Działania sił głównych
Brak znaczącej aktywności sił
głównych w ciągu bieżącego miesiąca.
Działania sił lekkich
W dniu 11 czerwca polskie
kanonierki prowadziły ostrzał pozycji niemieckich pod Połągą. Jedna z nich (Meduza
z 1 dywizjonu obrony wybrzeża) miała tego pecha, że zbliżyła się zanadto do
brzegu i utkwiła na mieliźnie. Mimo prób podjętych przez towarzyszące
kanonierkom torpedowce, okrętu nie udało się ściągnąć z mielizny.
Unieruchomiona jednostka stała się celem ostrzału ze strony wojsk
niemieckich. Nie dysponowały one dość
ciężką artylerią by przebić gruby na 120 mm pancerz kadłuba kanonierki,
jednakże były w stanie całkowicie zdemolować jej części nieopancerzone. W
obliczu systematycznego rozbijania jednostki przez wrogą artylerię oraz by
uniknąć niepotrzebnych strat w ludziach, dowódca wydał rozkaz opuszczenia
pokładu.
W nocy 19 czerwca podjęto kolejna
akcję minowania cieśniny piławskiej przy pomocy kutrów minowych, tym razem z
użyciem wszystkich jednostek, tj. 3 nosicieli i 6 kutrów. Niestety, tym razem
szczęście nie dopisało stronie polskiej. Kutry przypadkowo natknęły się na
pomocniczy dozorowiec patrolujący u wejścia do cieśniny. W zaistniałej
strzelaninie zatonął kuter KM-2. Tylko niskiej prędkości niemieckiego dozorowca
i niskiemu wyszkoleniu jego załogi można zawdzięczać fakt, że pozostałe kutry
zdołały się bezpiecznie oddalić.
Działania okrętów podwodnych
W ciągu czerwca 1915 r. polskie okręty
podwodne zatopiły 2 niemieckie frachtowce (830 BRT oraz 1200 BRT) oraz 1
pomocniczy patrolowiec (125 ton).
Sytuacja na lądzie
Trwają postępy wojsk niemieckich i austro-węgierskich na
południowym odcinku frontu. Jego aktualny przebieg obrazuje poniższa mapka:
Sytuacja na froncie lądowym robi się nieciekawa! Najwyższy czas pomyśleć o energicznym kontruderzeniu, bo Królestwo Polskie zaczyna zamieniać się z wolna w państwo kadłubowe. Moim zdaniem potrzebą chwili jest odblokowanie Połągi i oparcie frontu na Pregole. Bezpośrednie zagrożenie Królewca spowoduje konieczność wycofania części niemieckich sił z Południa i - w konsekwencji -
OdpowiedzUsuńzatrzymanie ich ofensywy. Front niebezpiecznie przybliża się też do Warszawy, a co dzieje się na Froncie Zachodnim?! Czy nasi sojusznicy nie są w stanie przeprowadzić operacji odciążającej? Zwracam uwagę, że Front Wschodni jest lepiej obsadzony niż w realu, zatem siły Państw Centralnych, rzucone na ten odcinek, też muszą przewyższać te, które uczestniczyły realnie w ofensywie gorlickiej. Ergo: Front Zachodni jest przez Niemców słabiej obsadzony, więc aż prosi się o przeprowadzenie dużej ofensywy. Utrata kanonierki na mieliźnie pod Połągą jest dość wstydliwa dla naszych służb hydrograficznych, gdyż następuje na wodach macierzystych, które powinny być dobrze rozpoznane, gdy idzie o przeszkody nawigacyjne.
ŁK
Nie wiem czy się skompromitowała Służba Hydrograficzna ale dowódca i nawigator Meduzy z pewnością.
UsuńKtoś nie tak dawno postulował skrócenie frontu. Jak na razie robią to za nas Niemcy na Froncie Warszawskim i robi się "niemiło", pora roku sprzyja atakom (miał nosa Lilpop przenosząc filię w Łodzi do Lublina zanim rząd wyraził takie życzenie)
Generał Piłsudski, prowadząc akcje werbunkowa w Galicji wielokrotnie był gościem generała Brusiłowa. W rozmowach z Piłsudskim stwierdził ze kawaleria (wcale nie szybsza w przemarszach od piechoty) staje się przestarzała wobec wobec nowoczesnej artylerii i karabinów maszynowych i że kawaleria i piechota potrzebują nowej taktyki i sposobów walki. Powiedział o swoich pomysłach na "strzelców konnych na samochodach" (automobil w trzy godziny przejedzie ile koń albo żołnierz w dzień maszeruje)i o piechocie wyposażonej licznie w granaty i broń "szybkostrzelną", atakującej mniejszymi oddziałami-batalionu lub kompanii, wspartej własnymi działami i ckm na samochodach "Kegresse" torującej droge reszcie wojska.
Wydaje mi się, że za łatwo oskarżacie dowódcę Meduzy. Usiłował wykonać zadanie z tym co miał do dyspozycji - kanonierkę z armatami 6-calowymi, nie tak znów daleko niosącymi. W tym celu musiał podejść maksymalnie blisko brzegu. Właściwie zadanie było na granicy wykonalności, podjął ryzyko i się nie udało. Tamtejsze wody wcale nie musiały być tak dobrze rozpoznane - to wody u samej granicy z Niemcami (pamiętajmy - pozycje wroga są na południe od twierdzy), kręcenie się tu przed wojną naszych jednostek mogło nie być mile widziane przez Niemcy.
UsuńZresztą, na wojnie nie takie rzeczy przecież się zdarzają. Czasami dochodzi do wydawało by się kompromitujących wpadek, ale na miejscu, w warunkach bojowych, gdzie trzeba nieraz podejmowac decyzje w ułamku sekundy, w obliczy wroga - pomyłki są po prostu nieuniknione. Doskonale rozumiem, że pragnęlibyście samych spektakularnych sukcesów, ja w sumie też, ale poczucie realizmu niestety nie pozwala mi za bardzo na to :(
A co do frontu - to ja za aliantów zachodnich nie odpowiadam ;) Mogę tylko powiedzieć, że się cudów nie spodziewam, bo w rzeczywistości to odciążanie też niespecjalnie im wychodziło. Natomiast co do samego przebiegu linii frontu na naszych ziemiach - na razie państwom centralnym idzie nieźle, niejako siłą rozpędu ofensywa się posuwa do przodu, ale można oczekiwać (na skutek tego o czym wspomniał ŁK - lepszego obsadzenia frontu z naszej strony), że w dalszych okresach ich postępy zostaną zahamowane. Do takiej katastrofy jak w rzeczywistości, tj. zajęcia całego Królestwa do września 1915 r. - bądźcie o to spokojni - nie dojdzie :)
UsuńCiąg dalszy...
UsuńPomysły Brusiłowa to było coś nad czym już u nas pracowano (stąd obecne u nas opancerzone transportery drużyn piechoty i ciężarówki saperskie dowożące faszynę i mostki do pokonywania okopów i rowów). Prawdziwym novum była jednak idea by nie atakować na wąskim odcinku, gdzie przeciwnik mimo naszego początkowego sukcesu łatwo może zagęścić obronę i przysłać rezerwy z sąsiednich odcinków frontu, a uderzać szeroko, pchając oddziały szturmujące a za nimi resztę wojsk pierwszego rzutu w każda lukę w obronie, likwidacje odciętego nieprzyjaciela pozostawiając oddziałom drugiej linii ataku. W wyłom we froncie powinny wejść oddziały kawalerii dla rozpoznania i piechota na samochodach dla szybkiego zajęcia terenu.
Co do broni "szybkostrzelnej", jakiś czas temu padła tutaj wzmianka o Automatach Fiodorowa które powinniśmy mieć na stanie. Dla celów walki o okopy, dla jednostek szturmujących, zakupiono również sporą ilość strzelb Winchester'92 na silny nabój 40.40 i podobnych na śrut.
Kolego ŁK, coś specjalnie dla kolegi.
Wizytując fabrykę Evansów w Mińsku, Jegomość Król oglądał montaż "Kegressów", zapytał czy nie wystarczy dać więcej kół :D sprawdzono, można. Pojazd 8x4 stracił na predkości na drodze 5km/h z racji wiekszych oporów ale zyskał w jeździe terenowej. Był w stanie przejechać tam gdzie wcześniej zapadał sie po osie (pomogło zamontowanie ogumienia o podwojonej szerokości). Zaprojektowano nową, dłuższą i szerszą ramę i dano silnik o mocy 50KM dzieki czemu udało się stworzyć coś podobnego do:
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A1%D0%BF%D0%B8%D1%81%D0%BE%D0%BA_%D0%B1%D1%80%D0%BE%D0%BD%D0%B5%D1%82%D0%B5%D1%85%D0%BD%D0%B8%D0%BA%D0%B8_%D0%A0%D0%BE%D1%81%D1%81%D0%B8%D0%B9%D1%81%D0%BA%D0%BE%D0%B9_%D0%B8%D0%BC%D0%BF%D0%B5%D1%80%D0%B8%D0%B8#/media/File:Walter_armoured_tractor.JPG
Eksperymentalnie przebudowano Forda FT-B na pojazd gąsienicowy uzyskując znakomity rezultat. Co prawda pojazd ważący teraz 2,3t na drodze osiągał tylko 35km/h ale za to po polu prawie 30km/h a po zaoranym był wstanie jechać z prędkością 20k/h. Mankamentem było jedynie szybsze niż w wersji kołowej przegrzewanie się silnika i słaba dynamika pojazdu.
Osobiście winię nie tyle dowódcę kanonierki, co służby hydrograficzne. Są to jednak polskie wody terytorialne i położone w bezpośrednim sąsiedztwie bardzo ważnej bazy i twierdzy morskiej. Rozpoznanie hydrograficzne tego akwenu winno być, ze strony polskiej, całościowe. Gdyby dowódca okrętu miał naniesione na mapę prawidłowe głębokości - z pewnością nie wprowadziłby okrętu świadomie na płyciznę. Innymi słowy: to nie dowódca kanonierki zasługuje na naganę, a oficer, który był odpowiedzialny za przeprowadzenie rozpoznania hydrograficznego tego terenu.
