niedziela, 6 sierpnia 2017

Działania na Bałtyku w maju 1915 r.



Działania sił głównych
15 maja postanowiono ostrzelać niemieckie baterie strzegące Cieśniny Piławskiej. Do akcji wyznaczono monitor Jazon i 4 kanonierki z 1 dywizjonu obrony wybrzeża, którym towarzyszyć miał krążownik lotniczy Hermes i stosowna eskorta niszczycieli. Samolot z krążownika miał korygować ogień dział monitora. Niestety od samego początku operację prześladował pech – najpierw awarii maszyn uległ jeden z niszczycieli, który musiał zostać odholowany do bazy przez bliźniaka, a ok 20 Mm na północ od Piławy na minę wszedł Hermes. Na szczęście obyło się bez większych strat w ludziach, ale okręt zatonął, a całą akcję odwołano.

Działania sił lekkich
9 maja torpedowce z 7 flotylli znów postawiły miny na podejściach do Gdańska. 2 dni później zatonął na nich pomocniczy stawiacz min Prinz Sigismund (697 ton).
W nocy 20 maja dwa kutry minowe przetransportowane przez Perseusza postawiły 4 miny w Cieśninie Piławskiej i oddaliły się niezauważone. Wkrótce na jedną z nich wpadł niemiecki frachtowiec o pojemności 1200 BRT.
25 maja powtórzono wypad torpedowców na wody zatoki Gdańskiej. Tym razem Niemcy byli czujniejsi i nasze okręty starły się w nocnym boju z 4 niemieckimi niszczycielami (V 26, V 27, V 186 i S 91). Zanim wsparcia zdołały im udzielić własne niszczyciele z 3 flotylli (5 okrętów typu Huzar, 3x75), niemieckie okręty dysponujące przewagą ognia (działa 88 mm) zatopiły torpedowiec Malachit. Niestety, nie udało się zatopić żadnego z niemieckich okrętów które szybko czmychnęły do własnej bazy. Jedynie dwa z  nich odniosły uszkodzenia od ognia artyleryjskiego.

Działania okrętów podwodnych
W maju okręty podwodne zatopiły 2 niemieckie statki handlowe (1150 BRT i 600 BRT), a ponadto 1 pomocniczy trałowiec (80 ton).

Sytuacja na lądzie
Ruszyła ofensywa gorlicka. Postępy wojsk państw centralnych w maju 1915 r. obrazuje poniższa mapka:

19 komentarzy:

  1. Wypadek z krążownikiem "Hermes" przekonuje mnie, że wprowadzenie do służby szybkich trałowców floty jest potrzebą chwili. Cieszy aktywność sił lekkich i okrętów podwodnych. W pierwszym wypadku zabezpieczenie torpedowców przez niszczyciele okazało się iluzoryczne i nie ustrzegło nas od utraty nowoczesnego okrętu. Niepokoją postępy ofensywy lądowej. Czas pomyśleć o kontrofensywie na Prusy Wschodnie. Uderzenie w "matecznik" prusactwa powinno przynieść oczekiwany efekt w postaci, w postaci odciążenia polskiego frontu na centralnym i południowym odcinku. Alternatywnie proponuję rozważenie kontruderzenia na odcinku "cesarsko-królewskim".
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Mam nadzieję, że prowadzimy w Galicji intensywny werbunek do legionu ochotniczego, który będzie wspierał działania wojsk polskich.
      ŁK

      Usuń
    2. Z całą pewnością. Myślę, że w warunkach istnienia realnego Królestwa Polskiego (a nie tylko nominalnego z carem jako królem), problemu z ochotnikami nie było by żadnego. Myślę, że w tej wersji hostorii ów legion może tworzyć Józef Piłsudski - w końcu rodem z Wileńszczyzny, który bynajmniej nie został żadnym rewolucjonistą, lecz służył w armii Królestwa dochodząc przed 1914 r. do rangi pułkownika. Od 1914 r. generał-major i komendant legionów ochotniczych w Galicji:)

      Usuń
    3. Co do sytaucji na froncie - to z ofensywą na razie może być kiepsko. Ogólnie wydaje mi się, że jesteśmy raczej w strategicznej defensywie, ale jak widać, na naszym odcinku frontu trzymamy się naprawdę nieźle. Ofensywa na północy być może będzie możliwa wraz z rosyjską ofensywą Brusiłowa (wydaje mi się, że synchronizacja działań z sojusznikiem jest rzeczą konieczną), czyli w 1916 r.

      Usuń
  2. Linia naszego frontu na północy nawisa nad Prusami Wschodnimi jest niczym przysłowiowy "Miecz Damoklesa". Ale cóż, jeśli nie mamy odpowiednich rezerw do samodzielnego uderzenia, to musimy zaczekać na współdziałanie ze strony Rosji.
    ŁK

    PS. Podoba mi się nowa wersja "Legendy Piłsudskiego"! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo umiarkowanego optymizmu kol ŁK, ja widzę czarne chmóry zbierające się nad naszym Królestwem. Jeśli Ofensywa Galicyjska i bitwa pod Gorlicami pójdzie tak jak w OTL, to może być niebezpieczne dla Królestwa. Zwycięska dla państw centralnych ofensywa spowoduje że, dalsze utrzymywanie centralnej polski przestaje się opłacać ze strategicznego punktu widzenia. Z tego właśnie powodu w OTL rosyjskie dowództwo zarządziło odwrót na linię Niemen-Bóg, a niemcy rozpoczęli ofensywę na litwę i kurlandię. Tutaj musimy szybko rozpocząć ofensywę na Prusy Wschodnie aby odciążyć front i zapobiec wycofaniu się ze stolicy i centralnej polski.
      Jeden problem się nasuwa mi, po lekturze ostatnich postów. Jeśli szanowny autor nie zauważył to w styczniu i maju na froncie wschodnim użyto gazów bojowych. Czy ten fakt może cokolwiek zaważyć na dalszych działaniach Królestwa Polskiego?
      Adm. Thrawn

      Usuń
    2. Ta ortografia, to tak dla jaj?
      Karol

      Usuń
    3. No oczywiście
      Adm.Thrawn

      Usuń
    4. PS. Poza tym, pisałem z telefonu, a tam mam wyłączony słownik.
      Adm.Thrawn

      Usuń
  3. Nie jestem zwolennikiem „uderzeń odciążających”. Jeśli mamy zasoby i możliwości przeprowadzić ofensywę w konkretnym celu (np. odcięcie Niemców pod Połagą), to zróbmy to. Ale uderzenie tylko po to, „żeby odciążyć” to marnowanie wojska. Jeśli już mamy wygospodarowane odwody to lepiej je skierować je na południe, do kontrnatarcia na wysforowane do przodu wojska wroga.
    Kluczową kwestią wydaje mi się pytanie, czy uda się utrzymać Lwów. Jeśli tak to widzę jakąś szansę na stabilizację frontu. Jeśli nie, to rzeczywiście widmo ewakuacji Warszawy wisi w powietrzu.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja postulowałem powyżej prawdziwą, pełnowymiarową ofensywę, a nie jakiś sabotaż, gdyż tylko taka operacja może realnie (i na dłuższy czas) doprowadzić do zelżenia niemieckiego nacisku na południowo-wschodnią flankę frontu. Jeśli są rezerwy strategiczne, to trzeba pokusić się o taką operację. W przeciwnym razie może rzeczywiście nastąpić konieczność "skrócenia" linii frontu na odcinku centralnym, jak przewiduje to Kol. Adm. Thrawn.
      ŁK

      Usuń
    2. Nie wykluczam konieczności "skrócenia" frontu. Na pełnowymiarową ofensywę, taką która by doprowadziła do zajęcia Prus wschodnich z pewnością nie ma szans, przynajmniej nie w tym momencie. Uważam, że i tak się trzymamy dobrze, w porównaniu z tym, co było w realu;)

      Usuń
    3. Zajęcie całych Prus Wschodnich jest aktualnie niemożliwe, ale całkowite odblokowanie Połągi i przesunięcie linii frontu wzdłuż biegu Pregoły jest chyba realne. Tym bardziej, że rezerwy rosyjskie są, w 1915 r., jeszcze znaczne, a utrzymanie realnego istnienia (a nie jakiegoś "kadłuba") Królestwa Polskiego winno być strategicznym priorytetem Rosji.
      ŁK

      Usuń
  4. Niemieckie niszczyciele były słabe w walce artyleryjskiej. Utrata torpedowca oznacza spory fart i/lub dobre wyszkolenie niemieckich artylerzystów. Mogły też przyczynić się do tego błędy naszej strony. Dowódca 3. Flotylli nie oddalił się za bardzo od osłanianych torpedowców?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak samo uważam: niszczyciele były zbyt oddalone od osłanianego przez nie zespołu torpedowców.
      ŁK

      Usuń
    2. Najwyraźniej, dystans między naszymi zespołami okazał się za duży, co stanowi o szczęściu Niemców ;)

      Usuń
  5. Mam jeszcze postulat w odniesieniu większych niszczycieli z artylerią 75 mm. Wydaje mi się, że warto pomyśleć o ich pilnym przezbrojeniu w skrócone armaty 102 mm. Takie działo (np. L/35 Schneider-Armstrong) ważyło 1,2 t, podczas gdy 75 mm ("nasz" Canet L/50) zaledwie 25% mniej. Zamiast 3 x 75 mm można więc zamontować 2 x 102 mm + np. automatyczny 37 mm McLean (do walki na krótkim dystansie z wszelkiej maści "drobnicą", jak trałowce, dozorowce, wynurzone okręty podwodne; a w następnym roku zamienić na wersję przeciwlotniczą). Nawet taka skrócona 4" to poważny argument w konfrontacji z niemieckimi niszczycielami z artylerią 88 mm.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń