czwartek, 31 sierpnia 2017

Działania na Bałtyku w lipcu 1915 r.



Działania sił głównych
2 lipca doszło do starcia niemieckiego zespołu zamierzającego przeprowadzić ofensywną akcje minową u brzegów Gotlandii z rosyjsko-polskim zespołem (w skład którego wchodził rosyjskie krążownik Riurik, Bajan, Admirał Makarow, Oleg i Bogatyr oraz polski Mikołaj Powała) zmierzającym na południe celem ostrzału Kłajpedy. W potyczce jaka się wywiązała zatopiony został niemiecki krążownik minowy Albatross.
W połowie lipca rosyjskie dowództwo dało się wreszcie namówić na wspólną akcję sił głównych polegającą na wypadzie na południowy Bałtyk. Do akcji wyznaczyli 4 nowe drednoty typu Gangut, co strona polska uzupełniła 3 swoimi drednotami (Kazimierz Wielki, Stefan Batory i Bolesław Chrobry). Okręty te były oczywiście uzupełnione stosownymi siłami lekkimi. Plan zakładał rejs na południowy i Bałtyk starcie z flotą niemiecką – o ile ta wyjdzie z portu, bądź ostrzelanie celów na wybrzeżu. W międzyczasie połączone siły minowe miały postawić zaporę między Gotlandią a Lipawą. Ponieważ flota niemiecka w obliczu przeważających sił polsko-rosyjskich nie wyszła w morze (w Gdańsku stacjonowały tylko predrednoty) akcja zakończyła się bez większych efektów, poza tym, iż postawiono wspomniane pole minowe, co – jak się wkrótce okaże – będzie miało niebagatelne znaczenie.  

Działania sił lekkich
22 lipca świeżo oddany do służby podwodny stawiacz min UC 1 postawił 12 min u wejścia do portu w Lipawie. Zanim strona polska się o tym  fakcie zorientowała i trałowce zlikwidowały zagrodę, zatonął na niej niszczyciel Kirasjer.
27 lipca kolejną akcję przeprowadziły 4 torpedowce przybrzeżne z 7 flotylli. W znacznie lepszej niż poprzednio (16 lutego 1915 r.) pogodzie udało się nocą niepostrzeżenie podejść w rejon Piławy i nad ranem storpedować idący na zachód parowiec (600 BRT). 

Działania okrętów podwodnych
2 lipca okręt podwodny Rekin koło Rozewia storpedował i ciężko uszkodził krążownik pancerny Prinz Adalbert.
W dniu 13 lipca okręt podwodny Pirania usiłował zatrzymać mały , 200-tonowy niemiecki parowiec który okazał się okrętem-pułapką. Na żądanie polskiego dowódcy  jednostka się zatrzymała, lecz gdy dystans spadł do kilkuset m otwarła ogień z zamaskowanego działa 50 mm. Polski okręt otrzymał kilka trafień i musiał się wycofać poza zasięg ognia nieprzyjaciela. Odniesione uszkodzenia wykluczały możliwość zanurzania, więc podjęto decyzję o natychmiastowym powrocie do bazy, co szczęśliwie przebiegło bez zakłóceń.   

Sytuacja na lądzie
Na dużym odcinku frontu północnego oddziały polskie podejmują ofensywę i odpychają Niemców poza granice Królestwa, wkraczając na teren Prus Wschodnich. Nie udaje się to jednak w pasie nadmorskim, wskutek czego Połąga jest nadal oblegana. Tymczasem na południu trwa nadal ofensywa niemiecko-austro-węgierska, która osiąga linię przedstawioną na poniższej mapce:

18 komentarzy:

  1. Wyjdą jak będzie nas mało albo jak ich będzie dużo, to my nie wyjdziemy :). Szkoda niszczyciela ale i oni maja straty. A na ladzie trzeba chyba kopać głęboki rów i sypać wysoki wał by Lublin obronić. Albo zacząć myśleć o ewakuacji zakładów. Na północy wzmóc nacisk na południowym brzegu Niemna i jak najprędzej zając Tylżę, odetniemy zaopatrzenie dla Armii Niemen. Albo liczyć na to ze przenieśli część wojsk na odcinek Mariampol-Niemen i ponownie atakować w okolicy Pisza i za Niemnem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, przepraszam, jest postęp w rejonie Pisza. Hmm... może wycofają część sił z Frontu Południowego.
      Ciekawe jak się sprawdzili nasi dywersanci kolejowi i lotnictwo w atakach na bezpośrednim zapleczu frontu w Prusach Wschodnich.

