poniedziałek, 26 października 2015

Podsumowanie 1911 r.



Najwyższy czas na podsumowanie 1911 r., i tak nieco spóźnione, bo prezentowałem już okręty z 1912 r.
Pierwsze, o czym chcę poinformować, to że nastąpiła zmiana w dowództwie floty – zmarłego szefa sztabu wiceadm. Szczęsnowicza zastąpił wiceadm. Stefan Wojewódzki (1859-1937, brat dowódcy z wojny z Japonią Piotra Wojewódzkiego).
Ponadto, wzmocniono artylerię nadbrzeżną. Bateria Kurlandia w Małym Irbenie otrzymała dodatkowe 4 działa szybkostrzelne 120 mm L/45 (dotychczas znajdowały się tam jedynie monstrualne armaty kal. 432 mm pochodzące jeszcze z lat 80-tych XIX w). Nowe działa szybkostrzelne mają pełnić głównie rolę przeciwdesantową, bowiem w razie wojny można się spodziewać jakiegoś ataku na tę strategicznie położoną pozycję, blokującą wejście do Zat. Ryskiej.
Rozmieszczono także „nowe” działa w koloniach. Od 1900 r. w magazynach znajdowało się 8 armat kal. 229 mm L/35, wz. 1877, zdjętych ze złomowanego pancernika obrony wybrzeża Kazimierz Wielki (wod. 1868). Armaty te, w których oryginalnie stosowano proch brązowy, po zastosowaniu prochu bezdymnego i „lekkich’ pocisków 127 kg, osiągały prędkość wylotową 709 m/s i zasięg rzędu 11 km. Wadą była niska szybkostrzelność, wynosząca 1 strzał na 3 minuty. Zakładam jednak, że przy zmodyfikowanych lawetach i  usprawnionym dostarczaniu pocisków do działa parametr ten da się nieco poprawić.  Spośród 8 dział tego typu, 4 rozmieszczono w Togo (po 2 szt. wzmocniły baterie Aneho i Wiedeń), a 4 w Nowej Kurlandii (wszystkie w baterii Piotr Wiesiołowski, gdzie zastąpiły te samą liczbę dotychczasowych dział kal. 229 mm L/20 wz. 1867.  
Do stoczni poszedł krążownik pancerny Piast  (wod. 1894) celem wymiany zużytych kotłów. Ruszyła też akcja wymiany kotłów na torpedowcach. Asumptem do niej był wypadek torpedowca Gorliwy (niezbyt starego, bo z 1901 r.), na którym eksplodował kocioł, wskutek czego okręt osiadł na dnie basenu portowego w Połądze. Po wydobyciu jednostki uznano, że uszkodzenia są zbyt duże by opłacał się remont i zdecydowano o jej złomowaniu. W 1911 r. zdążono wymienić kotły na 5 torpedowcach typu Ukleja z lat 1885-1886 (Tołpyga, Kalmar, Foka, Uchatka i Morświn). 2 pozostałe jednostki tego typu (Ukleja i  Finwal) uznano za zbyt zużyte i posłano na złom. Oprócz tego złomowano torpedowiec Łosoś z 1884 r. (ostatni z typu Orka). Ponadto okręt szkolny Strzybóg (ex-korweta z 1877 r. przebudowywany w 1892 r. i 1897 r.) zredukowano do roli hulka mieszkalnego. Funkcje szkolne wciąż wypełniają żaglowiec Polonia, krążownik szkolny Gryf oraz szkolny okręt artyleryjski Zygmunt August.
Ostatnim faktem godnym wspomnienia jest kontynuowanie budowy twierdzy w Połądze.  W ciągu roku ukończono nowy fort Butynga, wchodzący w skład południowo-wschodniego pierścienia fortów.

