niedziela, 8 marca 2020

Krążownik eskortowy

Poniższy okręt wymyśliłem rozważając możliwą reakcję Royal Navy na niemieckie mini-lotniskowce opisane w poście z 8 lutego. Klasyfikację należy oczywiście traktować czysto umownie. Okręt w założeniu ma być eskortowcem o rozmiarach większych niż rzeczywiście budowane niszczyciele eskortowe i fregaty i pod względem artyleryjskim ciężej od nich uzbrojonym, ale o rozmiarach na tyle ograniczonych, że możliwa była by seryjna produkcja tego typu okrętów. Przyjęty limit wyporności wyniósł 2000 ton. W takim limicie oczywiście nie ma co liczyć na jakieś poważniejsze opancerzenie, jeśli uzbrojenie, prędkość i zasięg mają być przyzwoite. Poza tym – koszty wytworzenia pancerza z prawdziwego zdarzenia kłócą się z ideą masowej produkcji. Ostatecznie zdecydowałem się  na cienką osłonę burt, chroniącą rejon kotłowni i maszynowni co najwyżej przed odłamkami, nie koniecznie nawet wykonaną ze stali pancernej. Co do uzbrojenia – zakładam, że występowało by w wielu wariantach. Dla prototypu wybrałem 4 działa 152 mm L/45 model 1913, pochodzące z przebudowanych krążowników lekkich typu C. Ale w przypadku liczniejszej budowy takich okrętów, dopuszczam możliwość zastosowania wszystkich możliwych dział jakie tyko by się udało zgromadzić – od 102 mm, przez 114 mm, 120 mm, po 140 mm. To uzbrojenie główne uzupełniają stosunkowo liczne działka plot., oraz rufowe zrzutnie bomb głębinowych.








Defender, british escort cruiser laid down 1942 (Engine 1943)

Displacement:
    1 847 t light; 1 943 t standard; 2 279 t normal; 2 548 t full load

Dimensions: Length overall / water x beam x draught
    337,71 ft / 334,06 ft x 39,50 ft x 12,34 ft (normal load)
    102,93 m / 101,82 m x 12,04 m  x 3,76 m

Armament:
      4 - 5,98" / 152 mm guns in single mounts, 107,15lbs / 48,60kg shells, 1913 Model
      Quick firing guns in deck mounts with hoists
      on centreline, evenly spread
      Aft Main mounts separated by engine room
      8 - 1,57" / 40,0 mm guns (2x4 guns), 1,95lbs / 0,88kg shells, 1923 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on centreline ends, evenly spread, all raised mounts
      4 - 0,79" / 20,0 mm guns in single mounts, 0,24lbs / 0,11kg shells, 1939 Model
      Anti-aircraft guns in deck mounts
      on side, all amidships, all raised mounts - superfiring
    Weight of broadside 445 lbs / 202 kg
    Shells per gun, main battery: 200

Armour:
   - Belts:        Width (max)    Length (avg)        Height (avg)
    Main:    1,46" / 37 mm    130,77 ft / 39,86 m    8,33 ft / 2,54 m
    Ends:    Unarmoured
      Main Belt covers 60% of normal length
      Main belt does not fully cover magazines and engineering spaces

   - Gun armour:    Face (max)    Other gunhouse (avg)    Barbette/hoist (max)
    Main:    1,46" / 37 mm    0,98" / 25 mm              -

   - Conning tower: 1,46" / 37 mm

Machinery:
    Oil fired boilers, steam turbines,
    Geared drive, 2 shafts, 17 504 shp / 13 058 Kw = 25,50 kts
    Range 10 000nm at 13,00 kts
    Bunker at max displacement = 604 tons

Complement:
    164 - 214

Cost:
    £1,112 million / $4,446 million

Distribution of weights at normal displacement:
    Armament: 56 tons, 2,4%
    Armour: 102 tons, 4,5%
       - Belts: 74 tons, 3,3%
       - Torpedo bulkhead: 0 tons, 0,0%
       - Armament: 22 tons, 1,0%
       - Armour Deck: 0 tons, 0,0%
       - Conning Tower: 5 tons, 0,2%
    Machinery: 452 tons, 19,8%
    Hull, fittings & equipment: 1 177 tons, 51,6%
    Fuel, ammunition & stores: 432 tons, 19,0%
    Miscellaneous weights: 60 tons, 2,6%