UsuńŁK
Najwyraźniej od czasu ostatniego badania tego akwenu prądy morskie naniosły piachu tworząc płytko pod powierzchnią wody łachę, nieoznaczoną na naszych mapach ;)
UsuńBronisz zaciekle tych hydrografów. OK! :)
UsuńŁK
Co do Meduzy zwracam honor dowódcy. 4 metry zanurzenia, takiej mielizny z bocianiego gniazda z daleka nie wypatrzysz. Z młodości pamiętam ze z 200 metrów ledwo widać mieliznę na 2 metrach głębokości ( widziałem z wydmy i wchodziłem tak daleko :D ).
UsuńKolego O'Cooley: kolejny raz jestem pod wrażeniem solidnej kwerendy źródłowej. Nowa broń dla naszej piechoty podobałaby mi się bardzo, gdyby nie jedno "ale": zaczyna nam się mnożyć ilość modeli, z których każdy stosuje specyficzną, i niestandardową u nas, amunicję. Wiem, że to norma w okresie PWS, szczególnie w odniesieniu do armii naszego najbliższego sojusznika. Ale logistyki to nam nie ułatwi. Pisze Kolega o przebudowie Forda FT-B na pojazd gąsienicowy. Czyżby powstał w ten sposób prawzór tankietki? Pogubiłem się też w odniesieniu do pojazdu powstałego z inspiracji JKM: czy ma to być 4-osiowy samochód z dwiema osiami napędowymi?
OdpowiedzUsuńŁK
Jednostki "szturmowe" z nietypowym uzbrojeniem używane są tylko do ataku a normalnie są w odwodach w II linii. Poza atakami raczej nie mają okazji do zużywania amunicji (chyba że w kontratakach).
UsuńFord to raczej eksperyment pozwalający udowodnić celowość budowy "szybkich samochodów pancernych na gąsienicach" (a'la Whippet późniejszy).
A ten 8x4 to nieco powiększony Jeffery z działem 76mm- odpowiednik rosyjskiego Garford-Putiłow bronieawtomobil pusziecznyj. Jeśli wejdzie do służby, zwolnią nam się nasze Garfordy kiepskie w terenie.
System napędu Garforda-Putiłowa to jego pięta achillesowa. Jeśli powiodą się próby 4-osiowego J-Q to będzie to rewolucyjnie nowa jakość w okresie PWS. Garfordy postuluję wtedy przerobić na drezyny pancerne! :)
UsuńŁK
Lepiej robić małe motorowe pociągi pancerne z trzema, może czterema wagonami "Putiłow" i silnikiem 100-150KM. Garfordy przerobiłbym na samobieżne armaty plot. dla jednostek balonowych.
UsuńW istocie bodaj najbardziej niepokojące jest oddanie w ciągu ostatniego miesiąca Płocka i ogólny odwrót na tym froncie.
OdpowiedzUsuńRozumiem postępy wroga po przełamaniu Gorlickim na froncie południowym, nawet do utraty Sandomierza włącznie. Ale przecież na kierunku Warszawskim Niemcy nie prowadzili żadnej ofensywy. Zresztą strategicznie było by to dla nich bez sensu, skoro krok za krokiem rejon Warszawy staje się okrążanym „workiem”.
A tu widzimy nasz odwrót na kierunku Warszawskim. Czyżby morale naszego wojska zaczęło zawodzić?
Także działania lądowe w rejonie Połagi wydaje się nie nadążają za aktywnością floty.
W sumie będzie duży wstyd, jak za jakiś czas się okaże, że słabo zaopatrzona armia rosyjska będzie zdolna do kolejnej skutecznej ofensywy (ofensywa Brusiłowa, wcześniej ofensywy rosyjskie w 1914 w Galicji). A nasza armia przez cały okres wojny nic ofensywnego nie przeprowadziła (poza oczywiście żałosną klęską pod Tannenbergiem).
H_Babbock
Myślę że osłabiliśmy nasze wojska na Froncie Warszawskim, by wesprzeć rosyjski Front Południowo-Zachodni i przeciwnik wykorzystał nasze osłabienie.
UsuńGeneralnie zgadzam się z wywodem Kolegi H_Babbock. Ja również jestem zawiedziony defensywną postawą naszej nowoczesnej technicznie armii. Notoryczne (niemal) gnuśnienie w defensywie musi odbijać się negatywnie na morale wojska. Być może sytuacja dojrzewa już do kompleksowej wymiany kadry dowódczej. Pora chyba, by generałowie z późnych roczników "1840" przeszli w stan spoczynku, ustępując miejsca młodym brygadierom z roczników "1860/1870"!
UsuńŁK
Nie oceniałbym tego jako "ogólny odwrót". Fakt, straciliśmy Płock, ale na pozostałym odcinku forntu trzymamy się dobrze i nie ustępujemy. A wspomnianą strate można wytłumaczyć wsparciem na odcinku południowym, gdzie A-W poczyniły duże postępy. Poza tym trzeba było skrócić front, inaczej nasze wojska mogły by znaleźć się w "kotle płockim". Ogólnie nie należy tego wszystkiego traktować jako gnuśność czy bezczynność. Naprzeciw naszych wojsk nie stoją jacyś chłopcy do bicia, tylko być może najlepsza ówcześnie armia Europy. I w tym kontekście należy oceniać sytuację.