48 komentarzy:

  1. Te stare armaty 17" mogą mieć przed sobą jeszcze ciekawą przyszłość. Po zakończeniu wojny można pomyśleć o przekształceniu ich w moździerze kolejowe największej mocy: przekalibrować lufy na 18" i skrócić do L/15 osadzając na nowoczesnych lawetach z urządzeniami oporopowrotnymi i elewacją do + 65 st. Pociski burzące i przeciwbetonowe o wadze 750 i 1500 kg będą śmiertelnie groźne nawet dla najpotężniejszych twierdz nieprzyjaciela! :) Świetnie, że wymieniasz kotły na starych okrętach. Po gruntownym przeglądzie remontowym ich maszyn parowych i oczyszczeniu podwodnych części kadłuba - zapewnisz im "drugą młodość" (przynajmniej na newralgiczny czas nadchodzącej wojny). Rozbudowa twierdzy w Połądze również zasługuje na zdecydowaną pochwałę.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się czy prze kalibrowane "moździerze", nie można by ustawić w rejonach portów-twierdz jako wzmocnienie ich obrony i siły ognia (to jedynie propozycja luźna).
      Remont i przegląd starszych jednostek jak najbardziej pożądany i mile widziany.
      I na koniec: czy na pochylniach nie stoi coś "większego, pancernego, żwawego i z wielkimi działami"?
      Kpt.G

      Usuń
    2. Oczywiście, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby te ciężkie moździerze zasiliły artylerię forteczną twierdz morskich. Wtedy można zastosować łoża stacjonarne z funkcją ostrzału okrężnego (w przypadku ataku od strony lądu). Sądzę, że rozpoczęła się już budowa drugiej pary drednotów, z armatami 320 mm w superpozycji.
      ŁK

      Usuń
  2. Jakbyście zgadli :) Przyznaję, drednot jest we wstepnej fazie rysowania i obliczania. To dość skomplikowana jendostka, więc na efekty trzeba będzie poczekać (także dlatego że są w toku również inne jednostki, także wielokrotnie już zapowiadane). Ale myślę, że oczekiwanie osłodzi Wam efekt końcowy, bo wygląda na to, że okręt będzie się prezentował naprawdę okazale i nowocześnie. Nie ukrywam, że będzie też nosił pewne znamiona wpływów naszego nowego sojusznika ;)
    Co do armat 17-calowych - ze względu na ich nie największy zasięg (który zwiększać można tylko w ograniczonym zakresie) cieśnina Irbeńska wydaje się być dla nich wymarzoną lokalizacja. W każdym innym miejscu wrogi okręt z nowocześniejszą artylerią mógłby po prostu wyjść zza ich zasięgu i stamtąd je ostrzewliwać. W cieśninie, jeśli chce ją sforsować, musi się narazić na ostrzał. Z tego też względu nie przewiduję na razie zmiany ich lokalizacji, choć nie wykluczam w przyszłości przekazania wojskom lądowym - prawdopodobnie mogły by je wykorzystać jako ciężką artylerię oblężniczą (aż mnie zmroziło, jak sobie pomyślałem, że mogły by ostrzeliwać w 1914 r. mój rodzinny Kraków - wówczas c.k. twierdzę..)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razię proponuję już teraz posłać 5-tą kolumnę. ;) I ostrzału nie trzeba będzie przeprowadzać.
      Co do pancernika jestem zaintrygowany! (nawet jeśli kaliber dział mi niespecjalnie odpowiada, wolałbym 356mm, ale wszystko w swoim czasie!)
      Kpt.G

      Usuń
    2. Co do armat 17" jest na przyszłość rozwiązanie alternatywne. Zamiast rozwiercać lufy - można wstawić w nie koszulki 16" i otrzymać haubice L/26,5. Bardzo masywna lufa umożliwi używanie mocnej amunicji. W tej postaci nadawałyby się dla artylerii nadbrzeżnej, a przy strzelaniu na elewacji rzędu 25 st., lekkim pociskiem około 650 kg, miałyby donośność przekraczającą, jak sądzę, 25 km. Aktualne, tj. przed modernizacją, ustawienie armat w Cieśninie Irbeńskiej jest absolutnie zasadne.
      ŁK

      Usuń
  3. Okręt z działami kal. ok. 356 być może też kiedyś będzie. Jak już chyba wspominałem, chodzi mi po głowie Graf Spee (typ Mackensen) który był budowany w Gdańsku i może jakimś zrządzeniem losu wpadnie w nasze ręce? ;)
    Co do dział - teoretycznie takie zmniejszenie kalibru pewnie by było możliwe, pytanie tylko, jak przy tak relatywnie krótkiej lufie było by z celnością na tak dużym dystansie? Obawiam się, że niezbyt rewelacyjnie?
    dV