Overall survivability and seakeeping ability:
    Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
      3 457 lbs / 1 568 Kg = 32,3 x 6,0 " / 152 mm shells or 1,0 torpedoes
    Stability (Unstable if below 1.00): 1,18
    Metacentric height 1,7 ft / 0,5 m
    Roll period: 12,7 seconds
    Steadiness    - As gun platform (Average = 50 %): 54 %
            - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,39
    Seaboat quality  (Average = 1.00): 1,08

Hull form characteristics:
    Hull has rise forward of midbreak
    Block coefficient: 0,490
    Length to Beam Ratio: 8,46 : 1
    'Natural speed' for length: 18,28 kts
    Power going to wave formation at top speed: 60 %
    Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
    Bow angle (Positive = bow angles forward): 9,00 degrees
    Stern overhang: 0,49 ft / 0,15 m
    Freeboard (% = measuring location as a percentage of overall length):
       - Stem:        19,95 ft / 6,08 m
       - Forecastle (19%):    18,96 ft / 5,78 m
       - Mid (36%):        18,44 ft / 5,62 m (10,96 ft / 3,34 m aft of break)
       - Quarterdeck (13%):    11,45 ft / 3,49 m
       - Stern:        11,45 ft / 3,49 m
       - Average freeboard:    14,06 ft / 4,28 m
    Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
    Space    - Hull below water (magazines/engines, low = better): 87,2%
        - Above water (accommodation/working, high = better): 132,6%
    Waterplane Area: 8 713 Square feet or 809 Square metres
    Displacement factor (Displacement / loading): 151%
    Structure weight / hull surface area: 82 lbs/sq ft or 400 Kg/sq metre
    Hull strength (Relative):
        - Cross-sectional: 1,19
        - Longitudinal: 2,78
        - Overall: 1,29
    Hull space for machinery, storage, compartmentation is adequate
    Room for accommodation and workspaces is excellent

2 depth charge racks
4 depth charge throwers

42 komentarze:

  1. No nie wiem, czy to lepsze od niszczycieli/niszczycieli eskortowych czy fregat rozwiązanie. W sumie rozmiary podobne, uzbrojenie w/w chyba zupełnie wystarczające. No ale jakaś myśl to jest. I to jest ok. Bardziej by mi zamiast krążowników pomocniczych pasowały.

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiepski niszczyciel w efekcie wyszedł. Większy kaliber, ale mniej luf - relacja kaliber ilość luf każe uznać pomysł za chybiony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie widzę sensu budowania takich okrętów. Bardziej to awizo kolonialne niż krążownik eskortowy, a do zwalczania potencjalnego celu czyli DużejIlościMikroLotniskowców (przypominam, 19w, beż uzbrojenia art) wybornie będą nadawać się Hunty. W walce z nalotem również - prezentowana jednostka nie ma dział DP, a pom-pom już powoli stawał się anachronizmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasyfikacja jest jak wspomniałem dość umowna, do roli okrętu kolonialnego też by się nadał. ale jednak jego rolę jako eskortowca postrzegam jako główną - stąd takie a nie inne charkaterystyki: dość silne i zróżnicowane uzbrojenie artyleryjskie, plot i pop oraz duży zasięg i umiarkowana prędkość. Brak dział uniwersalnych nie poczytuję za wielką wadę - okręt nie ma działać wobec zmasowanych nalotów przeciwnika, tylko od czasu do czasu odgonić pojedynczego Condora czy Stukasa, a ważniejsze by jego nosiciela poczęstował z działa - tu pociski 6-calowe mają swoją wymowe, znacznie konkretniejszą niż 4-calówki. Poza tym, taki okręt zawsze może odginić teń innego, bardziej kalsycznego korsarza, jak krążownik pomocniczy czy hipotetyczny Spahkreuzer.

      Usuń
  4. Interesujący pomysł okrętu, chociaż tak trochę w podwójnej alternatywie: wymyślony okręt, jako odpowiedź na także wymyślone ryzyko niemieckich lotniskowców.
    Generalnie nie jestem zwolennikiem okrętów skonstruowanych pod jeden specyficzny cel. Zakładam więc, że te jednostki są eskortowcami zarówno pop jak i „przciwlotniskowcowymi”.
    1. Wizualnie okręt mnie zaskoczył tymi dwoma kominami. Na okręcie Brytyjskim tej wielkości z DWS, zdecydowanie spodziewałbym się 1 komina. Dwa tego typu kominy jak tu zastosowane, mi by pasowały na jednostkę z pierwszej połowy lat 30-tych.
    2. Także układ artylerii, z działami na śródokręciu, jest z epoki PWS. Rozumiem konieczność oszczędności ciężarowych (superpozycje dział wymusiłyby większą wyporność), ale szczególnie to działo między kominami trudno mi przełknąć.
    3. Brak mi także tak charakterystycznego dla okrętów brytyjskich DWS działa (lub dział) 102 plot. Wiem, że pożytek z nich był mikry, ale bez nich projekt jest dla mnie mniej realny.
    4. Ciekawostką jest zestaw IVx40 w superpozycji na dziobie. To rzadki (jeśli nie jedyny) przypadek z okrętów DWS w Royal Navy. Ale akurat to mi się bardzo podoba.
    5. Okręt ma kadłub zdecydowanie odwołujący się do np. niszczycieli eskortowych niż do kadłubów fregat. Ponieważ będzie pełnił służbę bardziej „oceaniczną” (czyli jak fregaty) a nie „przybrzeżną” (jak niszczyciele eskortowe) wolałbym projekt z kadłubem „fregatowym”, z uskokiem bliżej rufy.

    Reasumując ja bym widział alternatywny projekt okrętu:
    3 działa 152, w tym dwa na rufie w superpozycji.
    Uskok kadłuba pomiędzy działami rufowymi.
    Pojedynczy komin
    Między kominem a działami 152 zestawy (od komina licząc) IVx40 superpozycja i plot Ix102 (albo IIx102).
    Nadbudówka cofnięta, tak, żeby między dziobowym działem 152, a zestawem IVx40, umieścić w „półsuperpozycji” miotacz pop.
    Okręt byłby nieco słabszy, ale w moim odczuciu bardziej wpisywałby się realia ówczesnych brytyjskich konstrukcji.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niekoniecznie podwójna alternatywa. Brytyjczycy mogli dostać informację o niemieckich przygotowaniach do budowy roju lotniskowców i odpowiedzieć na to, chociaż rój ostatecznie nie powstał. Historia wojskowości zna multum sprzętu, który został wprowadzony do użytku, chociaż wcześniej zdezaktualizowały się cele, do których go wymyślono, np: Convair B-36.
      Dla takich krążowników eskortowych uzbrojeniem głównym powinny być działa uniwersalne kal. 4-5". Wobec braku uzbrojenia i opancerzenia potencjalnych przeciwników nie trzeba większych. Do rzeczy byłyby też torpedy. Może aparat torpedowy zamiast działa między kominami a na pozostałych stanowiskach po 2x4".

      Usuń
    2. Tak jak wspomniałem - dopuszczam różne warianty uzbrojenia, a ten konkretnie którty zaprezentowałem wywodzi się z chęci zagospodarowania istniejących i dostępnych dział. Ideą okrętu jest bowiem m.in. maksymalne wykorzystanie istniejących zasobów - czynnik jak sądze kluczowy w przypadku wojennej produkcji. Z torped natomiast zupełnie świadomie zrezygnowałem, uznajć je za najmniej potrzebne dla eskortowca. Z nimi to byłby już wolny niszczyciel, i naraziłbym się na zarzut że po co buduję wolny niszczyciel, skoro jest cała masa szybkich ;)

      Usuń
    3. @H_Babbock:
      Zgadza się, okręty są eskortowcami jak najbardziej uniwersalnymi, mającymi w założeniu bronić konwojów przed pełnym spektrum zagrożeń (może poza jakimiś tam Hipperami czy innymi Scheerami :D)
      Co do sylwetki – wzorowałem się na niszczycielach z lat 30-tych, nie sądzę by taki design był mało prawdopodobny. Jednokomorowe były niszczyciele budowane w latach 40-tych, ale okrętów takich jak ten w ogóle nie budowano, więc nie ma odpowiednika wprost i sprawa jest moim zdaniem otwarta. Może być komin, mogą być 2 – co się komu bardziej podoba. Prawdziwe krążowniki, w tym te relatywnie nieduże – plot., miały po 2, więc taka konfiguracja u Brytyjczyków się zdarzała.
      Układ artylerii – co do superpozycji, to racja, natomiast co do działa między kominami, to mimo iż jest to umiejscowienie niezgodne z najnowszymi trendami, to lepiej to działo chyba jednak mieć, niż nie mieć? ;) Zresztą pamiętajmy – to nie pierwszoliniowa jednostka bojowa, tylko eskortowiec, okręt wojennej potrzeby, projektowany i budowany na szybko, pod bieżące potrzeby. Ważniejsze w tym przypadku, żeby miał odpowiednia siłę ognia, niż dopieszczone, perspektywiczne rozmieszczenie dział.
      40-tki w superpozycji – głowy nie dam sobie uciąć, ale chyba gdzieś widziałem, nie przyznaję się do pełnego autorstwa tego pomysłu;) Muszę pogrzebać, może odnajdę skąd się wzięła inspiracja;)
      Uskok na rufie – strasznie mi się nie podoba takie rozwiązanie. Okręty z nim wyglądają bardzo niezgrabnie i nawet jeśli im to dodaje dzielności morskiej, to tu chyba nie jest to konieczne –springsharp nic nie krzyczy, że jest kiepsko ;) Oceaniczny charakter służby okrętów jest tu moim zdaniem zbyt słabą przesłanką – przecież niszczyciele których służby na oceanach zaprzeczyć nie można, też miały uskok w podobnym miejscu jak ten okręt.

      Usuń
    4. ps. ale jakby sie kto uparł, to nie widzę raczej przeszkód, żeby któreś że środkowych dział zastąpić zestawem w.t., albo 102 mm plotką. Nawet oba działa mogly by tak zostać wymienione - wojenne doświadczenia i potrzeby często wpływają na różne modyfikacje, a taka akurat wydaje się relatywnie nieskomplikowana do przeprowadzenia.

      Usuń
    5. Niszczyciele jedno kominowe w RN były budowane od 1937 (typ J). Dlatego na krążownikach eskortowych budowanych od 1942 też spodziewałbym się układu jedno kominowego.
      Krążowniki nowo budowane były dwu kominowe, ale najmniejsze z nich, typ Dido, był prawie dwa razy większy.
      Zresztą tu zastosowane kominy, pochylone, ale poziomo ucięte na górze, zdecydowanie są w stylu PWS i lat 20-tych.
      Reasumując, trudno w 100% wykluczyć jakiś wariant, ale mi by bardziej pasował układ 1 kominowy.
      Uskok na rufie jest niezgrabny. A moim zdaniem to zależy od konfiguracji. Dla mnie np. fregaty typu River (właśnie z takim uskokiem) mają bardzo estetyczną sylwetkę.
      Z tą służbą oceaniczną niszczycieli. Typ Hunt miał wyporność 1000t, 6x102, 28w. Typ River miał 1400t, 2x102, 20w. Sądzę, że tak gigantyczna różnica w „papierowych” parametrach wskazuje, że typ River „zużywał” wyporność na kadłub zdolny do efektywnej żeglugi (i walki) „oceanicznej”. Dlatego sugerowałem, żeby te „krążowniki eskortowe” były do nich podobne.
      H_Babbock

      Usuń
    6. Generalnie spostrzeżenie co do sylwetek okrętów RN są słuszne, ale moim zdaniem nie należy ich traktować sztywno i w taki sposób przenosić z jednej klasy na drugą. Osobiście mam takie podejście, że w sylwetce staram się odwzorować ogólnie przynależność do danej floty, ująć jakieś elementy charakterystyczne dla niej, staram się unikać sytuacji gdy sylwetka jest tak nijaka, że mogła by pasować do każdej z flot. Ale tych cech „narodowych” nie traktuję absolutnie sztywno co do klasy i roku powstania jednostki. Nie wydaje mi się, że skoro w danym roku jakiś okręt danej floty miał dany wygląd, to inny z tego roku musi wyglądać tak samo. Oczywiście może, ale nie musi. Przecież nie każdy okręt tworzy ten sam projektant, a oni też mogą mieć swoje preferencje i swój styl. Stąd czasem pewne anachronizmy w wyglądzie okrętów się zdarzały ( np. gdy już się wydawało, że Anglicy po Dreadnought zorientowali się, że umieszczenie masztu trójnożnego za kominem nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem i wydawało się, że na dobre odeszli od tego rozwiązania, nagle pojawił się wysyp okrętów wodowanych w latach 1910-11 z tym właśnie rozwiązaniem – jakieś uzasadnienie to miało, ale nie mam książki pod ręką żeby je przytoczyć, w każdym razie fakt jest faktem). Zawsze mogło być tak, że ów „krążownik eskortowy” zaprojektował twórca (lub przynajmniej zwolennik sylwetek) niszczycieli z lat 30-tych i świadomie lub nie – przemycił niektóre cechy ich wyglądu do nowego projektu. W zasadzie w tym przypadku w rzeczywistości dokładnie tak było – jako miłośnik dawniejszych okrętów, przemyciłem tu sylwetkę starszego niszczyciela i rozkład artylerii rodem z PWS jak nie wcześniej ;)
      Jeszcze co do fregat typu River – używano w nich cywilnych podzespołów, standardów i metod budowy, żeby uprościć budowę i umożliwić ja jak największej liczbie stoczni, w tym tych specjalizujących się tylko w jednostkach cywilnych, słabo zaawansowanych technologicznie (większość tych okrętów nie miała nawet turbin, w DWS!). Taki tryb powstawania okrętów, i w związku z tym ich spodziewana jakość, z dużym prawdopodobieństwem mógł się przełożyć na to, że okrętów tych celowo nie dociążano uzbrojeniem w stopniu, jaki uzasadniały by ich rozmiary.

      Usuń
  5. Spory kadłub i dobra dzielność morska w połączeniu z niezłą prędkością na pewno sprawdzałyby się niezależnie od mikrolotniskowców.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego typu okręt ( małe zanurzenie , 4 działa 152 mm) mógłby przydać się do ostrzeliwania celów lądowych w czasie lądowania w Normandii .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się! Potwierdzeniem tego niech będzie autentyczny fakt, że Brytyjczycy szukając takich właśnie płytko zanurzonych okrętów do ostrzeliwania brzegów Normandii planowali przezbroić w działa 152 mm niszczyciele eskortowe typu Hunt (po 2 działa na jednostkę). A w tym przypadku nie trzeba by nic robić - okręt jest gotowy do działania.

      Usuń
    2. W czasie inwazji okręty różnych klas wspierały żołnierzy na lądzie, niszczyciele też. Jednak niszczyciele słabo się do tego nadają z powodu braku pancerza, posiadania zupełnie niepotrzebnych w tych warunkach (a wybuchowych) torped i bomb głębinowych itd.
      Pomyślmy nad podjętą w pod koniec 1942 r. przebudową jakiegoś starego krążownika na okręt wsparcia desantu.
      Powinien mieć: zróżnicowane uzbrojenie do ostrzału wybrzeża (armaty, haubice, może też rakiety), żeby niszczyć różnorodne cele i pomagać chłopakom na lądzie, kiedy spotka ich jakaś paskudna niespodzianka; silne uzbrojenie przeciwlotnicze, bo mimo alianckiej przewagi niemieckie lotnictwo było wciąż groźne; silne opancerzenie na wypadek dostania się pod ogień którejś z baterii Wału Atlantyckiego; ochronę podwodnej części kadłuba, bo może się wpakować na minę; brak broni podwodnej; niekoniecznie duża prędkość i zasięg; dzielność morska lepsza niż okrętów obrony wybrzeża, ale nie tak duża jak atlantyckich krążowników; małe zanurzenie i... I co jeszcze?

