sobota, 20 grudnia 2014

Zaminowanie Hajnanu i kolejne rajdy krążowników pomocniczych



Z początkiem grudnia 1904 r., po przybyciu posiłków z Bałtyku oraz niedobitków z Morza Żółtego siły morskie sprzymierzonych na Hajnanie liczyły 4 pancerniki, 3 krążowniki pancerne, 4 krążowniki pancernopokładowe, 1 stawiacz min i liczne mniejsze jednostki. Były to siły znaczne, które na razie zabezpieczały wyspę przed groźbą japońskiej inwazji. Akcji ofensywnych na większą skalę, do czasu nadpłynięcia głównych sił rosyjskiej floty bałtyckiej nie przewidywano. Niemniej działania na mniejszą skalę podjęto bez zbędnej zwłoki. Już pod koniec listopada stawiacz min Bałtyk postawił nowe pola minowe, zabezpieczające podejścia do bazy w Haikou, w tym głównie od słabo do tej pory chronionego minami kierunku zachodniego, ale także jedno od wschodu.
Przystąpiono też do improwizowanego przekształcenia okrętu balonowego Dedal w krążownik pomocniczy. Na tę okoliczność otrzymał on 2 ocalałe z krążownika Cedynia działa szybkostrzelne kal. 120 mm, a także tory minowe z zapasem 80 min (rysunek jednostki w tej konfiguracji prezentuję poniżej). Okręt w swój korsarski rejs wyruszył 12 grudnia 1904 r. Niemal równocześnie postanowiono wyekspediować w morze w roli rajderów transportowiec Nowa Kurlandia oraz stawiacz min Bałtyk, (z towarzyszącym mu, z racji niespecjalnego zasięgu węglowcem Łuck). Bałtyk miał za zadanie postawić na szlakach komunikacyjnych wokół wysp japońskich ofensywne pola minowe, a następnie przystąpić, w miarę możliwości, do zwalczania żeglugi nieprzyjaciela. Okręty wkrótce po wyjściu z bazy rozdzieliły się i każdy podążył osobno (Bałtyk razem z węglowcem) w swój rejon działania.
Tymczasem wojnę minową podjęli również Japończycy. Dostrzegali oni potencjalne zagrożenie jakie stwarzało skoncentrowanie znacznych sił morskich na Hajnanie, a że gros ich sił był ciągle zajęty pod Port Arturem, szukali innych metod zaszkodzenia przeciwnikowi. Po niepowodzeniu nocnego ataku z 11 sierpnia 1904 r. postanowili podjąć własne działania minowe. Akcję minową zaplanowano na 15 grudnia. W tym celu załadowano ile się tylko dało min na pomocnicze stawiacze min Taichu Maru i Taihoku Maru, których eskortę miały stanowić stary pancernik Chin Yen, krążowniki Itsukushima, Hashidate, Takasago, Yahagi i Suma (świeżo wyremontowany po uszkodzeniach  z 16 lutego) oraz 5 niszczycieli. Zespół wyruszył z Tajwanu 10 grudnia. 13 grudnia na wysokości Hong Kongu doszło do przypadkowego spotkania z polskim krążownikiem pomocniczym Dedal który zorientowawszy się, że ma przed sobą znaczne siły usiłował zmienić kurs. Niewiele to dało, bowiem była to dość powolna jednostka, rozwijająca raptem 15 w., a w składzie eskadry japońskiej były szybkie krążowniki, nie mówiąc już o niszczycielach. Pogoda była tego dnia dobra, nie dająca żadnej szansy na uniknięcie kontaktu z nieprzyjacielem. Po krótkiej, prowadzonej tylko pro forma, wymianie ognia z krążownikami Takasago i Yahagi dowódca Dedala nakazał zatopić okręt…
15 grudnia pod wieczór zespół japoński znalazł się nieopodal brzegów Hajnanu i rozpoczęto minowanie. Postawiono w sumie 400 min w dwóch polach minowych zamykających wschodnie wyjście z cieśniny Qiongzhou, w miejscu przez które, jak się spodziewano, prędzej czy później musiała przechodzić flota polska.  By to przyspieszyć, postanowiono przeprowadzić demonstracyjny rajd krążowników Takasago, Yahagi i Suma wzdłuż brzegów wyspy (oczywiście już po zakończonym stawianiu min). To zakończyło się zupełną porażką, bowiem Japończycy nie mieli dobrze rozpoznanych defensywnych pól wokół Haikou. Po ostrzelaniu posterunków obserwacyjnych na brzegu, na wysokości zatoki Puqian krążownik Takasago został poderwany na minie postawionej całkiem niedawno przez stawiacz min Bałtyk. Cios okazał się dla okrętu śmiertelny – jednostka zaczęła szybko nabierać przechyłu na burtę i po kilkunastu minutach przewróciła się do góry stępką, zginęła połowa z liczącej ponad 400 osób załogi. Resztę wyratowały pozostałe krążowniki, a po ich odpłynięciu kilku rozbitków podjęła patrolująca ten akwen kanonierka Perun. Od jeńców powzięto wiadomość o celu rajdu, jednakże nie wiedzieli oni nic na temat lokalizacji postawionych pól minowych (bądź tego nie ujawnili). Skutkiem tego działania polskiego zespołu w najbliższym czasie musiały być ostrożniejsze, do czasu rozpoznania wrogich pól i ich ewentualnego wytrałowania.