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lufa, jak zauważyłeś, jest dość krótka (mam na myśli wariant przekalibrowania na 16"). Celność nie będzie więc rewelacyjna, ale też nie tragiczna. Z drugiej strony, dość powszechne były (w artylerii nadbrzeżnej) niewiele dłuższe działa L/30 (np. amerykańskie 12" wz. 1895 r.), które użytkowano nawet do końca DWS. Nie byłoby to (L/26,5) więc tragiczne ... Pomysł z 14" ex-"Grafem Spee" bardzo mi się podoba Tak, tak, też lubię te "klimaty" (tj. przekalibrowywanie)!
      ŁK

      Usuń
    2. Przejęcie, przestudiowanie, ukończenie i wprowadzenie do służby takiego okrętu byłoby niezwykle interesujące! A jeszcze jakby Został on "Władysław Jagiełło/Grunwald/", to już w ogóle Byśmy rozwścieczyli Niemców. :D
      Jak najbardziej za!
      (Remont i przebudowa siłowni kole 1928-32 pozwoliłaby otrzymać jeszcze szybszy okręt!)
      Kpt.G

      Usuń
    3. Osobiście poprzestałbym na tych 27 węzłach. A więc ukończyłbym go jako szybki pancernik, ze zwiększeniem opancerzenia poziomego.
      ŁK

      Usuń
    4. Przy wymianie siłowni na lżejszą, przebudowie dziobu na np kliprowy(przedłużenie dziobu o kilka metrów), powinno zostać dość "zapasu mas" żeby poprawić również opancerzenie. (myślę o przebudowie takiej jaka była na okrętach typu Kongo)
      Kpt.G

      Usuń
    5. Nowoczesna, lżejsza siłownia i kliprowa stewa dziobowa na pewno poprawią, w naturalny sposób, prędkość maksymalną okrętu. Chodziło mi raczej o wykończenie okrętu w standardzie szybkiego pancernika, a nie krążownika liniowego (czyli z zachowaniem oryginalnego poziomu opancerzenia burtowego).
      ŁK

      Usuń
    6. Jednak do zajmowania się „Grafem Spee” powinny zniechęcać problemy z dostawami czegokolwiek. Widzimy mniej więcej, jak to wygląda w nieco innym kontekście w relacjach Rosja-Ukraina. Nawet jeżeli zgromadzone są materiały, nie ma mowy o częściach zamiennych. A znów zastosowanie zamienników oznaczałoby głębokie zmiany w projekcie okrętu (całkiem zresztą prawdopodobne, że zapobiegliwi, zorganizowani przewidujący Niemcy zawczasu zniszczyliby/ewakuowali dokumentację i trzeba by odtwarzać ją „z natury”) i być może właściwie zejście do gołego kadłuba... Taka zdobycz byłaby z pewnego punktu niezwykle atrakcyjna dla II RP z realu, natomiast dla kraju z własnym przemysłem okrętowym i długą tradycją projektowania — już niekoniecznie.

      Usuń
    7. Okręt został, w realu, zwodowany w 1917 r. Wszystko zatem zależy od poziomu zaawansowania prac wykończeniowych. Działa nie były raczej zamontowane - można więc użyć "naszych" 14", 6" i 4". Turbiny, o ile były skompletowane, mogą pozostać oryginalne, natomiast należałoby zastosować standardową, dla naszej floty, kotłownię. W zakresie skompletowania planów - inwentaryzacja i tak będzie chyba niezbędna.
      ŁK

      Usuń
    8. Znów Koledzy powiedzą, że trolluję, ale mamy do czynienia z tymi samymi Niemcami, którzy zatopili sprawnie całą flotę w Scala Flow... Obawiam się, że ktoś przemyślałby dokładnie sprawę i zaplanował działania tak, aby kadłub i urządzenia dostały się w ręce przeciwnika w stanie, z którego miałby jak najmniej pożytku. Samozatopienie pierwszego, dewastacja drugich. Zaplanowanie i zorganizowanie czegoś takiego to raptem parę godzin, wykonanie — kolejnych kilka. Wojna albo okres tuż powojenny, to i materiałów wybuchowych wszędzie od groma. Gdyby Gdańsk miał przypaść Polsce w wyniku rozwiązania politycznego, takie coś można by uznać za bliskie pewności, w przypadku wzięcia go prawem kaduka też trzeba by zakładać twardy opór Niemców i czas na zorganizowanie sabotażu w wypadku konieczności wycofania się.

      Usuń
    9. Okręt zostanie przejęty, w przeddzień podpisania zawieszenia broni/preliminariów pokojowych, przez polski oddział uderzeniowy w sile brygady piechoty morskiej, wysadzony od strony morza. :)
      ŁK

      Usuń
    10. Rozważania na temat „co po 1918” są w ogóle pasjonujące, Jeżeli pokonujemy wespół z Białymi bolszewików, otwiera się całe spektrum możliwości, włącznie z późniejszym powstaniem pod ciężarem spłaty zobowiązań Rosji na rzecz mocarstw zachodnich i w wyniku kryzysu gospodarczego rosyjskiego analogu hitleryzmu, który byłby całkiem nieodległy od późnego stalinizmu, chociaż pewnie mniej totalitarny i znacznie mniej krwawy, jednak jednoznacznie wrogi wobec Zachodu i Polski. Jeżeli bolszewicy przetrwają, to może chociaż z polską pomocą Wrangel utrzymuje Krym lub ewakuuje się nie do Konstantynopola i Bizerty, tylko przez Hajnan do Władywostoku, aby trwać nad Amurem (a może połączenie obu rozwiązań).

      Usuń
    11. Doo 1918 i później mamy jeszcze sporo czasu. Poza tym Okręt ten może zostać pozyskany na zasadzie "odszkodowania" zamiast równowartości pieniężnej.
      Na razie czekam na rok 1914! "Obecnie mamy 1912-13" wypadałoby opisać jak to teraz wygląda politycznie w Europie, prosimy jakąś "Gazetę: Oto Polaku w świecie dzieje się"
      Kpt.G
      PS: Nie lubię polityki..;p

      Usuń
    12. A może doprowadzimy do rozpadu Rosji? W części europejskiej czerwoni, odpadają niepodległe Kraje Bałtyckie, Ukraina, Kaukaz; Syberia zostaje podzielona między lokalnych watażków z silnymi wpływami Japonii.
      Skoro, jak zakładamy, Rosja wyjdzie z wojny osłabiona, możemy zrobić (prawie) wszystko.

      Usuń
    13. @Kpt.G: Właściwie to można otworzyć dowolną gazetę z epoki — wprowadzone zmiany wobec realu nie zaburzają jak się wydaje współczesnym w istotny sposób występującej równowagi politycznej. Wahnięcia, które występowały wcześniej, zostały skorygowane i oba gigantyczne bloki prą ku wojnie, mając podobne stosunki sił — Ententa jest dzięki KP silniejsza niż w rzeczywistości, ale to wiemy tylko my. Dla obserwatora spoza Polski wszystko jest bardzo podobne.

      @Stonk: jeżeli trzymać się przyjętego założenia, że zmieniamy jak najmniej w kolejach losu świata, to wypada, żeby przetrwało wielkie, zwarte państwo postrosyjskie i, niestety, bolszewicy, albo coś do nich morfologicznie podobnego, chociaż może wywodzącego się z innych źródeł — stąd pomysł na „rosyjskiego Hitlera”, który zresztą ma umocowanie w realu, wśród Białych występował również nurt eurazjatycki, bardzo ciekawa jest postać niejakiego Mikołaja Ustriałowa. Nasze powojenne KP może np. wchłonąć całą Białoruś (ale już Ukrainy nie powinno). Tak żeby w latach 30 się działo i nie było nudy...

      Usuń
    14. Bardzo ciekawe rozważania snuje Kolega w zakresie politycznej historii alternatywnej. Współistnienie Białej Rosji i Sowietów (oraz euroazjatyckie koncepty narodowego bolszewizmu) jest koncepcją godną rozważenia. Z tym, że wtedy nasza "lokomotywa historii" wjedzie chyba na tor mocno oddalający się od realu ...
      ŁK

      Usuń
    15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    16. Tytułem uściślenia — mój koncept jest taki: jeżeli przy zwycięstwie bolszewizmu Biali gdzieś zostają, to na dosłownie skrawkach, sytuacja jest podobna do Tajwanu. Jeśli siedzą na Krymie i/lub za Amurem, to mają pod sobą stosunkowo niewielkie zasoby ludzkie, może milion-dwa miliony ludzi i bardzo ograniczone możliwości. To jest, powiedziałbym, potencjalnie ciekawa przyprawa do biegu historii, ale nie zmieniająca zasadniczo kolein, po których się posuwa, chyba, że zawiśnie on na włosku, takim jak podejście jakiejś armii z Zachodu pod czerwoną Moskwę. Natomiast narodowy bolszewizm wywodzący się z obozu Białych stanowi szansę właśnie na zbliżenie biegu historii ku realowym koleinom, zaburzonym pokonaniem Lenina, Trockiego oraz kamaryli. Wyobrażam sobie to tak: Rosją rządzi metodami oświeconego autorytaryzmu baron Wrangel, ma pomysł na kraj, odpowiednią energię, jest ugodowy względem Polski i krajów, które oderwały się od Imperium po wojnie i rewolucji, ale niestety — jako honorowy wojskowy spłaca długi Francji i Anglii, co bardzo utrudnia mu odbudowę Rosji i wywołuje powszechne niezadowolenie. Do tego umiera on w 1928, zaraz zaczyna się światowy kryzys — i w Rosji następuje okres chaosu, z którego wypływają owi narodowi bolszewicy, przewodzeni przez np. wspomnianego Ustriałowa, którzy odmawiają dalszej spłaty długów, wprowadzają radykalnie antykapitalistyczny program gospodarczy (acz bez kolektywizacji), dyktaturę już nie oświeconą, nawiązują bliską współpracę z Niemcami, ogłaszają rewizjonistyczne postulaty terytorialne, całość ma sznyt radykalizmu apokaliptycznego, i chociaż jego składnikami są rosyjski nacjonalizm imperialny, panslawizm, zwrot ideowy ku rosyjskiej wyjątkowości i historycznej misji rozumianej w duchu skrajnie antyzachodnim oraz zideologizowane prawosławie z bardzo wyeksponowanym motywem Trzeciego Rzymu, a przebudowa społeczeństwa w kierunku „socjalizmu z zapachem onuc” jest dopełnieniem, efekt wychodzi mocno podobny do Stalina po przywróceniu carskich epoletów i czasowym dowartościowaniu Cerkwi, czyli jest bardzo nieprzyjemny i groźny dla sąsiadów. Pod koniec lat 30. system jest już mocno zakorzeniony, a że rządzi znacznie lepiej niż historyczny Stalin, jest może nawet bardziej niebezpieczny.

      Usuń
    17. No cóż ...Brzmi to bardzo ciekawie ... A ten „socjalizm z zapachem onuc” wstrząsnął mną wprost dogłębnie! :)
      ŁK

      Usuń
    18. A to akurat wzięte od Władimira Wolfowicza Żyrynowskiego.

      Usuń
  4. ps. zmiany kalibru dział to drugi "konik" Kolegi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do Grafa Spee, to niekoniecznie musimy go zajmować zbrojnie, może się okazać, że np. dostaniemy kadłub do samodzielnego wykończenia w ramach podziału pozostałości po flocie kajzerowskiej. Zobaczymy jak to będzie, wiele zależy jak się wszystko poukłada w szczegółach.
    A wizje powojenne snujecie ciekawe, śledzę je z uwagą, ale tradycyjnie - na razie niczego nie przesądzam. Za wcześnie jeszcze na to ;) W każdym razie osobiście jestem raczej zwolennikiem do niezbyt dalekiego oddalania się od realnej historii, na tyle na ile to jest możliwe, aby zachować realizm i prawdopodobieństwo tej historii alternatywnej.
    dV

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie muszę dodawać, że podzielam tą opinię! "Lokomotywa dziejów" powinna poruszać się po torze równoległym do realnego.
      ŁK

      Usuń
    2. Ale nic na siłę moi mili panowie, nic na siłę! Na siłę równoległego toru obierać też nie można, a i "nagle" 90 stopni skręcić też nie bardzo, bo oprócz floty KP to jeszcze trzeba będzie "budować" okręty innych potęg morskich (lub ich pretendentów). Na razie zajmijmy się okresem najbliższych 6-7 lat. :)
      Kpt.G

      Usuń
    3. Ano, trzeba zachować pewien umiar, tak żeby nie było tak, że istnienie KP, całkiem silnego średniego państwa, nie zmienia kompletnie nic i II wojna wybucha nam o 4:45 1 września 1939, a 17 września od wschodu wchodzą Sowieci. Jeżeli chodzi o powyższe scenariusze, właściwie dużo bardziej trzeba się natrudzić, żeby utrzymać w zmienionych warunkach bolszewików w Moskwie, niż wymyślić opartą na realiach wersję, która sprawia, że Rosja powojenna i porewolucyjna jest inna, ale również groźna i wroga.

      Usuń
    4. W rzeczywistości bolszewicy też się nieźle natrudzili, mało brakowało im do klęski.
      Mam nieco inne podejście do historii alternatywnej, interesują mnie i historie bardziej prawdopodobne i zupełnie odjechane fantastyczno-bajkowe. W moim pokręconym umyśle ścierają się armie, które z powodu odległości w czasie i przestrzeni nigdy walczyć nie miały okazji, np: legiony Cezara z hordami Dżyngis-Hana - podstawowy sposób walki Mongołów przypominał Partów, z którymi Rzym raczej przegrywał; albo armia polska pod dowództwem Chodkiewicza (Chocim) z armią Ieyasu Tokugawy (Sekigahara) - byłoby bardzo krwawo. Ogólnie bliżej mi do Jacka Dukaja ("Lód", "Xavras Wyżryn", "Ziemia Chrystusa") niż Konrada Lewandowskiego, który swoje alternatywy na siłę wpycha do historii "historycznej" ("Bursztynowe Królestwo", "Orzeł bielszy niż gołębica").

      Usuń
    5. Ano właśnie. A tu mamy KP, które wychodzi, jak (co prawda w dużej mierze z mojego podpuszczenia) zakładamy z wojny na pewno wyczerpane, jak wszyscy, ale jednak obronną ręką, z doświadczoną, dobrze uzbrojnoną i spoistą armią stojącą na wysokim poziomie sztuki wojennej, niezniszczonym przemysłem oraz infrastrukturą itp. A dzięki odbiciu zaborów naród się cieszy i ma wysokie morale... Z drugiej strony szanowany Romanow na tronie, spolszczony, ale jednak odczuwający więzy krwi i nalegający na pomszczenie zamordowanych kuzynów, brak obciążeń w stosunkach z Białymi, nawet jeżeli są jakieś różnice w kwestii właściwych granic. W tej sytuacji trudno oczekiwać, żeby, nawet w sytuacji już powojennego konfliktu z Niemcami o Śląsk, Prusy czy Pomorze, Białym bardzo mocno nie pomagała krzepka polska armia, przed czym raczej bolszewicy nie byliby w stanie się obronić... (Taka wizja: bolszewickich zbirów szczególnie intensywnie niszczy przydzielony do armii jako dowódca specjalnej jednostki filtracyjno-likwidacyjnej pułkownik kontrwywiadu Feliks Dzierżyński, który wsławił się wyjątkowo ciężką ręką i stosowaniem bezwzględnych metod, budzących lekką grozę nawet u doświadczonych frontowców, już podczas dławienia buntów oddziałów rosyjskich w roku 1917).

      Ja z kolei preferuję jednak zabawy w przestawianie zwrotnic historii w jakichś ważnych momentach i osadzanie tego w miarę rygorystycznie w kontekście.

      Usuń
    6. Do Feliksa Dzierżyńskiego "bis" chyba się nie przekonam. To samo może zrobić ktoś inny. Jeśli ma to być postać historyczna to postawiłbym na Stanisława Bułak-Bałachowicza. Ten to dopiero zalałby bolszewikom "sadła za skórę"! :) Co do przestawiania zwrotnic - podzielam wyrażoną powyżej opinię.
      ŁK

      Usuń
    7. W czasie wojny Dzierżyński może zrobić karierę w służbach, Bułak-Bałachowicz to raczej frontowiec.

      Usuń
    8. Oczywiście ten Dzierżyński to tylko taki sobie efekciarski, po części żartobliwy pomysł. Ale sama kwestia, co może się dziać z bolszewikami, wydaje mi się w rozważanym wątku niebłaha, bo naprawdę nie ma siły, żeby w zmienionej sytuacji nie było z nimi niezwykle krucho. Oczywiście obok „białego Stalina” można rozważać różne scenariusze, np. że otwarty i pragmatyczny Wrangel po objęciu władzy w Rosji zostaje dość szybko zamordowany przez ultrasów, którzy niczego nie zapomnieli i niczego się nie nauczyli, następnie próbują oni cofnąć czas, odbierając chłopom ziemię itp., wskutek czego wybucha trzecia rewolucja prowadzona przez niedobitych albo zbiegłych bolszewików, KP jest na stopie pokojowej i już nie interweniuje, a zatem sytuacja powraca z grubsza na historyczne koleiny.

      Usuń
    9. Bułak-Bałachowicz to raczej zagończyk i trochę nawet watażka! A reformy uwłaszczeniowej Aleksandra II z 1861 roku nikt nie odważyłby się likwidować, po 60 latach od jej zaistnienia.
      ŁK

      Usuń
    10. W odniesieniu do odbierania ziemi chodzi mi o to, co chłopi sami rozparcelowali w ramach „czarnego podziału” lub dostali w użytkowanie za Lenina i co zalegalizował/dał Wrangel. Owi ultrasi dążyliby do przywrócenia stanu własności sprzed obu rewolucji, co siłą rzeczy spotkałoby się z potężnym oporem.

      Usuń
    11. Źle się wyraziłem, chodziło mi o różnicę między żołnierzem a bezpieczniakiem. Bułak-Bałachowicz będzie miał wiele okazji, żeby historię swoją wypisać na skórze wrogów, nie zsyłajmy go do brudnej roboty. Dzierżyński był jednym z największych zbrodniarzy w dziejach i prywatnie dość paskudnym typem, warto go mieć po swojej stronie, zwlaszcza w wojnie z wrogiem takim jak bolszewia. Reżim bolszewicki będzie słabszy bez swojego Himmlera, zachowamy się jak niezbyt uczciwy przedsiębiorca, podkupujący konkurencji najlepszych pracowników. Ale to wątki poboczne żartobliwie-prowokacyjnie-ciekawostkowe. Wróćmy na morze.

      Usuń
    12. Czyli sugerujesz, że choć to był s...syn, to warto postarać się aby był "naszym" s...synem! :)
      ŁK

      Usuń
    13. To.. może być ciekawe.. jeden Frontowy i drugi taki..
      Chyba się uzupełniają wzajemnie..XD
      Z drugiej strony...
      Kpt.G

      Usuń
  6. Aleście zaszaleli z tym Dzierżyńskim :-) Oczywiście niczego wykluczyć nie można, w końcu to kim kto jest w dużej mierze zależy od okoliczności, w których się znalazł, one go kształtują więc i takie cuda pewnie by były możliwe. Ale nie wiem czy będę takie detale poruszał w blogu, który z definicji koncentruje się jednak na problematyce floty wojennej.
    dV

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kończąc temat Dzierżyńskiego: pochodził z bardzo zacnej rodziny, w której jawił się jako typowa "zakała" rodu. Jego brat był płk. WP i żołnierzem podziemia niepodległościowego w czasie DWS.
      ŁK

      Usuń
    2. PS. dV, masz całkowitą rację: dygresje odbiegły zbyt daleko od tematu. Typowy, wielokrotnie przerabiany na blogu, dryf.
      ŁK

      Usuń
    3. Ale jakże interesujący! Dzięki temu Autor otrzymuje pewne "podpowiedzi" a czasem i wręcz pomoc (patrz broń i armia lądowa). Czekamy na nowe wieści.
      Kpt.G

      Usuń
    4. Tak, dV znosi cierpliwie nasze dryfowanie! :)
      ŁK

      Usuń
    5. Nie no, oczywiście personalia na tym poziomie zupełnie poza nawet najszerzej rozumianą tematyką morską. Jednak już decyzja co do losów Rosji po 1917 jest ważna jako tło, w związku z tym podrzucam nasuwające się pomysły. Bo np. Rosja Wrangla miałaby zapewne flotę w znacznie lepszym stanie niż bolszewicka, zostałyby w niej kadry, które w realu udały się na emigrację, nie zostałyby zerwane więzi przemysłowe z Zachodem, no i przede wszystkim całość byłaby znacznie sprawniej zarządzana, bez szalonych eksperymentów ideologicznych. A jeżeli założymy, że taka Rosja i tak ewoluowałaby w kierunku wrogim wobec Polski, sytuacja na Bałtyku (a i na Pacyfiku) byłaby inna, i to musiałoby jakoś wpływać na rozwój floty, która nie miałaby komfortu wynikającego z rozbrojenia Niemiec i degradacji sowieckiej MW...

      Usuń
  7. Oczywiście że interesujący! I potwierdzam że jest to cenne źródło inspiracji;)

    OdpowiedzUsuń