      Usuń
    3. Na drugim blogu taki okręt powstał. Przy drugiej modernizacji Niobe.

      Usuń
    4. Oczywiście, w przypoadku Huntów niepotrzebne wyposażenie (bomby głębinowe) miało być zdemontowane, a torped te okręty w ogóle nie posiadały. Co do uzbrojenia - rakiety mogły by się przydać, ale co do haubic, czyli jak rozumiem - dział krótkolufowych, strzelających stromotorowo, to jestem sceptyczny. Raz, że z pokłądu okrętu trafić w coś z haubicy jest bardzo trudno (kołysanie, ruchy jednostki, to utrudnia celowanie), a do tego trzeba podejśc bardzo blisko brzegu - co jest niebezpieczne samo w sobie (mielizny) jak i z powodu ewentualnego przeciwdziałania wroga. Dlatego raczej byłbym za okrętem z działami długlufowymi, dla małego zanurzenia i lepszej ochrony wypoażonym w bąble. Coś takiego Brytyjczycy zrobili z bodfajże dwoma krążownikami w czasie PWS: https://www.alamy.com/hms-grafton-british-cruiser-ww1-image66157950.html
      Można by to powtórzyć w czasie DWS - np. bąble dla jakiegoś starego krążownika, albo jeszcze lepiej - stary niszczyciel z bąblami, to by było coś, czego świat jeszcze nie widział! :)

      Usuń
    5. Nie o Huntach pisałem, a ogólnie o użyciu podczas inwazji okrętów do tego nieprzystosowanych. Nie mam dokładnych materiałów, jednak w relacjach żołnierzy biorących udział w pierwszych dniach walk w Normandii przewija się czasem wykonany przez niszczyciele ostrzał artyleryjski celów wskazanych przez piechotę. Przypuszczam, że niszczyciele działały wtedy w konfiguracji standardowej, który miał torpedy lub bomby głębinowe to je miał.
      Zdecydowanie należy przebudować krążownik, nie stary niszczyciel. Potrzeba pancerza!
      Uzbrojenie do ostrzału stromotorowego jest konieczne, bo w rozbudowanym systemie umocnień wykorzystującym naturalne ukształtowanie terenu jest wiele celów, których z armaty się nie trafi, a nie wszystko można zrzucić na skrzydła lotnictwa, bardzo zapracowanego podczas inwazji. Czy tym uzbrojeniem powinny być haubice czy rakiety - to już bardziej skomplikowane. Rakiety mają zasięg nie większy niż haubice. Jak springsharp radzi sobie z symulowaniem uzbrojenia rakietowego? Okręt taki nie potrzebuje dział ciężkich, bo flota inwazyjna ma dość pancerników i krążowników, które wstępnie zmiękczą obronę, a bombowce bazowania lądowego też mogą w tym pomóc. Chodzi tu o okręt, który będzie ostrzeliwał konkretne cele wskazane przez piechotę w sytuacji "DANGER CLOSE". Artyleria rakietowa miała raczej słabą celność.

      Usuń
    6. W ogóle sobie nie radzi, podobnie jak z haubicami - takie uzbrojenie w ogóle nie jest w nim przewidziane. Trzeba sobie radzić protezami - czyli używać "
      miscellaneous weights" - ale do tego trzeba znać masy konkretnych modeli uzbrojenia, wraz z amunicją/rakietami.
      Co do kalsy okrętu poddanego przebudowie - przy małym zasięgu uzbrojenia, ważne będzie jak najmniejsze zanurzenie, by podejść jak najbliżej brzegu. To wskazuje na raczej jdnostki mniejsze, niż większe.

      Usuń
    7. ps. pancerzem bym się specjalnie nie przejmował, raczej nie spodziewam się, żeby wrogie oddziały miały czym konkretnym odpowiedzić - maks to chyba działko 88 mm.