Usuńps. na zachodzie front tez tkwił miesiącami w tym samym miejscu i to nie z powodu czyjejkolwiek bezczynności. Wręcz przeciwnie, co jakiś czas organizowano wielkie ofensywy, których jedynym efektem była minimalna zmiana przebiegu frontu i kilkaset tysięcy trupów...
UsuńNowocześni technicznie to my się dopiero stajemy. Przeniesienie fabryk zabrało nam parę miesięcy. Formowanie, szkolenie i wyposażanie jednostek "nowej taktyki" tez parę miesięcy zajmuje. Na koniec czerwca mamy około 750 samochodów Jeffery- 250 samochodów pancernych, 200 transporterów piechoty szturmującej, 100 transporterów saperskich i 200 opancerzonych zaopatrzeniowych i holujących artylerię. Samochodów pancernych mamy 20 kompanii (20x10szt)+50 rezerwy. Licząc po 2 kompanie na batalion piechoty mamy 10 batalionów szturmowych ze wsparciem, wolałbym 2 x więcej, a przynajmniej 3 kompanie na batalion, no ale czas nas nagli, trzeba sie ruszyć. No i dojdzie nam 36 Pancernych Dział Motorowych (czołgiem nazwiemy to we wrześniu :D ).
UsuńZ takim wyposażeniem osiągniemy poziom nowoczesności, którego mogą nam pozazdrościć pozostałe armie. Boję się, że te rachunki są nazbyt optymistyczne. Pisząc o nowoczesności wojska polskiego miałem na myśli jedynie to, że nie odbiega ono jakością uzbrojenia od najlepszych armii Europy Zachodniej (brytyjskiej, francuskiej i niemieckiej).
UsuńŁK
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPolemizowałbym. Jedyna nowoczesna broń u nas to karabin Fiodorowa (tu sie waham czy na nabój Fiodorowa-3100J, czy Arisaka- 2600J a to dlatego że ten drugi jest niewiele mocniejszy od Win40.40-2100J który jest w "szturmowych" Winchesterach'92) Samochody J-Q to konieczność i szczęśliwy traf. Jak każda "jednolita platforma" ma swoje zalety i wady, a to że robimy z nich ciężkie pancerki? To doktryna rosyjska, to takie pre-czołgi.
UsuńCo do artylerii tak przy okazji. Na zachodnim froncie w 1914r. obie strony miały podobna ilość lekkich dział polowych (3-calówki) z tym ze Niemcy mieli 10x więcej dział 105mm (Francja 120mm) i 4x więcej kalibru 150mm ( ale musieli jeszcze front wschodni nimi obdzielić) a na wschodzie liczba nowoczesnych dział polowych była zapewne porównywalna IIRz.+A-W vs IR+KP ( i tutaj na przełomie 1914-15r pozyskaliśmy od Rosji około 250 dział 76,2mm wz.1900 i po około 100 dział 87mm wz. 1877 i 42-liniowe wz.1877 do unowocześnienia ( oporopowrotniki, łoża i koła) co właśnie znacząco wzmacnia nasze siły przed nadchodzącą ofensywą- uzyskaliśmy 25 i 2 x 10 baterii ośmiodziałowych + rezerwa ( zmalał ciężar, wzrosła szybkostrzelność i donośność o około 50% i prędkość holowania).
Pozostanę jednak przy swoim zdaniu. Dlaczego karabin Mosina miałby być ówcześnie nienowoczesny? A zasilanie artylerii polowej starymi działami (nawet modele z lat 70-tych XIX wieku) było powszechną praktyką i dotyczyło również np. armii niemieckiej i francuskiej.
UsuńŁK
Nowoczesna w znaczeniu nowej idei. Tu pasuje Fiodorow, czołgi i samoloty. Oczywiście że karabiny Mauser, Mosin itp. no... może nie nowoczesne... nowoczesny był nabój na proch bezdymny a przecież jeszcze wtedy były liczne czarnoprochowe pociski i ładunki miotające (choć w łuskach) w artylerii małokalibrowej. Nawet ta stara artyleria polowa z końca XIXw z systemami oporowymi (Baranowicza) w lawetach była nowoczesna do momentu wprowadzenia nowoczesnych oporopowrotników Deporta)
UsuńMa Kolega na myśli działa systemu Baranowskiego, jak sadzę! Z pochodzenia naszego rodaka. W realiach tego bloga byłby zapewne Polakiem. :)
UsuńŁK
Dokładnie, Baranowski. Stale mylę, mea culpa.
