sobota, 5 sierpnia 2017

Działania na Bałtyku w kwietniu 1915 r.



Działania sił głównych
Z początkiem miesiąca dywersyjny rajd przeciwko wrogiej żegludze na zachodnim Bałtyku przeprowadziły krążowniki Władysław Łokietek i Tantal w towarzystwie rosyjskiego Riurika i kilku niszczycieli. Riurik postawił 100 min na zachód od Bornholmu. Wkrótce uszkodzeń doznał na nich niemiecki krążownik Thetis, oraz zatonął idący do Szczecina statek handlowy (2400 BRT).
11 kwietnia podjęto próbę wyciągnięcia sił niemieckich z Gdańska, poprzez demonstracyjny rejs na południowy Bałtyk w rejon Świnoujścia. Wabikiem miały być polskie krążowniki Obertyn, Grunwald i Raszyn oraz rosyjskie Bogatyr i Oleg. Za nimi płynąć miały siły główne – 3 polskie drednoty i 1 predrednot (Jan III Sobieski). Ponadto pod Gdańskiej miały czatować 2 okręty podwodne. Kiedy jednak na wysokości Rozewia na niemieckie miny wpadły kolejno Obertyn i Oleg, odnosząc ciężkie uszkodzenia, całą akcję odwołano. Uszkodzone okręty zostały odholowane do Lipawy przez pancerniki. Niemieckie krążowniki i predrednoty wyszły wprawdzie w morze, ale nie weszły w kontakt z polskim zespołem. Nie powiodły się też ataki okrętów podwodnych na wracające do bazy okręty niemieckie – jeden z nich miał awarię peryskopu, zaś torpedy drugiego okazały się niecelne.

Działania sił lekkich
8 kwietnia okręt-pułapka Kameleon sprowokował do wynurzenia i zatopił ogniem działek szybkostrzelnych okręt podwodny U 10.
W nocy 20 kwietnia za pomocą 2 kutrów desantowych przewiezionych przez Perseusza dokonano desantu w Rozewiu, wysadzając w powietrze tamtejszą latarnię morską.
27 kwietnia w nocnym wypadzie torpedowce z 7 flotylli postawiły 25 min w Zatoce Gdańskiej. Zatonął na nich duży frachtowiec idący ze Szwecji (3800 BRT), a ponadto ciężko został ciężko uszkodzony krążownik Kolberg, akurat chwilowo oddelegowany na Morze Bałtyckie z sił Hochseeflotte. 

Działania okrętów podwodnych
6 kwietnia okręt podwodny Rekin storpedował i zatopił niemiecki transportowiec wodnosamolotów Glyndwr (6000 ton) który został przydzielony do sił morskich ostrzeliwujących Połągę celem prowadzenia rozpoznania i korygowania ognia artylerii.
17 kwietnia na zachód od Bornholmu okręt podwodny Murena zatopił niemiecki masowiec (2300 BRT) idący ze Szwecji.
Pod koniec kwietnia nie powrócił z patrolu okręt podwodny Boleń (typ Karp) z 2 flotylli okrętów podwodnych. Przyczyny utraty jednostki pozostają nieznane.

Sytuacja na lądzie
Brak istotnych zmian przebiegu linii frontu.
Z początkiem miesiąca Niemcy zaczęli organizować stanowisko dla ciężkiego moździerza oblężniczego kal. 420 mm Gamma, który chcieli użyć przeciwko fortom Połągi. Przygotowania te nie umknęły uwagi strony polskiej, skutkiem czego postanowiono spróbować zniszczyć niemieckiego giganta. Do tej misji wyznaczono sterowiec Wiwern, który mógł zabrać na raz 1.200 kg bomb, oraz bombowce CWL B.5. W kilku kolejnych nalotach nie udało się wprawdzie zniszczyć samego działa, ale uszkodzono tory klejowe  i zniszczono dźwig służący do jego montażu. W ten sposób chwilowo zażegnano niebezpieczeństwo ze strony moździerza. 

30 komentarzy:

  1. Ciekawy przebieg działań. Wzmogła się aktywność polskich okrętów podwodnych (czyżby wymiana dowódcy?!) i są tego efekty. Oczywiście, również straty są nieuniknione, jeśli prowadzi się intensywnie tego typu operacje. Udana akcja dywersyjna na latarnię morską w Rozewiu powinna zachęcić do powtórzenia jej, ale z udziałem większych sił. Nie najlepiej wypada rozpoznanie zagrożenia minowego, skoro w jednej operacji eskadra polsko-rosyjska omal nie traci dwóch wartościowych krążowników. Można pomyśleć o przekształceniu kilku starszych niszczycieli w szybkie trałowce przeznaczone do trałowań ofensywnych, na przewidywanych kierunkach następnych operacji morskich. Wobec nie do końca odsuniętego zagrożenia użycia niemieckiego moździerza wielkiej mocy, proponuję dodatkowo otwarcie dalekosiężnego ognia przeciwbateryjnego z Caneta 152 mm. Takiego "smoka" nie można ustawić byle gdzie, warto więc dokonać systematycznej destrukcji upatrzonego przez Niemców stanowiska. Do korekty ognia można wykorzystać dodatkowo samolot.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy pomysł z tymi szybkimi trałowcami. Jedyna przeszkoda jak mi przychodzi na myśl, to taka, że nie mamy zbyt dużo niszczycieli i ograniczenie ich ilości może być pewnym problemem. Chyba, że ało by się przystosować okręty do trałowania, nie ograniczając ich dotychczasowych funkcji? Musze nad tym pomyśleć. trzeba się będzie przyjrzec przebudowom amerykańskim, bo oni sporo swoich niszczycieli przebudowali na szybkie trałowce.

      Usuń
    2. Oczywiście, może to być czasowa adaptacja: demontaż rufowego działa powinien wystarczyć. Można będzie zachować nawet uzbrojenie torpedowe.
      ŁK

      Usuń
    3. PS. Również Japończycy przebudowali w okresie międzywojennym część starszych niszczycieli na trałowce!
      ŁK

      Usuń
    4. Zatem muszę się przyjrzeć także tym japońskim eksperymentom. Dotąd bowiem jakoś nie było okazji ;)

      Usuń
    5. Może typ PURGA ( 15 października 2014) albo HALNY ( sierpień), lub torpedowce typu CZUJNY (wrzesień)? Po zdjeciu rufowej wt jest miejsce na bębny linowe, a trały zmieszcza się na pokładzie w innych miejscach?

      Usuń
    6. Albo ORKAN/BRYZA (lipiec/czerwiec) są juz starawe.
      Mamy tez trałowce typ TOŁPYGA (22w) przebudowane z torpedowców ale one małe są.

      Usuń
    7. Kol. O'Cooley: zdecydowanie tak! Te trałowce przebudowane z torpedowców są zbyt małe do tego typu zadań. To musiałyby być jednak małe niszczyciele. Te najstarsze i tak nie nadają się już do pełnienia swych podstawowych funkcji i służą zapewne jako patrolowce/dozorowce.
      ŁK

      Usuń
    8. Pechowo dla nas typ ORKAN stacjonuje na Dalekim Wschodzie, zostaje PURGA i CZUJNY.

      Usuń
    9. Przydałyby się ze 4 takie szybkie trałowce. Raz jeszcze podkreślę, że może to być stosunkowo prosta, doraźna adaptacja, polegająca na usunięciu rufowego działa i - ewentualnie - znajdującej się tam wyrzutni torpedowej. W przypadku niszczycieli typu "Purga" wystarczyłoby zapewne zdemontowanie rufowej wyrzutni torped.
      ŁK

      Usuń
    10. Faktycznie, większość starych i małych niszczycieli została detaszowana do kolonii, bowiem przed wojną uznano ich nieprzydatność do działań przeciwko flocie niemieckiej na Bałtyku. Aktualnie najstarszymi dostępnymi jednostkami są: Sztorm (1 szt. z 1898 r., 415 ton, 1x75, 4wt457), 3 typu Halny (z lat 1899-1900, 390 ton, 2x75, 3wt457), oraz 4 torpedowce typu Czujny (z lat 1899-1900, 200 ton, 2x57, 2wt457). Z tych bym ewentualnie wybierał jednostki do konwersji. Typ Purga w sumie też by mógł być. Może nawet dało by się utrzymać cały jego potencjał ofensywny, w postaci 2 wt - jeśli tę ze śródokręcia zamienić na podwójną. Przy okazji można by wymienić burtowe działka 57 mm na 75 mm i mamy niszczyciel-trałowiec z 3x75, 2wt457 i prędkością ponad 26 w. :)

      Usuń
    11. Nie sądziłem, że mamy jeszcze na Bałtyku niszczyciele z końca XIX wieku i to właśnie te okręty przerobiłbym na szybkie trałowce. Torpedowce typu "Czujny" wydają się jednak zbyt małe dla ofensywnych trałowań pełnomorskich. Z kolei typ "Purga" nie jest jeszcze tak bardzo leciwy, choć prędkość tych okrętów jest zbyt mała, jak na wymogi stawiane ówczesnym niszczycielom. Można zatem przerobić je na rodzaj szybkich eskortowców: 4 x 75 mm i czasowo 1 wt 457 mm (w następnym roku wymieniona na opracowywany właśnie moździerz do wystrzeliwania pocisków/bomb przeciwpodwodnych).
      ŁK

      Usuń
    12. I tak powinniśmy zrobić. Dostaniemy 2 x 4 szybkie trałowce i 4 niszczyciele/trałowce silniejsze niż były. Tak wyglada trałowanie trałem zaczepowym:
      http://www.ibiblio.org/hyperwar/NHC/Minesweeping%20Manual%20USN%201917/Minesweeping%20Manual%20USN%201917.html

      Usuń
    13. Nie wiem tylko, czy mamy potrzebę posiadania wyspecjalizowanych eskortowców? W czasie wojny raczej nie prowadzimy wymiany handlowej drogą morską, więc i eskortować nie bardzo jest co.
      Natomiast przebudowa typu Purga w kształcie jaki zaproponowałem daje nam okręty uniwersalne, mogące pełnić w zasadzie w takim samym stopniu rolę niszczycieli jak dotychczas. Ich prędkością tak bardzo bym się nie przejmował, bo i Niemcy na Bałtyku nie używają najnowocześniejszych swoich okrętów, a wręcz przeciwnie - często dość leciwe, stare graty. W rzeczywistości nienajgorzej spisywały się tutaj ze strony rosyjskiej nawet tak wolne okręty jak typ Ukraina i pochodne, wyciągające ledwie 25 w.

      Usuń
    14. To jeszcze ciekawostka. Instrukcja trału:
      http://zbrojownia.cbw.wp.mil.pl:8080/dlibra/results?action=SearchAction&skipSearch=true&mdirids=&server%3Atype=both&tempQueryType=-3&encode=false&isExpandable=on&isRemote=off&roleId=-3&queryType=-3&dirids=1&rootid=&query=Instrukcja+o+tra%C5%82ach+francuskich+Ronarch%27a&localQueryType=-3&remoteQueryType=-2

      Usuń
    15. Odnośnie proponowanych eskortowców: wymiana handlowa między portami polskimi i rosyjskimi, przynajmniej w wymiarze żeglugi quasi-kabotażowej, jednak ciągle ma miejsce. Miałem tu jednak głównie na uwadze zatrudnienie tych okrętów w zabezpieczeniu przeciwpodwodnym operacji naszej marynarki wojennej. Oczywiście, zdolność do aktywnego wykrywania zanurzonych okrętów podwodnych nieprzyjaciela będzie (przynajmniej na początku) iluzoryczna. Ale jeśli podjęty (przez okręt podwodny) atak, zdradzi jego obecność - możliwe stanie się podjęcie przeciwdziałania (a nie tylko "paniczna" ucieczka z zagrożonego akwenu). Oczywiście, że nie upieram się przy tej koncepcji. Twój niszczyciel -
      trałowiec jest koncepcją bardzo ciekawą. Uzyskujemy okręt uniwersalny o dużym "pakiecie" możliwych do powierzenia zadań. Pamiętajmy jednak, że realna prędkość tych okrętów, po 10-letniej eksploatacji, wynosi nie więcej niż 22 węzły. Szkoda, że bezpośrednio przed wybuchem wojny nie zdążyliśmy wymienić kotłów na olejowe - wzrost mocy siłowni poprawiłby wtedy prędkość o 1 - 1,5 węzła, co było wówczas poziomem minimalnym dla niszczyciela/torpedowca.
      ŁK

      Usuń
    16. 22 w. to i tak nieźle jak na trałowiec, umożliwiała by spokojnie współpracę z flotą liniową. Ale myślę, że przy okazji przebudowy można by wyremontować kotły, co powinno podnieść prędkość do bliskiej pierwotnym osiągom.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. A jednak ten "rosyjski" model to 152,4 mm.
      ŁK

      Usuń
  3. Patrząc na działania na Bałtyku, mamy chyba najlepsze wyniki w walce z nieprzyjacielem, w porównaniu do innych aliantów. Standardowo kilka kwestii:
    1. czy admiralicja Brytyjska nie naciska na Królewską flotę, coby wsparła ich desant na Dardanele? Z tego co wiem to potężne naciski były na Rosję do oddelegowania sił od strony morza Egejskiego, przy jednoczesnym ataku od strony morza czarnego. Tutaj dochodzi kolejna flota, małego państewka na które będą większe naciski.
    2. Jak idzie improwizowane przystosowywanie Archangielska do pełnienia roli głównego portu Rosji. Czy tak samo jak w OTL, czy może trochę lepiej. Czy mamy w tamtym rejonie jakieś lodołamacze coby wesprzeć naszego wielkiego brata w potrzebie?
    3. W sprawie informacji i wywiadu. Może trzeba wymienić również tutaj całe naczalstwo, bo się trochę zasiedziało i coraz częściej szef wywiadu przysypia na spotkaniach, zamiast referować o zagrożeniach i problemach.
    4. Czy strona rosyjska w końcu przekonała się do dalekich rajdów? Chociaż te straty mogą ich trochę odstręczać, to trzeba kuć żelazo i atakować dalej.
    5. Chociaż sterowce są mało skuteczne, może by użyć ich w większej liczbie do jakiegoś ataku bombowego, np. na magazyny zaopatrzenia, port w kłajpedzie, ogólnie coś blisko frontu, lub coś na jego bezpośrednich tyłach, taka ostatnia akcja dla sterowców.
    Adm. Thrawn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. naciska, ale wiele się opieramy;) jedyne co nasze okręty może tam spotkać, to zagłada. Poza tym, na Bałtyku jesteśmy odcięci, więc i tak wchodzą w grę okręty z kolonii. Krążowników typu Stefan Czarnoeckie jednak bardzo by mi było szkoda, więc może oddelegujemy jakiś predrednot? W koloniach mamy w sumie 2 POW-y typy Włądysław Jagiełło (7427 ton, 4x254), 2 predrednoty - Zygmunt Stary (11450 ton, 4x305) i Mieszko I (8160 ton, 4x254) oraz KPZ Siemowit (8054 ton, 2x254). Można by ewentualnie przysłać monitor Herakles który załatwił Konigsberga albo 2 monitory z Jangcy (850 ton, 2x152), choć tu rejs mógłby być cokolwiek kłopotliwy.

      Usuń
    2. 2.nie zajmowałem się tym tematem. Lodołamaczy tam nie mamy, bo nie było takiej potrzeby. Wszystkie jakie nasza flota posiada są na Bałtyku (tzn. cały jeden;)
      3.nie wykluczam zmian w wywiadzie. Jak rozumiem, ten akapit jest formą dezaprobaty dla jakości działania naszego wywiadu?
      4.jeszcze nie, ale wszystko jest na najlepszej drodze;) W przyszłości (najprawdopodobniej w lipcu) jakaś akcja się odbędzie.
      5. nie wykluczam dalszych akcji sterowców, przy czym jeśli nie będzie jakichś spektakularnych sukcesów, to się raczej o tym nie będę rozpisywał. Ale jeśli coś fajnego wpadnie mi do głowy, nie omieszkam o tym wspomnieć;)

      Usuń
    3. Do akcji w Dardanelach można detaszować stare POW. Natomiast do operacji przeciwko Turcji, prowadzonych na Eufracie i Tygrysie, można przydzielić monitory z Jangcy. Przy tej wyporności nie będzie większego problemu z rejsem z wód dalekowschodnich.
      ŁK

      Usuń
    4. Wyporność to nie problem, ale wysokość wolnej burty: http://1.bp.blogspot.com/-bwlHBTerRn0/VBHicvaaADI/AAAAAAAAA-Y/sEV0JA97T9o/s1600/MONR%2BPrometeusz%2B1902a.PNG
      Trzeba by pomyśleć o jakimś patencie, np. tymczasowym drewnianym nadburciu.

      Usuń
    5. Obejdzie się bez drewnianego nadburcia. Przypomnę, że w 1931 r. małe kanonierki rzeczne typu "Cartagena" (142 ts, na dodatek z nikczemnie małą wysokością wolnej burty!) odbyły samodzielny, 24-dniowy rejs (z 1 postojem na St. Vincent!) z Wielkiej Brytanii do Kolumbii.
      ŁK

      Usuń
    6. Prawdę mówiąc niewiele wiem o tym rejsie. Było w czasie pokoju, być może wyczekano na sprzyjające warunki? W czasie wojny może nie być na to czasu. Zresztą, nawet jeśli to niekonieczne, to montaż nadburć w niczym nie zaszkodzi, a doda załodze pewności siebie na czas rejsu ;)

      Usuń
    7. ps. trudności w pełnomorskim rejsie jednostki o skrajnie niskiej wolnej burice dobrze obrazuje ta fotografia: https://laststandonzombieisland.files.wordpress.com/2014/04/uss_monadnock_bm-3_crossing_the_pacific.jpg
      Widać wyraźnie, że woda zlewa się z pokładu dziobowego - najwyraźniej przed chwilą przetoczyła się po nim fala (a stoją tam marynarze!), na rufie jak się wydaje, woda wciąż jest.

      Usuń
    8. Oczywiście, masz rację. Chodziło mi jedynie o to, że takie małe i niskoburtowe jednostki mają niekiedy całkiem przyzwoitą dzielność morską. Nie musimy przecież zakładać, że w przypadku naszych monitorów jest drastycznie przeciwnie!
      ŁK

      Usuń
    9. Monitor "Monadnock" to dość kuriozalna jednostka, pochodząca jednak z poprzedniej epoki i budowana przez 21 lat!
      ŁK

      Usuń
    10. Z tą dzielnością morską to powiedziałbym tak: zdolność jednostki pływającej do "suchej" żeglugi jest istotnym elementem tego co określamy mianem dzielności morskiej. jeżeli jednostka nie jest do tego zdolna, to nie określiłbym jej jako mającą dobrą czy przyzwoitą dzielność morską. Co nie wyklucza, że w pewnych warunkach jest zdolna do żeglugi pełnomorskiej. Tak właśnie było z tymi wszystkimi monitorami.

      Usuń