      Usuń
    8. ps2.temat mnie zaczyna wkręcać;) Czy ktoś ma namiary na jakieś dobre fotografie drugowojennych wyrzutni rakiet? Żeby je narysować, musze wiedzieć jak wyglądały, a na razie nie wiem :( Gotowców w bazie elementów raczej nie ma.

      Usuń
    9. Kilka zdjęć tutaj:
      https://www.navsource.org/archives/10/15/150456.htm
      To samo na lądzie:
      https://forum.warthunder.com/index.php?/topic/446061-willys-mb-jeep-with-45-inch-beach-barrage-rocket-navy-automatic-launcher-t45-willys-mb-jeep-with-45-inch-beach-barrage-rocket-navy-10-rail-launcher/
      I nadal nalegam na opancerzenie. Artylerię Wału Atlantyckiego należy traktować poważnie. https://en.wikipedia.org/wiki/Longues-sur-Mer_battery

      Usuń
    10. PS: Amerykanie używali wieloprowadnicowych (bardzo wielo) wyrzutni zamontowanych na okrętach desantowych i dawało to spory efekt, jednak raczej jako nawała ogniowa przed lądowaniem niż niszczenie konkretnych celów w sytuacji, kiedy można trafić swoich.

      Usuń
    11. Jak patrzę na kształt tych rakiet, to wydaje mi się, że celnością one grzeszyć nie mogły i nadają się raczej tylko do tworzenia nawały ogniowej. Precyzją artylerii lufowej raczej te jak sądzę nie dorównają. Co do artylerii Wału Atlantyckiego, to jeśli okręt ma służyć do precyzyjnego wsparcia własnych oddziałów walczących na lądzie, to należy założyć, że baterie nadbrzeżne (o ile w danym miejscu w ogóle były) są już zdobyte/zniszczone. Generalnie do walki z artylerią nadbrzeżną widziałbym duże okręty z ciężką artylerią - pancerniki, monitory, ciężkie krążowniki. A różne mniejsze, improwizowane jednostki widziałbym jako okręty zwalczające pozycje polowe wojsk niemieckich. Co zresztą nie kłóci się z postulatem opancerzenia - jeśli taki niszczyciel wyposażymy w bąble, to uzyskamy sporą rezerwę wyporności, którą można spożytkować na montaż płyt pancernych. To by dopiero było coś - niszczyciel nie dość, że z bąblami, to jeszcze z pancerzem :)

      Usuń
    12. Ta bateria podjęła walkę z alianckimi okrętami, mimo że wcześniej lotnictwo próbowało ją wyeliminować. Rangersi na Pointe du Hoc też nie wyeliminowali zgodnie z planem baterii armat 155 mm (to były zdobyte przez Niemców armaty francuskie), bo została przeniesiona. A nawet kiedy artyleria Wału zostanie uciszona, Niemcy mogą użyć dział polowych. Należy tutaj zastosować zasadę: jeśli wróg jest w zasięgu - TY TEŻ W NIM JESTEŚ.
      Więc potrzeba okrętu opancerzonego.
      Może najpierw wybierzmy kandydata do przebudowy, a potem omówimy najlepszy zestaw uzbrojenia dla niego.
      A rakiety prawdopodobnie niezbyt celne. Nie tylko z powodu kształtu, ich wyrzutnie też nieprecyzyjne.

      Usuń
    13. @ Stonk.
      Wyzwanie?. Ok.
      Minimum to krążownik.
      Zmodernizuje kolega do tej roli Hawkinsa czy ma własnego kandydata?.

      Usuń
    14. Hawkins za duży. Potrzeba okrętu, który będzie miał mniejsze zanurzenie. Może HMS Ceres.

      Usuń
    15. A może HMS Dragon ?

      Usuń
    16. @ Stonk Husarz.
      Klasa C/D może być. Jak koledzy widzą możliwości przeróbki na okręt wsparcia?.

      Usuń
    17. Podczas inwazji Dragon skutecznie atakował cele naziemne. Można więc przypuszczać, że gdyby został przebudowany specjalnie do tego celu, poradziłby sobie jeszcze lepiej i ta nieszczęsna torpeda nie zrobiłaby na nim wrażenia. Jednak odpada. Mimo że uważany za przestarzały, Dragon był wciąż w aktywnej służbie. Przebudowę należałoby rozpocząć na przełomie 1942 i 43 roku, więc w czasie trwających ostrych walk z flotą włoską i japońską. Alianci niechętnie odesłaliby do stoczni jakikolwiek krążownik. Więc trzeba przebudować rupiecia, który w 1942 już nie uczestniczył w walce. Może być HMS Caroline albo coś amerykańskiego, przebudowę i tak musi zrobić stocznia amerykańska.

      Usuń
    18. HMS Caroline się nadaje.
      Sugestie kolegi na zmiany?.

      Usuń
    19. Ogólnie taki krążownik też w pełni odpornym na trafienia dział kalibru 155 mm nie był. No ale pokombinować można. Z góry uprzedzam - taki okręt wsparcia to jednostka improwizowana, niejako jednorazowa, więc fajerwerków nie przewiduję;) Żadnego tam rozcinania kadłuba, wymiany turbin i wałów. Ma być prosto i tanio. Z grubsza widziałbym to tak: dodanie bąbli, likwidacja wyrzutni torped i większości artylerii plot (coś tam symbolicznie można zostawić), wzmocnienie artylerii do 7x152 (w przypadku typu D), i może jakieś wzmocnienie opancerzenia (ale tu się trzeba zastanowić, bo nie pamiętem, jaki one miały pancerz - chyba tylko w rejonie LW, ale nie jestem pewien).

      Usuń
  7. @ DV.
    Przepraszam jakie 140mm?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5,5-calówki Mk I uzywane na Hoodzie, Furiousie, Hermesie, paru krążownikach i innych jednostkach. Z 81 wyprodukowanych egzemplarzy, w 1939 r. wciąż jeszcze istniało 79.

      Usuń
    2. ciekawią mnie te 140mm z czasów PWS . O ile dobrze pamiętam to projekt dla greckich krążownikow .I tylko ? Hood przy okazji czy też planowo ?
      Jakie miały opinię . Patrze też na nie jako nietypowy kaliber czy do sprzedaży np. dla Polski.

      Usuń
    3. Działa te do RN trafiły faktycznie wraz z greckimi krążownikami, dla którycg specjalnie zostały opracowane. Ale musiały się Brytyjczykom spodobać (a przynajmniej Fisherowi kóry był jego entuzjastą), skoro zamówili ich 246 szt. albo wg innych danych - aż 700 szt. (ostatecznie zbudowano 81 szt. - ograniczenie produkcji wynikało z odejścia Fishera z Admiralicji). O przyapadkowościich zastosowania na Hoodzie trudno mówić, gdyż we wszystkich projektach wstępnych, które ostatecznie zaowocowały jego budową, przewidywano użycie tcyh właśnie dział. W przypadku budowy 700 szt., miały one trafić w dużej liczbie na pokłady statków handlowych.

      Usuń
  8. Panie de Villars, pisze Pan, że moje ukochane Hunty nie miały torped, a ja pytam - czy, aby na pewno? No, proszę doczytać :) I właśnie te z torpedami lubię najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Anonimowy.
      Nic takiego nie było napisane.

      Usuń
    2. Anonim niech sam sobie doczyta - większość Huntów nie miała w.t.

      Usuń
  9. Mnie również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenzura działa:)

      11 marca de Villars napisał:

      Oczywiście, w przypoadku Huntów niepotrzebne wyposażenie (bomby głębinowe) miało być zdemontowane, a torped te okręty w ogóle nie posiadały.

      Sebastian

      Usuń
    2. @ Sebastian.
      Faktycznie, post z imieniem zniknął, mój też. Dziwne. Kolego dV mógłbym prosić o wyjaśnienie?.

      Hunty dwóch pierwszych serii faktycznie torped nie miały więc stwierdzenie jest do obrony. Późniejsze serie to bardziej zwykle niszczyciele niż eskortowe.
      Pozdrawiam.

      Usuń