UsuńDalej o froncie. Mapka jest mało dokładna, sporo trzeba pracować z Mapą Google by ustalić orientacyjny przebieg linii frontu. Wg mnie obecna linia frontu od Wa-wy na północ przebiega tak ( większe miasta po naszej stronie): Czerwieńsk n. Wisłą- Płońsk- Ciechanów- Przasnysz- stamtąd liną zbliżającą sie na 10km do łuku Narwii w rejonie Nowogrodu do miejscowości Wygrane- dalej Szczuczyn- Grajewo w rejonie Rajgrodu skręca na pn. przebiegając około 10km przed linią Augustów - Suwałki i dalej przed Kalwarią i Mariampolem do Niemna w rejonie Raudań. Stamtąd front biegnie w stronę Połągi, przekraczając 10km na zach. od linii Taurogi- Miedniki (obecnie Wronie) drogę Kowno- Kłajpeda. Trzymamy linię Połąga- Kretynga. Niemiecki wyłom miedzy Kretyngą a Pługnianami ma szerokość prawie 30km i taka sama głębokość skręcając na zachód i zbliżając się do Butyngi na prawie 5km.
OdpowiedzUsuńJak atakować. Sugerowałbym najpierw zwiększenie aktywności nad Wisłą, sugerujące próbę odbicia Płocka, a następnie atak na odcinku miedzy Przasnyszem a Grajewem na Szczytno lub Pisz ( teren wydaje się łatwiejszy dla ataku na Pisz z odcinka Nowogród- Grajewo)by osiągnąć rejon Wielkich Jezior. Po rozwinięciu ataku, dzień lub dwa później, mocny atak z rejonu Kryżkalnis, szerokim na 30km frontem, wprost na Taurogi i dalej na Tylżę, by uchwycić przeprawy przez Niemen ( 2 mosty w Tylży- pancerki, piechota na samochodach i kawaleria + artyleria), oraz spychanie przeciwnika wzdłuż prawego brzegu Niemna na zachód . Jedyne siły za Niemnem mogące próbować bronić przeprawy to nie wiecej jak 2 pułki piechoty, w Królewcu i Insterburgu ale maja po około 10h szybkiego marszu. Po uchwyceniu przepraw trzeci atak z odcinka Mariampol-Raudań n. Niemnem i rozwijanie ataku na Królewiec między Niemnem a Pissą-Pregołą oraz spychać nieprzyjaciela by przynajmniej osiągnąć linię Wielkich Jezior na południe od Pregoły. Na prawym brzegu Niemna powstaną dwa "kotły", niewielki wschodni i wielki- Kłajpedzki. Jest szansa zniszczyć całkowicie 8 Armię, 13 dywizji piechoty, 2 dywizje kawalerii i ponad 1100 dział, z czego 200 ciężkich i uszkodzona Berta.
UsuńBardzo "apetyczny" scenariusz. Myślę, że powodzenie takiej operacji powstrzymałoby na dłuższy nacisk Niemców na nasz odcinek frontu. Zdecydowanie impet Niemców musiałby skierować się na południową, "rosyjską" część frontu. My zachowalibyśmy strategiczną łączność z Rosją na północy, a Niemcy stopniowo ugrzęźliby w stepach południowej Rosji. Mieliby szansę odczuć na własnej skórze to, co spotkało przed dwoma wiekami Karola XII i sto lat wcześniej Napoleona.
UsuńŁK
Nasze ataki musiałoby wspierać lotnictwo, bombardując wszystkie jednostki przeciwnika w marszu i artylerie na rozpoznanych pozycjach. I to wszystkim co ma skrzydła i silnik, choćby piloci mieli bomby po kieszeniach upychać :)
UsuńPrzy okazji. Kiedy wprowadzano Grigorowicza M-5, w czasie ćwiczeń z bombardowania, doszło do "drobnego incydentu". Jednemu z pilotów para bomb "nie zeszła" z wyrzutników i postanowił zrzucić je grawitacyjnie przy wychodzeniu z nurkowania. Za pierwszym razem, zdenerwowany zapomniał otworzyć wyrzutniki, za drugim bomby zeszły zaraz po otwarciu wyrzutników. Pilot zauważył (i zameldował) że spadły bardzo blisko miejsca w które "celował" w czasie nurkowania. Ponownie spróbowano zrzutu w nurkowaniu z podobnym rezultatem i o efektach zameldowano wyżej. A usterka była drobna, 3 mm za długie cięgno do wyrzutnika, przez co zamkom minimalnie brakowało do pełnego otwarcia.
UsuńProblemy z nurkowaniem- wczesne samoloty to naprawdę płótno, listewki i druty :) przy rozpędzaniu w nurkowaniu do 200-250km/h (to później) następowało odsysanie i odrywanie płótna z górnych powierzchni płatów. Siły skręcające powodowały że zbyt "elastyczne" skrzydło miało tendencje do zwiększania kąta natarcia na końcu płata i w efekcie ukręcenia i oderwania od kadłuba (nie pomogą rozpórki i naciągi). W efekcie nurkować można było krótko, 5-10 sekund zanim samolot zbytnio się rozpędził. Dodatkowym ryzykiem było że nurkując przy wysokich obrotach silnika, śmigło tak go "rozkręci" że ten się rozsypie (zwłaszcza rotacyjny z jego problemem sterowania obrotami). Jak temu zaradzić? A powiem jeśli kto zapyta :)
Wysoce sceptycznie odnoszę się do zaprezentowanego planu ataków na Prusy. Jeśli dobrze rozumiem mają być dwa poważne (i głębokie) natarcia: jedno między Przasnyszem a Grajewem (szerokość 40km?), drugie jak podał Kolega na froncie szerokości 30km. Plus demonstracja w rejonie Płocka.