Tymczasem polskie rajery (Nowa Kurlandia i Bałtyk wraz z Łuckiem) obrawszy szczęśliwie inną  drogę niż Dedal i uniknęły spotkania z siłami japońskiej floty. Nowa Kurlandia udała się bowiem na południe, by na Morzu Jawajskim i Oceanie Indyjskim zwalczać żeglugę na szlakach łączących Japonię z Europą. Natomiast Bałtyk i Łuck udały się na południowy wschód, by przez cieśninę Mindoro, Morze Sibuyan i Cieśninę San Bernardino wyjść na otwarty ocean, a następnie udać się w pobliże wysp japońskich celem postawienia tam pól minowych. 28 grudnia 1904 r. przeprowadzono bunkrowanie Bałtyku, na którym zaczęły kończyć się zapasy węgla, a pomiędzy 31 grudnia 1904 r. a 3 stycznia 1905 r. Bałtyk postawił 2 pola minowe, każde po ok. 100 min na dalekich podejściach do Nagasaki i Kagoshimy. Tak śmiała akcja nie mogła ujść uwagi japońskiej obrony wybrzeża, więc by nie kusić losu, powstrzymano się na razie od dalszych działań u brzegów Japonii i po spaleniu napotkanego szkunera Hako Maru (238 BRT) postanowiono szukać szczęścia na otwartym oceanie. Nie było to jednak takie proste, bowiem po poprzednich sukcesach polskich rajderów Japończycy zorganizowali system łączenia statków płynących do i z Japonii w konwoje eskortowane zazwyczaj przez krążownik pomocniczy bądź okręt wojenny. Samotne statki japońskie spotykało się teraz na morzu zdecydowanie rzadziej. Nic więc dziwnego, że gdy widziano na horyzoncie więcej dymów, powstrzymywano się od ataku (uszkodzony rajder na środku oceanu to raczej kiepska  perspektywa…). W zaistniałej sytuacji udało się przechwycić tylko dwa japońskie statki: 10 stycznia Kisshin Maru (1065 BRT) i 25 stycznia Akashi Maru (1599 BRT). Skontrolowano także kilka neutralnych frachtowców (od załogi jednego z nich dowiedziano się o upadku Port Artura), ale wobec nie stwierdzenia kontrabandy, trzeba je było puścić wolno. W międzyczasie (17 stycznia) trzeba było przeprowadzić kolejne bunkrowanie na pełnym morzu, bowiem zapas węgla jaki zabierał stawiacz min nie był specjalnie imponujący.. Następne tygodnie okazały się całkowicie bezproduktywne (pominąwszy kolejne uzupełnienie paliwa na stawiaczu min) wobec czego postanowiono powrócić pod brzegi Japonii by spożytkować posiadany jeszcze zapas min. Postawiono dwa nowe pola minowe na szlakach prowadzących do Kobe i Jokohamy. Okazało się to być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Na polu minowym postawionym 10 lutego 50 Mm na południe od Jokohamy zatonął bowiem wielki liniowiec Awa Maru liczący sobie aż 16309 BRT oraz frachtowiec Okinawa Maru (2301 BRT). Na tym pierwszym śmierć poniosło ponad 1000 żołnierzy, których ten statek miał zawieźć na Tajwan, celem ewentualnej późniejszej inwazji na Hajnan.  Natomiast na polu minowym w rejonie Kobe zatonął brytyjski frachtowiec Eleanor (1980 BRT) i dwa małe szkunery żaglowe.  
Wkrótce jednak karta się odwróciła. Pojawiły się bowiem problemy z napędem na węglowcu, bez którego kontynuowanie oceanicznego rejsu nie miało najmniejszego sensu (przypomnijmy – Bałtyk dysponował zasięgiem raptem 3500 Mm). Kilkakrotnie trzeba było stopować maszyny Łucka na środku oceanu i dokonywać prowizorycznych napraw, bez żadnej gwarancji ich skuteczności w dłuższym czasie. W tej sytuacji podjęto jedyną racjonalną decyzję – powrotu na Hajnan. By jednak uniknąć wysoce niepożądanego teraz spotkania z jakimikolwiek jednostkami japońskimi obrano okrężną drogę na południe od Filipin, przez Morze Celebes, Morze Sulu i Cieśninę Balabac. Hajnan udało się osiągnąć dopiero 11 marca 1905 r., szczęśliwie unikając spotkania z siłami blokady.
Tymczasem drugi rajder, Nowa Kurlandia, 22 grudnia 1904 r. osiągnął rejon wyspy Belitung i przez następne dwa tygodnie krążył po Morzu Jawajskim. Jedyną zdobyczą w tym czasie okazał się niewielki (445 BRT) statek japoński Ryuyo Maru, wiozący ładunek żywności. Wobec braku sukcesów postanowiono przenieść się nieco na północ, w rejon Singapuru i Cieśniny Malakka. Tu zrewidowano kilka statków neutralnych, ale bez efektu. Wreszcie, pewnym sukcesem okazało się dopiero spotkanie 15 stycznia 1905 r. z brytyjskim statkiem Saint Kilda (3518 BRT), który wyraźnie usiłował uniknąć spotkania. To tylko zwiększyło podejrzenia co do niego, słusznie jak się potem okazało. Kontrola na jednostce wykazała, iż frachtowiec wiózł na wyspy japońskie ładunek m.in. karabinów i materiałów wybuchowych, został więc obsadzony załogą pryzową i odesłany na Madagaskar, po uprzednim przeładowaniu części jego zapasów węgla na Nową Kurlandię. Tego samego dnia na nasz krążownik wpadł inny brytyjski frachtowiec, Madeira (1773 BRT), z którym, wobec stwierdzenia przewożenia kontrabandy, postąpiono identycznie jak z Saint Kilda. Te działania, prowadzone w dodatku pod samym nosem dowódcy  sił brytyjskich w tym rejonie (rezydującego w Singapurze wiceadm. Noela) wywołało wielkie oburzenie Brytyjczyków, oskarżenia o piractwo i żądanie ukrócenia tych działań. Pod naciskiem opinii publicznej adm. Noel oświadczył, że nie będzie tolerował działalności korsarskiej na podległym sobie obszarze i podejmie wszelkie działania celem jej powstrzymania. Więcej w tym było zapewne retoryki niż realnej groźby, niemniej siły Royal Navy wyszły z Singapuru i nie było pewne co zamierzają. W tej sytuacji dowódca Nowej Kurlandii uznał że droga odwrotu na Hajnan jest wysoce ryzykowna i pożeglował ku Madagaskarowi. Po drodze, w rejonie archipelagu Nikobarów, raz jeszcze uśmiechnęło się do niego szczęście, bowiem napotkano płynący z Wielkiej Brytanii do Kure frachtowiec Hinode Maru (1098 BRT) z ładunkiem węgla i boksytów. Statek obsadzono załogą pryzową i zawrócono na Madagaskar. Port w Diego-Suarez obydwie jednostki osiągnęły  6 lutego 1905 r.


10 komentarzy:

  1. Kolejny etap polskich działań korsarsko-minowych należy uznać za bardzo udany. Utraciliśmy, co prawda, krążownik pomocniczy "Dedal" (szkoda, całkiem udana adaptacja!), ale zadaliśmy poważne straty żegludze handlowej (nie tylko zatopienia, ale i pryzy!) i marynarce wojennej Japonii. Szczególnie zatopienia krążownika "Takasago" i liniowca "Awa Maru" są bardzo prestiżowymi sukcesami, które dobitnie podkreślają rosnące znaczenie broni minowej. Należy obawiać się, że również ofensywna zapora japońska przysporzy strat flocie polskiej (a jakie to jednostki używamy w charakterze pomocniczych trałowców?). Tradycyjnie już, narrację należy uznać za bardzo sprawną i ciekawą!
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję:)
    W roli trałowców widziałbym torpedowce, których mamy na wyspie 7, ewentualnie także dwie stare i dość małe kanonierki typu flat-iron (oczywiście po usunięciu zbędnej w takiej roli armaty). W ostateczności można pomyśleć o adaptacji patrolowców (3 sztuki) lub zmobilizowanych kutrów rybackich (zakładam, że na wyspie są jacyś rybacy;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na rybaków bym nie liczył... Chyba, że dżonki mają znaczenie w tym wariancie...

      Piotr

      Usuń
    2. Dżonki to nie, ale może parę kutrów z napędem parowym by się znalazło? Wydaje mi się, że na początku XX w. stosowano już napęd parowy w rybołówstwie..

      Usuń
    3. Znalezienie takiego kutra w tych czasach w Chinach czy nawet w samej Japonii graniczyło by z cudem.... :)

      Piotr

      Usuń
  3. Starsze torpedowce i "żelazka" to bardzo dobry pomysł! Te ostatnie mogłyby również posłużyć do postawienia defensywnych pól minowych położonych w zasięgu artylerii nadbrzeżnej.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  4. Takasago dopadło przeznaczenie.. realnie, zatonął na minie w tym samym niemal czasie pod Port Arturem..

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy przewiduje Kolega osobny post dotyczący przygotowań do odparcia spodziewanej inwazji japońskiej na Hajnan? Chętnie dowiedziałbym się więcej o aktualnym rozmieszczeniu sił lądowych oraz artylerii nadbrzeżnej (w tym nowych, zaimprowizowanych baterii). Ogólna sytuacja militarna, po upadku Port Artura, wymaga (chyba) podjęcia szybkich decyzji i działań.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  6. Nic się nie dzieje !

    OdpowiedzUsuń