      Usuń
  2. Straciliśmy niemal całą, zdobytą Galicję i w związku z tym dalszą bazę do rekrutowania ochotniczych Legionów Polskich. Interesuje mnie, jaki wynik przyniosła dotychczasowa akcja werbunkowa? Sukces ofensywy polskiej na Północy jest bardziej niż umiarkowany, natomiast straty w Centrum i na Południu, niestety, dotkliwe! Państwo zaczyna przypominać wydłużony szkielet. Warszawa i Lublin są ewidentnie zagrożone. Zastanawia mnie, co jest przyczyną małej efektywności naszych działań ofensywnych?! Koniecznym staje się, jak sądzę, skrócenie frontu na odcinku południowym i oddanie, jako minimum, resztek zdobyczy w Galicji. A w operacjach morskich dbasz, z żelazną konsekwencją, o zachowanie stanu remisowego! :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, dramatu w Prusach nie ma, to dopiero początek ofensywy i zobaczymy jak się sytuacja za Niemnem rozwinie mimo ze na razie Armia Niemen powstrzymała nasz atak. Od bladego świtu pracowałem z mapami przenosząc zarys linii frontu i moje ustalenia są następujące co do frontu w Prusach:- miejscowości po naszej stronie frontu- w rejonie Przasnysza postęp o około 5 km, dalej koło Nowogrodu gdzie prowadzono główne ataki przesuniecie do linii Samule- Rupin- Biała Piska, dalej Ełk- Olecko- Gołdap, wyżej częściowo wzdłuż Pregoły, Gumbinnen (Gusiew, Głąbin)-Wieszwile nad Niemnem no i przez Taurogi i Szytele (walki w miejscowościach- podejrzewam że zauważono ruchy naszych wojsk w rejonie Kryżkalnis i ściągnięto dla wzmocnienia obrony jednostki z mniej ważnego prawego skrzydła Armii Niemen, stąd taki tymczasowy wynik naszego ataku). Czyli jednak postęp jest wyraźny bo sięga od 20 do 60+ km.
      Cóż, trzeba nadal bombardować linie kolejowe i dworce, może wzmocnić atak wzdłuż Niemna na Tylżę, jakiś desant z udziałem Flotylli Niemna?
      A flota powinna pilnować czy jakieś posiłki droga morską nie płyną do Królewca czy Gdańska.

      Usuń
    2. Tragedii na Północy nie ma i co do tego pełna zgoda. Jednak Prusacy wespół z Austriakami "pchają" się mocniej w Centrum i na Południu. I przede wszystkim to mnie niepokoi. Podobnie deprymujące wrażenie wywiera na mnie przeciągające się oblężenie Połągi. To właśnie tam winno się skoncentrować nasze uderzenie, tak by przynajmniej osiągnąć linię Niemna. Wisimy, na Północy, nad Prusakami, niczym przysłowiowy miecz Damoklesa i na tym rzecz się kończy. Czas wyprowadzić właśnie tam mocne uderzenie, które przyniesie również zahamowanie wrogiej ofensywy w Centrum i na Południu.
      ŁK

      Usuń
    3. To dopiero pierwsze dni naszej ofensywy. Nad Niemnem jesteśmy 20km od Ragnety,a 30km od Tylży. Kiedy tam dojdziemy, Armia Niemen straci zaopatrzenie droga kolejową, zostaną im łódki, promy i port w Memlu. Niżej, zajęcie Insterburga tez utrudni dostawy zaopatrzenia i posiłków. Atak i naloty, na południu niewiele brakuje by Niemcy sami cofnęli się by oprzeć front o linię Wielkich Jezior.

      Usuń
  3. Dotychczasową akcję werbunkową oceniam na ok. 20.000 osób, co przekłada się na możliwość sformowania co najmniej 3 brygad. Nie wiem czy uznacie to za sukces czy porażkę, ale myślę, że to nie jest to zły wynik. W rzeczywistości przez Legiony przewinęło się ok. 30.000 ludzi, w szczytowym momencie liczyły ok. 20.000, ale też czas w jakim mogli napływać do nich nowi żołnierze był dłuższy. Tu możliwość rekrutowania ochotników zakończyła się (przynajmniej na razie) w lecie 1915 r.
    Co do postępów naszej ofensywy, to są one jak sądzę, realsityczne, jeśli się spojrzy np. na to, jakie były realne postępy poszczególnych ofensyw na frocie zachodnim, czy choćby wschodnim (np. Brusiłowa). Natomaist co do południowego odcinka frontu, postępy A-W są znaczne (podobne jak w rzeczywistości), ale na tym najprawdopodobniej koniec. W najbliższym czasie przewiduję ustabilizowanie frontu. Sądzę bowiem, że A-W wykrwawiły się już do lipca na tyle, że ich ofensywa w tym momencie utkwiła w miejscu. Natomiast ewentualne skrócenie frontu (do linii Drohiczyn-Chełm?) w zasadzie pokrywało by się z faktycznym przebiegiem frontu w czasie działań w 1915 r., i kłóciło się z wysuwanym często postulatem korzystniejszego dla strony polsko-rosyjskiej przebiegu działań niż to było w rzeczywistości. Takiego rozwoju wypadków mam nadzieję uniknąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 tysięcy legionistów to rzeczywiście dobry wynik, choć myślę, że entuzjazm byłby większy! :) W końcu chodzi tu o powołanie formacji sojuszniczej Wojska Polskiego.
      ŁK

      Usuń
    2. Przez pół roku to ja spodziewałem się 2-3 dywizji. Entuzjazm z powodu "wyzwolenia" powinien być większy. No chyba że większość chętnych już wcześniej na naszą stronę przeszła lub zdezerterowała.

      Usuń
  4. Co do północy - nie możemy się koncentrować tylko na uderzeniu na Prusy wchodzeniu w terytorium niemieckie, trzeba trzymać też front na północ od warszawy, by nie utracić stolicy (to dla nas dużo większa strata niż dla Niemiec np. utrata Królestwa). Połągą bym się aż tak nie martwił. Całkowicie okrążona nie jest, a spełnia swoją defensywną rolę, blokując Niemcom możliwości ofensywy na kierunku północnym.
    Co do remisu na morzu - zgoda, ale to przecież i tak chyba najlepsze co może naszą flotę spotkać w konfrontacji ze znacznie silniejszą flotą kajzerowską (nawet jeśli nie jest to cała Hochseeflotte).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie zgoda, choć uważam, że nic lepiej nie zahamuje nacisku pruskiego na Warszawę, jak zagrożenie Królewca! :)
      ŁK

      Usuń
    2. Takie cofnięcie frontu wzdłuż Połągi o 60 i więcej kilometrów nic dobrego dla armii kajzera nie oznacza. Na tym odcinku, miedzy Niemnem a Gołdapią, w Królewcu, Tylży i Insterburgu, mogliby zebrać na szybko najwyżej brygadę piechoty. Więcej trzeba zabrać zza Niemna, lub ściągać z Gdańska, Torunia, Poznania lub z frontu na łuku Warszawskim. Taka porażka w Prusach to straszna plama na honorze. Norma transportowa- 6 koni lub 47 żołnierzy oznacza że na pułk potrzeba 70 wagonów+ drugi skład ze sprzętem i taborami, a w dywizji jest 4 pułki (13000 ludzi) i 2 pułki artylerii itp., razem 16-17000 żołnierzy 360 wagonów+ działa, sprzęt, konie pułku kawalerii (tylko dla kawalerii ponad 100 wagonów). Liczę że na dywizję wypada przynajmniej 15 składów. Dlatego tak nalegałem na niszczenie torów, a i same pociągi ochrony plot. raczej jeszcze nie mają.

      Usuń
    3. Oj, cofnięcie frontu wzdłuż Pregoły :)

      Usuń
  5. Dziwne i niezrozumiałe dla mnie jest, że przesunięcie frontu na północy odbywa się na szerokości niemal 150km (!). Zważywszy, że nasze siły są ograniczone, sam atak musiał mieć wąski pas (20km?). Czyli reszt to odwrót „taktyczny” Niemców? Ale dlaczego?

    Kolega dV nie potwierdził ostatecznie, czy nasze oddziały (np. korpus 3 dywizyjny) uczestniczyły w obronie Lwowa. Jeśli tak, to oddanie miasta obsadzonego przez nasz korpus (i ochotników) zaledwie po kilku-kilkunastu dniach jest kompromitujące nasze wojska (niestety po raz kolejny).

    Działania morskie są średnio intensywne, ale wydaje mi się, że jesteśmy stroną aktywniejszą.

    Patrząc na mapę pojawił mi się pomysł. Mianowicie Kłajpeda stanowi oczywiste zaplecze i główny magazyn wojsk wroga pod Połagą. Z mapy wynika, że jest osłonięta długą mierzeją. Rodzi to następujący plan. Nasze siły desantowe dokonują ataku na mierzeje. Przy dobrym przygotowaniu, wsparciu artyleryjskim i odrobinie szczęścia uda się opanować „czubek” mierzei. Wówczas można dzięki obserwatorom artyleryjskim skoordynować ogień pancerników (płynących po otwartym morzu, jakieś 5-10km od brzegu) na Kłajpedę. Niemcy, pozbawieni punktów na mierzei, nie będą mogli użyć swojej artylerii nadbrzeżnej (jeśli ją mają). Celny ostrzał 3 drednotów (plus coś starszego?) przez, powiedzmy około 1h, to powiedzmy po 100 celnych pocisków na lufę, czyli ponad 2400 pocisków ciężkich. To naprawdę może zamienić miasto, magazyny, stacje kolejową, w morze ruin.
    Oczywiście utrzymanie „czubka” mierzei na dłuższa metę nie będzie możliwe, ale efekt dla wsparcie naszych wojsk będzie wymierny.

    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wspomniałem, działania na lądzie nie są zasadniczym tematem tego bloga. Przedstawiam linię frontu tylko w tym celu, by można się było zorientować w ogólnej sytuacji wojennej państwa. Nie wchodzę w szczegółowe dyskusje na ten temat, bowiem nie jest to zasadniczo obszar moich zainteresowań, szczegółową interpretację wydarzeń na froncie pozostawiam czytelnikom bloga. Mogę tylko ubolewać, że są one odbierane jako kompromitacja polskiej armii. Mnie samemu tak się nie wydaje.
      Co do akcji przeciw Kłajpedzie - dziękuję za sugestię, myślę, że pomysł jest jak najbardziej do wdrożenia.

      Usuń
    2. Mnie także podoba się propozycja zniszczenia Kłajpedy. Dobry pomysł, Kolego H_Babbock!
      ŁK

      PS. Także odczuwam niedosyt, gdy chodzi efekty operacji naszych wojsk lądowych.

      Usuń
    3. Nigdzie nie było pisania o odcinkach 20km.
      Nowogród-Grajewo to około 50km
      Suwałki-Niemen około 100km
      Za Niemnem 40km z centrum na linii Kryżkalnis-Taurogi
      Co bombardowania Memla, pomysł interesujący ino problem taki że dworzec północny i tam jest też chyba stary port sa 4km od wejścia na Zalew Kuroński. Miasto miało nieco ponad 20000 mieszkańców, nie było więc specjalnie duże ale było uznane za ważne dla Cesarstwa i miało fortyfikacje i baterie nadbrzeżne. Znajduję informacje że były ale żadnych danych o ilości i rozmieszczeniu dział tak jak udało mi sie znaleźć dla Gdańska.
      Samo ujście zalewu ma szerokość 400-500 metrów na odcinku około 8km. Ile wojska chcemy desantować?
      Żeby ostrzeliwać z 10km, trzeba podejść prawie 5km do brzegu. A co z polami minowymi, kto i kiedy je wytrałuje? I czy nie lepiej kierować ostrzałem ze sterowców? Niemcy ostrzeliwując Scarborough, Hartlepool i Whitby nie potrzebowali żadnej pomocy.

      Usuń