UsuńPoproszę, więc o podanie ile naszych dywizji przewiduje Kolega w pierwszym rzucie poszczególnych natarć oraz ile w odwodzie.
Kolega ŁK. „…a Niemcy stopniowo ugrzęźliby w stepach południowej Rosji….” Skoro Niemcy skierowaliby impet na południe to w pierwszej kolejności zdobędą nasz Lwów.
H_Babbock
Oddam im przejściowo nawet Łuck i Równe, byle impet ich ataku skierować na południe Rosji! Uważam, że Polskę, we współdziałaniu z Rosją, stać na dużą operację na północnym odcinku frontu. Operację, która może popchnąć przebieg PWS na tory alternatywne. Mam wrażenie, że ciągle nie uwzględniamy w dostatecznym stopniu zmian w biegu dziejów powszechnych (przynajmniej w wymiarze europejskim!), które spowodował alternatywny bieg dziejów Polski w latach 1830 - 1914.
UsuńŁK
Kolego H_Babbock
UsuńRejon Przasnysz- Grajewo orientacyjnie wyznaczony. Do ustalenia czy atak z rejonu Przasnysz- Nowogród na Szczytno, LUB Nowogród- Grajewo na Pisz (teren wskazuje na łatwiejszy atak na Pisz), zależy nam na Piszu, bo częściowo odetniemy przeciwnika na wschód od Jezior i zmusimy do reakcji. Odcinki dość szerokie ale stosujemy taktykę infiltracyjną i mamy wsparcie Rosjan, którzy wydzielili nam do pomocy część swoich dywizji rezerwy i lotnictwo (Brusiłow atakował na froncie 300km nie mając jakiejś wielkiej przewagi liczebnej). Lotnictwo poza atakami na artylerię i wojska w marszu, będzie musiało wyeliminować kilka węzłów kolejowych, Iława, Ostróda, Olsztyn, Kętrzyn i Insterburg (Czerniachowsk).
@O'Cooley - ja zapytam;) Jestem ciekaw zaproponowanego rozwiązania, pomimo iż do idei bombowca nurkującego w realiach PWS jestem mocno sceptyczny, z powodów o których pisałeś. Podejrzewam, że przy ówczesnej wytrzymałości płatowców, rozpadł by się w trakcie nurkowania. Niemniej doświadczenia zebrane przypadkiem mogą być cenną bazą i punktem wyjścia do opracowania tego rodzaju samolotów już w międzywojniu.
Usuń@H_Babbock - a niech zdobywają, a raczej odbijają ten Lwów. Cenniejsze wydaje mi się skierowanie ich impetu na południe, bo to stwarza realne szanse zachowania ciągłości naszej państwowości (i jest zgodne z ogólnym scenariuszem, który swego czasu zgodnie przyjęliśmy;))
@ŁK - PWS zmierza ku torom alternatywnym. Ofensywa państw centralnych (na razie!) idzie do przodu z grubsza podobnie jak w rzeczywistości, ale zapewniam - do zajęcia całości KP do końca września nie dojdzie. To już jest gigantyczna zmiana, w moim odczuciu całkowicie odzwierciedlająca to o czym piszesz - czyli większy potencjał militarny strony polsko-rosyjskiej wynikający z odmiennego niż w rzeczywistości biegi dziejów od 1830 r.
Zapomniałem Gierdawę-Gerdauen (Żeleznodorożnyj dopisać). Uszkodzenie tych węzłów w znacznym stopniu utrudni szybki przerzut wojsk i dowóz zaopatrzenia na front od Augustowa do Mariampola przy naszym trzecim ataku.
UsuńdV: Cieszę się, że podzielasz moją opinię o konieczności skierowania ataku niemieckiego na południe. Już kiedyś postulowałem to w naszych blogowych dyskusjach i miło mi,że opinia ta zyskuje aktualnie, przynajmniej Twoją, akceptację! :)
UsuńŁK
To teraz pytanie i parę odpowiedzi.
UsuńCzy da się ze sterowców wysadzić kilka grupek żołnierzy by niszczyli linie telefoniczne i rozkręcali tory w czasie naszej ofensywy(w ostateczności wysadzali, najlepiej na mostkach niewielkich i przepustach)? Ehh... reszta za 2 godziny bo muszę wyjść :)
Moim zdaniem desantowanie ze sterowców nie jest możliwe. Wymagają one specjalnych masztów kotwicznych niezbędnych do załadunku/wyładunku.
UsuńŁK
Jakby się ci żołnierze mieli np. spuścić po linie na ziemię, to może by się i dało bez masztu, ale dla sterowca taka akcja (niski pułap nad terytorium wroga) to istne samobójstwo. A nie mamy za wiele tych sterowców by tak je ryzykować. Poza tym - co z żołnierzami po wykonanej akcji? Przecież nie zostawimy ich na pastwę wroga, a drugiego podejścia dla sterowca może nie być. Moim zdaniem, pomysł raczej nie do zrealizowania.
