich szans na sukces, ale mając przedsiębiorczych dowódców, coś tam mogły by zawsze zatopić, albo inaczej uprzykrzyć wrogowi życie. Na pewno lepsze to niż kurczowo trzymać wybrzeży kolonii i czekać na przysłowiowy strzał…
Mowe, german colonial gunboat laid down 1911 (Engine 1912)
Displacement:
1 508 t light; 1 621 t standard; 1 897 t normal; 2 118 t full load
Dimensions: Length overall / water x beam x draught
315,30 ft / 307,25 ft x 34,71 ft x 12,50 ft (normal load)
96,10 m / 93,65 m x 10,58 m x 3,81 m
Armament:
4 - 5,91" / 150 mm guns in single mounts, 102,98lbs / 46,71kg shells, 1906 Model
Quick firing guns in deck mounts
on centreline ends, evenly spread, 2 raised mounts - superfiring
6 - 1,97" / 50,0 mm guns in single mounts, 3,81lbs / 1,73kg shells, 1905 Model
Quick firing guns in deck mounts
on side, evenly spread, 2 raised mounts
10 - 0,31" / 7,9 mm guns in single mounts, 0,02lbs / 0,01kg shells, 1911 Model
Machine guns in deck mounts
on side, evenly spread, 6 raised mounts
Weight of broadside 435 lbs / 197 kg
Shells per gun, main battery: 300
Armour:
- Belts: Width (max) Length (avg) Height (avg)
Main: 2,36" / 60 mm 137,73 ft / 41,98 m 7,97 ft / 2,43 m
Ends: Unarmoured
Main Belt covers 69% of normal length
Main belt does not fully cover magazines and engineering spaces
- Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist (max)
Main: 1,18" / 30 mm 0,79" / 20 mm -
- Armour deck: 0,98" / 25 mm, Conning tower: 2,36" / 60 mm
Machinery:
Coal fired boilers, steam turbines,
Direct drive, 2 shafts, 9 683 shp / 7 224 Kw = 22,50 kts
Range 7 000nm at 10,00 kts
Bunker at max displacement = 497 tons (100% coal)
Complement:
143 - 186
Cost:
£0,158 million / $0,632 million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 54 tons, 2,9%
Armour: 272 tons, 14,3%
- Belts: 117 tons, 6,2%
- Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
- Armament: 18 tons, 0,9%
- Armour Deck: 129 tons, 6,8%
- Conning Tower: 8 tons, 0,4%
Machinery: 425 tons, 22,4%
Hull, fittings & equipment: 733 tons, 38,7%
Fuel, ammunition & stores: 389 tons, 20,5%
Miscellaneous weights: 24 tons, 1,3%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
2 651 lbs / 1 203 Kg = 25,7 x 5,9 " / 150 mm shells or 0,8 torpedoes
Stability (Unstable if below 1.00): 1,25
Metacentric height 1,5 ft / 0,5 m
Roll period: 11,8 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 94 %
- Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,47
Seaboat quality (Average = 1.00): 1,88
Hull form characteristics:
Hull has rise forward of midbreak
Block coefficient: 0,498
Length to Beam Ratio: 8,85 : 1
'Natural speed' for length: 17,53 kts
Power going to wave formation at top speed: 55 %
Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
Bow angle (Positive = bow angles forward): 9,00 degrees
Stern overhang: 4,49 ft / 1,37 m
Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
- Stem: 22,44 ft / 6,84 m
- Forecastle (18%): 18,96 ft / 5,78 m
- Mid (42%): 17,95 ft / 5,47 m (10,96 ft / 3,34 m aft of break)
- Quarterdeck (13%): 11,48 ft / 3,50 m
- Stern: 11,98 ft / 3,65 m
- Average freeboard: 14,68 ft / 4,47 m
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 98,6%
- Above water (accommodation/working, high = better): 129,9%
Waterplane Area: 7 093 Square feet or 659 Square metres
Displacement factor (Displacement / loading): 120%
Structure weight / hull surface area: 54 lbs/sq ft or 264 Kg/sq metre
Hull strength (Relative):
- Cross-sectional: 0,90
- Longitudinal: 3,34
- Overall: 1,03
Hull space for machinery, storage, compartmentation is adequate
Room for accommodation and workspaces is excellent
Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather
32 mines
Mowe (1912)
Greif (1912)
Kondor (1913)
Falke (1913)
Wolf (1913)
Leopard (1914)
Bardzo sensowne okręty. Właściwie to małe krążowniki lekkie. W trakcie działań korsarskich miałyby duże szanse w walce i z krążownikami pomocniczymi, i nad operującymi na drugorzędnych teatrach pancernopokładowymi czy mniejszymi i starszymi lekkimi. Sześć takich jednostek operujących mniej więcej jednocześnie byłoby w stanie zrobić potężny kipisz na szlakach komunikacyjnych — pewnie w końcu by je wyłapano, ale kosztem zaangażowania sporych sił przede wszystkim Royal Navy, których w związku z tym brakowałoby gdzie indziej. Sylwetka jednocześnie elegancka i nowoczesna. Gdyby któreś przetrwały wojnę, niechybnie znalazłyby amatorów w ramach podziału floty kajzerowskiej, szczególnie że nawet brytyjskie psy ogrodnika by za bardzo nie marudziły.
OdpowiedzUsuńTak z 10 lat wcześniej były by bez wątpienia sklasyfikowane jako krążowniki. W przeddzień PWS jest to już nieco dyskusyjne (przez prędkość i wielkość), ale faktem jest, że siła ognia co najmniej dorównują, o ile nie przewyższają wiele krążowników z działami 102/105 mm, które bez żadnych wątpliwości tak były klasyfikowane. zatem myślę, że to taki okręt trochę na pograniczu klas. Choć propagandowo, można by je ogłosić jako krążowniki kolonialne. Możliwe też, że gdyby dały się we znaki aliantom w czasie wojny, to oni by je tak przedstawiali ;) No i oczywiście, gdyby przetrwały wojną, z pewnością były by łakomym kąskiem dla niejednej floty.
UsuńdV
Były też rozmaite klasyfikacje obejmujące klasy, więc można by te okręty określić jako krążowniki II czy tam III klasy. Oczywiście gdyby Niemcom na tym zależało, bo może wręcz przeciwnie, żeby nie podsycać brytyjskich obaw woleliby je określać skromnie.
UsuńW razie dotrwania do międzywojnia, dobrze byłoby w ramach modernizacji zmieścić chociaż jedno działo przeciwlotnicze 75-88 mm bez ograniczania uzbrojenia głównego, pytanie, czy byłoby to realne. Względnie dwa, gdyby jednego nie dało się zamontować w osi symetrii z dobrym polem ostrzału.
Myślę, że Niemcy mieli na tyle „prawdziwych” krążowników, że nie musieliby się posiłkować zawyżaniem klasyfikacji okrętów które są tak trochę na granicy klas, jak te ;) Co innego alianci – ci mogli by robić z nich krążowniki na zasadzie stwarzania wrażenia że okręty które im mocno zaszkodziły albo które w końcu pokonali były znacznie potężniejsze niż rzeczywistości. W końcu nieprzypadkowo Niemcy później z naszych Gromów robili krążowniki torpedowe. Pewnie się asekurowali, sądząc że w razie W narobią im niezłego kipiszu…
UsuńCo do artylerii plot, na pewno coś trzeba bym wstawić. Jedno działo można by posadowić za drugim kominem, przenosząc łodzie które są w tamtym rejonie w inne miejsce. Ale to działo miało by dość ograniczone pole ostrzału. Więc może trzeba by tam dać 2 działa, ustawione po bokach?
dV
Państwa Ententy mogłyby być o tyle usprawiedliwione, że zapewne dokładna charakterystyka typu nie byłaby znana. Jeżeli coś ma działa jak krążownik i robi szkody jak krążownik, można to nazwać krążownikiem bez narażania się na zarzut czczej propagandy.
UsuńCzyli chyba musiałoby się skończyć na dwu działach OPL, może na jakimś rodzaju sponsonów, gdyby miejsca miało być za mało.
...i do jego jeszcze krąży po oceanach... to musi być krążownik :)
UsuńdV
:D
UsuńPotężne okręty, a na dodatek mające bardzo nowoczesny wygląd. Cała artyleria główna w superpozycji to wprost rozwiązanie prekursorskie w skali światowej. Ogromny potencjał modernizacyjny na dużą przebudowę w początku lat 30-tych. Byłby z nich duży pożytek dla Kriegsmarine w latach DWS. Oczywiście pod warunkiem, że przetrwałyby zawieruchę PWS, a Ententa nie dokonałaby ich rekwizycji w Wersalu... :)
OdpowiedzUsuńŁK
PS. Dopiero teraz zauważyłem, że artyleria okrętu jest również alternatywna. Zamiast dział 52 mm L/55 występują hipotetyczne armaty 50 mm L/50.
UsuńŁK
Trochę aż za nowoczesne wyszły, całkiem przypadkiem ;) Na pewno były by przydatne jeszcze przez wiele lat. W sumie nie ustępują np. amerykańskim kanonierkom typu Erie z lat 30-tych (mają nieco inny balans poszczególnych cech) i na pewno spokojnie by posłużyło w czasie DWS. Co do dział, to moja pomyłka, zapomniałem zmienić modele dział i program domyślnie dał wszystkim model 1911. Potem to poprawię.
UsuńdV
Rzeczywiście, można te okręty uznać za prawzór kanonierek klasy "Erie".
UsuńŁK
Solidne, dobrze pomyślane jednostki i również uważam, że załapują się na etat krążowniczy. Siła ognia na burtę chyba większa niż 10 x 105; na rajderów nadawały się jak najbardziej, a gdyby działały w parach, to daleko nie każdy brytyjski krążownik by sobie z nimi poradził. Sylwetka bardzo efektowna i jakby przyszłościowa - bardziej w stylu lat trzydziestych.
OdpowiedzUsuńAleksander
Tak wyszło z sylwetką. Miało być bardziej tradycyjnie, ale jak okręt był niemal gotowy to wyglądał na sporo późniejszy. Z pewnością podwójna superpozycja ma w tym spory udział. Jest to być może pierwszy taki przypadek na świecie, ale jak sądzę mieszczący się w granicach prawdopodobieństwa.
UsuńdV
Tak swoja drogą, przy niemieckich ciągotach do eksperymentowania z tym napędem, jeden z okrętów mógłby otrzymać chyba silniki Diesla.
OdpowiedzUsuńTo jest realne, ale dostępna moc w 1914 r. to chyba nie więcej, niż 1000 KM /silnik. Uwzględniając po 2 motory na każdy wał, daje to siłownię o mocy 4000 KM. Prędkość maksymalna spadnie zatem do ~17-18 węzłów.
UsuńŁK
W zasadzie tak, aczkolwiek akurat mniej więcej w tym czasie Niemcy musieli mieć jakieś problemy z dieslami, bo przecież Prinzregent Luitpold miał dostać taki napęd na jeden wał, ale nic z tego nie wyszło i pływał tylko z dwoma pozostałymi, a ten pozostał nieczynny. Niestety, nie wiem jakie dokładnie były problemy z napędem dieslowskim na tym okręcie, ale fakt jest faktem - nie było tu sukcesu.
UsuńdV
Ja kierowałem się maksymalną mocą silników, które montowano ówcześnie (lub planowano montaż w bardzo bliskiej perspektywie) na okrętach podwodnych. Tak więc jest to wariant mało przebojowy (i w pełni realny!), a nie jakieś "cudo na kiju" o mocy jednostkowej 4000 - 5000 KM. :)
UsuńŁK
PS. Napęd dieslowski wydłużyłby zasięg operacyjny, co miałoby znaczenie, gdyby przeznaczyć okręty do roli rajderów. Z drugiej jednak strony uzupełnienie paliwa (olej napędowy) w trakcie takiej operacji jest skrajnie trudne z uwagi na znikomo małą liczbę jednostek handlowych z takim napędem...
UsuńŁK
Z taką mocą szału by nie było — ale jako się rzekło, w ramach eksperymentu na jednym z okrętów taka prędkość byłaby do przyjęcia (oczywiście pozostałe miałyby napęd parowy, pchanie się w Diesle dla całej serii byłoby zupełnie nieuzasadnione). No, może z uwagi na większe wymiary niż ówczesnych OP można wyobrazić sobie moc jednego silnika rzędu 1500 KM, wtedy byłoby już w miarę blisko osiągów oryginału.
UsuńJeśli trzymać się twardo realiów, to w 1916 r. najmocniejsze niemieckie diesle okrętowe miały jednostkową moc 1200 KM. Dopiero w 1918 r. ta moc jednostkowa "dociągnęła" do 3000 KM.
UsuńŁK
Był jeszcze ten 3-cylindrowy 6000-konny silnik, model eksperymentalny mający prowadzić do 6-cylindrowej jednostki dla „Prinzregenta Luitpolda”. Ukończono go wiosną 1911 — okazał się skrajnie problematyczny, ale jednak jak się wydaje istniała pewna przestrzeń powyżej 1000 koni. Możliwe, że nie była to granica możliwości technicznych, a bieżących potrzeb. 1000-konne silniki MANa zastosowane na typie U 27 miały po 6 cylindrów, praktycznie na pewno w układzie rzędowym. Wydaje mi się, że dorzucenie np. 2 cylindrów nie byłoby operacją o niepokonanym stopniu problematyczności. Ba, istniały już wtedy seryjnie produkowane nawet 12-cylindrowe silniki rzędowe (brytyjski Wolseley z 1905). Taka jednostka byłaby po prostu już relatywnie długa, długi i dość problematyczny robił się wał korbowy, jednak taki układ jeszcze w miarę spokojnie funkcjonował i wydaje się technicznie do ogarnięcia (analogicznie jak 10-cylindrowy).
UsuńIstniała też opcja zastosowania trzech wałów (miały taki układ wszak znacznie mniejsze niszczyciele podtypu G169–172 typu S138.
Miłem na myśli dopracowane i produkowane "masowo" jednostki napędowe. Oczywiście bawimy się tu historią alternatywną, więc powyższe założenia są również akceptowalne.
UsuńŁK
Pytanie, czy na Luitpoldzie problemem była jedynie moc silnika? Trzeba by to sprawdzić, bo zagadnienie jest ciekawe.
UsuńdV
Jeśli mnie pamięć nie myli to na Luitpoldzie silniki Diesla w ogóle nie zostały zamontowane. Coś mi się wydaje, że Niemcy nie mogli osiągnąć zakładanej mocy.
UsuńPeperon
Tzn. wg tego, co znalazłem, ten eksperymentalny 3-cylindrowiec MANa okazał się trapiony masą usterek, nic dziwnego jak na pionierskie przedsięwzięcie. „Luitpold” Diesla wskutek tego nie otrzymał, jednak prace rozwojowe kontynuowano i w kwietniu 1917 ten ostateczny model 6-cylindrowy przeszedł ostatecznie testy, po których stwierdzono, że nadaje się do użytku na okrętach. Rychło w czas...
UsuńOczywiście całkowicie zgadzam się z Kol. ŁK, że należy się opierać na tym, co było realnie dostępne, stąd powyższy wywód, który wydaje się wskazywać, że około 1914 można by dla okrętu niemieckiego mieć te, oparte na faktycznie produkowanych 6-cylindrowych 1000-konnych silnikach, rzędowe 12-cylindrowce o mocy jeżeli nie 2000 koni, bo przyrost nie musiałby być w pełni liniowy, to pewnie nie mniej niż jakieś 1800.
Temat zastosowania napędu dieslowskiego jest frapujący sam w sobie, jednak mając na uwadze kolonialny "rodowód" tych okrętów, osobiście zdecydowałbym się na napęd tłokowymi maszynami parowymi potrójnej ekspansji (VTE). Są one proste w obsłudze i remontach, co nie jest bez znaczenia w wypadku służby w odległych punktach globu, z mizerną infrastrukturą techniczną. W przypadku podjęcia operacji rajderskich mogą dodatkowo posługiwać się paliwem (węgiel) ze zdobytych jednostek wroga, co jest niemożliwe w przypadku diesli. Spadek prędkości nie będzie bardzo znaczący i spodziewam się, że 20 węzłów jest w pełni realne. Dodatkowo powinien poprawić się zasięg, gdyż tłokowe maszyny parowe są bardziej ekonomiczne od turbin pracujących w trybie direct drive (bez przekładni).
UsuńŁK
To też ciekawa opcja — typ mógłby wręcz mieć trzy warianty różniące się napędem, turbiny, Diesel i maszyny tłokowe. W ramach badań porównawczych, mających dać flocie odpowiedzi na temat rzeczywistych charakterystyk różnych typów napędu.
UsuńŁadne okręty, chociaż sylwetka raczej na kolejną wojnę. Raczej małe krążowniki niż kanonierki; uzbrojone silniej niż sporo od nich większe krążowniki z początku wieków (a takie służyły w koloniach), o prędkosci podobnej lub nawet większej, uwzględniając zużycie maszyn u przeciwników.
OdpowiedzUsuńPotencjalnie mogłyby namieszać, wiążąc znaczne siły przeciwników. Jak na tę wyporność uzbrojenie jest imponujące: w dodatku armaty w osi symetrii, 2 w superpozycji. Springsharp chyba się zawiesił, że nie protestował - powstał bowiem liliput z siłą olbrzyma...
KK
Istotnie, sylwetka wyszła nieco zbyt nowoczesna. Mea culpa. Ale charakterystyki okrętu chyba nie są niemożliwe. Jak wspomniałem, jest to pewien odpowiednik typu Erie, z nieco inaczej rozłożonymi akcentami. Owszem, tamten był znacznie młodszy, ale też lepiej opancerzony i nosił wyposażenie lotnicze, które swoje też ważyło.
UsuńdV
Fajne okręty, ale mam z nimi problem. Jak przejrzałem trochę sylwetek krążowników lekkich i pancernopokładowych, to wyszło mi, że prezentowane kanonierki z rozmieszczeniem uzbrojenia są "do przodu" i to bardzo. Z reguły krążowniki nie posiadały jeszcze dział ustawianych w superpozycji. W przypadku prezentowanych okrętów widziałbym je uzbrojone w 2 x 150 + 4 x 105 na poziomie pokładu głównego (rufowego). Ewentualnie uzbrojenie mogłoby się składać z 6 x 150, ale wtedy trzeba by redukować opancerzenie i zapewne prędkość maksymalną i zasięg. Wszak uzbrojenie waży. Jednak paradoksalnie mogłaby zyskać stateczność na działach ustawionych na obniżonym pokładzie. Ot taki niespodziewany zysk.
UsuńPeperon
W sumie te możliwość zaistnienia układów jest ciekawą kwestią. Na pancernikach podwójna superpozycja to projekt z 1905/06, w linii od 1910, zatem układ sam w sobie jest już doskonale znany i utarty. Kwestia zgrzytania z wielkością jednostek. Trochę jak 3xIII w I połowie lat 1910. Mamy w metalu jednostki z 4xIII, ale coś tak banalnego jak zdjęcie jednej wieży wydaje się brutalnym pogwałceniem chronologii rozwoju. Budowane są okręty z czterema, pięcioma, sześcioma, nawet siedmioma wieżami, niedawno były dwuwieżowe, tymczasem trzy jawi się być liczbą zakazaną (w jaskrawym kontraście do św. Granatu Ręcznego z Antiochii).
UsuńJeszcze słówko na temat ultra-nowoczesnego wyglądu tych jednostek. :) Zauważmy, że w czasie PWS spotykało się okręty o takich bardzo nowoczesnych i eleganckich sylwetkach. Były to np. niektóre podserie francuskich kanonierek eskortowych typu "Ardent" (i pochodne) oraz "Marne", niemieckie krążowniki minowe klasy "Brummer", brytyjskie krążowniki klasy "C" i liczne typy niszczycieli. Można zacytować całkiem sporo okrętów z tamtej epoki, których wygląd nie raził poczucia estetyki jeszcze i ćwierć wieku później...
UsuńŁK
To fakt, czasem zdarzają się okręty, które estetyką wyprzedzają swoje czasy i jeszcze długo później wyglądają nowocześnie. Wspomniane kanonierki typu Ardent są jednym z najlepszych tego przykładów, ale przecież nie jedynym. Ale często okręty niezbudowane, które pozostały tylko na etapie projektu czy koncepcji, miewały nadzwyczaj awangardowe sylwetki. Tu nie sposób nie wspomnieć choćby o różnych koncepcjach Fishera.
UsuńAle wygląd to tylko jedna kwestia. Kwestia układu uzbrojenia też nie jest taka absolutnie jednoznaczna. To co wspomniał Jasta - że układ 4xIII przed PWS wydaje się naturalny, ale już 3xIII razi. Faktycznie, taki okręt wówczas nie zaistniał, i to pewnie dlatego, ale ten układ był faktycznie rozważany, co zresztą było na blogu - mianowicie jeden z wariantów pancernika St. Vincent miał mieć9x305 w trzech wieżach.
Wieże czterodziałowe zwykło się kojarzyć z francuskimi okrętami z lat 30-tych, ale przecież Rosjanie też rozważali koncepcję okrętu z takimi wieżami.
Dlatego, ogólnie mam takie zdanie, że przy opracowywaniu różnych alternatywnych okrętów generalnie dobrze jest się trzymać historycznych realiów, ale pewne odstępstwa są jednak dopuszczalne, o ile tylko były technicznie możliwe.
dV
Zatem, skoro przedstawione okręty nie przynoszą nowego, rewolucyjnego układu jako takiego, a jedynie adaptują występujący w innej klasie, są realne. Bycie nowoczesnym samo w sobie nie jest grzechem. A właśnie może takie w założeniu drugoplanowe we flocie jednostki byłyby dobrym polem do wypróbowania jakiegoś rozwiązania przed ewentualnym przeniesieniem go na „poważne” krążowniki.
Usuń