UsuńMyślałem o desancie w nocy, na linach grupki 6-10 ludzi z materiałami wybuchowymi i kluczami do szyn, wysadzonych za daleko za frontem, w szczerym polu. Po wykonaniu zadań ruszyliby na pn.-wsch. w kierunku naszych pozycji. Jeśli nasze wojska szły by szybko do przodu i doszły do lini Jezior znaleźli by sie na naszych terenach ukryci gdzieś w lasach czy zagajnikach.
UsuńTeraz o tym samolocie przyszłościowym.
UsuńProfil skrzydła samoloty miały "ptasi". Cienki, wklęsło-wypukły, dwa dźwigary i cienkie, wygięte w kształt profilu listwy łączone i usztywniane rozpórkami pomiędzy dźwigarami. Konstrukcja lekka ale nie dość sztywna by wytrzymać wychodzenie z szybkiego nurkowania.
Nasze skrzydło powinno być mocne. Dźwigary skrzynkowe "kesonowe", łączone kilkoma pełnymi żebrami, a reszta lżejsza i górna powierzchnia płata pokryta sklejką. Kadłub- kratownica spawana, kryta sklejką, podobnie stateczniki i stery. Układ samolotu albo parasol jak Morane-Saulnier L (wymaga mocnych słupków i zastrzałów), lub grzbietopłat jak Bleriot XI (też mocne zastrzały). By uniknąc słabych punktów, skrzydło nie powinno być dzielone na lewy i prawy płat, a stanowić całość. Silnik gwiazdowy lub rzędowy, 150-200KM, wymiary 10-11m rozpiętości i około 8m długości (właśnie zobaczyłem że w układzie parasola, byłby podobny do Fokkera EV/DVIII)
Brzmi to ciekawie, technologicznie pewnie jest nawet wykonalne, tylko że było by to rozwiązanie mocno wyprzedzające swoje czasy. Muszę się jeszcze nad tym zastanowić ;)
UsuńCałkowicie metalowy Junkers J.1 na koniec 1915 roku i w styczniu 1917 roku całkowicie metalowy i opancerzony Junkers J.I. czemu nie sklejkowy na początek 1916 lub nieco później? Nie chciałbym byśmy mieli już wtedy Stukasa :-) pewnie można by bezpiecznie płytko nurkować przez 20 sekund a bomby rzucać na 500 metrach. Aha, mam na wikipedii artykuł o bombowcach nurkujących. Anglicy ten sposób ataku zastosowali juz w październiku 1914 roku. Nurkowano dość krótko(np.z 400 do 150m), aby wycelować, a bomby rzucano z około 150 metrów. No ale samoloty płócienne to i na ostrzał wrażliwe, wiec straty bywały duże.
UsuńNawet nie o samą konstrukcję mi chodziło, bo samolot pokryty sklejką oczywiście technicznie jest wykonalny, ale raczej o to, że wydawało mi się, że znacznie wyprzedza to swoją epokę pod względem konceptualnym. No, ale skoro są udokumentowane przypadki stosowania lotu nurkowego do bombardowania już w 1914 r. i to takimi zupełnie do tego nieprzystosowanymi maszynami jak Sopwith Tabloid czy Avro 504, to nie widzę przeszkód, byśmy i my nie mieli tego spróbować. A zatem - lekki bombowiec przystosowany do nurkowania pojawi się w naszym lotnictwie :)
UsuńRozpoznawcza AOG CI-III ze sklejki w czerwcu 1915 znalazłem.
UsuńBombardowanie linii kolejowych jest ważne. Nawet samolot mysliwski jest w stanie zabrać 2 bomby po 10-15kg.
Zastanawiam się nad zrzutem dywersantów na spadochronach. Lewiatany w miejsce bomb i części załogi, mogłyby zabrać ośmiu (2 x 4), rozkręcanie torów i zrywanie linii telefonicznych zaraz po rozpoczęciu ofensywy, sporo by nam pomogło.
UsuńNo i wychodzi że Tabloidy i Avro nurkowały do 10 sekund pod katem 45, może 60 stopni.
Hmm, spadochron był wynaleziony i doprowadzony do w pełni funkcjonalnej formy jeszcze przed wybuchem wojny, więc nic nie stoi na przeszkodzie do przeprowadzenia takiej operacji. Oczywiście oprócz tego, że jednak będzie to ryzykowne dla samych dywersantów i mimo wszystko nie wróżę im uniknięcia schwytania (z definicji bliżej do nich będzie miał wróg niż własne oddziały).
UsuńZrzut oddziału na spadochronach daje możliwość zachowania umundurowania, a przez to (przynajmniej z powodów formalnych) uniknięcia potraktowania żołnierzy jako dywersantów. Prostsze byłoby jednak podjęcie próby przeniknięcia przez linię frontu w umundurowaniu niemieckim lub w odzieży cywilnej. W razie pojmania los tych żołnierzy byłby jednak przesądzony.
UsuńŁK
A kto by ich szukał 30km za linią frontu. Po rozpoczęciu naszego ataku odczekają kilka godzin i zaczną ciąć kable telefoniczne w polu, w lasach, rozkręcać tory tak by pociąg wypadał z szyn a wysadzać w ostateczności niechronione mostki nad rzeczkami czy jakimiś strugami (ot odcinek koleji Szczytno- Ruciane-Nida w 4 miejscach do wysadzenia, Walpusza, Radostówka i jakieś 2 rowy szerokie) ale to tylko jeśli bezpieczne. Rozkręcanie torów powinno wystarczyć. Nikt nie obstawi torów strażnikami co 100m.
UsuńPrzejść front? Trzeba znać język, gwarę żołnierską,nazwiska i dokumenty mieć. Nam trzeba ludzi co las znają, wiedzą jak się ukryć. Byle na tym spadochronie skoczyli i cało wylądowali, dalej sobie poradzą.
UsuńNurkowanie wtedy było możliwe raczej pod kątem 45 stopni, nie 60. Jeśli zrzut bomb następował na wysokości 150 metrów, to nawet przy małej prędkości ówczesnych samolotów, pozostawało mało czasu na wyjście z nurkowania, a im większy kąt, tym większe siły działają w czasie manewru.
UsuńDywersanci na spadochronach... To bardzo ryzykowne. Primo: nie mamy broni długiej przystosowanej do skoku, a dywersanci będą obładowani materiałami wybuchowymi i innym sprzętem, zostaną więc uzbrojeni tylko w pistolety lub rewolwery. W razie spotkania jakiegoś patrolu, będzie ciężko. Słabo rozwinięte jeszcze w tym czasie jest wyposażenie służące do skoków i sama technika skakania.
Żadnych karabinów dla dywersantów, tylko pistolety (najlepiej C96), klucze do rozkręcania torów ( już samo to cięższe od karabinu), łom i nożyce do przewodów, grupa czteroosobowa zabierze te 3-4kg trotylu z zapalnikami i lontami (na jeden mostek wystarczy) i prowiant na kilka dni. Ciąc przewody, rozkręcać szyny i natychmiast oddalać się nie czekając co się będzie działo. Jest gdzie sabotażować :)
Usuńhttp://www.eisenbahnarchiv.de/bibliothek/?page_id=2675
Bombardowania torów i węzłów kolejowych od Ostródy do Insterburga (Czerniachowsk)+ nasi dywersanci na południe od tej lini (jeśli im się uda lądowanie) sparaliżują Niemcom dowóz zaopatrzenia i posiłków na całym froncie od powiedzmy Ciechanowa do Tylży (Sovietsk n.Niemnem)
Jeśli można coś zaproponować. W czasie ofensywy trzeba będzie zostawiać im możliwość ucieczki. Jeśli zapędzimy ich do kąta i będziemy ich wciąż atakować, bez nadziei na wyjście z kotła, to będą walczyć do oporu. Jeśli jednak będzie możliwość ucieczki (takie wąskie gardło), oraz jedyna droga dowozu zaopatrzenia, sami się zadepczą aby tylko znaleźć się na tyłach. Najlepiej aby droga ta była na mierzei kurońskiej, dgdzie i armia i flota może ostrzeliwać drogę.
UsuńAdm.Thrawn
To nie DWŚ że walczono do ostatniego naboju. W tej wojnie brano w ofensywach po 200-300 tysięcy jeńców. Nam chodzi o zniszczenie tej armii na prawym brzegu Niemna, a ci na południe od Niemna, po zajęciu przez nas Tylży i Insterburgu bedą uciekac do Królewca lub w kierunku Elbląga. Liczę że co najmniej dojdziemy co całego wschodniego brzegu Zalewu Kurońskiego i dojdziemy co najmniej do linii Wielkich Jezior z Piszem na południu. Jeżeli nam się powiedzie to i koło Warszawy odepchniemy front, może nawet do linii Włocławek- Nidzica- Pisz. Już teraz co miesiąc nasze fabryki dostarczają 4 kompanie ciężkich samochodów pancernych+ pojazdy techniczne i 2 kompanie (2x12) naszych "pancernych dział gąsienicowych". Dzięki pomocy Rosji mamy na froncie od Połągi do Ostrołęki przewagę 20% a na odcinkach gdzie atakujemy 100-150% + Rosyjskie lotnictwo.
UsuńOśmielę się więc powtórzyć pytanie, na które Kolego poprzednio nie odpowiedział:
UsuńPoproszę, więc o podanie ile naszych dywizji przewiduje Kolega w pierwszym rzucie poszczególnych natarć oraz ile w odwodzie.
H_Babbock
Kolega O'Cooley tchnął nowego ducha (i nową technikę) w polską armię. :) Osobiście wierzę w sukces zaplanowanej ofensywy i mam nadzieję, że Prusacy boleśnie odczują siłę polskiego oręża (to tak w nawiązaniu do minionych przed paru dniami obchodów Święta Wojska Polskiego)!
OdpowiedzUsuńŁK
Sami sobie Niemcy winni lekceważąc potencjał rozwojowy ciężkich samochodów pancernych (a mieli podwozie Daimler BuK 5 ton plattform 4x4), zalety posiadania licznych lkm i rkm i rozwijali bombowce strategiczne, zaniedbując taktyczne (a w DWŚ odwrotnie)
UsuńŚwietnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuń